Skocz do zawartości

On_w_dylemacie

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia On_w_dylemacie

Kot

Kot (1/23)

8

Reputacja

  1. Miałem na myśli niebieską kartę, gdzie bezpodstawnie został uruchomiony proces. Takie coś to bydlactwo bo teraz w to już nawet dzieci pewnie będą zamieszane bo do szkoły też pójdzie inf o oskarżeniach wyssanych z palca.
  2. Dzieki wielkie za informacje. Wyczytałem że nie ale może ktoś mądrzejszy jest tu z Braci doświadczonych - czy da się zatrzymać proces na wniosek osoby "pokrzywdzonej" a lepiej zabrzmi osoby która rozpoczęła temat i złożyła wniosek?
  3. Nic. Kłótnia i przekleństwa. Dziś jak rozmawialiśmy po tym jak mi powiedziała nagrywam już wszystkie rozmowy i jasno z nich wynika że nigdy nie uderzyłem ani nic. To że podczas kłótni padną przekleństwa to może i złe ale ja damski bokser nie jestem. No bez jaj. Na szczęście mam to nagrane i sama też powiedziała z płaczem że ona chciala żeby ktoś nam pomógł w formie terapii i ze jej zdaniem to tak wygląda...zgłupiałem jak mi to powiedziała.... Na koniec jak się odsunąć chciałem od niej to zaczęła mówić że chce żeby się wszystko ułożyło i żebyśmy się normalnie przytulali...Pranie mózgu tu mam...
  4. Możesz rozwinąć temat jak dokładnie to wygląda? Procedura krok po kroku i co dalej? Właśnie się dowiedziałem że Żona "rozpoczęła procedurę" I poszło kilka dni temu zgłoszenie na mnie. Narazie wiem tylko od niej / zero kontaktu i nic się nie dzieje. Masakra ile zdrowia mnie kosztuje ostatni czas w tym trupowatym związku...
  5. Dzięki z wszystkie rady. Staram się wyciągnąć wnioski. Z innej beczki - relacja mamusia / córeczka a wręcz toksyczny związek w trójkącie z jej matka - może mi to jakoś pomóc przy rozwodzie jakby szła w kierunku orzeczenia o winie z uwagi na zdradę sprzed lat? Jeżeli może mi to pomóc to co powienien zbierać / jakie kwity?
  6. Narazie względny spokój ale sam sobie to muszę poukładać w głowie bo trochę poczytałem na forum i otworzyło mi to oczy. Na dzień dzisiejszy po przemyśleniu wszystkich za i przeciw myślę że najlepsza opcja jest taka - przygotować się dobrze i z głową rozpocząć proces "ostatni gasi światło". Rozumiem że teraz to lepiej nawet uważać żeby w domu browara nie wypić bo może to obrócić przeciwko mnie że pijak i agresywny? Do jakiego stopnia w tym zakresie kobieta może się zeszmacić i starać się wmawiać jakąś agresję czy inne rzeczy żeby na rozwodzie wyjść idealnie?
  7. Proponowałem wspólna terapię i nawet raz byliśmy, później mieliśmy podjąć decyzję czy będzie chodzili i dać znać. Ja potwierdziłem chęć, żona przez 3 tygodnie nie miała czasu żeby się na nią zdecydować i codziennie słyszałem że jutro aż się wkur.łem i ja zrezygnowałem bo jak 2 osoby nie chcą to to sensu nie ma. Teściowa, no cóż przez pierwsze lata powiedziałbym że złota kobieta. Miałem z nią idealny kontakt ale od kilku lat zaczęła przeciągać żonę na swoją stronę a że nas dzieli sporo km to zaczęły się oddzielne wyjazdy przez weekendy itp. Może to tylko moje zdanie ale uważam że to jest niestety toksyczna relacja mama - córka i mam tu małe szanse na utrzymanie pozycji. Kiedyś jak teściowa była świadkiem naszej kłótni to od tamtej pory zaczęła rozbijac nam rodzinę tj. Córka przyjeżdżała co chwile ale zięcia nie chciała widzieć i ja zostawałem wtedy z dziećmi na dzień lub weekend w domu. Od tamtej pory coraz gorzej i w moim odczuciu permanentne pranie mózgu. Nie słyszę wszystkich rozmów ale w dużym skrócie to chyba to że ja jestem zły, tam ma dom a ona przecież jej pomoże. Trochę tak ale tu boli strata dzieci. Przynajmniej częściowa bo jednak mała szansa że zamieszkają że mną. A mając na mnie haka może próbować mi pewnie nawet ograniczyć prawa do opieki. Nie znam się ale wszędzie o tym pełno że facet na starcie ma już porobione, a jak zdradził to jeszcze go wydoją. Z tymi kanapkami myślałem że padnę że śmiechu😂 Dobre 👍 Dobrze że tu trafiłem bo przynajmniej na chwilę uśmiech się pojawił 😁 Zakupię dziś. To jest dobra myśl. Znalazła zdjęcie w moim telefonie. Ale właśnie w tym problem ze na zdradę jej nie mam dowodów, to są tylko domysły moje. A jakie dowody na to zbierać można? Też przerabiałeś i? Jaki efekt?
  8. Dzięki wszystkim za wypowiedzenie się w temacie. Muszę przyznać że prawie ze wszystkim się zgadzam i sam jestem sobie winny bo zamiast na początku stawiać jasno i uczciwie dla obu stron granice to poległem jak dziecko. Myślę że to była wina tego że to nie była jakaś wpadka czy coś tylko wspólna decyzja, ślub, dzieci itp. Po przemyśleniach jak będzie światełko w tunelu to będę chciał walczyć o związek, nie wiem czy dla nas bo przy braku empatii u jednej z osób może to być ciężkie ale napewno dla dzieci bo to byłaby dla nich katastrofa, a dodatkowo przy rozwodzie straciłbym pewnie prawie całkiem kontakt z nimi. Teraz mam je na codzień i nawet lekcje z nimi odrabiam a później co - raz na tydzień na parę godzin? Koszmar
  9. No cóż, szybko poszło niestety i już będzie końcówka historii naszego małżeństwa. Właśnie usłyszałem że już nie chce małżeństwa i chce rozwodu. Myślę że teraz już jestem pewny że ktoś jest obok i zastąpił moje miejsce. Teraz walka o dzieci więc chyba będzie jeszcze gorzej, a tym bardziej że zapowiada się walka a nie porozumienie. Pytanie tylko czy jest szansa na wywalczenie opieki nad dziećmi i jak do tego podejść? Ojciec zawsze na przegranej pozycji?
  10. Witajcie, Maciek 35 lat z tej strony, jestem tu nowy. Nieraz widziałem to forum i trochę przeglądałem ale jakoś nie było czasu i na szczęście powodu aby czynnie uczestniczyć...teraz problemy i człowiek szuka wsparcia u mądrzejszych.
  11. Witam wszystkich, to jest moja pierwsza wiadomość na forum i mam nadzieję, że napiszę ją składnie i ktoś pomoże mi się ogarnąć bo...tak wstyd...chłop...ale już na skraju wytrzymałości. Na wstępie zaznaczę, że nie chodzi mi o umocnienie swojego "ja", a bardziej racjonalne podejście i z przyjmę też gorzkie słowa krytyki jeżeli na to zasługuję. Temat jest ciężki...jestem w związku od kilkunastu lat, kilkanaście lat w związku i w tym już 11 lat po ślubie. Oboje jesteśmy przed 40-stką. Ślub z miłości a przynajmniej tak myślę, a ze swoje strony jestem pewny. Mamy dwójkę dzieci w wieku 9 i 10 lat. Początkowo się dogadywaliśmy, często mieliśmy różne poglądy ale zawsze się jakoś dogadywaliśmy. Jeszcze niedawno tak na to nie patrzyłem ale teraz po paru miesiącach gehenny w związku już wiem, że przestaliśmy się dogadywać parę lat temu i zaczynał się powoli koszmar, który wspólnie tworzyliśmy. Niestety w moim odczuciu żyjemy od dawna w trójkącie...nie nie zdrada...a przynajmniej nie jeszcze wtedy...ja, moja naprawdę cudowna i atrakcyjna żona oraz moja teściowa...cudna, wspaniała i bezwzględna manipulantka, w moim odczuciu toksyczna mamusia, która swoją prawie 40-sto letnią córkę, a moją żonę owinęła na palcu. Z perspektywy czasu widzę, że już kilka lat temu nawet wakacje były ustalane pod "mamusię" bo ma wtedy wolne i chce posiedzieć z wnukami a, że ja nie mam wolnego jeszcze w pracy ustalone...co z tego...mamusia wtedy może i wtedy jedziemy do mamusi a wspólne wakacje...jak dasz radę dostać urlop to w innym terminie...głupi byłem, że tego nie uciąłem wtedy tylko dopasowywałem się... Coraz częściej wyjazdy…teściowa mieszka na południu Polski, my na drugim końcu PL na północy w Trójmieście. Zawsze "mamusia" była tak ważna ale z czasem tak jakby przejmowała panowanie nad moją drugą połówką i nad naszym związkiem a ja przestawałem się liczyć. Potrafiliśmy się kłócić o wyjazdy do "mamusi", które już od kilku lat były co najmniej raz na 2-4 tygodnie na cały weekend. Nawet jak proponowałem jakiś wyjazd na weekend w góry czy w inne miejsce to nie bo...do mamusi. Zaznaczę, że moja mama mieszka od nas 10km w tym samym mieście...i widujemy się co kilka miesięcy. I to nie znaczy, że ma ją gdzieś...po prostu ma swoje życie a ja swoje i zawsze jakby mnie potrzebowała to pomogę ale wychodzę z wniosku że moje życie to moje życie i nigdy nie chciałem żeby moi rodzice mieszali się bez jasnego sygnału ode mnie lub mojej żony że tego potrzebujemy. Niestety u mojej drugiej połówki to co innego...rozmowy telefoniczne co najmniej 5-7x dziennie i raportowanie wszystkiego...tak z perspektywy czasu myślę, że przez te kilkanaście lat po ślubie nie było nawet jednego dnia bez telefonu do Mamusi…a ja już tego nie wytrzymuję... Pokłócimy się...telefon do mamy, wróciliśmy z zakupów...telefon do mamy, rano...telefon do mamy...wieczorem...telefon do mamy żeby powiedzieć dobranoc... Od kilku miesięcy nasz związek to prawdziwa gehenna...kłótnie, wahania nastrojów, przykre słowa rzucane do drugiej osoby i obwinianie się nawzajem...dramat. Tak..tu muszę wspomnieć, że też swoje dołożyłem do tego...zdrada, której dopuściłem się 2 lata temu. Nie chcę się usprawiedliwiać bo wiem, że tym samym mogłem spartolić to wszystko, a teraz się dziwię, ale nie radziłem sobie z tym i popełniłem błąd. Wakacje - co najmniej 2 tygodnie sam bo reszta rodziny "u mamusi", weekendy przynajmniej 1 na miesiąc to samo, okres między świąteczny...też bo ja przecież do pracy muszę iść...i się stało. Zbłądziłem i popełniłem ten błąd...bardzo żałuję. Żona o tym wie...i początkowo mi wybaczyła...a przynajmniej tak mówiła chociaż pewnie coś w niej zostało i jak naważyłem piwa to je muszę wypić. Wiem ale...po jakimś czasie od zdrady było jak w bajce...odnaleźliśmy się na nowo, starałem się pokazać jej że żałuję tego bardzo i nigdy więcej tego nie zrobię, a ona była cudowna...sexowna, kochająca i zarazem rozważna...jak na początku...ideał kobiety. Od paru miesięcy...nagła zmiana...odepchnęła mnie jak śmiecia i zaczęła budować swoją prywatność. Nic innego tylko "ja" "ja" "ja". Zaproszę do kina - nie chce, zaproszę na kolację - nie chce, zainicjuję wspólny wieczór - nie chcę bo jutro do pracy, próbuję przytulić - nie chcę, romantyczny wieczór w łóżku...świeczki, wino...śpiąca jestem. Masakra...ogólnie nie mogę powiedzieć bo sypiamy ze sobą i to nie jest tak, że już czegoś nie ma...ale ta wieczna niechęć...wszystko ważniejsze i to rzucanie słów - "o co Ci chodzi", "czy to takie ważne żebyśmy mieli dla siebie czas?", "jest życie i nie ma czasu", "ile można mówić komuś że się go kocha", ile można się przytulać"...ciągłe nie nie nie... Tym sposobem trafiliśmy na terapię aby ratować związek...ja oddzielnie żeby zrozumieć ją, ona też żeby zrozumieć mnie. Mam wrażenie, że to tylko pogarsza sprawę i każdy pracuje nad sobą...sobą a nie nami. Zaproponowałem wspólną terapię...raz poszliśmy po czym myślała czy chce iść przez kolejne 3 tygodnie aż a końcu nie wytrzymałem i sam z niej zrezygnowałem...ile można prosić o to żeby iść wspólnie i powalczyć o nas...a cały czas słyszeć "pomyślę", "jutro zdecydujemy" itp. Ostatnio jak rozmawialiśmy usłyszałem kolejną gorzką rzecz, po której już pękłem...no tak to, że nie chce ze mną nigdzie iść bo nie ma czasu od paru miesięcy, to że nie chce się kochać bo jest zmęczona...ok…ale jak powiedziałem, że jest mi z pewnymi sytuacjami z związku ciężko...i usłyszałem: "to Twój problem, ja inaczej na to patrzę i nie mam tego problemu"...to już za dużo dla mnie. Tak jakby moje zdanie czy uczucia były kompletnie nieistotne...? A rozmawialiśmy tylko o tym jak się czuję jak nie raz daje mi do zrozumienia, że ma mnie "w d..." i nawet o naszej rocznicy zapomniała czy też o tym, że przykro mi było jak słyszałem od niej cały czas jak to nie chce ze mną nawet na spacer iść...bo praca i życie... Nie mam już siły...myślę, że nie ma nikogo tylko tak się nagle zmieniła...nie wiem może zdrada sprzed 2 lat...może mamusia nagadała bo nawet o zdradzie wie od niej i nastawia ją przeciwko mnie…nie mam pojęcia... Kocham ją bardzo i nie wiem jak moglibyśmy być oddzielnie...a tym bardziej, że mamy dzieci które kocham nad życie...ale ile można wytrzymać...? Ja już nie mam siły, już nie wytrzymuję życia z jej Mamusią i jej „JA”…ale kocham ją i dzieci…tylko czy cokolwiek mogę zrobić czy raczej z honorem odejść od niej o powalczyć o dzieci i o to żeby nie cierpiały? Wiem za to jedno…życie w związku z córeczką Mamusi…to dramat...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.