Skocz do zawartości

deleteduser174

Użytkownik
  • Postów

    1898
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser174

  1. Odnotuj, że po alkoholu często kobietom mocno odwala pod kątem tej "suki w rui"... tu trzeba być po prostu ostrożnym i w nic nie wierzyć co mówi i jak się zachowuje. . Jak tylko widzę kobietę mocno wciętą, to po prostu w nic co mówi i jak się zachowuje nie wierzę a i sam fakt, że mocno jest na bani jest dla mnie wielką czerwoną flagą.
  2. Nie tłumacz tego kobiecie, którą odrzucasz. Jedyne, co osiągniesz to nauczysz ją, że następnemu a horyzoncie już tej niewygodnej prawdy o sobie po prostu nie powie. Ten, licząc, że poznał "tę jedyną" dowie się dużo później niż Ty i dla niego może już być pozamiatane. Znałem przypadek kobiety, której potencjalny partner powiedział, że nie mogą być razem, bo on ma fetysz i ona dla niego jest za szczupła. A on lubi naprawdę puszyste. To był taki majndfak dla Pani, ale jak uspokoiło jej ego... I tak. Miała w cholerę ze 30kg nadwagi i doskonale o tym wiedziała, bo na każdym zdjęciu, które udostępniała było to mega maskowane. Popełniłem ten sam błąd co Ty. Roześmiałem się gdy to usłyszałem co jej się przytrafiło i wyjaśniłem, że ten facet skłamał, bo my cenimy sobie zupełnie inne cechy. A to, że skłamał uzasadniłem tym, że swoją "preferencję" ujął jako "fetysz". Co miało świadczyć o tym, że on wie jaki jest standard, ona wie jaki jest standard i że zrobił to tylko, żeby jej nie urazić. Co usłyszałem w kontrze? Że jestem HIPOKRYTĄ, bo sam nie jestem szczupły, więc nie mam prawa wypowiadać się za inne osoby.
  3. Ty zakładasz tylko jeden scenariusz. Swojej zajedwabistości i tego, że kobieta po prostu nie może Ci się oprzeć... A to rzadko ma miejsce. Większość kobiet w tym wieku jest młoda, głupia, naiwna i... działa tu metoda "Ciało puszczone raz, puszcza się cały czas". No bo przecież dziewictwa drugi raz nie stracę... Bo jak nazwiesz gimbaziarę, która słyszy od koleżanek, że są już takie dorosłe, że mają za sobą już ten pierwszy raz i z tego powodu uważają się już za takie dorosłe i dojrzałe? I ta młoda, głupia i naiwna, dla dołączenia do grupy decyduje się na pójście z kimś do łóżka? DESPERATKA. A jak nazwiesz tę, która już przeżyła swój pierwszy raz i po minięciu okresu zauroczenia wchodzi czym prędzej w inną relację byleby z kimś być, bo było fajnie wcześniej i ona znowu chce tak? DESPERATKA. A jak nazwiesz tę, która jest sama, a wkoło koleżanki kogoś mają, więc i ona super usilnie szuka, by móc się pochwalić czy po prostu mieć o czym rozmawiać z koleżankami? DESPERATKA. Każda kobieta, która ma przykłady innych samic wkoło, które mają coś, czego ona nie ma a chciałaby będzie działać z DESPERACJI. Motywacji do bycia z kimś kobiety mają multum.
  4. Ja bym się raczej pochylił nad tym jak ogarniają to małpy człekokształtne. W mojej opinii łatwiej byłoby Nam zrozumieć te mechanizmy, pogodzić się z nimi. Spróbować odnaleźć plusy i minusy bycia takim Alfą, Betą. Jak potraktują Nas samice w takich czy innych okolicznościach. Jak potraktują Nas inne samce. Kiedy możemy liczyć na wsparcie i w jaki sposób będzie ono działać na naszą korzyść. Nasze męskie "obchodzenie się z emocjami" to przede wszystkim sprawczość, działanie i nie uleganie nim. Mamy do tego dobre mózgookablowanie i chemicznohormonalnodopalanie. Takie "idź i zastanów się nad swoim zachowaniem" to chujowy program matczyno, nauczycielko, przedszkolanko BABSKI. FACECI NATURALNIE TAK NIE DZIAŁAJĄ. My nie tak rozwiązujemy problemy. Overthinking jest do przepracowania. Trzeba z tym walczyć. "Nie przejmuj się i zajmij się czymś pożytecznym" naprawdę działa. Siedzenie i boksowanie się ze swoimi emocjami w nieskończoność NIC NIE DAJE. Nie przynosi ulgi. Nie daje rozwiązań.
  5. Panowie. Jakby siegnac do poczatku tematu to narracja jest cały czas taka sama. Wszystkie usprawiedliwienia "dlaczego nie mogę tego zrobić". Człowiek ma wyuczoną 100% bezradność życiową. Zero decyzyjności. Cokolwiek napiszecie to albo poprosi o radę typu "ale co ja mam zrobić" albo od razu Wam powie dlaczego tego czy tamtego nie chce robić. Tak naprawdę dobrze mu z tym, że rodzice na niego całe życie łożyli i kto by chciał to zmieniać?
  6. Bądźmy racjonalni. Są takie domy, gdzie do dziewczynki mówi się "księżniczko", ale też takie, gdzie mówi się: "Ty normalna jestes?" z ogromną pretensją w głosie, gdy ta zrobiła cokolwiek nie tak w ocenie rodzica. Czy do nastolatki 17lat idącej na domówkę: "znowu idziesz się kurwić"? (podaję przykłady z życia wzięte). Naszym zadaniem jako facetów jest NIE DAĆ SIĘ PONIEŚĆ magii pusi i takie osoby z patologii wyłapać. I nie... to nie jest JEJ WINA. Nie da się jej "uratować" Nie, nie da się jej naprawić na siłę. Nie, nie będzie dobrze, miłość niczego nie załatwi. Nie, nie ma znaczenia jak dobrzy dla niej będziecie, bo... "Czym skorupka za młodu nasiąknie tym na starość trąci" Jedyne, co dostajecie to wejście w jej świat w którym po prostu ZGINIECIE. Szybciej stracicie zdrowie, nerwy, pieniądze i CZAS niż coś dobrego z takiej relacji z taką pato-partnerką wyjdzie. Bo potem czemu się dziwić, że się wzięło strucla/ulepca z komisu, wyklepanego w stodole i że nagle ten strucel, choć polakierowany, poszpachlowany, spasy w porządku, ale jeździć się tym nie da. I tylko kasę na naprawy trzeba ładować... i każda następna wizyta w warsztacie okraszona jest nadzieją, że WRESZCIE już teraz będzie dobrze... A potem się OCZYWIŚCIE okazuje, że jest tylko dobrze na chwilkę. I każdy rozsądny człowiek wreszcie dochodzi do wniosku, że strucla trzeba się pozbyć lub sam strucel za którymś razem odmawia krytycznie współpracy i ląduje na śmietnisku.
  7. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Bardziej się Pani urazić nie da. My tylko nazywamy jej zachowanie. Znaczy rogi dorabia mężusiowi przy różnych okazjach? Szon po prostu.
  8. Przejmujesz się opinią kobiety, która na miano kobiety nie zasługuje. Szon, szlauf, owszem. Nie wyszedłeś na nikogo. Pokazałeś zasady. Są rzeczy, których się po prostu nie robi. Pomyślałeś i się wycofałeś z czegoś, co nie wiadomo gdzie by Ciebie zaprowadziło. Zrobiłeś bardzo rozsądnie. I masz 100% rację w tym, że takich gierek nie wolno po prostu zaczynać, bo gdy "gadzi" wchodzi do gry to koszty i wysiłek wyjścia z tematu są cholernie wysokie.
  9. Nie powtórzysz tej operacji drugi raz... nie da się. Ty uległeś... ale nie jej... Uległeś swojemu gadziemu mózgowi. A w grze z panią najrozsądniejsze jest, wg mnie, okay, zagrać, ale w pewnym momencie pokazać nieprzekraczalną granicę. Możemy żartować, możemy flirtować... rzucać jakieś podteksty... ale tylko tyle. Tyle wolno. Boś Ty dziewojo zajęta... a ja zajętych nie tykam. Tym możesz wygrać walkę o swoje ego.
  10. Tak, tak... haha. dobre heheszki ale. No na razie to ja chcialbym zrozumieć jak Ty to zamierzałeś/zamierzasz rozegrać. 1. Złamałem zasady i dałem się zauroczyć. 2. Mam okazję potestować to dalej... 3. Jestem przekonany, że ona nic nie wie i nie rozumie co mi w środku zagrało. Ale co chcesz potestować? Jak? Udawać niedostępnego? Być w otoczeniu i testować jak to ona będzie skakać wkoło Ciebie a Ty nic? Bo na razie z niedostępnego w pierwszej chwili, zrobiłeś się nie odrzucający, a potem płynnie przeskoczyłeś na okazywanie zainteresowania. Więc co tak naprawdę chcesz tu testować? Bo grając w tę grę nie możesz wygrać. W tej grze jest tylko jeden zwycięzca... ten, który nie zagra...
  11. To byłby NIESAMOWITY PLOT TWIST, gdyby się nagle okazało, że całe to chodzenie wokół panny było tylko po to, żeby dorwać się do jej męża. 😁 Tak, to byłby 100% Szach i Mat. A na imprezie odbywa się rozmowa, gdzie mimochodem mówisz jak patrzysz na różne związki, jak te kobiety, i to właśnie zajęte... zachowują się jak lwice w rui... i że miałeś WIELOKROTNIE takie przykłady z własnego doświadczenia, dlatego po pierwsze jesteś singlem a po drugie, to jakbyś miał z kim być, to tylko z drugim facetem. I dodajesz, że obecnie wśród związków, prawdziwych związków między ludźmi to najbardziej trwałe są związki gejowskie. I patrzysz jak się Pani odpala...
  12. Poczytaj Przygody Pana Samochodzika Zbigniewa Nienackiego. Nawet w przaśnym PRL'u ktoś, kto zajmował się historią i sztuką musiał mieć "to coś"... ale nie wyrywał lasek na swoją wiedzę.
  13. Ja bym proponował autorowi wątku obejrzeć jak to robią zwierzęta... To jest niezainteresowany samiec.
  14. www.google.pl hasło wyszukiwania "jakie cechy kobiecego zachowania i charakteru odrzucają mężczyzn"" Ewentualnie zalecam taki proces myślowy. Weź listę cech kobiecych, pożądanych przez mężczyzn postaw minus na początku każdej cechy. 3 miesiące jej tu nie było, wchodzi i zakłada temat "Proszę mi odpowiedzieć, proszę się wypowiedzieć"... A co to jest... koncert życzeń?
  15. Ale PRZESTAŃ myśleć jak mężczyzna... Patrz jak to robi kobieta. Ciepliwie, drobnymi kroczkami... prawie niezauważalnie. Na weselu ludzie się poznają, ktoś do kogoś podchodzi do stolika, wita się, kuzyn przedstawia dalekiego kuzyna, znajomy znajomego. Super okazja do zamienienia z kimś bez jakichkolwiek podejrzeń słowa, uściśnięcia dłoni, złapania kontaktu wzrokowego. Ty podchodzisz do baru... ona też może... a to, że akurat w tym samym momencie, "to przecież przypadek". Ludzie siedzą za stołami. Rozmawiają, obrzucają wzrokiem salę, czy to problem spotkać się przypadkowo z kimś wzrokiem? Niby nie... do momentu jak nie zauważysz, że tego spotykania się wzrokiem za dużo jakby i to nie jest przypadek. Tańczycie. Jesteś sam, więc możesz tańczyć "w kółeczko" z jakąś grupką... no to można dołączyć do tej grupki. Choćby z mężem... a jak mąż "nie tańczący" to nawet lepiej... No bo przecież "nie będę siedzieć tak za stołem jak kołek, na weselu jesteśmy. To Ty bucu sieć, a ja idę się bawić"... i dama ma wolną rękę. A zatem skąd wniosek, że była to pozycja przegrana dla niej? A czy doświadczony wędkarz liczy na to, że jak wrzuci haczyk do wody to w godzinę złowi rybę? Wie, że czas tu gra rolę... Przecież doświadczony wędkarz chodzi kilka dni w to samo miejsce i zanęca. Rzuca przynętę. Przyzwyczaja ryby do żerowania w tym miejscu. PRZYGOTOWUJE warunki. A ile razy czuje już drganie spławika a jak "zacina" to dostaje tylko pusty haczyk z objedzoną przynętą? Kto tu był myśliwym a kto zwierzyną? Kto łowił CAŁĄ NOC... robiąc podchody nawet i po opuszczeniu wesela? Była z mężem, wracali razem... to po kiego grzyba Ci informacja "czy cało i zdrowo wrócili do domu"? Jeżeli tak się o nich chciałeś zatroszczyć, to czemu jego nie dodałeś do znajomych. Przecież miałbyś lepszy pretekst. "Cześć Adrian/Zenek/Andrzej. Fajna impreza była, nie? A jak tam wróciliście? Wszystko okay? No... to super. Słuchaj, bo rozmawialiśmy o tej imprezie za jakiś czas. No fajnie było się poznać, moglibyśmy to powtórzyć. To jak się organizujemy? To Kuzyn da znać co, kiedy i jak? Tak?" Ty się odsłoniłeś po całości. Wystawiłeś łeb zza węgła i myślisz, że snajper Ciebie nie widział, dlatego nie strzelił? A on dopiero szykuje się do strzału.
  16. Tak to sobie racjonalizuj i tłumacz. Zaaranzowana akcja z podwozka. 1:0 dla Pani Podeszla ustalac szczegoly a nie on 2:0 dla Pani Zagajanie tematow w samochodzie podczas jazdy 3:0 dla Pani Kto zostawil torebke w Twoim samochodzie? 4.0 dla Pani (poza tym, naprawde nie znasz tego najprostrzego tricku na swiecie z pozostawieniem "pretekstu" do kontaktu?) 4:0 Wędka zarzucona, przynęta dynda na haczyku... Kto pierwszy kogo dodal na fejsie? 5:0 dla Pani Kto pierwszy napisal do kogo? 6:0 dla Pani. Pływasz wkoło haczyka i obwąchujesz przynętę... Pani po Twoim zachowaniu DOSKONALE WIE, że byłeś zainteresowany/zauroczony itp/itd. Dodaj do tego mikroekspresję, jaką u Ciebie obserwowała na weselu i w trakcie jazdy. Odwracanie wzroku, być może burak na twarzy czy zaczerwienione uszy, jakieś nerwowe ruchy po kontakcie wzrokowym czy nagle "zawieszenie się" na to co powiedziała (świadczące, że właśnie przetwarzasz mocno dane w mózgu)...
  17. Nie wątpię, że to co robisz ma służyć temu, by były samodzielne bardziej niż kto inny. Ale z takim bagażem z domu, gdzie nigdy nie byłaś dość dobra? Ty masz we własnej głowie tak wyciągniętą poprzeczkę samodzielności, tego co "normalne", że wątpię czy potrafisz oszacować ten właściwy poziom. Same hasła wewnętrznego krytyka "muszę", "trzeba", "należy"... zero luzu, 100% ciągłej spiny. Zadowolenie siebie samej graniczy z cudem. Zadowolenie z innych jest niemożliwe o ile nie wchodzą na Twój poziom lub robią dokładnie tak, jak im powiesz. Żadnej akceptacji samodzielności innych w Twoim otoczeniu, zależnych od Ciebie lub współistniejących z Tobą, bo zawsze robią to gorzej niż Ty byś zrobiła. Jedna wielka chodząca krytyka. Pisałaś o tym wielokrotnie... Mąż jest do niczego, bo... Teść jest do niczego, bo... Ludzie wkoło są do niczego, bo... A dzieci wychowasz w takim rygorze, że je zajeździsz swoim dążeniem do samodzielności... I żeby nie było... ZNAM TO z własnego przykładu. "Osobowość anankastyczna": "Skąd się bierze osobowość anankastyczna":
  18. Super. Wreszcie wiemy skąd u Ciebie potrzeba bycia perfekcyjną. Patrz w/w Mam nadzieję, że pozwalasz dziecku samodzielnie oddychać? Smoczek? Koper włoski? Super przesada. Może czas odciąć rodziców od komentarzy na swój temat? Może czas ograniczyć toksyczne wpływy? Jesteś już duża, dorosła, masz dziecko/dzieci... Czas na samodzielność.
  19. Tu się troszkę posprzeczamy. Tak, jak doskonale wiecie (Wy, Kobiety) jak chcecie urządzić pokój dziecka, jakie ciuszki, pieluszki, fartuszki kupić tak NAGLE... w momencie urodzenia dziecka odkrywacie, że teraz jesteście MAMAMI i że teraz będzie inaczej. A BULLSHIT... To jest element klasycznego "ale to nie moja wina." A za chwilkę za tym idzie rada w stylu "To Ty coś z tym Misiu zrób. Ty mi przypomnij, że jestem nie tylko Mamą, ale nadal żoną, partnerką, kochanką"... A szczególnie wtedy, gdy wchodzi panika w "samiczce" jak dziecko jest nie do ogarnięcia to ja np wolałem przejąć płaczące dziecko. Ponosić spokojnie na piersi, ignorując totalnie jego płacz. Mówiłem spokojnym, niskim głosem do niego, żeby słyszało ten głos, cierpliwie głaskałem. Jak głowę miało na mojej klacie, to słyszało to "mruczenie" całym ciałem i się uspokajało. Kolejna sprawa, jak miało kolkę, to tylko ja dawałem radę tak je ułożyć na sobie, żeby miało w miarę wygodnie. Po pół godzinie spokojnego noszenia przy sobie brzuszek reagował pięknie a dzieciak się uspokajał. Wiesz co to robiło z partnerką? Czuła się gorsza, bo to ona powinna ogarnąć lepiej, bo przecież JEST MATKĄ... Więc z tą rolą "Matka" to ja bym tak nie przesadzał. Widziałem kobiety, które tak panikowały w tej roli, jak cokolwiek szło nie wg klucza, że te emocje MOMENTALNIE przenosiły się na dziecko, które płakało jeszcze bardziej. Miałem w rodzinie ksywę "Dziad szeptun"... bo byłem w stanie uspokoić praktycznie każdego noworodka... O ile dana matka dawała te kilka minut by go uspokoić... Bo było wręcz po 5 minutach noszenia, kiedy dziecko jeszcze było rozkrzyczane "daj... nie mogę patrzeć jak..."... I w taką przestrzeń jak ma się ojciec dziecka wbić? Jak ona nie wie co robić, ale i tak uważa, że wie lepiej bo ona jest "Matką"... Co do wytłuszczonego tekstu... O nie... dziecko NIGDY nie płacze bez powodu. Kwestia by ten powód odkryć... Za mocno ściśnięty brzuszek pieluszką, niewygodny, drapiący śpioszek, za ciepło, za zimno, głodne, objedzone, zasikane... za głośno wkoło... powód jest zawsze.
  20. To może spróbuję doprecyzować. Kiedy oglądałem ten film pierwszy raz i... może kolejne 2-3 razy, wtedy uważałem, że ona nie powinna tak się zachować. Czułem, że to cholernie niesprawiedliwe co się stało. Jak się stało. 4-ry lata to przecież nie jest tak wiele czasu, żeby się poddać i go "zakopać" chociaż nie ma dowodów. Dziś rozumiem, że ona raczej MUSIAŁA tak się zachować. Rozumiem i akceptuję. Tak jak napisałem w podsumowaniu: "teraz to po prostu oczywiste".
  21. W którymś momencie będziesz w stanie "posprzątać" takie otoczenie. Choćby poprzez możliwość zmienienia go na inne. "Sprzątasz" przenosząc się w inne miejsce. Do przestrzeni bardziej DLA CIEBIE przyjaznej/adekwatnej.
  22. W porządku... okay. Natomiast zobacz, że szybciej przyszło Ci pojechać jakimś schematem odpowiedzi niż zapytać "Ej... stary, ale ja nie kumam coś Ty do mnie napisał?" Pal go sześć... nieporozumienie, to nieporozumienie. Zdarza się. A tu mi sie coś przypomniało...
  23. BEZPODSTAWNE użycie słowa "shaming" w dyskusji jest w mojej ocenie przyjęciem pozycji defensywnej oraz udanie "bycia ofiarą". Osoba zaproszona do dyskusji argumentami może, zamiast włączyć się do dyskusji, poprzez odniesienie się do argumentów strony przeciwnej, wybrać "grę pozorów" i wtedy wybiera oskarżenie o bycie ośmieszanym.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.