Skocz do zawartości

Leon Zawodowiec

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    10.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Leon Zawodowiec

Kot

Kot (1/23)

22

Reputacja

  1. Widzę, że opinie są podzielone. Jak na razie będę skupiał się na sobie. Może za jakiś czas coś pomyślę. Teraz i tak nie mam czasu, bo pracuje obecnie w 2 pracach na 1.5 etatu. Tak czy inaczej po ograniczeniu kontaktów romantycznych z kobietami moje zadowolenie z życia wzrosło i chcę się tego trzymać. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem tyle energii na działanie i staram się to wykorzystywać na samorozwój. Teścia mam w porządku. Nie mam żadnych skutków ubocznych niedoboru(poza libido), a moje ostatnie badania wykazały ~1100ng/dl. Jak miałem 12-15lat mój popęd był bardzo wysoki, ale wraz z wiekiem spadł prawie do zera. Myślę, że jego brak to kwestia psychiki lub nastawienia. Przy każdej nowo poznanej lasce mam z tyłu głowy, że jutro może już nigdy się do mnie nie odezwać. Mimo wszystko w marcu pójdę na badania, bo może jest coś jeszcze i wymagam leczenia. Na divy nie pójdę, bo nie czuję fizycznej potrzeby, a czułości mi nie brakuje. Kilka lasek wymacałem i przelizałem, ale z drugiej strony nie ciągnie mnie w tę stronę. Jak już "zdobywam" zainteresowanie panny to w mojej głowie pojawiają się egocentryczne myśli. Nie mam większych chęci na seks czy przywiązanie emocjonalne (mimo że jeszcze pół roku temu miałem - to była wizja mojej jaźni). Ponadto mam dwie przyjaciółki, z którymi utrzymuję ciągły kontakt. Tak jak część z Was wskazała zastanawiam się czy moja decyzja nie jest spowodowana jakimiś ukrytymi problemami. Być może ścieżka MGTOW jest tylko przykrywą lub próbą zracjonalizowania swoich niepowodzeń na rynku matrymonialnym. A może mam dość odrzucenia z byle powodu i łatki prawniczka. Ciężko stwierdzić.
  2. Cześć, być może ktoś z Was mnie pamięta. Pisałem tu nieco o sobie i swoich problemach. Od tamtego czasu sporo się zmieniło, szczególnie w głowie. Zacząłem dużo pracować i poznawać siebie na nowo, ale dziś nie o tym. Od jakiegoś czasu ciągle myślę, by iść drogą MGTOW. Prawdę mówiąc już nią kroczę i zastanawiam się czy warto zgłębić się w to jeszcze bardziej. Co mnie skłania do tej decyzji? Czuję się szczęśliwy w swoim towarzystwie. Po przeczytaniu masy postów na forum wiele zrozumiałem. Przede wszystkim żeby szanować samego siebie, nie oglądać się na innych i robić swoje małymi krokami. Dzięki czemu moje życie nabrało barw i mam sporo energii do realizacji kolejnych planów. Relacje z naszymi witaminkami mnie męczą. Laski potrafiły mi pisać miłe słówka przez cały dzień, żeby kolejnego dnia zniknąć bez powodu lub mnie zablokować. Nie mam też już sił słuchania ich marudzenia i często dziecinnych problemów. Przez całe swoje życie poznałem może 5-7 kobiet, przy których czułem się dobrze i mogłem spędzać z nimi czas. Nigdy nie byłem w związku, ani nie miałem żadnych kontaktów seksualnych. W tym wieku (27lat) kobiety wymagają od facetów doświadczenia więc jestem skreślany na starcie. Zdarzało mi się być w intymnych sytuacjach, ale mój brak obycia wychodził mimowolnie. Mam trochę zasobów, które zdobyłem ciężką pracą. Chyba bym się zapłakał na śmierć albo skoczył z mostu gdyby przez jakąś laskę miał stracić mieszkanie lub część swoich pieniędzy. Kocham wolność i niezależność. Nie wyobrażam sobie życia, w którym podporządkowałbym komuś, bo ma taki kaprys. Mam niskie libido do tego stopnia, że mógłbym być na wiecznym no-fapie. Jakieś pieszczoty czy przelizywanie się nie robi na mnie większego wrażenia. Mogłoby to dla mnie nie istnieć. Na divy też mnie nie ciągnie. Laski traktuję jak powietrze, bo nie mam zamiaru ani ochoty dawać im darmowej atencji. Nie jestem przystojny i nigdy nie miałem powodzenia, pomimo wielu zmian w swoim życiu. Mam dość konkurowania z simpami i kukoldami. Szkoda mi czasu na relację gdzie jestem tylko jednym z wielu ustawionym w kolejce. Ktoś mógłby powiedzieć żebym realizował się jak do tej pory i nie zamykał się na kobiety. Problem w tym, że za każdym razem gdy tak postąpiłem bardzo tego żałowałem. Zdarzało mi się dłużej spotykać z jakąś dziewczyną, by potem dostać wiadomość, że ta wróciła do byłego lub poznała innego faceta. Ponadto czym dłużej nie myślę o kobietach, tym bardziej mam czystszy umysł i skupiam się na sobie. A teraz pytanie - jak myślicie, czy warto iść ścieżką MGTOW, bez większego doświadczenia z kobietami? Może jest ktoś z Was, który podjął podobną decyzję? Teraz czuję się bardzo dobrze i nie mam w ogóle ochoty na randkowanie, ale chodzą mi po głowie myśli, że za kilka lat może mnie dopaść samotność lub brak bliskości. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
  3. Będąc w bardzo podobnej sytuacji co autor w pełni się z tym zgadzam. Próbowałem znaleźć bliskość we własnym "wewnętrznym dziecku". Skutkiem tej autoterapii były chwilowe poprawy nastroju, ale było to nieadekwatne z poświęconym czasem i trudem. Zaś miła randka z dziewczyną o stokroć poprawiała humor i samoocenę. Z plusów Twojej sytuacji dałbym to że potrafisz się zakochać. Jeżeli kiedyś trafisz na dobrą kobietę powinno zaiskrzyć. Tylko ważne żebyś to pokazywał. Dobrze, że masz już jakieś obycie z kobietami i nie jesteś prawiczkiem. Małe, bo małe ale jest. Ja tego powiedzieć nie mogę. Na Twoim miejscu dałbym sobie trochę czasu na ochłonięcie. Mi po odrzuceniach pomagały spotkania z innymi kobietami. A to, że się nienawidzisz to źle. Spróbuj każdego dnia zrobić coś dla siebie, tak z serca. Może to być wyjście do restauracji czy na saunę, cokolwiek - tylko z serca. Wsłuchaj się we własnego siebie, w swoje emocje, odpuść rozkminianie i daj przez chwilę temu płynąć. Może wtedy będziesz znał odpowiedź na to kim jesteś i siebie pokochasz. Pozdro i walcz do końca.
  4. Panowie, ostatnio wróciłem na Tindera. Czy tylko ja mam takie wrażenie, że rynek/algorytm jeszcze bardziej się spierdolił przez ostatnie kilka miesięcy? Jak na początku roku miałem około 100lików w pierwszy miesiąc tak teraz liczba dobiła do maks 20. Ponadto 98% profili bez opisu czy czegokolwiek. Wcześniej też było nieciekawie, ale nie aż tak.
  5. Kiedyś stosowałem tę technikę. Myślę że wymasterowałem ją do całkiem dobrego poziomu. 1) 👍 2/3) Podobnie jak @Kiroviets też nie poczułem się silniejszy i nie zauważyłem żebym otrzymywał jakieś pozytywne reakcje. 4) Po jakiś ostatnich -/+50 próbach zauważyłem, że laski albo udają, że nie widzą (kamienne spojrzenie przed siebie), albo popatrzą z sekundę i uciekają wzrokiem w inną stronę. 5) Najprawdopodobniej tak będzie.
  6. Hej, mam podobnie jak Ty, odczuwam totalną bierność wobec kobiet. Żadna mi się nie podoba, chyba że spędzę z nią więcej czasu i lepiej się poznamy. A tak normalnie nawet się nie rozglądam z pannami, nawet gdy te chodzą z dupą i cyckami na wierzchu. W moim przypadku jest to spowodowane dziesiątkami odrzuceń i ghostów. Moja podświadomość musiała sobie wpoić, że nie mam szans na poznanie kobiety albo to strach przed odrzuceniem. Z jednej strony to wygodne, bo nie mam parcia na szkło i nawet nie chce mi się ruchać, a z drugiej to trochę pojebana sprawa. Może masz podobnie? Mój licznik związkowy taki sam jak u Ciebie, tylko że ja nie divowałem.
  7. Dokładnie, potem nawet jak taki ktoś kupi sobie mieszkanie do wykończenia to będzie to wiedział już jak puszę wkręcić czy płytki położyć. Oszczędzi przy tym masę kasy i zrobi "jak u siebie:" 🙂
  8. @T_Shelby Kupowałem mieszkanie rok temu. U mnie zarobki oscylowały w granicach 11-13k netto na B2B. Banki proponowały mi maksymalnie 300k z hakiem. Ze swojego doświadczenia powiem, że nie ma co przepłacać na deweloperkę, chyba że Ci zależy na ładnej klatce schodowej i idealnych ścianach co do centymetra. Lepiej jest kupić używane, przynajmniej człowiek w takim mieszka normalnie i nie przejmuje się, że zaraz jakaś ściana lub panel się pobrudzi/porysuje. Myślę, że lepiej jest kupić tańsze i zbierać kapitał na następne. Szczególnie, że to będzie Twoje pierwsze. Jak trochę pomieszkasz to możliwe, że zaczniesz zauważać że coś Ci w nim nie pasuje. Jesteś jeszcze młody, być może za parę lat uznasz, że układ pomieszczeń powinien być inny albo lokalizacja nie sprzyja Tobie lub dzieciom itd..
  9. Wyemigrowałem z domu rodzinnego w wieku 25lat. Jedynie czego żałuję, to że nie zrobiłem tego wcześniej. Masz niezłe możliwości, 10k/msc to już sporo. Ja w chwili przeprowadzki zarabiałem 4.5k. Mieszkałem w pokoju w małym pokoju żeby móc jeszcze coś sobie zostawić pod koniec miesiąca i nie ruszać oszczędności. Moim powodem przeprowadzki był: - brak dziewczyny (prawik) - znalezienie partnerki to chyba najgłupszy cel jaki mogłem sobie wyznaczyć 😂 - brak znajomych/przyjaciół - nieogar życiowy - chęć mieszkania w dużym mieście (wcześniej wieś) - chęć zmiany życia na lepsze Przyznaje, że po dwóch latach wszystko poza dziewczyną mi się udało osiągnąć. Powiem więcej. Zacząłem zarabiać prawie 3x więcej, co poskutkowało zakupem własnego lokum, odkryłem nowe hobby, poznałem zajebistych ludzi i wiele innych. Jak @Niepoprawny napisał "komfort psychiczny nie ma ceny". Mieszkając solo nie dość, że odpocząłem mentalnie to nabrałem życiowego doświadczenia. Przeprowadzając się zyskałem energię do dalszego rozwoju. Ze swojej strony polecam.
  10. Fajnie, że dało Ci się kogoś poznać mimo już dość długiego "stażu". Daje mi to jakąś nadzieję w mojej sytuacji. Ja bardziej celuje w poznawaniu in-real-live, ale na portal czasem też się zaloguje (o ile jest z kim pisać 😂). Ostatnio mam jakiś lepszy nastrój, żeby zagadywać ludzi w sklepie/na ulicy i nawet jako tako to idzie. Znam Twój ból odnośnie kontaktów towarzyskich. Ja przełamałem się poprzez ciągły kontakt z obcymi ludźmi, poprzez jeżdżenie na eventy/wypady. Oczywiście nie pozbyłem się lęku całkowicie, ale potrafię sobie z tym radzić i działać, nawet gdy jestem sam a gadają ze sobą same grupki. Moim sposobem na pokonywanie lęku jest pójście na głęboką wodę. Pod wpływem większego stresu jakoś lepiej mi to wychodzi. Ważne by zbyt bardzo nie podchodzić do tego emocjonalnie. Jak zrobisz pierwsze dwa, trzy kroki to "nogi" już same poniosą.
  11. Autorze, pod wieloma względami mam podobną historię do Ciebie. Mając kilka lat mniej też miałem ciężko z pracą, ogarnięciem życiowym i sporymi problemami w kontakcie z ludźmi. Polecam rzucić Ci porno raz na dobre. Nawet jak obejrzysz coś po półrocznej przerwie to istnieje spora szansa, że wrócisz do regularnego oglądania. Postaraj się rozwijać na tyle ile możesz, choćby po małym kroku. Każdy sukces da Ci zajebistego motywatora do działania. I pamiętaj, żeby robić zawsze wszystko i wyłącznie dla siebie, a nie po to by zainteresować tym samice, bo możesz się sparzyć i przestanie Ci się chcieć iść dalej. Sam to wiem z doświadczenia. To że zrobisz zajebistą formę czy dorobisz się mieszkania czy fajnej bryki nie da Ci gwarancji, że kobiety nagle będą Tobą zainteresowane. Powodzenia i szczęścia, na pewno Ci się przyda. Prawda, ale czasem trudno o inny seks niż u divy. Jestem w podobnej sytuacji co autor, i wolałbym to zrobić z laską którą normalnie poznam. Sam myślę o tym żeby w końcu się wybrać i zobaczyć jak to jest. A teraz pytanie do braci. Czy któryś z Was wyszedł z tego "spierdolenia"? Tzn. prawiczek +25lat, który ogarnął się i po jakimś czasie wszedł w LTR (z divami lub bez)? Czy takim jak ja i autorowi zostaje ogarnianie siebie na maksa i divowanie do śmierci?
  12. Tych z normalnych kręgów też znam co się rozprawiczali u divy 😉 Masz rację, musze tam iść. Daje sobie jeszcze trochę czasu, ale znając siebie pójdę pewnie szybciej niż mi się zdaje. Tak, przez ten strach mam takie blokady. Miałem parę sytuacji, że miałbym to już za sobą, ale psycha siadała, nawet jak "sprzęt" był gotowy do działania. Nie uważam za najważniejsze, ale ważne. Poza tym ktoś kto nigdy nie doświadczył żadnej relacji będzie na to patrzyła inaczej, niż osoba która z nie jednego pieca jadła chleb. Taka nasza natura. Gdybym szukał jakiekolwiek kobiety to pewnie już bym sobie kogoś znalazł, ale nie uważam że czułbym się z tym szczęśliwy. Dziewczyna nie może mnie odrzucać i mieć jakieś zainteresowania. Nie widzę się też w roli bankomatu.
  13. O tak, byłem na podobnych grupach. W celu poszukiwania nowych znajomości organizowałem wycieczki. Lajki i odzew pod moimi postami mogłem wyliczyć na palcach dwóch rąk, a laski z podobnymi propozycjami dostawały taką ilość chętnych desperatów, że mogłyby wynająć kilka autokarów, no kurwa.. xD Zaznaczę, że była to grupa do wspólnych wypadów, a nie jakiś samotnych singli. Niestety niektórzy faceci dodają oliwy do ognia i przez to mamy co mamy. dlatego w chuj szanuje to forum, bo może na przestrzeni kilkudziesięciu lat sytuacja ulegnie zmianie. Żadnej nigdy się nie chwaliłem i nie planuję, ale na pewno czuć ode mnie brak obycia w tej sferze. Głównie z powodu na moje słabe rezultaty. Mam też pewnego rodzaju spokojną osobowość. Czasem próbowałem udawać badboya i widziałem lepsze reakcje. Szkoda tylko że na dłuższą metę zajebiście mnie to męczy i wypala energetycznie. Myślałem o tym żeby potraktować to jako takie szkolenie. Jedyną blokadą jest to, że nie chciałbym robić tego pierwszy raz u divy. Jakby miał chociaż jedną interakcję w "normalnych warunkach" to pewnie moje podejście byłoby zupełnie inne. Znając siebie jak się wkurwię to w końcu pójdę i zobaczymy co się stanie. Sam jestem tego ciekaw.
  14. Jak na razie tak. Daleka zagranica będzie moim ostatecznym krokiem w celu znalezienia sobie partnerki. Szkoda byłoby mi zostawiać przyjaciół i rodzinę. Może udałoby się wrócić razem z nią do Polski, ale nie sądzę, że będzie to łatwe zadanie. W ogóle pojebana ta cała sytuacja na rynku matrymonialnym. Znam kilku naprawdę zajebistych kolesi co też nie mają powodzenia. Czym dłużej siedzę na tym forum tym bardziej zauważam, że bracia mają rację w wielu kwestiach i nie sądzę że w przyszłości szybko się to zmieni. Nie wiem co mógłbym jeszcze poprawić. W ogólne jak to brzmi..? Jakbym robił coś nie dla siebie, a dla kogoś, kto wcale nie będzie musiał tego docenić. Mógłbym kupić sobie jakieś fajne auto w leasing. Tylko nie wiem po co, skoro moje jeździ i ma się dobrze, a płacenie rat za samochód wcale do przyjemnych nie należy.
  15. Dziś naszedł ten dzień w którym muszę się trochę wyrzygać. Napiszę to w swoim temacie, bo nie widzę sensu zakładać nowego. Od ostatniego miesiąca znów mnie dopadł większy dołek. W dużej mierze (znów) ze względu na wizje braku szans na poznanie kogoś. Wiem że już się trochę powtarzam, ale ostatnio zajebiście mnie to boli. Od kilku miesięcy próbuję poprawić swój nastrój regularną siłownią (3-4 razy w tygodniu). Masażami, saunami czy zimnymi prysznicami. Jestem już na dłuższym nofapie i w ogóle nie oglądam porno. Ograniczyłem alko i cukier. Każdego dnia staram się rozwijać, ćwiczyć lub pracować nad aplikacją, którą w przyszłości będę chciał wypuścić na rynek. Robię to, bo daje mi to chwilę zapomnienia o całym świecie. Ale przychodzi późny wieczór, ciało chce regeneracji, a ja nie mogę zasnąć, bo w głowie męczą mnie myśli, że przez całe życie będę sam. Chodzę do psychoterapeuty 3-4 razy w miesiącu, ale to też niewiele pomaga. Myślę czy by nie przejść się do psychiatry po jakieś leki, bo jak tak dalej pójdzie przestanie mi się chcieć robić cokolwiek, a wtedy będę miał poważny problem. Na divach nie byłem, bo nie mam parcia na rozładowanie napięcia seksualnego. O ile w ogóle go mam, bo wraz z nadmiernym czarnowidztwem moje libido szura mocno o ziemię. Najgorsze jest to, że nie leżę i nie czekam jak któraś znikąd mnie spotka i się nade mną zlituje. Wkładam w to sporo pracy, tylko że nie przynosi to żadnych sukcesów. W niemal każdy weekend gdzieś jeżdżę. Jak nie do innego miasta to jakiś event, albo wypad na wycieczkę z losowymi ludźmi z grup fb. Chodziłem na kursy tańca i do szkół językowych. Oczywiście nie chodziłem tam żeby na siłę kogoś poznać. W dużej mierze bardzo lubię spędzać czas poza domem. Na aplikacjach randkowych mam słabe powodzenie. Dobre zdjęcia i opis nie pomagają. Z tym drugim zauważyłem, że nie ma to znaczenia czy napiszę coś o sobie czy też nie. Jak się pytałem innych to gadkę mam całkiem spoko. Nie jestem też jakimś piwniczakiem. Mam swoje grono z znajomych, z którymi często spędzam czas. W innych kwestiach życia czuję się spełniony. Mam dobrze płatną pracę którą lubię, mieszanie, samochód, inwestycje na przyszłość, hobby i sporo planów na przyszłość. Może to mnie zabija, że nie czuję presji zarabiania większego hajsu czy ubicia się na siłowni i przez co jedynie skupiam się na poznaniu partnerki, co mi zupełnie nie wychodzi. Oddałbym wiele, by móc mieć możliwość życia z bliską osobą, bo jak wracam do pustego mieszkania to dostaję kurwicy... Już zaczynam sobie wmawiać, że to może kwestia wyglądu. Jak patrzę na profile innych facetów na Tinderze to ja wyglądam co najmniej średnio - takie 6/10(jak niemniej). Na tej płaszczyźnie ciężko mi jest już coś zrobić, bo kosmetyków mam więcej niż nie jedna kobieta, a barber najwidoczniej nie pomaga. W szmatach też nie chodzę, bo czasem outfit noszę za -/+2k. Widać po mnie że bywam na siłowni. Nawet ostatnio widziałem się z kumplami po kilku miesiącach przerwy to nie dowierzali, że mnie tak wyjebało, ale może to dlatego że zawsze wyglądałem jak patyk. W przeszłości korzystałem również z usług medycyny estetycznej(tu bez szału, jedynie drobne poprawki). Sam już nie wiem. Może dlatego że wyglądam młodo, bo zdarza mi się że kasjerzy pytają mnie o dowód. Najgorzej u mnie jest z psychą. Już nie potrafię żartować w towarzystwie jak kiedyś. Nie potrafię się cieszyć z tego co udało mi się samemu osiągnąć. Przeszedłem niełatwą drogę, by żyć na dobrym poziomie, a mimo tego gdzieś czuję zajebistą pustkę... Trudno mi się z tego wyłamać, jak za każdym razem jestem odrzucany przez kobiety. Rozumiem, być zignorowany przez jedną, dwie czy nawet 20, ale kiedy liczba ta rośnie do ponad 50 i więcej, podświadomie mental i pewność siebie zaczyna podupadać. Pytałem kumpli co jest że mną nie tak. Jeden z nich powiedział mi że jestem za normalny. Nie wiem czy udawanie kogoś kim nie jestem coś mi w tym pomoże. Nawet nie męczy mnie myśl, że w chwili obecnej jestem sam, a bardziej dalsza perspektywa, że z każdym rokiem będzie mi coraz trudniej. Czuję się jakby pociąg mi już dawno odjechał albo w ogóle nigdy nie przyjechał. Słyszałem, że najlepsze branie ma facet w okolicach 35r.ż., ale nie czuję tego by kobiety ustawiały się w kolejce do gościa co nigdy nie był w żadnej relacji. Mam 26lat za sobą. Ludzie dookoła są w związkach, powoli zakładają rodziny, a ja jestem jak nastolatek, który o reakcjach d-m może przeczytać jedynie z książek. Mocno mnie to dobija. Wiem że wielu z Was ma gorzej, ale czasem odnoszę wrażenie że lepiej być w średnim związku niż mieć kasę i być wiecznym singlem. Może się mylę, ale jak to mówią syty głodnego nie zrozumie... Dla mnie ta cała sprawa to jakiś błąd jebanego systemu. Gdy pytałem się innych, jak zagadują albo jak poznali się ze swoimi kobietami, to mieli normalną gadkę jak ja. Same potem dawały jakieś znaki żeby się wymienić nr telefonu lub zaprosić do siebie. Ja jak zagaduje, nawet nie w kwestii podrywu, to zlewka totalna. Ostatnio pytam laski na siłowni ile jej serii zostało, a ta wpatrzona w ścianę mi mruczy coś pod nosem. Szkoda gadać...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.