Cześć Bracia,
3 lata zbierałem się, żeby napisać ten post ale jakoś nie mogłem, bo trochę wstyd, a trochę hańba.
Próbowałem też kilka miesięcy terapii, ale ciężko mi ocenić czy to cokolwiek pomogło. Chciałem się zawziąć i poradzić sobie z tym sam, ale skoro to piszę to najwyraźniej nie wyszło.
Są też plusy bo ogarnąłem się finansowo, rok w którym ostatecznie zerwałem kontakt z ex okazał się dla mnie najlepszym rokiem pod względem zarobków. Z czasem kupiłem mieszkanie, samochód, zapisałem się na sporty walki i do teraz chodzę i się bijemy z chłopakami. Aktualnie mam przymusową przerwę (kontuzja) + jestem już taki kurwa smutny, że stwierdziłem że wykorzystam tę okazję, żeby się Was poradzić.
O mnie:
Lvl 33 - będąc młodszym, byłem wrażliwym chłopakiem z romantycznymi wyobrażeniami na temat życia i relacji. Romantyzm zostały rozerwany na strzępy, a ja sam jestem w nienajlepszym stanie psychicznym. Nic mnie nie cieszy, nie mam żadnego celu w życiu, nie wiem co ja w ogóle robię na tym świecie. Często rano nie wiem nawet po co mam wstać z łóżka. Zobojętniałem na wszystkie bodźce prócz sportu, który mnie trzyma w ryzach i chyba dzięki tej dyscyplinie dalej udaje mi się jakoś ciągnąć. Mimo, że nigdy wcześniej nie miałem takiego dostępu do sexu jak obecnie, to nawet nie mam na niego ochoty.
Historia w skrócie:
W ogólniaku poznałem ex, ja 18 on 16 - było zajebiście przez pierwsze 2-3 lata.
Później zaczęły się różne rzeczy, masa czerwonych flag, aż ostatecznie po około 4,5 roku ex poszła sobie do innego. Dla jasności, schadzki z nowym zaczęły się jeszcze za mojej kadencji. Dla mnie to był szok, byłem załamany, czułem jakby cały świat mi runął.
Nie mając żadnej wiedzy o relacjach, doświadczenie też niewielkie i będąc w kiepskim stanie postanowiłem, że ją odzyskam. Wiadomo, genialny plan - chcieć wrócić do laski, która poszła się rżnąć z innym. Z obecnej perspektywy wiem, że to jest żenujące. W szczegółach to aż wstyd mówić co ja tam robiłem, żeby wróciła. Dla mnie to była ta jedyna i nie wyobrażałem sobie życia bez niej. Ja pochodzę z niezbyt zamożnej rodziny, a moja ex wręcz przeciwnie i myślę że zachłyśnięcie się nieswoim bogactwem też miało wpływ na to jak ją postrzegałem. Po latach oczywiście przyznaję, że błędem jest w ogóle myśleć o tym, żeby wrócić do ex.
Po roku ją "odzyskałem" - to jest myślenie młodego, głupiego mnie.
Prawda jest zapewne taka, że albo tamten ją kopnął w dupę (bo będąc z nim, czasem przychodziła też do mnie) albo po okresie wielkiej ekscytacji okazało się, że wcale nie jest tak pięknie jak się wydawało i wróciła na stare śmieci. Zamieszkaliśmy razem u niej w domu. Bywało bardzo różnie, od bardzo przyjemnych chwil do awantur i rękoczynów.
Po około 4 latach postanowiłem, że się wyprowadzam. Ex nie była może zadowolona ale nie robiła wielkiego problemu. Nie było łatwo ale wynająłem mieszkanie i się przeprowadziłem. Z mojej strony zero kontaktu. Zacząłem próbować z innymi kobietami, ale raczej ze średnimi sukcesami. Każda inna w stosunku do mojej ex wydawała mi się mierna, a już na pewno do żadnej nic większego nie poczułem. Nie jestem też, a na pewno nie byłem gościem, który może w kobietach przebierać jak chce. Gdzies po ponad pół roku, moja ex stanęła u mnie w drzwiach i powiedziała, że mnie "chyba jednak kocha". Nie, że w to jakoś strasznie się tym przejąłem ale nie znalazłem żadnej innej, która w jakikolwiek sposób by mi pasowała, a jednak stara miłość nie rdzewieje. Bujaliśmy się w takiej relacji gdzieś tak 1-1,5 roku mieszkając osobno no i koniec końców kopnęła mnie w dupę. O ile do pierwszej zdrady, powiedzmy że nie mam sobie nic do zarzucenia, tak później tkwiłem w tym całym szambie na własne życzenie. Nie wiem co mnie do niej tak przyciągało.
W ciągu ostatnich 3 lat, zmienił mi się w głowie diametralnie obraz kobiety. Myślę, że w końcu poznałem co to naprawdę jest i jest to zgoła odmienne od moich wyobrażeń.
Spotykałem się z 23-24 latkami, które mówiły o przebiegach typu 40 gości. Spałem z dziewczynami, które zapominały wspomnieć o tym, że mają faceta. Zdarzyła się też taka, która kiedy leżeliśmy u mnie w domu nago i zaczynałem wkładać sprzęt to się zapytała, co ja robię? czy chce ją zgwałcić?
Ogólnie dramat, wiele było zepsutych egzemplarzy ale zdarzały się też w miarę ok. Problem taki, że nic mnie do nich nie ciągnęło, także po 1-2 razach kończyłem relację.
Obecnie spotykam się z atrakcyjną dziewczyną, notabene koleżanka z klasy mojej ex, która ma wiele zalet, ale dalej nic do niej nie czuję. Myślę, że jestem gdzieś zblokowany.
Moja ex pojawia się często w moich myślach. Jak ją jakiś czas temu spotkałem na mieście z facetem to aż mnie skręciło w środku. Nie wiem czemu jestem do niej tak mocno przywiązany. Chcę o niej zapomnieć i nie myśleć. Nie wiem co mam robić, czasami bywają takie dni, że siedzę i się gapię w sufit i mam ochotę zniknąć.
Postanowiłem, że spróbuję jeszcze raz pójść na terapię.
Proszę o porady i z góry dziękuję.