Skocz do zawartości

deleteduser147

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

1 obserwujący

Profile Information

  • Płeć
    Kobieta

Ostatnie wizyty

998 wyświetleń profilu

Osiągnięcia deleteduser147

Kot

Kot (1/23)

17

Reputacja

  1. @Wielokropek Dziękuję za odpowiedź. Od strony finansowej to moi rodzice nie muszą się martwić- własna firma, którą przejął mój brat plus odłożone fundusze-pozwalają im na wakacje jak niemiecki emeryt Częste odwiedziny- to jednak rejony Australii - tak nie da się jakby można ale postaramy w miarę możliwości. Korzenie mam mocne posadzone
  2. Dziękuję. Tak jest jak napisałaś. Jak ogarnę wszystko administracyjno-logistycznie - po nowym roku wylot. Rodzice już planują przylot i żeglowanie po Morzu Koralowym ❤️ Do usłyszenia. A na pewno odezwę się jak postęp
  3. Haha solarium zbędne. Ja naturalnie mam ciemniejszą karnację po ojcu. A dlaczego to forum? Dobre pytanie. Szukałam infomacji i trafiłam na wątek tutaj. Zaczytałam kilka więcej tematów i w sumie wiele z poglądów tutaj prezentowanych moge określić jako i swoje. Zwłaszcza dotyczące roli rodziny, mężczyzny, kobiety, związków. Mogę wprost wysunąć tezę, że mój ojciec to typowy meżczyzna spod znaku redpill a rodzice to wzorcowe małżeństwo wspierające się, wychowujące odpowiednio dzieci. Tak samo mój brat i siostra wychowują swoje dzieci. Nigdy nie widziałam aby się kiedykolwiek kłócili, przeciwnie. Podobnie mam z narzeczonym-jesteśmy razem od kilku lat, razem się wspieramy, pracujemy, dokładamy od siebie to co najlepsze. Życzę wszystkim podobnych relacji i wchodzenia w coś z rozwagą i zdrowym rozsądkiem wiązanie z odpowiednią osobą. Rozpisałam się nieco sielankowo Dziękuję za wpisy tutaj, że chciało się Wam pochylić nad anonimowym wątkiem i poświęcić swój czas. Wiele to znaczy Ale i potwierdziło moją perspektywę. Dziękuję 👏
  4. Tak jest. Jakbyś czytał w moich myślach. Niby rok a jakby wieczność. Dzisiaj miałam ubrany gruby wełniany sweter, który dostałam w prezencie jakiś czas temu. Myśląc po co mi to, przecież nawet gdy jest zimno to i tak ciepło. A teraz mam zdziwienie, że jednak wygląd ala yeti to coś normalnego.
  5. Ojciec miał problemy neurologiczne ale mimo prawie 70 lat jest wysportowany, pływamy razem, chodzimy na spacery, latem żagle. Zresztą mój ojciec robi czy robił na każdym wrażenie. Jest wysoki, postawny, nie wygląda na swój wiek. Wszyscy rodzinnie lubimy aktywny wypoczynek. Mój brat mieszka niedaleko domu moich rodziców więc tutaj jest ciągła kontrola. Dla mojego ojca największą karą z powodu choroby jest ograniczenie nieco aktywności i łykanie leków. On całe życie był zdrowy. Jego ojciec dożył koło 90 lat Moja mama jest byłą pielegniarką więc tutaj i jest wsparcie duże. Podobnie siostra. Pieniądze to dodatek. Ja nigdy nie brałam udziału w wyścigu szczurów, to nie dla mnie. Dla mnie ważna jest rodzina ale i pasja, która jest moją pracą.
  6. Ja w parze Widzę, że wielu ma podobnie. Dla mnie jedynym detalem jest rodzina i tyle. Przeraża mnie, że jest 17 godzina a jest ciemno i brak ludzi. Z reguły o tej porze, może później nieco-dla mnie się życie zaczynało. Koniec pracy a my dla rozyrywki na deski albo zabawa, rozmowa albo fiesta z ludźmi od 20 do 70 roku życia.
  7. Nie tak drastycznie Nie takich słów, nawet by mi to nie przyszło do głowy ani im. Znamy się za dobrze aby tak reagować. Lęk-jak pisałam powyżej. Kwestia odległości i bliższego kontaktu fizycznego z rodziną. Nie będą to już okazyjne przyjazdy do mnie czy ja do nich a widywanie może raz do roku. Ale to tyle. Ja w Polsce czuję się obco, źle. I tak mieliśmy wracać do Hiszpanii ale nadarzyła się dalsza destynacja. Na myśl o zamianie śniegu i kozaków na piasek i gołe stopy mam uśmiech.
  8. @meghan Ja chyba sama siebie próbuję przekonać ostatecznie. Myślę, że rodzina już wcześniej pogodziła się z moimi wyborami. Zresztą sami widzą, że nie pasuję do schematu, który oni wypracowali. Mnie przeraża ta odległość tylko. Ale i zachęca aby móc korzystać z tego o czym marzyłam. Tak ten dylemat mam w głowie. Ale niejako i on się rozwiązał-życiem codziennym.
  9. Mieszkałam 6 lat za granicą i jedynym Polakiem z którym miałam styczność na miejscu to mój narzeczony. Zdarzali się polscy kursanci ale to sporadycznie. Raczej przy osobach już nurkujących w jaskiniach lub pasjonatów freedivingu. A teraz mam okazję na eksplorację połączoną z pracą tych miejsc o których marzyłam.
  10. Powiem tak - dobra zmiana. Słyszę to wokoło a ja od roku tutaj mam wrażenie, że żyję w dziwnym kraju, smutnym. Ludzie nie doceniają zwykłych spraw, drobnostek a chcą dużo, więcej i przez to stres, stany depresyjne, upadek rodziny. Każdy sobie wilkiem. Będąc rok - czuję jakby mi uleciała krew i prawie zombie. Akurat rodzina ma podobne postrzeganie - rodzina jest najważniejsza, dbamy o siebie, nie narzekamy bo różnie jest i może być. Nigdy sama nie miałam jakiś dużych potrzeb w zakresie ubrań. Jako osoba związana ze sportem - byleby było przewiewne i wygodne. Bardziej inwestowanie w sprzęt bo to związane z pracą. I w jakim byłam szoku gdy ja wszędzie poruszając się na rowerze - nawet zimą gdy pogoda dopisuje- widzę ludzi w moim wieku zmęczonych nawet jazdą autem. A może to ja byłam wygodna - mając pracę blisko domu w przyjemnej pogodzie. Zgadzam się z Tobą. Moje rodzeństwo nadrobiło braki w systemie. Ja z narzeczonym nie planujemy z racji problemów zdrowotnych. Może to i lepiej. Widocznie nie każdemu jest to pisane.
  11. Dziękuję za wszystkie wpisy. @Imiennik Ja już pępowinę odciełam dawno temu. Ten pęd to nie dla mnie, praca w biurze to jest koszmar. Jeszcze w wakacje pracowałam jako ratownik. Ale teraz brakuje mi tego zadowlolenia z możliwości uczenia innych mojej pasji, opowiadania o tym. Co do odwiedzania to jednak loty trwają ponad 30h ale i to się da ogarnąć. Robić co się kocha i mieć z tego fun i możliwość utrzymania się to trudne połączenie. Właściwie z narzeczonym podjeliśmy już prawie decyzję, kwestia ogarnięcia formalności po nowym roku. Chyba jednak najbardziej brakuje mi słońca i takiej swobody w byciu. Życie pokazało mi, że nie potrzebuję dużo aby być szczęśliwą. Tak ja swoje realizowałam a teraz mam okazję na rozwinięcie i pójdę za tym. Taka okazja 2 razy się nie zdaża.
  12. @Libertyn Ja swoją drogą idę od kilku lat. Moja pasja to moja praca. Przy tym daje mi wszytsko co potrzebuję-pieniądze aby przeżyć i się zabezpieczyć finansowo, mega frajdę i to że osoba obok robi to samo i oboje się wspólnie realziujemy. @Trevor Jestem ponad rok w kraju i przytłacza mnie nasze malkontenctwo, widzenie wszytskiego w złych barwach i nie przyjmowanie życia jakim ono jest a walka aby pokazać, że mam lepiej. Ja jestem osobą pogodną, uśmiechniętą a już kilka razy usłyszałam teskty typu: co się tak szczerzysz. To jest przykre. Tak mi mówi ojciec, że on chciał podróżować, zostać marynarzem a przejął fach swojego ojca a mój brat jego. Prawdziwie wolny i szczęśliwy jest gdy żegluje. Pamiętam ile frajdy mu sprawiało jak przyjeżdżał do mnie i żeglował a potem schodził na brzeg i odpoczywał w późnym słońcu. O dziwo ja właśnie uciekając od tradycyjności w jakiej wyrosłam, realizuję niako marzenia mojego ojca.
  13. Witam Was. Jestem nową użytkowniczką. Mam dylemat od jakiegoś czasu - niby prawie znam odpowiedź ale jednak zawsze coś co to zaburza. Dylemat nie mały bo oznacza totalne przewartościowanie -ponownie swojego życia. Opiszę po krótce to wszystko. Trochę o mnie - mam 26 lat, rodzina kompletna-starsze rodzeństwo z uprządkowanym życiem prywatnym i zawodowym. Rodzice podobnie. A ja jako najmłodsza - miałam większą swobodę, trochę traktowana przez rodzeństwo jak ich dziecko. Jestem dzieckiem -typową późną wpadką. Matka urodziła mnie tuż po 40. Siostra kończyła liceum- szła na studia, brat 2 lata młodszy od niej. Oboje byli dla mnie dużym wsparciem z racji wieku i doświadczenia. Skończyli dobre studia, praca i rodzina. Rodzice mieli przy mnie więcej luzu - już nie musieli pracować aby zapewnić dzieciom wszystko i więcej czasu dla najmłodszej. Dlatego z jednej strony to był plus ale z drugiej pilnowanie mnie, kontrola przez rodzeństwo itd. Bylo to dla mnie nieco frustrujące i ograniczające. W tym wypadku moja pasja, powodowała nieco luzowania. Nigdy nie miałam zdolności do nauk ścisłych jak brat czy ojciec lub grzebania w historii jak siostra czy matka. Ale wybitnie szybko wchodziła mi nauka języków obcych-skończyłam liceum dwujęzyczne, dodatkowe kursy niemieckiego, francuskiego i angielskiego. Plus przejęłam pasję rodzinną - sporty. Wszelkiej maści - głównie woda z racji mieszkania koło Szczecina: żeglarstwo, pływanie, nurkowanie. I te wszytskie wyjazdy za granicę czy to na kursy jęzkowe czy sportowe - wyklarowały mi to co chcę robić. W takich okolicznościach poznałam też swojego narzeczonego. Po liceum-zrobiłam sobie rok przerwy, która przeciągneła się w 6 Mieszkałam za granicą, pracując jako instruktor pływania, nurkowania czy ratownik. Od ponad roku z racji rodzinnych problemów wróciłam do kraju. Nie odnajduję w Polsce-pogoda, pęd ludzi do pieniędzy, życie na pokaz. Pracuję w firmie brata. Ale męczy mnie praca administracyjna w budowlance i tłumaczenie dokumentów. Rodzina naciska abym bardziej się ustatkowała, zakotwiczyła na stałe. Wróciłam z narzeczonym - oboje pracowaliśmy i żyliśmy za granicą. Wiem, że dzieci nie będziemy mieć, ślub planujemy ale to głównie dla naszych rodzin. To całe tło do clue sprawy. Dostaliśmy narzeczonym propozycję pracy. Wiąże się to z kilkuletnim wyjazdem, daleko poza Europę. Ale byłaby to praca, którą kocham. Bez tego napięcia finansowego, pędu i wszelkiego narzekania w kraju. Ale i są moi rodzice, rodzeństwo-które jest mi bardzo bliskie. Przed powrotem - często mnie odwiedzali. Ale to Europa a teraz mam większe obawy. Jeżeli wyjedziemy to nie zakładam powrotu. Ale z racji wieku - boję się, że nie mogę już nie zobaczyć ojca, który choruje. Wiem, że jak zostanę to skończy się to moją frustracją życiową. Nie wyobrażam sobie życia w Polsce. Wiem, że rodzice mają dobrze pod kątem zadbania o ich potrzeby. Tylko ojciec wie o tym. Zachęca mnie abym zrobiła co czuję bo on robił co musiał. A to jeszcze bardziej powoduje, że chcę zostać. Wiem, że druga taka okazja się nie nadarzy. Mam czas na decyzję do końca roku. Może są osoby z podobnym doświadczeniem? Jak to było w waszym wypadku? Dziękuję za odpisy.
  14. Miłość jest fajnym uczuciem i nie tylko jako relacja kobieta -mężczyna ale i od najbliższych. Zdrowe relacje, zrozumienie jest tego częścią. Miłość to wspólne widzenie świata, wspólny horyzont i to co łączy i dzieli nas zespala. Może jestem naiwna ale ja tak mam, moi rodzice tak mają i rodzeństwo. Jestem najmłodsza więc widzę, że to jak żyją razem moi rodzice, szanują siebie i kochają-przeszło na mojego brata i siostrę. Oboje są koło 15 lat starsi od mnie więc i ja mam podobnie. I znalazłam
  15. @xander99 Mam pytanie czy uprawiasz sporty? Jak u Ciebie z kondyncją? Waga/wzrost? Z jakich rejonów Polski jesteś? Napisałeś, że interesuje Cię piłka nożna - czy byłeś na jakichś meczach w pubie? Tutaj koledzy proponowali Ci sport, wspólne rozpoczęcie z tym czegoś? Można być introwertykiem ale mieć swoje zajawki. Mój narzeczony jest introwerytkiem ale mamy wspólną pasję, dzięki której się poznaliśmy.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.