Skocz do zawartości

deleteduser163

Starszy Użytkownik
  • Postów

    367
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

1 obserwujący

Profile Information

  • Płeć
    Kobieta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia deleteduser163

Starszy Kapral

Starszy Kapral (5/23)

287

Reputacja

  1. No dobra @nowy00 i @Kiroviets, muszę wam chłopaki przyznać rację, rozszyfrowaliście nas. Przyznaję, nam kobietom (wszystkim, bez wyjątku) chodzi tylko o wyłącznie o wygląd i kasę faceta..BTW, moja koleżanka, której tylko się wydawało, że tak bardzo lubi swoją pracę i wiąże się ona z jej pasją się pomyliła! I oczywiście ja w tym poparłam, bo w końcu jak można nie wybrać takiego ideału, jak tego mężczyznę, którego niedawno poznala. Otoz, znalazła sobie przystojnego faceta (w dodatku Araba), który jest modelem, nareszcie! Więc rzuciła dla niego wszystko. Co prawda każe jej on czasem spać w szopie koło swojej rezydencji i chodzić w burce, ale za to czasu do czasu pozawala też na przebywanie w swoim towarzystwie i popatrzeć na swoje piękne oblicze. Odkryła dzięki niemu też swoją pasję, kulturystykę! W końcu to jego pasją, więc i ona teraz interesuje się jedynie tym. I oczywiście wcale się jej nie dziwię 😉
  2. No wiesz, wygląd oczywiście ma znaczenie, dla nas kobiet też. Nie tylko to się liczy (choć może dla niektórych osób i owszem), ale chyba nie jest niespodzianką, że trzeba być choć odrobinę w czyimś typie, żeby zaiskrzyło. Za to, jak dla mnie przeciętny facet (ale taki, który mnie osobiście się podoba) z fajną osobowością, wygrywa z pustym modelem, który interesuje się tylko własnym wyglądem, imprezami, czy nowym autem. Swoją drogą, ileś lat temu właśnie takiego spotkałam na pewnej imprezie. Spędziliśmy razem prawie cały wieczór i to był błąd, bo nawijał głównie o siłce i o swoich mięśniach, odżywkach itd, więc oprócz idealnego wyglądu był cholernie nudny i narcystyczny - pewnie mniej więcej takie uczucie, jakby wam laska cały czas nawijała o kosmetykach i ciuchach. Z takim gościem czułabym się trochę jakbym była z drugą kobietą, po co mi facet, który będzie mi ciągle zajmował łazienkę?!
  3. Zupełnie szczerze, to niezbyt by mnie taki kręcił. Dlaczego? Po pierwsze zawsze bardziej podobali mi się faceci o raczej jasnej karnacji, blondyni, albo jaśni szatyni, niezależnie od narodowości, no taki już mam gust. Niestety mało takich było w moim życiu, o ironio chyba bardziej podobam się polskim brunetom, albo właśnie "ciapatym", a oni mnie jakoś tak niekoniecznie. Po prostu ten typ urody mi nie podchodzi u facetów, nawet jeśli obiektywnie są atrakcyjni. Po drugie ich charakter.... Często są trochę infantylni, nie porozmawiasz z nimi na poważniejsze tematy, a choćbym próbowała, to oni będą tylko przytakiwać z uśmiechem. Ich podryw jest w stylu " cześć skarbie, jak się dzisiaj czujesz?", dalsza gadka też w tym stylu. Pozują na macho, ale nie czułabym się kobieco przy kimś takim. Wydaje mi się, że przez to, często to białe kobiety muszą nosić spodnie w takim związku, wiele rzeczy takiej osobie tłumaczyć. No, może z wyłączeniem Arabów, ale oni z kolei traktują kobiety znacznie niżej od siebie, co też wyklucza normalną relację. Nie chcę też uogólniać, ale chyba statystycznie dość mało jest oczytanych ludzi rasy czarnej. I faktem jest, że mają statystycznie najniższe IQ. Może za wyjątkiem niektórych, którzy mieszkają od wielu lat w USA. Ale tam z kolei sporo jest "jo menów", co też zbytnio mi nie podchodzi. Jestem dość tolerancyjna, ale jednak charakter w dużej mierze od rasy zależy i ogólna mentalność. Dlaczego tyle zamieszek, bójek w Stanach, jest z udziałem czarnych? To przypadek? No raczej niekoniecznie. Skośnoocy są z reguły od nich o wiele mądrzejsi, ale oni z kolei nie podobają mi się fizycznie, więc też jak dla mnie odpadają Ale zauważyłam, że wiele kobiet w kolorowych gustuje, w kolorowych, nie będę zaprzeczać, czy udowadniać, że nie, bo bym skłamała. Czy takie związki są szczęśliwe? Być może bywają. Ale często "ciapaci" podrywają białe kobiety ze względów materialnych, o ile nie mieszkają na stałe w USA, albo Europie i sami nie są ustawieni. Polska może super bogatym krajem nie jest, ale im ogólnie kobieta rasy białej często kojarzy się z wyższym statusem materialnym i społecznym, więc wydaje mi się, że kiedy taka Polka wyjedzie do np. Kenii, czy Egiptu, to może duże powodzenie, choćby powodu samego faktu, że jest Europejką. A dla nich oznacza to łatwiejszą przepustkę do wyjazdu ze swojego kraju. A dla Araba, który chciałby sprowadzić ją do siebie jest bogatą panienką z posagiem. No dobra, może nie zawsze tak jest, ale bardzo często. Tak samo kobiety z biedniejszych, południowych krajów, kiedy zobaczą białego faceta, widzą w nim nieraz potencjalnego sponsora.
  4. Chyba nie ma jednej odpowiedzi, jaki powinien być. Tak samo jak kobiety bywają bardzo różne, tak i mężczyźni. Można próbować na siłę wpasować się we wzorzec idealnego partnera, ale sądzę, że jest to po prostu nudne. Gdyby wszyscy byli tacy sami, ciężko byłoby o osobę, która mogłaby kogoś faktycznie zafascynować. Już nie mówiąc o tym, że udawanie kogoś innego na siłę jest fałszywe i prędzej, czy później nasza osobowość i tak wyjdzie na jaw. Nie oznacza to oczywiście, że nie należy nad sobą pracować, ale stawać się najlepszą wersją samego siebie, a nie działać pod jakiś schemat. Niezwykłość bywa najbardziej seksowna, bycie takim jak wszyscy już niekoniecznie. Załóżmy, że np. taki facet pisze wiersze i jest introwertykiem. Czy jest to mniej atrakcyjne od osoby pewnej siebie i wygadanej? Niekoniecznie, bo tajemniczość też może pociągać. Nie wszystkie kobiety, ale podobne do niego z pewnością. A chyba o to chodzi, żeby znaleźć kogoś, kto faktycznie nas rozumie. A jeśli taki gość zacznie na siłę udawać ekstrawertyka, może wyjść to już gorzej, mniej naturalnie, czy nawet śmiesznie. Wiele osób niepotrzebnie próbuje zabić swoje cechy niewpasowujące się w przyjęty kanon atrakcyjności i wtedy paradoksalnie mogą stać się mniej ciekawi dla innych.
  5. Nie powiem żebym nie próbowała niczego takiego w przeszłości, bo bym skłamała. Ale nie było to nic poza "ziołem", które i tak był na tyle mocne (albo raczej zmieszane z jakimś świństwem), że kręciło mi się w głowie i wszystko mnie śmieszyło. Czy uważam, że to było mądre? Absolutnie nie, bo łatwo można wpaść w nałóg, albo przejść do czegoś mocniejszego. Ale nie żałuję, bo przekonałam się jak to jest. Żałowałbym, gdybym się uzależniła. Ale o to nietrudno, więc generalnie nie polecam. Świat schodzi na psy, coraz więcej nałogów, otyłości, złych nawyków. Na całe szczęście sporo ludzi propaguje też te dobre. Niestety w ostatnich latach propaguje się dziwną "modę", na bycie zburzonym, uzależnionym itd. i wiele filmów to gloryfikuje, przypisując te cechy atrakcyjnym aktorom - przykład " Gambit Królowej". Ale w prawdziwym świecie wygląda to już nieco gorzej - proponuję pooglądać zdjęcia ludzi przed braniem (szczególnie mety) i rok, lub dwa lata od rozpoczęcia nałogu. Bierze się to prawdopodobnie stąd, że wiele osób jest introwertykami, a i coraz więcej ekstrawertyków czuje się samotnymi. Takie czasy . Więc oglądając film o głównym bohaterze, który również jest samotnikiem, przy tym atrakcyjnym i inteligentnym, łatwo się z nim utożsamiać, przypisując sobie jego pozytywne cechy. A skoro on ćpa i jest taki intrygujący, to dlaczego nie brać z niego przykładu? Poza tym jego życie wydaje się ciekawsze, bardziej szalone, inne niż wszystkich. Co może niektórym wydawać się pociągające, bo wyzwala emocje. Wg mnie tak to właśnie działa. Coraz więcej jest tolerancji i to jest dobre, jednak zła strona tego, jest wręcz gloryfikacja osób zaburzonych. Ja sama mam skłonności np. do depresji, jednak nie uważam tego wcale za coś czym należy się chwalić, raczej próbuje z tym walczyć - choć z różnymi skutkami... Jednak niektóre osoby po obejrzeniu takich seriali, mogą się wręcz tym upajać, że skoro są zaburzeni, to też wyjątkowi. Posiadanie talentów za to, traci na wartości, a właśnie m.in. to o wyjątkowości świadczy.
  6. Zdarzyło mi się kiedyś przeczytać "Biblię Szatana" i nie w pełni (choć w jakiejś części) mogę się zgodzić. A nawet, tak dla przypomnienia, znów do niej dziś zajrzałam (jest powszechnie dostępna w pdf, gdyby ktoś był ciekawy), więc zacznę od różnic. Przede wszystkim LaVey, zalecał wręcz nienawiść do swoich wrogów. Natomiast, tak jak pisałam wyżej, dla mnie osobiście, to dość mocno destrukcyjna emocja. Choć niekiedy motywująca, ale bardziej skłaniam się do tego, że właśnie, niszczy nas samych i nasze zdrowie psychiczne i fizyczne, co za tym idzie. Po drugie - autor ten gloryfikuje i pochwala wszystkie 7 grzechów głównych. I o ile część z nich przynosinam wiele korzyści, o tyle np. lenistwo, czy łakomstwo, ma takie skutki, jak powyżej. Które nie czynią nas zwykle silniejszymi, a wręcz słabszymi, podatnymi na manipulacje reklam niezdrowej żywności, czy choćby, wpływ osób ze swojego otoczenia, które same nie maja na tyle silnej woli i woleliby żebyśmy my również, wcale nie wyglądali lepiej od nich, nie odnosili większych sukcesów etc. Albo do rodziny "wiedzącej lepiej", że schabowy jest zdrowszy od sałatki i żeby nie zrobić im przykrości, duża część osób nie zmienia swoich nawyków.Naginanie się pod to, jest więc niezbyt mądra formą altruizmu, aby przystosować się do innych. Natomiast - asertywność i zdrowy egoizm uważam, że są dobre i przynoszą nam najwięcej korzyści, choć są pewne odstępstwa od tej reguły. W zależności od sytuacji i siły przeciwnika. Czasem warto się nagiąć, dla własnego dobra, żeby zwyczajnie "nie zginąć". Trzeba to, więc umieć wyważyć. Jednak, co do zdrowego egoizmu, akurat on przeważnie wygrywa, w tej rozgrywce. Naginac należy się tylko w przypadku poważnych zagrożeń, albo w ramach kompromisu, który jest obustronny, a nam na tej osobie zależy. To tak w wielkim skrócie Podsumowując, więc: zdrowy egoizm , asertywność i odcinanie się od ludzi toksycznych, albo którzy nie dają nam szczescia - jak najbardziej tak. Trwanie w relacjach dla nas szkodliwych w celu pomocy osobie, która nas krzywdzi, pozwalanie sobie na poniżanie się, ciągle dostosowywanie do innych swoim kosztem - zdecydowanie nie. Wybaczenie tak, pomaganie wrogom, którzy źle nam życzą -nie. Mogłabym o tym się o wiele dłużej rozpisać, ale właśnie dlatego filozofia buddyjska, jest mi jednak o wiele bliższa. Btw. Przepraszam za ewentualne literówki, czy powtórzenia, ale właśnie jadę pociągiem i bardzo niewygodnie mi się pisze
  7. No, nie jest to najlepsze przekonanie, biorąc pod uwagę chociażby obawę przed szczerością i byciem sobą. Ale to pokolenie naszych rodziców i co poradzisz? Można jedynie kierować się własnym rozumem, ale nie każdą osobę na zupełną szczerość stać. Tak jak faceci niepotrzebnie wstydzą się choćby płakać, tak kobiety przyznawać się tego, że są "łatwe". Miałam nawet koleżankę, która udawała przed facetami, że wcale nie lubi piwa. Ale już wśród dziewczyn chętnie je piła. Fakt, że to było w czasach liceum, kiedy to człowiek młody i głupi, ale o czymś to świadczy. Mam też kolegę, który kiedyś mi się wypłakiwał przez telefon, a kiedy zbliżał się ojciec, mówił w panice, że musi się rozłączyć i wytrzeć łzy, bo ten będzie znowu mu wyrzucał, że płacze jak baba.
  8. Ale tego właśnie często kobiety się obawiają. Zaszufladkowania, jako "łatwa", bo tak wmawiały im matki, niektórzy faceci itd., że taka dziewczyna jest spalona z góry.
  9. Do głowy przychodzą mi dwie, najbardziej możliwe opcje - głównie na podstawie rozmów z innymi dziewczynami: - nie chcą uchodzić za "łatwe" i wolą w męskim towarzystwie, czy tam mieszanym, udawać cnotliwe ( między sobą koleżanki, dość często gadają na takie tematy ;)), - nie chcą być zakwalifikowane jako kategoria kumpeli. No bo zakładają (często może i słusznie, choć nie zawsze), że facet który potencjalnie by na nią leciał, raczej unikałby przy niej takich tematów przy kumplach, no chyba, że byliby sam na sam z nią i zaczął do niej ewidentnie zarywać. Co też nie każdej by się spodobało, bo spora część woli jednak subtelniejsze oznaki zainteresowania na początku. Przeważnie nawet na luźnych imprezach dziewczyny, czy młode kobiety, lubią być adorowane i mieć powodzenie, a dla nich, to o czym pisałam wyżej, się to wyklucza. Nieważne czy to większa impreza, czy np. mniejsza firmowa, zwykle później wymieniaja doświadczenia typu: "a tamten, jak myślisz, leci na mnie? W sumie fajny był", "ale temu to się chyba spodobałaś, bo tak się gapił na ciebie" itd. To dla lepszego zrozumienia, trochę tak, jakby facet siedział wśród wielu fajnych lasek i miał nadzieję, że którąś poderwie. A ta najładniejsza zaczęłaby go wciągac w rozmowę o kosmetykach i prosić o radę, jak swoją koleżankę i w ogóle gadać jak z koleżanką, np. o innych facetach. Mógłby się poczuć bardziej jak materiał na kumpla i tyle. Starsze kobiety mają być może więcej dystansu, bo nie odczuwają już takiej rywalizacji odnośnie powodzenia, jak te młodsze - widzę po koleżankach mojej mamy np.
  10. Aktualnie jestem chora i tak naszło mnie na rozmyślania...Na które wcześniej zbytnio nie miałam czasu, odnośnie najważniejszych wartości, które sama wyznaje. Nie wnikam tak bardzo w temacie w kwestię samej religii. Może się tak zdarzyć, że ktoś jest wierzący, a jednak posiada pewne odstępstwa od swojej religii. Ja prawdę mówiąc sama czasem nie wiem, czy wierzę w Boga...Raz tak, innym razem wydaje mi się, że po śmierci możliwe, że nie ma nic. Albo, że jest coś co wszechświat i ludzi stworzyło, ale nie wszystkim będzie dane po śmierci " żyć dalej". Jeśli chodzi o czystą filozofię, bez wnikania we wszelkie rytuały religijne, czy wierzenia, to odkryłam, już jakiś czas temu, że chyba najbliżej jest mi chyba do buddyjskiej. Choć, nie ma chyba religii, która oddawałaby w 100%, wszystko, to co jest moimi wartościami. Przy okazji mam nadzieję, że z tematu nie zrobi się g....burza i nie będziemy wykłócać się, czyje założenia są lepsze i czy są one zgodne z religią Pomyślałam tylko, że może to być ciekawe, poznać czyjś punkt widzenia na ten temat, pewnie w wielu przypadkach, inny do mojego. Ok, więc bez zbędnego przedłużania, zacznę ja (oczywiście liczba "10" była symboliczna, możecie wymienić więcej, lub mniej punktów). 1. Dbaj o swój umysł i ciało przez całe życie. 2. Nie wyrzekaj się przyjemności, dlatego że są "złe" dla samej zasady, ale po to żeby nie krzywdzić siebie, lub osób na których ci zależy. 3. Korzystaj z życia ile możesz, O ile się da, bez krzywdzenia kogokolwiek. Jeśli jednak to niemożliwe, myśl w pierwszej kolejności o sobie i o osobach, na których ci zależy. 4. Nie pielęgnuj w sobie złości, ale nie dlatego, że jest zła dla zasady, ale dlatego, że niszczy samego ciebie i odbiera ci spokój. 5. Jeśli ktoś cię krzywdzi, bądź czujesz się przy kimś nieszczęśliwy, odejdź od tej osoby. Najważniejsze jest twoje własne dobro. 6. Czasami wyrzeczenia są potrzebne. Nie dla umartwiania się dla zasady, ale dlatego, żeby twoje życie stało się lepsze. W imię zasady: "no pain, no gain" 7. Jeśli chcesz się zemścić, to najlepszą zemstą jest twój sukces. 8. Nie bądź dla siebie zbyt surowy, idź do przodu, ale we własnym tempie, choćby miało być wolne. Jeśli czasem nagniesz własne zasady, wybacz to sobie. 9. Staraj się być dla samego siebie swoim najważniejszym przyjacielem. 10. Często rób rzeczy, które sprawiają, że jesteś coraz lepszy, choćby bolały, ale od czasu do czasu, pozwalaj sobie na te, które po prostu sprawiają ci radość. 11. Poddawaj raz na jakiś czas pod wątpliwość swoje przekonania. Testuj, sprawdzaj, doświadczaj. Może okaże się, że ktoś inny ma rację? 12. Słuchaj autorytetów, z których poglądami się zgadzasz, ale przede wszystkim własnej intuicji. 13. Bądź odważny w życiu, ale nie nierozsądny. 14. Wykorzystuj swój potencjał i własne talenty na ile możesz i chcesz.
  11. Curt Cobain - jeśli chodzi o wygląd i talent,jest blisko mojego ideału, ale niestety nie żyje i był gejem. Nie wiem, co gorsze, choć znaleźliby się amatorzy jednej i drugiej z tych cech 😛
  12. Jak ja Cię rozumiem, w tym temacie....Mój tata jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w życiu i jedną z nielicznych, które szczerze życzą mi dobrze. Ciężko mi sobie wyobrazić, co by było, gdyby go zabrakło. Choć ta chwila prawdopodobnie nadejdzie. No, chyba, że ja umrę pierwsza, bo w końcu w życiu nic nie jest pewne. Śmierć rodziców, to musi być straszne doświadczenie. Choć, przy odpowiedniej dojrzałości emocjonalnej, idzie ją znieść i się z nią pogodzić, wspominając dobre chwile i będąc za nie wdzięcznym. Ja nie jestem pewna, czy byłabym na tyle dojrzała, żeby tak do tego podejść, a przynajmniej na ten moment.
  13. @Lalka - w pełni się zgadzam, choć nie dziwią mnie też wcale reakcje na ten temat. Nie w pełni (choć po części, niestety) uzasadnione obserwacją wielu kobiet przez "braci". No wiesz, nie jest tajemnicą, że wiele osób, nie tylko płci niewieściej, której pewne ogólnie przyjęte kanony atrakcyjności, przesłaniają wszystko inne. Więc Panowie, bazując na własnych doświadczeniach, zwyczajnie Ci nie wierzą! A jedynie w to, że będąc samcem alfa, przystojnym i z wydatnym portfelem, zaczarują serce każdej kobiety. Działa to na identycznej zasadzie, na jakiej wiele osób płci pięknej jest przekonana, że wygląd to wszystko. Dla wielu facetów - owszem. Ale dla tych osób, które przekonały się na własnej skórze, że JEDYNIE te przymioty, nie dają im szczęścia, już nie. Nie twierdzę przy tym, że nie mają one znaczenia, bo to taki banał, że każdy to wie, że mają. Mówi się, że wszystko ma swoją cenę, jednak czy każda osoba, jest w stanie zapłacić swoim spokojem ducha i szczęściem w zamian za, mówiąc ogólnikowo profity, których pozazdroszczą im inni? Pewnie niektóre osoby tak. A osoba wrażliwa, po przejściach? Szczerze wątpię.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.