Skocz do zawartości

rudyLis

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

O rudyLis

  • Urodziny 13.03.1993

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia rudyLis

Kot

Kot (1/23)

5

Reputacja

  1. Ja się również nastawiam jednak dopiero za jakieś pół roku gdyż potrzebny jest kontrakt półroczny i na zapewnione na kolejne 6 miesięcy, że będziesz mieć pracę. Ogólnie popytałem w bankach na temat tego programu i nic podejrzanego nie wywnioskowałem. Zapomniałem tylko zapytać o prowizję czy bank pobiera... Miesiąc temu na weselu poznałem gościa, który jak się okazało pracuje w analizach bankowym czy tam jest doradcą... Kurde nie pamiętam dokładnie. Większość z nim szwagier rozmawiał, ja się podłączyłem do rozmowy można rzec w połowie więc napiszę to co usłyszałem i udało mi się zarejestrować. Ziomek nazwał ten program największą lichwą europy. Powiedział, że przez 10 lat nie można nadpłacać tego kredytu, a w banku mi powiedzieli, że tylko przez pierwsze 3 lata. Dodał również, że po tych 10 latach pęknie to i ludzie się zdziwią kiedy wyliczą im raty... Też zbytnio nic konkretnego nie dodał do tego. Według niego lepiej wziąć zwykły kredyt i wynegocjować jak najniższa marżę z bankiem i chyba ustalić stałe oprocentowanie i że to lepiej wyjdzie niż ten program. No i tak żeśmy odstawili ten program na bok ochładzając popęd na niego. Po miesiącu czasu, znowu poruszyliśmy ten temat i jeszcze raz analizując szwagier powiedział, że ten gościu skupił się głównie na spłacaniu tego kredytu, nie podał żadnych innych konkretniejszych argumentów mówiących o tym programie negatywnie... Mnie to tylko martwi wzrost cen za mieszkania za te pół roku.
  2. Ja dodam od siebie tyle... Budowlanka to ciężki kawał chleba i każdy to wie kto jej trochę liznął. Aczkolwiek nie uznaje to za stracony czas lub źle wybraną drogę mimo, że jebało się naprawde po ok. 60 godzin tygodniowo (liczę średnią na oko na 5 dni) i spało się przez kilka godzin, czasami nawet po 2-3h. Krótko to trwało bo przeszło rok z groszem, później już mi nerwy puszczały na te nagonki... I choć nie było kolorowo to odbieram ją jako lekcję, bo mimo, że robiłem bardziej jako pomocnik niż główny fachura (byłem zielony totalnie zaczynając tą zabawę) to dużo z niej wyciągnąłem wiedzy teoretycznej i praktycznej, która się teraz bardzo przydaje przy drobnych pracach lub tych trochę większych. Dlatego warto zacisnąć zęby i trochę posiedzieć w tym by się czegoś nauczyć, bo w życiu się to przyda i nie trzeba wołać fachowca by Ci dziurki zaszpachlował po obrazkach i kontakt drugi podłączył.
  3. Respect dla Ciebie. A co do ognia to fakt strasznie łatwo... A później to już dupa, "need"erlańczyk i się z tego nie wybrnie. Nawiązując do 18 latki, miałbym okazję ostatnio na spotkanie z taką... Ale... Od początku w skrócie. Na poprawinach miesiąc temu zagadałem do dwóch dziewczyn, okazało się, że córki właścicielki ośrodka i najstarsza miała właśnie 18 lat (sama mi się przyznała). Do spotkania nie doszło bo albo tam panuje reżim albo nie wiem co bo matka mi odpisała na smsa, że to jej nr służbowy i prosi bym go usunął. I taka historyjka w streszczeniu... Szczerze powiedziawszy sam bym nie wiedział zbytnio jak rozmawiać z tak młodą (nie młodą dziewczyną) jak się zachować, żeby później mojego dotyku nie przekręciła w napastowanie? Czy ograniczone info o mnie postawiłoby mnie w świetle podejrzanego? Bo od 12lat wszystkie kobity z którymi miałem jakikolwiek kontakt powyżej 1 randki to były w moim wieku bądź starsze.. (taką już mam ciągawke =>+). Przypomniała mi się sytuacja, w sumie nawet dwie. Kiedyś miałem zaloty od jednej dziewczyny w robocie, był moment, że przechodziłem koło niej i z zaskoczenia przytuliłem dla żartów od tyłu. Odskoczyła jak kot ale... ze śmiechem pytając "co Ty robisz?" po czym dodała "nie przy ludziach". Druga sytuacja szliśmy ekipą przez miasto, szedłem koło jednej dziewczyny, to była moja znajoma ale bardziej przez resztę ekipy więc długo jej nie znałem. Mówię do niej, że ma śnieg na tyłku (bo to była zimowa pora wygłupy za młodych itp), a ona żeby pomógł jej się go pozbyć. No to wytrzepałem jej ten śnieg i 3 razy klepnąłem ją na co ona ze stoickim spokojem "tak to dziewczyny nie poderwiesz". Byłem w szoku jej reakcji, że taka wyjebka na to. Później zacząłem odczuwać dziwną energię od niej po jakimś czasie. Pod blokiem to mogła stać i gadać ze mną iść nie chciała aczkolwiek nie wykazała jakiegoś zainteresowania. Sytuacja jeszcze za czasów braku pełnoletności. Wnioski sobie każdy może wyciągnąć sam...
  4. Właśnie dostałem coś takiego "nie uważasz, że lepiej jest być szczerym od początku?" a rozchodzi się o moja robotę bo zagrałem "gangstera" (wg niej bo tak mnie nazwała) na pierwszym spotkaniu i w podobnym deseniu napisałem do niej w sprawie drugiego spotkania i ją ciśnie strasznie czym się zajmuje. Dziwne bo biżuteri nie nosi... Nawet kolczyków nie miała... Nawet nie ubrała się jak by z gucciego dopiero co wyszła więc ciężko powiedzieć czy jest materialistką... Ale najważniejsze to nie nawijać jak "fristaijlowiec". Tak! To już sobie wytatuowałem zwojach. A co do rozkmin to muszę sobie szare komórki przepłukać to może wrzucę na luz bo to najgorsze, że to jest silniejsze ode mnie...
  5. Ciekawy materiał. Można rzec, że sporo tego. Ale przynajmniej już wiadomo o co chodzi choćby z tym rycerzem a ten typ z pod bankomatu... A co do przytulania... Tka sobie pomyślałem. Na początku znajomości. Jak dziewczyny odbierają przytulenia od tyłu? Oczywiście ręce na brzuchu, nie na cyckach. Stoi kobita podchodzisz od tyłu łapiesz i przytulasz. No i chcąc, nie chcąc dotykamy jej tyłka jajami. Czy nie odbierze tego źle?
  6. Nie do końca na piedestale, nie zamierzam "się kłaniać pani do twych stóp". Bardziej uważam za poprzeczkę, którą nie dotknąć, a przeskoczyć. Żeby samoocena w głowie miała świadomość, że tak naprawdę możesz znaleźć się nad taką panną. Zawsze odpuszczałem widząc według mojej oceny taką laskę, bo mówiłem, że nie podołam. W tej sytuacji mnie coś jebło, że ruszyłem dupę no i... Jestem gdzie jestem. Nie, jeszcze nie w ciemnej dupie. chyba.. 🤨 Tu masz rację. Doszedłem do wniosku, że podstawy są wystarczające. Na szczęście odwróciła pałeczkę, bo nie odebrała i po nie całych 6 godzinach czyli już po 24 napisała, że przeprasza ale nie zauważyła, że dzwoniłem. Kurwa... od zawsze mnie takie tłumaczenia rozpierdalały, zwłaszcza w tych dzisiejszych czasach. Nie prościej napisać, że się było zajętym? Czy na imprezie? Czy to kolejny shittest, bo też tak wyczuwam, że się może odgrywa za kontakt w drugi dzień, a nie pierwszy? Choć to może brzmieć głupio ale z babami to różnie bywa Ta 1. to od zawsze był mój błąd, pierwsza randka od razu kwiaty, bo się chłop naoglądał jak do sióstr chłopy przyjeżdżali no i że tak się powinno robić. Co do 3... tu już wchodzi umiejętność czytania mowy ciała skoro piszesz by je nie wypytywać czy film ok, czy kręgle nie nudzą... bla bla bla itd chyba, że zadać pytanie "wychodzimy?" Co do humoru zawsze staram się dobierać kobiety pod tym względem gdyż lubię bekę i śmiać się z przeróżnych rzeczy. Tak właśnie popadłem poniekąd w poprzedni związek. Śmiać się można było ze wszystkiego ale jakim kosztem... Tu było podobnie na spotkaniu. Hmm..
  7. Porównanie na szybkiego. Nie umiem pływać więc teraz czas nauczyć się...
  8. Najlepszy konkret. Kolejny konkret. Tu nie pomyślałem o tym, żeby dała znak jak wróci do domu... Coś w tym jest... Patrząc na przeszłość. Potrafiłem z laską spędzać czas na ławce, a i tak latała hehe Dobre zobrazowanie tego. Muszę się pierdolnąć młotkiem. To mi dobrze zrobi. Bo za bardzo się spinam. Przyznam się dlaczego... Pewnie dlatego, że uważam ją za kobietę, o której mógłbym tylko pomarzyć, a tu zonk coś mnie jebło... wstałem, zaczepiłem i odziwo wszystko poszło leciutko, nawet na pierwszej randce jej reakcja była jakbym serio był jakimś chadem, pomijając, że odwzajemniła uśmiech po pierwszym spojrzeniu, gdzie normalnie bym odpuścił bo z góry bym założył, że nie mam szans i numeru nie pozyskam i jechał bardziej przyziemnie. To jak skok do wody bez rękawków.
  9. To fakt za dużo rozkminiam i może to wyglądać dość dziwnie... Lecz nie zależy mi na perfekcjonizmie żeby to wyglądało jak w włoskim romantico. Po prostu lubię jak coś gra w miarę rozsądku. Wiadomo musi być też jakiś przypadek, spontan. No i ciekawi mnie jak to wygląda u innych, jak podejmują kroki, żeby się nie "poślizgnąć". A co do tych atrakcji to w sumie rację możesz mieć, lepiej mieć to alternatywnie w razie deszczu. Tylko chciałbym się jeszcze poukrywać i choćby dalsze wycieczki przełożyć na późniejszy czas. I organizować spotkania tak bym nie musiał ją wozić (brzmi dziwnie ale to już bardziej temat rzeka) i nie chodzi o paliwo czy coś. Po prostu organizować coś na miejscu.
  10. Siemanko bracia samcy. Jeżeli taki temat bądź podobny jest na forum to naprawdę nie znalazłem, nawet lupka nie pomogła bo chyba mi nawet nie działa więc możecie mnie pojechać. Z góry sorry za to. Dzięki temu forum naprawdę dużo się nauczyłem i wyniosłem, wiele przestudiowałem. Odzyskuje siebie po 2 i pół rocznym toksycznym związku... Cały czas nasuwają się pytania, na które znajduje odp albo i nie. Ale o to zapytam. Więc do rzeczy.. Tak mi przyszła do głowy rozkmina i weźcie mi odpowiedzcie Panowie jak najlepiej poprowadzić relację po pierwszym spotkaniu? Zróbmy przykład. Pierwsza randka w sobotę. Czujesz zainteresowanie ze strony kobiety więc postanawiasz poczekać dwa dni, na kontakt z nią. Przychodzi drugi dzień, jest to poniedziałek, dzwonisz do panny wieczorem i po krótkiej rozmowie umawiasz się na spotkanie. I tu warianty: 1. na środę proponujecie spotkanie (na jakąś rozrywkę typu kręgle, wspinaczka, tor przeszkód na wysokości, gokarty itp.) środek tygodnia mniej ludzi większa swoboda rozmowy itp dwa dni czekania, spokojnie można się dostosować no i panna nie musi zbyt długo oczekiwać. 2. wybrać opcję weekendową, umawiasz się np. na piątek i wtedy zrekompensować i zrobić dwa dni pod rząd spotkania, weekend czas wolny więc nie trzeba liczyć się z czasem, że rano do roboty i można pozwolić sobie na "chwile szaleństwa" ale minus taki według mnie, że zbyt długi czas oczekiwania i kobita może ochłonąć i po ptokach. Jaka jest według was lepsza opcja? Żeby nie wyjść na nachalnego ale też nie zmuszać kobiety do tego by musiała tak długo czekać i nie "ostygła" jej "iskra" po pierwszej randce, którą udało wam się rozniecić. A może macie 3 wariant, który bardzo dobrze się sprawdza. Np. ustawić spotkanie na wtorek i wtedy jazda. Że np. co drugi dzień spotkanie ale to może być zbyt przesadzone. No i oczywiście kontakt, jak to wygląda u was. Dzwonicie codziennie wieczorami po drugim spotkaniu? Czy może po każdym spotkaniu dajecie jeden bądź dwa dni przerwy i kolejny "repeat", że zainteresowanie z waszej strony jest ale nie przesadne? Można to zobrazować na zasadzie karmienia jakiegoś zwierzęcia, trzymając w ręku jedzenie, dajesz po kęsie, i odczekujesz chwile by znów nakarmić, nie dajesz całego od razu by się nie jadło i nie odeszło od Ciebie... Może to głupie ale myślę, że coś w tym może być Jestem ciekaw ja kto według was expertów wygląda. Bo ja niestety uczę się na nowo wszystkiego.
  11. Zapomniałem o manierach ale już poprawione A co potrzeba jeszcze? Nie chciałem się rozdrabniać nie wiadomo jak bardzo.
  12. Witam wszystkich. Kiedyś przypadkowo trafiłem tutaj i tak mi utkwilo te forum w pamięci. W sumie dobrze.
  13. Jestem zmuszony zgłosić się o poradę, albo rozjaśnienie, bo nie wiem jak to rozegrać... W ogóle co o tym myśleć? Od początku. Po krótce... Umówiłem się z dziewczyną na spotkanie. Trochę to trwało z tego względu, że ona pracuje nad morzem choć mieszka ok 35 km ode mnie. Wszystko przebiegło pomyślnie. Udało ustalić się miejsce i czas. Spotkanie trwało ok 2h fajnie się rozmawiało. Na koniec gdy odprowadziłem ją do samochodu zapytała czy się jeszcze spotkamy. Z uśmiechem odp, pewnie. Ale oznajmiłem, żeby dała znać gdy będzie miała dzień wolny bo w pracy spędza całe dnie. Po dwóch godzinach po spotkaniu napisałem do niej czy spokojnie dotarła do domu. Odpisała z uśmiechem, że tak. Po tym "wyciszyłem się". Nie pisałem, nie dzwoniłem bo wiedziałem, że wraca do pracy. Zająłem się swoimi obowiązkami i tak tydzień prawie minął. Po 6 dniach w sobotę postanowiłem, że sie do niej odezwę. Napisałem smsa z zapytaniem czy dzisiaj jest w pracy, bo wolałem zadzwonić i chwile porozmawiać o kolejnym spotkaniu. Nie odpisała. Po 3h ciszy postanowiłem, że zadzwonię akurat było po 21 więc byłem pewien, że już jest po pracy i odbierze. Zadzwoniłem... Nie odebrała... Postanowiłem ostatecznie napisać na messengerze. Napisałem, że wyczuwam uraz do mnie ale i tak zapytam czy wszystko w porządku. Po 2 minutach odezwała się, że jest na koncercie ze znajomymi i nie słyszała jak dzwoniłem bo ma wyciszony telefon. I że nie ma do mnie urazu i żebym tak nie myślał. Wysłała zdjęcie sceny i napisała "pozdrawiam". Koncert był w niedalekich rejonach, czyli przyjechała na weekend do domu. Ale ok może miała to w planach już wcześniej, że nic nie napisała. Po jej wiadomości napisałem na jej tłumaczenie, że napisałem już dużo wcześniej i życzyłem dobrej zabawy. Od wczoraj cisza nie odzywam się. I teraz moje pytania: 1. Czy źle zrobiłem, że tak długo siedziałem cicho? Uraziło ją to i odebrała, że trzymam ją w "zanadrzu". A może problem leży po jej stronie. 2. Czy przetrzymać ją i za kilka dni zadzwonić bez żadnych smsowych pytań i pogadać o kolejnym spotkaniu? 3. Czy może napisać i zapytać skoro jest na miejscu do kiedy planuje zostać? 4. A siedzieć cicho i czekać aż się sama odezwie i skupić się na innych? Kminie i nie wiem gdzie tu został błąd popełniony... Co do dziewczyny to bardzo fajna. Rzadko idzie spotkać tak naturalną dziewczynę jeżeli mogę to tak ująć... I dawała do zrozumienia, że jestes zainteresowana kontynuacją. Jestem gotów przyjąć poradę jak i krytykę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.