Witam wszystkich w skrócie chciałem się wygadać, minął już ponad miesiąc od ostatniego zerwania i nadal nosi mnie jak cholera 😂
Zaczynajac, mam 22 lata, w 1 gimnazjum latałem już za zajętą laska bo czułem ze ma na mnie ochotę, zdradzała mnie jak i swojego chłopa(tylko lodzik był). Także w młodym wieku już źle zacząłem, szybko się to skończyło chwile bolało ale raczej poważnych szkód nie było.
Z racji ze jestem muzykiem to wszystkie kobiety kręciły się właśnie z tego świata, później aż do 18 nie mialem powodzenia aż w końcu trafiłem na tancerke która zawróciła mi w głowie jak cholera, uwaga i również zajeta, toksyczna jak cholera, ale widziałem ze nie może mi się oprzeć, ponad pol roku pisania i wychodzenia na spacery mimo ze miała chłopa ale nie dotykałem jej, aż któregoś wieczoru zaprosiła mnie do koleżanki, tam pierwsze pocałunki.
Oczywiście dobrze skończyć się to nie moglo, chemia ogromna, rozmowy 24/7, zerwała z chłopem dla mnie ale za miesiąc coś jej odwaliło i mówi ze nie wie co czuje, rozstanie i ból, leczyłem się chyba z ponad pol roku.
No i dochodzimy do ostatniej wybranki,
ja 20 letni ona 22 letnia, również poznani w branży muzycznej, kolejna tancerka, no strzała amora uderzyła od razu, podobno zobaczyła mnie i zakończyła już psujący się jej związek 2 letni, miesiąc się nie widzieliśmy od pierwszego spotkania na wydarzeniu muzycznym związany z moja działalnością, aż w końcu wspólny znajomy wyciągnął nas razem, tam pierwsze przytulenie. Szybko sama zaproponowała ze chce zobaczyć jak robię muzykę w domu, pierwsze pocałunki u mnie, została na noc ale bez seksu. Parą bylismy 2 tyg później, ona wyznała miłość, zaczął się seks, to była moja pierwsza a mowila ze nikt tak jej nie czuł jak ja. Seks był idealny, bzykalismy się jak króliki, czas spędzaliśmy u niej bo mieszkała ze współlokatorka a później sama, nie chciałem z nią mieszkać bo dla mnie to było za wcześnie. Po roku chemia mi spadła ale uświadamiałem ja ze oczywiście głupi ja ją kocha i ze to tylko zmieni się etap związkowy, wtedy ona latała za mną bardziej. Po ponad roku było pierwsze rozstanie na miesiąc, bardzo dużo kłótni których nie dało się opanować, pani czepiała się o wszystko, potrafiła tylko krzyczeć. Ja rozstanie zaakceptowałem czułem ze nie ma wyjścia mimo to po miesiącu napisała żebym wpadł po jakieś rzeczy no i zaczęło się, znowu jak w bajce. Po 4 miesiącu bajki, zwiększenia moich finansów, czytaniu już ponad pol roku forum, pani znowu stwierdziła ze nie wie co jej jest i ze trzeba się rozstać, wybuchałem, nakrzyczalem na nią, powiedziała ze to jej wina i ze jednak jej odwala i żebyśmy jednak nie kończyli. Seks na zgodę, po południu dzwoni ze jednak kończymy 😂 ze ona się wystraszyła wczoraj a teraz przemyślała i jej zle. Mój mózg już rozjebany mówię dobra biorę rzeczy( ja mieszkałem nadal u rodziny ), pani płakała przez telefon, raz sama się odezwała, kilka razy ja ale ogólnie kontaktu nie mamy.
Wszystko wiem jak działa, czytałem wszystkie książki jeszcze przed rozstaniem, starałem się trzymać ramę, a jednak po rozstaniu jestem wrakiem, melanż kręcę 4 razy w tygodniu, oprócz tego oczywiście pracuje w muzyce wiec spełniam się ale czuje się wyjęty z życia, rozjebany, raz poszedłem do koleżanki na przygodna noc, czułem się jeszcze gorzej, ex sni mi się dzień w dzień a ja nie mogę przestać się z siebie samego śmiać bo rozumiem mechanizmy ale opanowanie ich to jakas katorga, szukam u was może jakiegoś wsparcia a może kolejenego opierdolu, audycje Marka znam, książki również, mam swoją pasje jako zawód w której się spełniam ale rzeczywiście kobieta dla mnie to zawsze było coś co sprawiało mi jakas radość, życie rodzinne itp dużo ma to pewnie związku z moim dzieciństwem.
Pozdrawiam!