Skocz do zawartości

deleteduser134

Użytkownik
  • Postów

    324
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser134

  1. Wielu z was pisze o tym, że po 30 z racji doświadczeń nabiera się wielu przydatnych umiejętności miękkich, których nie miało się wcześniej. W zupełności się z tym zgadzam. Jednak nie sądzę, że to jest dobry argument dla tego, że po 30 jest się najbardziej atrakcyjnym. Jak masz 20 lat to konkurujesz z innymi 20 latkami o laski (a przecież dyskutujemy o atrakcyjności) więc macie tyle samo doświadczenia życiowego. Już nie wspominam o tym, że przeciętny dwudziestolatek jest na tyle ukształtowaną, nawet bym powiedział zdeterminowaną osobą, że w podstawowych kwestiach (typu energia, skłonność do neurotyzmu, łatwość nawiązywania kontaktów) za wiele się u niego nie zmieni. Piszę o przeciętnym dwudziestolatku, a nie kimś po traumie kto wieku 20stu lat zawziął się, żeby wyjść z przegrywu, zaczął terapię, pokonywanie lęków, siłownie itd. Więc mówię 99% twojej "konkurencji" to rówieśnicy i to, że przeciętny 40sto latek miał bardziej wyszlifowane miękkie skille chyba nie wpływa na to, że laski w twoim wieku będą o nim myślały.
  2. @oxy Jesteś okropnym manipulatorem, w dodatku toksyną, wylewa się to z każdego zdania, które tutaj napisałeś. Idealnie wpasowujesz się w to o czym napisał @Messer Nie będę odpowiadał na poszczególne zarzuty bo w twojej bańce co by nie było jestem piwniczakiem, programistą bez kolegów, który nigdy nie był w kobiecie. Odniosę się jedynie do zacytowanego fragmentu: napisałem coś takiego: Ty na tej podstawie napisałeś to: Rzeczywiście z tego wynika, że opieram swoją wartość o lajki i jestem pizdą. Nie wiem nawet co powiedzieć i tak w następnej odpowiedzi zupełnie poprzekręcasz to co napisałem wcześniej, więc nie zamierzam kontynuować tej dyskusji, bo ty nie opierasz się na argumentach tylko próbujesz być na siłę uszczypliwy i przeinaczasz wszystko o czym mówię. Szczerze polecam ci przeczytanie jednej czy dwóch książek o psychologii, albo nawet spróbowania terapii, bo widać gołym okiem, że masz coś nieprzepracowane. Nie pozdrawiam. PS. Rzeczywiście piszę się przez RZ. Ale rozumiem, że w ciągu 40 lat przerabiania dupeczek nie starczyło ci czasu na nauczenie się ortografii podstawowej dla dzieci w 1kl szkoły podstawowej.
  3. A do kolegi @oxy rodzice zwracali się tylko za pomocą takich subtelnych uszczypliwości i teraz nie potrafi komunikować się jak człowiek tylko ujada w necie jak najgorsza pizda? Nie będę się wyspszęglał przed tobą z takich informacji. Lat mam dwa razy mniej i doświadczenia w tym temacie na przeciętnym poziomie, może nawet lekko ponad patrząc na to, że coraz więcej moich rówieśników to prawiczki. Zobacz sobie na reakcje pod postem, gdzie większość użytkowników to właśnie ludzie w omawianej grupie wiekowej i sam wyciągnij wnioski czy to dumanie pod wpływem księżyca, czy obserwacje z którymi zgadza się większość osób.
  4. Nie wiem czy świadomie czy nie, ale zupełnie przeinaczacie sens mojej wypowiedzi. Nigdzie nie napisałem, że kobieta to nr jeden w życiu mężczyzny i że trzeba brać co wpadnie. Napisałem tylko, że ci którzy twierdzą, że nie jest ważna w ogóle kłamią. To zupełnie co innego niż "kobieta jest najważniejsza".
  5. Zainspirowany dyskusją w innym wątku chciałbym pogadać o dwóch (moim zdaniem) błędnych, a niestety często powielanych, na forum twierdzeniach: 1. "35-45 to dla mężczyzny najlepszy wiek atrakcyjności" O czysto biologicznych sprawach chyba nie ma sensu mówić, wiadomo że ciało przeciętnego 25cio latka jest lepsze pod każdym względem od ciała 40 latka (chyba że bawimy się w dowody anegdotyczne w stylu kolegi co miał młodą twarz i po 30 ma lepsze branie niż przed - super, ale to wyjątek, nie reguła). Wiadomo o co chodzi ludziom powielającym to twierdzenie - jeśli lata 20-35 spędziliśmy na ostrym zapierdolu, a wcześniej nie mieliśmy luksusów w domu, to z dużym prawdopodobieństwem nasze zasoby finansowe i status będą lepsze, niż to było w punkcie wyjścia. Tylko czy to jest dowód na to, że po 35 jest się bardziej atrakcyjnym? Moim zdaniem nie. W takiej sytuacji jest się bardziej atrakcyjnym w wyniku ciężkiej pracy, ale to nie znaczy, że normalnie żyjący człowiek (a nie każdy chce spędzić najlepsze lata życia na ostrym self improvmencie) będzie miał łatwiej po 30 niż przed. Z reguły tak nie jest. Po prostu, taka natura. Zresztą po 35 twoje rówieśniczki mają 35 lat+ a jeśli naszym celem są samice poniżej 25 roku życia to powodzenia w wyrywaniu ich nawet na bycie szefem firmy. Co najwyżej załatwicie sobie utrzymankę, ale naprawdę 99% lasek w tym wieku nie wyobraża sobie związku z kimś starszym o więcej niż 5 lat (a już to jest dla nich czymś trudnym) 2. "Kobieta to dodatek do życia" "Istnieje znaczna grupa facetów którzy mają kobiety w dupie" "Są wyższe cele np. filozofia, szeroko pojęty artyzm" i tak dalej i tak bliżej Powiedzcie mi w takim razie ilu znacie mężczyzn, którzy mają jakiś nadrzędny cel, przewyższający zapisaną w ich DNA potrzebę prokreacji i bliskości z kobietą (czyt. związku)? Na pewno znacie przypadki ludzi zapierdalających po 100h tygodniowo, tylko i tak 99% z nich ten gigantyczny wysiłek robi dla cipy, choć tego szczerze nie przyzna. Istnieje dosłownie 1% (pewnie mniej) geniuszy w swoich dziedzinach, którzy być może rzeczywiście mają na kobiety wylane, tak po całości. Istnieje dla nich tylko cel (filozofia, nauka) i nic więcej. Ale na litość boską to są naprawdę pojedyncze przypadki. Cała reszta, która powiela ten mit po prostu sama się oszukuje, bo w przeszłości się zawiedli i teraz wchodzi cope mechanizm, że tak mi lepiej, że życie kawalera po 40 to jest takie zajebiste, że hoho. Dosłownie jak te 40 letnie prukwy z korpo, które nienawidzą mężczyzn. Imo to jest jeszcze bardziej szkodliwy mit niż ten nr1, bo wychodząc z takiego (błędnego) założenia w tak fundamentalnej sprawie w wielu dyskusjach odbywających się na forum nie jesteśmy w stanie dojść do jakichkolwiek sensownych konkluzji. Chciałbym dodać, że pkt 2 nie oznacza, że propsuje obdzieranie się z godności, byleby tylko być w związku. Nic z tych rzeczy. Lepiej być singlem, niż dawać się szmacić kobiecie. Ale to nie znaczy od razu, że lepiej być singlem w ogóle. Ogólnie to mam jeszcze masę argumentów dla obu punktów, ale nie chcę spędzić godziny na pisaniu tego posta, więc na tym poprzestanę. Zapraszam do dyskusji, pozdro.
  6. Powiedz mi w takim razie ilu znasz mężczyzn, którzy mają jakiś nadrzędny cel, przewyższający zapisaną w ich DNA potrzebę prokreacji i bliskości z kobietą (czyt. związku)? Na pewno znasz przypadki ludzi zapierdalających po 100h tygodniowo, tylko i tak 99% z nich ten gigantyczny wysiłek robi dla cipy, choć tego szczerze nie przyzna. Dla mnie to jest jeden z największych mitów rozpowszechnianych na forum, że niby istnieje znaczna grupa facetów, którzy mają gdzieś kobiety. W dodatku bardzo szkodliwy, bo wychodzenie z błędnego założenia w tak podstawowej sprawie prowadzi do tego, że nie można dojść do jakiejkolwiek sensownej konkluzji.
  7. To co zostaje? Nihilizm, może od razu huśtawka? Jakby kobiety nie były zjebane i jakby świat dookoła nie utrudniał wykonywania pracy to są podstawowe rzeczy dla mężczyzny. Zawsze nas będzie ciągnęło do kobiet, chociaż wielu stara się to wyprzeć, i zawsze będziemy dążyć do poprawy stanu z dzisiaj, mi. poprzez pracę.
  8. Abstrakcyjny argument, naprawdę nie rozumiem jak można za jego pomocą starać się usprawiedliwiać takie patologię jak ta opisana w artykule. Nie wiemy jak będzie wyglądał proces wychowania, a jakieś 12h dziennie z goglami to jest odjechane sci-fi, jak nie fantasy po prostu, a piszesz o tym jakby to było pewne jak święta w grudniu. Pewnym jest natomiast, że na ten moment w każdej z istniejących cywilizacji do dobrego wychowania jest potrzebna zaangażowana w życie dziecka matka. Ofc nic nikomu nic nie nakazuje, wolna wola i niech sobie wszystkie chętne jadą na Bali, Maltę, do Dubaju. Ale nie próbujmy wmawiać ludziom, że występowanie takich zjawisk nikomu nie szkodzi, bo szkodzi i to bardzo.
  9. Bardzo ładnie napisany post. Potrafisz sprzedać swoją wizję świata i wpłynąć nią na poglądy innych. Serio, szanuje. Ale zupełnie się nie zgadzam. Normalizowanie kurestwa, jak pięknie by go nie ubrać w słowa, to jest normalizowanie kurestwa. Dlaczego w twojej retoryce istnieje tylko Matka Polka (wierna żona, kochana mama dzieci) i niemoralne kurwiska? Nie ma nic po środku? Nie ma już laski, która raz na jakiś czas wyskoczy na miasto, raz się z kimś prześpi, raz przeliże, raz spoliczkuje nachalnego faceta, a raz zostanie w domu bo jej celem numer jeden nie jest jebanie się każdego dnia z kimś innym? Bullshit. Do dobrego wychowania dziecka potrzebna jest matka. Matka, żona ojca, a nie kurwisko. To się tyczy każdej minionej, obecnej i przyszłej cywilizacji.
  10. W wieku 25-30 lat jest jeszcze całkiem sporo takich osób. O młodszych nawet nie wspominam. Poważnie pytasz? Nigdzie nie napisałem, że nie trzeba ich zaczepić, ale zgoła inną rzeczą jest dosiąść się do lasek późną nocą w barze, gdzie po pewnej godzinie klimat robi się naprawdę przyjazny, a co innego zaczepiać kobiety w wirze codziennych obowiązków. Tak samo z koncertami - jak baba idzie na koncert to nie między pracą a szkoła, tylko raczej w dzień wolny, więc o wiele łatwiej wtedy zaproponować piwko gdzieś niedaleko miejsca eventu. I jeszcze raz powtarzam - propsuję każdy przejaw działania, tylko napisałem, że imo są lepsze, łatwiejsze, wygodniejsze drogi ku celowi.
  11. Co ty - za przeproszeniem - pierdolisz gościu? Masz rozkminki na poziomie prawiczka, a mówisz o ruchaniu sztuk 9/10. XD
  12. Sam codziennie staram się i poświęcam większość czasu na osiąganie celów, ale posty typu ten to dla mnie tanie motywacyjne/kapitalistyczne pierdololo. Wiem, że ten post to hiperbola, ale jednak słowa to słowa. Mam się zacząć wstydzić bo (prawdopodobnie) nie przeżyję życia na poziomie top1% społeczeństwa? No straszne. Kurwa ludzie nie można tyle od siebie wymagać bo nigdy się nie poczuje człowiek spełniony. 80% społeczeństwa ledwo jest w stanie uciułać kasę na wkład własny do kredytu. To jest Polska tu naprawdę kurwa wybicie się z klasy niższej do wyższej średniej wymaga kurweskiego wysiłku. Wielu z was pracuje w IT i tak zrobienie dychy miesięcznie nie jest dla was aż takim problemem, ale w każdej innej branży to jest pierdolony sufit do którego doskakują tylko najlepsi. Trzeba się starać, ale nie można się biczować, bo naprawdę każde małe osiągnięcie wymaga wiele pracy. Zresztą mimo iż jestem młody i w chuj bym sobie chciał pozwiedzać świat, popoznawać różnych ludzi to szczęścia po 30 wypatruje w spokoju i rutynie, a nie ciągłym biegu i zmianami. Dobra żona, dzieciaki, dom, trochę hajsu, co tydzień grill/teatr/kajaki, praca którą lubię, czas wieczorem na poczytanie dobrej książki - o wiele bardziej by mnie to satysfakcjonowało niż życie na walizkach. Ale to już kwestia charakteru, pewnie dla takich jak autor posta moja wizja byłaby piekłem na Ziemi.
  13. Spoko sprawa i jak najbardziej szanuje, że ktoś promuje działanie a nie pisanie o szczękach w necie. Ale tak imo to ze wszystkich sposobów poznawania dziewczyn to podchodzenie na ulicy mnie cringuje strasznie. Można iść na domówkę, do klubu, do baru (ostatnio w ten sposób z ziomkiem zawinęliśmy dwie laski na do niego na chatę), można iść na koncert, ogólnie można mieć jakiś znajomych przez których poznaje się kolejnych, no opcji jest (wbrew pozorom) dużo. A to podchodzenie w biały dzień w południe i mówienie babie, że "hej słuchaj widziałem cię przez 0.001 sekundy jak przechodziłaś teraz na patelni i muszę ci powiedzieć, że super wyglądasz" to mi się źle kojarzy. Ale mówię, lepsze to niż nic. A i to pierdolenie bab z końca filmiku, że tak lubią być zaczepiane i że to takie sympatyczne to podzieliłbym przez 3, potem zmielił a na koniec wyjebał do śmieci. Nikt ci przed kamerą prawdy nie powie.
  14. Z moich obserwacji wynika, że laski, szczególnie na imprezach, gówno obchodzi czyjaś inteligencja. Im samym zresztą po paru drinkach iq spada o 3/4 i nie mówię tutaj o jakiś szlaufach z osiedla tylko zwykłych dziewczynach z Uniwersytetów. Nie twierdzę, że sytuacja o której piszesz nie miała miejsca, ale nie ma co robić z tego reguły. Jeśli serio tamten gość miał wygląd 9/10 i żadna z nim nie chciała to znaczy, że jest z nim coś mocno nie tak i jest jednym na 1000.
  15. Przy zrywaniu z nałogiem nie ma miejsca na półśrodki. Odetnij się w pizdu od mefedroniarzy, albo nie zdążysz zauważyć, kiedy staniesz się jednym z nich. Jak będziesz na imprezie gdzie tylko piją to ci nie przyjdzie to łba się naćpać, bo byłoby to żałosne i byś spalił się w towarzystwie, prosta sprawa. Nie straszę i nie umoralniam - sam niejednego w życiu spróbowałem. Ale jeśli chcesz mieć radość z dnia codziennego to zmień znajomych stary. Sam musiałem zerwać parę kontaktów i zrobiłem to przed czasem, jak tylko zauważyłem w jaką stronę to idzie.
  16. Mistrzu kochany a gdzie te 20 000 plnów miesięcznie robisz? Tutaj czy w Norwegii w której pisałeś, że obecnie siedzisz? Bo jeśli tam to znaczy, że zarabiasz nie mniej, nie więcej niż dwukrotność minimalnej pensji. Naprawdę wielki wyczyn, "nieskończone pokłady mocy" "krok od milionera" XD Dorzuć sobie jeszcze pół etatu na zmywaku to już w ogóle będziesz na jednej stopie z Zaorskim😘
  17. Psycha do wymiany, ale nie łam się, prawie każdy ma coś w niej nasrane. Nie chcę cię zniechęcać, ale te metody uwalniania, suple, medytacje, zioła - to jest wszystko zajebiste, ale jako uzupełnienie. Uzupełnienie czego? Siłki/Boksu - fizyczna siła u mężczyzny daje niesamowity boost do pewności siebie/samopoczucia, spróbuj a sam zobaczysz. Do tego przełamywanie barier - nie wiem na jakim etapie jesteś, czy boisz się ładnej kasjerki, czy bardziej nie wiesz kiedy wymacać dupę na randce, ale gdzie byś nie był to musisz próbować zrobić mały krok w stronę szczytu (hehe). No i realizuj te swoje cele, jeden, potem drugi itd.
  18. Dużo, szczególnie oczojebnych, dziar to zgoda - na 99.9% ktoś ma ze sobą problem. Ale wyciąganie jakichkolwiek wniosków przez ludzi 30+ na podstawie tego, że ktoś młody ma 1 czy 2 dziary to imo przesada. Sam nie mam żadnego tatuażu, może se kiedyś zrobię, ale znam masę osób w wieku +- 20 lat z jakimś rysuneczkami i to jest (imo) tylko element mody, czasem przejaw tego, że ktoś średnio dba o cielesność. Mam kilku znaj co sobie zrobili tatuaże, bo akurat był melanż w mieszkaniu kogoś kto się tym zajmuje i stwierdzili, że kropeczka na udzie to w sumie nic nieznacząca, śmieszna rzecz. Nie są to skrzywieni czy coś ludzie. Takich młodych ludzi w dużych miastach jest sporo. Ale, żeby nie było, poznałem sporo alternatywek, które przed 20 rokiem życia wyglądały już jakby wyszły z kryminału i to widać na 1wszy rzut oka, że coś jest nie tak. Jedną taką pamiętam dość ładna na imprezie i patrzę, a tu cała dłoń od nadgarstka po paznokcie w atramencie, jakieś gwiazdki czy kropeczki, kurwa obrzydliwie to wyglądało (wgl miał wtedy z 17lat).
  19. Niektórzy tutaj to mają mentalność na poziomie tego gówniarza 'AlE PrZeCież WygrAŁ ZakŁAd, NaleŻaŁO Mu sIĘ, zA cO NIbY miAł DzięKoWAĆ". Jesteście kurwa pozbawieni jakiegokolwiek wyczucia dobrego smaku. Za co miał dziękować? A odróżniacie zakład między kolegami gdzie i jeden i drugi coś ryzykuje, a zakład między wujkiem i bratankiem gdzie tylko wujaszek dokłada coś to puli? Nikt nie mówi, że gówniarz ma go po stopach całować, ale zwykłe "dzięki wujek" się należy kurwa, przecież tak naprawdę on mu dał te stówę po prostu. A młody jak ma 15 lat to już powinien takie rzeczy kumać.
  20. Już wiem dlaczego na tinderach dwudziestolatki takie wybredne - wszystkie lecą na zadbanych bracisamców po 40. Siła wieku jak to mówią. Ale co się dziwić dziewczynom. Jak mają do wyboru rówieśników z grupy znajomych albo 35cio latka co chodzi na siłownię, to proste, że wybiorą tego drugiego. Nie mówię, że życie po 30 jest złe, bo dla wielu może być lepsze niż przed, ale u niektórych tutaj taka racjonalizacja wjeżdża, że tylko śmiać się zostaje.
  21. Jeśli nie boisz się zażywać takich substancji to polecam mieć w zapasie pigułkę z mdma albo czysty kryształ. Od 4 lata biorę psychodeliki rekreacyjnie i po ostrym bad tripie (bardzo ciężkie przeżycie) na każdy kolejny raz miałem ze sobą w zapasie boost serotoniny w takiej postaci. Jeszcze się nie zdażyło, żebym musiał z niego korzystać, ale świadomość tego, że mam na wyciągnięcie ręki taką instatnt pomoc bardzo mi pomaga. Potem wywalam ten towar do śmieci, ale dobrze go mieć w razie w na czas tripa, jeśli bierzesz ilość większą niż jesteś w stanie kontrolować. Tak wynika z mojego doświadczenia też. Abstrakcyjne myślenie wjeżdża wtedy super, gadki i rozkminy na poziomie spotkań z Sokratesem, autorefleksje też ciekawe, ale ciężko cokolwiek z tego wyciągnąć jak już się wróci na ziemie. Ale wierzę, że jak mądre głowy się wezmą za ten temat to będzie przełom w leczeniu psychicznym, traum i innych zakopanych w podświadomości rzeczy.
  22. Ciekawy temat do dyskusji i na pewno bracia sypną wieloma ciekawymi spostrzeżeniami, ale to jedna z tych rzeczy o których fajnie się gada a mało ma wspólnego z praktyką. W sensie nawet będąc świadomym dorosłym ciężko jest żyć według jakichkolwiek dekalogów, czy innych zbiorów prawd, a co dopiero za małolata. Zakochasz się i przecież i tak w niego wejdziesz Łatwo powiedzieć, a jak po LO wszyscy idą na studia to ciężko jest bez planu stanąć w opozycji i zaryzykować. Żeby się tak odciąć od człowieka/grupy ludzi to trzeba mieć naprawdę silną psychikę i mądrość życiową. To podświadomie wie każdy średnio rozgarnięty młodociany a i tak zwykle płynie z prądem. Nie mówię, że idzie w hedonizm, ale raczej daje się ponieść życiu, a nie wstaje codziennie o siódmej i zamiast na browar w piątek idzie na siłkę. Zamiast do ziomeczków na 100 taką samą bibę pojadę do ciotki i wujka pogadać o polityce. No nie, tak nie działa młody umysł. Wiem, że moja odpowiedź ma mocno negatywny wydźwięk, ale nie o to mi chodzi. Nie krytykuję rad, bo uważam, że są zajebiste i wgl fajny temat, ale no mało praktyczny. Gdyby to było takie proste to by się każdemu dzieciakowi ze średnio rozwiniętą tożsamością np w wieku 15 lat dało jakiś zbiór mądrości życiowych i byśmy mieli samych Schwarzeneggerów, a wiadomo jak jest. Pozdro
  23. I jak z tymi efektami terapeutycznymi? Coraz więcej się o tym mówi, faktycznie może być coś na rzeczy. Plus. Ostatnio ziomek, który ostatni rok spędził na naprawdę ostrej, prawie klinicznej depresji powiedział mi, że idzie zbadać teścia, bo oprócz deprechy, braku odwagi etc. ma w chuj objawów w stylu o wiele mniejszego owłosienia niż rówieśnicy (ręce, nogi, twarz), o szczenie nie wspominał, ale połączyłem kropki i jeśli kwadrat ma być równoznaczny z wysokim teściem to on jest jego zupełnym przeciwieństwem (mongoł typowy). Zaciekawił mnie tym mocno, bo naprawdę zaczynam wierzyć, że u niego to może być to i jak zacznie kuć dupsko (czy tam brać tabsy od lekarza) to wyjdzie z tego. Pojebane, że ludzie latami szukają rozwiązania, a może to być tak prozaiczna sprawa jak teść poniżej normy.
  24. @tmr nie kwestionuje twojego doświadczenia, ale wytłumacz mi w takim razie, bo na chłopski rozum to się totalnie kupy nie klei - skoro nasze ciało to ultra skomplikowany układ, w którym ból, znużenie, smutek ZAWSZE mają sugerować potrzebę zajęcia się nim, to jak sztuczne wspomaganie się substancjami z zewnątrz ma mu pomóc w dłuższej perspektywie? Rozumiem niedobory (np teścia) czy depresje (farmakologia), ale GH, żeby móc spać 4h?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.