Pozwole sobie powiedzieć coś na temat "kuniowatych". Otóż byłem przez jakieś dwa miesiace z jedną dziewuchą która od lat dziecięcych jeździ na koniach. Mówiła że gdyby nie musiała sprzedać konia to by zrobiła kariere na poziomie europejskim, heh. Studia ważniejsze. Jej matka w sumie wszczepiłe jej pasje do koni. W domu biedy nie było, co poniedziałek gosposia - to mnie lekko szokło. Potwierdza że konie to troche zajęcie dla "elity". Generalnie "związek" na odległość, prawie co weekend sie widywaliśmy, raz u mnie raz u niej. Jeden weekend przyjechała do mnie to sie przedłużył na cały tydzień - jeździła ze mną ciężarówka po górach co żem sie naruchoł to moje, a i sie przekonałem co można robić podczas jazdy na autostradzie (jak na koniu lubiła jeździć tak i na moim hehe). Charakter jak dla mnie idealny - waliła ze wszystkim prosto z mostu, nie czaiła sie. Bardzo uczuciowa. Szalona. Szkoda że zauroczenie mi przeszło, bo spoko była ino troche jej kragłości brakowało. A mi sie nie chciało też opuszczać mojej krainy Co do tematu zakopu nieruchomości matka namawia mnie do kredytu, czego kategorycznie nie chce zrobić, wystarczy że wziałem na samochód i sie ciagnie spłata jak smród po gaciach. Ostatni raz kredyt wziałem kurna.