Skocz do zawartości

Król

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Król

  1. Jakieś konkretne podejrzenia masz? Mi w głowie pojawiła się myśl, że skoro powiedziałem, że nie chcę ślubu oraz dzieci, to może teraz ciągnąć relacje tylko na "przetrwanie" danego okresu. Kończy studia, szuka nowej, stałej pracy, a wiadomo, że wynajem mieszkania na pół to zawsze jakieś odłożone pieniążki. Jak już będzie u niej stabilniej, to w między czasie będzie rozglądać się za kimś innym. Nie wiem, czy dobrze myślę, ale wychodzę z założenia, że tak nie mogę się zachowywać. Mieszkanie nie jest moją własnością, a tylko wynajmuję. Będzie składać się na pół, to ma również prawo do decydowania w pewnych kwestiach. Odwracając sytuacje, gdybym to ja się wprowadzał do mieszkania, które ona wynajmuję, to również bym chciał mieć prawo głosu, w końcu daję siano więc jest tak samo moje jak i jej. Ustaliliśmy, że samowolki nie będziemy konsultować każdą zmianę. Swoje zasady przedstawiłem i będę robił wszystko, żeby jaja mi nie zmiękły co do tego. Czy jest coś nie tak jeśli ona chce, żebym brał czynny udział w życiu z jej rodzicami? Przypomnę, że rodzice po rozwodzie i jest kosa. Obydwoje mają już nowe rodziny. Ale chodzi mi o to, że np. chce, żebym za każdym razem z nią jechał do jednego lub drugiego rodzica. Teraz pojawiły się tematy wakacji, obydwie strony chcą ją zabrać na wakacje z okazji skończenia studiów i chcę, żeby tez jeździł. Jeszcze wakacje z jej Ojcem są ok, bo gości w porządku, ale jej Mama mocno działa mi na nerwy. Moja myszka o tym wie, bo jej to powiedziałem, ale że i tak nie mam ochoty na ich wakacje rodzinne, wolę żebyśmy sami gdzieś pojechali. Póki co temat ucichł, ale im bliżej wakacji to zacznie się na nowo pojawiać.
  2. Tak, znam. Jest skłócona z współlokatorką i ta współlokatorka się wyprowadza przed końcem umowy, która obowiązuje do lipca. Moja by musiała szukać, kogoś na jej miejsce, bo ta koleżanka się na to wypina. My sobie powiedzieliśmy, że jak jej się skończy umowa w lipcu to wtedy możemy zamieszkać ze sobą. Więc argumenty poleciały, że i tak więcej czasu spędza u mnie i te 4 miesiące to już żadna różnica. Trochę mnie przytłacza to i widzę, że samopoczucie mi spadło. Chyba boję się tego wspólnego mieszkania, że nie ma tej alternatywy, że jak będzie źle i to ona nie ma gdzie pójść, a czytając historie podobne to jestem przerażony konsekwencjami jakie mogą być. Plus dochodzi do tego moja utrata "wolności" i swobody, którą miałem. Tak jak we wcześniejszych postach pisałem, nigdy z kobietą nie mieszkałem i obawiam się tych koncertów gierek, wprowadzanych zmian, itp. Podczas rozmowy o wspólnym mieszkaniu przedstawiłem jak ja chcę, żeby było i na wszystko się zgodziła póki co.
  3. @Fifarafa dzięki, że pytasz Temat nadal się toczy Było kilka poważnych rozmów, w których ja parę rzeczy "wyplułem", które mi nie pasowały. Po tych rozmowach zachowanie myszki się zmieniło na lepsze. Mniej fochów, irytacji, odpuszcza trochę bardziej ciągłe spędzanie czasu ze sobą, itp. Na jak długo, to zobaczymy. Muszę się przyznać, że i mnie czasami za mocno poniosło i zacząłem wytykać rzeczy, które mogłem jednak przemilczeć, albo chociaż inaczej je przedstawić. Z jej strony w ostatnim czasie znowu mocno odpalił się temat zaręczyn, ślubu i dzieci. Po którym razie już nie wytrzymałem i powiedziałem, że ja nie chcę się żenić wiec nie chce tego tematu poruszać jeśli akceptuje mój wybór, to spoko, a jeśli nie, to droga wolna. Zaakceptowała moją decyzje. Oczywiście na chwilę obecną, bo co będzie za jakiś czas jak nadal nie zmienię swojego zdania, to można się domyśleć, że zostanę odłożony na półkę Pojawił się jednak inny problem W marcu musi wyprowadzić się ze swojej stancji, bo coś się tam pozmieniało. No i wiadomo co nastąpiło - "czy może się do mnie wprowadzić". Wyszedłem trochę na chuja, bo oczekiwała wsparcia i tego, że się od razu zgodzę, bo parę dni wcześniej luźno rzuciła temat, co by było gdyby coś się stało i by musiała zmieniać mieszkanie, czy bym ją przygarnął (było to mówione w tonie humorystycznym), ja odpowiedziałem trochę na odpierdol, że tak tak i koniec tematu. Dziwne, że po kilku dniach to się dzieje, a ja nie zareagowałem tak jak wcześniej mówiłem. Oznajmiłem, że muszę się zastanowić, bo jest to dla mnie informacja z zaskoczenia. Nie zrozumiała tego, i zaczęła domagać się, żebym przy niej to przemyślał. Na chwilę obecną chyba się zgodzę na to, ale problem w tym, że był mowa o zasadach jak by miały być i wyszedłem trochę na dyktatora I fakt, może lekko przesadziłem z roszczeniami, bo powiedziałem, że wszystko będzie po mojemu, ale chyba nie tędy droga, skoro będzie z opłatami na pół dzielone Zostało na tym, że wszystko po równo w opłatach i zakupach, jeśli cos do mieszkania ma być kupowane to konsultujemy to ze sobą, żeby każdemu się podobało i pasowało. Nie ukrywam, że ten układ trochę odciąży mnie finansowo, bo ostanie 2-3 miesiące mam kiepskie w biznesie. Nie wiem, czy dobrze robię, ale na pewno przekonam niedługo niedługo. Tak więc nie posłuchałem rad Braci, żeby się ewakuować i zobaczymy jak na tym wyjdę. Pewnie chujowo, ale biorę to na klatę.
  4. Jestem na swoim i jest ok, ale bogaczem nie jestem i na wszystko pozwolić sobie nie mogę. Po prostu jest stabilnie. Co do mieszkanie, to jestem na wynajmie i nie jest to mieszkanie premium, a raczej bardzo przeciętne. Co do genów się zgadza. No właśnie, wiele lat byłem na Tinderze i bardzo dużo po klubach chodziłem i trochę przeraża mnie powrót do tego. Powrót do klubów totalnie... dziadek Dobre pytania. Póki co nie znam odpowiedzi. Staram się ją okiełznać, i mimo wszystko po rozmowach/kłótniach jej zachowanie w minimalnym stopniu się zmienia. Idzie jej to ciężko, ale w ostatnich dniach wyluzowała z natarczywością, pyta się z pokorą kiedy ma iść do domu, wieczorami gdy mam coś do zrobienia to już się nie narzuca, żeby jej dawać atencje tylko daje mi spokój i zajmuje się swoimi sprawami. No i sex, po ostatniej burzliwej rozmowie na ten temat, wczoraj zmieniła swoją strategię i była aktywniejsza. Zobaczymy na jak długo wystarczy jej tego zapału na zmianę. Na chwile obecną nie chcę się, żenić. Historie tutaj opisane mi to wybiły z głowy. Nie za bardzo wszystko kumam jeszcze w tej umowie małżeńskiej, ale rozumie, że jeśli miałoby dojść do ślubu, to najbezpieczniejszą opcja dla mężczyzny jest ślub cywilny plus intercyza przed małżeński oraz zaraz po ślubie? Co do dzieci nie wiem. Z jednej strony chciałbym mieć potomka i na pewno bym się bardzo cieszył i kochał, ale z drugiej strony nie mam ochoty na wszystkie te obowiązki związane z byciem rodzicem.
  5. To prawda. I w ogóle pierwszy raz w życiu w wieku 35 lat spędzam tak dużo czasu z partnerką i tworze codzienne życie. Nie wiem, czy mi się to podoba. Jestem przyzwyczajony do bycia samemu, swoich nawyków, spędzania czasu po swojemu. Po prostu wolność i niezależność. Też prawda. Rzuciłem jej ten argument, to reakcja jest tak, że po co wracam do tego. Że to było i żałuje tego, przeprasza i nic więcej zrobić nie może, czasu nie cofnie. Teraz pokazuje na każdym kroku jak jej zależy i daje od siebie bardzo dużo, że więcej już nie jest w stanie dać, bo w sumie nie wie, co więcej może zrobić, żebym jej zaufał i uwierzył. I to fakt, gdyby pominąć tę historię z exem, to robi dużo na tyle ile jej czas pozwala. Nie gotuje codziennie ale się zdarzy, tak samo, żeby coś upiec. Trochę ogarnie chatę itp. Kupi zakupy, pomyśli o tym, żeby porobić coś fajnego, pójść, pojechać. Głównie to ona to wymyśla. Gesty, czułość (o seksie trochę niżej) też są i się zgadzają. Jest z tym wszystkim trochę natarczywa, że chce każdą wolną chwile spędzać razem, wymieniać wiadomości cały dzień itp. Nie wiem, czy sam nie popadam w paranoje, że myślę, że mnie jebnie na boku, czy mnie nie chce wykorzystać. Choć to wszystko co Braci piszecie jest logiczne i dociera do mnie. Też się zacząłem trochę dystansować, lekko przybity jestem i ona to widzi, że cos się dzieje. Tak, była o tym rozmowa i gdy mówię, że nie chcę ślubu, a co do posiadania dziecka jeszcze nie wiem, to się wkurwia maksymalnie. Przekonuje mnie strasznie swoimi argumentami, że nie umiem z tego wybrnąć. Co prawda kościelny ślub nie jest dla niej waży, może być cywilny i też nie ma problemu, żeby podpisać intercyzę, rozumie to i wie, że też to jest zabezpieczenie dla niej. Po prostu dla niej jest to ważne, bo to wskoczenie na kolejny level związku, pokazanie, że mi zależy na niej. Żeby zrobić to dla niej, chce mieć moje nazwisko, być nazywaną żoną, nosić obrączkę. Jest w tym temacie bardzo wygadana, że wysiadam, brakuje mi argumentów. Właśnie nie mam kiedy chcę i jak chcę. Od pół roku to każdy seks był z mojej inicjatywy. Może z 2-3 razy wyszło to od niej. Jakiś dłuży czas temu zakomunikowałem jej, że chciałbym, żeby też od niej to wychodziło. Minął jakiś czas i nic się nie zmieniło. Zaczęło być tak, że seks jest co parę dni, ja też odpuściłem i przestałem go inicjować. Parę dni temu zacząłem, zapaliłem świeczkę, zacząłem od masażu i widzę, że zamknięta jak w skorupie żółwia. Chęci mi zaczęły opadać, a ona wylatuje z tekstem, że nie czuje klimatu i ona potrzebuje, żeby na początku mówić jej, że jest ważna, że ją kocham, żeby czuła bliskość. Fakt, nie mówi jej tego często, raczej od święta, ale przez pół roku tego nie potrzebowała tylko teraz. Chce mieć zapewnień, że chce z nią być. Odbiłem piłeczkę, że sama tego nie mówi plus nie inicjuje seksu. No i była awantura Tłumaczy się tym, że ma blokady, żeby rozpoczynać seks, że nie umie itp. Po raz kolejny masz racje, ale też obawiam się tego stanu po, że moja głowa zacznie wariować i zastanawiać się, czy dobrze zrobiłem, znowu same dobre rzeczy będą sie pojawiać w myślach, żal, przygnębienie, zawód. I te sceny pry rozstaniu i jej wyprowadzce. Wiem, doceniam te rady mocno. Czytam wielokrotnie posty i się zastanawiam nad wszystkim. Dziękuję.
  6. Kurde, wiem, że macie racje. Dziś wyszła kolejna jej tajemnica, że gdy do mnie zaczęła na nowo się odzywać, to nadal była nim w związku, a mi mówiła, że już skończone. Przez niecały miesiąc ze sobą pisaliśmy zanim się spotkaliśmy, a gdy doszło do spotkanie na które sama mnie zaprosiła, to okazuje się, że tego samego dnia, ale godzinę wcześniej zakończyła z nim relacje. Przecież to jest idealny przykład znanej nam wszystkim małpki trzymającej się i chwytającej kolejnej gałązki. Co gorsza, to po tym naszym spotkaniu jak się rozeszliśmy, to napisała od razu do niego, że chciałby, żeby między nimi było wszystko dobrze,, bo gdy jest miedzy nimi wszystko dobrze to jest najszczęśliwsza na świecie i nie chciałby go tracić. Przypomnę, chwilę po spotkaniu ze mną, gdzie się tłumaczyła dlaczego nam kontakt się zerwał, gdzie przepraszała za to itp. Nie wiem sam, zrobiła ze mnie frajera. Ale cały czas pokazuje, że jej zależy i chce ze mną być. Dużo na forum czyta się, że czyny najważniejsze a nie słowa, no i czynami się broni mocno. Tylko czy to jest szczere, czy dla własnej korzyści? hmm Czuję obojętność na to wszystko, nawet wkurwienia nie ma jak się o tym dowiedziałem. Tak jak Bracia wyżej napisali, siedzi mi to w głowie i będzie siedzieć na pewno.
  7. Miała emocje, to prawda. Jak o relacji z nim opowiadała, to nie był on bad boyem tylko zwykłym patusem. Pieniędzy ciągle nie miał, chlał, nie chciał z nią się widywać, bzykali się raz na 2/3 tygodnie. Na chwile obecną nim gardzi, jak do niej napisze, to jest wkurwiona. Zapewnia, że w niej wszystko się już wypaliło co do jego osoby. Z tym lekiem co do bycia samemu, to masz racje. Wszystkie trzy związki jakie miała, to z jednego wchodziła od razu w drugi i sama przyznała, że ma niska samoocenę, choć nie mówiła tego co do tych związków. Wydaje się, że się pozbierała. Tak jak pisałem wcześniej jest inną dziewczyną w zachowaniu niż w zeszłym roku. Ja w sumie nie wierzę w miłość, ale chyba lęk mam przed tym, że kolejna relacja nie wyjdzie. Wspólni znajomi poznani, rodziny poznane i poszło to wszystko bardzo szybko i to z jej strony jest takie tępo. Przeraża mnie to. Pewnie ja tez mam jakiś lęk, ze zbyt poważnie się robi i to są już jakieś zobowiązania. Nie byłem najlepszym wyborem, ale teraz chyba jestem. Często powtarza, że jest jej super ze mną itp. No i to jak mówi o Nas, te wszystkie plany na ślub, dzieci i pieski. Brzmi to jak plan idealny. Tylko, że to jej plan. Póki co jest drugi raz. Już są te tematy i mocno podkreśliła kilka razy, że mam dobre geny i trzeba je wykorzystać. Już nawet ustala imiona Ale też twardo mówi, że dzieciak dopiero za 3-5 lat. Również mi się to w pale nie mieści, co ja zrobiłem. Tak przekonywująca była i chyba szczera, że uległem. No i oczywiście dostęp do sypialni. Jestem świadomy, że to się źle kończy. Choć czyny są takie, że jej zależy, ale to co pisała do niego jak już byliśmy ze sobą jest karygodne. Mam taki misz masz w głowie, bo wiem, że to co pisała jest mega chujowe, ale tak z tego się wytłumaczyła, że można w to wierzyć. I oczywiście tez chwile po tym sama z siebie przystąpiła do przeprosin w formie lodzika i był to jeden z najlepszych jakie miałem. Pewnie to jest ważna informacja, bo jak już wyczytałem na forum, to to jej pozostało do przekonania mnie. Racja. Niby zachowuje się normalnie, nie wracam do tematu, ale w głowie jest ta myśl. Jak niedawno podczas sprzeczki znów to wywlokłem, to odwróciła wszystko, że przeciez temat zamknięty, przeprosiła przecież i że tylko ja się liczę. Tak, ale powinienem to zrobić jak to wyszło. Tylko, że to oni mieli rozstania i powroty, teraz ona ma nową gałąź w postaci mnie, gdzie ona czuje się fajnie, bezpiecznie, stabilnie i sa te pozytywne emocje. Ex jest byc może bardziej rozbity, bo kiedyś wysłał jej jeszcze list na maila, nadal zagaduje i się nie poddaje. Nie wiem, może źle rozumuje. O, to właśnie to co wyżej napisałem. I mam podejrzenia, że tych negatywnych emocji szuka tez w relacji ze mną, bo jest dosyć kłótliwa i umie sie obrazić o pierdołe. Czasami mam wrażenie, że stara się mnie sprowokować, żebym wybuchnął i się z nią kłócił. Po Waszych dzisiejszych postach jeszcze bardziej się utwierdzam w tym, że zjebałem dając jej wrócić i wkręcić się w to. Za szybko na wszystko pozwalałem. Już jej połowa rzeczy jest u mnie, kupuje pierdołki do mnie, koszyczki, świeczki, kubki.. Nawet nie wiem kiedy to się tak stało, że z dnia na dzień to wszystko u mnie jest. Braci, chyba kolejna ciężka rozmowa i decyzja przede mną.
  8. Bracia, odświeżam ten temat, bo jak się okazało, to nie było końca tej historii. Dziwnym trafem dwa ostatnie posty pojawiły się w okresie gdy historia na nowo zaczęła się pisać. W listopadzie zeszłego roku, gdy utworzyłem ten temat, kontakt z myszką się zakończył naturalnie. Ja na parę dni wyjechałem i przestałem się do niej odzywać. Ona również tego nie robiła więc pewne było to, że jest koniec. Szczerze powiedziawszy, to odetchnąłem i nie przeżywałem tego jakoś. "Rozstanie" nastąpiło w ostatnie dni listopada, a jak później się okazało, to w połowie grudnia była już na nowo z exem Długo to spektakularne zejście się nietrwało i w marcu była na nowo singielką. Od kwietnia zaczynałem dostawać od niej sygnały typu lajknięcia zdjęć na socialach. Wiedziałem co się szykuje i tylko czekałem z popcornem w ręku na dalszy rozwój sytuacji.. Trochę się naczekałem i w maju się odezwała. Gadka szmatka i zaproponowała spotkanie. Jak możecie się domyślać wyszło tak, że zaczęliśmy się na nowo spotykać. Z czasem zaczęła wszystko opowiadać, tłumaczyć się i przepraszać za to, że mnie olała i że tak się zachowywała gdy się wcześniej spotykaliśmy. Przyznała się, że myślami była przy exie, że nie powinna wtedy z nikim się spotykać, że zdaje sobie sprawę, że było to chujowe z jej strony itp. Hit jest taki, że gdy była z nim to myślała cały czas o mnie, że już po powrocie do ex wiedziała, że zjebała. Dobra, kupiłem to i mówię sobie, a chuj zobaczymy co będzie. Od maja na nowo się spotykamy, a od początku lipca uznaliśmy, że jesteśmy oficjalnie ze sobą. Po czynach widać, że jej zależy, stara się, dba o wiele rzeczy i jest totalnie inną dziewczyną w zachowani niż jak ją poznawałem za pierwszym razem, gdy w głowie miała exa. Widać, że chce być ze mną, dzwoni, pisze, troszczy się, ugotuje, upiecze, cos tam posprząta u mnie w mieszkaniu. Pod tym względem jest ok. Ale, żeby nie było tak kolorowo... Zostawia u mnie często swojego tableta. Mówiła, że nie ma nic do ukrycia i jak potrzebuje, to mogę go używać. Ok, kilka miesięcy w ogóle mnie nie ciągnęło, żeby go odpalić i przejrzeć, miałem na to wywalone. Ale Król któregoś dnia był na mega kacu i leżąc cały dzień w wyże wziąłem go do ręki i odpaliłem. Oczywiści messanger odpalony i okienko z jej exem. Przeleciałem do czerwca, a tam teksty z jej strony, że on "nie jest jeszcze skreślony jeśli zmieni w sobie to i tamto", "kiedyś przyjdzie taki czas, że może będzie gotowa mu zaufać i ma nadzieje, że on wtedy jeszcze będzie też chciał i nie będzie za późno". Dla mnie szok. Słyszę od niej, że chce być tylko ze mną, że nie wróci do niego za nic na świecie i czyny, które wobec mnie robi mogą być tego potwierdzeniem, a tutaj taka bomba nie klejąca się do tego wszystkiego. Parę dni dusiłem się z tym, aż w końcu przy sprzeczce wybuchnąłem i jej powiedziałem, że to widziałem. Pretensji nie miała o to, że przejrzałem. Oczywiście lekko się rozpłakała i tłumaczenia były w tym stylu, że nie umie komuś mówić dosłownie, że z nim nie chce być, nie chce kontaktu i inne duperele. Nie umiała mu wprost napisać, żeby spierdalał tylko ciągneła rozmowy. Przyrzekła, że to co pisała to tego nie miała na myśli tylko zupełnie co innego. Kolejne gwarancje, że tylko Ja. No i kurde po raz kolejny się powtórzę, że czynami pokazuje, że tak jest. Ale mimo wszystko niesmak pozostaje. Jeszcze przed tym wydarzeniem było widać, że gościem gardzi, mówi, że ten zjeb do niej znowu napisał "co tam", pokazywała i pokazuje mi wszystko i widzę, że mu nie odpisuje. Od tego momentu jest dziwnie z mojej strony, po raz drugi czuje się zrobiony w chuja. Zachowałem się słabo w tej sytuacji. Powiedziałem swoje i tyle. Tak przekonywująco wybrnęła z tej sytuacji, tak mi to wszystko wytłumaczyła na części pierwsze i okazała skruchę, przyznała się, że znowu zjebała i ja w to uwierzyłem. Teraz jest ok, ona cały czas się stara i dużo daje od Siebie, a Ja się zdystansowałem, co sama zauważa i mi to wytyka. Uznaje, że temat jest zamknięty, zjebała i już czasu nie cofnie, co jest prawdą. Ja się bije z myślami, czy nie powinienem wtedy tego zakończyć, trochę siedzi mi to w głowie i czuje nie pewność, że może mnie znowu zrobić w chuja. Czytając formu jest to duże prawdopodobieństwo. Kolejny wątek, to ma duże parcie na szybkość relacji. Już chciała się do mnie wprowadzać, ale zaznaczyłem, że co najmniej rok ze sobą i wtedy możemy o tym pomyśleć. Teraz jest u mnie i tak 5 dni w tygodniu, co nie ukrywam, że zaczyna mnie irytować. Teraz doceniam to co miałem, czyli wolność i swobodę. Ona chce spędzać ze mną każdą wolną chwilę, przytulać się cały czas itd. Na początku było to fajne, ale teraz po 6 miesiącach bardziej męczące, że potrzebuje tyle atencji. Oczywiście jak mówię, że potrzebuje dla siebie czasu i dlatego chce te dwa dni w tyg. żeby wracała do siebie, to są robione mi wyrzuty sumienia "ty ze mną nie chcesz spedzać czasu", "tobie nie zależy". Po tak krótkim czasie są też już z jej strony plany na ślub i dzieci... Ja ślubu nie chcę i również standardowe teksty się pojawiają, że ślub to takie przypieczętowanie, że facet kocha swoją kobiete, że mu zależy, że traktuje ją poważnie. Nie do dociera do niej, że bez ślubu facet też może kochać tak samo i obrączka nie jest do tego potrzebna, Ale ona dalej swoje. Jest wiele sprzeczek, umie się obrazić za coś co do niej powiem, ale to nie jest specjalnie na złość, tylko tak w rozmowie wychodzi. Sytuacji jest mnóstwo o które są awanturki, ale już nie będę tego rozkładał na czynniki pierwsze. Podsumowując. Mam do siebie pretensje. Tak, czuje się frajersko, że łyknąłem póki co jej tłumaczenia. Być może to prawda co mówi i się tłumaczy, ale fakty są takie, że pisała takie rzeczy do exa gdy praktycznie była już ze mną. Mam mega rozkminy, czy tego nie zakończyć. Już nawet nie przez to pisanie z exem, ale ogólnie, że tak szybko to idzie, że takie plany ma, trochę jest chyba kobieta typu bluszcz. I to mieszkanie razem mnie przeraża. Nie wiem co ja czuje i czego chcę. Bardziej ciągnie mnie do wolności i braku odpowiedzialności ja kogoś. Czy ja dobrze zrobiłem pozwalając jej wrócic? hmm Musiałem się wygadać Bracia. Wiem, że dostane zjebke, radę, rozłożenie wszystkiego na czynniki pierwsze. Pozdrawiam serdecznie 💪
  9. Sam spędzam. Teraz mnie lekki dół naszedł, rozkimny i myślenie, że inni się bawią razem na domówkach, oczywiście byle dupy też się pojawiają w głowie i to co robią. Ale minie to, będzie dobrze 😊Wysprzątałem mieszkanie, robię sobie dobry obiadek i drineczka. Później muzyczka i pobijam rekordy w tetrisa 💪 Może też wyskoczę do centrum na jakąś imprezę. Z tym akurat nie mam problemu, żeby samemu wyjść się pobawić, więc duże prawdopodobieństwo, że po kilku drinkach tak właśnie się stanie 🙂 Wszystkiego dobrego Bracia na nowy rok i dziękuję za to, że jesteście tutaj 💪
  10. Jesteście wspaniali! Powiedziała mi o tym dopiero na ostatnim spotkaniu. Powiedziałem tylko, że jest to dziwne, że utrzymuje z nim kontakt, ale że nie mogę jej niczego zabronić. Pewnie źle zrobiłem, że stanowczo nie powiedziałem, że mi to przeszkadza. Ale będzie jeszcze szansa na zmianę zdania na ten temat. @Miszka Tak, podtrzymuję swoje słowa, mam to z tyłu głowy. Tak jak napisałem wyżej, że dopiero ostatnio o tym mi wspomniała i było to dla mnie lekkie zaskoczenie. Co do mojego doświadczenia, to jednak jest bardzo małe. Relacje króciutkie, ONSy były, ale nie byłem świadom tych wszystkich rzeczy z forum i mechanizmów związkowych. Raczej się nie boję zakończenia znajomości. Bardziej będzie we mnie irytacja, że znowu nie wyszło. Nie jest tak, że ja co chwile piszę przez cały dzień. Na wieczór zapytam co słychać, rozmowy lakoniczne więc też tracę chęci na to. Więc fakt, może w tym czasie lepiej pisze się jej z exem. Choć zapewnia mnie, że to on do niej piszę, a ona go zbywa lub w ogóle nie odpisuje. Ale to dlaczego nie może go zablokować? Na to wygląda. Matka Teresa. Faktycznie, słabo to wygląda po waszych analizach. Ale będę walczył o Nią! Żartuje. Ja to pierdole! Nie mam ochoty na babranie się w czymś takim. Nie zauroczyłem się w niej. Oczywiście młode ciałko robi swoje... Nie wiem jeszcze jak to zakończę, czy od razu, czy jeszcze trochę skorzystam z zabaw łóżkowych. Trochę nie mam sumienia na takie wykorzystywanie... Dam znać jak się potoczyła dalsza historia Dziękuję Panowie!
  11. Bracia, od razu zacznę bez zbędnego wstępu. Prosiłbym o wypowiedzenie się, czy ma to sens prowadzić dalej, czy uciekać. Niecałe dwa miesiące spotykam się z nową myszką. Ja 35 lat ona 23 lata. Cały czas przyswajam wiedzę z forum i stopniowo zażywam czerwoną pigułkę, ale mam momenty, że wszystko jest dla mnie czerwoną flagą. Mocno zacząłem wszystko analizować w jej zachowaniu. Rodzice myszki rozstali się gdy Ona miała 12-13 lat. Rozstanie z winy Mamy, która skoczyła na innego bolca. Podczas rozwodu działy się wszystkie najgorsze rzeczy jakie czytałem na tym forum z opowieści innych Braci. Wszystko ze strony Matki wychodziło - Wyzwiska, obwinianie, oskarżanie Ojca o najgorsze rzeczy wobec niej samej jak i wspólnych dzieci, okaleczanie się i zrzucanie tego na Ojca. Moja myszka została z Ojcem, bo chciała. Jak na dziecko, to była świadoma tego co się dzieje i chciała Ojcu pomóc w tych ciężkich chwilach i go wspierała. Z Matką na kilka dobrych lat ograniczyła kontakt. Obecnie (nie wiem od jakiego czasu) mają super relacje i codziennie do siebie dzwonią. Z Ojcem również kontakt ma super i tutaj nic się nie zmieniło. Co do jej poprzednich związków... Oficjalnie była w dwóch. Jeden w gimnazjium/liceum, a drugi roczny, który zakończył się pół roku temu. Ten z gimnazjum można pomiąć. Bardziej martwi mnie ten ostatni. Gościu trochę ją zniszczył psychicznie do tego stopnia, że boi się oddychać bo może dostać zjebę za to, że robi to za głośno. To tak w dużym uogólnieniu. Nie chce konkretnych sytuacji pisać, ale sądzę, że możecie sobie wyobrazić do jakiego stopnia może psyche komuś zjebać, że boi się, że będzie za głośno. Toksyczna miłosc,bo przyznała, że była w nim mimo wszystko zakochana. Do tego doszły zdrady z jego strony. Obecnie zapewnia mnie, że nic do niego nie czuje. Aleeee, nadal ma z nim kontakt. Nie zablokowała, nie usunęła go z życia. On do niej pisze prawie codziennie i są to jakieś głupoty ,czy np. może skorzystaj z jej Netflixa. Ona mu odpisuje. Co? Nie wiem. Nie wiem, czy są to dłuższe rozmowy, czy tylko lakoniczne odpowiedzi. Twierdzi, że szkoda jej go, bo jest sam i nie mam nikogo. Czytając forum biorę pod uwagę, że na jego zawołanie może do niego od razu polecieć. Oczywiście ona twierdzi, że nie. Co do jej osoby. Empatyczna, bardzo wrażliwa. Studiuje fajny, konkretny i przyszłościowy kierunek z którym ma zawiązane ambitne cele. Widać, że ma pod tym względem ułożone w głowie. Nie imprezuje, ma 3-4 swoje najbliższe przyjaciółki i tylko z nim się trzyma. Studia dzienne dzieli z pracą, bo sama się utrzymuje, rodzice jej nie pomagają, bo... sama podjeła decyzje, że nie chce od nich pieniędzy. Nasza znajomość... mocno średni kontakt wirtualny. Dziwnie się z nią piszę i czasami mam wrażenie, że nie mam o czym pisać. Są momenty, że jakoś to idzie. Zazwyczaj ja pierwszy się odzywam i ja proponuje termin spotkania. Zawsze się zgadza. Na żywo jest OK, rozmowa się klei, żarty, przytulanie. Sex był od czwartego spotkania. Najbardziej niepokoi mnie ten jej ex. Co do rodziców to chyba dobrze, że została z Ojcem i na Matkę się wypięła. Co o tym sądzicie? :)
  12. Jeśli rozmowa o przeszłości, minionym tygodniu i o tym co czuje w danych sytuacjach ma być uwalnianiem emocji, to można uznać, że tak. Chodzę dobre pół roku i żadnej ulgi nie czuje, czy też zmiany. Czuję żal do siebie za różne sytuacje, obwiniam się i nie potrafię zaakceptować przeszłości 🙂 Za dwa tygodnie mam wizytę i jestem bliski tego, żeby zakończyć terapie.
  13. Już poszło w złą stronę i jestem tego świadomy. Sądzę, że wszytko przez dzieciństwo, odrzucany przez rówieśników i ojca alkoholika. Chodzę na terapię, ale powiem wam, że więcej daje mi czytanie forum niż ten wyuczony schemat ze studiów przez moją terapeutkę. Podejrzewam, że o wiele więcej dała by mi rozmowa z jakimś doświadczonym Bratem Z drugiej strony też ten lęk przed odrzuceniem nasilił się odkąd czytam forum i historie innych, które nie napawają optymizmem. Ale spokojnie, daleko mi black pilla
  14. U mnie zawsze młodsze i to one napierały na związek. Ostatnie różnice wieku w związkach to: 29-21 32-21 33-25 34-24 Starszej nigdy w łóżku nie miałem. W sierpniu cztery spotkania miałem z 42latką (8 lat różnicy), ale nie pykło, ja odpuściłem 😄 Zawsze z tymi młodszymi byłem i się spotykałem, ale kuźwa za każdym razem w głowie pojawiały się myśli "co ona takiego starego chce?", "jeśli nawet wytrzymamy 5 lat ze sobą, to mnie zostawi, bo będę już stary, a ona jeszcze młoda i znajdzie kogoś innego", itp. Nadal mam takie przekonanie i nie umiem tego przerobić 🙂
  15. Trochę odświeżę temat... Również przymierzam się do wyprostowania zębów, i zainteresowała mnie opcja nakładek przezroczystych. Ktoś z tym ma styczność? Invisalign podobno wiodąca marka, ale widzę na rynku, że jest jeszcze dr. Smile i hello smile, które są znacznie tańsze od invisalign. Dlaczego? Czym się różnią od siebie? Chętnie także poczytam opinie osób, które są już po prostawaniu zębów nakładkami
  16. Miałem dokładnie tak samo. Również na No fapie poznałem dziewczynę, a gdy ze mną zerwała, to w jednej chwili wróciłem do porno i prawie rok w tym siedziałem znowu. Te same objawy, ale to nie tylko przez porno, ale również przez samo wydarzenie zerwania i słabą psychikę. Ostatnio pisałem, że odkąd znowu zacząłem no fap, to miałem spadek podniecenie i fujarka zawodziła. Raz miałem wpadkę z porno, żeby sprawdzić jak przy filmie akcji się zachowuje i po tym moje podniecenie wróciło, król stał na baczność przy każdym sexie z FF oraz był mniej więcej dwutygodniowy okres, że całe dnie byłem podniecony. Od tygodnia, może półtora, znowu mam straszny spadek i na nowo problemy z fujarką podczas seksu... Na nowo fatline?
  17. Miesiąc był bez niczego. W drugim miesiącu dopiero 6 wpadek miałem, ale bez porno! Dwa dni temu załączyłem sobie kino, żeby sprawdzić jak zareaguję i był mocny wzwód lecz nie tak silne podniecenie wewnętrzne. Jakieś takie dziwne odczucie miałem jak patrzyłem na porno. Nie obrzydzenie, ale taka mała ekscytacja. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, włączając film, ale na drugi dzień miałem mnóstwo energii do działania. Dziś już trochę mniejsza. I był poranny wzwód, co przez ostatnie tygodnie było rzadkością! Mimo wszystko zaczynam się lekko niepokoić i obawiam się kolejnych zabaw z kobietami..
  18. Bez fapania i porno wytrzymałem 30 dni. Złamałem się, ale bez porno! Zdarzyło się to 6 razy w ciągu 27 dni. Teraz pojawił się problem, że podczas seksu z myszkami fajka zaczyna być flakiem. Przy pieszczotach jest ok, ale jak jestem na etapie zakładania kalosza, to czuje, że zaczyna opadać. Tak samo przy lodziku... Chwile jest ok i nagle niezręczna sytuacja W ogóle czuje słabe podniecenie, takie wewnętrzne, jakby mi się nie chciało. Spadek libido? Przed nofapem i no porno wszystko było dobrze. Pałka stała zawsze i przy kazdej kobiecie bardzo stabilnie i długo. Czy odstawienie porno może mieć coś z tym wspólnego, czy szukać przyczyn gdzie indziej? Jakieś wspomagacze oprócz viagry? Obiło mi się o uszy, że żeń-szeń jest dobry na tego typu problemy?
  19. Tańsze nie, ale właśnie byłem na przeglądzie technicznym auta i zdałem sobie sprawę, że tylko za tę usługę co roku cena jest taka sama. Bodajże od 2004 roku. Taki mały pozytyw
  20. Mój znajomy też dostał rachunek za gaz o 500 zł wyższy i się ucieszył, że tylko tyle. Ale po kilku dniach wpłynęła pensja na konto... O 400 zł niższa.
  21. Również zacząłem eksperyment z nofapem Porno i fapanie u mnie występowało od 1 do 2 razy w tygodniu. W 2020 roku zrobiłem odwyk od porno na 7 miesięcy, a samo fapanie nadal pozostało 1 do 2 razy w tygodniu. Ale czułem się z tym dobrze i ważne było dla mnie oczyszczenie głowy z samych filmów. W tamtym czasie nie skupiałem się, czy zachodzą jakieś zmiany w stylu większą pewność siebie, ale 4 i 5 miesiąc były nad wyraz dobre w poznawaniu samiczek i też wszedłem w związek. Więc po części przypisuje to odwykowi Później nastąpiło rozstanie i od tego momentu powróciłem do porno. Na początku zdarzało się co 2-3 dni i byłem świadomy, że przesadzam. Nie dosyć, że mocno przeżywałem rozstanie, to jeszcze gryzły mnie wyrzuty po każdej masturbacji. Ogarnąłem się w końcu i wróciłem do sytemu 1-2 razy w tygodniu. 16 dni temu postanowiłem, że podejmuje próbę kompletnego zakończenia oglądania porno, na zawsze! Co do samego fapania - póki co przez te 16 dni również nic a nic Chce sprawdzić sam na sobie co mi to da, czy faktycznie doświadczę pozytywnych skutków, o których dużo się pisze. Ile wytrzymam? Nie wiem. Chciałbym jak najdłużej. Póki co nie widzę żadnych znaczących zmian. O dziwo te 16 dni minęły bez większego wysiłku. Wczoraj w nocy miałem bardzo realistyczny sen erotyczny, ale bez mokrych spodenek dziś na wszelki wypadek zakładam dodatkowo slipy Jak zacznę zauważać jakieś zmiany, to na pewno dam znać. Trzymajcie się nofapowcy
  22. Ja zainwestowałem w sztukę, a dokładniej w obraz. Mam to szczęście, że dobrze znam jednego kolekcjonera, który z tego żyje i mi doradził kogo dzieło kupić. Z tego co mi mówi i obserwuję po aukcjach jak np. Desa, to po 4 latach od kupna, wartość wzrosła o jakieś 50%. Do tego ładnie wygląda na ścianie Mam też zakupione plansze komiksowe, ale tego nie sledze za bardzo. Teraz zerknąłem na Art komiks (u nich kupowałem), to widzę, że może parę stówkę bym na tym zarobił teraz. Więc tak trochę słaba inwestycja. Ale niech sobie wisi, może za 20 lat będzie coś z tego
  23. Lada dzień pewnie założy tindera i sprawdzi, czy może mieć takie ciacho. Ciekawość będzie musiała zaspokoić.
  24. Moje błędy w relacji, w której to myszka mnie kopnęła w dupala. Tzn. Większość ona te błędy widziała i jej nie pasowało, a ja je wziąłem na klatę i po dzień dzisiejszy się obwiniam i mam wyrzuty sumienia. Chore. - nie pisałem rano słodko 'dzień dobry' - za rzadko się widywaliśmy (2-4 razy w tygodniu po kilka godzin) - przez dwa(!) dni miałem sporo na głowie i gorsze samopoczucie i się nie odzywałem. Moja wina, bo księżniczka sama też nie mogła się zainteresować i okazać trochę empatii/zrozumienia. - jednego (!) dnia nie chciało mi się do niej przyjechać o 22;00 mimio iż na drugi dzień byliśmy umówieni, że cały dzień że sobą spędzimy. - przyznanie się, że chodziłem na terapię związana z DDA. Za to obwiniam się chyba najbardziej. - po jebańsku zazwyczaj wracałem do siebie. Dlaczego? Bo było mi tak wygodniej logistycznie od rana działać. Też mega mam do siebie o to pretensje. Cholerny królewicz, który musi mieć najwygodniej. - świadomy czerwonych falg (zdrada poprzedniego, puszczenie się ze mną po 10 min rozmowy na imprezie), to mimio tego zapatrzyłem się w cipke. - idealizacja jej urody. Do teraz to robię... Pierdolony masochista. - odezwałem się do niej po pół roku. Bez błagania i płaczu, ale z propozycją wyskoczenia na kawę. Żałuję, kajam się, nigdy więcej tego nie zrobię. Z jakąkolwiek kobieta. - po kolejnych kilku tygodniach przypadkowe spotkanie na imprezie. Król chciał być kulturalny i się przywitać. Po raz kolejny żałuję. Tylko obojętność. Żadnego 'cześć'. Nigdy! - przypadkowa rozmowa z jej koleżanka i przyznanie się, że szkoda mi tej relacji. Pytanie się, czy kogoś ma i co u niej słychać. Po raz kolejny - Nigdy więcej rozmów z koleżankami ex!! - za późno się wypłakałem i to dosłownie. Długo wszystko w sobie trzymałem z nikim nie gadałem. Płacz pomógł. W pewnym stopniu pomógł nawet wpsi tutaj na forum. Kobiety, które ja zostawiłem, to raczej nie żałuję. Błędy jakieś na pewno były i jakiś sentyment też pozostał.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.