Skocz do zawartości

Feniks

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

1378 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Feniks

Kot

Kot (1/23)

4

Reputacja

  1. Jak w temacie - ktoś testował już porno VR? Faktycznie daje taki niesamowity odbiór jak twierdzą na różnych reklamach, czy to jest kolejna ściema podobna do telewizji 3D?
  2. Mam takie pytanko do Was Bracia. Co sądzicie o dymaniu innych kobiet mając żonę. Sprawę spróbuję wyjaśnić bardziej klarownie. Otóż generalnie kobieta zdradza puszczając się z innym facetem. Kobieta kontakty seksualne wiąże bardziej osobiście i jest to głęboko emocjonalne dla niej (?) i dawanie nie mężowi według jej definicji wewnętrznej jest zdradą. Oczywiście zawsze powodem jest jej mąż - kobieta zdradza jak jest źle w związku. Jak tak się zastanawiam to problemem z dymaniem nie żony jest bardziej skomplikowany. Otóż tak - odnoszą to do mnie (uściślając - nie pykałem nie żony...) to wydaje mi się, że facet seks traktuje bardzo instrumentalnie. Jest to pewna potrzeba fizjologiczna, którą dla swojego zdrowia psychicznego i fizycznego trzeba co jakiś czas wykonać. Ja to trochę porównuje do sikania. Wiadomo, że z kochaną przez siebie żoną mamy dodatkowe atrakcje emocjonalne, ale potrzebę dymania w przypadku faceta podzieliłbym na dwie kategorie: - potrzeba bliskości emocjonalnej z żoną/dziewczyną - potrzeba spuszczenia ciśnienia z krzyża Z doświadczenia wiem, że pierwsza jest o wiele rzadsza i wystarczają tutaj nawet ograniczone kontakty seksualne z bieżącą żoną (a czemu ograniczone to każdy żonaty wie...). Druga sprawa jest bardziej skomplikowana w przypadku małżeństwa. Otóż "spuszczenie z krzyża" ktoś może potraktować jako uzależnienie np. od pornografii albo od prostytutek. Uważam, że o uzależnieniu można mówić jak są zaburzone pewne proporcje. Ja mam np. tak, że mimo np. ciągu seksualnego (np. codziennie przez pięć dni z żoną) potrzebuję jeszcze spuścić z krzyża przy dobrym pornosie. Mam tak, że czasami brak jest seksu z żoną, a czasami z ręką jakby to nie brzmiało. Nie wydaje mi się, że jest to zaburzenie - uważam, że są to po prosty dwie różne potrzeby i nie można ich mieszać, ani tłumić (ciekawi mnie jednak to czy ktoś z was też tak ma). Wracając do tematu - czy zastanawialiście się, czy można kochając żonę i swoją rodzinę iść spuścić z krzyża na mieście i w sumie bardziej mi chodzi tutaj o profesjonalne usługi jak np. masaż ze szczęśliwym zakończeniem, albo zwykły seks, albo jakieś udziwnienia na które nie zgadza się żona, albo po prostu żeby pomoczyć w młodszej, ładniejszej i ciaśniejszej bez zbędnych ceregieli? Czy nie jest tak, że są to dwie różne potrzeby, które trzeba zaspokajać w różnych proporcjach? Ktoś ma jakieś przemyślenia?
  3. Piszę drugi raz bo pierwszy raz mi wywalił internet cały tekst... grrrrrrr.... to i tekst nie będzie już taki rozległy. W internecie znalazłem artykuł o tym, że kilku chłopa zostało skazanych za obcowanie z dziewczyną o ograniczonej poczytalności, czyt. pijanej. Różowy pasek w wieku 17-lat stwierdził, że pójdzie na imprezkę z chyba 6-ma chłopami i się urżnie. Podobno słynęła z rozwiązłości seksualnej i niezłych eksperymentów. Facecie poruchali, bo dziewczynie pewnie zamarzył się gang-bang. Pewnie coś poszło nie tak w planie różowego paska, bo pewnie nie dostała wpływów (organizator to syn kogoś z PSL) albo wydało się w jej rodzinie. Cóż wtedy zrobić? - podać do sądu o gwałt zbiorowy. Podobno gwałtu zbiorowego nie było bo sama chciała się dymać po pijaku, ale już zostali osądzeni o dymanie podczas ograniczonej poczytalności. No i tu Panowie widzę podstawowy problem - jak się ruchacie z pijaną dziewczyną to może Was podać do sądu bo się na trzeźwo rozmyśliła i już w sumie ruchanie z wami nie wydawało się tak atrakcyjne, ergo - zgwałciliście kobietę. Po drugie - babka może np. za pół roku zgłosić, że ją zgwałciliście bo nie udało się jej od was uzyskać zamierzonych korzyści no i macie problem... Wynika z tego, że całe swoje życie trzeba by nagrywać, a i tak to może nie pomóc, bo sądy mamy takie spierdolone, że mimo ewidentnych dowodów na taśmie o waszej niewinności sąd może nie przyjąć dowodu - a nieprzyjęty dowód jest tak jakby nie istniał, ergo - jesteście winni bo nie udowodniliście niewinności (tak, tak niby jest domniemanie niewinności).
  4. Jakie Panowie macie tutaj tempo. Ja nie mam aż tyle wolnego czasu i chęci aby pojawiać się tutaj codziennie. Wracając do problemu - jest tutaj kilka wartościowych odpowiedzi, które można chyba podsumować w bardzo prosty sposób: im wyżej w hierarchii społecznej istniejesz tym mniej potrzebna jest Ci kobieta. W przypadku kobiet jest raczej na odwrót - podejrzewam, że im bardziej kobieta chce się znaleźć wyżej w hierarchii tym bardziej potrzebny jej jest facet na którym może się wybić. Oczywiście są wyjątki od reguły, ale... znamy powiedzenie Mi się wydaje jednak, że kobieta jest jednak potrzebna jeżeli chodzi o potomstwo. Jednak, aby wychować dzieci w sposób właściwy potrzebny jest ojciec oraz matka. Nie uważam również, że mężczyzna (jaki by nie był) również nie potrzebuje towarzystwa w życiu bo inaczej zgłupieje i zdziczeje. Nie sądzę, że to towarzystwo może mu zastąpić kolega, prostytutka, czy kolejna 18-nastka wyhaczona na imprezie. Podsumowując co jest najistotniejsze - kobieta jest potrzebna w życiu każdego mężczyzny, ale ten mężczyzna musi być całkowicie wystarczalny. Kobieta ma być dodatkiem (jak np. pies czy kot w domu) do życia, a nie fundamentem. Trzeba kontrolować i nie przyzwyczajać się do kobiety. Traktować jak pupilka umilającego życie, ale nie przyzwyczajać aby można było w każdej chwili zmienić na inny, lepszy model - pod warunkiem zachowania niezależności mężczyzny. Według mnie samiec może się wtedy spełnić w życiu, będzie mieć osiągnięte potrzeby związane z życiem stadnym i powinien być szczęśliwy - traktować swoją kobietę jako dodatek, a nie podstawę! Chciałbym dodać również, że jeżeli ktoś już jest z kobietą to powinien o nią dbać i ją szanować. Jeżeli nie zasługuje na naszą opiekę i/lub szacunek - to zmienić na lepszy model. Piszę to bo po niektórych postach mam wrażenie, że niektórzy z was nienawidzą kobiet i chcieliby się ich pozbyć - uważam, że jest to druga skrajność i również jest nieprawidłowa.
  5. Witam, na wstępie - nie bardzo byłem wstanie sklasyfikować odpowiedni dział forum - jeżeli ktoś twierdzi, że lepsze będzie inne to proszę o przeniesienie. Tak ostatnio rozkminiam pewne sprawy w głowie, próbuję je sobie uporządkować aby skupić się bardziej na sobie, swoim rozwoju i swoim szczęściu, a nie zapewnianiu rozrywek innym ludziom (łącznie z moją żoną). Jednym z tematów nad którymi się zastanawiałem to właściwie do czego jest mi potrzebna kobieta w życiu? Jeżeli jestem niezależny finansowo - pieniądze zarabiane przez żonę nie są mi potrzebne. Jeżeli jestem niezależny finansowo - kura domowa nie jest mi potrzebna, bo mogę się stołować na mieście, dom może mi posprzątać sprzątaczka. Jeżeli jestem niezależny finansowo - mam bieżący dostęp do młodych, ładnych i ciasnych. Jeżeli jestem zaradny - potrafię sobie sam ugotować, utrzymać porządek w domu, uprać, wyprasować i nie narzekać, że całymi dniami tylko prasuję, piorę, sprzątam i gotuję. Jeżeli jestem zaradny - sam potrafię zadbać od strony technicznej o dom, podwórko, samochód, etc. Z doświadczenia małżeńskiego (póki co jeszcze krótkie) i tak wychodzi, że: pensja żony się przydaje (nie jestem niezależny finansowo tak jakbym tego chciał), obiady są rzadko (bo ja i ona pracujemy i nie ma czasu na pichcenie), sprzątaniem zajmuje się głównie ja, młoda nie jest, ciasna też i w dodatku ograniczona ilościowo (wiadomo o co chodzi). Gotować ja gotuję smaczniej, uprać sobie potrafię, prasować muszę ja bo żona nie lubi, sprzątanie mamy po połowie. Cały dom mam na głowie ja (bo to "męska rzecz"), podwórkiem zajmuje się żona, auto na głowie mojej. Jak tak przemyślę sprawę to żona mi przeszkadza w moim szczęśliwym życiu i teraz muszę zacząć kombinować jak się zająć sobą i samorozwojem, żeby mi się nie wpieprzała (bo przytul, bo co robisz, bo marnujesz czas, bo choć już spać, bo chcę pogadać, bo tamto i sramto)... Według mnie żona potrzebna jest do: - dzieci. Chcę mieć dzieci i je wychować. Ale tak w sumie to żona nie potrzebna, żeby mieć dzieci... - jednak dobrze jest mieć kogoś w domu, chociaż pustkę można próbować zapełnić w inny sposób... (jakieś pomysły?) - sytuacje awaryjne ze zdrowiem, chociaż jak się ma dzieci to mogą przejąć tą rolę... - najzwyczajniej w świecie - żeby sobie poruchać, ale jak wiemy z tym to czasami kiepsko... Czasami wydaje mi się, że żona jest jak piąte koło u wozu - tylko przeszkadza i się zastanawiam, czy większość z nas nie poradziła by sobie lepiej w życiu bez wiecznych problemów generowanych przez różowego paska...
  6. Feniks

    Witam

    Jaki parafianin? Deklaruję się bardziej jako ateista...
  7. Feniks

    Witam

    Witam wszystkich Braci Samców. Od dłuższego czasu biłem się z myślami odnośnie rejestracji, aby dorzucić chociaż małą cegiełkę do tego forum. Nie chcę zdradzać szczegółów prywatnych ze względów oczywistych. Powoli zacznę się wdrażać w forum i dopisywać moje spostrzeżenia, a póki co to witam wszystkich
  8. Posty na wykop -- samczeruno/książki -- braciasamcy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.