Skocz do zawartości

OGÓR

Starszy Użytkownik
  • Postów

    734
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez OGÓR

  1. No może tu jest ta prawda i masz racje. A ja tego nie dostrzegłem. Te wszystkie rzeczy które robiłem, takie jak działanie w drużynie harcerskiej (ZHP), chodzenie na siłownie w Młodzieżowym Domu Kultury i podobne aktywności, to był standard w latach 80-tych i początku 90-tych. Tak spędzaliśmy czas. Aktywnie, zbiorowo w grupie, razem. Relacje dzięki temu były łatwiejsze, lepsze, trwalsze. To czym się wtedy zajmowałem. W czym uczestniczyłem było przeciętne. Chociaż być może obecnie (w teraźniejszości) wydać się mogą tamte czasy, ponadprzeciętne. Nie dostrzegłem tego... Tak, w Polsce wg mnie było to sączenie chujowych informacji z TVP, negatywny obraz świata, propaganda. Ciesze się ze nie mam TV w ogóle. Żadnej telewizji. Socjotechnika posunięta tak bardzo ze politycy ze sobą nie rozmawiają, Naukowcy nie ułatwiają życia zwykłym ludziom, a firmy handlowe i produkcyjne (oraz banki) prześcigają się w reklamach byś "chciał więcej i więcej". Kto wpadnie do kołowrotka-ciężko z niego wysiąść... Fakt dzięki harcerstwu, dobrym treningom w dzieciństwie, przyjaciołom, rodzinie - ani tego wszystkiego NIE POTRZEBUJE anie NIE JEST mi to wszystko do szczęścia potrzebne. Odporny jestem na to... To fakt, prawda. W moich młodzieńczych czasach nikt nie miał komputera ani smartfona. A nawet gdyby już wtedy były - to nikt, nie żyłby tymi trendami lub moda. Które byłyby tam serwowane, tak jak dziś. Po prostu inne czasy i inna kultura bycia i życia... Tym bardziej warto trzymać się swoich zasad, wartości i ideałów. A świat ? Niech w takim razie idzie swoim torem. Niejeden filozof w historii ludzkości się mylił. Nie jedna cywilizacja na planecie Ziemia upadla (a niektóre nawet miały rządzić tysiąclecia). Wiec JEBAĆ TO, żyć swoim życiem (czasem obok). 100 % racji. Ale jeżeli masz zasady (teraz-współcześnie), to dasz rade sobie z każda laseczka, w każdej relacji i ogólnie w życiu. Trzeba się tylko trzymać pozytywnych zasad i normalności. I być w tym konsekwentnym. W tym nie ma kompromisów i "miękkiej gry"...
  2. Nie sadze. Po malej analizie młodzieńczych lat, przeciętny bylem. Ale żeby wybić się z tej "przeciętności"-coś ze sobą robiłem. Począwszy od czytania książek, aż po treningi Judo, siłownia, pływanie, rower. Nie zaszkodziło a pomogło, Po latach bardzo to doceniłem. Przydało się. I to nie tylko w relacjach z kobietami, ale tez zdrowotnie, kondycyjnie i zawodowo (np w pracy w ochronie w UK). Druga sprawa to taka ze czasy były inne. Kobiety były dostępniejsze i normalniejsze. Czasami mam wrażenie ze była większa Kultura, łatwiejsze nawiązywanie kontaktów. Mniej ogólnego spierdolenia. Chyba stałem się już "dziadersem"... 😁 Reasumując jako młodzieniaszek - kobiety gdzieś tam były zawsze obok, szkoła, siłownia (obok były treningi baletu), obozy harcerskie (gdzie było sporo dziewczyn), jakieś kluby i koncerty, koleżanki na osiedlu pozniej juz praca i interesy itp. Zawsze było sporo laseczek, rozmowy jakieś balety, zabawa. Kompletnie nie rozumiem i nie wiem co oznacza "cechy charakteru, które to utrudniały zawsze" - jak dasz rade to rozwiń te myśl, proszę. Może będę się mógł wtedy odnieść, do tego...
  3. Jeżeli chcesz wsparcia, pomocy w odnalezieniu sensu i celu. Polecam inspirujący mini serial dokumentalny (jest jeszcze na Netflix), warty obejrzenia. Cztery odcinki- każdy trwa poniżej godziny. Opis serialu i zagadnienia- jest mniej więcej taki: "długie i zdrowe życie nie jest dziełem przypadku. Zaczyna się od dobrych genów, ale zależy też od dobrych nawyków. Eksperci twierdzą, że jeśli przyjmiesz odpowiedni styl życia, istnieje szansa, że będziesz żył nawet o dekadę dłużej. Buettner kierował zespołami badaczy na całym świecie – od Kostaryki po Sardynię we Włoszech, po Okinawę w Japonii i nie tylko – aby odkryć tajemnice Niebieskich Stref. Odkrył, że przepis na długowieczność jest głęboko powiązany ze społecznością, stylem życia i duchowością. Ludzie żyją dłużej i zdrowiej, stosując kilka prostych, ale skutecznych nawyków i tworząc wokół siebie odpowiednią społeczność. W książce Niebieskie strefy, wydanie drugie, Buettner połączył swoją formułę stylu życia z najnowszymi badaniami dotyczącymi długowieczności, aby zainspirować trwałą zmianę zachowania i dodać lat swojemu życiu. Region po regionie Buettner odkrywa „sekrety” długowieczności poprzez historie ze swoich podróży i wywiady z najbardziej niezwykłymi i szczęśliwie długowiecznymi ludźmi na naszej planecie. To nie przypadek, że sposób, w jaki jedzą, wchodzą w interakcje ze sobą, łagodzą stres, leczą się, unikają chorób i patrzą na świat, dają im więcej dobrych lat życia. Łatwe do stosowania „najlepsze praktyki” Buettnera i lista wyborów dotyczących zdrowego stylu życia z Niebieskich Stref umożliwią czytelnikom dłuższe, zdrowsze i bardziej satysfakcjonujące życie." Generalne tezy powodów i przyczyn szczęścia i długowieczności były takie: Dieta (a nawet spokojne, powolne jedzenie pokarmu) Interakcje z ludźmi i pozytywne myślenie (w tym także działanie w jakichś grupach np religijnych, rodzinnych lub np szydełkowanie czy gra w szachy) sens życia, zmierzanie do czegoś, wykonywanie jakiejś pracy- MISJI/pasji która "trzyma przy życiu" (czasem to jakaś działalność charytatywna, czasem zajebiste hobby itp) oczywiście ruch, sport (czasem to "tylko" spacer lub rozciąganie - niekoniecznie wyczynowe sporty) Polecam, może Ciebie także zainspiruje i otworzy na nowe wyzwania. Pozdrawiam.
  4. Na podstawie mojego życia i MOICH doświadczeń - rośnie. Będąc po 40-tce, miałem związki z 20-to latkami, 30-to latkami i 40-to latkami. Te z tym najstarszym przedziałem (40+) były najbardziej trwale i generalnie "udane". Taka obserwacja/analiza. Taki trochę truizm i "schemat"- czasy się zmieniają i dzięki ( z powodu)"równouprawnienia" wbrew pozorom kobietom jest trudniej się wybić. Pomijam sytuacje ze "tata dal lub zapisał" zasoby lub przeciętna laska osiągnęła swój status finansowy "na garbie" swojego ex po spektakularnych rozprawach sadowych. A i świadomość wśród facetów jest większa (powoli, ale - na szczęście). Tym bardziej polscy, tatusiowie i właściciele "Januszexow" nie maja takich zasobów jak np w USA czy w UK. Po prostu skala jest inna... Co do mnie oczywiście, na mój status finansowy pracowałem cale życie. Od czasu rozwodu (wczesnego- gdy miałem 26-27 lat) aż do teraz (gdy mam już 50+). I nie mam tutaj na myśli oszczędzania do skarpety. Ale także inwestycje w siebie. Czyli skończenie studiów, porobienie kursów, jakichś tam "biznesów" na boku, wyjazd na emigracje, praca + kursy (nocki, dniówki, Tyrka na dwa etaty tez bywała). Inwestycja w nowe kwalifikacje, lepsze mieszkanie + lepsza dzielnica w której mieszkasz lub "bywasz" i żyjesz. To się przekłada się na "towarzystwo" z jakim masz kontakt i jakie Ciebie otacza. Wielka Brytania wbrew pozorom ma taki trochę system "kastowy". Wiec odkryłem po paru latach ze NIE WARTO w niektórych dzielnicach, miejscach czy nawet miastach po prostu żyć. A są osiedla lub miejsca gdzie się po prostu NIE rozwiniesz. Co także przekłada się na kobiety. Kontakty z nimi, otaczanie się nimi, poznawanie. Generalnie relacje. Czy na przykład (tak oczywiste) ogólnie posiadanie do NICH (odpowiednich kobiet) "dostępu"... Wiec tak masz racje "Trzeba ja sobie wypracować"... Kwestia i problem tylko jest taki, ze każdy inaczej rozumie te "prace". Ja rozumiałem to jako "życie dniem codziennym" ale - cały czas "mając na uwadze" jakieś "życiowe cele" i "prace nad sobą" (w tym inwestowanie w siebie). Imprezy-imprezami, balety, rozrywka. OK. Ale zawsze trzymałem się tego by zarabiać i się uczyć. Pomijając po drodze separacje, rozwód czy wyjazd za granice. Oraz inne problemy mniejsze lub większe, po drodze... Rozwój był na pierwszym miejscu. ZAWSZE. Tak, potwierdzam ze można. Nie mam piwnego brzuszka, w garniturach- nie wyglądam groteskowo, umiem się zachować w każdej sytuacji (taka mam przynajmniej nadzieje). Wiec o wiele łatwiej mi nawiązywać było relacje z płcią przeciwna. Czy zrobić na nich wrażenie. Dobre wrażenie. Na pewno dodatkowa zaleta jest fakt ze po 16 latach życia w UK mowie i pisze- swobodnie po angielsku. Rozumiem więcej niż tylko język i gramatykę. Ale wyczuwam także specyficzny anglo-saski humor, sarkazm, ironie. Czy jakiś żart. To pomaga w poznawaniu kobiet, prawda ? Przykład. Bylem na wakacjach na Gran Canaria- kilka lat temu (wtedy bylem 40+). Pojechałem sam, odpocząć od kobiet (po jakimś tam kolejnym zjebanym związku). Jestem na przyhotelowym basenie - samotnych mamusiek co niemiara, "łowczynie nagród" przy kilku stolikach (zazwyczaj przyjeżdżały we dwie laseczki). ogólnie hiszpańskie (Kanaryjskie) słoneczko, wakacyjna luźna atmosfera, darmowe drinki, fajny hotel, dobra plaza, żyć nie umierać ! Wakacyjna beztroska, zabawa. Tam wszyscy są równi. Nikt w ciągu dnia nie widzi ile masz kasy, jaki garnitur czy auto. Wiec łatwość w nawiązywaniu kontaktów jest ogromna. Korzystałem ile wlezie i się bawiłem. Najfajniejsze i najładniejsze tam miałem Skandynawki i Brytyjki. To ze miałem wtedy już 45+ nie grało żadnej roli. One przyjechały się po prostu bawić. No to się bawiliśmy "wspólnie"... Chociażby to może dać do myślenia- ze będąc łysym, ze 170 cm wzrostu, możesz bawić się w najlepsze i to z fajnymi sztukami. Nie tylko z Polski (tez tam były-ale wolałem nie tracić na nie czasu). Dodam ze laleczki które tam obracałem były kolo 30-tki (w większości). I chyba to jest Twoje najważniejsze pytanie. I znów zapodam moje własne-subiektywne opinie. Oparte na przeżyciach własnych i najbliższego otoczenia. Bez książkowego teoretyzowania. Zycie - nie fantazja. Jeżeli mieszkasz w Polsce i będzie to miejsce w którym żyjesz np male i bez perspektyw. To masz ciężej w przyszłości. Ja to wiem, bo ja to "przerabiałem". Jeżeli nie inwestujesz w siebie, nie robisz postępów z rozwojem, nauka, dowartościowaniem SIEBIE, a co się wiąże z tym zarabianiem pieniędzy. Bedze takiej ciężej znaleźć odpowiednia partnerkę. Partnerkę- do czego tam tylko byś potrzebował (Tylko sex ? Rodzina ? Mile spędzanie czasu ? Rozmowy do 3 rano przy winie? itd itp). Jeżeli Twoim zasobem (bo uważam to za ZASÓB - dzięki inwestycji w siebie), jest na przykład - dobre władaniem językiem obcym - to będzie Tobie łatwiej znaleźć odpowiednia partnerkę nawet ze Szwecji (bo tak sobie wymyśliłeś i tak chcesz). Nigdy nie bylem skazany na korzystanie z ograniczonego grona kobiet. Nie było u mnie czegoś takiego ze "ooo kurwa jestem starym dziadersem to teraz po 40-ce już tylko żwawe 60-tki będę ruchać i na nie jestem skazany"... Traktowałem płeć przeciwna jednakowo, bo z każdym przedziałem wiekowym bylem i jestem w stanie się dogadać. I to nie tylko w języku polskim. Rozumiesz te subtelna różnicę ? Mam tu na myśli z rozmowami i rozkminkami "tylko o polkach i tylko w Polsce". Zycie jest jedno, świat jest nie taki mały, trochę większy od Unisławia czy Małkini... I nie kończy się na zblazowanych córkach wójta mieszkających w "Warsiawie" i udających w tych swoich kopro-kurwi-dołkach, businesswoman z "niu jorku". Nie jestem i nigdy nie bylem na takie niunie skazany. Na szczęście... Nie musiałem brać "wybrakowany" - naderwany zębem czasu towar. Czy to gdy bylem po 30-tce czy to po 40-tce czy teraz po 50-tce. Dlaczego nie ? Bo bylem zawsze dobrze przygotowany do rozmowy, czasem spontaniczny, czasem bezpośredni. Gdy trzeba było - ułożony i na dystans. Gdy chciałem inaczej i celowałem do określonego typu kobiety - umiałem się dopasować. To jest to cenne doświadczenie, które (jak sadze) one wyczuwają i wiedza ze ze mną może być interesująco - w przeciwieństwie do na przykład swojego dziecinnego rówieśnika. Którego oczytaniem, doświadczeniem, znajomością języka czy generalnie "obyciem" bije takich być może na głowę ? I wiek nie ma tutaj KOMPLETNIE żadnego znaczenia. Praca, rozwój, samodoskonalenie, spokój wewnętrzny, optymizm, dieta, luz , zasady, trzeźwa ocena, unikanie niepotrzebnego ryzyka w życiu i w finansach. To tylko niektóre z korzyści jakie daje wiek 50+. Ale tylko wtedy gdy to sobie wypracujesz...
  5. Świeża krew ! Czuwaj ! Pomagaj, wspieraj, działaj. 👌
  6. Smutne to, Jeżeli 80 % rzeczy Ciebie denerwuje, rzeczywiście może warto zmienić Kraj (Polska) na inny i przesiedlić się. Radze najpierw zapisać na kartce wszystkie "ZA" i "PRZECIW" (za wyjazdem i emigracja oraz te przeciwne-które mogą Ciebie trzymać w Polsce). Gorsze i depresyjne dni, będziesz mieć wszędzie, czy to będzie słoneczna Dominikana, piękny Cypr lub Włochy czy bogata i obfita w prace Wielka Brytania, Kanada czy USA. Bo problemy nie leżą w miejscu w którym przebywasz tylko W TOBIE... A nawet jeśli są przyczyna złego samopoczucia to i tak w minimalnym stopniu. Bo umówmy się Polska to nie Korea Północną, Iran czy Rosja Putina... Za happening nie lądujesz na 5 lat w gułagu. A za kradzież kartonu z jedzeniem nie zamykają Ciebie do obozu koncentracyjnego wraz z cala rodzina... Wiec NIE DRAMATYZUJ o Polsce. Ja mam 170 cm wzrostu, jestem łysy i miałem tyle związków i ruchanka ze prawie mój pyton odpadał z przekrwienia. Wiec wzrost w Polsce kompletnie nie gra roli. Nie każda niunia potrzebuje się ożenić na pierwszej randce i w ogóle jest zainteresowana znalezieniem 180 metrowego King-Konga. Odstaw internet, przewietrz się, rozejrzyj, może zmieni się Tobie opinia... A jak wyjedziesz na jakiś czas zmienia się poglądy i Twoje postrzeganie otaczającego świata. Nie czekaj - działaj. Jak sam zauważyłeś w takiej Tajlandii czy innej Nigerii będziesz ZUPEŁNIE inaczej postrzegany. Wystarczy ze będziesz na przykład BIAŁY... Wiec na starcie jesteś już WYGRANY... No i to się zmienia. Gdy wyjechałem 17 lat temu zajebista pensja to było 2100 PLN i dało się za to jakoś wyżyć. Pensje obecnie się w Polsce diametralnie zmieniły. Koszta się także zmieniły, życie również. Ale przecież NIC i NIGDZIE nie stoi w miejscu. Czy w Polsce czy za granica... Oczywiście koszty życia są zmienne wszędzie, także te w całej Europie. Ale Polska zrobiła i tak zajebisty progres... Pensje są wyższe, stopa życiowa się zwiększyła, możliwości także. Łatwość osiedlania się, otwierania biznesu, zmiany pracy, wartość dodana prawda ? Czy "lubią być dymani przez tych samych polityków" ? No jak widać nie... W ostatnich wyborach zobaczyłeś zmianę władzy. Oczywiście ze nie jest to 100 % wymiany w Sejmie. Ale jest już i tak lepiej niż w wyborach poprzednich kilkanaście lat temu - kiedy to w zasadzie poza nazwami partii i komitetów wyborczych nie zmieniało się nic... No to się ciesz ze nie urodziłeś się np w Mariupolu albo innym mieście w Donbasie... Albo Buczy... Ja na Twoim miejscu bym wyjechał i pomieszkał trochę za granica, zarobił w Euro czy innych Funtach czy Koronach i "posmakował" emigracji zarobkowej (lub innej). Sprawdź czy to dla Ciebie, czy będziesz za granica "człowiekiem drugiej kategorii". Sam musisz te historie sobie napisać. Jedni wyjada i są przez 5 lat na "zmywaku" a inni w trzy miechy staja się szefem Kuchni z pensja 40 tys £ rocznie. Wszystko w Twoich rekach. A teoretyczne opowieści bajkopisarzy z internetu olej. Kwestia koncentracji na celach, ustawienie priorytetów i "bycia głodnym sukcesu"... Sprawdź sam. Dlaczego wyjazd i ustawienie sobie życia, miałby się Tobie nie udać ? Ja uważam ze Polska jest krajem przyszłości i zmian (powolnych zmian - ale jednak). Uważam ze w klimacie umiarkowanym fajne jest to ze mamy 4 pory roku, są góry ze śniegiem albo morze lub jeziora mazurskie i lasy. Natura zajebista (lasy ładniejsze np niż w UK). Wiec nie jest tak źle. Kuchnie mamy zajebista, zażerają się naszym jedzeniem i angole i amerykanie o Holendrach czy Szwedach nie wspomnę (nie wierzysz ? sprawdź w trójmieście albo Krakowie). Nie ma w Polsce tylu cudzoziemców/emigrantów spoza Europy (przynajmniej NIE tylu co w Londynie czy Paryżu lub Brukseli). Bezdomnych tez mniej. Generalnie jest bezpieczniej, niż na ulicach Liverpool, Londynu, Paryża czy Mediolanu... Mieszkania i domy są jeszcze do kupienia (lub wybudowania) w normalnych cenach (mam tu na myśli rozsądne miasta/miasteczka - z normalnym metrażem). Przecież nie potrzebujesz do stukania panienek 100 metrów kwadratowych, a 30 metrowa kawalerka (lub 40 metrowy dom)- chyba wystarcza na upojne noce i bycie ogierem ze zwierzęcym magnetyzmem. Wiec głowa do góry ! I jak mawia klasyk "alleluja i do przodu"...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.