Skocz do zawartości

deleteduser133

Użytkownik
  • Postów

    95
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Kobieta

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia deleteduser133

Kot

Kot (1/23)

104

Reputacja

  1. Brzmi jak najgorsze korpo Raczej chodzi o to, by tak wybrać, by narobić się jednak jak najmniej (dopasowanie, niekoniecznie na zasadzie podobieństw). Będąc w związku w końcu tworzysz z kimś ‘dom’, a dom to strefa komfortu, a nie orka na ugorze, czy teren niekończących się starć. I nie ma chyba czegoś takiego jak ‘praca nad związkiem’ - w związku każdy pracuje sam nad sobą. Trzeba mieć przerobione własne problemy (lub przynajmniej je znać i nad nimi pracować), wiedzieć czego chce się od świata i ludzi, umieć szanować siebie i innych. Każdy przeżywa życie w pierwszej kolejności z sobą samym - na to, czy ktoś będzie nam w tym życiu towarzyszył i jak długo mamy jednak dość ograniczony wpływ (do tego życie innych też jest śmiertelne), więc tym bardziej warto dbać o własną kondycję psychofizyczną. W udanym związku trzeba też umieć nie warunkować własnego zadowolenia ze związku oceną znajomych, czy rodziny, wyleczyć się z FOMO, porównywania się z innymi, rozumieć, że każdy żyje tylko wycinkiem rzeczywistości (tu i teraz z bardzo określonym kimś) – czyli mieć przepracowaną samoocenę. I ogólnie trzeba umieć cieszyć się życiem, a czy w związkach czy nie, ludzie chyba miewają z tym największy problem
  2. @Angel_Sue Żyjemy w czasoprzestrzeni i zawsze ktoś będzie przed kimś lub za kimś, w korzystnym lub niekorzystnym dla siebie miejscu. Ocena zwykle zależy od tego, jaki punkt odniesienia weźmiesz. Jak kupujesz ostatni kg truskawek w sklepie, to też myślisz o tych wszystkich ludkach, którzy zajrzeli do sklepu później i też planowali kupić truskawki? 😉
  3. Ok - ostatnie podejście Natura kobiet rozpracowana jest na tym forum na tyle, byście nie wiedzieli, że rzadko która zdecydowałaby się na projekt dziecko bez zaangażowania ojca, bo wychowanie dzieciaka to proces czaso- i energochłonny, jak też kosztowny. W związku z tym, rzadko która kobieta wychowuje dziecko sama od początku, a samotną matką (rozwód, rozstanie) zostaje zwykle dopiero na jakimś etapie życia dziecka (0-18 lat). Bardzo rzadko jest nią od samego początku (nikt tego raczej nie bada, bo nie obeszłoby się bez wchodzenia z butami w czyjeś prywatne życie). I teraz czy źródła problemów dziecka z uczeniem się (pierwsze widać pewnie w wieku 7+), dziecka, które podjęło próbę samobójczą (wiek min. 11) lub które weszło na drogę przestępczą (okres nastoletni) należy szukać w tym, że w dniu diagnozy wychowywała je samotna matka, czy raczej w tym, że w najistotniejszym okresie życia lub też przez większość swojego życia dziecko było wychowane w rodzinie dysfunkcyjnej (przy czym nie każda rodzina dysfunkcyjna jest patologiczną, ale każda patologiczna jest dysfunkcyjną). Do tego w świetle prawa (i statystyk rządowych większości krajów świata) samotna matka to też ta, która żyje z ojcem dziecka w związku nieformalnym. W 2021r. co czwarte dziecko w Polsce urodziło się w związku pozamałżeńskim, czyli jest wychowywane przez ‘samotną’ matkę, która jednak nie zawsze jest samotna. Czasem jest w udanym ltr z jakimś odpowiedzialnym Panem, może nawet którymś z forum BS, który jedynie nie życzy sobie brać ślubu Oczywiście dużo związków się rozpada - to wiecie najlepiej. Gdybyś @Krugerrand napisał, że większość dzieciaków, która ma problemy została wychowana w rodzinach dysfunkcyjnych, zamiast ‘przez samotne matki’ to byłoby ok. Takim też określeniem – rodziny dysfunkcyjne – operują socjolodzy, psycholodzy, psychiatrzy i inni badacze, bo są świadomi (i często to podkreślają), że problemów dzieci nie warunkuje jeden czynnik = matka. Za dziecko odpowiedzialne są dwie osoby uczestniczące w jego poczęciu (wiadomo, że z odpowiedzialnością etc. bywa różnie, ale nie o tym ten wątek). Nie wspomnę o tym, że przeprowadzanie badań na wiarygodnej, a więc wystarczająco dużej próbie jest kosztowne i robi się je zwykle w jakimś celu. W kwestii społecznej/politycznej cel jest zazwyczaj wycinkowy i służy rozwiązaniu konkretnego problemu - jak w tych danych z USA (narkotyki/alkohol, rosnąca przestępczość). Nikogo nie obchodzi na jakim etapie rozpadają się rodziny (o ile gospodarka jakoś się kręci dalej), a co się dzieje w związkach nieformalnych wymyka się spod kontroli zupełnie (a jest ich coraz więcej). Nie wspomnę o tym, że badany musi też wyrazić zgodę na udział w badaniu lub na to, by ktoś przeanalizował życie i problemy jego dziecka (kto ma dzieci ten wie, ile kwitów trzeba teraz podpisywać, bywa, że pani w przedszkolu musi mieć pisemną zgodę na przytulenie dziecka w razie potrzeby).
  4. Wklejony link pochodzi z potencjalnie stronniczej strony (bynajmniej nie mam nic przeciwko roli ojców w wychowaniu potomstwa i ich równym prawo, a wręcz przeciwnie), informacje dotyczą w dużej mierze społeczeństwa amerykańskiego, a autor powołuje się na dane sprzed co najmniej dziesięciu lat, któreś jest nawet z 1993r. A w międzyczasie w rodzinach pełnych i niepełnych, patologicznych i tych pozornie normalnych dzieciom i rodzicom do rąk przykleiły się telefony, kilka komputerów, xbox lub playstation stały się niezbędnym wyposażeniem domu, a duża cześć dzieci (i rodziców) zaczęła żyć w sm’ach. I pandemia była po drodze. Ok, spadek dzietności i więcej rozwodów/związków partnerskich też. Problemy dzieci z uczeniem się uwarunkowane są genetycznie, biologicznie i społecznie. Samobójstwa warunkują czynniki psychologiczne (cechy osobowości, wydarzenia traumatyczne, umiejętności życiowe, uzależnienia), chorobowe (choroby psychiczne i somatyczne), społeczne (rodzina, szkoła: rówieśnicy i nauka; poczucie samotności/niezrozumienia) i demograficzne (wiek, płeć, miejsce zamieszkania). Wg WHO na jedną dokonaną próbę samobójczą dziecka/młodzieży przypada od 100 do 200 prób nieudanych (większość z nich jest tajemnicą czyichś domów, zwykle nie tylko tych z matką na wyposażeniu). Dzieci uciekają z domów po konfliktach z rodzicami, z powodu przemocy, a bywa, że ‘gigant’ jest spełnieniem ich marzeń o przygodzie (gdy nadopiekuńczy rodzice nie pozwalają na samodzielność lub miłość od pierwszego wejrzenia). Przy czym stopień udziału poszczególnych czynników w określeniu ich wpływu na konkretny przypadek stanowi problem badawczy, zależy też od zamysłu autora badań. @Krugerrand Może zbyt stygmatyzująco odebrałam określenie ‘większość (…) wychowywana była przez samotne matki’, ale na tym forum określenie ‘samotna matka’ jest stygmatyzujące. Znam samotne matki w realu, każda ma inną historię i nie wrzucam ich do jednego worka. Ty wrzuć wszystko do worka 'kobieta' - będzie łatwiej.
  5. @Krugerrand Dałam Ci szansę, byś doczytał i przyznał, że nie masz pojęcia o czym piszesz, zrzucając na samotnie wychowujące matki odpowiedzialność za częstotliwość podejmowanych przez dzieci prób samobójczych, ich problemy w nauce i ucieczki z domu (btw: dzieci wychowywane przez samotnych rodziców czują się za nich współodpowiedzialne, więc z takich domów uciekają najrzadziej). Dzisiaj po prostu podsumuję, że piszesz bzdury. A z czego wynikają problemy dzieci i młodzieży mądry doczyta sam. @Yolo Masz dzieci pod opieką, więc specjalnie wybrałam bezalkoholową
  6. @SzatanK nie każdy ma czas na pisanie podziękowań, więc użyłam pucharka. Ale specjalnie dla @Yolo : @Krugerrand Podaj, proszę, skąd czerpałeś wiedzę na ten temat i które to statystyki dowodzą tej 'większości'?
  7. Świetna książka o eksperymencie z podwyższaniem inteligencji i o ludziach generalnie: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4875015/kwiaty-dla-algernona
  8. Mam syna i w kwestii związków zrobi, co zechce – jego życie, jego wybory i możliwości, jego pokolenie, jego pomysły na szczęście i związki. Dużo większym zmartwieniem dla mnie będzie, gdy po świecie rozleje się wojna, niż że zamarzy mu się zaryzykować i wziąć z kimś ślub z/bez intercyzy. Czy tego chcemy, czy nie wszyscy jesteśmy uwikłani w kilkusetletnie tradycje, gdzie w większości kultur miała/ma miejsce jakaś uroczystość ‘zaślubin’ mężczyzny z kobietą. Ciężko to zmienić w jednym pokoleniu, wyrwać z głów, szczególnie środowisk mocno żyjących tradycjami religijnymi. Czy to wina i dążenie wyłącznie kobiet, feministek może jeszcze? A Kościół (mężczyźni) od kiedy niby pochwala nieformalne związki? I dlaczego wciąż PRowcom większości krajów łatwiej jest zbudować wizerunek polityka z żoną u boku, niż singla? Fakt, że od widoku Trumpa z Melanią bolały zęby @Amperka jak czytałam Twoją hipotetyczną reakcję na przekręty ze strony Twojej hipotetycznej synowej przypomniała mi się „Rzeź” Polańskiego - jeśli nie oglądałaś, to obejrzyj
  9. Ale to takie utyskiwanie w stylu 'o tempora, o mores' i patrzenie na świat przez pryzmat subiektywnych problemów, zamiast szukać nowych możliwości lub sposobów rozwiązania tychże problemów. Świat to nie tylko miejsce dla seniorów i pokoleń myślicieli Jak będziesz szedł chodnikiem i skupisz sią na wdeptanych w płyty gumach do żucia to też możesz mieć wrażenie, że wszyscy tylko plują. A tak nie jest. Być może i czasy są takie, że więcej ludzi próbuje osobiście sięgnąć dna, co nie oznacza, że się z niego nie odbiją. Poziom dna też wypada znać, po jego osiągnięciu zwykle przychodzi refleksja. Mnie tylko boli hipokryzja i bierne zapętlające się narzekanie (więc czasem reaguję). Chociaż może jest też w tym i jakiś ból podobny do Waszego w kwestii Julek, że świat nie jest taki jakbym chciała Gdybym na tym forum szukała atencji udzielałabym się częściej, a na wejściu napisałabym, że jestem zagubioną w wielkim mieście samotną studentką sztuk pięknych, niepewną swojej wartości w zepsutym świecie. Ja naprawdę potrafię czytać (to forum) ze zrozumieniem, nie zadaję tu pytań 'jak żyć' i nie szukam tu odpowiedzi. Zresztą przypomnij sobie kto założył ten chwytliwy temat w Rezerwacie właśnie? Czyżby ktoś łaknął atencji? Niestety nie kojarzę contentu syna Pawlaka, jakby może powiedziała Julka
  10. Miłego dnia z miłymi ludźmi! Szczególnie krytykom Julek życzę, by wyluzowali
  11. Blanka Lipińska ma przede wszystkim świetnych ludzi od promocji i jak widać powyżej daliście się złapać jak głodne gupiki, a nawet wirala tworzycie... Gratuluję @niemlodyjoda ! Sorry Panowie lat 30+, ale Wy chyba kompletnie nie rozumiecie czasów i Julek, które codziennie na Was zbijają lajki, a pewnie i kasę, skoro filmików o nich też na tym forum zapętlacie mnóstwo, a @Iceman84PL nawet wrzuca te same po kilka razy (wystarczy, że ktoś w wątku rzuci magiczne słowo 'Julka'). A Julka siedzi i zaciera łapki, bo oglądalność jej rośnie. Nie tylko dzięki fanom i wielbicielom, ale też dzięki takim 'krytykom' jak Wy. Tak samo dziwicie się, że na insta dziewczyny same siebie poklepują po plecach, kiedy któraś wrzuci banalną fotkę. Poklepują, bo też posiadają podobne konta, więc liczą, że autorka w rewanżu ich konto/relację też obejrzy/polubi (a za nią kolejne). Taki algorytm, które Julki znają, a Wy chyba wciąż nie
  12. Podsumowując: jeśli kobieta ma/chce mieć dzieci – źle jeśli kobieta nie chce mieć dzieci – źle jeśli kobieta zajmuje się małym dzieckiem – źle jeśli kobieta rzuca niemowlaka do żłobka – źle (bo powinna grzać go w ogniu domowego ogniska, zamiast fantazjować o karierze) jeśli jest w ciąży i chodzi do pracy – w oczy kłuje boleśnie, czyli też źle Może przynajmniej spójne postulaty wypracujcie.
  13. A ja w ogóle nie rozumiem oburzenia filmem tego typu, szczególnie Panów z forum, którzy przy każdej okazji kpią z netflixowych Julek i Karyn, więc wnioskuję, że to i tak nie ich target? Chyba, że jednak nie Literatura, czy filmy erotyczne wyższych lub niższych lotów zawsze były, są i będą, bo tematyka okołoseksualna interesuje każdego dorosłego i świetnie się sprzedaje. Fantazje Blanki L. są jakie są, tak jak i sama Blanka. Co kto lubi. Z kolei to, co kogo kręci i podnieca nie powinno podlegać przesadnej dyskusji, tak jak i o gustach się nie dyskutuje. Nic mi do czyichś fantazji seksualnych i tego, czy Julka lub Oliwka je zrealizuje, a jeśli tak, to czy zrobi to z Alvaro, czy ze Stasiem. Tak samo nie oburza mnie, że niektórzy Panowie z forum śnią na jawie o Białorusinkach, Ukrainkach, czy kompaktowych Tajkach. Trzymam kciuku i życzę powodzenia w prześwietlaniu charakterów Większość kobiet oglądających filmy typu 365 dni z pewnością odróżnia rzeczywistość od fikcji filmowej, zna swoje ograniczenia fizyczne i emocjonalne, do filmu podchodzi raczej jak do taniej łatwej rozrywki, a nie poważnego podręcznika o seksualności, więc nie ma po co rwać włosy z głowy, czy szarpać brodę, że ktoś to ogląda Tkwienie w pruderii i hipokryzji ma gorsze skutki, niż oglądanie teledyskowo-erotycznej szmiry, jakby nie było dla dorosłych. Do tego rzeczy mierne zwykle w naturalny sposób popadają w zapomnienie, opcjonalnie zostają źródłem żartów, czy memów. 365 dni na imdb ma ocenę 3,3/10, twarze Greya 4,1, ja szanuje swój czas i umysł i nie oglądam filmów poniżej 6 (a netflixa nawet nie mam). Ale przyznaję - po tym, jak zeszłego lata zobaczyłam hiszpańską wersję książki Blanki w sklepiku na jednym z lotnisk stwierdziłam, że kurczę, może jednak coś mnie omija, w końcu rzadko który polski 'pisarz' potrafi tak świetnie się zmonetyzować… No i dałam Blance szansę, zaczęłam czytać te jej 365 dni w wersji bezpłatnego fragmentu na legimi, ale hmmm… No nie dało się tego czytać i dobrnęłam tylko do drugiej strony
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.