Cześć, odkąd pamiętam to mam z tym problem żeby komuś zwrócić uwagę, że coś mi nie pasuje, "odszczekać". Próbowałem to zmieniać, ale po sukcesie pojawiał się ktoś kto mnie zaskoczył i znowu gonitwa myśli o tym co mogłem zrobić... To co mnie blokuje to zawsze głębokie przeświadczenie, że popsuje atmosfere, to co powiem będzie mocno atakujące i że inni mnie wezmą jako jakiegoś przewrażliwionego. Kiedyś obroniłem się przed szwagierką która mnie co chwila zaczepiała że już łapie zgona jak tylko na chwile przymknałem oczy, powiedziałem jej o tym, że mi się to nie podoba to na drugi dzień miałem wyrzuty sumienia, że zepsułem atmosfere. Brzmi to irracjonalnie bo zamiast się cieszyć, że obroniłem siebie to miałem doła że zepsułem nastrój tego wieczora. Wczoraj znowu miałem taką sytuacje z atakowaniem mojej osoby, co skłoniło mnie do refleksji. Chciałbym w końcu opanować asertywność żeby nikt mi nie wchodził na głowę i wpędzał w dołek. Czy ktoś z was miał w życiu podobnie i to trwale zmienił? Na co trzeba zmienić swoje nastawienie?
Pozdrawiam