Skocz do zawartości

Esco

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Esco

  1. Dlatego wygrana jest w cudzysłowie. Nie wiem czy taka iluzoryczna kwestia. Zabezpieczyłem się przed być może wieloletnimi alimentami na nią w przyszłości. Dzieci ze mną chwilowo odpuściłem, bo i tak miałem słabe szanse. Mieszkam w małym mieszkaniu i nie zapewnialbym lepszych warunków niż mają w domu. Czekam na podział majątku i kupię sobie coś większego. Od dzieci mnie nie odetnie, córka ma już 15 lat, telefon jej zabierze? Córka za to wszystko co nam zrobiła, to ją opieprza jak burą sukę, jak tylko coś się krzywo do niej odezwie. Jak mnie nie wpuści do domu (choć nadal jestem tam zameldowany, więc chyba nie może) to dzieci wyjdą do mnie i spędzimy czas razem u teściów czy na mieście. Narazie sama chce żebym przyjeżdżał co weekend do dzieci i śpię normalnie w "domu", choć kosztuje mnie to sporo nerwów, bo nie mogę na nią patrzeć. Jak zacznie utrudniać kontakt, to ja będę czekał na jakikolwiek jej błąd (np. wypita opiekuje się dziećmi) i będę ją zgłaszał do odpowiednich służb. Po jakimś czasie mogę złożyć wniosek o zamieszkanie dzieci przy mnie i karuzela może ruszyć od nowa. Ale już nie zasądzą mi alimentów na nią i dlatego na pierwszy ogień poszła jej wina.
  2. Pierwsza bitwa "wygrana". Jak mówiła, tak zrobiła. 20 minut i po robocie. Rozwód z jej winy za cenę miejsca zamieszkania dzieci tam gdzie ona. Alimenty bez zmian i kontakty nieuregulowane. Na rozprawę przyszła bez papugi i wyglądała jak zbity pies. Po wyroku, w jeden dzień dzwoniła do mnie więcej razy niż przez ostatnie pół roku 😆. Zmieniłem się na lepsze itp. Teraz osoby z mojej rodziny doradzają mi, żebym z nią jechał równo, za to co zrobiła dzieciom i mi. Żeby dojechać ją finansowo bez żadnych skrupułów. Już mi się żaliła, bo sędzia wrzucił jej koszty procesowe na moją rzecz (trochę ponad 700 zł). Co o tym myślicie? Traktować ją jak najgorszego wroga i wdeptać ją w ziemię korzystając oczywiście z prawnych narzędzi? Czy trochę poczekać aż się sytuacja ustabilizuje i dopiero atakować (mam na myśli przede wszystkim odebranie jej dzieci), czy bombardować ją od razu pismami, wnioskami nie dając chwili wytchnienia? Osobiście trochę mi jej szkoda, ale teraz to w końcu obca osoba.
  3. W tym tygodniu rozprawa. Być może obędzie się bez komplikacji, bo małża powiedziała, że weźmie winę na siebie. Choć nie uwierzę jak nie usłyszę w sądzie. Chyba, że mnie wpuszcza w maliny. Ja jestem gotowy na ewentualne starcie, nawet kilkuletnie. Trzymajcie kciuki bracia. Co dziwne, póki co nie mam żadnego stresu.
  4. Bracia, jako że rozprawa coraz bliżej, mam parę pytań. Na czym skupić się podczas zadawania pytań? Czy pytac np. "Czy pozwany robił awantury? Czy krzyczał na dzieci?" itp. wiedząc, że odpowiedź powinna być negatywna i będzie stawiać mnie w dobrym świetle, czy lepiej nie poruszac takich tematów, żeby nie dać możliwości kłamania. Zastanawiam się czy nie sprowokować jej do kłamstwa, a potem wykazać, że mówi nieprawdę. Czy próbować w ogóle wywoływać emocje u sędziego pytaniami np. "czy myślała o dzieciach (że robi im krzywdę odbierając ojca) wdając się w romans?". Sędzią jest facet, podobno drobiazgowy, ale dla którego liczą się tylko fakty i dowody. Wiem, że nie ma planu w 100% pewnego, ale moze ktoś podpowie ciekawą strategię. Czy próbował ktoś rozprawy z udziałem osób zaufanych?
  5. W skali 1-10: 11 😀. Tylko nie wiem jakich nowych zagrań się spodziewać. Muszę po prostu bardziej się pilnować. Cały czas mnie okłamywała, dlaczego ma teraz tego nie robić.
  6. Muszę wzmóc czujność. Dama zaczęła mnie przepraszać za wszystko. Gach poszedł w tango z byłą żoną, być może nawet zwyzywał od szmat moją jeszcze żonę (dla niego to standard). Kto by pomyślał, że to tak się skończy?
  7. Tak to właśnie obecnie wygląda. Dama ma teraz pretensje, że tak daleko się wyprowadziłem bez uzgodnienia z nią i że mam luz, a wszystko na jej głowie. Przez dwa dni nie grałem z dzieckiem online (byłem w delegacji), to już ataki że gdzie byłem, że pewnie dupa mnie do dziecka nie puściła. Co robię cały dzień, że z dzieckiem dopiero po 19 gramy. Na pieniądze może nie narzekać, bo nienajgorzej zarabia, ale status: na dnie + wstyd (nikt z rodziny i wielu wspólnych znajomych nie utrzymują z nią kontaktu, jeszcze za chwilę sąsiedzi się dowiedzą choć na pewno widzą, że coś jest nie tak). Tak jak piszesz, córka za 3 lata pójdzie na studia, dama zostanie z małym, któremu będzie miał kto przypominać dlaczego ojciec się wyprowadził.
  8. Wszyscy w rodzinie to wiedzą, a ja od kilku lat zwracalem na to uwagę. Ale jaką masz możliwość leczenia osoby chorej psychicznie bez jej zgody? Albo musi zagrażać życiu swojemu lub kogoś, albo musi coś grubego odjebac. Jedyna szansa to musialbym ją nagrać jak mówi, że sobie coś zrobi (a to często się zdarza). Po niektórych jej jazdach brałem urlop na żądanie godzinę przed pracą, bo bałem się dzieci z nią zostawić.
  9. Akurat nagrania są autorstwa córki. Adwokat twierdzi, że to na moją niekorzyść, bo wciągam w te sprawy dzieci. Dlatego nie zgłaszałem na policję. Kontaktów z dziećmi mi póki co nie ogranicza, choć się odgraża. Tak samo co i rusz słyszę "podwyższyć ci alimenty?". Możesz trochę prościej wytłumaczyć? Sporo czytam forum, ale jeszcze nie wszystko kumam. Ciemna strona? Brak miodu? Nie kumam. Mi mięknie faja jak tylko widzę, że dzieci płaczą albo się smucą jak mówię że jadę. Ona nic nie musi do tego dokładać. Co to jest cykl staczania? Kluczyki miałem w kurtce. Nawet nie wiem kiedy wyjęła, bo bawiłem się z małym. Jest taka piosenka Kazika "Gdybym wiedział to co wiem". Tyle Ci odpowiem Bracie.
  10. Wiem o tym. Ja już chciałem wziąć córkę do psychologa, ale zareagowała agresją. Taką powtórkę właśnie robiła i robi moja dama. Jak jej zwrocilem na to uwagę, to w nerwach mi powiedziała, że mam rację, ale nigdy nie dowiem się co się działo u nich w rodzinie. Po dzieciach już widać traumę (np. córka na wszystkich wyładowuje nerwy, mały zaczął się bać jak nasz pies zaszczeka), a jak mówię mendzie "zobacz jak dzieci się zmieniły" to zjeb mówi że "przecież są normalne". Ja wiem, że będą potrzebować pomocy, tylko czy będą chciały ją przyjąć?
  11. Przed. Do lekarza jeździłem z dziećmi częściej niż ona, nawet nie wiedziała że dzieci mają umówione wizyty. Dzieci odbierają teście, jak są chore zostają u teściów, przybory szkolne kupuję ja. Na wywiadówki jeżdżę te 80 km, choć paaani ma 15 min na piechotę z pracy tylko nawet nie wie, że wywiadówka jest. Nawet nie wie jakie córka ma oceny. Faktycznie można uznać, że się opiekuje, bo jest obecna, ale to tyle. A wyprowadziłem się, bo mnie biła (mam nagrania wideo) przy dzieciach, non stop prowokowała i nagrywała. Dzieci płakały, mały był dumny jak nie było żadnych kłótni (czyli wtedy jak się w ogóle nie odzywałem). Chciałem im oszczędzić takich codziennych "atrakcji".
  12. Płacę na podstawie postanowienia sądu. Pisała o zabezpieczenie roszczeń alimentacyjnych i sąd przyznał. Tak jak pisałem, mimo że jestem weekendowym ojcem spędzam więcej czasu z dziećmi niż jeszcze żona. Oczywiście nie licząc godzin snu. Zawsze jak przyjadę to oboje starają się jak najwięcej czasu spędzać ze mną, a mały to nie da mi nawet do sklepu się ruszyć. A za te miny dzieci i prosby żebym jeszcze nie jechał jak wyjeżdżam w niedzielę, to bym jej urwał łeb po samej dupie. Teraz mieszkam 80 km od "domu". Trochę słabo z naprzemienną z uwagi na szkołę czy przedszkole. W ogóle mojej wkrótce ex odkleiło się coś pod deklem. Dzisiaj przyjechałem spędzić święta z dziećmi i teściami (paaani znów spędza święta z gachem poza domem) i najpierw wyciagala do mnie łapy i wyganiała z domu, a jak zacząłem się ubierać i mały zaczął płakać, to nagle zaczęła mnie rozbierać, zaslaniac sobą drzwi i schowała kluczyki od auta. Jak Jekyll i Hyde.
  13. Przedstawię Wam jak wygląda moja sytuacja obecnie. Wyprowadziłem się, płacę alimenty i jeżdżę do dzieci na weekendy. Mimo tego i tak 2x więcej czasu zajmuję się małym niż ta menda, licząc godzinowo plus na tygodniu codziennie gramy razem online ok. godzinę. Oczywiście jak jestem w weekend cały czas bawie się z małym, starszą zawożę, przywożę pomagam w nauce, a paaaaaani w ogóle się dziećmi nie zajmuje i leży rozjebana na kanapie. Jedynie da małemu jeść. Do niej za radą adwokata nie odzywam się w ogóle. Generalnie traktuje ją jak powietrze i to nieświeże. Coś kiedyś pisała żeby się dogadać (jak zapytałem w jakiej kwestii, to odparła że nieważne), więc ją olałem. Jeszcze ma do mnie pretensje, że nie uzgodniłem z nią, że się wyprowadzam i aż tyle kilometrów 😆. Z nowych argumentów jakich używa, że to moja wina to m.in. w weekendy jeździłem grać w piłkę, że była niewolnikiem i nigdzie nie wychodziła (nigdy jej nie zabranialem i chodziła z koleżankami, a ja jak proponowałem razem wyjścia to zawsze była jakaś przeszkoda), że byłem po alkoholu na ślubie (faktycznie palnalem połówkę ze świadkiem 3 godz przed) i inne podobnej wagi przyczyny. Generalnie racjonalizacja włączyła jej się na maxa i rzuca różne gówna, które nijak nie mają szans się przyczepić. Jej stosunki z rodzicami są jeszcze gorsze niż wcześniej, za sprawą tępego gacha, który najebany wyzywał i pisał groźby karalne do teściowej. Jej rodzina czy wspólni znajomi, zapraszają mnie w odwiedziny z dziećmi, z nią nikt nie utrzymuje kontaktu. Jak już kogoś spotka to mówi, że się rozwodzimy, ale nie mówi dlaczego 🤔. Najpierw mówiła, że w dupie ma taką rodzinę, a teraz że "to nie są ludzie". Jak gdziekolwiek wychodzę z domu, to jadę "walić ..." (tu należy wstawić imię mojej dowolnej znajomej), nawet do małego tak mówi. Za dwa miesiące rozprawa. Plan jest taki: rozwód - podział majątku - potem walka o dzieci. Wieloletnia batalia przede mną, ale muszę wyciągnąć dzieci z tego pojebanego środowiska. Dopiero teraz patrząc z boku i słuchając osób postronnych (m.in. Marka) widzę w jakim chorym gównie siedziałem tyle lat. Powoli wracam do normalności.
  14. Ten kij ma dwa końce. To zrobiłem odkąd tylko się dowiedziałem. No może poza jej dawaniem mi dupy za ciszę. Sędzią na rozprawie ma być mężczyzna (bo to chyba ta sama osoba, która decydowała o zabezpieczeniu roszczeń?). Choć podobno jest nieprzewidywalny. Nigdy nie bylem w sądzie, ale wiem że po sprawiedliwość się tam nie chodzi. Czy jest możliwość ustawienia wyroku po znajomości z pełnomocnikiem strony? Pani się chwali, że jej papuga jest najlepszy w mieście, ale czy może to wynikać z jego dobrych kontaktów z sędziami? Nie znam się, więc pytam.
  15. Nagranie ma tylko dźwiękowe. To było tak, że coś się zaczęliśmy kłócić i ja zszedłem na dół. Przybiegła za chwilę za mną i zaczęła specjalnie prowokować mnie od nowa. Ja byłem czymś zajęty i nie zwróciłem uwagi, że nagrywa. Po chwili z uśmiechem się odwróciła i dopiero skumalem, że zrobiła to celowo. Wiem i przeczuwam, że w momencie kiedy się wyprowadze, ja stanę się tym najgorszym, który porzucił dzieci. To jest prawda. Nawet jak mi się przyznała do zdrady, nie podniosłem na nią ręki. Z tym wyzywaniem wcześniej to aż przejrzałem sobie wiadomości do niej, sprzed okresu kiedy się dowiedziałem. Normalne pisanie, zero obelg.
  16. Dawno temu mi to powiedziała. Że mnie zniszczy finansowo i nie tylko. Ja jej powiedziałem, że dzieci jej to wynagrodzą. Zwłaszcza starsza córka, która kiedyś powie bratu o co poszło. Ja to jestem prosty człowiek. Język prawniczy, jeszcze w emocjach? Panie, idź Pan w ch.. 😄 Dlatego wkrótce się wyprowadzę. Po co mam się pilnować, kontrolować. A swoją drogą, jak sąd patrzy na to, że moje wyzwiska w jej stronę zaczęły się dopiero po tym, jak się dowiedziałem o zdradzie? Przedtem jej nie wyzywałem. Czy sąd powie, że powinienem ja na rękach nosić zamiast sprowokowany wyzywać?
  17. Z wezwaniem na rozprawę przyszła odpowiedź pani na moją odpowiedź na pozew. Zmieniła zdanie i chce rozwodu z wyłącznie mojej winy. Jako powód podała, że używałem wobec niej słów powszechnie uznawanych za obraźliwe i brak szacunku. Oczywiście zero dowodów, a na potwierdzenie mają być zeznania świadka... mojej teściowej. Tej samej, która powiedziała, że udusi córkę na sali rozpraw. Druga rzecz to zamieszkiwanie dzieci z nią. Jako uzasadnienie rzuciła stek bzdur i kłamstw. Do obalenia po paru pytaniach. Czy takie pisanie bzdur ma jakiś cel w trakcie rozprawy? Czy ona powiedziała 30% prawdy swojemu papudze? Zażalenia na zabezpieczenie roszczeń alimentacyjnych nie pisałem. Stwierdziliśmy z papugą, że nie ma co robić z siebie awanturnika o 200 złotych miesięcznie. Podobno lepiej będę wyglądał w oczach sędziego. Nie wiem ile w tym prawdy. Dałem się też raz sprowokować (kopała mnie, co mam nagrane) i zwyzywalem ją od szmat i suk, co też nagrywała, a ja za późno się zorientowałem. Jak bardzo sobie pogorszylem sytuację?
  18. Otrzymałem uzasadnienie postanowienia o zabezpieczenie roszczeń alimentacyjnych. W skrócie, uzasadnione jest to tym, co napisała w pozwie. Bo tak. Że wkłada trud osobisty w opiekę nad dziećmi (nie ma jej w domu od 8.30 do 18.00) i w większym stopniu utrzymuje dzieci. Próbkę działania sądów już mam. Termin rozprawy ustalony. Teście najchętniej ujebaliby córci łeb. Pani jakby trochę mięknie dupa, straszy że sobie coś zrobi i chce przepisać dom na mnie. Stare manipulacje.
  19. Tak to właśnie wygląda w tej chwili. Nauka ze starszą - ja, zabawa z małym - ja. A pani przyjdzie z pracy, zje coś, leży i pisze z gachem. Jedyne co, to da małemu jeść. Dlatego jak ognia boi się mojej wyprowadzki, bo musiałaby się w końcu zająć dziećmi. Wpłaciłem jej alimenty, ale powiedziałem, że skoro mam płacić to się wyprowadzam. Oddała mi kasę. Pewnie jakbym powiedział, że ma mi dawać dupy, to by dawała. Teoretycznie jest taka opcja, ale zupełnie nieopłacalna. Jak już mam dojeżdżać 80 km do pracy, to korzystniej jest siedzieć w domu z dziećmi. Za miesięczny koszt dojazdu wynajmę mieszkanie w miejscu pracy. Właśnie zastanawiam się czy się wychylić i przyjąć tę kulę w miarę szybko i "bezboleśnie". Pogodzić się z porażką, ustalić kontakty z dziećmi i żyć spokojnie nowym życiem.
  20. To by było najlepsze wyjście dla wszystkich. Z tym że ona chce się wyprowadzić tylko z małym, a on nie chce o tym słyszeć. Powiedziała, że "poświęca się" dla dzieci, bo już dawno nie powinno jej tu być. Choć raz powiedziała prawdę. Moim zdaniem (i nie tylko moim) jej nie zależy na dzieciach. Dała temu dowód, że zgodziła się na dzieci ze mną, w zamian za to żeby mogła spokojnie jeździć do gacha. Całe 3 minuty się zastanawiała. Wydaje mi się, że chce jako tako zachować resztki twarzy przed ludźmi jaka to dobra matka. Zresztą teraz w ogóle się dziećmi nie zajmuje.
  21. Postanowienie po rozpoznaniu na posiedzeniu niejawnym. Papuga mendy naskrobal o zabezpieczenie w pozwie i sąd jej przyznał. Moja adwokat kazała mi napisać wniosek o uzasadnienie, a potem pewnie zażalenie pójdzie. Ta opcja odpada. Wyprowadzam się 80 km od domu.
  22. Bracia, dostałem z sądu postanowienie o zabezpieczenie roszczeń alimentacyjnych. Oczywiście napisałem wniosek o uzasadnienie. Powiedziałem, że dostanie pieniądze, ale ja się wyprowadzam. Teraz stoję przed poważnym wyborem. Pani zgodziła się na moje warunki z odpowiedzi na pozew, jeżeli się nie wyprowadzę. Oprócz tego chce, żeby mogła sobie spokojnie jeździć do gacha, bo narazie to teście ja pilnują. Powiedziałem, że nie mam zamiaru się temu przyglądać, to zaczęła standardowo grać dziećmi (chciałam żebyś był przy nich, trzeba pomyśleć o dzieciach, nie tylko o sobie itp.). Teraz mam dylemat. Jebnąć to w pizdu, wyprowadzić się i walczyć o jak najlepsze dla siebie warunki (alimenty, kontakty) i zająć się sobą, układać sobie życie od nowa? Czy mieszkać jako współlokator i robić za nianię i ciecia, patrzeć jak pani się bawi, ale mając adres zamieszkania dzieci zawsze tam gdzie ja? Nie chcę wyciągać dzieci z domu, ale nie mogę już patrzeć na to babsko. Teście nadal są po mojej stronie, ale jak się wyniosę, to pewnie się to zmieni. Wiem, że decyzja należy do mnie, ale może ktoś ma jakieś cenne rady.
  23. Kolejny update. Podjąłem decyzję o wyprowadzeniu się. Męczę się patrząc jak to kurwisko codziennie jeździ do gacha i wraca do domu jak gdyby nic się nie działo. Z dzieckiem starszym porozmawiałem i nie jest zachwycona, ale mnie rozumie (przynajmniej tak mi powiedziała). Muszę zacząć żyć swoim życiem. Tylko teściu gdyby nie ja, to by własną córkę zajebał. Teście chcą jeszcze pertraktować, ale nie mają raczej argumentów, żeby mnie przekonać do zmiany zdania. Zresztą dlaczego dalej miałbym się przyglądać jak pani się wspaniale bawi? Odpowiedź na pozew poszła: jej wina, dzieci ze mną, alimenty po równo (jak wysyłałem to jeszcze nie myślałem o wyprowadzce). Po wyprowadzeniu się będę jej dawał jakieś alimenty na dzieci wedle własnego uznania (czy to dobry pomysł?). Niech franca siedzi i zbiera burzę po zasianiu wiatru.
  24. Podobno miał niebieskie karty, alkoholik bijący żonę, nie wiem czy dzieci też. Jest możliwość to jakoś sprawdzić? Rozmawiałem telefonicznie z prawnikiem i podobno mam trudną sytuację z tą opieką. Wszystko przez to, że to jest jej dom, a ja teoretycznie nie mam swojego lokum. Dokładnie będę dopytywał jak będę osobiście. Nie wiem jak jest w przypadku, gdy coś wynajmę.
  25. Za wiele brudów to ona na mnie nie ma. Jakieś pierdoły w stylu, że jeździłem co tydzień grać w piłkę zamiast być z dziećmi. Ale dlatego tak jak piszesz może zacząć szukać i trzeba być czujnym. Jeszcze jedna rzecz mnie ciekawi. Mój adwokat, jak i ktoś wcześniej w tym wątku, zwracali mi uwagę, że mam być jak żona Cezara. Natomiast wkrótce ex mówi "jesteśmy w trakcie rozwodu, mogę robić co chcę" i jeździ do gacha będąc jedną z wielu. Da się to jakoś wykorzystać? Czy w jej sytuacji niewiele to zmienia?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.