Skocz do zawartości

ManOfGod

Starszy Użytkownik
  • Postów

    901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    30.00 PLN 

Wpisy na blogu opublikowane przez ManOfGod

  1. ManOfGod
    W moim miejscu pracy pojawiły się właśnie pierwsze wzmianki o możliwości wykonania szczepień grupowych. I tutaj pojawia się u mnie duży dylemat, szczepić się czy nie? Towarzyszy on wielu osobom,ponieważ informacji jest wiele,ale często są sprzeczne i wykluczające. 
     
    Z jednej strony buzuje we mnie chęć powrotu do normalnej rzeczywistości mimo tego, że WHO ogłosiło niedawno, iż wszystkie skutki pandemii znikną dopiero w 2025 roku.
     
    Z drugiej strony, sporo moich znajomych świadomie rezygnuje z opcji szczepienia w obawie przed skutkami ubocznymi. Nie jestem jakimś przesadnym zwolennikiem teorii spiskowych, jednak tempo powstania i produkcji dostępnych szczepionek jest ekstraordynaryjne. W normalnych okolicznościach szczepionki testowane są przez około 10 lat na różnych grupach wiekowych. Oczywistym jest także, że wiele skutków ubocznych ujawni się dopiero po kilkunastu latach. Kto weźnie za nie odpowiedzialność? Koncerny farmaceutyczne? Skarb Państwa? Niepokoi mnie również gwałtowny przebieg szczepienia. Wielu ludzi ma gorączkę przez 2-3 dni, więc wygląda poniekąd jakby do organizmu dostawał się faktycznie wirus. Nie do końca to wszystko logiczne i przemyślane.

    Ostatecznie będę musiał przeanalizować na spokojnie ten temat przed podjęciem końcowej decyzji. Mam nadzieję, że nie będzie żadnej odgórnej presji wskazującej na szczepienie się. Mój przyjaciel pracujący w szkole bowiem, otrzymał informację od swojego dyrektora, że szczepienia są dobrowolne, ale ów dyrektor nie wyobraża sobie pracy z osobą tak nieodpowiedzialną, która nie poddała się tej procedurze.  Polski klasyk, niby mamy wolność, ale momentami w praktyce wygląda to zgoła inaczej.
     
    Póki co będę unikał szczepienia i poczekam na rozwój sytuacji.

    Co wy myślicie o szczepionkach na COVID?
  2. ManOfGod

    Krypto
    Kryptowaluty jawią się jako bardzo ciekawa gałąź do inwestowania. W obecnej sytuacji,kiedy oprocentowanie lokat jest bardzo niskie i nie opłaca się trzymać oszczędności w banku również ze względu na fakt,iż inflacja jest bardzo wysoka jedną z dobrych opcji zarabiania i inwestowania są kryptowaluty.
     
    Ja osobiście po latach przerwy postanowiłem powrócić do inwestowania w krypto. Okazuje się, że miałem jeszcze aktywny stary cyfrowy portfel i  nawet było widać na nim jakieś ruchy. Obecnie, ze względu przede wszystkim na Bitcoina, branża ta po latach posuchy przeżywa swój rozkwit. Są to inwestycje obarczone dość dużym ryzykiem, ale przecież i na tradycyjnej giełdzie papierów wartościowych, czy podczas handlu tradycyjnymi walutami też należy się liczyć z uratą swoich funduszy.
     
    Doszedłem do wniosku, że będę po prostu jakąś część swoich miesięcznych dochodów przeznaczał na inwestowanie w mało znane kryptowaluty z dużym potencjałem. Będą to jednak środki, które mogę stracić i nie będę na sobie wywierał przez to niepotrzebnej presji. Postanowiłem na takie inwestycje przeznaczyć 250 zł miesięcznie.
     
    Stabilność tej gałęzi opiera się w dużej mierze na rozpoznawalności największych cyfrowalutjak Bitcoin czy Etereum. Decyzjami handlujących też najczęściej rządzą emocje, dlatego nie jest to łatwy rynek. Dodatkowo wpływ na niego mają w coraz większym stopniu tzw. „duzi gracze” z ogromnym kapitałem. Jest to dla nich bardzo korzystne, bo cechuje ich anonimowość, która polega na tym, że, co prawda, można śledzić poszczególne ruchy na rynkach, jednak nie wiadomo do kogo należą konkretne kwoty. 
    Potencjalnych inwestorów kuszą stopy zwrotu, które nierzadko są kilkakrotnościązainwestowanych środków. Każdy marzy o zostaniu cyfrowym milionerem, ale jak wiadomo niewielu się to uda.
     
    Ja, bazując już na swoich doświadczeniach i błędach, mogłem, w miarę swobodnie, poruszać się po tym rynku. Jedyne czego musiałem się wystrzegać to podejmowania decyzji pod wpływem emocji, czyli reagowania na nagłe wzrosty lub spadki oraz ciągłego zerkania na kursy poszczególnych kryptowalut. 
     
    Znam osobiście wielu ludzi, którzy są bardzo sceptyczni co do tego rynku, ale są też tacy, którzy uczynili z handlu kryptowalutami swoje główne zajęcie. Inni inwestują pieniądze długofalowo myśląc, że zapewni im to fundusze na emeryturę. Ja postanowiłem inwestować małe kwoty w różne kryptowaluty z myślą o realizacji zysków w długiej perspektywie. 
     
    Należy pamiętać,że pokusa zysku jest duża i większość osób traci na handlu krypto. Ja również podliczając kapitał w ciągu kilku lat byłem zdziwiony,że wyszły z tego duże kwoty,a dopiero niedawno wyciągałem pierwsze małe kwoty,a większość funduszy okazała się nietrafionymi inwestycjami ze względu na popełnione błędy. Najczęstszym jest podejmowanie decyzji pod wpływem emocji. Jest to jednak dobra lekcja,którą jak w każdej dziedzinie trzeba odebrać,aby osiągnąć sukces. Porównując ostatecznie możliwości zarobku, próg wejścia i dostępność kryptowaluty są dla mnie bezkonkurencyjne.

     
     
     
  3. ManOfGod

    Emerytura
    Nie wiem czy wielu z was zastanawia się co będzie z naszymi dochodami na starość? Czy w ogóle można liczyć na emeryturę? Czy są jakieś alternatywy?
     
    W Mmlim przypadku Nadszedl w końcu czas kiedy musiałem podjąć decyzję w sprawie rezygnacji lub udziału w  Pracowniczych Planach Kapitałowych, czyli kolejnym rządowym programie nastawionym na zwiększanie poziomu przyszłych emerytur. Mimo wielu reklam i szumnych zapowiedzi program zdaje się nie cieszył się dużą popularnością. Paradoksalnie w samym sektorze rządowym, wśród ludzi, którzy pracowali w administracji dużo było sceptycznych głosów. Pamiętamy co stało się z OFE, kiedy zaczęło brakować pieniędzy w budżecie państwa. 
    Jednak chyba mało też osób liczyło tylko i wyłącznie na dochody z emerytury, które miałyby zapewnić godny byt na starość. Sytuacja demograficzna Polski niestety jest zła. Zastępowalność pokoleniowa jest coraz niższa mimo przyjęcia różnych programów socjalnych np.: 500+, 300+. Biorąc to wszystko pod rozwagę trudno oczekiwać, żeby emerytury w przyszłości mógłby być wysokie. Ktoś jednak będzie musiał pracować na utrzymanie tychże emerytów, o ile do tego czasu nie zmieni się system emerytalny, a pewnie stanie się to wielokrotnie. 
    Licząc też straty wynikające z udziału w programie, czyli około 100 zł miesięcznie i  konfrontując je z ewentualnymi profitami na przyszłość doszedłem do wniosku, że nie jest on dla mnie opłacalny. Raczej promuje osoby, które dopiero wchodzą na rynek pracy i będą na nim na tyle długo, aby odłożyć spory kapitał.      
    Ostatecznie postanowiłem zrezygnować z PPK i zdecydowałem, że być może będę odkładać pieniądze w przyszłości w ramach IKE. Plusem tego rozwiązania jest to, że część wpłaconych środków będę mógł odliczyć od podatku. Ma to dla mnie istotne znaczenie, ponieważ obecnie nie mogę skorzystać praktycznie z żadnych ulg podatkowych, więc taka możliwość jest dla mnie dużą zachętą.  
     
    Jaka w ogóle rysuje się przyszłość ludzi, którzy będą zbliżać się do wieku emerytalnego? Pewnym jest to,źe mamy kryzys demograficzny i mała ilość pracujących będzie musiała utrzymać rzesze emerytów. Między innymi z tego powodu emerytury będą niskie. W związku z tym albo będziemy musieli pracować rewlnie do śmierci albo wcześniej zagwarantujemy sobie alternatywne dochody. Mogą to być wpływy z wynajmu nieruchomości, inwestycji w akcje czy kryptowaluty. Innym pomysłem może być wyprowadzka do krajów z mniejszymi kosztami życia ale tutaj znaczenie będzie miało teź kilka czynników istotnych z perspektywy ludzi starszych jak poziom służby zdrowia czy bezpieczeństwo.
     
    A wy jakie macie pomysły na jesień życia?
  4. ManOfGod
    Budzisz się każdego ranka z tymi samymi myślami, które starasz się każdorazowo od siebie odsuwać. Jednak one powracają niczym bumerang. 
    Pozornie wszystko w Twoim życiu poszło zgodnie z planem. Tak jak sobie wyobrażałeś. Lata pracy i wspinania się po szczeblach kariery zawodowej przyniosły efekt. Odniosłeś sukces zawodowy. Dobrze zarabiasz, jesteś szanowany. Posiadasz wymarzony apartament, samochód oraz rodzinę. Stać się na zagraniczne wyjazdy oraz najnowsze gadżety. Amerykański sen w polskim wydaniu. Wszystko co miało przynieść Ci szczęście i satysfakcję. Jednak tak się nie stało. Dlaczego? Przecież miało być tak piękne. Miało być długo i szczęśliwie, kolorowo oraz ekskluzywnie. 
    Tymczasem w środku wypełnia Cię pustka, brak poczucia sensu i spełnienia. 
    Próbowałeś już różnych metod łagodzących ten ból. Alkohol, narkotyki, seks, wyjazdy, gadżety. Tutaj możesz wstawić dowolną rzecz do której próbujesz się uciec. Jednak to wszystko działa tylko na chwilę. Straciłeś balans w swoim życiu, chociaż czy w ogóle kiedykolwiek go miałeś? Czy kiedykolwiek miałeś czas żeby zatrzymać się i pomyśleć dokąd zmierzasz?Przecież, to jest dobre dla ludzi wypłakujących się w gabinetach psychologicznych, a nie twardych mężczyzn walczących każdego dnia o przetrwanie - pomyślałeś w pierwszym odruchu. 
    Więc, co poszło nie tak? Może szukałeś pod złymi adresami, ale przecież wszyscy na około żyją podobnie. No i mają te same efekty, o których nie usłyszysz na relacjach z FB czy Instagramu. Może szczęście i  radość zarezerwowane są tylko dla dzieci, które nie mają świadomości otaczającego świata? 
    Niejednokrotnie w swoim życiu miałem podobne myśli. Kariera w dużych organizacjach, własny apartament, kobiety itd. To wszystko przecież miało gwarantować spełnienie. Nawet nie wiem, skąd pochodzą te koncepcje. Były jednak bardzo głęboko zakorzenione w mojej podświadomości przez lata. Dodatkowo otoczenie wzmacniało cały ten przekaz. Aż pewnego dnia. Mimo tego wszystkiego co posiadam nie czułem nic. Pustka. Po prostu nie chciało mi się wstawać kolejnego dnia i robić mechanicznie rzeczy tylko dlatego, aby wypełnić swój poczucie obowiązku. Zacząłem szukać rozwiązania sytuacji, w której się znalazłem. Oto do czego doszedłem po latach doświadczeń. Oto główne powody dla, których współcześni mężczyźni pomimo swoich sukcesów są dalej nieszczęśliwi:
    1. Poszukiwanie szczęścia na zewnątrz - to jest ten podświadomy mechanizm, który został Ci wgrany bardzo wcześnie przez otaczający nas świat. Przekonanie, że czerpać radość możesz głównie z rzeczy zewnętrznych. Dobra praca, nowe auto, piękna kobieta itd. To wszystko szczytne cele jednak kiedy oprzemy na nich poczucie własnej wartości i szczęścia wpychamy się w tunel pod jadący pociąg towarowy.
    2. Habituacja - to jest powód dlaczego twoja radość z nowego samochodu tak szybko mija. Potem kupujesz następny i mechanizm się powtarza. Ma to mocne uzasadnienie psychologiczne. Habituacja jest to proces poznawczy polegający na stopniowym zanikaniu reakcji na powtarzający się bodziec. Ten kij ma dwa końce. W trudnych momentach pozwala Ci przetrwać w niesprzyjających okolicznościach. Niestety w czasach prosperity powoduje, że bardzo szybko tracisz radość również z tych pozytywnych bodźców.
    3.Porównywanie się - klasyka gatunku, któż z nas tego nie robi. Niestety rzadko się porównujesz z osobami, które mają od Ciebie mniej co mogłoby powodować chwilowe poczucie wdzięczności. Przecież jesteś ambitny i dążysz w górę. Chcesz być lepszy. Niestety zła wiadomość jest taka, że zawsze ktoś będzie od Ciebie dalej, wyżej, itd
    4.Brak balansu w życiu - w gonitwie za sukcesem zaniedbałeś wiele sfer w swoim życiu, część z nich wzajemnie się przenika. Nie miałeś czasu, aby dbać odpowiednio o relacje, zdrowie i swoje pasje. Bardzo dużo czasu spędzasz pracując co negatywnie odbija się na pozostałych dziedzinach.
    5.Złe nawyki - życie składa się z małych powtarzalnych nawyków każdego dnia i albo zaprogramujesz  je w taki sposób, aby służyły Tobie albo będzie dokładnie odwrotnie. Możesz pić kilka kaw dziennie, a możesz wybrać zdrowe świeżo wyciskane owoce. Powtarzany regularnie nawyk w dłuższym okresie czasu działa jak procent składany. Ekonomi myślę, że nie trzeba Cię uczyć.
    6. Brak czasu nad refleksją nad samym sobą - nigdy w sumie nie zastanawiałeś się nad tym czy miejsce, w którym jestem jest dla Ciebie odpowiednie. Czy lubisz to co robisz? Czy można żyć z pasją? Czy jestem we właściwym miejscu? W naszym kręgu kulturowym do niedawna istniało bardzo małe przyzwolenie na autorefleksję wśród mężczyzn. Raczej promowało się etos niezłomnych wojowników, którzy bez chwili zawahania brną przez życie niczym rozpędzony koń po polanie. Co jeśli ten koń biegnie w złym kierunku?
    7. Porzucenie duchowości - porzuciłeś rozwój duchowy, bo kojarzył Ci się z nudnym zestawem cotygodniowych czynności, które mają zadowolić jakąś istotę boską. Później nie było czasu, a i nie wypadało zagłębiać się w ten temat w tych nowoczesnych czasach. A jednak czujesz, że ta droga jest intrygująca, że myśl o tym, że może istnieć jakiś równoległy świat duchowy nie daj Ci ostatecznie spokoju. Nie powiedziano Ci też nigdy, że najpotężniejsi ludzie tego świata wcale nie są ateistami i w sumie nigdy w historii tak też nie było.
    8.Nałogi - w Twoim życiu może być wiele rzeczy, które już dawno przejęły nad Tobą kontrolę zamian za chwilowy wyrzut dopaminy w Twoim organizmie. Czy to będzie alkohol, narkotyki, seks, masturbacja czy po prostu nadmiar cukru. Zabiera Ci niezbędną do każdego dnia energię życiową powodując coraz większe wahania nastroju. 
    9.Negatywny wpływ zewnętrznych wzorców - jesteśmy od dzieciństwa programowani na pewne zachowania czy Tego chcemy czy nie. Poczynając od domu rodzinnego, szkoły czy TV nasza podświadomość otrzymuje konkretne bardzo często długofalowe wzorce tego jak powinniśmy żyć. Niestety przygotowywano Cię do roli w społeczeństwie nie dbając o Twoje indywidualne predyspozycje i preferencje.A gdyby odwrócić ten mechanizm i zacząć programowanie nawyków, które są dla Ciebie pozytywne.
    Nieuświadomiona biologia - jesteśmy przez nas zegar biologiczny w okresie dorosłości popychania do łączenia się w pary i rozmnażania. Niestety w tym przypadku chodzi o przetrwanie gatunku i znowu nie liczy się zadowolenie indywidualne jednostki. Dlatego wiele relacji opada w momencie zniknęła przelotnego zauroczenia, które na celowane jest właśnie na rozmnażanie. Niestety nie mówi się o tym w szkołach.
    Teraz kiedy masz już zdiagnozowane te kilka przyczyn czujesz ulgę. W końcu ktoś nazwał to co od zawsze miałeś w głowie. To początek nowej fascynującej drogi, w którym możesz wyruszyć. Na drodze poznania siebie, odnalezienie dawno utraconej radości i mitycznego szczęścia. Muszę Cię jednak ostrzec. Będzie to wymagało dużo pracy od Ciebie. Prawda jest taka, że szczęście to wybory, które podejmujemy każdego dnia w naszej głowie. Suma naszych nawyków. Percepcja rzeczywistości. Niej kryje się w tabelkach excela, KPI-ach czy lekach farmaceutycznych. Zmiany poziomu szczęścia jak i jego odczuwania da się jednak nauczyć jak każdej innej rzeczy. 
     
  5. ManOfGod
    Ostatnio wielu moich znajomych opowiadało mi o kolejnym bulwersującym programie telewizyjnym, który pojawił się na antenach naszych kablówek, w którym uczestnicy dobierają partnerów na randki na podstawie odkrywanych im elementów ciał pretendujących. No cóż, pomyślałem, że to kolejny dowód na „upadek obyczajów na planecie małp” wzruszyłem ramionami i tyle. Jednak ostatnio całkiem przypadkiem „latając” po kanałach przy okazji jakiegoś posiłku natrafiłem na to arcydzieło małego ekranu. Muszę przyznać, że poczułem się lekko zaintrygowany. Pomyślałem, czy z tego „raka” da się wyciągnąć coś konstruktywnego. Otóż da i do tego wbrew pozorom całkiem sporo.
     
    Magia nagości to format wywodzący się z Wielkiej Brytanii (org. "Naked Attraction"). Jak głosi opis jest to randkowy show, podczas którego kobieta i mężczyzna stają przed trudnym wyborem: widząc tylko nagie ciała kandydatów i kandydatek, będą musieli wytypować dwójkę, która najbardziej przypadnie im do gustu. W kolejnym etapie zobaczą twarze swoich faworytów i ostatecznie zadecydują o tym, z kim udadzą się na randkę. Czy dzięki temu nagiemu eksperymentowi dowiemy się, co naprawdę nas pociąga w kobietach, a co w mężczyznach? 
    Ja uważam, że dowiemy się zupełnie innych rzeczy, ale o tym póżniej. 
     
    Oczywiście program jest bardzo niskich lotów, co poskutkowało tym, że nie obejrzałem go w całości. Z wiadomych względów ominąłem też część, w której wybierającą jest kobieta. Chociaż w w brytyjskiej edycji jest chyba duża różnorodność i zdarzają się pary homoseksualne co skutkuje tym, że w kabinach są przedstawiciele obu płci lub trzeć płci? Nie nadążam za trendami w tej dziedzinie, opieram się tylko na krótkim fragmentach znalezionych potem na Youtubie. Dodam, że powszechne są tam żarty, które inspiruje prowadząca na poziomie Karola Strasburgera oraz, że każdy kto odpadnie jest obsypywany komplementami niezależnie od tego jak wygląda.
     
    Teraz najlepsze, czyli informacja, iż powstała nawet  "Magia nagości. Polska". Polacy nie gęsi.. więc swój program chcą mieć. Do tej pory edycje programu pojawiły się w Danii, Finlandii, Niemczech, Rosji i we Włoszech. Program miał być emitowany od 14 maja, a odcinki miały pojawiać się co piątek o 23:00 na kanale stacji Zoom TV. Ciekawe kto mógłby prowadzić polską edycję? Tomasz Karolak, Joanna Krupa? Niestety albo i stety emisja została wstrzymana. Teraz stacja musi złożyć wyjaśnienia w KRRiT, co oznacza ni mniej ni więcej, że po prostu ktoś złożył skargę na ten program.
     
    Jeśli chodzi o moje wnioski to są one oparte tylko, o krótkie fragmenty edycji brytyjskich. Niestety większość kobiet wygląda gorzej bez ubrania niż w nim. Nie wiem czy to specyfika regionalna, gdyż przerażające było to, że występowało na ekranie dużo młodych dziewczyn z widoczną nadwagą. Z drugiej strony dobitnie było widać jak w tym całym procesie dobierania partnerów na codzień dużą rolę odgrywa nasza wyobraźnia, która dopisuje sobie baśniowe scenariusze. Można się w tym momencie skonfrontować z pytaniem retorycznym, czy naprawdę warto jest oddawać czas, pieniądze, starania itd dla kawałka ciała, który finalnie dosłownie ogołocony z retuszu wygląda zazwyczaj naprawdę słabo. To zostawiam do indywidualnego przemyślenia. Czy ta gonitwa pożądania dziejąca się od pokoleń naprawdę jest racjonalna? Wystarczyło zobaczyć tę wszystkie „piękności” bez makijażu i kolorowych ubrań. 
     
    Telewizja idzie coraz dalej w celu szokowania i przyciągania widza. Były już randki w łóżku, lesie, niedługo pewnie będą na wysypisku w parlamencie itd. Wszystko to idzie we wiadomym kierunku chociaż oglądalność realisty show typu „Love Island” jest podobna dość wysoka. Czy zachęcam was do tracenia czasu na tego typu produkcje? Bynajmniej. Chciałbym, aby każdy wyrobił w sobie umiejętność wyciągania pozytywnych wniosków i lekcji z najgorszych przeżyć i najdziwniejszych sytuacji czego wam i sobie życzę.
     
     
     
     
     
  6. ManOfGod

    Suplementacja
    Wydaje się, że witamina D jest królową w swojej klasie. Wiele badań wskazuje na jej poziom jako kluczowy do prawidłowego funkcjonowania organizmu w wielu sferach. Dużo osób, które cierpi na braki energii, depresję powinno zainteresować się tym tematem. Ja postanowiłem zebrać najważniejsze informacje na jej temat i przedstawić swoje doświadczenia w tym temscie.
     
    Definicja
     
    Na początek trochę definicji medycznej, która pozwoli nam zrozumieć istotność tego związku. Witamina D to nie jeden związek, jak mogłoby się wydawać, lecz grupa steroidowych związków chemicznych rozpuszczalnych w tłuszczach. Większość zapotrzebowania na tę witaminę w naszym organizmie jest pokrywana przez tak zwaną syntezę skórną (pod wpływem promieniowania UVB), znacznie mniejsza część trafia do nas z pożywienia pochodzenia zwierzęcego (prekursorem witaminy D jest wówczas cholekalcyferol) lub z pożywienia roślinnego i grzybów w postaci prekursora o nazwie ergokalcyferol. W komórkach skóry mamy uwięzioną prowitaminę D, z której pod wpływem działania promieniowania UVB powstaje cholekalcyferol (ten sam związek, który trafia do nas z pożywieniem pochodzenia zwierzęcego). Cholekalcyferol podczas dalszej wędrówki w organizmie człowieka ostatecznie przekształca się w  kalcytriol — aktywną formę witaminy D3. Dopiero ten związek może w naszych komórkach odgrywać swoją ważną rolę. 
     
    Działanie i skutki niedoboru
     
    Badania wskazują, że witamina D bierze udział w wielu decydujących procesach: 
    - wpływa na odporność (obniża ilość prozapalnych cytokin, a zwiększa przeciwzapalnych, wygasza stany zapalne, podwyższa poziom ważnych składowych układu odpornościowego – limfocytów T),  
    - może chronić przed rozwojem cukrzycy (w badaniach wykazywano, że jej suplementacja kilkakrotnie zmniejsza ryzyko rozwoju choroby),  
    zauważono, że działa przeciwnowotworowo (pobudza układ odpornościowy do zwalczania ognisk nowotworowych, a niski poziom witaminy D we krwi łączy się z częstszym rozwojem nowotworów o większej agresywności),  
    - reguluje pracę serca i naczyń krwionośnych (np. poprawia działanie śródbłonka naczyń, a suplementacja może chronić przed chorobami układu krążenia),  
    - chroni kości (witamina D bierze udział w regulacji gospodarki wapniowo–fosforanowej, zapobiega demineralizacji kości, dzięki czemu oddala perspektywę rozwoju osteoporozy).  
     
    Witamina ponadto, buduje nasze zęby i kości, zapobiega cukrzycy, depresji, anemii, a nawet alergii. Jak więc widać, właściwy poziom tej witaminy w organizmie jest bardzo ważny. Jednak do czego może doprowadzić niedobór witaminy d? Niedobory tej witaminy to bardzo powszechny problem, a objawy niedoborów są dość jasne. Co więcej, skutki tych niedoborów mogą być wyjątkowo niebezpieczne dla naszego niedoboru. Osoby cierpiące na niedobór witaminy d najczęściej skarżą się na bóle kości, mięśni, zmęczenie, bezsenność, choroby przyzębia, nadciśnienie, nadwagę oraz niską odporność. Jednak najgorsze są skutki, jakie za sobą niesie długotrwały niedobór wit D. Są to przede wszystkim częste złamania, a także skrzywienia i zwyrodnienia układu kostnego. Często dochodzi do zniekształcenia sylwetki. Występują problemy w funkcjonowaniu układu nerwowego, stany zapalne skóry, znaczne obniżenie odporności, pogorszenie słuchu, a także wypadanie zębów. Mogą zdarzyć się choroby autoimmunologiczne (np. reumatoidalne zapalenie stawów, stwardnienie rozsiane), nowotwory, a także osteoporoza, czy osteomalacja (rozmiękanie kości).
     
    Skąd się bierze niedobór w Polsce
     
    Po pierwsze, z niewystarczającej syntezy skórnej, która w Polsce jest związana z szerokością geograficzną. Aby bowiem dostarczyć odpowiednią ilość witaminy D, powinniśmy od maja do kwietnia w słoneczne dni przebywać na zewnątrz między godziną 10 a 15 przez co najmniej 15 minut dziennie, odsłaniając na działanie promieni słonecznych (słońce nie może być za chmurami) minimum 20 proc. powierzchni ciała (odkryte przedramiona, podudzia), do tego nie używając kremów z filtrem, bo te również ograniczają syntezę witaminy D. Po drugie, winna jest za niska podaż witaminy D z żywnością — bardzo trudno zaspokoić codzienne zapotrzebowanie organizmu wyłącznie poprzez dietę.   
     
    Jeśli zajrzymy do dokumentu Witamina 😧 rekomendacje dawkowania w populacji osób zdrowych oraz w grupach ryzyka deficytów – wytyczne dla Europy Środkowej 2013 r., przeczytamy, że deficyt witaminy D (oznaczany jako stężenie 25(OH)D poniżej 20 ng/ml) występuje u 70 proc. populacji. Z kolei według prof. Pawła Pudłowskiego z Zakładu Biochemii, Radioimmunologii i Medycyny Doświadczalnej, Instytutu „Pomnik – Centrum Zdrowia Dziecka” niskie stężenie witaminy D w organizmach może dotyczyć nawet powyżej 90 proc. Polaków.  
     
    Dawkowanie
     
    Jak więc nietrudno wywnioskować, większość z nas powinna wspomagać się suplementami z witaminą D. Ważne jest też, jak je przyjmujemy. Nie powinno się brać ich na czczo lub między posiłkami. Witamina D najlepiej wchłania się, gdy spożywamy ją z tłuszczami. Najważniejsza zasada jest taka, by witaminę D przyjmować razem z posiłkiem. A także trzymać się zaleconych dawek dziennych.  
     
    Przed rozpoczęciem stosowania suplementów diety bądź leków, które mają za zadanie podnieść poziom witaminy D3 w organizmie należy wykonać badania, które ustalą jej faktyczny poziom. Jak zbadać witaminę D3? Należy udać się do wybranego ośrodka zdrowia lub laboratorium diagnostycznego, gdzie zostanie pobrana krew, tak jak do każdego innego badania wykonywanego z krwi. Następnie w laboratorium zostanie oznaczony poziom witaminy D3 we krwi. Co istotne, w przypadku oznaczania poziomu tej witaminy nie ma konieczności przyjścia na badanie wit D3 na czczo. Pora dnia również nie ma większego znaczenia. Powinniśmy jednak poinformować osobę pobierającą krew o ewentualnych chorobach, lekach przyjmowanych na stałe, czy o suplementowaniu witaminami. Jeśli decydujemy się na wykonanie takiego badania, powinniśmy dowiedzieć się jaki jest prawidłowy poziom witaminy D3 w organizmie. Od tego, jaki jest poziom D3 można określić, czy suplementowanie będzie konieczne, czy też zbędne. Jeśli badanie wykaże, że stężenie postaci nieaktywnej w organizmie jest mniejsze niż 20 ng/ml, wówczas mamy do czynienia z niedoborem. Dla witaminy D3 optymalny poziom waha się od 30 do 50 ng/ml. Należy jednak wiedzieć, że prawidłowy poziom D3 można łatwo przekroczyć, a w przypadku 100 ng/ml i więcej mowa jest już stężeniu potencjalnie toksycznym. Ustalając poziom takich witamin jak witamina D3 czas oczekiwania na wynik może wynieść do 3 dni roboczych.
     
    Moja doświadczenia z witaminą D
     
    Jeśli chodzi o mnie to ja notorycznie cierpię na brak energii i często łapie mnie senność. Zrzucam to czasami na pogodę, zasadniczo chodzę też późno spać i ciągle posiadam niedobór godzin w łóżku. Ponadto jestem osobą wysoko wrażliwą i ma to niebagatelne znaczenie w kontekście zarządzania moją energią życiową.
     
    Jako, że w naszych polskim klimacie nie sposób po za miesiącami letnimi pozyskać w sposób naturalny witaminę D suplementują się od dłuższego czasu. Na początku brałem kapsułki D+K, gdyż witamina D powinna być zażywana wyłącznie w towarzystwie witaminy K, ale na szczęście większość suplementów zawiera to połączenie. Na początku brałem dawki 2000 jednostek dziennie potem zwiększyłem dawkę do 5000 jednostek. Niestety nie czułem jakiejś spektakularnej zmiany.
     
    Koleżanka namówiła mnie na badanie poziomu witaminy D, które za ok. 60 złotych można wykonać w wielu laboratoriach i przychodniach w Polsce. Okazało się, że mój poziom witaminy D wynosi tylko 30 i to po mimo suplementacji. Co prawda mieście się on w dolnym przedziale normy, jednak słyszałem opinię, że są one mocno zanurzone i każdy zdrowy człowiek powinien mieć poziom w okolicy 100. 
     
    Postanowiłem zmienić preparat i zakupiłem suplement w kroplach. Biorę na początek dużą dawkę 15000 dziennie. Będę sukcesywnie ją zmniejszał. Muszę przyznać, że po około tygodniu widzę poprawę sytuacji. Jestem ciekawy co będzie dalej. Mam wrażenie,że przegapiłem ten temat i stąd miałem wiele problemów między innymi z odpornością. Polecam każdemu zbadać sobie poziom witaminy D i zainwestować w jej suplementacje na odpowiednim poziomie. Krople są droższe niż kapsułki i opakowanie, które starcza na początek na kilka tygodni kosztuje 70 zł,  jednak dawkowanie jest uzależnione od obecnej sytuacji, dlatego warto zrobić badania.  
     
    Wydaje mi się,że prawidłowy poziom tej witaminy jest ważny dla naszego organizmu. Niestety nie wystarczy kupić pierwszego z brzegu specyfiku z półki apteki i warto zrobić badania,a także dobrać dawkę indywidualnie.
  7. ManOfGod
    Czy wiecie Państwo, że był człowiek w II RP, którzy z dużą dokładnością przewidział bieg wydarzeń podczas drugiej wojny światowej i zaraz po niej? Niestety nie przeczytacie o nim w podręcznikach od historii. W ogóle nie kwestionuje się wyborów dokonanych przed i podczas II wojny światowej. Więc jakże możemy się uczyć na własnej historii ? Czy można było postąpić inaczej i uniknąć tej hetakobmy ? Tak, można było, ale od początku.
     
    Całe życie interesowałem się historią. Jeden z moich ulubionych przedmiotów, bo kto pisze lepsze i bardziej fascynujące scenariusze niż życie ? Mamy tego małą namiastkę w licznych hollywoodzkich filmach bazujących na motywach historycznych jak „Braveheart” czy „Gladiator”. Po za tym wychowałem się na Bogusławie Wołoszańskim, który w swojej skórzanej kurtce w bardzo nowatorski sposób prezentował „Sensacje XX wieku”.
     
    Niestety wiele lat później przekonałem się o tym, że historię piszą zwycięzcy i jest Ona zazwyczaj zbiorem mitów i pobożnych życzeń często wykorzystywaną do bieżącej polityki lub wywoływania określonych emocji narodowych.  
     
    Niech za przykład posłużymy mi najboleśniejsza karta z naszej ostatniej historii, czyli II wojna światowa. Od lat panuje w Polsce przekonanie, że tego konfliktu nie dało się inaczej rozegrać. Byliśmy rozdarci między dwa krwiożercze mocarstwa do tego oszukani przez Francję i Wielką Brytanię. Znowu sami, zdradzeni  i bez wpływu na rzeczywistość. Oczywiście nasi ówcześni dzielni politycy, którzy mają swoje ulice i parki w całej Polsce, robili co mogli, aby uchronić ojczyznę przed klęską nie mogli ponieważnie było żadnej alternatywy.A jak było naprawdę?
     
    Otóż jestem świeżo po lekturze fascynującej książki Władysława Studnickiego „Wobec nadchodzącej wojny”. Świetna diagnoza wydarzeń wojennych i losów Polski z jednym ogromnym zastrzeżeniem. TA KSIĄŻKA ZOSTAŁA NAPISANA PRZED WOJNĄ !!!
    Tak był w Polsce człowiek i nie tylko on, który przewidział, że Niemcy i ZSRR uderzą na Polskę. Co więcej, że Francja, ani W. Brytania nam nie pomogą. Ponadto przewidział, że wspomniany nasi sprzymierzeńcy będą chcieli skłócić dwóch naszych agresorów i jeśli Niemcy przegrają to wojnę za sprawą wysiłku zbrojnego ZSRR, będą musieli czymś zapłacić zwycięzcom. Zapłacą Polską. Wszak W. Brytania wygrała I wojną światową żołnierzami francuskimi, a II rosyjskimi . Zresztą nigdy w naszej historii żadne zewnętrzne mocarstwo nie interweniowało w tej części Europy po naszej stronie (chyba nie muszę przypominać historii naszych powstań ),więc czemu miałby by być tym razem inaczej ?
     
    Co myśleli nasi ówcześni przywódcy? To pytanie zadawałem sobie bardzo długo. Jak można było być tak głupim i naiwnym. Kiedy Ribbentrop podpisywał 23 sierpnia 1939 roku  w Moskwie pakt o nieagresji z Mołotowem, którego tajnym załącznikiem był podział wpływów w tej części Europy nazajutrz wiedziały o tym prawie wszyscy więksi gracze w Europie oprócz Polski. Oczywiście nasi sojusznicy nie poinformowali nas o tym drobnym fakcie. Z relacji z tamtych czasów wiemy, że ówczesny minister spraw zagranicznych Józef Beck obudzony w nocy na wieść o rokowaniach bagatelizował sprawę twierdząc, że Hitler nigdy się nie dogada ze Stalinem ze względu na różnice światopoglądowe. Zresztą później przyznał, że gdyby wiedział jakimi realnie Polska wtedy dysponowała siłami nie prowadziłby tak stanowczej i jednoznacznej polityki. Nie wiem czy Państwo wiecie, że Jego słynne przemówienie w Polskim Sejmie, w którym mówi, że Polska nie zna pojęcia pokoju za wszelką cenę było nakierowane na zyskanie poklasku opinii publicznej i nacelowane na partykularne interesy. Brzmi znajomo? No właśnie.
     
    W moich oczach bardzo boleśnie upadał mit II RP ciągle w Polsce budowany. O wspaniałych przywódcach i ofiarach, które trzeba było ponieść za wolność naszą i waszą. Marszałek Józef Piłsudski, który jest również kontrowersyjna postacią w naszej historii, ale o tym innym razem zostawił testament polityczny,w którym nakreślił 3 fundamentalne punkty:
     
    Polska nie może walczyć na dwa fronty, bo takiej wojny nie można wygrać. Polska musi wejść do wojny jak najpóźniej najlepiej jako ostatnia. Wojna nie może się toczyć na terytorium Polski.   
    Jak to się potoczyło wszyscy wiemy. Drugi z naszych wielkich przywódców września marszałek Rydz-Śmigły przyjął najgorszy możliwy plan obrony września i rozciągnął nasze wojsko tak mocno wzdłuż granicy, że mimo dzielności polskiego żołnierza było ono łatwym łupem dla Luftwafe i jednostek pancernych, które szybko okrążała nasze wojska grożąc całkowitą destrukcją. Na domiar złego źle dowodził w czasie całej kampanii, czego dowodem jest wstrzymywanie uderzenia generała Kutrzeby z nad Bzury, które wykonane kilka dni później mogłoby przedłużyć całą kampanię i poważnie osłabić przeciwnika.  
     
    O prezydencie Mościckim nie ma co wspominać. Zasłynął chyba głównie z dużej kolekcji samochodów. 
     
    Jak wszyscy wiemy wspomniany wyżej bohaterowie gromadnie uciekli 17 września po agresji ZSRR na Polskę do Rumuni. Ktoś kiedyś wyliczał, że to pierwsza ucieczka polskich dowódców z pola walki od setek lat.
     
    Polska w czasie wojny poniosła ogromne straty. Straciła procentowo najwięcej obywateli, zrujnowania nasz kraj i stolicę, a w nagrodę trafiliśmy pod sowiecką okupację.  Nie odbudowaliśmy już nigdy naszej demografii. Według wyliczeń historyków, gdyby nie wojna mielibyśmy ludność na poziomie Hiszpanii, a dobrobyt conajmiej Włoch. Nie wspomnę o tym, że straciliśmy około 30% naszego terytorium.
     
    Czy można było postąpić inaczej ?
    Oczywiście. W tej układance były tylko trzy opcje:
    Na Niemcy z Rosjanami. Na Rosjan z Niemcami. Niemcy na Rosję z Polską.  
    Jaka była realna opcja. Z ZSRR nie dalą się dogadać.To było państwo nieprzewidywalne i głównych ich celem było zaprowadzenie rewolucji oraz terroru na całym świecie. W przypadku pomocy Polsce w ewentualnej walce z Niemcami czerwonoarmiści musieliby wkroczyć na nasze terytorium. Jak to się mogło skończyć wszyscy wiemy.
     
    Pozostała opcja niemiecka. Wszak Niemcy proponowały Polsce strategiczny sojusz do marca 1939 r. o co zabiegał wspomniany Studnicki i pisał także lubiany przez mnie historyk Piotr Zychowicz w swojej książce „Pakt Ribentrop-Beck”. 
     
    Jaki byłyby z tego sojuszu korzyści?
    Nie doszło by do września 1939 r. ,Katynia oraz straszliwego terroru na ziemiach polskich. Bylibyśmy krajem satelickim Niemiec, ale z własnym rządem, wojskiem i administracją. Utrata Gdańska.  Prawdopodobnie nie doszłoby na ziemiach polskich do Holocaustu. Pewnie Polska z Niemcami na jakiś czas pokonałaby ZSRR. W razie porażki Niemiec należałoby odwrócić sojusz co zrobiły Włochy i Węgry. W razie sukcesów na wschodzie zyskalibyśmy zdobycze terytorialne.  
    A jaki był bilans wojny dla Polski ?
    Straciliśmy najwięcej procentowo ludności i terytorium ze wszystkich państw biorących udział w konflikcie mimo, że na papierze byliśmy zwycięzcami. Wymordowano naszą inteligencje i zniszczono miasta ze stolicą na czele. Dostaliśmy się pod okupacje sowiecką na 50 lat czego skutki mamy do dzisiaj. Straciliśmy szansę ekonomiczną oraz demograficzną,aby dostać się do czołówki państw europejskich. Nie braliśmy udziału w Planie Marshalla, powstaniu NATO i UE stając się później klientami tych organizacji. Otrzymaliśmy status państwa trzeciej kategorii i rezerwuaru taniej siły roboczej.  
    Poniżej dwa cytaty ze wspomnianej książki Studnickiego wydanej w 1939 r. następnie zarekwirowaniem przez ówczesny rząd.
     
    ‚Gdyby jednak przez agitację w prasie, na zgromadzeniach itd. zarysowała się dążność Polski do wzięcia udziału w wojnie kontra Niemcom, to by wojna prawdopodobnie rozpoczęła się przez uderzenie Niemiec na Polskę, bo gdy się ma przeciwników po obu frontach, czyni się wysiłki zlikwidowania słabszego frontu, w danym wypadku Polski. Polska musiałaby przyjąć na siebie naj- większy ciężar wojny, większy od Anglików oddzielonych morzem, od Francuzów, posiadających linię Maginota. Musielibyśmy mieć wojnę ruchomą, gdy na zachodzie byłaby wojna pozycyjna. Pierwsza dąży do szybkiego roz- strzygnięcia, druga jest przewlekła. Mocarstwa zachodnie dla oszczędzenia własnej krwi będą prowadziły wojnę przewlekłą, na wyczerpanie zasobów przeciwnika. Polska będzie musiała prowadzić wojnę ruchomą i niezależnie od powodzenia wojny na zachodzie może przeżywać oku- pację niemiecką i sowiecką. Pierwsza zniszczyłaby nas materialnie, druga zniszczyłaby narodowo i politycznie.’
     
     
    ‚Wiemy, jakie znaczne ofiary ludzkie wywołała pierwsza wojna światowa we wszystkich państwach wojujących, zbliżająca się będzie jeszcze bardziej krwawą wobec udoskonaleń artylerii, wojennego lotnictwa itd. Zwyciężone i zwycięskie państwa będą wyczerpane. Polska, biorąca udział w wojnie, będąca ogniwem nawet zwycięskiej koalicji (przypuśćmy, że koalicja zachodnia będzie zwycięska), będzie wycieńczona, osłabiona, najsłabszym jej ogniwem i jej więc kosztem za udział w wojnie może być wynagrodzona Rosja sowiecka. Polska neutralna w razie zwycięstwa, niezależnie od jednej lub drugiej strony, nie ma czego się obawiać, stosunek sił przesunie się na jej korzyść.’
     
    Na koniec cytat jeszcze jednego uczestnika tamtych czasów, który za głoszenie innych niż przyjęte powszechnie przez rząd poglądów trafił do obozu politycznego w Berezie Kartuskiej:
     
    ,,Byłem w roku 1939 przeciwnikiem wojny na dwa fronty – wspominał Stanisław Mackiewicz – wiedziałem, czego nie rozumiał Beck, Składkowski czy Rydz, że inwazja niemiecka pociągnie za sobą inwazję rosyjską. Od czasu do czasu komuś to prywatnie bąknąłem, ale poza tym, widząc, że nastrój narodu idzie w zupełnie innym kierunku, wzruszałem tylko ramionami i rozkładałem ręce. Studnicki był wtedy nie tylko większym ode mnie obywatelem, ale o ileż bardziej przewidującym politykiem. (...) Studnickiemu zagrożono [wówczas], że zostanie osadzony w szpitalu wariatów, jeśli zacznie osłabiać hasło „Silni, zwarci, gotowi”. A no – było to logiczne. W społeczeństwie ogarniętym powszechną wariacją miejsce jedynego człowieka przytomnego było w szpitalu wariatów’’
     
    Jak to możliwe, że to wszystko przewidział staruszek Studnicki, który dane brał z biuletynów dostępnych w bibliotekach ? Dlaczego nie wpadli na to rządzący II RP dysponując wywiadem ? No właśnie czy my jesteśmy narodem, w którym kiedykolwiek słuchano się ekspertów i prowadzone są jakieś sensowne debaty i analizy ? Dlaczego nie możemy podchodzić do polityki pragmatycznie jak pozostałe państwa ?Czy znowu nie bazujemy na odległym zamorskim sojuszu ? Czy my Polacy potrafimy uczyć się na błędach? Wyciągać wnioski ? Historia magistra Vitae/Historia nauczycielką życia, czy aby napewno ?
     
    Szalom
     
                                             
  8. ManOfGod

    Nawyki
    Chcesz uzyskać kontrolę nad swoim życiem? Musisz to przeczytać.
     
    Zastanawialiście się dlaczego wiele osób kupując w styczniu karnet na siłownię rezygnuje po kilku tygodniach? Chcą zmienić coś w swoim życiu zbyt radykalnie. Aby ten nowy nawyk się zakotwiczył nie wystarczy tylko umowne 30 dni. Konieczne jest wyrobienie sobie całkiem nowych małych nawyków i pozbycie się starych, które były niszczące. 
     
    Dzisiaj poruszam po raz kolejny temat budowania nawyków. Będzie to artykuł bardzo odtwórczy, ale niezwykle ważny dlatego nie silę się na oryginalność. Wiedza w nim zawarta jest oparta na książce „Atomowe nawyki" James Cleara oraz doświadczeniach osobistych chrześcijańskiego Youtubera Mikołaja Kapusty, które postanowiłem dla siebie i innych spisać.
     
    A więc nawyk musi być:
     
     
    1. Łatwy 
     
    Warto zacząć od prostych rzeczy. Dobrze, żeby nawyk był tak prosty, aby łatwiej było go zrobić niż nie zrobić.Jedna z zasad budowania nawyków mówi systematyczność ponad intensywnością/jakością. Kolejna mówi, rób coś regularnie, a jakość przyjdzie z czasem. To wydaje się logiczne wszak po prostu wraz z wykonywaniem jakiejś czynności nabieramy w niej wprawy. Dla przykładu można czytać jedną stronę dziennie albo robić coś 5 minut dziennie. W efekcie osoba, która nigdy nie przeczytała żadnej książki zacznie to robić albo wyrobi sobie nowy prosty nawyk.
     
    2. Konkretny
     
    Nawyk musi być mierzalny i konkretny. Nie wystarczy powiedzieć, że chę schudnąć trzeba nazwać i wyliczyć konkretne aktywności, które będziemy wykonywać. Im coś jest mniej konkretne i mierzalne tym łatwiej będzie nam tego uniknąć.
     
    3. Wybieramy nawyk, który jest kluczem do innych
     
    Są nawyki, które będą kluczem do innych nawyków i będą nas motywować do innych działań. Na przykład słuchanie audibooków podczas jazdy samochodem albo koszenia trawy spowoduje, że będziemy zainspirowani do kolejnych ciekawych aktywności, które usłyszymy z ciekawych publikacji. Dobrym aczkolwiek trudnym do wdrożenia przykładem jest wczesne wstawanie, które otwiera drzwi do wielu pozytywnych efektów. Kto kiedyś próbował ten wie.
     
    4. Śledź swoje postępy
     
    Musimy śledzić swój nawyk w widocznym miejscu. Można skorzystać z prostej kartki, gdzie odkreślamy dni, w których wykonaliśmy dany nawyk. Są też aplikacje, które przypomną nam o naszych czynnościach, które możemy odhaczyć jednym kliknięciem (obecnie testuje aplikacje habitify). Warto śledzić postępy co najmniej 30 dni. Po tym okresie powinniśmy już podświadomie odczuwać brak wykonania danego nawyku.
     
    5. Wyrzeczenie jest łatwiejsze niż postanowienie                 
     
    Eliminuj niepotrzebne aktywności zanim zaczniesz dodawać nowe nawyki. Budowanie nawyków to nie tylko wypełnianie listy rzeczy do zrobienia, ale także praca nad negatywnymi przyzwyczajeniami („zanim coś zasadzisz musisz się pozbyć chwastów”). Możesz na przykład marnować czas na oglądanie niskiej jakości treści w TV i gdy z tego zrezygnujemy mamy czas na nowe zajęcia.  Możesz mieć przeładowany grafik czynnościami, które są bezwartościowe i nie masz czasu na dobre nawyki. 
     
    6. Skupienie się na nowej tożsamości
     
    Warto sobie ustalić cenę tożsamościowe i zastanowić się jak będzie wyglądać moja wersja siebie sprawniejsza w danej dziedzinie o kilka procent. To jest potężny element motywacyjny. W podejściu  chrześcijańskim korzysta się w tym momencie bardzo dużo z cytatów z Nowego Testamentu mówiącego o nowej tożsamości ludzi wierzących i tym co Bóg czyni w nas.
     
    7. Budowanie jednych nawyków na innych 
     
    Jest to metoda polegająca na przyłączeniu jednych nawyków do innych. Na przykład jak chcesz kontrolować swoją wagę i codziennie się ważyć możesz to zrobić zaraz po myciu zębów. Dzięki temu jak to zrobisz kilka razy nie musisz już tego kontrolować i  zapisywać. Kolejny nawyk jest już zanim połączony. Warto wypisać sobie wszystkie nawyki, które wykonujemy każdego dnia i podzielić na pozytywne, neutralne i negatywne. Do tych pozytywnych możemy wtedy dołączyć jakiś kolejny, który będzie wykonywany bezwarunkowo np. Wstawanie i ścielenie łóżka.
     
    8. Zacznij od rzeczy fundamentalnych
     
    Należy zacząć od rzeczy kluczowych z dziedzin jedzenia, spania i ruchu. Jeśli mamy z czymś problem np. Niewyspaniem przyczyna z wielką prawdopodobieństwem leży w jednej z tych trzech sfer (zła dieta, brak ruchu, późne chodzenie spać). Ja również do zestawu dodałbym sferę duchową, a więc modlitwę itd
     
    9.Wybierz nawyk do wykonywania codziennie
     
    Łatwiej wdrażać nawyki wykonywane codziennie niż takie, które są do zrobienia na przykład kilka razy w tygodniu. Nasz organizm szybciej nabiera wtedy rytmu i wpada w przyzwyczajenie. Łatwiej biegać codziennie niż dwa razy w tygodniu. Krytyczne jest, aby nie omijać dwóch dni. Jeśli ominiesz jeden nie powinno się nic zdarzyć, ale dwóch dni nie omijaj nigdy. 
     
    10.Odpowiednia motywacja  
     
    Warto też spojrzeć w szerszej perspektywie na nawyki i zamiast myśleć np.o tym, że chce schudnąć skupiam się na tym, że chce być zdrową osobą i przy tym schudnąć. Jeśli Twoim celem będą ćwiczenia brzucha przez 90 dni to, gdy nie wykonasz ich w jeden dzień Twoja motywacja drastycznie spadnie. Gdy skupisz się na tym, że chcesz być po prostu zdrową osobą i gdy pojedziesz na urlop i nie będziesz miał możliwości kontynuowania jakiegoś nawyku to zaznacz, go nie na czerwono, a na przykład szaro co ułatwi Ci powrót do Twojej rutyny.
     
    11. Badaj swoje motywacje.
     
    Tutaj istotne może być, aby nie robić rzeczy na pokaz, które ostatecznie będą krótkotrwałe jeśli nie wypływają z Ciebie. Chrześcijanie będą tutaj kładli nacisk na uczynki, do których inspiruje nas Bóg, dzięki czemu nie będziemy się zmagać w ich wykonywaniu i łatwiej będzie nam czynić sobie jakieś wyrzeczenia.
     
    12. NIe bierz zbyt wielu nawyków na raz
     
    Podstawowy błąd początkujących osób w rozwoju osobistym. Warto zacząć od małej ilości nawyków. Maksymalnie trzy z czego dwa bardzo łatwe. Kontrolujemy je przez tydzień, a następnie dodajemy kolejne maksymalnie dwa. 
     
    Przykładowe mini nawyki:
    Modlitwa - co najmniej 10 min
    Czytanie jednej strony dziennie.
    Pisanie lud edycja 500 słów dziennie - dla chcących zostać pisarzami
    Wypisanie codziennie rano trzech celów życiowych.
    Wieczorna lista zadań na kolejny dzień.
    Codzienne pompki zwiększajac liczbę każdego dnia.
    Mierzenie ilości kroków i zwiększanie ich sukcesywne.
    Mierzenie każdej minuty swoje czasu (apka Atimeloger)
    Odkładanie rzeczy na miejsce.
    Przeglądanie fiszek np. do nauki języka.
    Kontakt z jednym klientem dziennie.
    „Złota godzina” czyli czas dla najważniejszego Twojego projektu każdego dnia
    Picie szklanki wody 3 razy dziennie
    Telefon do jednej ważnej dla nas osoby raz w tygodniu
     
     
    Źródło: dobranowina.net
  9. ManOfGod
    Czy nie macie tak, że spotykając się przy świątecznym stole czujecie się częścią odgrywanego rokrocznie teatru? Czy jeśli nawet pojawiają się nowe osoby już po chwili zdajemy sobie sprawę jaką role kto przyjemnie? Czy to nie o tym pisał w „Ferdydurke” Gombrowicz?
     
    Święta Wielkiej nocy to kolejna fantastyczna okazja do spotkania w rodzinnym gronie. Mimo obostrzeń i ograniczeń w wielu polskich domach nie inaczej będzie tym razem. Mam wrażenie, że jesteśmy cyklicznie świadkami podobnych scen,dlatego warto się temu przyjrzeć.
     
    Scenariusz,czyli ciągle te same tematy.
    Powszechne będzie narzekanie chociaż akurat okres pandemii bardzo temu sprzyja. Jednak wcześniej nie zależnie od sytuacji gospodarczej i politycznej było tak samo i raczej tutaj nie liczył bym na spektakularne zmiany. Tematy zawsze aktualne i ciekawe do dysputy to polityka, religia, piłka nożna. Oczywiście wszystko przedstawione w negatywnym świetle i poparte zażartą dyskusją z jasnym podziałem my jesteśmy uczciwi i dobrzy tamci źli i zdegradowani.
     
    Aktorzy i podział ról.
    Tutaj także bez niespodzianek. Najczęściej przekrój wiekowy jest szeroki co nie ułatwia integracji grupy. Od razu widać jaką kto będzie odgrywał rolę. Samiec alfa najgłośniej krzyczy, więc najczęściej jest najbardziej poważany. W końcu obowiązują tutaj mechanizmy plemienne. Bardzo często taki gagatek reprezentuje typowe sarmackie cechy - cwaniactwo, pijaństwo, rubaszność itd. Oczywiście towarzyszy mu mocno przytłumiona partnerska, która próbuje w co bardziej kluczowych momentach powstrzymywać krewkiego ogiera. Oczywiście bez skutku. Na całej imprezie nie zabraknie błazna, którzy rozbawia wszystkich swoimi tekstami. Jest też walka w przypadku wystąpienia wielu kobiet o status miss wieczoru. Jest też DJ, który z telefonu komórkowego rządzi puszczając muzykę na podłączonym do niego przenośnym głośniku. Nie muszę chyba przypominać o paradzie, kto z kim przyjechał i czym co ma na zadaniu usadowić członków wspólnego stołu na drabinie hierarchii społecznej.
     
    Co nas łączy - wódka i jedzenie.
    ‚„Must have’’ na tego typu spotkaniach. Zmienia się tylko ilość i intensywność. Oczywiście wraz z upływem czasu alkohol uderza w tętnice rozwiązuje języki i powoduje coraz to bardziej głośne dyskusje. Czasami sytuacje wymykają się z pod kontroli i jesteśmy świadkami scenek żywcem wyjętych z filmu Smarzowskiego „Wesele”. Jednak trzeba przyznać, że zakrapiane alkoholem imprezy ewoluują raczej w coraz łagodniejsze rejony i bijatyki nie są już normą.  
     
    Co nas dzieli, czyli gdzie dwóch Polaków tam trzy koncepcje.
    Przy tym punkcie nie trzeba bardzo się rozwijać. My na samym starcie jesteśmy już tak podzieleni, że nie trzeba tego intensyfikować. Ponadto raczej szukamy różnic chociażby dla samej zasady niż czegoś co by nas zbliżało. Trochę wychodzą nasze przywary i chęć poczucia się ważnym w grupie i zaistnienia na polu rodzinnym.
     
    Czy potrafimy rozmawiać?
    Ja obserwując wszystkie te rodzinne scenki zastanawiam się czy my naprawdę potrafimy rozmawiać? Zazwyczaj każdy wyraża swoje zdanie na dany temat w mniej lub bardziej stanowczy sposób jednak nie zauważyłem wielu prób pogłębienia usłyszanej wiedzy czy też nauczenia się czegokolwiek wzajemnie od siebie. Uważam to za ogromne marnotrastwo ponieważ często spotykają się ludzie z różnych pokoleń i środowisk,co oczywiście jest na wstępie barierą, ale może być też doskonałą szkołą. Ja wychodzę z założenia, że każdy posiada w jakiejś dziedzinie wiedzę, której ja nie mam i skoro już znalazłem się w tej przestrzeni warto z tego skorzystać. Niestety mam wrażenie, że jestem w tym dość odosobniony i wychodzę na kogoś kto zadaje zbyt dużo pytań.
     
    Finał, czyli co z tego wszystkiego wynika?
    No właśnie czy z takich spotkań wychodzimy mądrzejsi?  Bogatsi o wiedzę i jakieś doświadczenia? No tutaj sprawa jest dość indywidualna. Jednym pozostanie ból głowy następnego ranka, inny poznali jakieś nowe ciekawe osoby, jeszcze inny przetrwali ten krępujący okres konfrontując się z trudnymi pytaniami jak: ‚„KIedy znajdziesz sobie dziewczynę/chłopaka?"Biorąc to wszystko pod rozwagę warto postawić sobie finalne pytanie, jaki to wszystko ma sens?
     
    Polska rodziną stoi.
    Ten banalny tekst niczym z kampanii wyborczej jest ciągle faktem. Oczywiście zmienia się to dość dynamicznie i wielu środowiskom zależy, aby w przyszłości było inaczej jednak tradycja wspólnego biesiadowania jest w nas głęboko zakorzeniona. Czy jest to pozytyw czy negatyw pozostawiam do indywidualnej oceny. Chcę tylko podkreślić, że większości naszym rodzinom wiele brakuje do ideałów z seriali telewizyjnych. Z drugiej strony takie rodzinne spotykanie się nie funkcjonuje w ogóle w niektórych krajach. Pamiętam jak byłem w szoku, kiedy mój dawny nauczyciel rodem z Wielkiej Brytanii opowiadał, że widzi się ze swoją rodziną raz na kilka lat i jest to całkowicie normalne.
     
    Jak u was wyglądają takie spotkania i czy są powodem do radości czy raczej przyprawiają o obrzydzenie?
  10. ManOfGod

    Piłka nożna
    Piłka nożna budzi w naszym kraju bardzo wielkie emocje? Jest to swoisty ewenement ponieważ na przestrzeni dziejów nie osiągnęliśmy w tej dziedzinie spektakularnych sukcesów porównywalnych z innymi mniej docenianym dyscyplinami. O co więc chodzi z tą piłką nożną i jaki jest w ogóle szerszy fenomen tego najbardziej popularnego sportu, który możemy oglądać w TV.
     
    Narodziny piłki nożnej
     
    Różne odmiany tego sportu były praktykowane na przestrzeni różnych cywilizacji jednak uznaje się, że kolebką piłki nożnej jest Anglia. W tym kraju w XiX wieku po raz pierwszy zebrano i skodyfikowano przepisy do gry w piłkę tworząc pierwsze zorganizowane rozgrywki. Anglicy byli do tego stopnia dumni z tego faktu, że przez długi czas nie brali udziału w rozgrywkach międzynarodowych twierdząc, że posiadają monopol na ten sport i nie będą mierzyć się z zespołami, które tylko nieudolnie próbują naśladować ich pomysły. Piłka nożna u zarania dziejów była grą uliczną. Grało się kawałkiem szmaty, gdzie tylko można. Na zatłoczonych osiedlach, biednych górniczych dzielnicach, na trawie, pastwiskach, betonie, piaskach itd. Sport miał charakter masowy i zupełnie nie przypomniał tego co widujemy obecnie za oknami w Europie. Gdy trafił wraz ze kolonialnymi szlakami komutacyjnymi do Ameryki Południowej stał się niemal religią. Biedne dzieci w Brazylii, Argentynie grały kopiąc małą szmaciankę w każdej wolnej chwili nieśmiało mażąc, aby poprzez sport wyrwać się z otaczającej biedy i marazmu. W takich warunkach rodziły się gwiazdy pokroju Pele czy Maradony. Piłka nożna nie zna specjalnie przypadków, kiedy dzieci znanych i bogatych postaci stają się zawodowymi piłkarzami i odnoszą sukcesy. Parafrazując popularne powiedzenie mogę jedynie zapytać retorycznie?Przypadek? Nie sądzę. Obecnie wielu rodziców na fali sukcesów Roberta Lewandowskiego, a raczej widoczna jego niebotycznymi jak na polskie warunki zarobkami pcha swoje pociechy na zajęcia piłki nożnej. Niestety nowiutki, elegancki sprzęt piłkarski, a nawet renomowane szkółki pilarskie byłych piłkarzy nie zrobią w większości z wychuchanych siedzących całymi dniami w cieplarnianych warunkach dzieciaków zawodowych piłkarzy. Tutaj będą dominować zawodnicy z po za Europy, a szczególnie z Afryki. Wystarczy spojrzeć na skład obecnych mistrzów świata czyli Francji i gołym okiem widać, gdzie drzemie siła obecnych championów naszego globu.
     
    Rozkwit futbolu
     
    Rozwój tej dyscypliny jest mocno skorelowany z rozwojem transmisji telewizyjnych. Moment kiedy można było oglądać najważniejsze mecze na szklanym ekranie przypada na koniec lat 60-tych, ale głównie lata 70-te i 80-te. Już nie byliśmy skazani na oglądanie lokalnych drużyn, ale śledziliśmy wielkie międzynarodowe turnieje, które w wielu przypadkach w czasach pokoju zastępowały w umysłach narodów starcia zbrojne. Niektóre mecze wywoływały tak wielkie emocje, że doprowadzały do wybuchu wojny czego przykładem jest wojna futbolowa między Salwadorem, a Hondurasie w 1969 o czym pisze w swojej książce Ryszard Kapuściński. Telewizja spopularyzował futbol automatycznie komercjalizując go. Pojawiały się ogromne pieniądze za transmisje. Piłkarze zaczęli zarabiać coraz większe kwoty, a odstępne za transfery między graczami przebijały kolejne pułapy niczym obecnie Bitcoin. Wszystko to mocno zachwiało duchem sportu tworząc potworną machinę biznesową. Oczywiście przy okazji jak to zazwyczaj pojawiły się afery korupcyjne zarówno na lokalnym podwórku z „fryzjerem” w roli głównej, który ustawiał wyniki meczów ekstraklasy jak i na arenie międzynarodowej. Nie jest przypadkiem, że następny Mundial odbędzie się w Katarze do tego w grudniu! Już widzę oczami wyobraźni jak przy stole Wigilijnym pół polski będzie oglądać mecz zajadając przy tym śledzia oraz popijając czerwonym barszczem. No, ale klient nasz Pan... Z resztą tajemnicą poliszynela jest przyznaniem Polsce i Ukrainie organizacji Euro 2012, które zawdzięczamy obrotność szefowi ukraińskiego związku piłkarskiego. Nie szczędził on środków do przekonania delegatów do głosowania właśnie na tę kandydaturę w momencie, kiedy ani u nas ani na Ukrainie nie było żadnej infrastruktury do takiej imprezy.
     
    Piłka kopana w Polsce
     
    Piłka nożna u zarania dziejów, czyli w początkach XX wieku rozwinęła się najbardziej w naszym kraju przede wszystkim na Śląsku, który dostarczał wielu wybitnych reprezentantów Polski. Do tego należy dodać duże ośrodki jak Warszawa, Kraków, a przed wojną także Lwów. Onegdaj jak powiedziałby stary korespondent relacje z meczów można było przeczytać jedynie w gazetach, potem pojawiło się radio, aż doszliśmy do ery TV. Jak do tego doszło, że ten sport zyskał sobie taką popularność w kraju nad Wisłą? Nie jest łatwo odpowiedzieć na tę kwestię.
     
    Był to sport masowy, drużynowy i widowiskowy. Jego popularność była wysoka wśród naszych sąsiadów i posiadał dość ugruntowaną pozycję w naszej tradycji. Jednak do lat 70-tych nie mieliśmy większych sukcesów w tej dyscyplinie. Dodatkowo późniejsze trzecie miejsce na Mundialach w RFN potem Hiszpanii, które dzisiaj są przywoływane jako szczytowe osiągnięcia w tej dyscyplinie blado wypadają przy sukcesach Niemców, Francuzach, Włochów czy Hiszpanów. Zdarzały się rzecz jasna heroiczne boje naszych klubowych ekip z zagranicznymi rywalami jak występy Górnika Zabrze, Widzewa Łódź, Wisły Kraków czy póżniej Legii Warszawa i Lecha Poznań.  Piłka klubowa i przynależność do konkretnych klubowych ekip zawładnęła wyobraźnią młodych ludzi szczególnie w latach 90-tych. Pamiętne były starcia między znienawidzonymi grupami kibiców. Najbardziej znienawidzone były drużyny rezydujące w tym samym mieście czego niekończącym się przykładem jest konflikt Wisły z Cracovią w Krakowie właśnie. Dla mnie osobiście wojny kibiców to jest dobitny przykład psychologi tłumu i sterowalności zachowania poszczególnych jednostek. Po za niechronnymi animozjami między powiedzmy mieszkańcami rywalizujących miast typu Warszawa-Kraków, co przeciętnemu kibicowi przeszkadza inny ubrany w barwy innej ekipy. Niestety wiele osób padło ofiarami tych kretyńskich ideologii na której żerowały najbardziej chyba tylko grupy przestępcze. Nie chcę przy tym odbierać nikomu prawa to wspierania swojej lokalnej drużyny, jednak w tamtych latach kibice przyjeżdżali na mecze reprezentacji w barwach klubowych i nie rzadko bili się podczas tychże spotkań sami ze sobą.
     
    Polska myśl szkoleniowa
     
    Nie mogę nie wspomnieć tutaj o słynnej „polskiej myśli szkoleniowej”, czyli ekipie ekspertów, którzy dzięki dawnym sukcesom naszej reprezentacji występując co róż w roli ekspertów telewizyjnych. Nie chcę umniejszać za bardzo roli legendarnych polskich trenerów takich jak Kazimierz Górski, ale wiele wskazuje, że były to sukcesy w dużej mierze wybitnego pokolenia piłkarzy. Dodatkowo wiele osób nie wie, że w latach 60-tych wiele ekspertów z Węgier i Czechosłowacji z obawy przed represjami uciekło ze swoich krajów do Polski, gdzie przywieźli swoje pomysły. Legenda miejska głosi, że przywieziony wtedy do Legii sztuczny mur imitujący piłkarzy był używany w tym klubie przez kolejne dziesięciolecia. Dodatkowo praktycznie żaden polski trener nigdy nie odnalazł się w roli trenera jakiegoś renomowanego europejskiego klubu. Jakoś na naszej myśli trenerskiej poznali się tylko szejkowie naftowi. Były trener reprezentacji Franciszek Smuda prowadził zespół 2 Bundesligi dodatkowo bez powodzenia. Co gorsza najbardziej utytowany za granicą polski trener Henryk Kasperczak nigdy nie miał szansy poprowadzić reprezentacji swojego kraju. W momencie, kiedy odnosił sukcesy w Wiśle Kraków i doszło do wyboru kolejnego selekcjonera po terminalnych sugestiach Antoniego Piechniczka wybrano niejakiego Waldemara Fornalika. Co było dalej wszyscy wiemy. Na szczęście zostają nam arcyzabawne analizy i legendarne filmiki z kreśleniem taktyki przez naszych rodzimych ekspertów.
     
     
    Paradoks piłki nożnej
     
    Dlaczego, więc piłka nożna jest tak popularna? Osiągamy dużo lepsze wyniki w siatkówce, żużlu chociażby skokach narciarskich. Mimo wszystkie pozostałe dyscypliny wydają się niszowe, gdy w plebistycie na sportowca roku w 1996 r. wygrywa Marek Citko wyprzedając mistrzów świata i olimpijskich w innych dyscyplinach. Myślę, że sam zwycięzca poczuł się wtedy zażenowany.
     
    Osobiście uważam, że piłka nożna w wielu krajach w tym w Europie pełni starożytną funkcję igrzysk. Kiedyś walczyli gladiatorzy. Obecnie przy pełnych stadionach ścierają się piłkarze. Piłka nożna także bardzo dobrze wpisuje się naszą Polską mentalność. Nigdy nie wygrywamy ostatecznie, ale pięknie się bijemy i wspominamy, a to poprzeczkę, a to wodę w RFN, a to nieuczciwego sędziego, który odebrał nam należny triumf. Historia piłki nożnej nieźle współgra z historią naszego kraju. Pełna jest niewykorzystanych szans i martyrologii, nowych nadziei oraz spoglądania w przeszłość.
     
    Dokąd zmierzamy?
     
    Obecnie piłka nożna to przede wszystkim globalny biznes. Jeszcze dwadzieścia lat temu piłkarze zarabiali niewielkie kwoty. Obecnie nastolatek grający na rodzimym podwórku może zarobić kilkanaście średnich krajowych. Zarobki światowych gwiazd opiewają na miliony euro za sezon. Sport ustąpił już dawno mamonie. Coraz mniej widzimy radości, więcej jest wyrachowania. Transmisje telewizyjne są przepięknie opakowane i dostępne na całym świecie. Robert Lewandowski jest bardziej rozpoznawalny niż Polski prezydent i premier.
     
    My mamy nowego selekcjonera z zagranicy i zaczynamy eliminacje kolejnego Mundialu w egzotycznym Katarze. Niedługo czekają nas mistrzostwa Europy. Jak wypadniemy? Mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor? Czy to nie brzmi groteskowo? A jednak powtarza się regularnie.  Nawet nasz styl gry opiera się od dziesięcioleci na zaciętej obronie i wypadach niemal partyzanckich na zaskoczonego i nieprzygotowanego przeciwnika. Czy to nie przypomina czegoś?
     
    Może jednak piłka nożna niesie głębsze wartości i nie jest tylko rozrywką dla mas? W końcu w piłkę grają wszyscy, ale zawsze wygrywają Niemcy. Czy to koincydencja, że narodowe przywary odbijają się w takim wymiarze?
  11. ManOfGod
    Wszystkim nam już daje siwe znaki przedłużający się okras pandemii. Na domiar złego nie wiadomo co nas czeka w przyszłości. Prawdopodobnie obostrzenia zostaną delikatnie poluzowane w ciągu nadchodzącego lata. Wirus w zetknięciu z wysoką temperaturą traci odrobinę na swojej sile, co powoli widać w cieplejszych zakątkach Europy jak Portugalia i co my przerabialiśmy rok temu.
     
    Niestety od jesieni obostrzenia prawdopodobnie powrócą w takiej czy innej formie. Dlatego przygotowałem kilka sposobów jaki poradzić sobie w tym trudnym czasie, aby nie zwariować i nie doprowadzić do szaleństwa naszych domowników, sąsiadów, psa, kota czy rybek:
     
    Sport  
    Pozytywne właściwości sportu są wszystkim powszechnie znane. Zawsze po intensywnym wysiłku wydzielają się tzw ,,hormony szczęścia” jak endorfiny powodujące nasze zadowolenie i poprawę samopoczucia. Obecnie mamy mocno utrudnioną sytuację jeśli chodzi o dostępność ośrodków sportowych, jednakże możemy skorzystać ze sprawdzonych i osiągalnych dla wszystkich metod jakimi są spacery w plenerze. Oczywiście konkretny trening wysiłkowy to świetna sprawa jednakże sam pół godzinny spacer podziała ożywczo na zmęczony przeważnie pracą przy komputerze organizm. Dodatkowo ekspozycja o ile jest to możliwe na promienie słoneczne i solidne dotlenienie będą dodatkowym elementem działającym pozytywnie na nasz organizm. Spacerując można zatrzymać się przy plenerowej siłowni, których jest coraz więcej i odbyć, krótki trening. Celowo nie wspomniałem o bieganiu, które jest równie popularne i tanie co spacery. Tutaj sytuacja jest dość dyskusyjna. Nie zawsze ten wysiłek przysłuży się w dłuższej perspektywie naszemu zdrowiu. Raczej należy unikać pokonywanie długich dystansów po betonowym podłożu, gdyż szybko można nabawić się problemów z kolanami. Ja uwielbiam wszelkie sporty, które można uprawiać na powietrzu takie jak: koszykówka, siatkówka,  jazda konna itd.
     
    Suplementy  
    Tutaj też nie odkryje Ameryki polecając stosowanie podstawowych mikroelementów jak witamina D+K. To jest recepta do stosowania niezależnie od występującej obecnie sytuacji oraz pory roku Jednak fakt, że wyjątkowo długo przebywamy obecnie w domu powoduje różnego typu stany depresyjne, zniechęcenia i apatii, które warto równoważyć różnego typu specyfikami. Jak wiadomo niedobór witaminy D jest w Polsce powszechny przez większość roku. Są także inne dostępne metody. Jeśli ktoś się zna na ziołach tym lepiej. Ja nie jestem specjalistą, ale zdaje sobie sprawę, że tutaj paleta możliwości jest ogromna. Ja osobiście stosuje prosty suplement właśnie z witaminą D+K. Planuje również zainwestować w Żeń szeń i Ashwagandhe.
     
    Nauka  
    Odkąd pamiętam okres jesienno-zimowy jest to czas, kiedy pogoda nie jest aż tak kusząca i zazwyczaj spędzałem go na nauce oraz szkoleniach. Tym razem, kiedy praktycznie cała edukacja przeniosła się do internetu można to skrzętnie wykorzystać. Mamy możliwość zapisania się i uczęszczania na zajęcia, które normalnie wymagały by od nas długich podróżny dodatkowych kosztów jak noclegi czy żywienie. Stoją przed nami także otworem uczelnie zagraniczne, więc mimo dużych ograniczeń obecnej formy nauczania da się z tego wyciągnąć coś dla siebie. Ja na przykład uczęszczam na kurs języka francuskiego i oszczędzam czas, który normalnie pożytkowałem na dotarcie i powrót do siedziby mojej szkoły.
     
    Remanent i planowanie  
    Czy tego chcemy czy nie nasze życie trochę zwolniło. Takie momenty są idealne do przeprowadzanie remanentu naszego życia. Warto zastanowić się, czy nasze życie zmierza w odpowiednim kierunku ? Czy osiągamy zamierzone cele ? Jeśli do tej pory nie zastanawialiśmy się nad takimi zagadnieniami warto poświęcić na to czas. Jeśli nie jesteśmy w stanie zrobić tego samodzielnie możemy się skontaktować ze specjalistą pokroju doradcy zawodowego,  który nakreśli kroki, które powinniśmy podjąć w przyszłości. Dla mnie ten element jest ciągle niedoceniany i traktowany po macoszemu. Jednak nie łudźmy się trudno osiągnąć sukces i zrealizować zamierzone cele bez odpowiedniego planowania.
     
    Nowe pomysły i projekty  
    Sytuacja na około nas zmienia się bardzo dynamicznie. Wiele osób straciło swoje prace i biznesy, które prowadzili od wielu lat. To pokazuje nam jak ważna jest dywersyfikacja naszego  zaangażowania zawodowego. Sam pracując ostatnie kilka lat w stabilnej pracy na etacie również nigdy o tym nie myślałem. Jednak niedawno postanowiłem, że spróbuje swoich sił w innych dziedzinach. Kto wie, może okaże się, że za jakiś czas był to zalążek mojej nowej pracy. Efektem tej decyzji jest także pisanie tego bloga. Mam w planach także otwieranie i prowadzenie kanału na YouTube. Zrozumiałem dzięki temu, że realizowanie nawet prostych projektów daje wiele satysfakcji. Pewna różnorodność wykonywanych zadań jest także wskazana.Zapobiega to wypaleniu zawodowemu oraz daje pozytywnego kopa na codzień.
     
    Czytanie  
    Nie jestem pewnie wyjątkiem i posiadam u siebie indeks ksiąg do przeczytania. Są to pozycje, których tytuły zbieram i mówię sobie naiwnie, że kiedyś je przeczytam. Zazwyczaj to jednak nigdy nie nadchodzi. Mamy obecnie niepowtarzalna okazję, aby pożreć tę całą listę i uciąć jedną z głów tej hydry zanim zdąży odrosnąć i zbierzemy kolejną listę pozycji do przeczytania. Mi póki co się jeszcze ta sztuka całkowicie nie udała jednak mam zamiar podkręcić trochę tępo. O wielu pozytywnych efektach czytania napisze w przyszłości odrębny materiał.
     
    Relacje  
    Temat bardzo dyskusyjny wszak obecnie żyjemy w erze, kiedy relacje coraz bardziej kuleją. Mimo tego, że internet miał być pomocny obecnie także przestał sprzyjać prawdziwemu poznawaniu się ludzi w celach, które kiedyś były dla wszystkich oczywiste. W obecnej sytuacji nie bardzo jest, gdzie wyjść kiedy kawiarnie i restauracje są pozamykane. Z drugiej strony ludzie, którzy kiedyś się mijali we własnym domu obecnie nie mogą ze sobą wytrzymać. Ciche dni wydłużają się w nieskończoność. Chyba tylko psychologowie zacierają ręce. Niemniej w myśl zasady szklanka do połowy pełna warto zastanowić się nad stanem swoim relacji i zadać sobie fundamentalne pytanie pod tytułem, czy ja lubię spędzać czas z osobą, z którą mieszkam ? To może dostarczyć wiele zaskakujących odpowiedzi.
     
    Nowe hobby i zainteresowania Chyba każdy ma jakieś pasję, które ze wgłębi na brak czasu odkładał na później? A może właśnie się czymś nowym zainteresowałeś ? Może lubiłeś kiedyś sklejać modele samolotów, a może układać puzzle? Może zawsze chciałeś kupić worek treningowy i zawiesić go w swoim garażu lub piwnicy i wcielić się choć na moment w Rockiego Balboa ? To jest właśnie moment, kiedy szalone pomysły możemy realizować. Nikt nas nie posądzi o jakiekolwiek zwichrowane w końcu już wszystko widzieliśmy i linia między szaleństwem, a normalnością w naszym społeczeństwie się zaciera.
     
    Oszczędzanie  
    Ten punkt wydaje się paradoksalny w momencie, kiedy wiele osób zmaga się z problemami finansowymi. Musimy na to jednak spojrzeć od strony wydatkowej. Chcąc nie chcąc możemy wydawać mniej pieniędzy na wiele artykułów, których użytkowanie ze względu na pracę zdalną jest ograniczone. Za przykład niech posłużą ubrania, w końcu nie pokazujemy się tak często w naszym biurze.Tak samo restauracje oraz wyjścia kulturalne. Jest to wielka strata dla naszego samopoczucia, ale nasz portfel patrzy na sytuację z goła odmiennie. Jest to dobry moment na zbudowanie sobie poduszki, która będzie naszym zabezpieczeniem na przyszłość. To także świetny moment, aby pospłacać zaległe zobowiązania. Czasy idą niepewne. Oszczędności mogą okazać się niezbędne.
     
         10 Życie duchowe
     
    Ten punkt zostawiłem na koniec choć jest najważniejszy.W momencie kiedy cały świat trochę zwolnił możemy skierować się do naszego wnętrza. Może właśnie odkryliśmy,  że czegoś nam tam brakuje ? Może przed czymś uciekamy? Może obecnie prowadzony model naszego życie jednak nie przyniósł nam satysfakcji i spełnienia ? Może tym razem warto poszukać rozwiązania, gdzie indziej ? Może warto zwrócić się do kogoś kto jest ponad tym wszystkim ? Tak na próbę ? W końcu wszyscy w coś wierzymy choć interpretacje i koncepcje są bardzo różne. Życie duchowe było nieodłącznym elementem ludzkości od zawsze. Dziwnym trafem obecnie próbuje się je wyprzeć zabierając nam niezbędną równowagę. Dróg poszukiwań jest wiele. Ja polecam po prostu zawołać w prostych słowach do Boga, nawet jeśli się w niego nie wierzy, a może przede wszystkim w końcu nic to nie kosztuje. Zawołajmy, aby nam się objawił i dał się nam poznać. Jeszcze nie słyszałem, aby ktoś z tego prostego testu wyszedł rozczarowany.
     
    Jak widzicie wymieniłem kilka punktów, które są tak naprawdę zalążkiem wielkiej dyskusji. Jakie wy macie sposoby na obecny stan ? A może stosujecie, któryś z wymienionych ?
     
     
      
  12. ManOfGod
    Ta parafraza starożytnej wojennej sentencji najbardziej oddaje współczesną sytuację na rynku matrymonialnym. Ofiar z roku na rok przybywa, eskalacja konfliktu trwa w najlepsze, a do wojny wchodzą coraz nowsi niczego nieświadomi rekruci. Z drugiej strony praktycznie każdy z nas doświadczył niszczących efektów tego odwiecznego konfliktu: dramatów rodzinnych, zdrad, depresji, utraty majątków oraz samobójstw. Trup ściele się gęsto, więc najwyższy czas poznać arkana współczesnego pola walki.  Ostrzegam, czytacie to na własną odpowiedzialność!!! Jeśli rozwieje czyjeś złudzenia o romantycznych podwojach rodem z dzieł naszych narodowych wieszczy, w ogóle nie będzie mi przykro!
     
    Powszechna mobilizacja
     
    Kiedyś każdego mężczyznę czekał dzień, gdy otrzymał pocztą list oznaczający powołanie w celu spełnienia swojego obywatelskiego obowiązku. W czasach kiedy armia w Polsce była jeszcze poborowa obowiązkowe przeszkolenie wojskowe trwało od kilku miesięcy do kilku lat w marynarce wojennej. Można dyskutować nad zasadnością tej formy realizowania powszechnego obowiązku obronnego, jednak takie były realia. Znam takich, którzy uciekali się do najróżniejszych sposobów, aby uniknąć pójścia w przysłowiowe „kamasze”. Czasami oznaczało to długotrwałe życie w ukryciu, emigrację, a niekiedy niespodziewaną wizytę przedstawicieli żandarmerii wojskowej. Czyżby coś przeczuwali? Ostatecznie nie wielu udawało się uciec przed tym co nieuchronne. Po latach na zakrapianych alkoholem rodzinnych imprezach niektórzy wspominają z rozżaleniem pierwszy kontakt z mundurem. Miłe złego początki.
     
    W naszym przypadku przychodzi taki dzień, kiedy zaczynamy gwałtownie dorastać. Dotychczasowe zabawy i rozrywki jak całodniowe kopanie w piłkę i chodzenie po drzewach przestaje nam wystarczać. Co innego przykuwa naszą uwagę. To do niedawna znienawidzone i popychane albo szczypane w szkole koleżanki. Teraz mięniom się w innych barwach i kształtach. Z dziewczynek stają się kobietami, a nam krew coraz mocniej buzuje w żyłach, pobudzając do życia wszystkie członki. Tutaj także bardzo często mamy odczynienia z idealizowaniem tych pierwszych relacji, które zapamiętujemy na całe życie w pozytywnych barwach. Tak skonstruowany jest nasz mózg. Zazwyczaj stara się wypierać negatywne obrazy ze świadomości, dlatego właśnie pierwsze miłostki kojarzone są nader niewinnie i zachęcają nas do dalszych działań.
     
    Przygotowania wojenne
     
    Nie trzeba w tym momencie być wybitnym strategiem pokroju Aleksandra Wielkiego czy Napoleona Bonaparte, aby zdawać sobie sprawę, że do każdej konfrontacji należy być odpowiednio przygotowanym. Warto również przewidzieć możliwe scenariusze bitewne, aby przeciwnik niczym nas nie zaskoczył.  Jednak większość osób wchodzi w relacje totalnie do nich nieprzygotowanym. Przypadkiem w szkołach uczą nas wszystkiego tylko nie tych najbardziej praktycznych i pożytecznych umiejętności, które w późniejszym życiu mogłyby dać nam satysfakcję i spełnienie. Wróćmy jednak do naszych przygotowań.Każda wielka kampania poprzedzona jest zazwyczaj wielomiesięcznymi przygotowaniami. Fabryki pracują na całego, gromadzony jest sprzęt, poborowi są mobilizowani i trenowani, a sztabowcy przygotowują plany wojenne. Zlekceważenie tego okresu oraz złe przygotowanie bywa zazwyczaj tragiczne w konsekwencjach, o czym jako naród przekonaliśmy się  niejednokrotnie, niestety rzadko uczymy się na błędach.
     
    W naszej rzeczywistości gromadzimy zasoby w postaci dóbr materialnych takich jak nieruchomości, samochody oraz kapitał. Dbamy o nasze ciało, wyciskając ostatnie poty na siłowni. Odwiedzamy modnego fryzjera, sklepy z markową odzieżą oraz widocznymi gadżetami. Media społecznościowe puchną od zdjęć wypucowanych profili niczym zabytkowy Rolls-Royce brytyjskiej królowej. 
     
    Jednak druga strona również czyni poczynania. Sale fitness, dietetyczki, fryzjerzy, kosmetyczki, wizażyści i chirurdzy plastyczni mają pełne ręce roboty. Dodatkowo oprócz sfery psychicznej dbają również o tę emocjonalną i społeczną. Nie łudźmy się, kobiety uczą się poruszania w relacjach od dziecka. Są lepszymi obserwatorami,  lepiej odczytują zamiary i nastroje. Mógłbym zaryzykować stwierdzenie, że na starcie mają nawet lekką przewagę.
     
    Wywiad
     
    Oczywiste jest, że nie da się wygrać żadnego konfliktu bez posiadania odpowiednich informacji na temat wroga.  Niejednokrotnie sięgamy wtedy po wiedzę starszych bardziej zaprawionych w boju weteranów. Studiujemy pamiętniki z pola walki oraz almanachy wojskowości. Szukamy również interesujących nas informacji u źródła, przesłuchując pojedynczych żołnierzy strony przeciwnej z nadzieją, że pozyskane dane są wiarygodne i dzięki nim uzyskamy przewagę w nadchodzącej wojnie. 
     
    Wielu z nas korzysta z odpłatnej wątpliwej wiedzy ludzi, którzy mienią się doświadczonymi w boju i chętni są za sowitą opłatą przekazać swoją wiedzę młodym adeptom sztuki podrywu. Pozostali posiłkują się szerzej dostępnymi publikacjami, materiałami dostępnymi w internecie oraz wiedzą przekazywaną z pokolenia na pokolenie przez starszych przedstawicieli męskiego gatunku, którzy zazwyczaj mają za sobą głównie doświadczenie niekoniecznie udanego małżeństwa. No cóż, lepiej uczyć się na błędach innych. Nagminne jest podpytywanie koleżanek, sióstr, matek i ciotek. One na pewno podzielą się z nami najbardziej wartościowymi strategiami pokroju: bądź miły, kupuj kwiaty i pamiętaj o wspólnych rocznicach. Przecież to wszystko takie proste.
     
    Rozpoznanie
     
    Kolejnym etapem jest rekonesans. Sprawdzamy, gdzie jest usytuowany przeciwnik, jakie posiada zasoby i testujemy jego zdolność do możliwości operacyjnych. W końcu wiele wojen zostało przegranych przez nieodpowiednie rozpoznanie. Szukamy wrogich jednostek, które możemy zaatakować oceniając możliwości z obydwu stron.
     
    Tutaj obecnie spektrum możliwości jest trochę ograniczone, ze względu na pandemię. Jednak w normalnych okolicznościach typowymi polami bitwy są kluby, kawiarnie, szkoły i uczelnie, środowisko pracy oraz portale randkowe.  Te ostatnie przyciągają najbardziej niedoświadczone jednostki,  które bardzo często stają się mięsem armatnim. Dla odważniejszych zostają ulice miast, które obecnie są trochę opustoszałe. Niemniej trzeba być czujnym. Nigdy nie wiesz, kto czai się za rogiem.
     
    Blitzkrieg
     
    Ta doktryna zakłada zmasowany atak na wielu frontach przy współdziałaniu różnych typów wojsk. Wykorzystujemy tutaj zaskoczenie oraz kumulujemy uderzenie wszystkich dostępnych zasobów na nie wielkim odcinku frontu. Tą taktykę stosują wszelkiego rodzaju samozwańczy artyści podrywu, samce alfa i innego typu odmiany archetypu męskiego osobnika. Tutaj efekt zazwyczaj jest natychmiastowy. Przeważnie przeciwnik poddaje się nie stawiając wielkiego oporu. Zdarzają się także porażki niedoświadczonych wojskowych, którzy przeszacowali swoje siły albo takich, którzy nie wyciągają wniosków z poprzednich niepowodzeń i bardziej niż z własnym honorem liczą się ze statystyką. 
     
    Najczęściej w tym przypadku wystarczy jedno spojrzenie, spotkanie i przy użyciu różnych technik wraz z prezentacją posiadanych zasobów wiele osób ulega czarowi płci przeciwnej. Obrona, która bywa tylko symboliczna upada w mgnieniu oka. Wszystkie drogi i szlabanie stają się otwarte. Błyskawiczne zwycięstwo. 
     
    Okupacja
     
    Jak w każdej wojnie ten scenariusz przewiduje eksploatacje strony pokonanej na wszystkich polach. Stąd się biorą te wszystkie historie o ofiarach, dramatach i złamanych sercach. Jednak takie są prawidła wojny. Przeciwnik pokonany jest całkowicie zależny od swojego agresora. Nie ma tutaj miejsca na branie jeńców i litość. Jest tylko brutalna eksploatacja do wyniszczenia strony przeciwnej. 
     
    Często po kilku spotkaniach nie wyobrażamy sobie już życia bez tej jednej osoby. W tym momencie jest już zazwyczaj za późno na odwrót. Nawet gdy przyjaciele w przypływie męskiej solidarności próbują Cię ratować odwracając uwagę wszelkimi męskimi rozrywkami jest już za późno. Nawet gdyby amerykańska piechota morska wysłała po Ciebie swój najlepszy odział i na dachu Twojego domu wylądował czarny helikopter bojowy Black Hawk nie byliby Cię w stanie uratować. Ten etap zazwyczaj przejawia się w postaci związku, który niejednokrotnie kończy się małżeństwem. Chyba nie trzeba tutaj przytaczać tych wszystkich dramatów rozgrywających się w zamkniętych 4 ścianach. 
     
    Partyzantka
     
    Bardzo często zdarza się, że przeciwnik teoretycznie pokonany przechodzi do walki partyzanckiej. Jest ona długa i wyniszczająca. Nikt nie lubi być długofalowo nękany. Życie w pełnym napięciu i permanentne spanie z bronią w ręku jest frustrujące. Przekonali się o tym amerykańscy żołnierze, przemierzając bezmiar wietnamskiej dżungli mogąc stać się w każdej chwili ofiarą zamaskowanego snajpera, który następnie uciekał chowając się w systemie podziemnych tuneli niemożliwych do odkrycia i rozszyfrowania. 
     
    To najczęściej stosowana taktyka przez Panie, które potrafią w toku relacji przejmować inicjatywę i przechodzą do nękania Panów, po czym całkowicie przejmują kontrolę wypierając całkowicie autorytet męski poza drzwi swojego mieszkania. Po kilu latach Panowie są już tak zmęczeni i bierni, że niejednokrotnie popadają w nałogi, długi, depresje oraz reagują agresją.
     
    Wojna pozycyjna
     
    To najszerzej praktykowana obecnie taktyka. Obydwie strony są przyczajone w swoich okopach. Nie chcą ryzykować i się angażować. Wszyscy mają świadomość beznadziejności tej wojny, jednak wiedzeni przez zewnętrzne systemy i przyzwyczajenia nie są w stanie wyjść ze swoich okopów. 
     
    To jest najbardziej powszechny obraz.  Wszyscy czają się po drugiej stronie aplikacji randkowych oraz mediów społecznościowych. Nikt nie chce zrobić pierwszy ruchu. Zaangażować się.  W obawie przed porażką, byciem pokonanym i wykorzystanym.
     
    Dezerterzy i pacyfiści 
     
    Są też jeszcze wszelkiej maści maruderzy, którzy nie chcą brać udziału w tym konflikcie. Wybierają życie na uboczu. Zdała od wystrzałów armat oraz świstu kul. Zdarza się, że popadają w zapomnienie, ale w wyjątkowych przypadkach wiodą wesołe życie niczym wojak szwejk z popularnej czeskiej opowieści. 
     
    Najczęściej wybieraną są tutaj ideologie typu MGTOW, gdzie mężczyźni po prostu realizują swoje cele, nie stawiając na szali życia kobiet jako dziejowego celu do zdobycia. Zazwyczaj nie są rozumiani. W ekstremalnych przypadkach są pogardzani przez nierozumiejące ich społeczeństwo. 
     
    Bilans
     
    Czy jesteś gotowy na głośne wybuchy, głód, gwałty, wycieńczające marsze, żar napalmu, krzyki kolegów oraz obrazy rozrywanych ciał ?
     
    Chcesz miłości, przygotuj się do wojny!
     
     
     
     
     
  13. ManOfGod
    Zima w tym roku było wyjątkowa długa...Resztki śniegu zalegają jeszcze gdzieniegdzie ustępując każdego dnia pod naporem coraz silniejszych promieni słonecznych.
     
    Dzień robi się coraz dłuższy, powietrze cieplejsze, ptaki powracają z dalekich wojaży. Chyba wszyscy czujemy ulgę.  Ostatnimi laty odwykliśmy od charakterystycznych dla naszej szerokości geograficznej czterech pór roku.
     
    Wszystko to mówi mi ... Jak w popularnej piosence, że nadchodzi nowe. Przyroda  budzi się do życia. Od razu człowiek czuje energię do działania. Ja ostatnie dni zimy znosiłem coraz gorzej. Jednak dobrym pomysłem jest wyjechać, gdzieś do ciepłych krajów podczas zimowej szarugi i naładować baterię.Jednak nie każdy może sobie na to pozwolić, a i pandemia zrobiła swoje.
     
    Obserwując świat dookoła szczególnie teraz muszę przyznać, że życie to potężna energia i moc. Kiedy podglądacz przyrodę widzisz, jak zdeterminowane są zwięrzęta, aby przetrwać. Są wstanie zrobić wszystko, gdyż każdego dnia walczą o przetrwanie. Mam wrażenie, że nasza okolica zazieleni się niezależnie od przeciwności. 
     
    Nasuwa mi się skojarzenie, kiedy czytam pamiętniki obozowe ludzi, którzy przerwali horror sowieckie łagry lub niemieckie obozy przebija się z nich właśnie paralelna chęć przeżycia pomimo wszystkiego dookoła. 
     
    Nie przypadkowo też ludzie wchodzą w nowe relacje wiosną, kiedy gawiedź ochoczo wylega z domu i panie prezentują kawałki swojego ciała. Nie jedno życie niekoniecznie planowane zostanie poczęte w tym okresie.  
     
    Ogromna jest potęga życia i jego determinacja do przetrwania.
     
    Kiedyś nas zabraknie, a ten cykl ciągle będzie trwał po mimo wszystko...
  14. ManOfGod

    Małżeństwo
    Jestem świeżo po obejrzeniu bardzo ciekawego dokumentu dostępnego na platformie Netlix - 3 żony jeden mąż. Serial opowiada historię małej radykalnej społeczności chrześcijańskiej zamieszkującej USA, która odróżnia się znacząco jedną rzeczą, powszechnie występująca poligamią. 
     
    Serial oglądałem podczas sielskiego okresu sylwestrowo-noworocznego, gdzie TV jawiła się jako jedno z sensowniejszych wieczornych rozrywek. Był to okres, kiedy wizytowałem małżeństwo przyjaciół zamieszkujących góry, więc przy odbiorniku zebrała się troszkę większa grupa osób. Jako, że wszyscy jesteśmy chrześcijanami i widzieliśmy już w swoim wiele różnego typu denominacji chcieliśmy zobaczyć, jakie są ostatnie trendy.
     
    Serial opowiada historię społeczności mormonów, którzy prowadzą na codzień życie oddane pracy, rodzinie i Bogu. W mojej ocenie nie wiele różnią się od naprawdę oddanych tego typu społeczności w innych częściach świata. Robią to z pasją i oddaniem sprawię. Jest jedno, ale. Powszechne jest tam wielożeństwo. Co ciekawe jest to motywowane teologicznie. Bohaterowie serialu uważają, aby upodobnić się do Boga tmuszą posiadać wiele dzieci i być ojcami i matkami narodów. W praktyce mężczyzna posiada kilka domów i spędza w zależności od ilości żon określoną ilośc czasu w każdym z nich, tak aby nie zaniedbywać żadnej z żon. Co ciekawe przyjęcie nowej żony do rodziny odbywa się często za sugestią, którejś z obecnych już żon. Do tego odbywa się najpierw okres przejściowy, narada całej rodziny i głosowanie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, następuje ceremonia ślubna i przjęcie do rodziny.
     
    Co ciekawe widać zmagania poszczególnych kobiet, które często muszą wychowywać nieswoje dzieci jednak starają się one wyzbyć zazdrości na ile to jest możliwe. Mężczyźni także dbają o wszystkie żony i starają się jak mogą wywiązywać ze swoich obowiązków.
     
    Materiał ten był dla mnie bardzo ciekawy i rozszerzający umysł. Potwierdza to tezę, że środowisko kształtuje w dużym stopniu nasze zachowania. Kobiety wychowane w tamtym klimacie uważają taki stan rzeczy za naturalny.
     
    Oczywiście wśród nas oglądających ten dokument wywiązała się dyskusja i zdania były podzielone. Kobieca część audytorium była bardzo sceptyczna natomiast męska zaintrygowana niezależnie od wyznawanych poglądów.
     
    Mimo wszystko polecam obejrzenie serialu i zastanowieniem się jak by wyglądała nasza rzeczywistość, gdybyśmy urodzili się w innym miejscu na świecie.
  15. ManOfGod

    Życie
    Z pewnością zastanawialiście się jakie są różnice w mentalności wschodu i zachodu ? Najlepiej doświadczyć tego na własnej skórze. Ja miałem kilka takich sytuacji i chciałbym pochylić się nad tym tematem.
     
    Ogólnie w naszym narodzie dominują dwa obozy. Jedni uważają, że wszystko co na leży na Zachód od Wisły jest lepsze, piękniejsze i w ogóle to „Ziemia obiecana”. Dużo jest filmików na ten temat pod tytułem dlaczego (tutaj można wpisać dowolną nazwę kraju ) właśnie tutaj, żyje się lepiej niż w Polsce. Niestety w większości wypowiedzi przebijają się głównie argumenty ekonomiczne. Zdaje sobie sprawę, że to duże uproszczenie ponieważ sam mimo tego, że nie jestem obieżyświatem wymieniłbym kilka innych, ale nie oszukujmy się przeciętny obywatel naszego kraju nie wybiera mieszkania w innym państwie ze względu na bardziej wyrafinowaną architekturę i różnorodny krajobraz.
     
    Z drugiej strony są wyznawcy ideologii „zgniłego zachodu”, którzy są święcie przekonani, że wszędzie tam czają się terroryści, imigranci,  LGBT i Polak jest traktowany jako robotnik przymusowy z czasów II wojny światowej. Remedium na to jest nacjonalizm i słowiańska solidarność.
     
    Prawda jak zwykle leży po środku.
     
    Polska jako kraj centrum Europy łączy te dwa światy i u nas bardzo fajnie widać jak bardzo ściera się kultura zachodu z tą wschodnią.
     
    Ja muszę przyznać, z bólem serca, że im dalej na zachód tym jest jednak miłej. Pamiętam jak wyjechałem do pracy do Holandii w czasach, kiedy nie było smartfonów i używało się mapy. Wystarczyła chwila zakłopotania na ulicy i podchodziła losowa osoba oferując swoją pomoc. Oczywiście jest to ogłada powierzchowna i nie zbuduje się na tym trwałych przyjaźni, ale dzięki temu o wiele lepiej się żyje. Ja często mam gorsze relacje i nie wiele wiem o ludziach, z którymi pracuje dzień w dzień, bo w Polsce nie ma kultury takich właśnie grzecznościowych konwersacji, a umiejętności interpersonalne są na niskim poziomie.
     
    Mimo wszystko jest lepiej niż na wschodzie. Pamiętam jak moja koleżanka z Białorusi po przyjeździe do Polski była zachwycona tym co ją tutaj zastało. Dla niej ludzie są w Polsce mili, uśmiechnięci, otwarci, a w urzędach można wszystko bardzo łatwo załatwić. Czyli wszystko to na co może narzekać przeciętny Polak.
     
    Pamiętam jak jakiś czas temu korzystałem z popularnej formy usługi przewozowej bla bla car w wydaniu ukraińskim. Formuła polega na tym, że ktoś ogłasza się na portalu, że jedzie do punktu A i za cenę X może zabrać jakąś ilość pasażerów. Akurat wszyscy raczej unikają wschodnich kierowców, ale sytuacja była awaryjna, a facet miał dużo pozytywnych komentarzy niestety wszystkie od swoich rodaków. Spędziłem z gościem w podróży kilka godzin i rozmawialiśmy długo między innym po to, aby nie zasnął za kierownicą. Okazał się bardzo fajną i ciekawą osobą, ale było widać, że w ogóle nie potrafi się odnaleźć w standardach przyjętych podczas przejazdów w Polsce. Po pierwsze zażądał ceny, która nie zgadzała się z tym co było wystawione w aplikacji, ponieważ sprawdził sobie, że tyle kosztują przejazdy na tej trasie autobusem. Po drugie jechał już kilka godzin i było ryzyko, że zaśnie. Nawet chciał mnie namówić na przejęcie kierownicy, ale byłoby absurdem, płacenie za przejazd, gdzie ja jestem kierowcą i wiozę innych ludzi. Do tego Pan ogłosił szybko przerwę, którą spędziliśmy u jego kolegi Polaka na herbacie, co samo w sobie było miłe, ale wydłużało cały przejazd. Do tego nasz Ukrainiec podczas trasy cały czas zajadał słodycze i ani razu mnie nie poczęstował zagadują o politykę i to jako to Rosja nie jest zła z wypiekami na twarzy opowiadając, że Ukraińcy walczą z nimi już od czasów wojny. Na pewno uważał tamtejsze organizacje nacjonalistyczne za bohaterskie jednostki. Jak wiemy my w Polsce mamy zgoła odmienne zdanie. Na koniec tej całej eskapady, w moim rodzinnym mieście nie wyraził zgody na podwiezienie mnie w okolice domu zjeżdżając z trasy jakieś 2-3 km.  Pomyślałem wtedy no właśnie. Rzeczy, które w Polsce są standardem tutaj okazały się abstrakcją.
     
    Teraz przenosimy się szybko i gwałtownie do Francji. Jest lato,  a więc wakacje. Szukam właśnie z koleżanką przystanku autobusowego w Lyonie.  Nawigacja się gubi. W końcu pytam jakiegoś Azjaty, który czeka na przystanku tramwajowym. On ku mojemu zdziwieniu zaprowadza nas na miejsce porzucając swój tramwaj i tracąc kilka minut swojego życia. Dodatkowo, kiedy w rzeczonym autobusie nie działa mi internet pytam jakiegoś pasażera czy ma podobny problem, a on odpowiada,  że korzysta ze swojego pakietu i chętnie go nam udostępni.  Dziewczyna się wacha ja ryzykuje. Okazało się,  że facet bardzo przyjazny i pomocny. Takie sytuacje w Polsce nie są raczej standardem.
     
    Jakie są z tego wszystkiego wnioski?
     
    Ostatecznie im dalej na zachód ludzie są bardziej mili, uczynni i przyjaźniej nastawieni w takim ulicznym powierzchownym obyciu, które jest bardzo ważne dla komfortu życia. Niestety wektor się odwraca im dalej na wschód.
     
    Oczywiście to są moje doświadczenia i jest to porównanie bardzo uproszczone ponieważ pracując czy w Anglii, Holandii, a zwłaszcza w Belgii byłem świadkiem różnych sytuacji i słyszałem o jeszcze dramatyczniejszych, które spotykały moich znajomych. 
     
  16. ManOfGod
    Ostatnio zmieniłem pracę. Nie spodziewałem się, może sielanki, ale to co mnie spotkało było jak mocny cios w zęby wyprowadzony przez doświadczonego boksera. 
     
    Fatalne zarządzanie, mieszanie się kompetencji bezpośredniego przełożonego i kierownika. Stres, terminy, mobbing oraz dokładanie nowych obowiązków. Wszystko to w instytucji publicznej o dumnie brzmiącej nazwie. 
     
    Kiedy odczuwałem najgorszy stres i myślałem tylko o zmianie pracy pomyślałem, o tym ile ludzi w Polsce zmaga się z podobnymi problemami ? W końcu elastyczność rynku pracy w naszym kraju jest stosunkowo niska, a ludzie mają swoje zobowiązania i rodziny. Pomyślałem, że problem na pewno jest duży i niedoceniany. Porozmawiałem z kilkoma osobami i w chwili szczerości ludzie zaczęli się otwierać i przyznawać, że zmagają się z toksycznym środowiskiem pracy od lat. Jak to możliwe, że o tym się nie mówi ? Dlaczego tak jest ?
     
    Niedawno głośna była historia oddziału Amazonia w okolicach Wrocławia, gdzie zakład wyglądał jak nazistowski obóz pracy w latach II wojny światowej. Dlaczego w amerykańskich i europejskich oddziałach tej samej firmy można pracować normalnie, w cywilizowanych warunkach, a po przekroczeniu Odry obraz zamienia się w brutalny kapitalizm z małymi wyjątkami jak branża IT ? 
     
    Kwestia jest internacjonalna ponieważ widziałem wiele obrazków pod czas pracy w Holandii, gdzie jedni Polacy nadzorując innych robili to z gorliwością obozowych kapo. Zresztą jeden z takich właśnie „Panów życia i śmierci” zwolnił mnie z pracy przez swojego posłańca po kilku miesiącach pracy bez żadnej przyczyny. Holendrzy o dziwo nie mieszali się w takie sytuacji i na nie przyzwalali mimo, że zarządzali przedsiębiorstwem.
     
    Słyszałem o historii, gdzie podczas jednej z takich sytuacji, która dotknęła obywatela Rumunii, pozostali jego rodacy wstawili się za nim i odmówili pracy. Okazało się, że solidarność narodowa podziałała jak zimny prysznic i wspomnieni obywatele z krainy Drakuli wywłaszczyli sobie dobrą pozycję we wspomnianej firmie. Czy Polacy kiedykolwiek przeprowadzili podobną akcję ? Wątpię. 
     
    Mariusz Maks Kolonko dowodził kiedyś w swoim programie że angielska nazwa niewolnika (slaves) jest nie przypadkowa skorelowana z nazwą naszej grupy etnicznej Słowianie i od setek lat byliśmy narodem niewolniczym, którym handlowano na targach całego świata. Rozbiory, dwie wojny pokazały utwierdziły nas w naszym miejscu na Ziemi.  Póżniej przyszła demokracja no i właśnie co ? Neokolonializm ? Dlaczego pracownik w Polsce jest przedmiotem, a nie podmiotem ? Dlaczego rządzący nie dbają o warunki pracy ? Standardy zarządzania przez siłę przypominają czasy PRL.  Czy jesteśmy skazani na tę rolę ? Dlaczego w ojczyźnie „solidarności”, właściwie jest jej najmniej. No i czy jest inny naród w Europie, który tak masowo wyemigrował po za swoje terytorium jak stało się z naszymi rodakami po wejściu do UE?
     
    Odpowiedzi jest wiele i zachęcam was do komentowania i własnych refleksji. Według mnie jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze i historię. 
     
    W Polsce bardzo mocno był zakorzeniony system feudalny. Szlachta bogacili się na darmowej pracy chłopa coraz bardziej ograniczając jego prawa i wyzyskując go. Pańszczyzna została zniesiona bardzo późno przez okupujących nas zaborców w wyniku niestabilnej sytuacji międzynarodowej.  Klasy średniej, mieszczan, którzy stanowili o sile każdego nowoczesnego narodu nie było zbyt wiele, potem swoje żniwo i tak zbierały wojny i bezsensowne zrywy narodowe.
     
    Czasami się zastanawiam czy ta mentalność feudalna w Polsce kiedyś przeminie ?
  17. ManOfGod

    Życie pod wodą
    Pamiętam moje regularne wizyt nad morzem czy to Bałtyckim czy też przy okazji jakiś dalszych wojaży zagranicznych nad innymi akwenami. Zawsze towarzyszyło mi uczucie niezwykłości i zachwytu nad tym bezmiarem wód, który rozpościera się aż po horyzont. Nurtowało mnie ta moc przyciągająca wody i jej właściwości. Skąd takie uczucie ? Czy jestem w tym odosobniony ? Czy jest nas więcej ?
     
    Jestem właśnie świeżo po seansie polecanego filmu z popularnej platformy Netflix - „Czego nauczała mnie ośmiornica ?”. Film opowiada o niezwykłej relacji, która się zawiązała między wypalonym operatorem filmowym, a ośmiornicą zamieszkująca odmęty mórz przybrzeżnych Republiki Południowej Afryki.  
     
    Ja w trakcie oglądania filmu miałem ciągle otwartą buzię, ze względu na piękno zdjęć i niezwykłość opowieści dotyczącej podwodnego świata, który ciągle dla ludzi pozostaje tak niezbadany. Reszta uczestników seansu w ogóle nie podzielała mojego entuzjazmu: część wyszła, część spała, a jeszcze inni byli niezadowoleni po filmie. Poczułem po raz kolejny uczucie niezrozumienia. No cóż. Był czas przywyknąć.
     
    Z filmu można dowiedzieć się wiele ciekawych informacji na temat inteligencji i niezwykłości życia ośmiornic. Stworzenie to mimo, że rzadko było przez mnie konsumowane nigdy nie budziło mojego zainteresowania. Nie zdawałem sobie sprawy, że obok delfinów to najbardziej inteligentne stworzenia wodne.  
     
    Ośmiornica jak jest częścią świata podwodnego, który ze względu na swoją niedostępność wciąż pozostaje nieodgadniony. Sprzęt poniżej pewnego pewnego poziomu wody odmawia posłuszeństwa. Woda jest dodatkowym elementem, czynnikiem i stwarza odmienny wymiar. Życie wygląda w niej jakby było z innej planety. 
     
    Fascynujące musi być nurkowanie i oglądanie tego na własne oczy.  W naszej szerokości geograficznej jest to dość trudne ze względu na słabą przejrzystość wody. 
     
    Jednak woda przyciąga. Posiada w sobie wabik i niezwykłość. Wpatrywanie się w toń uspokaja, wdychanie jodu ma właściwości lecznicze, pływanie jest najlepszym ze sportów ze względu na korzyści i niską kontuzyjność. Ludzie łowią ryby, żeglują, śpiewają szanty tworząc środowisko pasjonatów. 
     
    Polecam wizytę w muzeach morskich lub oceanariach, gdzie można oglądać podwodny świata oraz historie zmagania ludzi z morzem. Ja bardzo dobrze wspominam muzeum marynistyki w Amsterdamie oraz aquapark w Lizbonie. 
     
    Jednak można swoją przygodę zacząć prościej, taniej i szybciej. Ja pochodzę z pokolenia, gdzie popularne były akwaria i hodowanie rybek. To jest fajna namiastka tego niezwykłego świata.
     
    Pamiętam takie wspomnienie z tegorocznych wakacji. Leżę sobie na plaży w Nicei na lazurowym wybrzeżu. Zapada zmierzch, w oddali widać światła tętniącego miasta oraz latarnię, która wskazuje wejście do portu. Na niebie wzbijają się do lotu skrzydlate maszyny z pobliskiego lotniska usytuowanego na wodzie. 
     
    Ogromna woda, o której tak mało wiemy, która pochłonęła tyle istnień,  a wciąż przyciąga, przyciąga,przyciąga jak hipnotyzująca muzyka.....
     
    Czasami mam wrażenie, że człowiek szuka na odległych planetach niezwykłych zjawisk, kiedy tuż pod bokiem mamy takie cuda dziejące się każdego dnia. Czy tak często nie jest z naszym życiem ? Nie potrafimy się zachwycać tym co jest blisko i na wyciągnięcie ręki szukając szczęścia w odległych rejonach ? 
     
    Może warto zacząć od spaceru nad jeziorkiem lub zakupu rybek do akwarium
     
    Jakie są wasze doświadczenia z wielką i małą wodą ?
  18. ManOfGod

    Psychologia
    Pewność z siebie to mityczna cecha, którą pragną wszyscy. Jest determinantą sukcesu na wielu polach zawodowych jak i prywatnych. Jak rodzi się ta tajemnicza postawa ? Czy w ogóle istnieje ? Czy to forma kreacji ? Czy pewny siebie człowiek zrozumie stopującego bojaźliwie po drugiej stronie tej rzeczywistości ? Jak wyjść z tego zaklętego kręgu? 
     
    Temat pewności siebie został już wszędzie, szczególnie w internetach przewałkowany wielokrotnie. Mnie osobiście momentami bierze na wymioty od tych krzykliwych haseł. Internet puchnie i krzyczy !!! Musisz być pewny siebie !!! Chcesz osiągać sukcesy !!! Chcesz mieć powodzenie !!! Musisz być pewny siebie !!!
     
    Nie będziemy dyskutować nad sensem posiadania tej cechy, bo wydaje się to oczywiste. Pewność sobie niczym w grach RPG jest plusem prawie do wszystkiego. Niektórzy tylko czasami patrzą z politowaniem na osoby, które potrafią prezentować różne poglądy czy produkty bez zająknięcia mimo, że za bardzo nie mają pojęcia o tym co mówią. Ja pamiętam z czasów uczelnianych kolegę, którego można było „wypuścić” na każdy temat i prezentację, gdyż mówił z ogromną pewnością siebie. Zapytany o szczegóły, udzielał wymijające odpowiedzi. 
     
    Czym jest pewność siebie? 
    W mojej ocenie to po prostu system wyuczonych reakcji w toku naszego życia. Najczęściej pewność siebie buduje się w wyniku pozytywnych efektów naszych wysiłków oraz pewnej akceptacji i poczucia własnej wartości. Oznacza to ni mniej ni więcej, że nie jest to cecha, determinanta przyrodzona, a wypadkowa pewnych doświadczeń. 
     
    Dlaczego jest taka pożądana ? 
    Po prostu jest oznaką siły, pewności, stałości, profesjonalizmu, męskości czyli cech, które są w obecnej rozchwianej rzeczywistości bardzo pożądane, gdyż są deficytowe.
     
    Jaki jest problem z nauką pewności siebie szczególnie od innych osób? 
    Jak już wspomniałem porady w interesującym nas temacie są wszędzie.Jest pewniej problem z tymi wszystkimi poradami. Wytłumaczę go na przykładzie relacji damsko-męskich, bo to dość plastyczna prezentacja. Faceci, którzy mają powodzenie u kobiet, zazwyczaj nie doświadczają odrzucenia i kończąc relacje z jedną kobietą od razu mają kolejkę następnych oczekujących. Często dzieje się to równolegle. W takim razie jaki oni mogą mieć problem z pewnością siebie ? Cokolwiek zrobią i tak osiągną swój efekt, w tym przypadku kobietę, którą są zainteresowani. Co innego przeciętni faceci. Te dwa światy bardzo rzadko się przenikają dlatego śmieszne są porady szczególnie na youtube tych pierwszych, którzy nigdy nie byli po drugiej stronie tej barykady. 
     
    Z drugiej strony pocieszające jest to, że można pracować nad pewnością siebie w różnych sytuacjach. Znam, też trochę osób, którzy wydają się bardzo pewni siebie jednak prywatnie jak się otworzą wygląda to z goła inaczej. Czy to kreacja ? Nie raczej  właśnie wyrobiony zestaw reakcji na pewne zachowania i sytuację.
     
    Jak do tego dojść ? Głównym motywem jest banalna zasada wychodzenia ze strefy komfortu oraz próbowania nowych rzeczy czy wyzwań. Po prostu ludzie, którzy byli w różnych sytuacjach i podejmują nowe wyzwania wiedzą, że co ich nie zabije to ich wzmocni. Na podstawie wielu porażek wyciągają wnioski i nie przejmują się niepowodzeniami. Oczywiście warto dorzucić do tego treningi sportowe, prawidłową sylwetkę w ruchu, odpowiednie ciuchy itd.
     
    Reasumując, warto pracować nad pewnością siebie, jednak biorąc pod uwagę kilka czynników oraz ostrożnie dobierając metody i materiały po, które sięgamy. Miejmy na uwadze, że internet to jeden wielki biznes i tam wszystko wydaje się łatwe i dostępne. Pocieszające jest to, że pewność siebie jak każda inną cechę można wypracować jednak wymaga to pracy i nie jest to proces łatwy choć ostatecznie przynoszący wiele korzyści.
     
    A wam, jak się udało wyjść z tej pułapki ?
     
     
     
  19. ManOfGod

    Zarządzanie czasem
    „Czas jest pojęciem względnym, ale czasy są bezwzględne” mawiał Ferdynand KIepski, nasz wieszcz narodowy i bohater popularnego serialu. Temat zarządzania czasem jest kluczowy, z drugiej strony zazwyczaj bagatelizowany. Przeważnie niedoceniany tego czego nie widzimy fizycznie i co wydaje się nam nieskończone. Jak, więc ujarzmić tego dzikiego rumaka ? 
     
    Zarządzanie czasem, czy aby na pewno ?
     
    Zarządzanie czasem, a bardziej precyzyjnie zarządzanie sobą w czasie to zagadnienie z którym zmagam się całe moje życie. Myślę,że nie jestem w tym odosobniony,  aczkolwiek dla mnie ten temat jest jednym z kluczowych. Dlaczego ? Ponieważ nie mamy wpływu na czas jako taki, nie wydłużymy go, albo nie skrócimy sensu stricte. Możemy jednak zarządzać tym co robimy w danym momencie . To w jaki sposób wykorzystujemy nasze minuty determinuje całe nasze życie.
     
    Czas to pieniądz? Nie to coś dużo cenniejszego !
     
    Nie każdy zdaje sobie sprawę, że to największa waluta, do tego bardzo deficytowa w obecnych szybkich czasach. Właśnie wartość zarobionych przecież pieniędzy mierzy się w konkretnych odcinkach czasu: godzinowo, tygodniowo, miesięcznie i rocznie. Próbujemy przez pieniądze kupić sobie czas zlecając pewne prace na przykład sprzątanie czy inwestując w urządzenia typu inteligentne roboty sprzątające. 
     
    W Polsce mimo wszystko ciągle ta koncepcja jest nie jest do końca jest powszechnie rozumiana. Wiele osób potrafi na przykład jechać na drugi koniec miasta, aby stać w kolejkach w celu nabycia jakiegoś produktu w promocji. Jeśli obliczyć, czas poświęcony na taką eskapadę przykładowo 3 godziny na roboczo godzinę (20 x 3 = 60 zł) już się nie wydaje to takie opłacalne, zważywszy jeszcze na utrącane możliwości, czyli spożytkowanie zmarnowanego czasu na inne dochodowe projekty. Czy zastanawiamy się co możemy zrobić w utraconej bezpowrotnie godzinie na staniu w kolejce po karpia ? 
     
    Ostatecznie jednak pieniądze można zarobić, ale czasu nie odwrócimy, ani też nie zatrzymamy. 
     
    Czy czas płynie zawsze tak samo ?
     
    To jest kolejny paradoks. Nauka nam mówi, że czas jest czymś porównywalnym i każdy ma do dyspozycji tę samą jego ilość. Nie chce rozpatrywać tutaj wielu teorii spiskowych, ale fenomenem jest to, że nasze odczuwanie czasu jest bardzo zmienne w zależności od okoliczności. Każdy z nas pamięta jak dłużył się czas w szkole w oczekiwaniu na 18 lat i pełną dorosłość. Potem jakby w dziwny sposób czas przyśpieszył. Niektórzy się nie obejrzą kiedy życie już przeminie. Są też ekstremalne przykłady. KIedy myślę o tym fenomenie mam przed oczyma chwile w swoim życiu, kiedy czas mijał wolno niczym odmierzony ziarenkami piasku. Wyobrażam sobie sceny z filmu ,, Szeregowiec Ryan” ukazujące amerykańskich żołnierzy lądujących na plaży Normandii pod ciężkim ostrzałem niemieckich karabinów. Ich celem było przebiec kilkaset metrów, w celu dostania się na bezpieczne pozycje. Na pewno te chwile dla wielu z nich były ostatnimi. Dla wszystkich jednakże ciągnęły się w nieskończoność.
     
    Z drugiej strony najczęściej przyjemne wakacyjne momenty płyną z prędkością wartkiej górskiej rzeki. 
     
     
    Coraz więcej udogodnień i coraz mniej czasu
     
    Jak to się dzieje, że pracujemy mniej niż nasi rodzicie, mamy urządzenia, które za nas wykonują gro rzeczy, a jednak mamy jakby mniej czasu? Wydaje się, że przysłowiowy pies pogrzebany jest niekontrolowaniu czasu i czynnościach, które tracimy pomiędzy naszymi obowiązkami. Niepozorne minuty spędzamy bezsensownie przeglądając Facebooka czy oglądając seriale na Netflixie. Głośny dokument „Dylemat spółczesnym” pokazał jak globalne korporacje pracują nad uzależnieniem nas od swoich produktów, co bardzo często się udaje.
     
    Zarządzanie czasem to zarządzaniem swoim życiem
     
    Na to pytanie ludzkość próbuje odpowiedzieć sobie od lat. W zwyczajnym układzie 24 godzin wygląda to następująco:
    8 h - sen
    8 h - praca
    8 h - czas wolny
     
    Tutaj próbowałem kilku manewrów. Jeśli chodzi o sen to można okresowo spać krócej jednak wraz z wiekiem doceniam istotę odpoczynku i raczej schodzenie poniżej bariery 8-7 godzin odbije się na naszym zdrowiu. Jeśli chodzi o pracę to tutaj możliwości manewru również są ograniczone. Oczywiście można pracować, w różnym wymiarze czasu i na odmiennych zasadach, ale zazwyczaj jeśli chce się osiągnąć sukces w danej dziedzinie trzeba na to przeznaczyć conajmniej 8 godzin dziennie. Kluczem jest optymalizacja pozostałych 8 godzin: Jak to osiągnąć?:
     
    1. Kreowanie odpowiednich nawyków, które zaoszczędza nam zbędnego myślenia, a więc czasu.
    2. Delegowanie zadań.
    3. Planowanie poprzez takie narzędzia jak lista - to do/rzeczy do zrobienia.
    4. Konsekwencja i dyscyplina.
    5. Nagradzanie siebie.
    6. Zapisywanie sobie co robimy w konkretnych momentach dnia.
    7. Wyznaczenie priorytetów w swoim życiu i trzymanie się nich.
    8. Bądź asertywny i odrzucaj aktywności, które są bezproduktywne i oddalają Cię od Twoich celów. 
    9. Koncentracja - w krótkim okresie czasu można zrobić bardzo dużo nie rozpraszając się.
    10. Działanie małymi krokami, aby nie przeładować swojego kalendarza i zniechęcić się po, krótkim okresie czasu.
     
     
    Najnowsze trendy zarządzania czasem.
     
    W klasycznym ujęciu zarządzania czasem mówi się o efektywności, planowaniu czynności oraz unikaniu pożeraczy czasu typu TV, smartfon itd. Dyscyplina jest potrzebna jednak najnowsze trendy mówią o tym, aby robić rzeczy, które zaoszczędzają nasz czas, który byśmy musieli spożytkować nie w danym momencie, ale w przyszłości. Dla przykładu pochwalę się intensywnym kursem francuskiego, który ukończyłem w 3 tygodnie i był ekwiwalentem 6 miesięcznego kursu. Czyli reasumując zaoszczędziłem 5 miesięcy chodząc na zajęcia codziennie, w krótkim okresie czasu. Osobnym tematem jest dochód pasywny, o którym wszyscy marzą kupując na potęg mieszkania w celu inwestycyjnym lub handlując kryptowalutami. Te działania również są nakierowane na oszczędzanie czasu, który musielibyśmy przeznaczyć na pracę w danym momencie.
     
    Prawda jest jeszcze gorsza
     
    Przerażające jest to, że ludzie deklarują jedno, a robią drugie. Dlatego większość osób nigdy nie osiąga swoje potencjału. Mówimy, że ważna jest rodzina, a siedzimy w pracy. Tracimy czas na rzeczy, które są nieistotne i nie przybliżają nas do niczego w naszym życiu.  Mamy przed sobą potężne pokusy co pokazuje głośny film „Dylemat społeczny” pokazujący jak główni gracze na rynku social mediów pracują nad uzależnieniem nas od swoich produktów, aby na nas jak najwięcej zarabiać. Czy zastanawiałeś się jakie rzeczy są dla Ciebie najważniejsze w życiu ? Czy robisz rzeczy, które Ciebie do tego celu przybliżają czy oddalają ?
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
     
  20. ManOfGod
    Dzień dobry państwu  
    To mój pierwszy wpis więc,może warto byłoby napisać kilka słów wstępu, o czym będzie właściwie ten blog, o tak wdzięcznym tytule ?
     
    A może lepiej pozostać tajemniczym i niedostępnym ? W końcu kobiety to lubią
     
    Zwyciężyła jednak męska decyzja i postanowiłem uchylić rąbka tajemnicy. 
    Zamierzam odpowiedzieć na to fundamentalne i egzystencjalne pytanie, na którym poległo już wielu, w tym nasz cesarz Europy.
     
    Będę pisać o rzeczach ważnych i ważniejszych, dla mnie i dla Państwa,  którzy chcą patrzeć na świat szerzej niż z pozycji wiadomości w TVP , czy faktów TVN-u.
     
    Będzie to mój subiektywny i jedyny słuszny punkt widzenia, ale zachęcam do dyskusji. Będę starał się każdy wpis okrasić jakimś mądrym cytatem. Często z mojej ulubionej księgi, którą jest Biblia. Zaczynajmy.
     
    Dzisiejszy temat to podejście holistyczne do człowieka i życia. 
    Co to oznacza ? Z czym to się je ? I po co to komu skoro możemy robić wszystko i z kim nam się podobna w tych szalonych czasach. 
     
    Podejście holistyczne do człowieka zakłada, że składa się on z kilku sfer, które są różnie definiowane w rozmaitych opracowaniach, ale zazwyczaj ogniskują się wokół: ciała, duchowości, emocji, finansów, relacji społecznych, hobby i zainteresowań.
     
    Główne założenie mówi, że wszystkie te elementy są ze sobą połączone także jakiekolwiek długotrwałe zmiany jednego elementu powoduje efekt w innych naszych dziedzinach. Wszystko ze sobą współgra i działa jak zespół naczyń połączonych.
     
    Weźmy na nasz warsztat proste przykłady. Każdy z nas wie, że problemy finansowe doprowadziły na skraj egzystencji nie jedną osobę. Daleko by, nie szukać moja przyjaciółka z powodów finansowych i zaciskającej się na jej szyi pętli targnęła się na swoje życie. Dzięki Bogu została odratowana.}
     
    Z drugiej strony jeśli zaniedbamy, ciało, zdrowie dietę szybko poczujemy tego brzemienne skutki. Często nawet drobna kontuzja powoduje uciążliwe komplikacje. Tutaj znowu zrobię osobistą wycieczkę, ponieważ nie tak dawno skręciłem palca podczas niepozornej gry w kosza, co zaowocowało w dwutygodniowej rekonwalescencji.  Środkowy palec, mojej lewej ręki był unieruchomiony szyną, więc w zasadzie cała ręka również. Na pociesznie mogłem bezkarnie rozdawać przysłowiowe „fucki” na lewo i prawo bez konsekwencji. Oczywiście robiłem to tylko rozweselając innych. Dobrze pisał onegdaj poeta:
    „Szlachetne zdrowie,
    Nikt się nie dowie,
    Jako smakujesz,
    Aż się zepsujesz„
     
    Kwestie emocjonalne to łatwy barometr, gdyż w podłym humorze nawet największe przyjemności nie smakują już tak samo. 
     
    Jeśli chodzi o relacje i kwestie społeczne to obecnie towar bardzo deficytowy. Przyjaciel będący dla nas wsparciem jest na cenę złotą, że o prawidłowo funkcjonującej rodzinie nie wspomnę. Nie jedną osobę problemy w rodzinie doprowadziły do siwizny włosów w najlepszym przypadku.
     
    Jeśli zaś chodzi o sprawy duchowe to temat ciągle kontrowersyjny i na pewno podejmę go przy innej okazji. Ja osobiście wierzę, że człowiek jak jajko składa się z warstw duszy, ducha i ciała. Niemniej już brzęczą mi w uszach krzyki młodych, wykształconych mieszkańców dużych miast, że to wszystko bez sensu i świat duchowy nie istnieje. Niestety muszę tutaj tę grupę osób rozczarować, albo zaskoczyć. Od tysięcy lat najpotężniejsi ludzie tego świata byli ludźmi wierzącymi: faraonowie, cesarze, królowie, prezydenci potężnych mocarstw. Ostatnio ateizm stał się modny, ale proszę sprawdźcie na własną rękę, że ludzie obecnie władający tym światem również są wyznawcami różnych kultów, czasami bardzo krwiożerczych o czym od czasu do czasu możemy się przekonać z jakiś wycieków i afer z za oceanu.   
     
    Hobby zainteresowania itd to fajny koloryt do naszej codzienności i mogą być bardzo dobrą odskocznią, ale nie ucieczką przed codziennością. 
     
    Na koniec chciałbym przytoczyć przykład mojego przyjaciela, który ukończył AWF, obecnie jest operatorem filmowym prowadzącym własną firmę. Jest człowiekiem bardzo uduchowionym i wrażliwym. Przy tym bardzo uzdolniony muzycznie i pełen nowych pomysłów. To bardzo inspirująca osoba, ale przykłady znamy z historii chociażby Leonardo da Vinci czy bliższy nam Mikołaj Kopernik. Potocznie tacy ludzie są nazywani ludźmi renesansu, ale właśnie za tym podejściem w mojej ocenie kryje się spojrzenie holistyczne.
     
    Warto więc, próbować i uczyć się nowych rzeczy. Pamiętajcie jednak wracając do pierwszej ukochanej Znaczy pierwszej myśli  
    Żyjemy w czasach,, gdzie wszystko jest dozwolone i nie ma już żądnych ograniczeń,ale trzeba rozważnie podejmować decyzję, aby nie zachwiać swoim, albo czyimś życiem.
     
    „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno*, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę.” (1 list do Koryntian 6 rozdział, werset 12-20, Biblia)
     
    Co myślicie o takim podejściu holistycznym ? Stosujecie ? Jakie są wasze doświadczenia?
     
    Szalom
     
     
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.