Skocz do zawartości

KAF4R

Troll
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

1 obserwujący

O KAF4R

  • Urodziny 18.08.1984

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość:
    Siemianowice Śląskie
  • Interests
    Dobra muza, zwierzęta, modelowanie/kreowanie

Ostatnie wizyty

1390 wyświetleń profilu

Osiągnięcia KAF4R

Kot

Kot (1/23)

46

Reputacja

  1. Jestem pod wrażeniem Twojej wnikliwej analizy sytuacji. Problem w tym, że kompletnie błędnej. Na Twoje pytania w ten sposób postawione nie będę odpowiadał, bo stanowią one sugestię i z góry założoną tezę nie podpartą żadnymi dowodami. Jeśli faktycznie chcesz ze mną porozmawiać i dowiedzieć się czegokolwiek - pisz do mnie bez z góry założonych tez. Bo to, co napisałeś jest po prostu śmieszne i świadczy o jakiś urazach z przeszłości, które teraz wylewasz na nieznaną Ci osobą. Grunt, że Ci czymś znanym tam ta nowa osoba zapachniała i uruchamiasz utarty schemat. Wierz mi lub nie - sromotnie się mylisz w stosunku do mnie. Manipulator i cwaniak tak? Heh dobre. A po czym takie wnioski wyciągasz, bo jestem bardzo ciekaw tych schematów myślowych, których uparcie się trzymasz? Odnośnie banana to powiem tak - na dzień dobry dostałem bana od Brzytwy za to, że umieściłem jakiś tam wątek nie w tym dziale co trzeba. Żadnego ostrzeżenia, żadnego zwrócenia uwagi. Przyznacie, że forum jest rozwinięte i drzewko tematów i wątków jest spore. Po prostu nie trafiłem na odpowiedniejszy dział. Jako świeżak jeszcze ogarniam ten gąszcz. Otrzymanie za to przewinienie bana odebrałem jednoznacznie jako przesadną reakcję na akcję. Więc używając minimum inteligencji można dojść do wniosku, że jak napiszę coś, co nie jest zgodne z głównym nurtem, to ban gwarantowany, prawda?
  2. Widzę, że nadal niektórzy mają problem z czytaniem ze zrozumieniem. Ale dla jasności: @kagar - kobieta, lat 31, planowany rozwód @KAF4R - mężczyzna, lat 32, szczęśliwie kawaler @SLV dzięki za tych parę słów szczerości. Szkoda, że niewielu na to stać. A to czy mnie uważacie za kobietę czy za faceta - to jest Wasz problem. Jeśli ktoś na siłę próbuje się doszukiwać jakiś ukrytych hipotetycznych podtekstów - to jego sprawa. Mi nic do tego. Chcecie weryfikacji? Wyślijcie jakiegoś "wiarygodnego" człowieka ze Śląska - chętnie się przedstawię osobiście. Myślę, że Kasia (@kagar) też nie będzie miała z tym żadnego problemu. Chociaż śmieszy mnie konieczność udowadniania przed kimkolwiek czy trzymam ptaszka w spodniach czy w klatce (najlepsze jest to, że i jedno i drugie ). Nie podobał mi się sposób i styl w jakim wjechaliście na nowego użytkownika. Miało prawo mi się to nie podobać? Czy to też nie pasuje do przyjętej linii myślenia?
  3. Pozwolicie Państwo, że teraz ja dodam coś od siebie. Milczałem od początku i coraz bardziej zaczynam żałować. Dla wyjaśnienia - tak, to ja wprowadziłem @kagar w to forum, w książki i audycje Marka. Sam jestem świeżakiem w tej tematyce ale pracuję nad zmianą swojego życia i Kaśka również. Ale to w jaki sposób się do Niej odnosicie... Sorry, ale to forum, jeśli dobrze zrozumiałem ideę Marka, ma przede wszystkim pomagać ludziom i jedni powinni pomagać innym. Ja nie rozgraniczam tu kobiet i mężczyzn. Dla mnie wszyscy są przede wszystkim ludźmi. Znakomita większość z nas ma na swoim koncie sporo potknięć, złych doświadczeń życiowych, różnego rodzaju wpadek i różnego kalibru błędów. Ale to co jest dla nas wszystkich wspólne - przemyślenia i obserwacje a przede wszystkim wyciągane z tego wnioski i przekazywane dalej przez Marka. A patrząc od samego początku na Wasze posty jest mi po prostu wstyd. Mam wrażenie, że większość z Was albo w ogóle nie czytała Marka, albo czytała tak dawno temu, że cała wiedza odparowała... Gdzie tu empatia? Zrozumienie? Współczucie? Od samego początku naskoczyliście na Nią. Na dzień dobry dostała podejrzeniami o troll konto. Czy zrobiła cokolwiek, aby zasłużyć na takie podejrzenia? Oskarżacie z założenia a ktoś ma się tłumaczyć i bronić przed tymi bzdurnymi oskarżeniami? Ja rozumiem Waszą ostrożność z uwagi na ostatnie zajścia na forum i z tym idiotą doktorem czy czymś tam. Ale należy rozróżnić ostrożność a popadanie w paranoję. Uważacie, że to jest w porządku kogoś od początku w ten sposób traktować? W sumie to nie wiem, czy bardziej mi jest wstyd czy bardziej mi się chce śmiać, czytając to, co napisaliście. W jak łatwy sposób szufladkujecie i oceniacie człowieka, o którym kompletnie nic nie wiecie. Pasuje Wam jakaś cecha do szablonu, który utkwił w Waszej podświadomości, no to chu... chuzia na Józia, co? W ten sposób postępują dorośli dojrzali emocjonalnie ludzie? Właśnie zademonstrowaliście, jak kompletnie nie panujecie nad własnymi emocjami. Myślicie, że pozjadaliście już wszystkie rozumy świata, a zachowujecie się jak roklekotane hormonami nastolatki. Wy na początku zmian w Waszym życiu też tak od razu wszystko ogarnialiście? Wszystko Wam wychodziło? Serio @SLV "wakacje z duszyczką" ? Tylko na takie niskie teksty Cię stać? 4 lata rozkminiania Marka? I nadal nic? Współczuję... Nie wiem, co chcieliście osiągnąć zachowując się w ten sposób. Jeśli chcieliście Ją poniżyć i zaszczuć - gratuluję sukcesu. P.S. Uprzedzając zapewne fakty - pozdrawiam Brzytwę i dziękuję z góry za bana.
  4. Ja to widzę tak: dlaczego nie? Wszystko zależy od tego, czego ona oczekuje od ciebie i czego ty od niej. Jeśli jesteście w stanie ustalić zasady gry na początku, i oczywiście się ich trzymać, to dlaczego nie czerpać obustronnie przyjemności z takiego układu? Ktoś już wspominał wcześniej - taki milf atrakcyjny, zadbany i ogarnięty życiowo - to może być bardzo przyjemna relacja. Z dojrzałą kobietą znajdziesz więcej tematów do rozmów, często taki milf może mieć już za sobą ciśnienie na bachory, śluby i zakładanie rodziny. Może po prostu chcieć wspólnego spędzania czasu z tobą, dzielenia się wspólnymi zainteresowaniami, porządnego ruchanka, etc. Oczywiście - jak zawsze w relacjach z kobietami - należy być ostrożnym i nie ładować się w jakieś dziwne relacje z kobietą z dzieckiem czy z desperatką 30+, która na siłę już chce zrobić bachora i założyć rodzinę. Półbiedy jak taka na początku zdradzi swe intencje a ty to zauważysz i w porę spierdolisz. Uważać trzeba przede wszystkim na cwane aktoreczki. Przesadnie miła pani w stosunku do ciebie powinna od razu zapalać ostrzegawczą lampkę w twej głowie. Generalnie - jak w życiu - reguł nie ma. Tak czy inaczej należy być ostrożnym i czytać/słuchać Marka
  5. Zgadzam się w 100% z tym, co napisałeś. Dołożyłbym tylko albo podkreślił: Nie uzależniaj swojego szczęścia od innych ludzi. Twoje szczęście jest w Tobie i tylko w Tobie. Żadna dupa, żadny przyjaciel/przyjaciółka, żadny członek rodziny nie da Ci szczęścia, jeśli sam tego szczęścia w sobie nie znajdziesz.
  6. To ja dodam coś od siebie, co mi ostatnio mocno utkwiło. Wspominałem już o Keeno w temacie o soundtracków z gier. Dla mnie muza idealna do samochodu. Drum'n'bass z motywami muzyki filmowej. Z jednej strony lekki chillout, z drugiej strony fajne nakręca energetycznie. Polecam do posłuchania
  7. Nie będę zbytnio oryginalny ze stwierdzeniem, że soundtrack z Wiedźmina z reguły miażdżył. Dla mnie osobiście z Wiedźmina 3 najbardziej przypasował ten kawałek: Przy nim totalnie odpływam... Sporo swego czasu spędziłem słuchając OST z Max Payna (chociażby autorstwa Jesper Kyda) czy Hitmana. W ostatnim czasie ujął mnie jeden z wykonawców soundtracku do Forza Horizon 2 (na Xboxa) - mam na myśli Keeno (brytyjski dj debiutujący w 2014 roku). i to:
  8. KAF4R

    Moja historia

    Wiecie jak to z tymi młodszymi bywa. Ja lubię mieć o czym podyskutować z taką w przerwach na bzykanko. Ale zakumałem swoje błędne koło pod tym względem. Bzykanie to bzykanie. Rozmowa to rozmowa. Związek to związek. Najlepiej wszystko osobno Miałem styczność ostatnio z jedną w moim wieku i jedną w wieku 35 lat. Przeciętniaki 5/10 SMV. Pierwsza korposzczur z totalnym popierdoleniem pod czachą i emocjonalnym bagnem do kwadratu, wieczorami oglądająca seriale... Dramat - odstrzeliłem. Druga nauczycielka (sic!) - chyba przyciągam takie. Zdradziła się taką desperacją, że z miejsca odpuściłem. I faktycznie kumam, że celować muszę w młodsze (powiedzmy 21 - 25). Ale póki co w nic nie celuję. Dopóki moja emocjonalność nie uspokoi się na pożądanym przeze mnie poziomie. Owszem - temat rzeka - jak bardzo dzieciństwo i okres dojrzewania wpływa na późniejsze życie człowieka. Powiem więcej. Poczucie odpowiedzialności za drugie życie, za życie syna lub córki (patrząc przez pryzmat mojego dzieciństwa i dojrzewania) było naczelną przyczyną tego, że do tej pory nie dorobiłem się potomka i w tej kwestii strach bierze górę. Nie wiem czy byłbym dobry ojcem, który byłbym w stanie przekazać wszystko co najlepsze potomkowi. 7 lat to mój ostatni związek. Generalnie "białorycerzowałem" od pierwszego związku czyli od 2001 roku Kawał czasu tak czy inaczej. A każdy miesiąc spędzony jest miesiącem straconym. Nie wspomnę już o utrwalaniu schematów w podświadomości, etc. Szkoda czasu, szkoda siebie.
  9. KAF4R

    Moja historia

    Długo zabierałem się za opis swojej historii. Może dlatego, że nieco przytłoczyła mnie wiedza, do której nagle otworzyły się bramy. Wiedza przekazywana przez Marka ale również przez Was wszystkich. Mniej i bardziej przez życie doświadczonych. Przez cały miesiąc, odkąd się tu zalogowałem, chłonę każdego dnia tą wiedzę. Na forum, z filmów Marka. To jest bezcenne. Nie da się tego zamienić na jakikolwiek pieniądz... Ale do rzeczy. Kim jestem? Jestem 32-letnim inżynierem zajmującym się na co dzień projektowaniem instalacji gazów specjalnych. Niszowa branża. Średnia kasa. Ale jakoś funkcjonuję. Mam swoje wychuchane mieszkanko (oczywiście z hipoteką, bo jakże by inaczej). Wolny czas spędzam na czytaniu (dzięki, Marek, za inspirację, by powrócić do tego dawno zapomnianego nałogu czytania), słuchaniu muzy i staram się inwestować w siebie. Mam czyste konto, jeśli chodzi o relacje damsko-męskie. Zero bachorów, zero ślubów. Przed wpierdoleniem się w tego typu bagno, o którym wielu z Was pisze, uchronił mnie chyba tylko jakiś pierwotny instynkt samozachowawczy bądź intuicja (nazywajcie to, jak chcecie). Ostatni związek (7-letni) ze starszą o 3 lata ode mnie kobietą zakończyłem na początku lipca br. Uczę się na nowo żyć i mieszkać samemu. I coraz bardziej mi się to podoba. Choć czasami poczucie pustki i samotności bywa przytłaczające. No ale nie od razu Rzym zbudowano, prawda? Generalnie – trochę wieje nudą, co nie? Kim byłem? Powiedzieć „białym rycerzem” to zbyt subtelne... Wychowywałem się w rozbitej rodzinie. Jako wynik wpadki rodziców na studiach. Zgodnie z poprawnością polityczną – wychowywałem się u boku matki i babci (matki matki). Relacje z ojcem i dziadkiem (ojcem ojca) zacząłem realnie nawiązywać pod koniec podstawówki jako nastolatek. Ale wiadomo, że to już nigdy nie będzie typowa relacja ojciec-syn. Dla mnie ojciec pozostaje swego rodzaju wujkiem. Oczywiście od małego słuchałem o tym, jaki ojciec jest parszywy, byłem do niego cały czas negatywnie nastawiany przez mamusię i matkę mamusi na zmianę. Rodzina nauczycieli (i matka i ojciec i dziadek od strony ojca i babcia od strony ojca). Ja się wyłamałem z tego schematu studiami na Politechnice. Mała rada dla Was, Bracia, czytający to – wystrzegajcie się samic-nauczycielek. To jest tak jak w przypadku kobiet-psycholożek. Popierdolenie totalne plus poczucie kobiety, że zjadła wszystkie rozumy świata i wszystko najlepiej wie, bo jest pani magister pedagog, pożal się Boże. Zajebać to mało. Aby było bardziej elegancko – zmniejszyć dopływ tlenu. Dorastałem zatem wg wzorców kreowanych przez kobiety. Jako „biały rycerz” level hard. Pierwsza miłość w liceum. Emocjonalna sraczka. Potem parada kolejnych dup, w których usiłowałem znaleźć wsparcie, czułość. Miłość. Kurwa, coraz trudniej te słowa przechodzą mi przez gardło (klawiaturę)... Generalnie w relacjach damsko-męskich popełniałem wszystkie możliwe błędy, o których tak często wspomina Marek. Byłem na każde zawołanie, usłużny, milutki, pomocny... Ale chyba instynktownie w pewnym momencie zauważyłem, że nie ma miłości za cenę samego siebie. Ostatni 7-letni związek właściwie od samego początku był skazany na niepowodzenie. Rozpoczęty z mojego strachu przed samotnością... 7 lat – kawał życia. Ale lektura tego forum pozwoliła mi definitywnie się otrząsnąć z matrixa, w którym przez całe swoje życie żyłem. Nie wspominam już o moim znikomym poziomie samooceny, stertach kompleksów, etc. Bo to chyba jest dla Was oczywiste. Przerwałem to. I to mnie napawa dumą. Zacząłem używać łba. Uczę się. Od kwietnia wziąłem się za siebie. Ponad 20 zgubionych kilogramów nadwagi. Wymieniam garderobę siłą rzeczy. Ale dla siebie, nie dla kobiet. Coraz lepiej czuję się w swojej skórze i patrząc w swoje odbicie w lustrze. Kombinuję nad własnym biznesem. Przymierzam się do realizowania tych marzeń, które omijałem całe życie albo po prostu nie wierzyłem, że jestem w stanie je spełnić... 32 lata życia przeleciało mi przez palce w pierdolonym matrixie usługiwania i nadskakiwania kobietom. Dość. Nie zmierzam ani miesiąca więcej stracić. Życie ludzkie jest krótkie. Zbyt krótkie. Nie warto... Wielu zapewne powie, że historia jakich wiele. Nic specjalnego. Ale ja mam nadzieję, że komuś nowemu w naszych progach pomoże, gdy to przeczyta. Może znajdzie w tym jakieś odzwierciedlenie własnego życia. Może go zainspiruje, popchnie ku działaniu, ku zmianom. Tak jak mi to pomogło. I za to Wam wszystkim dziękuję. A przede wszystkim dziękuję Markowi. Stary... szanuję Cię, podziwiam i doceniam Twoją pracę i Twój wysiłek, który wkładasz w to wszystko. P.S. do Marka Czytając „Co z tymi kobietami” natrafiłem na informację, że pisząc tą książkę, miałeś 32 lata... Jakoś tak zrobiło mi się błogo
  10. @Zenek A propos kobiecych demonów na wokalu - fajny energetyczny kawałek od Walls Of Jericho, ale babka mocno średniawa
  11. Podpisuję się wszystkimi pięcioma kończynami pod tym, co kolega @Dante napisał. Też szczęśliwie nie mam żony ani dzieci, a tego typu historie utwierdzają mnie w przekonaniu, jak bardzo trzeba uważać. Dzięki bracie @Normalny za Twoją historię. Dałeś radę, mogło być znacznie gorzej. Teraz jesteś wśród swoich i jesteś bogatszy o wiedzę, jak my wszyscy
  12. Słuchaj chłopie (mam nadzieję, że wybaczysz bezpośredniość). Ja miałem ten sam problem. Siedzący tryb życia, rzadko wchłaniane ale obfite posiłki, kompletnie nie zwracałem uwagi na to, co jem i piję. U mnie było tak: Na koniec marca tego roku ważyłem 113 kg przy wzroście 173 cm i w wieku 32 lat. Generalnie nędza straszna. Dodatkowo okazało się na badaniach krwi, że mam cukrzycę metaboliczną (na szczęście bo wystarczają w zupełności tabletki). Ale to był impuls, by wziąć się za siebie. Poszedłem do dietetyczki dysponującej urządzeniem do analizy składu ciała. Ona rozpisała mi dietę. Oczywiście nie trzymałem się tej diety, bo bym z kuchni nie wyłaził i połowę pensji na żarcie rozpieprzył. Ale tą dietę wykorzystałem, by stworzyć własną, dla siebie wygodną. Efekty? Dwa dni temu byłem na kolejnym pomiarze masy ciała. Waga: 90,8 kg. W 4 miesiące zrzuciłem 20 kg. Tylko i wyłącznie samą dietą! Dietetyczce samej zaczęły się oczka szklić na moje efekty Teraz zaczynam sobie trochę na wiosłach posuwać, by nabrać trochę wydajności. Więc mnie nikt nie przekona, że tylko ćwiczenia. Podstawą jest dieta. Ćwiczenia ćwiczeniami - tego nie kwestionuję. Ćwiczenia mądrze prowadzone nie zaszkodzą a tylko pomogą. Ale dieta to podstawa. Jeśli jesteś zainteresowany tematem - odezwij się na PW, opowiem Ci wszystko co i jak, żeby forum nie zaśmiecać.
  13. Słuchaj chłopie. Przede wszystkim zajebiście, że trafiłeś tutaj do nas. Trafiłeś pod właściwy adres. Po drugie - przestań wspominać, żałować. To jest droga donikąd - to bezustanne zadręczanie się. Nie masz kompletnie żadnego wpływu na przeszłość. Masz wpływ tylko na teraźniejszość i pośrednio na swoją przyszłość. Pamiętaj, że najlepszy czas to teraźniejszość. Po trzecie - nie miej do niej żalu, że tak się zachowywała. Nie jej wina, że jest kobietą, którą targają emocje i biologia. I która się nad tym nawet nie zastanawia. Bądź jej wdzięczny (wyczytasz o tym w książkach Marka) za to, że dała Ci lekcję życia. Wybaczaj i od razu sam się ze sobą lepiej poczujesz. Nie ma co się katować. Po czwarte - poczytaj o historiach chłopaków, poczytaj książki Szefa. I tak miałeś dużo szczęścia, bo mogłeś wylądować dużo gorzej niekoniecznie na cztery łapy. Jakby była na prawdę dobra w swoim fachu, to tak by Cię omotała, że na dobre usadziła by Cię do końca życia. Powtarzam się - ale bądź jej wdzięczny za to doświadczenie i tą naukę. Doskonale rozumiem sytuację. Jesteś sam w obcym miejscu, bez znajomych. Pierdol to - bądź mężczyzną. Pracuj a za zarobione pieniądze zacznij realizować swoje pasje i marzenia. Zobaczysz, jak Ci się od razu humor poprawi i podniesie samoocena. Bo to jest Twoje życie, Twoje decyzje i to Ty jedyny decydujesz, co zrobisz ze swoim życiem. I żadna, kurwa, niunia nie będzie Tobą kierować! Dosyć rozpamiętywania, żałowania i tego typu pierdół. Alkohol to również nie jest rozwiązanie. Znasz to? : "Czemu pijesz? - Bo jest mi źle. Czemu jest Ci źle? - Bo piję..." Nie wpadaj w tą pierdoloną pętlę. Realizacja własnych marzeń i pasji dopiero poprawi Ci humor. Alkohol tylko na krótką metę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.