Skocz do zawartości

Seb4stian

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Nieokreślona

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Seb4stian

Kot

Kot (1/23)

20

Reputacja

  1. Rozumiem, ale z drugiej strony w głowie mi się nie mieści jak można zrobić takie coś wieloletniemu "partnerowi". Niestety widzę że nie mogę mierzyć wszystkich jedną miarą i nie każdy ma zasady. Po przeczytaniu wielu tematów i tak stwierdzam, że moja sytuacja to pikus. Programowanie zrobiło swoje. Byłem naiwny i nie znałem życia. Mam nadzieję, że wreszcie otworzę oczy. Teraz przypomnialo mi się, że ona już wcześniej podglądała tego byłego regularnie w social mediach. Gość to również beta, więc gratuluję wyboru. Dziękuję 🙂 Nie mamy ze sobą kontaktu. Chodzę do pracy, dalej trenuję i staram się czytać wskazane książki. Na pewno muszę uporządkować sprawy z przeszłości, dlatego wczoraj byłem na konsultacji u terapeuty. Tym razem u mężczyzny. Pytał czy kiedyś chodziłem na terapię,jak wyglądała i czemu zrezygnowałem. To co usłyszałem zwaliło mnie z nóg. Powiedziałem że kiedyś pani psycholog powiedziała że mam problemy ze sobą a moja eks nie robi nic złego. On przerwał mi o powiedział : "hola hola. Problemy ze sobą nie są usprawiedliwieniem dla takich zachowań partnerki. Podbijala swoje ego pana kosztem." - Powiedziałem o jej "kolegach". Byłem w szoku że usłyszałem tak szczera i bezpośrednią odpowiedź. Przez solidarność jajników jakiejś pizdy straciłem kilka lat. Powinna kurwa stracić prawo wykonywania zawodu. Teraz czas się naprawiać.
  2. Tydzień temu była na urodzinach koleżanki. Zawsze po tego typu spotkaniach było między nami gorzej, bo nasłucha się ciekawych porad odnośnie związków lub zobaczy jak zachowują się te idiotki. Opowiadała mi później jacy faceci ja podrywali. To wzbudzanie zazdrości czy coś innego ? Dzięki forum analizuje teraz niektóre zachowania. Dodatkowo Hit: koleżanki powiedziały jej, że jej były wrócił zza granicy do naszego miasta na stałe (byli parą przez rok w technikum). Do sedna: Wczoraj znowu się pokłóciliśmy przed moją pracą. Powiedziała że nie musi tu mieszkać, więc odpowiedziałem żeby się wyprowadziła a ona się zgodziła. Usłyszałem że będę ją jeszcze błagał o powrót, jestem chujem itd. Kiedy wróciłem z pracy nie przeprosiła i chciała udać że nic się nie stało. Przypomniałem o porannej rozmowie. Przed chwilą spakowała się i wyprowadziła. Nie zabrała wszystkich swoich rzeczy. Wziąłem sobie Wasze rady do serca - czas nad sobą popracować. Prawdopodobnie z czyjąś pomocą - nie tylko wiedzą z forum i polecanych książek.
  3. Nie oczekuję tego a co do reszty masz rację. Niepotrzebnie poruszam z nią niektóre osobiste tematy. Wiem że sobie racjonalizuję, ale jednak nawinie zapytam: przez 11 lat żaden lepszy by się nie pojawił ? Co do dziecka wcześniej naciskała non stop, ale może faktycznie już dziecka ze mną nie chce. (Na moje szczęście z tego co piszecie). Pozdrawiam.
  4. To irytujące byłoby dla mnie i nie dopuściłbym do tego. Zapierdalasz w robocie, utrzymujesz kobietę, a ona nie chcę ci ugotować obiadu i posprzątać chaty? Dzisiaj kobiety są zbyt przemądrzałe, myślą, że im się należy, a sprzątanie i gotowanie jest poniżającą czynnością dla kobiety, co jest nieprawdą. 100% się zgadzam ! Od tej rozmowy zaczęła sprzątać sama całe mieszkanie, ale po prostu robi z tego wielką rzecz. Później narzeka "musiałam sprzątnąć a ty nie pomagasz" lub zrzędzi o wszystko np. że wypiłem wodę, poszedłem się odlać i nie wyniosłem pustej butelki do śmietnika (wiem że to brzmi absurdalnie), nie odłożyłem ręcznika na miejsce itd. Z zakupami i gotowaniem jest to samo - zrobi to ale później narzeka że SAMA MUSIAŁA a kiedy ja to zrobię to nie ma w tym nic dziwnego. Jakby nie potrafiła zrozumieć że ja pracuję + opłacam mieszkanie i jedzenie, więc ona w zamian robi te czynności, bo w pracy ciężko nie ma. Dziękuję za podlinkowane materiały. Muszę się z nimi zapoznać. Co do zainteresowań to nic szczególnego - siłownia + wysiłki interwałowe na czas/powtórzenia. Dzięki temu utrzymuję dość niski % tkanki tłuszczowej i kondycję a chudzielcem nie jestem Dodatkowo w wolnym czasie zacząłem więcej czytać. Dziękuję. Jeśli chodzi o inwestycje to teraz staram się to robić tzn. opłacać tylko mieszkanie i jedzenie. Na pewno miałbym o czym porozmawiać i co przepracować z psychoterapeutą, choć po wspomnianej wizycie się zraziłem. @Tornado Koniec = pocieszyciel ze studiów ? Na szczęście wspólnych rzeczy właściwie nie mamy. @Massamba_ Tak - siostra jest starsza. A najlepsze że według nich to ja nie szanuję kobiet.. @Terve Kiedy nie odzywam się jakiś czas lub mówię wprost że mam dość jej zachowań/jestem oschły to zaczyna nagle zachowywać się ulegle. Kiedy jestem dla niej miły/ lub z czegoś się zwierzam (czego od dawna nie robię) zaczyna traktować mnie gorzej. Co do oczekiwań to chyba chciałbym mieć w partnerce przyjaciela z którym mogę pogadać. Rozumiem że to błędne myślenie ? Po prostu po pracy chce spokoju a nie jęczenia. Jedziemy na weekend nad jezioro / na koncert / do znajomych na ognisko, ale zawsze znajdzie się coś co jej nie pasuje i mi o tym później pieprzy. Jeszcze może bardziej bym to rozumiał gdyby sama za siebie płaciła. Nie mówię że ma mi dziękować na kolanach, ale mogłaby chociaż nie zrzędzić. @Bimmer94 Trafiłeś, bo chyba przesadnie wierzę w te "dobre strony". Potrafi się postarać np. jak przychodzą goście to wcześniej posprzątać i coś ugotować, ale na co dzień zrzędzi że musi to robić (a ma lekką i słabo płatną pracę)a przecież wróciła z pracy.. Jakbym ja ciągle narzekał że muszę chodzić do pracy i utrzymać siebie i ją. Tego nie widzi albo nie rozumie. Decyzji na pewno nie podejmę z dnia na dzień (choć tak byłoby najlepiej), ale na pewno o tym napiszę.
  5. Cześć wszystkim. Bardzo się cieszę, że trafiłem na to forum - żałuję że tak późno.. Historię pisałem dość długo i wielokrotnie wahałem się czy ją udostępniać, bo w porównaniu do postów innych kolegów z forum moje „problemy” wydają się błahe i śmieszne. Chciałbym jednak podzielić moją historią i prosić Was o opinie i rady. Uprzedzam że post będzie długi i chaotyczny, ale chciałem jak najdokładniej opisać ostatnie lata. -Wychowywałem się tylko z matką. Ojciec zniknął jeszcze przed moimi narodzinami i już się nie pojawił. Matka całe życie przygotowywała mnie do roli uległego białego rycerza i jej się udało. "Kobiety trzeba szanować. Musisz być dla nich miły i o nie walczyć. To facet musi płacić i zadbać o kobietę" itp. itd.. Zawsze chciałem mieć pełną rodzinę i postanowiłem, że w przyszłości taką założę.. Wierzyłem w związki / małżeństwa, które są ze sobą całe życie i wszystko jest super. W podrywaniu szło mi raczej słabo, ale wreszcie pojawiły się pierwsze nastoletnie związki, które później zawsze przeżywałem. W szkole średniej zacząłem chodzić na imprezy i umawiać się z dziewczynami. Zmarnowałem wiele okazji na seks, ale czasami do czegoś dochodziło. Ciężko ocenić się obiektywnie, ale dałbym sobie 6-7/10 - nigdy nie miałem nadwagi, zawsze byłem wysportowany i trenuję do dziś. W końcu stwierdziłem że stały związek jest tym czego mi trzeba 😠 -Dziecinny akapit: Swoją aktualną dziewczynę poznałem w 3 technikum. Miała tyle samo lat co ja. Oceniłbym ją na 7/10 + miała dobrą opinię w porównaniu do innych dziewczyn. Początki były super i byłem gotów zrobić dla niej wszystko, ale z czasem zaczęła to wykorzystywać i dałem sobie wejść na łeb. Narzekała że poświęcam jej za mało czasu np. weekendy spędzam z kolegami a nie z nią/ że trenuję i to pochłania za dużo czasu. Z treningów nie zrezygnowałem przez cały okres związku, ale z kolegami początkowo widywałem się rzadziej. W sumie było to dla mnie plusem, bo mniej imprezowałem a to nie idzie w parze ze sportem. Wieczorami musiałem ją odprowadzać albo brać auto od matki i odwozić, bo mieszkaliśmy kilka dzielnic od siebie. W domu często były o to sprzeczki. Jej rodzice po nią nie przyjeżdżali do nas „bo to powinien robić facet/nie mieli paliwa/auto w naprawie”... Często pisali do niej jacyś adoratorzy - szczególnie po wyjściach z koleżankami ALE PRZECIEŻ "Ja taka nie jestem/Nic nie robiłam. To oni piszą" itd. a ja oczywiście wierzyłem i nawet czasami zaczepiałem tych gości i darłem na nich (żenada) a później na nią. Miewam problemy z opanowaniem. Później zacząłem odpłacać się tym samym czyli spędzać czas z innymi dziewczynami lub pisać z nimi, ale było to tak obracane że miałem wyrzuty sumienia. Później dziewczyna robiła to samo i tak w kółko. Następnie przekupywała mnie dupą i wracaliśmy do normalności. Dziewczyna z syndromem DDA i dwójką rodzeństwa -brat i siostra. Siostra non stop miała nowego „chłopaka”.. Dopiero po poczytaniu forum zrozumiałem że to CZERWONY ALARM. Moja dziewczyna zawsze ładnie tłumaczyła zdrady siostry np. ona była nieszczęśliwa/chłopak nie miał dla niej czasu/nie poświęcał jej uwagi itd. Oczywiście rozstania/zdrady(według mnie tzn. przejście z jednego związku w drugi) swoich koleżanek w ten sam sposób. W trakcie jednej z naszych „przerw w związku przez jej kolegów”, jej matka i siostra do mnie zadzwoniły i powiedziały, że mam problemy ze sobą, bo wychowywała mnie tylko matka i nie potrafię ufać ludziom, że córka/siostra jest świetną osobą i na pewno źle by nie postąpiła. W tamtym czasie uznałem to za prawdę ignorując że to w ich rodzinie były problemy z alkoholem i niewiernością. Z jej bratem prawie w ogóle nie rozmawiałem. Był raczej pomijany przez domowników. -Po maturze poszedłem do pracy a ona na studia. Nie musieliśmy wyjeżdżać bo w naszym mieście (100tysięcy mieszkańców) były uczelnie, więc po prostu wspólnie wynajęliśmy mieszkanie. Ja pracowałem a ona studiowała dziennie. Przez pierwszy rok mieszkało nam się dobrze. Wychodziłem z nią na imprezy integracyjne jej grupy jeśli mnie o to prosiła. Poznałem tam dobrego przyjaciela - Marcina. Dalej utrzymujemy kontakt. Na drugim roku ja i moja dziewczyna kompletnie się nie dogadywaliśmy i strasznie kłóciliśmy. Oczywiście pojawił się pocieszyciel z uczelni. Któregoś dnia zobaczyłem ich smsy. "Sebastian nie jest ciebie wart" i takie tam. Zrobiłem straszną awanturę, poleciało dużo przekleństw. Wprowadziłem się do Marcina. Strasznie to przeżywałem. Po kilku dniach powiedział mi o którego znajomego z grupy chodzi. Spotkałem się z nią i powiedziałem że wiem kim jest jej pocieszyciel i że na pewno z nim pogadam. Powiedziała że nie chce ze mną być. Kiedy powiedziała pocieszycielowi że wiem o ich relacji spanikował i zerwał z nią kontakt a ona odezwała się do mnie… Marcin twierdzi że do niczego nie doszło, więc do niej wróciłem ( jestem zażenowany tą decyzją). Pocieszyciel dzwonił do mnie i pisał, ale nie odpowiadałem. Ona też wielokrotnie zapewniała mnie że do niczego nie doszło. Pamiętam jak dziś że w tamtym momencie najbardziej martwiło mnie że nie będę już miał atrakcyjnej dziewczyny i mniej seksu (choć nawet nie pamiętam czy dużo go wtedy uprawiałem). Później również trafiali się piszący adoratorzy i schemat był ten sam. Ona biła się w pierś. ja wierzyłem, seks i od nowa. Raz powiedziała że pisała „bo było między nami źle” – od razu przypomniało mi się usprawiedliwianie zdrad siostry i koleżanek. Powiedziała że nie informuje mnie o nich bo jestem wybuchowy. Podczas jednej z przerw w naszym związku pod miejsce mojej pracy przyszła jej matka i powiedziała „córka strasznie przeżywa wasze rozstanie. Martwię się o nią. Daj już spokój i się pogódźcie”… Gdzie wina była w 100% po jej stronie. Po czasie i kilku wiadomościach od dziewczyny to zrobiłem. Do tego momentu byłem skłonny zrobić dla niej wszytko ale zbiór opisanych wyżej sytuacji wszystko zmienił. Stałem się chłodny, podejrzliwy i nieczuły, ale jednak uległy żeby trwać w tej relacji – jestem taki do dziś. W ogóle się nie przytulamy. Wyglądamy raczej na koleżankę i kolegę od którego koleżanka wymaga ojcowskiej opieki. -Przez całe studia (5lat) wynajem opłacali jej rodzice. Ja kupowałem dla nas jedzenie + płaciłem za jakieś wyjścia typu kino/restauracja itd. Ona pracowała tylko w wakacje. Prezenty robiłem na święta/urodziny i dalej tak robię. Na wszystko zawsze musiałem zarobić, więc szanuję pieniądze. Oczywiście słuchałem narzekania, że nie zabieram jej na wczasy a jej znajome to jeżdżą z chłopakami/ że nie robię jej prezentów/ że one są już zaręczone... Uznałem, że nie będę tego robił a ona może na swoje wczasy/przyjemności odłożyć w wakacyjnej pracy. Robiłem też tak dlatego, że wielokrotnie pomagałem jej finansowo, bo rodzice nie mogli.. Nie mogli tzn. uznali że to rola chłopaka a mi może pomóc matka, która wynajmuje kilka mieszkań (odziedziczyła je po zmarłych rodzicach). Dla mnie nie chodziło o same pieniądze tylko o ich zachowanie. Dziewczyna zawsze mówiła że taka pomoc w związku to normalna rzecz / „jak ja bym miała to być ci też pomagała” (jednak nigdy nie miała a ja nigdy nie potrzebowałem pomocy)… Spytałem jak ona mi pomaga : „Wspieram cię”… A kiedy mówiłem że chciałbym zmienić pracę na lepszą/nauczyć się języka itd. Słyszałem że się do tego nie nadaję i że mi nie wyjdzie. Już wtedy czepiała się o różne bzdety typu kurtka nie w tym miejscu itd. Według niej to tylko ja tworzyłem nieporządek w mieszkaniu. Jeśli coś jej nie wyszło zawsze starała się winić za to mnie i dalej tak robi. Czasami jak dzwoniła do niej matka potrafiła dopieprzać się do mnie jakby na siłę – pokazywać dominację ? Czasami zupełnie odwrotnie - rzucała jakimiś tekstami typu „dobrze że mamy siebie/ teraz to ciężko znaleźć kogoś wartościowego/ pomyśl jakbyś musiał teraz zaczynać wszystko od nowa”. - Wprowadziliśmy się do jednego z mieszkań, które moja matka odziedziczyła po rodzicach (pominę to w całej historii, ale była ich właścicielką już kiedy chodziłem do technikum). Wziąłem kredyt i jedno „kupiłem” po trochę zaniżonej cenie, bo chciałem żeby było moje + zostało jeszcze pieniędzy na remont. Dziewczyna pokazywała mi różne aranżacje i wybrałem te, które mi się podobały a ona dobierała do tego meble, dodatki itd. Później słuchałem narzekań że w sumie nie jest tak jak ona chce, że inaczej to sobie wyobrażała, że koleżanki kupiły większe mieszkania itd. Przy znajomych narracja była typu "zrobiliśmy, kupiliśmy itd.". Później przeczytałem o tego typu zachowaniach na forum i zacząłem zaznaczać że to ja wziąłem kredyt i ja za wszystko płaciłem. Jej rodzice nie dali ani 1zł. Ona również i jeszcze ma czelność narzekać. Przez pierwsze 2 lata po ukończeniu studiów dalej płaciła za połowę czynszu a ja za kredyt i jedzenie. Później płaciłem za wszystko chociaż ona pracowała. Zaproponowałem że ona zajmie się porządkiem w mieszkaniu i gotowaniem. Oczywiście usłyszałem że chyba jestem śmieszny i po tylu latach powinienem pomagać w taki sposób tj. opłacać wszystko. Nie zgodziłem się. Czasami ja gotuję lub idę po zakupy. Ona wszystkie obowiązki wykonuje z wielką łaską albo na odwal. Żali się przez telefon matce/siostrze/koleżankom że musi sprzątać a ja nie pomagam. A mamusia dzwoni codziennie..Nie mamy wspólnego konta i nie daję całej wypłaty. Z seksem bywa różnie. Wie że chodzę wcześnie spać bo rano wstaje, ale ona ogląda w tym czasie głupie seriale w TV/ ogląda instagrama/pisze z koleżankami . Zwracałem o to uwagę i powiedziała że to ja się nie staram, że w nocy jest klimat itd....Nie żyję w celibacie, ale sądzę że uprawiam za mało seksu jak na swój wiek. Z końcem studiów skończyło się pisanie z innymi facetami i tego typu sytuacje albo po prostu zacząłem to lekceważyć i przestać sprawdzać. Po moim kupnie mieszkania jej rodzice zaczęli bardzo interesować się kiedy weźmiemy ślub i kiedy pojawią się dzieci. Zrobili dla mnie wyjątkowo mili np. zaczęli zapraszać mnie na kawę lub na grilla gdzie nigdy wcześniej tego nie robili J … Odniosłem wrażenie, że zaczynają mi ją „wciskać”. Naciskanie na dziecko z jej strony niby się skończyło – choć wcześniej tego wręcz żądała. Powiedziałem że teraz nie jestem na to gotowy. Niby zrozumiała i się zgodziła, ale ciężko mi w to uwierzyć skoro oboje mamy 30 lat. -Przy jednej z kłótni coś we mnie pękło. Chyba powiedziała całą prawdę : że tak naprawdę mnie nie potrzebuje i że jak się rozstaniemy to sobie kogoś szybko znajdzie, jak byśmy mieli dzieci to by je zabrała i bym ich nie zobaczył, że jej rodzina mnie nie znosi itd. Powiedziałem że ma się wynosić. Płacę za wszystko i to w ogóle nie jest doceniane. Wiecznie jej za mało albo coś nie tak. Miałem tego dosyć. Spakowała się i kolejnego dnia za wszystko przeprosiła i została.... bo nie miała dokąd pójść. W jej starym pokoju zamieszkała jej babcia, która przeniosła się z innego miasta.. Moda na sukces. -W takiej relacji żyję 11 lat czyli ponad 1/3 życia. Nie mam o tym z kim pogadać ani kogo się poradzić. Znajomi twierdzą, że jesteśmy tak długo razem, że szkoda byłoby to zaprzepaścić a inni że przesadzam. Też tak to sobie tłumaczyłem + dziewczyna mówiła że przecież moglibyśmy sobie kogoś znaleźć, ale jednak jesteśmy razem i to tak długo.. Po poczytaniu forum stwierdziłem że jestem po prostu bezpieczną opcją jako provider a z czasem może będzie jeszcze gorzej. Nie jestem szanowany i doceniany . Wiecznie coś jej nie pasuje i chciałaby czegoś innego. Najlepsze że moi i jej znajomi uważają że to ja jestem tyranem i jej nie szanuję a tak naprawdę to ona się wiecznie do mnie dopierdala i komentuje negatywnie każdy mój ruch. Czasami wybucham w towarzystwie kiedy znowu to robi. Może faktycznie jestem przewrażliwiony ? W jej domu zauważyłem ten sam schemat u jej rodziców. Karmiłem się ideałami że to ta jedyna do końca życia. Jestem zły na siebie że nic z tym do tej pory nie robiłem. Zmieniłem się w trakcie tego związku na + dzięki pracy nad sobą i relacja wygląda inaczej niż na początku, ale dalej nienormalnie. Męczy mnie ciągła walka i przeciąganie liny. Czuję że straciłem mnóstwo czasu i najlepsze lata na coś niepotrzebnego. Czasami z niesmakiem wracam do własnego mieszkania. A ona zachowuje się tak arogancko jakby faktycznie połowa mieszkania była jej/ bylibyśmy po ślubie lub mieli dziecko. A tak naprawdę nic nas nie łączy. Zacząłem mówić wprost (choć wcześniej w głowie mi się to nie mieściło) – nic tutaj nie jest twoje. Nie chce mi się walczyć o „normalność”. Przez normalność rozumiem wrócenie z pracy i normalne rozmawianie i spędzanie czasu (to się zdarzało, ale jest tego co raz mniej) a nie wieczne narzekanie o „obowiązki domowe” lub o coś innego. Zdarza się że wracam, obiad jest gotowy, jest wszystko ok. ale następnego dnia znowu to samo. Bajkowego związku nie będzie, ale chyba są tu osoby, które mają normalne partnerki ? Zdarza się że nie odzywam się dzień, dwa. Wtedy ona zaczyna się starać, ale po czasie wszystko wraca do normy. Jej ojciec i brat też nie są szanowani w swoim domu a nie chcę do nich dołączyć. Ojciec jest obwiniany za całe zło jakie ich spotkało. Ostatnio pojechała do koleżanki na weekend - odpocząłem jak w sanatorium. Nikt mi nie zrzędził i mnie nie wkurwiał. Po jej powrocie standard - narzekanie, ciągle coś nie tak, czegoś nie sprzątnąłem itd. Jeśli teraz tak to wygląda to wole sobie nie wyobrażać wspólnej przyszłości. Tutaj nic już się raczej nie zmieni. Patrząc na związki znajomych stwierdzam że i tak mam lepiej, ale z drugiej strony obawiam się trafić jeszcze gorzej lub że wspólna przyszłość będzie tragiczna. Ma w prawdzie pozytywne cechy, ale teraz podejrzewam że to udawanie, bo nie ma innej opcji a po dziecku/ślubie to się zmieni. Po rozstaniu i tak nie będzie chciało mi się randkować. Dużo pracuję + mam swoje zainteresowania, które sprawiają mi przyjemność. Kolega w pracy co jakiś czas przechodzi z jednego związku do drugiego i stwierdził po czasie że one w większości wszystkie są takie same. Czy tak jest to nie ja powinienem oceniać. Dodatkowo kiedyś dałem się namówić na „terapię panowania nad gniewem”, bo wmówiła mi że to ze mną jest coś nie tak i to ja mam problemy. Po dwóch spotkaniach odpuściłem, bo pani psycholog stwierdziła, że wymyślam sobie problemy a moja dziewczyna zachowuje się dobrze. Moja relacja z matką też uległa pogorszeniu a w sumie to moja jedyna rodzina. Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam.
  6. Seb4stian

    Cześć

    Cześć wszystkim. Nazywam się Sebastian i mam 29 lat
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.