Jump to content

Anabol

Użytkownik
  • Posts

    227
  • Joined

  • Last visited

  • Donations

    0.00 PLN 

2 Followers

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Anabol's Achievements

Kapral

Kapral (4/23)

474

Reputation

  1. Naucz się pisać to raz, dwa męczysz jak cygan na dworcu. Nie dam bo nie rozdaję.
  2. Może jeden z drugim przyjąć w końcu do wiadomości, że odwiecznym celem świadomego samca jest sens? A za owym sensem powinno iść wspinanie się po szczeblach drabiny społecznej, bo to m.in. pozwala na realizowanie się w rozrywkach, takich jak picze 10/10 (dla urozmaicenia, nie dla samego celu w realizacji!)? Dla kobiet celem życia na przeżycie są emocje i przetrwanie (to drugie dociera trochę później), ciężko te truizmy generuje się przez palce, ale chyba należy, bo widzę notoryczną odklejkę fiksowania się na punkcie kobiet. Wysoki status daje możliwości finansowe i wolność, a te warunkują możliwość wyboru. Pewność siebie, dystans, ciekawe zainteresowania - nie dajcie sobie wmówić, że nie będąc wysoko w hierarchii, daje to realnie większe możliwości. W kontaktach z kobietami i owszem, ale na krótką metę, i niestabilnie. Kobiety są z natury głupie i naiwne. To dlatego te najatrakcyjniejsze lądują w łóżku przeważnie z "patusami" (niskie-średnie IQ, atrakcyjność, niestłumione samcze prymitywne odruchy); ale ten układ stosunkowo szybko się zmienia, i na pewnym etapie życia (~26-30) w miarę rozsądna kobieta będzie szukać zadbanego faceta z realnymi możliwościami. Pomimo przywiązania emocjonalnego do "patusa" <5k net, wybierze wysokie, zadbane IQ >30k net. I nie ma w tym nic złego - czemu nie interesujesz się ulanymi maciorami z dobrym serduszkiem?.. Po co to piszę. Lachony 10/10 zlewają Was, dobrych chłopaków, niepotrzebnie rujnując Wasze poczucie wartości. Niepotrzebnie przepalacie czas i energię na kobiety, zamiast w tym czasie kombinować i robić prawdziwy pitos. Gówno etat w korpo i katowanie żelastwa na siłowni, diety, nauka języków i tańca, obracanie talerzami i randki co weekend, co gorsza kluby, nosz kurwa... To jest kręcenie się w miejscu. Ten cały "red pill" przez większość osób jest źle rozumiany, a to dlatego, że "inicjacja" w jego definicję jest najczęściej spowodowana przez niepowodzenia z kobietami. I założenia jego definicji wciąż kręcą się dla takich wokoło kobiet. I dalej jesteś jak ten pies goniący za suką i za swoim ogonem jednocześnie... Odpuść to gówno bo niczym to się nie różni od alkoholizmu i narkomanii. Zbuduj coś prawdziwego, namacalnego, a nie wprowadzaj się w huśtawkę emocjonalną zależną od dostępu do piczy.
  3. Ale szmata Cię skwitowała. Podpisuję się pod typ co napisał @mac, temat jest oczywisty. Księżniczka raczyła dać Ci szansę, a nie wykorzystałeś tego. Biedna czekała na szybkie bolcowanie, a nie dowiozłeś. No cóż, czasami braknie dystansu. Kolejny żenujący akronim (SHB) do odnotowania...
  4. Pozostało nam się już tylko śmiać. Byleby nie w Asterce. Zdrowie, wiedza i status pozwalają na możliwość przyglądania się na ten cyrk z dużo większym dystansem. Rozważam pójście na divy. Nigdy nie płaciłem za seks (bezpośrednio!), ale ta cała gra w uwodzenie i obcowanie z kobietami na przestrzeni ostatni dwóch lat przyprawia mnie o mdłości. Nie żebym narzekał na brak skuteczności, ale zrozumienie i doświadczenie X razy całej tej dynamiki to odgrzewanie kotleta.
  5. Nie ma nic dziwnego i niepokojącego w tym, że uległeś czarowi który rzuciła; miks emocji których Ci dostarczyła i jej fenotyp w całej krzywiźnie tej sytuacji narobiły Ci chwilowe szambo w głowie, dlatego zrobiłem podśmiechujkę z tej rzekomej znajomości realiów dynamiki D-M. Po prostu zdarza się, nie da się mieć pełnej świadomości i chłodnej kalkulacji zawsze i wszędzie; Twoje hormony działają prawidłowo. Mi też pewna alpha widow narobiła takiego gówna w głowie, że pomimo pełnej świadomości na czym oparta była tamta przelotna znajomość (teraz i wtedy), myślę o niej do dziś z zachwytem (minął ponad rok!), śmiejąc się sam ze swoich prymitywnych odruchów. Pomimo tego, że po niej zaorane było kilka podobnie atrakcyjnych, ale normalniejszych mentalnie - tęsknię za tamtymi emocjami. Zamiast zagrać w tę grę i pociągnąć temat w stylu bad boy 1:1 z nią w parze, albo ją totalnie zlać i wyśmiać uznając, że to zwykła szmata i 1:0 dla Ciebie (wybrać jedną z tych 2 opcji wg kompasu moralnego), Ty wyłożyłeś jaja w stylu pryszczatego gimnazjalisty i się zauroczyłeś, totalnie podporządkowałeś pod jej zasady przegrywając do 0. Człowieku, zostawiła Ci torebkę w samochodzie. Coś tam było pisane, że kilkaset km od Ciebie mieszka. Czy można w bardziej bezpośredni sposób zabookować sobie z Tobą slota na najbliższą przyszłość? Przecież sama musiałaby po tę torebkę przyjechać... Nie wiem jakim cudem koledzy wyżej pominęli ten kłujący w oczy fakt. Widocznie nie masz dostatecznej pewności siebie i dystansu, by korzystać z tego, co jest Ci podawane na tacy. Albo masz jakieś tam zasady, że mężatek nie ruszasz. Co kto woli, nie mi oceniać. Kurwa, ogierze...
  6. Przechodziłeś koło przychodni będąc na spacerze i wiesz, że pacjentami byli seniorzy z IT i jakie mieli problemy? Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić. Ja się cholernie cieszę, że cały okres mojego zatrudnienia w IT to był home office. W biurze pojawiam się co 3-4 tyg., bo nie mogę patrzeć się na tych ludzi. Jak nie 30-latkowie z zachowaniami i zainteresowaniami jak nastolatkowie, to inne po prostu fajtłapy, ciepłe kluchy; z dupami i brzuchami na wierzchu, bo szafy nie zmieniali od 20 lat. Niektórzy pomimo zarobków nie dbają o podstawową higienę. Do tego szczera nienawiść wobec mnie i wbijanie szpil przez tych najbardziej sfrustrowanych. Memy, gierki, pizza, kręgle... W tym wszystkim samice alfa na stanowiskach liderskich; wianuszek spermiarzy dookoła. W tym moja przyjaciółka, która przy figurze modelki ma większego kutasa mentalnego niż połowa userów tutaj.
  7. Zgoda. I dlatego w korpo, kariera developera się kończy na seniorze czy masterze po dłuuugich latach dłubaniny, przeważnie schorowania psychicznego i fizycznego. A uzdolniony, odporny na stres menager spija śmietankę w zasadzie nieustannie improwizując. Bijąc na głowę geeka zarobkami do których dojdzie znacznie szybciej. Mając wizję i możliwości progresu do szefa departamentu czy całego site. I to jest red pill w czystej postaci. Esencja hierarchii społecznej. Gówno kogo obchodzi nisza i zdolności które są SKROJONE POD FACH. Skoro poza pracą jesteś pizdą, bo tylko klepiesz tematy których nikt nie rozumie, bo nie musi i nie chce. Jako osoba zarządzająca rozwijasz nieustannie zdolności przywódcze, jesteś coraz to bardziej przedsiębiorczy. Przekłada się to na real life. Finalnie chodzi o zysk w postaci sałaty, zdrowia, miejsca w hierarchii. A w hierarchii korporacyjnej klepacze są na samym dole i robią brudną robotę. I pogódź się z tym.
  8. @Januszek852 generalizując (a więc bazując na statystyce) ma rację co do ludzików z IT. Pracuję jeszcze do końca roku jako menadżer i opuszczam ten kurwidołek, idę już w 100% na swoje. Nie chcę mieć już nigdy do czynienia z tą populacją - na 100 może poznałem ze 3 normalne osoby. Normalne w moim mniemaniu - nie będące życiowymi przegrywami, z prawdziwym życiowym doświadczeniem, ciekawymi zainteresowaniami, i z jajami. Nie lubię geek'ów, i tyle - są antyspołeczni i antymęscy. To, że ktoś ma te 10-20k netto, ale jego życie polega na klepaniu kodu i cieszeniu michy, że na standby'u napierdala gierki, i jest ulanym, nudnym piwniczakiem, to nie jest warte tych pieniędzy. Nigdzie nie znalazłem tylu odstrzeleńców, co w tej branży (wcześniej pracowałem w big pharma i było nawet OK). I przeważająca część osób pracujących dla korpo IT to takie ziomki z uczelni pokroju AGH, co od czasów licealnych jarała się technologią, a w wolnym czasie koledzy, gierki, piwo i fastfood'y. Później jako tacy wybrańcy trafiają na jakieś maciory co przychodzą na praktyki/staż, adoptują jakieś kurwa psy i chodzą po osiedlu z nimi na wycieczki w plecakach, zbierając kasztany - akurat jeden z takich kocmołuchów mieszka u mnie na osiedlu z tej samej firmy, więc mam przyjemność takie aktywności oglądać jak wychodzę z domu. Społeczna elita. Beka.
  9. Ja się ze wszystkim @kenobi zgadzam o czym piszesz, bo to ma najzwyczajniej w Świecie sens, i sam widzę, że działa. Ale koledzy wyżej słusznie zauważają, że ryzyko wyjścia spraw na światło dzienne istnieje, tylko pytanie na ile statystycznie wychodzi, gdy obie strony są roztropne. W momencie w którym kobieta faktycznie potrzebuje jedynie docenienia, bliskości i rozrywki, a nie szuka solidnej gałęzi, to mogłoby się to udać, i być może wszyscy by skorzystali. Co ja poradzę mężowi, że pewnie pizda, co mnie to obchodzi. Mi też 2 panny doprawiły rogi, i dobrze - nie miałem tego za złe tym facetom, tylko sobie, bom był pizda (było je wypierdolić ze swojego życia szybciej i się ogarnąć, a nie udawać, że "miłość"). Mi układ z zajętą panną by odpowiadał, bo po prostu raz na jakiś czas chcę odskoczni, a nie męczenia w kółko buły od stałej partnerki czy nawet FwB. Wielokrotnie laski zdradzały swoich stałych partnerów ze mną i mi to odpowiadało, bo nie szukam kobiety do stałej relacji. Niech "beta" wykłada hajs na dom i robi kanapki, zabiera na wakacje. Szybki trening 1x w tygodniu dla zdrowotności, trochę czułości, wypierdalać każdy do swojej bańki.
  10. Jeśli tak twierdzisz, to po co tracisz czas na trolla? Robisz z siebie w ten sposób błazna.
  11. Wiecie co, w miarę trwania tej konwersacji z panną, powoli mi się odechciewa. Ruchnąłem dzisiaj starą znajomość, co pozwoliło na szybszy upadek zauroczenia tamtej chwili i buźką która mi się co chwile wyświetla, gdy coś napisze. Tematy przeważnie zakładam pod wpływem emocji celem zderzenia ich z obiektywną opinią, i by móc sobie na chłodno przez kilka dni wracać do własnych wypowiedzi. Nigdy nie miałem doświadczenia z mężatką jak zaznaczyłem, stąd jest to swego rodzaju świeży bodziec. Przeczytałem sobie też Wasze komentarze, oceniam ten topik za niesamowicie wartościowy; każdy wniósł naprawdę ciekawe spostrzeżenia na kejs, cieszą mnie skrajne podejścia. Jak napisałem - obserwuję, analizuję i planuję; niekoniecznie oznacza to wdrożenie inicjalnych założeń w życie (czy w rzyć 🙃). Ogólnie też często zmieniam zdanie, jestem elastyczny w większości kwestii. I naszła mnie ochota, żeby może taką pannę czegoś nauczyć, tak for fun. Otóż ona nie wie, że ja mam świadomość jej stanu cywilnego i dorobienia się kaszojadów. A co, gdyby zmienić przebieg historii, i w imię "wspólnoty jąder" zebrać materiał dowodowy i przekazać mężowi, aktorząc trochę, że nie miało się świadomości na początku, że jegomość istnieje? Jeszcze przed włożeniem. Szczerze, to dalszy ciąg takiego scenariusza dałby mi chyba więcej satysfakcji, niż kilka nocy z tą kobietą; na ruchaniu niespecjalnie mi zależy (ta znajomość i tak prędzej czy później by się skończyła), bardziej właśnie ciekawią mnie ludzie i ich historie, analiza przypadku. Dzisiejsze pytania miały na celu utwierdzenie się w przekonaniu, czy kogoś mam, czy wiele miałem kobiet, czy mi na niej zależy, czy mi się podoba, jak to ogarniemy, podesłała też dwie fotki lekko odsłoniętego ciała. Nie udzielam bezpośrednich odpowiedzi, raczej się bawię pozostawiając dozę niepewności, z jednoczesnym utwierdzaniem w przekonaniu, że mi na niej zależy, i jest bezpieczna. A do komentarzy dot. braku spójności, co robi chad a co nie, czy analizy mojej osoby pod kątem tego ile zarabiam, a co robię w życiu prywatnym i jakie piszę posty to tylko zostawię wielkie XD - tak się kończy tworzenie sobie wyimaginowanych postaci w oparciu o nomenklaturę i definicje tego całego nurtu, którego nie wiem jak nazwać, bo to chyba nie jest red pill. Ja robię co chcę, bo mogę.
  12. @zychu naprawdę mógłbyś sobie darować takie truizmy; ja po prostu dostosowuję się do warunków i praw, które obecnie obowiązują, odrzucając narzucany konstrukt, i dlatego wygrywam
  13. jakiś 20 proc. połykała napój Boży, mnie to cholernie kręci
  14. @kenobi myślę, że w punkt. Dziękuję. Zazwyczaj miałem do czynienia z panienkami, które nieustannie musiałem "ukrócać" - spotykam się z małolatami głównie. Ta widzę, że wymaga innego podejścia, bardziej blue pillowego. Napisałem jej otwarcie, że wyjątkowo na mnie działa, że nie zdarza się to często i chcę to rozwijać, ale nie będę się narzucał, bo to nie w moim stylu oraz, że może mi ufać. Reakcja bardzo pozytywna, tj. "myślałeś o mnie?", "w której cz. miasta mieszkasz?", "Twoja dziewczyna nie jest o Ciebie zazdrosna?". Jestem przekonany, że ona już podjęła decyzję, tylko teraz faktycznie szuka skutecznej, bezpiecznej drogi jej realizacji. W konwersacji jestem mocno tajemniczy i nie odpowiadam nigdy kobietom wprost na zadawane przez nie pytania, a ta chce się teraz dowiedzieć, m.in. czy kogoś mam. Z perspektywy mężatki - lepiej jeśli byłbym singlem, czy odwrotnie? Wydaje mi się, że najlepiej gdy obie strony kogoś mają. Wówczas łączy je pewnego rodzaju "pakt", żeby działać dyskretnie. Nie chcę udawać, że mam kogoś, z drugiej strony nie chcę w ten sposób blokować sobie ścieżki.
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.