Skocz do zawartości

federico93

Troll
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

O federico93

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia federico93

Kot

Kot (1/23)

11

Reputacja

  1. Cześć, w poprzednich tematach pisałem o swojej byłej już dziewczynie. Teraz chcę się w Wami podzielić samą sceną rozstania, która odbyła się wczoraj. Chciałem rozstać się z klasą, bez żadnej urazy czy kłótni. Umówiliśmy się na spotkanie we wskazanych miejscu. A oto streszczenie przebiegu rozmowy. Moja była próbowała zrzucić całą winę za rozpad naszego związku na mnie. Padł tekst w stylu "nie mogę być, nie mogę spać, nie mogę mieć dzieci z osobą, która ...". Potem dodała, że nie czuje w sobie w ogóle winy za rozpad naszego związku i że to wszystko ja zepsułem. Ja uśmiechnąłem się pod nosem, co skrzętnie wyłapała i stwierdziła " widzisz! jeszcze się z tego śmiejesz!". Jako, że chciałem się rozstać w pokojowej atmosferze odpowiedziałem, że ma prawo do swojego zdania i je akceptuję. Po czym dodałem, że w takiej sytuacji rozstanie będzie najlepszym wyjściem. Na co odpowiedziała, że chyba tak. Na koniec podziękowałem jej za związek, życzyłem szczęścia i poszedłem w swoją stronę. Dzisiaj dostałem od niej smsa, że ma jakiś mój item i kiedy może mi go oddać. Odpisałem, że nie jest mi potrzebny (bo nie jest) i że może go zachować. Zapytała jeszcze jak się czuję. Odpisałem, że wszystko ok, potem uciąłem rozmowę. Czyżby próba wybadania terenu? Mój temat może i głupi, po prostu chciałem się z Wami tym podzielić. Pozdrawiam Braci.
  2. Rzeczywiscie oblalem wszystkie testy od gory do dolu. Niestety nie bylem tego swiadomy. Czeka mnie duzo pracy nad soba. Mimo wszystko uznaje ten zwiazek za doswiadczenie, z ktorego moge wyciagnac wiele wnioskow na przyszlosc. Uwazam ze takie doswiadczenie bylo mi potrzebne. Zdaje sobie rowniez sprawe ze przy rozstaniu chocby nie wiem co musze byc stanowczy w swojej decyzji.
  3. Nie jestem trollem. I wiem ze chocby nie wiem co, to z dziewczyna musze zerwac. Sprawy zaszly za daleko i na pewno nie bede juz przez nia szanowany.
  4. Krótko postaram się przedstawić Wam rodzaje manipulacji, których doświadczyłem w ostatnim związku. Nie mam o to pretensji do dziewczyny, bo zakładam że w większości robiła to nieświadomie, ale chętnie się z Wami nimi podzielę 1. Wywoływanie poczucia winy. Najskuteczniejsze oręże używane przy kłótniach czy sporach, dlatego że w większości przypadków prowadziło do osiągnięcia ustępstwa z mojej strony. Nawet gdy byłem stanowczy w podjęciu danej decyzji, to działało na mnie w ten sposób, że zmieniałem zdanie właśnie przez poczucie winy. Standardowe teksty jakie pamiętam to: "nie szanujesz mnie", "ja to nie mam już nic do powiedzenia", "doprowadzasz mnie do płaczu", "myślałam że jesteś inny". A gdy robiłem po swojemu to były kary w postaci gorszego humoru i nastawienia do mojej osoby. 2. Porównywanie do innych. Ten zabieg z kolei doprowadzał mojej złości. Moja dziewczyna miała koleżankę, z której chłopakiem byłem porównywany. Teksty typu "on ją zabieram tam i tam a Ty nie" czy też "on umie to i to". Pamiętam również sytuację, kiedy moja dziewczyna opowiadała mi, że jej kolega prosił ją na kolanach o pójście do teatru, a potem dodała że ja zabrałem ją tam TYLKO RAZ. 3. Obniżanie poczucia własnej wartości. Wszystkie teksty typu "nie umiesz tego i tamtego". Przytoczę tutaj dwa najśmieszniejsze przypadki. Wyobraźcie sobie, że zaczynam nakładać jedzenie z patelni na talerz. Ledwo zacząłem ona mówi "daj zrobię to szybciej!". Nie chciałem oddać, to prawie wyrwała mi patelnię z ręki. Drugi przypadek jest taki, że kupiłem krawat na wesele. Ona stwierdziła że jest brzydki i że NIE POZWOLI, abym w takim poszedł na wesele. Dodatkowo stwierdziła, że jej rodzice (a szczególnie jaj tata) skrytykowali ten krawat i że będzie musiała się za mnie wstydzić, bo nie potrafię się ubrać. Przed weselem okazało się, że jej tata, który rzekomo ten krawat skrytykował, kupił PRAWIE identyczny krawat swojemu synowi. 4. Bezbronność i pozostawienie samej sobie. Pod tym punktem kryją się historie, gdy potrzebowała czyjejś (czytaj "mojej") pomocy. Przytoczę kilka sytuacji. Pierwsza była taka, że miała jechać późną porą z koleżankami na zakupy. Okazało się jednak, że koleżanki się wykręciły. Wtedy napisała mi "koleżanki nie dadzą rady ze mną pojechać, może CHOCIAŻ TY mnie nie zostawisz". No cóż mimo, że nie miałem żadnej potrzeby zakupów to pojechałem z nią. Druga sytuacja również późną porą. Dostałem od niej telefon "jutro mam kolokwium, rozwiązywałam przykładowe zadania i czuję, że nic a nic nie umiem, może przyjdziesz i mi pomożesz, bo inaczej nie dam rady". Tak od siebie dorzucę jeszcze, że po kilku miesiącach, kiedy przypomniałem, że pomogłem jej wtedy odpowiedziała: "nie pamiętam, z tego przedmiotu pomagali mi Jaś i Małgosia, ale ty?". 5. Publiczna krytyka. Było kilka sytuacji, gdy byłem krytykowany przy jej znajomych. Teraz wiem, że wtedy trzeba było po prostu trzasnąć drzwiami i wyjść. Było tego na pewno o wiele więcej. Przytoczyłem tylko te manipulacje, które mam w pamięci. Obecnie mamy miesiąc przerwy, po którym się spotkamy, aby pogadać co i jak. Dzięki pomocy braci zdecydowałem, że zerwę tę relację, bo przecież nie jestem masochistą. Im szybciej tym lepiej, ale chciałbym zrobić to z klasą, na spotkaniu w cztery oczy. Mimo tego co napisałem staram się odczuwać do dziewczyny wdzięczność, bo były między nami również miłe chwile, a poza tym przecież dzięki temu związkowi trafiłem tutaj. Jestem zdecydowany zerwać ten związek, jednak zabawię się w wizjonera i postaram się przewidzieć jak zechce rozegrać to moja dziewczyna. Według mnie nadal jestem dla niej "przydatny" choćby z powodu pomocy na studiach. Dlatego w zależności od rozwoju sytuacji będzie chciała pozostawić mnie przy sobie na dwa możliwe sposoby: - jeśli nie znajdzie lepszego jej zdaniem kandydata na chłopaka - zaproponuje, abym pozostał jej chłopakiem, jednak zechce przy tym wywołać u mnie wielkie poczucie winy - jeśli znajdzie lepszego jej zdaniem kandydata na chłopaka - zerwie i zaproponuje przyjaźń / koleżeństwo (czytaj "pomagaj mi dalej ze studiami" )
  5. Drodzy Bracia, dziękuję za trafne uwagi! Faktycznie, teraz dostrzegam że każda wymiana zdań czy kłótnia kończyła się tym, że ona wkręcała mi poczucie winy. Niestety, miałem poczucie winy, dałem się zmanipulować i robiłem to czego ona chciała. A gdy robiłem coś po swojemu, to był foch i również wkręcanie poczucia winy, bądź wypominanie tych sytuacji. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja zawsze miałem ją za kruchą, niewinną i nie zdolną do manipulacji, rzeczywistość okazała się inna. Coraz bardziej dostrzegam w niej właśnie księżniczkę. Pochodzi z bogatego domu, jest najmłodszą córką. Wszystko składa się w logiczną całość. Nie zmienia to jednak oczywistego faktu. Gdybym pracował nad sobą, wyrobił sobie wysokie poczucie własnej wartości to nigdy nie nabrałbym się na żadne kobiece gierki. Dzięki za uświadomienie mnie. Nie wejdę w kolejny związek, zanim nie wykonam ciężkiej pracy nad sobą.
  6. Bardzo dziękuję za odpowiedzi Fakt, faktem - dałem sobie wejść na głowę i dużo czasu zajęło mi, aby sobie to uświadomić. Każda, kolejna udana manipulacja mojej lubej sprawiła, że teraz trudno będzie mi to naprostować. W obecnej chwili po jej fochu, ustaliliśmy że odpoczniemy od siebie przez ten miesiąc, a potem się spotkamy i ustalimy co dalej. Przez ten miesiąc zamierzam odpocząć i zająć się sobą. Chciałbym związku, ale na innych zasadach. Nie wiem tylko, czy skoro tak dałem sobie wejść na głowę, czy z tą kobietą da się jeszcze taki związek uzyskać?
  7. Cześć, chcę się z Wami, drodzy Bracia Samcy, podzielić historią swojego związku. Obecnie mam 23 lata, a moja kobieta 20 lat. Poznaliśmy się w lutym, dwa lata temu przez czat internetowy. Dzieliła nas wtedy duża odległość, ale codziennie pisaliśmy ze sobą co najmniej godzinkę. Pisało się nam bardzo miło, poznaliśmy się bliżej, zaprzyjaźniliśmy. Mieliśmy we wszystkim niemal identyczne zdanie. Wtedy miałem wrażenie, że nigdy nie poznałem takiej kobiety i że idealnie do siebie pasujemy. Nadarzyła się okazja do spotkania, było bardzo miło. Wtedy powiedziała mi, że marzy o tym, żeby mieć takiego chłopaka jak ja. Stwierdziłem jednak, że przez odległość, lepiej abyśmy pozostali w dotychczasowej relacji. Wtedy jednak ona stwierdziła, że chciałaby w przyszłości studiować w moim mieście. Bardzo się ucieszyłem i weszliśmy w związek na odległość, który miał potrwać kilka miesięcy. Miesiące szybko mijały. W międzyczasie spotkaliśmy się kilka razy, było cudownie. Nie miałem od niej żadnych znaków, że coś jest nie tak. Przez te miesiące byłem takim typowym ciepłym misiem. Cieszyłem się, że zbliża się październik. Jednak dwa tygodnie przez upragnioną rozpoczęciem studiów powiedziała mi, że ona jednak nie wie co czuje, być może nie jest gotowa na związek i że chciałaby go zakończyć. Było mi wtedy bardzo przykro, ale stwierdziłem że to akceptuje ten wybór i się pożegnałem, zerwałem kontakt. Mimo tego, że zerwałem kontakt ona ciągle do mnie wypisywała, stwierdziłem że lepiej zamknąć stary rozdział. W końcu doszło do płaczliwych telefonów, że nie wie co ze sobą zrobić, że czuje się strasznie, że ciągle siedzi i płacze. Chciała, żebym nie zrywał z nią kontaktu. Wtedy (przez zmartwienie tym, że coś złego sobie zrobi) zacząłem z nią pisać. Ustaliliśmy przyjacielską relację, wyszła z tego dołka. Po przyjeździe na studia spotkaliśmy się, zaczęła się do mnie przytulać. Odrzuciłem to, powiedziałem że jesteśmy w przyjacielskiej relacji. Ona wtedy się rozpłakała, powiedziała że się pogubiła i że chce żebyśmy zaczęli od nowa. Ja na to odrzekłem, iż potrzebuje czasu do namysłu. Po kilku dniach dałem jej szansę. Zdecydowanie za szybko. Po odzyskaniu mnie, nastąpiło znów oziębienie relacji z jej strony. Starałem się poprawić nasze relacje, w pewnym momencie jednak straciłem motywację i miałem zamiar zakończyć naszą relację. W tym momencie powiedziała mi, że była głupia, że nie dostrzegała moich starań, że wszystko się poprawi. Uwierzyłem i tak były jakieś 2 szczęśliwe miesiące między nami, a potem relacja znów zaczęła pikować w dół i w dół. Zacząłem na poważnie zastanawiać się, czy moja kobieta nie wysysa ze mnie energii, objawia się to następująco: - byle drobiazg wystarczy, by doprowadzić ją do płaczu, początkowo myślałem, że to wrażliwość, ale to stało się męczące, gdy jedno niewłaściwe słowo doprowadza do focha - wiele razy było tak, że miała do mnie żal o właśnie jakiś drobiazg, godziliśmy się, miałem jednak wrażenie że potem po każdej takiej sytuacji karała mnie brakiem czułości, czy też złym zachowaniem względem mnie - ogromne wahania nastroju z jej strony (głównie jest w złym) - przebywanie w towarzystwie wyglądało coraz częściej tak, że do wszystkich się uśmiechała, ze wszystkimi mile rozmawiała, tylko nie ze mną , z zewnątrz robi wrażenie bardzo sympatycznej osoby, kiedy zapytałem czemu nie jest ze mną taka, powiedziała że przy mnie może być prawdziwa - wchodzenie mi na głowę, często bywały sytuację, gdy chciała żebym zrobił coś po jej myśli w sytuacji, gdy decyzję miałem podjąć ja - karanie mnie za to, że robię coś nie po jej myśli (przytoczę tu absurdalne przykłady: wybrałem krawat na wesele, który jej się nie spodobał - "to nie jest odpowiedni krawat, masz 23 lata a nie potrafisz się ubrać, wstydzę się za ciebie!", chcę mieć psa - "boją się psów, w ogóle nie myślisz o mnie!" - próby zaniżania mojej samooceny - objawia się to głównie krytykowaniem mnie w większych jak i mniejszych sprawach, "nie umiesz tańczyć!", "nie umiesz się ubrać!", "nie pamiętasz żeby opuścić deskę!", największy hit kiedy nakładałem jedzenie z patelni na talerz, usłyszałem "daj, zrobię to szybciej!", a kiedy zaprotestowałem "nigdy nie słuchasz mnie!" - wypominanie w towarzystwie moich złych zachowań - odcinanie od czułości i uzależnienie ich od jej humoru Wraz z upływem czasu jest coraz większa niechęć do mnie z jej strony. I byle drobiazg jest zapalnikiem kłótni. Ostatnio zachowałem się wobec niej faktycznie źle, przeprosiłem. W zamian wyrzuciła mi wszystkie złe zachowania z mojej strony w trakcie trwania związku. Powiedziała, że nie daje jej szczęścia i że to ja jestem wszystkiemu winny.
  8. federico93

    Siemka

    Hej, mam na imię Adam i to dla mnie przyjemność być tutaj
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.