Skocz do zawartości

Jason22

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Jason22

  1. Też jestem młodym kierowcą i zawsze jak widzę przejście dla pieszych to mój umysł wchodzi w tryb Terminatora i analizuje wszystko dookoła w sposób 100 krotnie dokładniejszy. Kodeks ruchu drogowego jest jasny: kierującemu pojazdem zabrania się: wyprzedzania pojazdu na przejściu dla pieszych i bezpośrednio przed nim, z wyjątkiem przejścia, na którym ruch jest kierowany, zabrania się omijania pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu. Nie zależnie od tego czy przy przejściu są piesi czy ich nie ma wyprzedzanie jest zabronione (chyba że są przed przejściem światła wiadomo). Jakby to powiedział mój instruktor: "W ruchu drogowym nie ma co się kierować intuicją tylko trzeba przestrzegać przepisów. Intuicyjnie zawracając na rondzie lepiej jest je ściąć w lewo tym samym zaoszczędzając paliwo i czas, a nie objeżdżać je dookoła - jednak nie jest to zgodne z przepisami więc intuicja jest tu zgubna". A z takim kurestwem spotkałem się chyba dwa razy osobiście. Na niebieskich trzeba uważać podwójnie bo często są to skurwiele, którzy przyhamują przed przejściem aby sztucznie wyglądało że ich wyprzedziliśmy, a wtedy światełka na suce się załączają i cyrk się otwiera...
  2. @Ace of Spades Tak z ciekawości, a mógłbym się zapytać skąd u ciebie zdanie o tym, iż kobiety są w większości aseksualne i traktują seks jako drogę do osiągnięcia jakiegoś celu? Opierasz je o swoje doświadczenia, obserwacje? Co do Twojego pytania to myślę, że większość tych siedzących z kotami to kobitki po ścianie, które wybalowały się na karuzeli podczas swoich złotych lat, i teraz uświadomiły sobie, że najlepsze lata życia straciły na zabawie i seksie nie zabezpieczając swojej przyszłości. Po prostu teraz siedzą z kotami bo seks nie sprawia im takiej przyjemności jak kiedyś. Oczywiście uogólniam...
  3. Dzięki Bracia za wyjaśnienie paru kwestii. Nie owijając w bawełnę: pora skończyć zachwycać się nad sobą, swoją wiedzą teoretyczną i zacząć ją wykorzystywać w praktyce. Rzeczywistość zweryfikuje czy jestem tym kozakiem za jakiego uważam się w myślach, czy jeszcze musze się duuużo nauczyć.
  4. Fajny artykuł. Na tyle ile zrozumiałem Pan Rollo Tomassi pisze o AFCs (Average Frustrated Chumps) czyli można powiedzieć (jeśli dobrze kombinuję) takich beciakach, białorycerzach, bluepillowcach którzy chcą zbliżyć się do dziewczyn i stają na głowie aby zwrócić uwagę na siebie "tej jedynej" ale nie udaje się im. Natrafiają na złoty bilet do fabryki czekolady - PUA i dzięki temu zdobywają umiejętności poderwania każdej dziewczyny. Ale już po poderwaniu i zdobyciu dziewczęcia wpadają w LTR i ujawnia się ich stara rama AFC i wracają do bycia beciakami. Innymi słowy PUA nauczyło ich jak poderwać każdą dziewczynę i pozwoliło im poczuć się wyjątkowym, oświeconym osobnikiem. Ale nie nauczyło ich jak naprawdę, na serio w życiu codziennym być samcem alfa, facetem o silnej ramie z krwi i kości - w dalszym ciągu są AFC jedynie z tą różnicą, że dzięki PUA umieją podrywać. Dobrze rozumiem? U mnie podobnie jest z redpillem dał mi on możliwość czucia się wyjątkowym, oświeconym osobnikiem, ale w głębi umysłu dalej niezmiennie jestem tym białorycerzem myślącym, że kobiety to nieskazitelne aniołki na naszym łez padole? Wyszedłem z matrixa ale nie zmienia to faktu, że moja zbroja cały czas spoczywa na mej piersi?
  5. Witam Bracia! Na forum jestem od niedawna (wczoraj minął tydzień). Parę osób już mnie poznało i zaznajomiło się z moją osobą. Zaciekawionym linkuje moją historyę (alert dużo czytania). Tym razem zwracam się do Was o pomoc, poradę, sprowadzenie do pionu, zimny prysznic - cokolwiek. Ogólnie to co odkrywam na forum czytając je (a jest to istna skarbnica wiedzy) troszkę mi namieszało w głowie i wiedza, którą cały czas zwiększam powoli zaczyna mnie przytłaczać. Otóż, jak wiecie jestem jak na człowieka „obudzonego z matrixa” młody, nawet bardzo młody. Jest to dla mnie zarazem błogosławieństwo jak i przekleństwo #nieczujeżerymuje xD. Po przywitaniu się z Wami w moim pierwszym poście kolega @Spokojnie przestrzegał mnie przed szybkim popadaniem w samozachwyt. I chłop miał świętą rację. Od kilku dni zauważam to u siebie – czuje się tak jakoś ponad wszystkimi, tak jakbym wiedział coś czego inni nie wiedzą, jakbym był lepszy od innych, samowystarczalny, nikt nie jest mi potrzebny do szczęścia, ja jestem zdolny zapewnić sobie szczęście, czuję taką harmonię jakby. Kurde no i w sumie to paradoksalnie nie daje mi spokoju (dlatego piszę o tym na forum), ponieważ wydaje mi się, że nie jest to efekt pożądany i w mózgu najprawdopodobniej uaktywniło się moje ego lub coś co było uśpione a wiedza i przewaga jaką zdobyłem dzięki forum i redpillowi obudziło to. Dodatkowo dzisiaj też obejrzałem filmik na jednym z kanałów o tematyce czerwono pigułkowej o „Poznawaniu siebie” a w nim natknąłem się na takie stwierdzenie – cytat: ‘’U ludzi wkręconych w tzw. rozwój duchowy często obserwować można Ego podszywające się pod Ja. Poznasz je po tym, że mając już jakąś wiedzę będziesz czuł się lepszy od innych, będziesz miał uczucie wyższości. Jeśli się na tym złapiesz to będzie sygnał, że ego uwiodło cię potrzebą kontroli’’. Co to do cholery znaczy, wytłumaczy mi to ktoś tak na chłopski rozum? To co czytam na forum, redpill, samodoskonalenie się itp. - to wszystko uaktywniło moje ego? Dobrze rozumiem? O co kaman? To, że powoli nakreślam sobie plany co będę w najbliższym czasie robił z moim życiem (napisze kiedyś o tych planach na forum), to że zrozumiałem iż swojego szczęścia nie powinienem pokładać w innych a być szczęśliwy sam ze sobą - jest złe!? Przez to popadam w samozachwyt??? Help me, please... PS. Świeżakownia to dobre miejsce na takie tematy, czy powinienem to pisać gdzieś indziej?
  6. Owszem nie obce mi są takie filmy, ale nigdy do nich nie waliłem. Bardziej zawsze rajcowały mnie filmiki kobiet solo, lub kobiety z jednym facetem i przy takich dochodziłem. Lale, które wyczyniały rzeczy takie jak gangbang, z jednej dziurki do drugiej i do gęby, wydawały mi się tak zepsute i marginalne, że nie wyobrażałem sobie, tego aby w rzeczywistości takie istniały. Były to dla mnie jednostki stawiane na równi z narkomanami, pedofilami etc. no ogólnie ludzie zepsuci do szpiku kości.
  7. Witam. Jest to mój drugi wpis na forum (pierwszy zgodnie z regulaminem to przywitanie się i krótkie opisanie jak trafiłem do Bractwa). Teraz pozwolę sobie przybliżyć Wam nieco bardziej szczegółowo moją osobę. W zasadzie to nie mam jakiejś porywającej historii do przekazania. Nie jestem nawróconym typem, którego lala owinęła wokół palca a potem rzuciła, nie jestem mężem, któremu żona przyprawiła rogi, ani rozwodnikiem walczącym o prawo do kontaktu z dziećmi. Jestem zwykłym chłopakiem, który jeszcze nigdy nie był w związku z dziewczyną, nigdy też nie randkował i ogólnie do pewnego momentu w życiu dziewczynami się nie interesował. Myślicie pewnie: Oho przegryw, który jakimś cudem natrafił na redpilla. Pewnie homoś, że nie próbował nigdy ten teges z dziewczynami, bo skrycie to woli chłopaków. Co xD, ktoś w takim głupim wieku (niecałe 20 wiosen) kiedy hormony buzują i popełnianie głupich decyzji to chleb powszedni pisze coś takiego, to troll na stówę. Otóż nie, nic z tych rzeczy, już tłumaczę. Zawsze byłem typem takiego samotnika (po prostu lubiłem rozmawiać i przebywać z osobą inteligentną, czyli z samym sobą xD). Owszem kolegów zawsze kilkunastu miałem, na imprezki chodziłem, alko zacząłem pić w gimnazjum, następnie papieroski wiadomo. Ale zawsze w głowie miałem takie myśli „Nie pozwól się stoczyć”, „Nigdy nie bądź takim jak inni”, „Nie zawalaj szkoły”. Miałem swoje granice, których po prostu nie przekraczałem. Pamiętam, że w gimnazjum chciałem udowodnić, że jest możliwe bycie kujonem, prymusem, piątkowiczem i zarazem, gimbusem, ekstrawertykiem, imprezowiczem. Znalazłem więc grono rozrywkowych kolegów i to co sobie postanowiłem zacząłem realizować. W gimnazjum się udało. Ale potem przyszedł ogólniak… Drogi z moimi kolegami się rozeszły (poszliśmy do innych szkół), co prawda parę razy jeszcze ze sobą imprezowaliśmy, ale w pewnym momencie kontakt między nami się po prostu urwał (i w sumie dobrze, bo poszli w ogólniaku w dragi i stali się patointeligencją rodem z piosenek Maty, dosłownie jeden do jednego). W liceum z kombinacji gimbusa-kujona przemieniłem się w ziomka, praktycznie bez znajomych z lekkimi stanami lękowymi, który nie wie po co w ogóle istnieje. Dlaczego uważam się za swojego rodzaju samotnika? W gimnazjum zacząłem palić e-papierosy, pić alkohol, imprezować i towarzystwo znalazło się samo, ale w tym towarzystwie nie byłem sobą. Byłem osobą, którą towarzystwo chciało abym był: żartownisiem, gościem zerującym browara na raz, odważniakiem próbującym kupić browara i fajki bez dowodu, gościem robiącym ku uciesze klasy żarty na lekcjach i inne tego typu durnoty. Dopiero w liceum uświadomiłem sobie, że nie było to dobre posunięcie. Dlatego też w ogólniaku trochę odizolowałem się od rówieśników. Nie interesowały mnie imprezy (w ogóle nie byłem na nie zapraszany), nie paliłem fajek, ograniczyłem alkohol do minimum, nie interesowała mnie muzyka, której słuchali rówieśnicy (jakieś pożal się boże rapsy o dragach, dupach, seksie i alkoholu), nie interesowało mnie to czy jutuber A będzie się bił z jutuberem B, miałem gdzieś to czy laska z klasy X dała dupy temu kolesiowi czy innemu, nie interesowała mnie kolejna drama w szkole, czy to że jakiś tam influencer kupił mieszkanie z ekipą i będą tam imprezować i robić challenge - miałem to głęboko w dupie. Wolałem posłuchać mojej własnej muzyki, która niesie za sobą jakiś przekaz (ogólnie oldschool, albo jacyś współcześni wykonawcy, którzy mają choć trochę oleju w głowie), zamiast oglądać jakieś durne challenge wolałem przeczytać dobrą książkę, zagrać w jakąś wciągającą grę, lub wysłuchać wartościowego materiału na Youtubie o historii, filozofii, nauce, polityce, ekonomii czy doskonaleniu siebie (w okresie licealnym wpadłem na takie kanały jak np.: „Grzechu 40” i jego świetną serię „Pytajcie, a będzie wam dane”, „Prosta Ekonomia”, „Szymon Mówi”, „Woja Idei”, „Czas Gentelmenów”, „ciekawehistorie” i wiele innych). Jak było u mnie z dziewczynami? W skrócie powiem tak: do maja roku 2021 (napisałem wtedy maturę i krótko potem się Przebudziłem) byłem zagorzałym katolikiem… Teraz po krótce przedstawię, jak wyglądał mój profil psychologiczny (chyba tak to się jakoś nazywa). Zgodnie z Pismem Świętym nawet pożądliwe spojrzenie na kobietę jest grzechem więc wolałem nie patrzeć. Oczywiście człowiek to tylko człowiek więc dziesiątki razy upadałem i spowiadałem się z tego. Krew nie woda i w tak młodym wieku nie potrafiłem niekiedy powstrzymać mojego popędu seksualnego więc często gęsto iskałem fistaszka do filmów pornoiduszno, ale robiłem to inaczej niż inni. Otóż na NoFap natrafiłem już na początku gimnazjum więc wiedziałem, że nadużywanie porno przy masturbacji nie jest niczym dobrym dla mózgu. Wraz z odkryciem NoFapa dowiedziałem się, że porno i masturbacja to grzechy ciężkie i obowiązkowe jest z nich spowiadanie się. Od tego momentu zaczęła się taka schematyczna masturbacja: 1. Spowiedź (praktycznie co miesiąc), 2. następnie 2-3 tygodnie pełnej czystości (zero porno, zero walenia, zero obczajania fajnych lasek na ulicy i innych świństw), 3. w końcu następował moment słabości, kiedy już ciśnienie w majtach było za duże, 4. Potem tydzień rozpusty, czyli walenie ile wlezie i oglądanie codziennie porno, obczajanie lasek w szkole, fantazjowanie itp. 5. schemat zamykała co miesięczna spowiedź i tak zapętlamy aż do momentu Przebudzenia. W taki oto sposób zaspakajałem mój popęd seksualny. Natomiast dziewczyny spotykane w szkole lub na mieście traktowałem hmm... tak po prostu, jak ludzi, ani mnie one nie ziębiły ani nie grzały. Jakieś tam koleżanki wiadomo były, gadało się z nimi jak tam weekend minął, czy do sprawdzianu się nauczyły, czy lekturę przeczytały, albo że już nie wyrabiam psychicznie w tej szkole (takie tam licealne pogaduszki xD). Ale nigdy żadnej nie podrywałem, nie chciałem zaprosić na randkę (no bo przecież jak popatrzę się jej na nogi, biust czy dupeczkę to to jest grzech, nie daj bóg bym walił sobie do jej zdjęć, to już w ogóle piekło po śmierci murowane, a o pierwszym razie czy całowaniu się to nawet nie wspomnę). Dodatkowo zawsze śmieszyło mnie to jak moi rówieśnicy robią z siebie debili, aby zdobyć uwagę jakiejś ładnej laski, śmieszyło mnie to podlizywanie się lalą, to sztuczne chodzenie sztywno za rączkę z dziewczyną na przerwach (bo ona tak kazała), to migdalenie się w szatni. Jak o tym pomyślałem to czułem zażenowanie. I ja miałem też odstawiać taką szopkę, aby mieć dziewczynę? Kupować te kwiatki, robić niespodzianki, zabierać do kina, całować w usta na przywitanie i pożegnanie? No kurwa żenada, dziecinada i metr mułu! Więc dawałem se siana z babami i uczyłem się do kolejnej kartkówki, sprawdzianu, szedłem po raz kolejny do spowiedzi, grałem w gry, oglądałem YouTuba, albo czytałem książki. No, także to w sumie taki krótki opis tego co kiedyś miałem w bani, jakie mam przekonania w podświadomości i to co musiałem i chciałem z siebie wyrzucić. Wiem, że pewnie gdzieś podświadomie to co powyżej opisałem jeszcze we mnie siedzi i prędzej czy później da o sobie znać. A teraz historia w jakich okolicznościach się Przebudziłem i jak połknąłem czerwonego bakcyla. Do Polszy zawitał Covid, w marcu 2020 roku nas zamknęli, nastała nauka zdalna, która trwała do końca roku szkolnego. W sumie okres tej pierwszej nauki zdalnej i pierwszy miesiąc wakacji w 2020 był najgorszy w moim życiu. Mocno podupadłem wtedy na zdrowiu psychicznym, zacząłem mieć stany lękowe, straciłem sens życia, nie wiedziałem jakie rozszerzenia na maturze pisać, co mam studiować za rok, przestałem wychodzić z domu, większość kontaktów ze znajomymi się zatarła, religijnie też zacząłem powoli powątpiewać, kaszana totalna. Powoli godziłem się na taki los nieudacznika i męczennika psychicznego… Pewnego dnia w wakacje na Messengerze odezwała się grupka znajomych z liceum. Przeważnie właśnie z nimi spędzałem przerwy, z nimi najbardziej się kolegowałem. Popisaliśmy co u nas, jak wakacje mijają, jak nastawienie, że za niecały rok maturka itd. Los chciał, że postanowiliśmy pojechać na wypad integracyjny po 5 miesiącach rozłąki. Na tym wyjeździe było 5 osób: ja, dwóch moich kolegów i dwie koleżanki. I w sumie od tamtego momentu staliśmy się zgraną paczką przyjaciół. Jakiś czas po tym wyjeździe jeden z kolegów miał wolną chatę, więc urządziliśmy domówkę (subiektywnie najlepszą na jakiej kiedykolwiek byłem). Od tamtego momentu psychicznie odżyłem. Wróciły chęci do życia, jako tako nawet odnalazłem sens życia. No i w końcu znalazłem przyjaciół. Ba nawet dwie przyjaciółki, z których jedna była SMV 8 - 9 (nawiasem mówiąc od pierwszej klasy liceum mi się podobała), a druga SMV 7 - 8. Wkrótce potem przyszedł wrzesień - powrót do stacjonarnego nauczania (wtedy już w klasie maturalnej), moja paczka wtedy jeszcze bardziej się zjednoczyła i zespoliła. We wrześniu przeżyłem moje pierwsze poważne zauroczenie (tą dziewczyną z naszej paczki z SMV 8 - 9). Od tamtego momentu zacząłem interesować się kobietami i zapragnąłem mieć kiedyś dziewczynę. Ona (ta 8 - 9) była w mojej klasie, więc siedziałem z nią prawie na każdej lekcji (teraz wiem, że wtedy się do niej po prostu przywiązałem i zaczął działać na mnie efekt czystej ekspozycji, ponieważ była jedyną dziewczyną, z którą miałem wtedy relacje przyjacielskie i spędzałem z nią dużo czasu). Chciałem w pewnym momencie nawet jakoś dać jej znać, że nie jest mi obojętna, ale ostatecznie zaniechałem. Wiedziałem, że nie mam szans: ona kochała się w chadzie z równoległej klasy a ja nie dość, że od niego niższy to wtedy jeszcze zakompleksiony i z problemami psychicznymi. Ponadto nie umiem się całować, nie wiem czego chcę w życiu i jestem jednym słowem miękką kluchą. Odpuściłem. W październiku znowu przywitał nas lockdown, potem Sylwek, rok 2021. Z początkiem roku wziąłem się za siebie - poszedłem do psychologa, przepracowałem parę kwestii dotyczących moich stanów lękowych, dowiedziałem się co je wywołało, jak sobie z nimi radzić itp. Dzięki tym kilku sesją odbudowałem się psychicznie i poczułem, że powoli moje zdrowie psychiczne wraca do normy. Przyszedł maj, matury i krótko po tym niespodziewanie nadszedł dzień mojego Przebudzenia. A było to tak. Po maturze pojechaliśmy z naszą paczką na kilku dniowy wypad, aby odreagować stresy. W ostatnią noc graliśmy w grę wymyśloną przez dziewczyny, polegała ona na tym, że my zadajemy im pikantne pytania i vice versa. Mogliśmy pytać o wszystko. To co dowiedziałem się o kobietach tamtej nocy wywołało we mnie taki dysonans poznawczy, że dochodziłem po nim do siebie rok, dokładnie do maja 2022 kiedy to zażyłem czerwoną piksę. Moje przekonania do tamtego momentu o kobietach były bluepillowe i białorycerskie do kwadratu. Kobiety były dla mnie obiektem westchnień, podziwiałem jak zgrabnie potrafią się poruszać, jak pięknie się uśmiechają, jakie mają piękne duże oczy, jak pięknie się malują, jaki mają niebiański głos, normalnie żyjące na tym łez padole ideały. A my mężczyźni co sobą reprezentujemy? Głośno bekamy po wypitym piwsku, śmierdzi nam spod pach, walimy konia do pornosów, gramy w CSa albo LOLa do rana, i zachowujemy się jak neandertalczycy. Co kobiety mogą w nas widzieć? COOO PYTAM SIĘ KU**A!? Dodatkowo nie rozumiałem tego co przedstawiały filmy porno. Owszem były one podniecające jak cholera i kiedy mały kolega w spodniach domagał się spuszczenia ciśnienia to sięgałem po nie. Ale po fakcie walenia zastanawiałem się: jakim cudem kobiety dobrowolnie robią loda facetom? Przecież to obrzydliwe i poniżające. Mężczyźni zmuszają kobiety do takich okrutnych rzeczy jak seks na pierwszych randkach, ruchają je w toaletach, na imprezach, robią im wytrysk na twarz, przecież to okrutne, jakim cudem one się na to godzą? Ale przecież to tylko filmy porno tam jest wszystko przerysowane, tak sobie tłumaczyłem. Ja jakbym uprawiał seks z kobietą to ta, zawsze miałaby orgazm, nigdy nie byłaby zmuszana do tak okrutnej rzeczy jak robienie loda, albo chamskiego seksu na pierwszej randce. Ja bym robił to pod kołdrą w ciepłym łóżeczku w romantycznej scenerii ze świecami i różami. Mniej więcej w to właśnie wierzyłem. A czego dowiedziałem się od moich dwóch koleżanek? To były dla mnie bomby prosto na ryj jakbym dostawał od Tysona. Dowiedziałem się, że kobiety mają fantazje seksualne, chcą seksu w samochodzie, w szkole, w kinie, w przebieralni czy toalecie. Kobiety chcą zaspakajać mężczyzn i sprawia im to przyjemność, kiedy doprowadzają nas do wytrysku. Stresuje je to, że mogą nieumiejętnie zrobić loda i przez przypadek zachłysnąć się lub urazić penisa zębami, stresują się, że nie zaspokoją faceta. Kobiety lubią wystawiać swoich facetów na próby, aby sprawdzić czy on dalej je kocha, wzbudzają w facecie specjalną zazdrość. Kobiety wymagają od swoich facetów konkretnego wyglądu, wzrostu, koloru włosów, oczu itp. Kobiety specjalnie zakładają idąc do klubu krótsze spódniczki i bardziej wydekoltowane koszulki, aby mieć darmowe drinki, tańsze wejściówki i inne profity. I coś co mnie pozamiatało tak mocno, że musiałem wyjść w trakcie gry do toalety i ochłonąć. Kobiety masturbują się i oglądają porno prawie tak samo często jak mężczyźni. I nie potrzebują specjalnego miejsca pod kołdrą, w piwnicy czy w pokoju, aby głaskać swojego bobra. Mogą to robić w domu oglądając film z rodziną, w szkole na lekcji siedząc w ostatniej ławce, przed snem w łóżku, pod prysznicem, słowem, kiedy tylko chcą, nie czując przy tym żadnych wyrzutów sumienia… To co czułem w tamtych chwilach było czymś niewyobrażalnym, jakby ktoś wziął młot pneumatyczny i zaczął ryć moje zwoje mózgowe, rozwalać moje poglądy jak kula do wyburzania budynków, czułem, że moja osobowość, to kim byłem, w co wierzyłem się rozsypuje, degeneruje. Przez chwilę nie wiedziałem czy to czego doświadczam nie jest snem, pijackim amokiem, halucynacją. Nie… nie był to sen, to była rzeczywistość. Po paru dniach, kiedy już wróciłem do domu próbowałem to przetrawić raz jeszcze, ale dysonans poznawczy był tak okrutny, że czym prędzej wyparłem to ze świadomości. Byłem wtedy za słaby, aby to zaakceptować, nie potrafiłem tego pojąć. Jednak od tamtego momentu wiedziałem i czułem, że coś we mnie pękło, coś w środku mojej głowy umarło, że już nie jestem i już nigdy nie będę tym samym gościem, którym byłem dotychczas… Jakiś czas po tym wyjeździe „paczka” zaczęła się powoli rozpadać, pokłóciliśmy się między sobą i dwie kobitki poszły w swoje strony a my trzej muszkieterowie w dalszym ciągu mamy ze sobą kontakt. Czasami popiszemy ze sobą lub się spotkamy i napijemy browara. Męska solidarność. Gustuje jak już wcześniej pisałem bardziej w kanałach na Youtubie, które mogą czegoś nauczyć lub przekazać jakieś ciekawe informacje. Prawie nigdy nie oglądam testów zupek chińskich, walk „celebrytów”, letsplayów z gierek i innych tego typu paździerzy, bo jest to dla mnie strata czasu i dno intelektualne. Dzięki temu odkryłem w maju tego roku redpilla. Po prostu pewnego razu kliknąłem w filmik na kanale „Szymon mówi” w którym Pan Szymon rozmawiał z Panem Romanem Warszawskim, a później po nitce do kłębka. Ot i cała historya. Co po tych 3 miesiącach wdrażania się w czerwone środowisko mam w głowie? 1. Wszystkie wątpliwości co do tego co kobiety widzą w mężczyznach zostały rozwiane jednym stwierdzeniem – hipergamia. 2. Jak na razie 90% rzeczy, które przez ten czas przeczytałem, obejrzałem i odsłuchałem porównałem z doświadczoną rzeczywistością i stwierdzam, że po prostu są prawdą, nie jestem się z nimi w stanie nie zgodzić. 3. Większość chorych akcji, dram, niuansów, które pamiętam z mojego życia z dziewczynami w tle (koleżanki, znajome, dziewuchy znajomych, kobiety z rodziny) teraz mają sens i wpisują się w schematy psychologii ewolucyjnej. 4. W filmach, serialach i książkach zacząłem dostrzegać podprogowo przedstawiane tam zachowania kobiet związane z ich strategią reprodukcyjną, solipsyzmem, Prawem Briffaulta itd. Oczywiście zacząłem zauważać jakimi głupotami karmią nas komedie romantyczne. 5. Odkryłem mój instynkt dominacji i zacząłem go pielęgnować a nie jak dotychczas dusić w sobie. Pracuje też nad podniesieniem pewności siebie i poczuciem własnej wartości. 6. Patrzę na życie bardziej przyszłościowo, zrozumiałem, że to kim będę za rok, dwa, dziesięć zależy tylko ode mnie. 7. Nauczyłem się, że bycie samcem nie jest powodem do wstydu, a męskość to siła, niezależność, moc sprawcza i coś co odróżnia mężczyznę od kobiety. 8. Jestem świadomy tego, że wiedza, którą pojąłem jest dopiero wierzchołkiem góry lodowej i przede mną jeszcze dużo nauki. Dodatkowo jak na razie ta wiedza jest tylko teoretyczna, nie korzystałem z niej jeszcze praktycznie. Innymi słowy przede mną jeszcze długa droga. Jestem szczęśliwy i wdzięczny losowi, że dane mi było odnaleźć tę drogę w tak młodym wieku (jak to mówi mój dziadek: „Wcześniej zaczniesz, dalej zajdziesz”). 9. Nie jestem źle nastawiony do kobiet. Nie jestem wściekły na ich naturę. Nie nienawidzę ich (może dlatego, że jeszcze żadna mnie nie skrzywdziła?). Wręcz przeciwnie, ciągnie mnie teraz do nich jak nigdy. Cieszę się, że w końcu zaczynam rozumieć w co kobiety od tysięcy lat z nami grają i dlaczego my faceci chcemy w to z nimi grać. 10. Chcę się dzięki redpillowi stać jak najlepszą wersją siebie. Z góry chciałbym serdecznie podziękować i pokłonić się po same czubki butów wszystkim osobą, które przeczytają całość moich wypocin. Czekam z niecierpliwością na komentarze, wskazówki, oceny i inne reakcje.
  8. Jason22

    Witam

    Takie szybkie pytanie: Jest jakiś limit słów, we wpisach o swojej historii na świeżakowni? Bo nie chcę jakiejś zjebki dostać na wstępie, że tworzę niepotrzebne telenowele zamiast ogólnikami pisać.
  9. Jason22

    Witam

    Witam wszystkich! Mam 19 lat (dokładnie mówiąc za niecały kwartał kończę 20). Na redpilla natrafiłem w zasadzie przypadkiem (ale już dawno nauczyłem się, że w życiu nic nie dzieje się przypadkowo). Wczoraj przed snem wpadłem na genialny pomysł, aby odnaleźć jakieś męskie forum obracające się w tych właśnie tematach i zarejestrować się na nim. Tak oto jestem. Za niedługo podzielę się moją historią, będzie ona niecodzienna, dlatego powinna Was zainteresować (przynajmniej takie mam wrażenie xD). Na zakończenie jeszcze dodam, że czerwoną pigułkę połknąłem na początku maja tego roku i od tamtego momentu moje życie zmieniło się o 180 stopni. Podstawy tajemnej wiedzy opanowane, a czerpałem i czerpię ją z kanałów na YouTubie: „Musisz Wiedzieć”, „Roman Warszawski niebinarnie”, „Silva Verborum”. Mam nadzieję, że taki „chłopaczek” (bo mężczyzną jeszcze mnie nazwać nie można) też znajdzie miejsce na forum 😇
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.