Skocz do zawartości

RavenPL

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez RavenPL

  1. Dawniej było takie pytanie odnośnie randek: "Idziesz do kina, czy na film?" Jak idziesz na to pierwsze to lepiej miej gumki. 😁
  2. Moim zdaniem reguły nie ma. Każda osoba kiedyś był dziewicą lub prawiczkiem. A charaktery są różne. I nie ma gwarancji, że nie będzie zdradzać w przyszłości. Zauważyłem, że niestety Ci co mieli tylko jednego partnera seksualnego to po latach przychodzą różne dziwne myśli. A może z innym/inną będzie mi lepiej. I wtedy dochodzi do zdrady. Każda kobieta i każdy facet mają to samo. Tylko mniej lub bardziej podniecające drugą osobę 😀.
  3. Mój akurat problemu nie miał. Wypił co miał wypić za młodu 😀.
  4. W wojsku nie byłem. Nie chciałem i nie mogłem (szkoła). Może gdybym się urodził z trzy dekady wcześniej to bym poszedł z chęcią. Mój ojciec miło wspominał dwa lata spędzone w wojsku. Kiedyś obowiązkowo służba trwała dwa lata. Dużo się piło i można było wyrobić wszystkie kategorie na prawo jazdy :-).
  5. Fakt, ale zawód youtubera, instragramera itp. nie przynosi żadnych korzyści dla społeczeństwa. Może poza paroma kanałami. A już na pewno nic nie wnosi do gospodarki. Od tego PKB nie wzrośnie.
  6. Jedno z największych kurestw jakie może wyrządzić kobieta mężczyźnie.... O dziecku już nie wspominając.
  7. Nie mamy za dużego przebiegu :-). Żona trzech, ja dwie osoby. Mówiąc krótko my zawsze z "miłości", bez zbędnych przygód w dyskotekowych toaletach :-).
  8. Dokładnie tak. Ja nigdy nikogo nie zdradziłem i czuję się z tego powodu dumny. Ilu ludzi tyle definicji zdrad. Dla jednych jest to seks, dla drugich może być też choćby pocałunek lub nawet randka. Jak wchodziłem w związki to chciałem traktować kogoś tak, jak sam chciałbym być traktowanym. Ale to wynika z mojego charakteru i wysokiego poczucia sprawiedliwości, moralności. Jak ktoś twierdzi, że wszyscy zdradzają to jest to mocno naciągane. Jak ktoś ma tendencję do zdrad to po co brać ślub i zakładać rodzinę?(piszę oczywiście z mojego męskiego punktu widzenia). Wtedy najlepiej żyć w wolnym związku, zakładać gumki(swoje) i jak się partnerzy sobie znudzą to szukać szczęścia gdzie indziej. I jeszcze jedna ważna sprawa. Będąc w miarę szczęśliwym związku(bo niema idealnych związków), unikać dziwnych propozycji, minimalizować zagrożenia. A to koleżance się zepsuł komputer to może wpadniesz naprawić itp. Ta, jasne, komputer :-). To jasny sygnał, że może stać się coś niedobrego, czego możemy żałować. Ja takiego typu akcje czuje na kilometr i szybko zamykam temat. Kto nie ma silnego kręgosłupa to ulegnie i polegnie. A jak jesteś wolny to naprawiaj kompy i tablety do woli :-).
  9. Tak masz rację, ale ja tu przyszedłem po rady, a nie ocenę. Dziękuję wszystkim Tym co napisali mądre i treściwe komentarze. Zwłaszcza osób, które doradzały co i jak zrobić aby odbudować uczucie. Dobrze jest się wzorować na czyichś przykładach z życia wziętego o podobnej symetrii do mojej. Naprawdę przykro mi, że niektórym z Was kobiety zrobiły piekło na ziemi. Ale każda historia jest inna bardziej lub mniej brutalna. Czas pokaże co będzie u mnie. Na pewno podzielę się tym na forum. Będę aktywnie Was wspierał. Gdyż nie jest to mój pierwszy związek i mam trochę doświadczenia w tych tematach. Rada szczególnie dla młodych mężczyzn: jak nie wiecie za dużo o związkach i mechanizmach, które rządzą się swoimi prawami to nie wstępujcie w związek małżeński. Nawet jak macie dobra kobietę to Wam się opatrzy i Wy jej tak samo. I później powstanie szereg pytań. Co dalej. Ha ha. Również się uśmiałem czytając Twój komentarz. Masz rację, ale nie do końca. Różni są ludzie, mniej lub bardziej mściwi. Akurat z moją wielokrotnie szło się dogadać ustnie. Zależy od człowieka. Po prostu związki są przereklamowane. Uczucie zawsze wygaśnie, może zostać jedynie coś na wzór przyjaźni.
  10. Dzięki za komentarz. Pozwól, że się do niego odniose. Widzę, że jako jeden z nielicznych rozumiesz moje położenie. Ja też nie jestem złym dla niej, ani ona dla mnie. To bardzo duży zadatek na przyjaźń. Pożądanie się wypaliło z uwagi na brak seksu który trwał od dwóch lat. Seks był raz na miesiąc. To nas oddaliło od siebie strasznie. Jak zacząłem szukać przyczyny to trafiłem na audycję Marka i zacząłem słuchać dlaczego tak jest. Nie mam do nikogo pretensji. Lepiej wiedzieć i rozumieć niż nie wiedzieć i żyć w nieświadomości dlaczego teraz jest tak, a kiedyś inaczej. Po prostu kobieta ma inne priorytety i facet też. Haj hormonalny mija, kobieta dostaje dziecko i zaczynają się problemy związkowe. Przed dzieckiem nie było takich problemów i dzięki Markowi wiem dkaczego. Dlatego pisze poraz kolejny. Nie mam do nikogo pretensji. Też tak jak Ty staram się wypełniać plan minimum i nie wiem jak nasze życie będzie dalej wyglądało. U nas nie ma patologii, normalna rozmowa. Oboje dbamy o dziecko.
  11. Widzisz przed dzieckiem nie było problemu z częstym seksem, teraz jest. Raczej Red Pill bardziej mnie uświadomił dlaczego tak się dzieje. Nie twierdzę, że mam złą kobietę. Pozazdrościć? Moze nie idealizujmy kobiet. Ja też nie jestem złym człowiekiem. Dopiero jak doszło do rozmowy o rozstaniu zaczął się temat czego, kto potrzebuje. Wcześniej jak mówiłem i prosiłem to problem był niewidoczny dla niej. Więc pytanie czy to jest wyrachowanie, czy boi się rozpadu związku?
  12. Na szczęście to nie ja. Jestem typem choleryka i moja żona ma cały czas że mną "jazdy emocjonalne", które wynikają z mojego temperamentu. Nie są sterowane więc zawsze miałem łatwiej trzymać panny przy sobie. U nas nie mowy, abym był ciepłym misiem. Dlatego to ja zwykle odchodziłem niż byłem zostawiany. Dzięki za radę bracie. Może jest w tym trochę prawdy. Ale lepiej wiedzieć więcej niż za mało. Dlatego teraz wiem, że brak seksu nie wziął się znikąd. Wcześniej sobie tłumaczyłem, że jesteśmy zmęczenie, a bo dziecko itp. A to nie do końca w tym problem. Moja jak chciała drugie dziecko to była skłonna od razu iść do łóżka. To wiem. Dlatego znalazłem się na tym forum.
  13. Hm... Czyli rozumiem, że to forum jest dla ludzi, którzy mają naprawdę duże problemy z kobietami. Większe od moich, które ich zdradzają, oszukują, okradają. Wiem, że takie historie się lepiej czyta, ale to nie znaczy, że mniejszego kalibru problemy w związku są mniej ważne. Ja jak na razie nie mam takich wielkich drak, ale nigdy niewiadomo co życie przyniesie. Potrzebuję rad osób w podobnej do mojej sytuacji, a nie oceniania mnie. Nie mnie dziękuję za uwagę.
  14. Napisałem, że wiem, że żadna kobieta nie odmieni mojego życia, ponieważ wiem teraz jak funkcjonuje miłość. Po ewentualnym rozstaniu zero wiązań na stałe. Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie uważam, że dobrze jest być z osobą do której już nic się nie czuje. Myślisz, że dzieci tego nie widzą, że rodzice się nie kochają. To jest dopiero obłuda. I tak będą miały wypaczone wzorce. Ja szanuje matkę mojego dziecka, a to że nie ma takiego uczucia jak wcześniej to nie nasza wina. Chce oszczędzić dziecku kłótni i wojen w przyszłości. Nie znasz mnie i myślisz, że nie będę płacił na własne dziecko z nieprzymuszonej woli. Jeśli tak to dobrze mogą być zasądzone alimenty. Nie mam nic do ukrycia. Chce, żeby było jak najbardziej uczciwie. A dwa żona mówi, że jak jej już tak nie kocham to i tak się wyprowadzi. Ona nie potrafi tak żyć. Więc to nie jest tylko mój problem. Do uczucia się nie zmusisz. Przed niczym nie uciekam. Nie mam nałogów. W tym momencie nie ma dobrego rozwiązania, które uszczęśliwi wszystkich. Chce po prostu jak najbardziej zminimalizować straty. A dzieckiem będę się interesował! Liczę się z tym jaki może mieć do mnie stosunek w przeszłości.
  15. Ogólnie znam dwa typy samotnych Pań. Pierwszy typ to nieudane związki, zostały porzucane przez facetów przez to załączał się im tryb feministycznym. Szukały księcia z bajki, a tu okazał się Shrek w ich mniemaniu. Drugi typ to kobiety zaburzone z którymi nie można zbudować jakiejś głębszej relacji. I tu się wyłania trzeci typ....czyli połączenie tych dwóch przypadków. Ogólnie jak facet i kobieta są w miarę normalni to dążą do jakiejś relacji. Czasem może nie wyjść...rozwody itp. Ale nie powinno się nienawidzić przeciwnej płci. Po prostu facet i kobieta inaczej patrzą na świat.
  16. Dzięki za wpis Panowie. Wiecie.... Może i nie jeden chciałby być na moim miejscu, ale jak to mówią: "Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma". Ja może też chciałbym być na kogoś innego miejscu i tak w kółko. Ważne, żeby czuć się szczęśliwym. Nie nudzi mi się, po prostu tak jak pisał kolega dopadła nas rutyna. Kamper niestety odpada, nie lubię tak się przemieszczać, wolę hotele. A dwa nie dostanę wolnego na rok. Nie ukrywam, że obecna sytuacja Covidowa też mogła pogłębić obecny stan. Mamy w planach wypad na weekend do jakiegoś fajnego hotelu ze SPA bez dziecka. Może to nam pomoże. Co do pasji. Za kawalera miałem parę hobby m in. puzzle, modelarstwo gry symulacyjne. Cóż żona nie jest pusta, ale powiedzcie ile znacie kobiet, które mają prawdziwe hobby? Ja poznałem tylko jedną kobietę, której pasją były podróże. Dużo latała po świecie, ale miała na to środki. Większość myszek to tylko TV, Facebook, zakupy, fryzjer kosmetyczka itp. Ostatnio wróciłem do gier, tak się relaksuję. Parę godzin wieczorami. Reasumując. Spróbuję jeszcze powalczyć. Oczywiście poczekam na wpisy innych braci z forum. Każda rada jest dla mnie cenna.
  17. RavenPL

    Witam

    Witaj. Skoro tutaj piszesz to ważne, że jesteś tak jak ja - świadomy pewnych mechanizmów, którymi rządzi się ten świat.
  18. Witajcie, moja historia przedstawia się następująco... Mamy po 30-parę lat. Żona jest młodsza o rok. Moją żonę znam od 7 lat. Jesteśmy 4 lata po ślubie. Mamy 4-letnie dziecko. Niestety od kilku miesięcy czuję, że moja miłość do żony powoli zanika.... Chyba zgłębianie tematyki MGTOW oraz słuchając audycji Marka uświadomiłem sobie, że my faceci w tym ja żyjemy w matrixie. Ale po kolei. Moja żona pochodzi z małego miasteczka w domu miała chłód emocjonalny, ojciec pił, był nieobecny emocjonalnie. Stąd miała kilka nieudanych związków z osobami, które prawdopodobnie były też w jakimś stopniu zaburzone. Z tego co wiem to nie była latawcem, stroniła od imprez. Tak jak ja szukała "prawdziwej miłości". Na szczęście po jej ostatnim związku z hazardzistą za namową psychologa poddała się dwu 2 letniej terapii, dzięki, której jest bardziej świadoma pewnych mechanizmów, które rządzą ludźmi. Ja z kolei pochodzę z dużego miasta, straciłem mamę w wieku kilku lat i mój ojciec wziął sobie później partnerkę, która go okradała przez szereg lat. Był od niej uzależniony, kontrolował jej ruchy itp. Pewnie podobne historie rodzinne zbliżyły nas do siebie. Ja nie byłem na terapii ponieważ nie czułem takiej potrzeby, ponieważ zawsze się dziwiłem postępowaniem ojca. Gdy ją poznałem chodziła już jakiś czas na terapie DDA. Mówiła, że wcześniej nie spojrzałaby na takiego mężczyznę jak ja, uczuciowego, troskliwego i z taką pasją oddanego w łóżku. Nigdy nigdy nie dał jej tyle uczucia co ja. Nie oceniałem jej, jej ojca i w ogóle całej jej historii. Nie byłem z nią z litości, widziałem w jej oczach dobrą osobę zwłaszcza jak już była w trakcie terapii. Razem podjęliśmy świadomie decyzję, że chcemy być razem. Minęły dwa lata, urodziła nam się córeczka (to nie była wpadka). Rok później wzięliśmy ślub. Ja mówiłem, że mogę żyć bez ślubu, nie jest mi do niczego potrzebny, ale kobieta jak to kobieta chciała mieć białą suknię i welon. Nie mamy intercyzy. Przez te 7 lat mieliśmy tylko dwie poważne kłótnie aż do teraz kiedy nasze małżeństwo stanęło nad przepaścią. Po urodzeniu dziecka klasyka....zmniejszyła się częstotliwość uprawiania seksu, ja uciekałem w firmy erotyczne z racji, że mam bardzo duży popęd. Mogę kochać się codziennie i to po dwa, trzy razy. I nie 5 minut tylko około godzinki. Na początku mojej to pasowało, aż do urodzenia dzidzi. Ona zajęła się macierzyństwem, a ja żeby było więcej pieniędzy rzuciłem się w wir pracy po 12 godzin na dobę, praktycznie bez urlopów plus inwestowanie/spekulowanie na giełdzie. Tylko praca, praca, dziecko, sen i tak w kółko przez ok. dwa lata. I to nas zgubiło...nawet nie wiem kiedy się oddaliliśmy. Początkowo myślałem, że to chwilowe, aż od kilku miesięcy zacząłem się zastanawiać co ja do choinki jasnej robię w tym związku? Nic dla siebie nie mam. Wszystko podporządkowałem żonie. Seksu nie ma, pretensje, że nie pomagam w domu itp. Ale jak latam po mechanikach, żeby naprawić oba samochody i siedzę długo w pracy to jest dobrze. Żeby nie było moja też pracuje. W tej materii mamy zachowaną symetrię. Zarabiamy mniej-więcej tyle samo. Ja już zrezygnowałem z nadgodzin, żeby uratować to co zostało. Mam normalny tryb 8 godzinny plus giełda. (ale to robię w czasie mojej pracy 🙂, tu akurat mam komfort). Zacząłem analizować siebie, ją....jej przeszłość seksualną, swoją że może nie kocha mnie tak jak kogoś wcześniej..... Dostałem nerwicy lękowej do tego stopnia, że musiałem brać tabletki, żeby normalnie funkcjonować....bałem się iść do pracy, ba nawet nie mogłem wejść do wanny, tak miałem rozregulowany system nerwowy...gdzie nigdy wcześniej jak byłem w innym związku lub sam to takich stanów nie miałem. Później zacząłem zgłębiać bardziej audycje naszego Bossa Marka oraz inne filmy o tematyce MGTOW i doszedłem do wniosku, że po prostu miłości nie ma. Po jakimś czasie jest przyzwyczajenie, wspólne spędzanie czasu, ale nie ma już między nami tego ognia. Ostatnio żona się rozpłakała i powiedziała, że chce by było tak jak dawniej. Oznajmiłem jej, że już tak nie będzie tamten okres minął bezpowrotnie. Teraz już wiem jak wygląda długotrwały związek i żebyśmy czuli takie emocje jak dawniej to niestety musielibyśmy oboje zmienić partnerów na świeżynki. Poszliśmy nawet na terapię małżeńską. Specjalnie wybrałem faceta, żeby spróbował mnie zrozumieć....ale facet okazał się być "feministą". Wszystko co ja robiłem to źle, ale kobieta jak zmieniła zdanie to jego zdaniem zmieniły się u niej priorytety i jest O.K.! Facet zamiast pomóc to dolał jeszcze więcej oliwy do ognia! Nie wiedziałem, że te kręgi są też tak sfeminizowane i tam też występuję ucisk bezbronnych kobiet. Wydaliśmy kilkaset złotych na te parę wizyt po, których byłem gotowy rozwieść się w ciągu jednego dnia. Skoro facet jest zawsze winny, bo kobieta płacze podczas terapii.... Jakby nie wiedział, że kobieta jest emocjonalna i zawsze płacze czy jest winna, czy nie. Taki specjalista, pewnie też po studiach prywatnych! Dwa tygodnie temu stanęło na tym, że tak jak w audycjach Marka, mamy umowę ustną czego wzajemnie od siebie oczekujemy. Taka trochę umowa biznesowa. Pytała mnie czy zależy mi żebym miał ugotowane, więcej seksu itp. Ja zapytałem ją czego ona oczekuje od związku. Pomagam w zakupach, jestem szoferem, wymieniam uszczelki, krany, serwisuje nasze samochody itp. Typowe męskie zajęcia. Ja biorę wszystko co najlepsze z płci "pięknej", a ona korzysta z tego co facet robi lepiej. Niestety wczoraj zrozumiałem, że na dłuższą metę taki model i tak mi nie odpowiada bo nie ma miłości.... A skoro w ogóle miłość nie ma, bo to haj hormonalny to jest on możliwy tylko z inną nieznaną mi osobą, która mnie będzie pociągać i to też tylko przez pewien czas. Żona czuje, że jest i tak coś nie tak. Twierdzi, że mi zawadza więc zamierza się przenieść z powrotem do swojego rodzinnego domu razem z dzieckiem. Jakby tak się stało to będę córkę oglądał raz na dwa tygodnie, albo i miesiąc. o około 100 km od mojego miejsca zamieszkania. Mógłbym mieć córkę przy sobie, ale tam ma lepszą opiekę: dziadków. A ja nie dam rady z opieką i pracą. Obecnie żyjemy w mieszkaniu, które jest całkiem spore, dostałem je dawno temu w spadku przed ślubem (nie jest obciążone zobowiązaniami). Więc nie wlicza się do majątku wspólnego (wiem są różne kombinacje żeby to obejść). Na szczęcie dla mnie i mojej żony dobro naszego dziecka jest ważniejsze i nie chcemy drzeć kotów i ciągać siebie i dziecko po salach sądowych i wypaczać mu psychiki. Najlepiej bez orzekania o winie, chyba, że mojej odbije i będzie chciała mnie pogrążyć. Więc dopiero po ewentualnym rozwodzie sprzedałbym je i poszedłbym na dużo mniejsze i jeszcze sporo pieniędzy zostałoby mi na koncie. Dałbym część mojej żonie oczywiście wszystko na piśmie plus sam bym płacił "alimenty" (nie lubię tego słowa). Alimenty kojarzą mi się z kimś kto nie chce płacić lub płaci pod przymusem na dziecko. Ja po prostu w porozumieniu z żoną wpłacałbym co miesiąc przelewem umowną kwotę na utrzymanie córki. W końcu to moje dziecko (nie robiłem testów, ale twarz i dużo gestów ma po mnie). To prawda miłość do dziecka trwa cały czas...do partnera...no cóż..... Wiem, że po tej operacji byłbym na pewno szczęśliwszy pod kątem finansowym. Małe mieszkanko to niskie opłaty, nawet blisko mojej pracy, żebym nie musiał samochodu ruszać. Kupiłbym sobie lepsze auto i jeszcze sporo pieniędzy miałbym na koncie. Nawet po podzieleniu się z żoną. Czułbym się bardziej bezpiecznie. Moja mówi, że jestem cyniczny. Niestety życie mnie tego nauczyło, że pieniądze trzeba mieć i je chronić. A moja żona niestety nic nie ma, chyba, że jej rodzice zapiszą. I tu symetrii nie ma. A dom z ogródkiem to się wszystkim kobietą marzy, tylko pieniędzy na niego brak. Mnie się też marzy mieć Boeinga 747, ale póki co mnie nie stać i muszę jakoś z tym żyć :-). Reasumując: Moja żona to naprawdę dobra kobieta, uczciwa, nigdy by mnie nie zdradziła (myśli na szczęście głową, a nie dolną częścią ciała) Ja mam tak samo. Nigdy bym jej nie zdradził mimo wysokiego popędu wolę uciekać w filmy, a mógłbym przecież po cichu jeździć na roksę. Ale nie mam zamiaru nikogo krzywdzić, dlatego uważam, że pod tym względem dobrze się dobraliśmy. Lepiej się dogadać lub rozstać, ale w miarę kulturalnie. Poprzez kreowanie w filmach, bajkach oraz w mass mediach definicję miłości to całe życie szukałem miłości swojego życia. Długo byłem kawalerem i naprawdę miałem wiele okazji by mnie któraś usidliła i teraz kiedy myślałem, że to jest to... To całe życie w ciągu kilku dni mi się zawaliło. Emocje totalnie opadły, straciłem sens chodzenia do pracy, zarabianie na nas, skoro facet po ślubie za dużo dla siebie nic nie ma..... Jedno jest pewne jeśli by doszło do rozwodu to wiedząc jak te mechanizmy działają to niestety, albo i stety nigdy nie wejdę w związek małżeńskich kolejny raz. Ponieważ po paru latach i tak i tak byłbym w tym samym punkcie. Lepiej mieć panny bez zobowiązać. Mam takiego kolegę i sobie chwali taki układ. Wszystko dogadane jak umowa B2B. Bez ślubu dzieci, mają własne mieszkania. Coś nie pasuje to jedzie do swojego lokum, moim zdaniem uczciwe. I teraz pytanie głównie do tych samców, którzy są już zaobrączkowani i w podobnej do mojej sytuacji... Co najlepiej zrobić w takiej sytuacji? 1. Zostać w tym związku mając poniekąd umowę biznesową, ale bez większych uczuć dla dobra dziecka, które i tak zauważy ten fałsz między mamą i tatą? 2. Rozwieść się i być w miarę szczęśliwym, ale córkę oglądać sporadycznie i skazać na życie w dużo mniejszym miasteczku bez ojca? Co za tym idzie ograniczony dostęp do szkół itp. 3. Inne wyjście? Wiem, że ciężko odpowiedzieć wprost na te pytania, ale przyda się każda z Waszych rad. I tak decyzję muszę podjąć sam. Jedno jest pewne. Jesteśmy ludźmi na poziome, nigdy nie było u nas patologii w postaci alkoholu, używek itp. Nasze kłótnie nie były okraszone wulgaryzmami i innymi epitetami. Po prostu nasze zaprogramowane od dzieciństwa mózgi zderzyły się z brutalną prawdą "miłości". Aha, nie wiem czy to ważne, ale żona tak naprawdę nie chce odchodzić, chce ze mną być po mimo, że ja mam wątpliwości. Jest jej przykro, że tak się stało. Co jest tego przyczyną? Utrata stabilizacji, pieniędzy? Czy to naprawdę taka dojrzała "miłość" i przywiązanie z jej strony? Dziękuję za uwagę!
  19. Tak, jestem inwestorem...ale na GPW
  20. Cześć! Jestem facetem po trzydziestce, jak do tej pory sądziłem w szczęśliwym związku małżeńskim z którego mam córeczkę. Ale o mojej historii napiszę w najbliższym czasie...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.