Skocz do zawartości

deleteduser158

Użytkownik
  • Postów

    1932
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser158

  1. Manipulacja: nie o tamten wątek chodziło, pisałem przecież wyraźnie: "nie w temacie o zegarkach, co ostatnio polecałeś, to było przy innej okazji". Wrzucanie wszystkich do wora zawiści i zazdrości jest żenujące. Serio myślisz, że mogę być zazdrosny o zegarek za 15k czy nawet 30k? Znasz dobrze rynek IT i zagraniczne kontrakty, to wiesz, że bez problemu mógłbym sobie coś takiego kupić... Inna sprawa, że ja bym nie kupił, bo to ma mierzyć czas, a mój za 2.5k mierzy doskonale (po roku nie spóźnił się ani nie pospieszył nawet o sekundę) i leży ok, ale ja, to ja - preferuję rzeczy, które mają wartość użytkową, a nie tylko wizualną. To nie było w wątku RENGERSa, tylko dawniej, przy zupełnie innej okazji, prześmiewczo napisane. Nie chcę mi się teraz szukać tamtego wątku, żeby zlinkować. Ale serio nie jesteś w stanie ze swoją inteligencją pojąć, że jakiś chłopak, któremu nie idzie w danym momencie w życiu i ledwo wiąże koniec z końcem, poczyta sobie mądrości o tym, że z zegarkiem za poniżej 15k nie warto wyjść na miasto to co może poczuć? Kończę z Tobą dyskusję. I tak jak pisałem, ja już się stąd zawijam. Zgłosiłem już gdzie trzeba prośbę o zamknięcie konta, bo albo jestem niekumaty albo serio takiej opcji nie ma w silniku, na którym stoi to forum. Serio, mam lepsze pomysły na spędzanie swojego wolnego czasu. I nie, nie jest to ani wykop, ani subreddit Red Pill. Konkretne rzeczy, które przynoszą w życiu konkretną wartość. O kilku zresztą pisałem wyżej, choć to tylko przykłady. Dziękuję wszystkim za 2 lata ciekawych dyskusji. Wszystkim, tzn. moim adwersarzom również. Od was też dużo się nauczyłem o życiu i ludzkiej naturze. Zdziwisz się, ale wierzę. Tylko nie u każdego zadziałają te same metody, nie każdy ma predyspozycje do tych samych rzeczy co Ty. Pisałeś kiedyś, że chciałbyś zrobić poradnik o tym jak wbijać się na zagraniczne kontrakty w IT. Fajnie, chwali się. Tylko również i tu doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że na takie coś mają szansę tylko chłopaki z solidnym, ścisłym umysłem. A tych jest 1% jak nie mniej. Podobnie jak ja nigdy nie zostanę prawnikiem czy lekarzem, bo nie mam dobrej pamięci - życia by nie wystarczyło, żeby nauczyć się anatomii. Wy, edukujący tu ludzi społecznie/związkowo (ale i też zawodowo), zapominacie często o tym, że ludzie mają różne predyspozycje i należy zrobić dwie rzeczy: odszukać je (to nie zawsze łatwe) i podążać wg nich, tzn. rozwijać się, ciężko pracując, ale zgodnie ze swoimi predyspozycjami i profilem osobowości. 🖐️
  2. Tzn. wg mnie warto spojrzeć obiektywnie. Jest wiele postów, które wnoszą wartość, bo człowiek podzielił się swoją wiedzą, poglądami, jakimiś rozwiązaniami, które się u niego sprawdziły. Chociaż zauważ jak mało jest porad w tematach treningowych, a jest tu kilka osób, które mają wiedzę w tej dziedzinie, mogliby doradzić ludziom wyciskającym ostatnie poty na siłowni jak zwiększyć efektywność, a takie porady rzadko widzę. A nawet jak się pomoc pojawi, to przy okazji takich tematów jak ten jest dwukrotne "odbicie" w postaci pompowania swojego ego. Ja w ogóle z forum rezygnuję. Miałem miesiąc "próby", która dobrze mi zrobiła. Coś mnie podkusiło i po upływie tego czasu wróciłem, żeby znów dać się wciągnąć w bezproduktywne kłotnie, takie jak ta w tym temacie. Zamiast poświęcać tę godzinę czy półtorej dziennine na forum, wolę w tym czasie: - dołożyć sobie 1 trening w tygodniu, - pouczyć się angielskiego (zacząłem bardzo solidną powtórkę w tym roku - tego nigdy za wiele), - pouczyć się elektroniki, - czy choćby C++ i sobie pokodować dla przyjemności. Nie widzę, żebym w obecnej sytuacji się tu rozwijał. Trochę mi żal, bo prawdopodobnie już nie odpiszę ludziom na privy, a wartościowych dyskusji mogłoby z tego być i być może mógłbym komuś pomóc, ale trudno. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Potrafię oszacować po ilości odwiedzin profilu, ile osób przeczyta moje posty i jeśli choćby jedna skorzystała, to uważam, że warto było, ale ja już rozpoczynam inny etap w życiu i idę dalej.
  3. @Sankti Magistri Wprost się nie chwalisz, ale miałeś wypowiedzi o tym, że taki a taki zegarek to nie ma się czym chwalić, bo to musi być markowy sprzęt za min. 15k czy ile tam (nie w temacie o zegarkach, co ostatnio polecałeś, to było przy innej okazji). Szczerze dla mnie to taki sam szpan jak mierzenie się na auta, tylko nieco inna półka cenowa, ale gorzej, bo auto ma jakąś wartość użytkową, zegarek pokazuje tylko czas (i ewentualnie do nawigacji można użyć jak się wie jak). Pomagałeś chłopakom wielokrotnie, ale też przy okazji pompujesz swoje ego, jaki to jesteś zajebisty. Jedno drugiego nie wyklucza. Poza tym o wyglądzie to akurat nie było o Tobie, bo to nie Ty jesteś tu naczelnym chwalipiętą w tym temacie.
  4. Nie ma z tym problemu. I powiem ci więcej - ja bym się wcale nie zdziwił, gdyby to była prawda - co do centymetra i kilograma. Rzecz jedynie w częstotliwości chwalenia się. Ich poziom narcyzmu to istne Himalaje. Dla mnie to jest wręcz zabawne, choć - przyznaję - nudne już się stało 😅
  5. @Obliteraror jak dla mnie świetnie podsumował temat. Te osoby nawet mogą być bogate, wysportowane i przystojne - wcale bym się nie zdziwił. Ale czegoś im bardzo mocno brakuje, skoro w co drugim poście się tym chwalą. Są tu na forum również inne osoby bogate, przystojne i z wieloma przygodami, które z humorem i dystansem potrafią mówić o własnych osiągnięciach i nie podkreślają ich w dosłownie co drugiej wypowiedzi. Te osoby są szczęśliwe i nie mają potrzeby pozycjonowania się w stosunku do innych, więc dą dowartościowane.
  6. No nie. Nie wiem jak z tymi miejscówkami we Włoszech, absolutarianin kiedyś podawał jakieś strony, na których były oferty domków. Ja się na tym nie znam, dlatego w takie rzeczy nie inwestuję. No ale właśnie jednak mimo wszystko trochę ludzi w Polsce stać na domy/mieszkania, sporo ludzi w naszym wieku, nawet jak kupiło na kredyt, ma kredyt już spłacony albo na ukończeniu. A młodzi Niemcy w tych "modniejszych" miastach typu Monachium itp. wiecznie wynajmują mieszkania, bo ceny są zaporowe. Ja się np. w tym roku przymierzałem do skitrania kasy w nieruchy, ale ostatecznie wybrałem coś mniej ryzykownego. To niestety prawda. A ty wczoraj motocyklem pojechałeś? Bo ja mam kumpla w pracy, stary wyjadacz moto, raczej z tych pokornych, tzn. nie samobójca na ścigaczu, tylko pasjonat. No i on w deszcz nigdy nie wyjeżdża. Są tacy, którzy jeżdżą, ale sam wiesz, że to wymaga grubo ponadprzeciętnego skilla, a i tak ryzyko jest spore.
  7. Spoko, nie mówię, ze w Szwajcarii nie zarobiłbym więcej robiąc to samo co w Warszawie, ale koszty życia wielokrotnie wyższe. Mam znajomych, którzy tam sobie życie ułożyli, to mam info z 1-ej ręki. Co do twojego znajomego, to też zależy, kiedy wyjechał i kiedy dom budował, bo sam widzisz, co się dzieje z cenami działek i domów - nie tylko u nas. Nie będę pisał na forum, co dokładnie robię, na co mnie stać itp. Ja mam akurat taką osobowość, że żyję dość ostrożnie i dużo kitram - jestem sam i nie mam rodzeństwa, biorę pod uwagę, że coś może mi się stać i muszę, zdany na siebie, poradzić sobie w życiu. Wyprawy egzotyczne to średnio mój temat, ale ja co weekend znikam na 3 dni i niczego sobie nie żałuję. I tak jest od lat... No to przecież nie mówię, żeby zapierdalać, ale łatwiej się przebijesz niż ja autem, choć pewnie ja szybciej rowerem niż ty moto w szczycie
  8. No to wciąż wypadamy nieźle. Ja nie traktuję tej analizy jako jakiejś wyroczni, 4-te miejsce wygląda rzeczywiście dość spektakularnie, ale po co miałbym kłamać, że mi się tu dobrze żyje? Wczoraj z Kabat na Bielany dojechałem w 45 minut, w szczycie. Autem. Fakt, że często na S2/S8 sa wypadki, bo debile w autach nie rozumieją, że jak pada deszcz, to droga hamowania się wydłuża. Ty to w ogóle na drogi/komunikację nie powinieneś narzekać, bo w szczycie wsiadasz se na moto i robisz trasę 25 km w pół godziny, skądkolwiek dokądkolwiek. Bez rodziny w mieście żyje mi się naprawdę dobrze, gdybym miał żonę/partnerkę/dzieci, to pewnie celowałbym w dom na przedmieściach. To i tak wyższy standard życia niż wyżyłowane M3 w Szwajcarii na wynajmie, na które i tak nigdy nie będzie mnie stać na własność...
  9. IMO bardzo dużo zalezy od miasta. Warszawa na 4 miejscu wśród miast średniej wielkości w rankingu Boston Consulting Group: Mnie się w Warszawie bardzo dobrze żyje. Lubię też Trójmiasto ale również Kraków, Wrocław. Ludzie są spoko, 99% ludzi ci nie wadzi. Mnie osobiście męczy południowa wylewność w kontaktach, nie mówiąc o tej udawanej-zachodniej, gdzie nieznajomi udają, że się znają przez swoje how ya doin'. Niemniej, faktycznie, wystarczy pojechać do jakiegoś mniejszego miasta, miasteczka czy wsi i różnica jest spora: więcej nieprzyjaznych spojrzeń, ludzie zamknięci w swoich bańkach związanych z lokalną społecznością, jej problemami itp. Właśnie jeśli chodzi o auta i ruch na drodze - ktoś tu wyżej podawał ten przykład - Warszawa bardzo mi się podoba. Nie ma ekoterroryzmu - nadal możesz sobie wjechać autem do centrum, choć parkowanie jest coraz droższe, fakt, a z drugiej strony komunikacja miejska naprawdę świetna. Korzystam z jednego i drugiego. Koszty życia nadal niższe niż w takiej Szwajcarii, gdzie pomarzyć możesz o tym, żeby mieć mieszkanie czy dom na własność, nawet jak jesteś dobrym specjalistą, to nie będzie łatwo. Ludzie: umiarkowanie entuzjastyczni. Mi tak pasuje.
  10. Trochę niejednoznaczny jest ten post, bo z jednej strony opisujesz siebie jako człowieka z dużymi problemami, z drugiej strony sukces, który przyszedł dość szybko, a w tle gdzies te błędy ortograficzne... No ale niech będzie, że nie troll - czasem ludzie są zdolni, tylko mało w siebie wierzą i jak się za coś wezmą, to pierwsze sukcesy przychodzą w miarę szybko, Kobiety to istoty emocjonalne. Te młode dokonują klasyfikacji facetów na podstawie sygnałów z gadziego mózgu, Z kolei z tymi starszymi (pod 35-tkę i wyżej) spotykać się nie chcesz, bo te z kolei mają w głowie kalkulator zysków i strat, a same z siebie niewiele dają, bo już straciły dwa najważniejsze atuty: młodość i płodność. Jeśli nie dostarczasz emocji, to możesz wyglądać dobrze, zarabiać dobrze lub nawet bardzo dobrze, mieć ciekawe zainteresowania, a na nich to i tak nie będzie robiło wrażenia. Poza tym prędzej czy później każda szuka jakichś korzyści w związku. Wiedzą o tym goście, którzy mają powodzenie, dlatego m.in. tak często zmieniają partnerki Sterowalność misia - o tym kiedyś absolutarianin pisał w swoich dawnych tekstach. Ogólnie w co najwyżej 30% zgadzam się z jego tezami, jednak ta jest bardzo trafna: jeśli nie wyczuje potencjału na choćby minimalną sterowalność, to też jej szybko przejdzie zainteresowanie. A facet chodzący swoimi drogami, bez ciśnienia na związki, który do tego wszystko, co osiągnął w życiu, osiągnął dzięki własnej, ciężkiej pracy - sterowalny nie będzie. I one to widzą, głupie nie są. A nie brakuje w ich otoczeniu gości dobrze wyglądających, zarabiających, a do tego nakręconych i przez to sterowalnych, spełniających zachcianki itp. Druga sprawa: dla współczesnej kobiety, jeśli nie sprawisz dobrego pierwszego wrażenia - nie istniejesz. Sporo razy miałem tak, że na pierwszym spotkaniu się kończyło albo ostatecznie nie chodziło do niego, nawet jak były z jej strony pierwsze oznaki zainteresowania czy nawet miałem parę takich sytuacji, gdzie laska pierwsza mnie zaczepiła (w gronie znajomych, nie na ulicy - czadem nie jestem ) i szybko rezygnowała po nieco bliższym poznaniu. To pierwsze wrażenie to głównie emocje. Jeśli nie jesteś spontanicznym człowiekiem, tylko bardzo poukładanym - niestety - tracisz punkty. Takie cechy można wypracowywać i o tym jest ostatnio dużo dyskusji na forum, więc poczytaj inne wątki. Nade wszystko zaś, zastnaów się, po co potrzebujesz kobiety, bo w dzisiejszym świecie prędzej dostaniesz seks niż ciepło. Nie szukaj bratniej duszy w kobiecie, bo jej nie znajdziesz. Prędzej szukaj kogoś do miłego spędzania czasu i po prostu korzystaj z okazji i z życia.
  11. Artykuł z dupy, czyli z generatora a'la ChatGPT, ale tak - kobiety zawsze są wycofane przy poukładanych facetach. Z jakiegoś powodu stawiają znak równości pomiędzy poukładaniem a nudą/niezaradnością/chuj wie czym...
  12. Myślę, że można to pogodzić. Ja co prawda na studiach mało randkowałem, ale nie było to okrągłe 0, zresztą pierwszą dziewczynę poznałem jeszcze na studiach. Oczywiście wtedy człowiek ma bardzo intensywne życie, ale - umówmy się - jak chcesz coś osiągnąć, to - bez względu już czy z randkowaniem czy bez - i tak się narobisz i masz intensywne życie. Oczywiście taki zupełnie 100% imprezowy styl życia odpada, bo wtedy na pewno studia/pracę położysz. W sumie na forum jest taki jeden, co położył Wyrywa bardzo intensywnie z sukcesami, ale żadnego konkretnego zawodu się nie dorobił, ściemnia w CV i w życiu i jakoś to się pcha... dopóki jest młody.
  13. Ja tu kiedyś wklejałem jakąś mini-analizę z danymi statystycznymi na podstawie własnych obserwacji, ale @zychu podsumował krótko i dosadnie: portale randkowe i apki to szlam. Serio. Jeśli chcecie podrywać/poznawać, to - w zależności od typu osobowości i kompetencji - tylko day albo night game.
  14. Uszczypnijcie mnie i powiedzcie, że to tylko sen. Aż mi się wierzyć nie chce, żeby można było dać zrobić na taki prosty numer. Ten świat potrzebuje jakiegoś resetu...
  15. Pod warunkiem, że jesteś prawnikiem. Musi być scustomizowana umowa, bo sama umowa najmu okazjonalnego gówno daje. Trzeba się na tym po prostu znać bardzo dobrze, żeby się zahedge'ować. KC i prawo ochrony lokatorów w małym paluszku. Ja sam w tym roku miałem zacząć swoją przygodę w tym temacie, ale zrezygnowałem jak sobie poczytałem, co najemcy potrafią odpierdolić. A nie mam nerwów na spędzanie czasu w polskim sądzie, żeby walczyć o swoją własność...
  16. Przecież to troll/bot. Z tym człowiekiem nie ma żadnej logicznej komunikacji, a wy się produkujecie i tracicie czas. I to nawet inteligentni goście. Ogarnijcie się!
  17. Mamy w pracy też 4.0. Jest lepsza, niestety na moje pytania nie odpowiedziała poprawnie, choć mniej się skompromitowała niż 3.5. Pytania, które zadałem, to też nie był jakiś hardkor, nad którym kminiłem kilka godzin... To były w miarę typowe zagadnienia, które powinien rozwiązać w miarę zdolny student 2., może 3. roku informatyki, jednak to na nie był żaden rocket science...
  18. Dokładnie. Fizyk-celebryta czy ogólnie: naukowiec-celebryta - to już grali zanim jeszcze wynaleziono internet. Jednym z najbardziej znanych przykładów jest Paul Erdős - matematyk-celebryta. A wydziarany fizyk wypowiadający się jak ekspert w temacie, w którym bynajmniej ekspertem nie jest, to tyle samo warte pierdolenie, co wysrywy forumowych domorosłych psychologów. Obecność Tomka Czajki, który na algorytmach i AI akurat się zna, niewiele tu pomaga, bo gość uczesniczył w tych projektach - jest więc zbiasowany i w naturalny sposób będzie je chwalił i wynosił pod niebiosa. Konflikt interesów. Gość już jest milionerem i gra własną grę. Klasyka. Pamiętam jakiś czas temu jeden propagandowy materiał o elektrowniach atomowych, pod któym podpisywał się atomista z Państwowej Agencji Atomistyki - profesor fizyki. No wiedzy w temacie trudno mu odmówić, ale jak opowiadał o Czarnobylu, to powiedział, że winny był w 90% reaktor, a inżynierowie pracujący tamtej nocy na bloku popełnili jedynie drobne błędy. No bzdura, oni popełnili 6 bardzo grubych błędów, w tym świadomie pogwałcili zasady bezpieczeństwa na kilku poziomach, ufając w zabezpieczenie ostateczne, które okazało się wadliwe, ale w warunkach, jakie stworzyli, nawet prawidłowo działające mogło nie wystarczyć. Znów: konflikt interesów.
  19. No i zajebiście! Rozwijasz się zawodowo, a to ważne. Coś robisz po godzinach? Masz jakieś hobby? Bo dla mnie zainteresowania pozazawodowe to duża część tej przysłowiowej treści życia, one dały mi w nim bardzo dużo radości, dlatego, wrzuć sobie coś. Zacznij też odpoczywać, bo się zajedziesz. Tego też nie wolno lekceważyć. Możesz prowadzić intensywne życie, nawet bardzo intensywne, ale godzina dziennie na odpoczynek to minimum. Jeśli nie masz jak wygospodarować tego czasu, rozważ na jakiś czas zmniejszenie aktywności na forum, a parę godzin w tygodniu zyskasz... No to redukcję zrobiłeś. W ile? Pół roku? To przecież dobry wynik. Ciśnij dalej, tylko - jak wyżej: odpoczywaj też kiedyś. Ja myślę, że dużo robisz: nauka, praca, treningi - wszystko to systematycznie sobie narzuciłeś, tylko za szybko byś chciał mieć efekty. Nie trać otuchy i motywacji, za mało czasu minęło, żeby stwierdzić, że "nic nie ma sensu". Jedno pytanie: odkąd zmieniłeś trochę wygląd, bo wyszczuplałeś i ogarnąłeś ubiór, nie zauważyłeś żadnych zmian w zainteresowaniu kobiet? Nie zerkają od czasu do czasu? Polecam się w ramach odpoczynku wybrać do jakiejś kawiarni z książką, posiedzieć, od czasu do czasu poobserwować. Wybieraj takie, gdzie przychodzą studentki posiedzieć z książką czy laptopem. W każdym większym mieście przynajmniej kilka takich znajdziesz. Ja widzę po sobie, że zerkają, a z widocznych zmian to zacząłem się jedynie lepiej ubierać, efektów z treningów gołym okiem nie widać, ale ja nie żyłuję się tak jak Ty - ćwiczę dla zdrowia i trochę dla zwiększenia siły, nie dla wyglądu.
  20. A to akurat dobra wiadomość! To zdolny i b. inteligentny człowiek, ale zagubił się w jakiejś dziwnej utopii... Jestem za tym (patrz sąsiedni wątek), żeby ludzie rozwijali się zgodnie z własnymi predyspozycjami.
  21. Abstrahując od tego, że to śmieszny żart - sam się usmiałem - słuchanie randoma z netu o tym, ile i jak jeździć czy co zrobić z własnym życiem: świetny pomysł! Na pewno daleko można zajść
  22. My często w pracy ciśniemy bekę z Chata GPT. Żadna to rewolucja, po prostu zebrana cała "wiedza" z internetu (co ma swoje zalety, ale też i wady, bo nie tylko wartościowy kontent, ale i bzdury zostały zagregowane)+ trochę lepszy model, ale i to dyskusyjne. Ostatnio dałem mu dwa dość proste problemy algorytmiczne, na które - w nieco bardziej skomplikowanej postaci - natrafiłem w pracy. MRE do nich to jakieś kilkanaście linijek kodu. Jedno zagadnienie dotyczyło błędu synchronizacji wątków (ale nie deadlock, bo z tym sobie już dziś statyczne analizatory kodu dają radę), a w drugim był problem optymalizacyjny, w którym wystarczyło zastosować proste spamiętywanie (programowanie dynamiczne). Takie bzdury napisał, że to się na mema nadawało. Ale nie wątpię, że "programiści" po bootcampach klepiący webówkę we frejmłorkach, nie znający algorytmów i podstaw systemów operacyjnych mają czego się bać... Gixer, z całym szacunkiem, jestem programistą, nie czuję się genialny, ale na pewno jestem trochę zbiasowany i przychylniej oceniam "swoich", jednakże sorry, ale nie - nie masz racji. Żaden nawet genialny programista nie jest w stanie na ten moment zrobić czegoś, co wymknie się spod kontroli i zagrozi światu. Przypominam, że farmy trolli itp. rzeczy (które notabene AI nie wymagają) to nie jest coś, co zagrozi gatunkowi ludzkiemu...
  23. Z rowerem to kwestia odpowiedniego ustawienia (bike fitting) i odpowiednich gaci żelowych i nic się stać nie może. Ale większość ludzi ignoruje fitting, uznając, że przecież rower to proste urządzenie i "sam sobie ustawię". Przy dobrym ustawieniu i dobrej jakości spodenek oraz obuwia (tak: obuwia) nie ma szans się benek uszkodzić.
  24. W sumie to jesteś jedyną osobą, która odniosła się do tej kwestii, a pisałem na serio. Dla porządku dodam tylko jeszcze raz, żebyś nie traktował tego jako zniechęcanie do dużych zmian. Po prostu trzeba pamiętać o koszcie "wewnętrznym", bo o nim się mało pisze. O kosztach "zewnętrznych" - czas, zaangażowanie, pieniądze - o tym się wspomina dużo. Ale o koszcie emocjonalnym, związanym ze zmianą tożsamości - praktycznie nikt nie wspomina. Rozpatrywanie typów osobowości na dwóch biegunach: ekstra- i intro-, to też jest duże uproszczenie, bo zwykle ludzie mają mieszany zestaw cech i całkowity przeskok z jednego biegua na drugi bywa bardzo trudny i nie zawsze wychodzi na dobre. Przekornie podam dwa przykłady osób, którym nie wyszło, ale dzięki temu właśnie są dziś w punkcie, w którym są. Obaj to moi kumple ze szkoły średniej. Przykład 1: konwersja intro na ekstra. Typowy introwertyk: logiczny umysł, ścisłe zainteresowania (do dziś pamięam jak rozkminialiśmy zadania z fizyki, on był z tego naprawdę mocny). Z jakiegoś powodu przez wiele lat próbował zrobić z siebie duszę towarzystwa i samozwańczego wodzireja: próby organizowania jakichś spotkań klasowych po 10 czy iluś tam latach od matury itp. pomysły, zagadywanie na siłę do każdego na imprezie w towarzystwie, w którym nikogo nie znał itp. Dość komicznie to wyglądało i rezultaty były mierne, bo to wszystko było sztuczne. W pracy też, pomimo świetnych kompetencji technicznych (nie IT, ale nie będę pisał co), z jakiegoś powodu za wszelką cenę próbował iść w stronę sprzedaży. Po pewnym czasie, sfrustrowany chyba brakiem wyników, zaakceptował swoje miejsce i rozwijał się nadal, ale już zgodnie z predyspozycjami: wrócił do twardej ścieżki technicznej - jest dziś świetnym specjalistą w swojej działce, przestał robić z siebie wodzireja i przywódcę, rozumiejąc, że nie ma do tego predyspozycji i kompetencji. Dziś jest szczęśliwym gościem. Dodam, że ma partnerkę i jedno dziecko, więc również na polu relacji d-m się odnalazł. Przykład 2: konwersja z ekstra na intro. Kolega z typowymi cechami ekstrawertyka: wysoki, przystojny, naturalność i łatwość nawiązywania kontaktów, umiejętność prowadzenia rozmów, naturalny luz. My byliśmy w mat-fizie i o ile matma szła mu nieźle - nie był żadnym samorodnym talentem, ale pracowitym człowiekiem, więc zadania na poziomie matury nieźle mu szły, o tyle z fizyką było gorzej. Jednak on uparł się na ścisły kierunek. Po roku studiów czuł się nieźle dojechany, zmienił uczelnię na SGH, ale nadal nie chciał porzucić marzeń o karierze analityka finansowego. Na rekrutacji do wymarzonej korpo nie poszło mu - nie poradził sobie z zadaniami analitycznymi. To był punkt przełomowy w jego karierze i życiu. Po wielu latach zaakceptował to, że jest ekstrawertykiem i ma naturalne kompetencje w dziedzinach sprzedażowych i porzucił plany o pracy 100% przy kompie. Dziś jest dyrektorem sprzedaży w sporej polskiej spółce z branży FMCG. Nie rozmawialiśmy dawno, ale z tego, co wiem, buduje dom, ożenił się, pewnie też dzieci w drodze. Rozwinął się zgodnie z predyspozycjami.
  25. A 100 km rowerem z sumą przewyższeń 1500m przejedziesz w rozsądnym czasie, tzn. 3h z hakiem (niewielkim) i tak, żeby nie być wycieńczonym? Bo jakoś wątpię, trochę więcej masz do dźwigania niż ja Mam takiego sąsiada, chłop bardzo dobrze wygląda i sporo żelastwa też przetrzepał i on się zawsze dziwił jak to można jeździć codziennie po 60 km w 2h z krótką przerwą i po tym wrócić do pracy i nie czuć się zmęczonym. Tak jakby to było jakieś wielkie osiągnięcie, lol. Teraz już nie mam czasu na takie codzienne jeżdżenie, ale jeszcze rok temu całe miesiące letnie i część jesiennych i wiosennych takich miałem... BTW, cały ten podtemat z introwertykami i ekstrawertykami też już trochę jest nudny - jedni i drudzy są potrzebni i nie warto się negatywnie nastawiać do ludzi tylko dlatego, że mają inny profil osobowości. Ale takie nastawienie i generalizowanie sporo też mówi o człowieku, dlatego pouczające jest to, co tu można było dziś przeczytać...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.