Skocz do zawartości

yerodin

Użytkownik
  • Postów

    51
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez yerodin

  1. No właśnie rozmowa niby była spoko. Po prostu potem włączyła się gadka o przeżywaniu rozstania i dlatego temat zmienił tory na tę bardziej negatywne. Ale w większości laska była niby bardzo otwarta i szczerze zainteresowana rozmową.
  2. Wie to. Średniej boi się że powrót może nie mieć sensu. I czy w ogóle ex chciałaby powrotu
  3. Wiem że kolega się odezwał do eks pod pretekstem tego, że znalazł jakieś jej rzeczy u siebie w mieszkaniu i badał sytuację. Ona zdziwiona, że się odezwał, bo myślała że urwał kontakt. Nic nie wspominał, że wie że ona się z kimś spotyka. Pisalo im się dobrze. Coś tam niby też pisała, że musiała zamknąć ten rozdział(ich związek( i wyszła przez ostatni miesiąc na prostą, bo przed tym okresem wcale nie wychodziła do ludzi. Więc tak czy inaczej kolega chyba nie ma czego szukać, jeśli chodzi o powrót.
  4. Hej. Przepraszam za tak późny update, bo już dawno zapomniałem o tym wątku. Lekki przypadkiem, że na niego wszedłem. Z narzeczoną się finalnie rozstaliśmy. Jeszcze były ze 3 miesiące ,,prób", bo nieraz emocje wzięły górę. Ale finalnie wspólnie zdecydowaliśmy o końcu. Czy to dobra decyzja ? Do teraz nie wiem. Możliwe, że miałbym z nią ciężko (jako że ma ciężki charakter) po ślubie i z bombelkiem. Ja dalej jestem singlem, ale po drodze miałem kilka przelotnych ,,związków". Ale jeszcze nie chcę się wiązać. Widziałem, że po kilku miesiącach od rozstaniu laska zaczęłą się spotykać kimś nowym. Co jest z nią teraz to nie wiem, bo się odciąłem i nie chciałem jej śledzić. Ale żałoba po rozstaniu trochę trwała.
  5. Czyli przeważają twarde argumenty na "nie" bazując na + i -. Tak samo myślę jak Wy. Dziś wracam do kolegi z feedbackiem, więc gdyby ktoś jeszcze podrzucił jakiś argument to śmiało
  6. Matka też jest dominująca - w sensie często krytykuje ojca i to głównie ona ,,ma jaja" w tym małżeństwie. Siostry ex też są wybuchowe i wiodą prym w ich małżeństwach. Ex dziewczyna przyjaciela jest najłagodniejsza z tej paczki (tak na codzień, nie mając sytuacji gdzie dochodzą silne emocje i jest wybuch)
  7. Mały update: Tak jak kolega tony86 pisał. Że jakby się gość postarał to laska przywitałaby go z otwartymi ramionami. Ma info z pewnego źródła. Nie chcę mu radzić, bo nie jestem bezstronny i też nie chcę, żeby potem do mnie miał pretensje. Facet jest w kropce, bo włączył mu się tryb idealizowania i zastanawia się czy nie rzucić wszystkiego na jedną kartę. A śmieszna sprawa, bo póki nie zobaczył jej z innym to żyło mu się naprawdę spoko. Z mojej perspektywy nie warto wracać, no ale ... No ale jest bilans zysków i strat odnośnie jego kobiety: + laska ładna + mądra i ogólnie ogarnięta życiowo + nie jest typem atencjuszki - imprezowiczki + rodzinna + prawdomówna i wierna - ciężki charakter. Tzn, łagodny na codzień, ale wybuchowy pod wpływem emocji. W każdym razie grubo ponadprzeciętnie wybuchowy porównując do przeciętnego człowieka. Tak jak pisałem: "spierdalaj", czy "nienawidzę cię" podczas kłótni się zdarzało z jej strony. Jak coś jest mocno nie po jej myśli to iskry lecą. Schemat w domu rodzinnym jest podobny - rzadko potrafi przyznać się do błędu, raczej typ, że to ona ma racje - jak się obraziła to ciężko było się dogadać. Rzadko kiedy sama z siebie wyciągała rękę i chciała się godzić. - no i przyjacielowi brakuje w niej jakiegoś pierwiastka dziewczęcego szaleństwa- nie wiem jak to określić. Ale to może być mocno subiektywne. - jej mama z tendecją do konkretnego tycia (chociaż ex kolegi jest cały czas cały czas szczupła. Ale miała epizody gdzie nabierała kształtów - no ale nie można powiedzieć, że była gruba) Tak to wygląda. No i jeżeli doszłoby do powrotu to musiałyby paść konkretne deklaracje. Czyli ślub i dziecko. Bez tego nie byłoby co podchodzić. Co Panowie sądzicie ?
  8. Możliwe, że mógłby to jeszcze jakoś uratować. Ale tu masz rację, bo odnoszę wrażenie ,że sam nie wie czego chce. Odnośnie żółtej flagi to częściowo się zgadzam. Pewnie dałoby się to jakoś ujarzmić. Tylko ona potrafiła nieraz powiedzieć do niego ,,spiedal*j" albo ,,nienawidzę cię" podczas kłótni. Do tego w pracy też ma opinie osoby, że w czasie kiedy jest nerwowa to bez kija nie podchodź + podobne wzorce w domu. Sam nie wiem jak zakwalifikować takie zachowania ?
  9. Zgadzam się. Sam mu mówiłem, żeby po rozstaniu ani razu nie wchodził w profil ex, bo to tylko do głowy idzie dostać i nic dobrego się pod tym nie kryje. Odnośnie powrotu - co masz na myśli: że jakby odnowił kontakt to nagle laska przywitałaby go z otwartymi ramionami ? Raczej wątpię. Może jeszcze przed czasem kiedy zaczęła się spotykać z obecnym typem to może. Teraz to stawiałbym, że to zamyka mu furtkę. Więc że kilka rzeczy mu w niej nie pasowało. Jej zbyt duża nerwowość i porywczość w sytuacjach kiedy do głosu dochodziły emocje. To był taki niekiełznany wulkan kiedy sytuacja wymykała się spod kontroli. Sam tego doświadczyłem na spotkaniu z nimi Do tego typ osoby, która musi kogoś mieć - z małą ilością znajomych. Ale ładna i z tego co wiem to wierna + ogarniająca kwestie życiowe. To na +.
  10. No za długo przeciągał. Ale panika włączyła mu się w momencie kiedy zobaczył, że byłą ma kogoś. Tak to nawet dobrze sobie żył
  11. Kolega się dowiedział, że ten typ z Facebooka to nowy fagas jego eks. Więc chłopina przygaszony. Ale co chłopa nie zabije to go wzmocni:p
  12. Dziękuję za odp. w imieniu przyjaciela. Wczoraj rozmawialiśmy przy piwie i pytałem o dość podobne kwestie. Gość się posypał, mimo że sam zaczął się z kimś spotykać. Myślał, że wszelkie emocje związane z ex są przepracowane, a tu niestety. Wiem, że nie nawywijał niczego konkretnego. To ogólnie spoko gość. Ale nie był do końca pewien tego związku. Laska byłą ogólnie ładna, jak do rany przyłóż, ale jak coś jej się bardzo nie podobało to wybuchała jak wulkan. Od czasu do czasu w kłótni pokazywała pazurki i wiem, że w jej rodzinie jest podobnie, że rodzeństwo też ma podobnie. Gość bał się, że tu będzie podobnie. Ale fakt, że brak konkretnych kroków, jeśli chodzi o ślub był słaby. Z tym unikaniem relacji na poważnie to może coś w tym być, że jest lekko wycofany. Ale tu na pewno wycofanie nie było jedyną przyczyną rozpadu, a też te wyżej wspomniane ,,wybuchy". Tęskni po prostu za nią tak bez konkretnej przyczyny. Kwestia wielu wspólnie spędzonych razem lat i działa tu też przyzwyczajenie. Ale mówi, że ta tęsknota byłą umiarkowana gdy się od niej odciął, a po tym ,,tinderze" wszystko wybuchło. I chłopina rozkimnia czy gość z fb to nie jest koleś, któremu ona daje d..y. Na pewno nie myślałem, że będą razem do końca życia, jednak działało jakieś poczucie, że panna nie będzie chciałą wejść tak szybko w zawiązek tylko najpierw dłużej zajmie się samą sobą. Ale tak, wiek powoduje, że jest już bliżej ściany.
  13. Cześć Bracia, Jest to tzw. post grzecznościowy pewnego przyjaciela, który nie ma aktywnego konta na forum, a szuka dobrego, męskiego słowa albo przysłowiowego ,,opierdolu" Skopiowane: Nie oczekuję pogłaskania po głowie czy rad odnośnie powrotu, bo wiem że jego już nie będzie. Byłem ze swoją dziewczyną (narzeczoną) 6,5 roku. Ona ma 31 lat, ja 34. Mieszkaliśmy razem ponad 5 lat. Przez ostatni rok związek to była obustronna stagnacja. Oddalaliśmy się od siebie, a ja przez tę sytuację zwlekałem z decyzją o ślubie i doszło do rozstania. Decyzja padłą z jej strony, a ja nie protestowałem. Wiedziałem, że wisi ono w powietrzu i byłem na nie w pewnym sensie psychicznie przygotowany. Czuliśmy, że trzeba się rozejść. Ona przeprowadziła się 30 km od mojego mieszkania, w którym wspólnie mieszkaliśmy. Jesteśmy ponad 5 miesięcy po rozstaniu. Początkowo miała pretensje, że nie kiwnąłem palcem po tym rozstaniu. Tzn. nie starałem się o nią. Ale wyszedłem z założenia, że rozstanie to rozstanie i nie ma co utrzymywać kontaktu. Potem po jakichś 2 miesiącach doszło do kolejnego kontaktu między nami. Chcieliśmy się spotkać, żeby zobaczyć jak się będziemy razem czuli. Ona podkreślała, żeby spotkać się tylko na chwilę, bo twierdziłą że nie wie czego chce od życia i że nie wiem czy chciałaby być ze mną na tym etapie i po rozstaniu. Mimo wszystko się spotkaliśmy. Potem kilka dni po tym spotkaniu doszło do kolejnego. I została wyrzucona bomba z jej strony, że ona by chciała żebym się jej zdeklarował, że albo jesteśmy razem albo nie. I że jeżeli tak, to bierzemy ślub i płodzimy dziecko. Ja na to, że to szalony pomysł i że mnie zaskoczyła, bo spotkaliśmy się raptem 2 razy po rozstaniu i mamy od razu wziąć ślub. Że jeszcze spotkanie temu nie była mnie pewna i że nie wiedziała czego chce. Nie zgodziłem się na podjęcie decyzji tu i teraz. Ona odeszła z płaczem i była na mnie zła - delikatnie mówiąc. Stwierdziłem, że jakikolwiek kontakt to błąd. Ale totalne urwanie kontaktu było spowodowane tym jak ona zacząłem mi po pijaku pisać jakieś wiadomości w stylu, że związek ze mną był bez sensu i ogólnie pisała mi masę nieprzyjemnych rzeczy. Wiem, że jej po rozstaniu dość mocno doskwierała samotność, bo przeprowadziła się w miejsce gdzie nie ma znajomych i ogólnie głównie bazowała na moich znajomych jak byliśmy jeszcze razem w związku. I przez kolejne 3 miesiące jedynie raz dostałem od niej kontrolną wiadomość ,,co słychać" - typowe sprawdzenie co u mnie. Przez ten czas nie obserwowałem jej na jakichkolwiek mediach społecznościowych. Odciąłem się totalnie, żeby nie sprawdzać ,,co u niej". Dzięki temu szedłem do przodu. ALE przedwczoraj kolega wysłał mi screena profilu mojej byłej z tindera. Myślał, że jego wiadomość będzie w pewien sposób śmieszna, a mi otworzyła ranę. Emocje zaczęły buzować a ja głupi zacząłem drążyć temat odnośnie tego czy kogoś sobie znalazła. Wiem, że to głupota, ale przypływ emocji był ogromny. Zacząłem jak ten głupek wertować jej media społecznościowe. No i oczywiście w ostatnio dodanych znajomych na fb jest jakiś 3 lata młodszy od niej koleś, z którym nie mamy żadnych wspólnych znajomych gdzie ,,polubili" również swoje zdjęcia profilowe. Wiem, wiem to dziecinada takie sprawdzanie i patrzenie na ,,lajki", ale widać że to musi być jakiś gość, którego cakiem niedawno poznanala i mają między sobą jakąś interakcję. Gość z wygladu dosyć podobny do mnie (a nie należę do brzydali). Więc to jeszcze bardziej mnie zakuło. Ogólnie zrobiło mi się strasznie smutno, że eks poznaje nowych po tylu latach razem. Że pewnie jestem zapomniany i zapewne sypia z tym nowym gościem. Czuje jakby ktoś wbił mi kij w ranę. Na poziomie racjonalnym doskonale wiem, że nie jesteśmy razem, że ona ma prawo spotykać się i sypiać z kim chce. Sam układam sobie życie na nowo i również od jakiegoś czasu z kimś się spotykam. Ale nie sądziłem, że tak to zaboli jak zobaczę moją eks, która szuka mojego zastępstwa. Czuję jakbyśmy rozstali się na nowo. Smutek jest nie do opisania i w tej chwili moje wszystkie myśli są skupione na eks i tym type, którego dodała. Czuje się beznadziejnie, że coś takiego mogło tak zachwiać moimi emocjami, bo przecież w głębi siebie wiedziałem, że ona będzie szukać kogoś nowego. Musiałem to z siebie wyrzucić.
  14. Nie mam niskiej samooceny. Bardziej chodzi mi o analizę moich obserwacji, aniżeli potwierdzenie swojej wartości w oczach kobiet.
  15. Cześć Bracia, Od jakiegoś czasu nurtuje mnie kwestia wyglądu. Mam bardzo sprzeczny feedback odnośnie swojego wyglądu i nie jestem przekonany co do swojej atrakcyjności. Otóż wydaje mi się, że w życiu codziennym jestem niewidzialny dla kobiet. Mam wrażenie, że na ulicy żadna na mnie nie spojrzy na dłużej, ani ,,nie zawiesi oka". Czasem widzę jakieś krótkie spojrzenie, ale to na zasadzie spojrzenia na ułamek sekundy i na tym koniec. Nieraz idąc ulicą patrzę ,,testowo" czy jakaś ładna dziewczyna spojrzy na mnie gdy się mijamy. Zdarza się to rzadko, a jak się zdarzy to jest to dosłownie chwilowe spojrzenie. Rodzi to pewien konflikt, bo patrząc w lustro uważam się za ,,niezłego z gęby", aczkolwiek jestem z tych niższych, jeśli chodzi o wzrost. Nieraz słyszałem od znajomych, że jakaś koleżanka mówiła, że dobrze wyglądam. W stałych związkach byłem z naprawdę bardzo dobrymi laskami, jeżeli chodzi o wygląd, a będąc na speed datingu dostawałem zawsze numer od każdej panny, z którą wybrałem. Te ostatnie, to nie chodzi o żadne przechwalanie się, tylko zastanawiam się co jest nie tak. Dlaczego na ulicy jestem totalnie niewidzialny, a z drugiej strony dostaję ,,pozytywny feedback" od kobiet. Wydaje mi się, że do atrakcyjnych gości laski nieraz się uśmiechną na ulicy, ,,zawieszą oko". Dlatego zastanawiam się jak to wygląda z perspektywy naprawdę atrakcyjnych mężczyzn, którzy nie są ,,niewidzialni".
  16. Rzekomo nie zaiskrzyło, więc nie będę się przed nią płaszczył ani jej się tłumaczył.
  17. wybacz, nie do końca ogarnąłem z tymi kartami - chodzi tu o zasoby ?
  18. Powiem szczerze, że przypomniało mi się dlaczego nigdy nie lubiłem randek (przed moim długim związkiem). Nie chcę wyjść na marudę, ale trochę to wkurzające, że musi być jakiś schemat. Tzn. że najlepiej na pierwszej randce laskę umiejętnie dotykać i pocałować. Na drugiej to już obowiązkowo pocałunek z języczkiem. Trzecia to już sex. Do tego od pierwszej randki trzeba laskę zabrać w jakieś interesujące miejsca, bo jak nie to wychodzimy na nudziarza. A ja to po prostu lubię się napić browara w pubie, pogadać z laską czasem o mega ciekawych rzeczach, a czasem o dupie maryni. I bez kombinowania z ultra ciekawymi miejscówkami, bo nie lubię się bawić w animatora zabaw. I jak mi się laska spodoba podczas tego zwykłego piwa, to dopiero po czasie mam ją ochotę dotknąć czy ją pocałować, albo nawet wyruchać Ale bez żadnego schematu typu musze zrobić to i to na danym spotkaniu. To wszystko jest takie sztuczne. Wszystko musi być zrobione według wytycznych, bo jak nie to laska w 90% straci zainteresowanie. To zabija jakąkolwiek swobodę i narzuca presję. Taka mała dygresja z mojej strony.
  19. Apropo niektórych komentarzy, to nie - nie zakochałem się w tej lasce, ani nie miałem poczucia, że jest inna niż wszystkie. Nawet się nie zauroczyłem. Po prostu bardzo mi się podobała wizualnie i można z nią było naprawdę sensownie porozmawiać. Do tego też nie miałem mega parcia, bo dzien wcześniej byłem na udanej randce również z przyjemną panną (ale nie tak ładną jak panna z tematu). Po prostu z tą, myślałem że mi całkiem dobrze poszło i będzie kolejne spotkanie, a totalnie nie spodziewałem, że od razu po spotkaniu będzie aluzja, że ,,zawiodłem". Ego ucierpiało. A fajnie pewne rzeczy przeanalizować, żeby wiedzieć jak działać w przyszłości również z tymi najładniejszymi laskami i co im siedzi w baniach. Apropo Twojego pytania: Na +: - Rozmowa. Wydaje mi się, że był dobry flow. Rozmawialiśmy na masę róznych tematów, każdy miał bardzo dużo do powiedzenia. Zaangażowanie w rozmowę było 50 na 50. I tak przez ponad 4h. Nie pucowałem się przed nią, nie prawiłem komplementów jaka to ona nie jest piękna itp. - Laska dopytywała mnie o różne osobiste rzeczy. W pewnym momencie czułem się, że sprawdza mnie jako kandydata na partnera. A to pyta czy się z kimś spotykam (dałam do zrozumienia, że nie jest jedyna), pamiętała dokładnie o czym rozmawialiśmy jak zapraszałem ją na randkę, jak wybierałem drinka x jako pierwszy, to ona byłą zajarana, że to też jej ulubiony. Jak mówiłem, żebyśmy zmienili miejscówkę to ona byłą bez problemu na tak, mimo że w tej pierwszej miejscówce siedzieliśmy ze 3h. Jak zrobiło się późno i musieliśmy się ulotnić to mówiła, że mogliśmy się spotkać w piątek/sobotę (czyli teoretycznie stwierdziła po randce ,że byłaby w stanie poświęcić weekend). Ja specjalnie zaprosiłem ją w niedzielę, bo nie chciałem tracić piątkowego czy sobotniego wieczoru na obcą kobietę. A wiedziałem przez smsy, że panna specjalnie zmieniła plany na niedzielę, żeby się ze mną spotkać. Odczytywałem to jako zainteresowanie. Na minus: - Nie inicjowałem dotyku. Praktycznie nie próbowałem. Nie wiem czemu, ale kobieta była nienaturalnie pewna siebie i to budowało jakiś mur. Miałem wrażenie, że jak ją dotknę to będzie wielka afera. Domyślam się, że to zapewne siedziało tylko w mojej głowie. No i totalnie odpuściłem dotyk, więc została sama rozmowa. Byłem w długim związku i fakt, że bardzo ciężko wprowadza mi się dotyk na spotkaniu. Nie mam tej pewności siebie i się krępuje (wiem, że to źle, a dzień wcześniej zaryzykowałem i całowałem się z laską na randce. Mimo że miałem wrażenie, że działam nienaturalnie, obawiam się jej reakcji i nie działam w zgodzie ze sobą, to i tak wszystko zagrało). - Laska spóźniła się 15 min i nie przeprosiła. Na wstępie powinienem ją opierdolić, a zrobiłem to w połowie spotkania jak było coś o spóźnianiu się. Tzn. powiedziałem jej, że mi się to nie podoba i to brak szacunku dla drugiej osoby. - Czas zamawiania powrotów do domu. Mój uber przyjechał pierwszy natomiast jej miał być 4 minuty później. Jeszcze trochę z nią poczekałem i sprawdzałem na mapkę z aplikacji czy jej uber jedzie w dobrym kierunku i czy faktycznie zaraz do niej dojedzie. Ogólnie mówiłem jej 2 razy, że mogę z nią poczekać. Ale została minuta do przyjazdu jej ubera, a moja taksówka czekała od 3 minut, więc ona sama mówiła mi, żebym wsiadał bo jej uber i tak dosłownie za chwilę będzie. Stwierdziłem, że racja i że mój kierowca na pewno się wkurza jak widzi że nie wsiadam, a wiedziałem ona zaraz i tak wsiądzie do swojego ubera, więc wsiadłem do swojego ubera. No i wyszedł brak mojego zdecydowania, brak konswkwencji. - Na sam koniec powiedziałem tylko cześć. 0 przytulenia jej ani nic. No i potem w uberze była jej smsowa aluzja, że chociaż taksówkarz nie zawiódł. Ale była jeszcze pewna sytuacja w czasie naszego spotkania, ktora była związana ze zawodzeniem, więc nie byłem pewien, że ta aluzja jest do mnie ,więc zaproponowałem jej spotkanie na drugi dzień żeby się upewnić że jest na nie. A ona, że z jej strony nie zaiskrzyło i że nie potrafi wytłumaczyć co było nie tak, ale że nie było tego czegoś. Jakby dała znać że nic konkretnego nie zrobiłem źle.
  20. Dobra, ale co w takiej sytuacji zrobiłby wytrawny podrywacz. Zabrał laskę na chatę ? W 95% ona by się nie zgodziła.
  21. Jasne, że to już historia. Po prostu zawsze staram się wyciągnąć jak najwięcej wniosków na przyszłość, żeby nie popełniać tych samych błędów.
  22. W sensie chodzi o niespodobanie się wyglądowo, czy inny rodzaj ,,niespodobania" ?
  23. Pytanie czy brak dotyku miał tu aż tak kluczowe znaczenie. Z jednej strony zastanawia mnie to czy zainteresowana laska nie jest w stanie poczekać na dotyk chociażby do drugiej randki. Ogólnie gdyby laska wyszła po godzinie i nie dopytywała o masę szczegółów typu czy się z kimś jeszcze spotykam i tego typu rzeczy, to stwierdziłbym, że po prostu nie jest zainteresowana i że się jej nie spodobałem. A tutaj jest dużo sprzeczności. Super porównanie. Daje do myślenia. Pytanie co bym musiał zrobić, żeby to nie był ten sam film, który miała. Zabrać na chatę i wydymać ? Szansa, że zgodziłaby się pojechać do mnie na chatę oceniam na niewielką. Rzadko kiedy laska idzie na chatę z obcym gościem. To było nieco wyrwane z kontekstu. Opowiadaliśmy sobie o życiu studenckim i ona mówiła, że na studiach i zaraz po studiach była totalnie inną osobą niż jaką jest aktualnie. Nie sadzę, że ktoś jej nie chce. Laska jest nadal młoda i jestem pewien, że przebiera w facetach.
  24. Też jest to możliwe. Choć odniosłem silne wrażenie, że szuka kogoś do stałego związku, bo opowiadała mi że miska w życiu czas, że nie potrafiła być sama i skakała ze związku w związek. A teraz od ponad roku jest singielką. Choć wiadomo, że na wszystko trzeba brać poprawkę. Za pierwszą knajpę ja, za drugą ona. Ale fakt że mój rachunek byl niewspółmiernie wyższy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.