Skocz do zawartości

RafX

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez RafX

  1. Spokojnie, nie od razu Rzym zbudowano. To długi proces. Ja po równym roku od rozstania, odkrycia forum oraz przeczytania książek Marka nadal się łapię czasem na starych wzorcach, ale i tak zrobiłem ogromny krok naprzód. Kluczem jest cierpliwość i miłość do samego siebie.
  2. Człowieku, w co Ty się wpakowałeś? Jeżeli nie jesteś trollem, to uciekaj z tej relacji jak najprędzej, jeżeli Ci życie miłe. Pewnie jesteś teraz zamroczony hajem emocjonalnym i wydaje Ci się, że masz to wszystko pod kontrolą, ale niedługo się przekonasz, że wcale tak nie jest. Może wtedy w końcu zmądrzejesz. Albo i nie.
  3. Przesrane. Ja ze swoją borderką byłem jedynie jakieś pół roku, po czym z dnia na dzień ze mną zerwała (tak jak ze swoim poprzednim gachem zerwała, żeby być ze mną). Na szczęście nie wywaliłem na nią zbyt dużo kasy, nie zalałem formy, itd. Też mi się włączył wtedy syndrom wybawiciela. Myślałem, że ją uszczęśliwię, wyleczę z tego, ale teraz już wiem, że to niemożliwe. Fochy, humory, zaczepianie nie ustawały - wysysała ze mnie całą energię. Od czasu się widujemy przypadkiem na mieście albo na uczelni i za każdym razem udaje, że mnie nie zna. Najgorzej jest, kiedy przyłapuję się czasem na tęsknocie za nią, mimo że wiem, iż to nie jest moje pragnienie, lecz podświadomości i ta relacja by mnie zniszczyła doszczętnie. Borderki niestety mają często w sobie to "coś", co przyciąga (pomijam już oczywiście seks, bo to wiadomo).
  4. Postanowiłem sobie, że ten rok będzie rokiem konkretnych zmian w moim życiu. Wszystko, co było złe i co ciągnęło na dno zostawiłem w 2016. Przeczytałem temat Bossa o przysięgach i postanowiłem złożyć tutaj przed Wami moją własną. Przysięgam: -afirmować się codziennie, stale pracować nad mindsetem, nie popadać w "doły" -ograniczyć mocno alkohol i słodycze (a najlepiej zrezygnować całkowicie) -zadbać o kondycję, zrzucić zbędne sadło. (ze względu na studia nie mam za bardzo czasu na siłkę, więc hantelki i pompki w domu + cardio) -przestać marnować czas na internet i bezproduktywne zjadacze czasu -zapomnieć raz na zawsze o toksycznej byłej -przynajmniej na ten rok zrobić sobie przerwę od kobiet Pozdrawiam.
  5. Dopóki się nie dasz uwieść takiej to jest spoko. OPa na wszelki wypadek odsyłam do tego bloga: http://koniectoksycznych.blogspot.com
  6. Sam sobie odpowiedziałeś. Borderka jest takim gównem, w które lepiej nie wdepnąć. Okazji będzie jeszcze wiele, zobaczysz.
  7. Jeżeli to borderka to zostaw w pizdu. Przerabiałem temat, nie warto.
  8. Normalka, stary. Też tak mam w te święta. Wyluzuj, bo wyjście z matrixa nie jest pracą na parę dni, tylko na lata. Podświadomość będzie ciągle się bić ze świadomością. Najlepszym wyjściem jest obranie sobie jakichś celów typu przypakuję/schudnę, etc i konsekwentne realizowanie ich.
  9. sieczkę zablokuj jej numer i tyle.
  10. Ja bym na Twoim miejscu kompletnie olał temat, bo nie warto. Zakończ tę znajomość, jej numer zapisz jako "nie odbierać" i tak też rób - nie odbieraj, nie odpisuj, choćby nie wiadomo jak bardzo korciło. Następnie daj sobie spokój z kobietami na jakiś czas przynajmniej, przeczytaj dokładnie forum, felietony Marka i książki. Przyswajaj wiedzę.
  11. "Kości zostały rzucone." Powiedział mąż rzucając chudą żonę.
  12. Wypisz wymaluj moja była borderka. Uszczypliwe, ironiczne teksty, na które zwykle odpowiadałem w równie ironiczny sposób, albo zwyczajnie je wyśmiewałem, co sprawiało że panienka się zamykała i pokorniała. Na dłuższą metę jednak było to cholernie męczące, bo ja jestem człowiekiem, który ceni sobie swój wewnętrzny spokój. Po przeczytaniu tego tekstu tylko utwierdzam się, że gra nie jest warta świeczki.
  13. Przecież to nic nowego, że baba jedno myśli, drugie mówi, a trzecie robi. Patrz na czyny, nie słowa. A przede wszystkim przestudiuj dokładnie forum, felietony oraz książki Marka, bo widać że jeszcze niewiele kumasz.
  14. Przycinać oraz piłować regularnie pazury i problem zniknie, bo nie będzie czego obgryzać.
  15. Dzisiaj mi wpadło do głowy, pewnie coś podobnego przewinęło się na forum: Kobiety są w stanie wybaczyć wszystko oprócz słabości i braku pieniędzy.
  16. RafX

    Syndrom odstawienia

    Tak dokładnie było. Jednego dnia idealizowanie mnie, podbijanie ego, niby wielka troska, a innego dnia kąśliwe uwagi, dystans, chłód. Na szczęście dotarło do mnie z czym miałem do czynienia tak naprawdę.
  17. RafX

    Syndrom odstawienia

    Bloga koniectoksycznych czytałem, większość cech pasowała do owej panny. Na szczęście obyło się bez ekstremalnych sytuacji.
  18. Znacie pewnie to uczucie, Bracia. Mijają już prawie dwa miesiące od rozstania. W końcu odżyłeś. Skupiasz się na pracy nad sobą (wiedza, sport, etc), zainteresowaniach, studiach, wyszedłeś znowu do ludzi. Jednak w myślach nadal czasami pojawia się ona, a właściwie jej wyidealizowany obraz, bo wiesz że ta borderka by Cię całkowicie rozszarpała. Zdajesz sobie sprawę już, że to tylko Twój umysł domaga się owego poczucia przyjemności, które płynęło z bycia w związku, ale jednak łapiesz się na myśleniu o niej. Dlaczego mnie to wkurwia? Ano dlatego, że jestem przecież jeszcze młody, mam całe życie przed sobą, znam swoją wartość i wiem już co robić, żeby było lepiej. Na świecie jest pełno samic, a ja potrafię nadal chodzić struty przez "tę jedną".
  19. Nietzsche - Tako Rzecze Zaratustra, drugi raz.
  20. Ja uwielbiam, kiedy samiczki wrzucają na FB ten cytat Marylin Monroe: "Jes­tem sa­molub­na, niecier­pli­wa i trochę niepew­na siebie. Po­pełniam błędy, tracę kon­trolę i jes­tem cza­sami ciężka do zniesienia. Ale jeśli nie pot­ra­fisz znieść mnie, kiedy jes­tem naj­gor­sza, to cho­ler­nie pew­ne, że nie zasługu­jesz na mnie, gdy jes­tem najlepsza." Zazwyczaj takie są zawsze najgorsze, a nigdy najlepsze i wiem wtedy, że trzeba od takich spieprzać jak najdalej.
  21. Tak jak obiecałem w powitalnym temacie, opisze swoją historię, która sprawiła, że wylądowałem tutaj. Chodzi mianowicie o mój pierwszy "poważny" związek, który wyleczył mnie z romantyzmu i białorycerstwa. Parę miesięcy temu napisała do mnie na fb pewna panna. W bardzo ładnie napisanej wiadomości wyjaśniła mi, że kojarzy mnie z uczelni i pomyślała, że się przedstawi. Zaczęliśmy ze sobą pisać. Bardzo szybko okazało się, że mamy wiele wspólnego, lubimy tę samą literaturę, muzykę, wyznajemy podobne wartości, etc. Początkowo traktowałem tę znajomość ze sporym dystansem, gdyż panna miała wtedy chłopaka. Z czasem jednak zauważyłem, że dziołcha okazuje mi co raz więcej zainteresowania i zaczęła mnie kokietować oraz subtelnie sugerować, że moglibyśmy się gdzieś spotkać. Za każdym razem jednak znajdywałem jakąś wymówkę, żeby do tego spotkania nie doszło, nie miałem ochoty pakować się w jakieś dziwne relacje. Panna jednak była nieustępliwa i przy pewnej rozmowie wprost wyraziła chęć spotkania. Zgodziłem się, bo nie ukrywam, że jednak panna mi się mocno spodobała. Po paru dniach jednak stwierdziłem, że jednak nie chcę się w to pakować o czym ową samiczkę poinformowałem i wprost wyjaśniłem, że żadna przyjaźń mnie nie interesuje. Panienka była zawiedziona, ale przyjęła to do wiadomości. Stwierdzicie pewnie, że mogłem po prostu brać i się nie przejmować, jednak nie mam w zwyczaju uderzania to zajętych samic, zwłaszcza że jej typiarz był ewidentnie w niej zakochany. Następnego dnia jednak samiczka napisała mi, że nie była wobec mnie do końca szczera. W dosyć długiej wiadomości napisała mi, że jej związek tak na prawdę nie istnieje, że nie czuła się w nim szczęśliwa, etc. oraz zasugerowała, że może jednak byśmy się spotkali. Tutaj zapaliła mi się pierwsza czerwona lampka, która nakazywała nie traktowanie tego poważnie (Tak z dnia na dzień podjęła decyzję? Przecież ze mną może tak samo postąpić.), jednak ciekawość i hormony zwyciężyły. Spotkaliśmy się. Luźny spacer i miła rozmowa. Nadal jednak traktowałem to ze sporym dystansem. Samiczka ostatecznie zerwała ze swoim facetem, a częstotliwość naszych spotkań zwiększyła się. Oczywiście z czasem doszło przytulanie się, trzymanie za rączkę, całowanie się, etc i cała ta romantyczna otoczka. No i stało się, moja czujność została mocno uśpiona, hormony uderzyły i w owej pannie się zakochałem. Dosyć szybko zaczęły wychodzić na wierzch rzeczy, które pozwalały stwierdzić, że z dziewczyną jest coś nie tak, a które ignorowałem z powodu haju hormonalnego. Panna okazała się być bardzo chwiejna emocjonalnie. Raz była miła, usłużna, sympatyczna, a raz depresyjna, letargiczna, a czasem wręcz ciskająca we wszystko i wszystkich jadem. Sama przyznała mi się, że ma niestabilną osobowość oraz próbę samobójczą i pobyt w psychiatryku na koncie. No i tutaj każdy rozsądny samiec by spieprzał, gdzie pieprz rośnie i ja też powinienem był tak zrobić. Zaślepienie hajem emocjonalnym oraz zaprogramowana przez matrixa postawa białorycerstwa sprawiły, że włączył mi się syndrom wybawcy. Wydawało mi się, że będąc oparciem dla samiczki wyleczę ją z jej schorzeń i problemów. Dzisiaj śmiać mi się chce jak naiwny wtedy byłem. No, ale hormony robią sieczkę z mózgu, o czym pewnie Bracia nie raz się przekonali. Panna na początku ucieszona, że ktoś ją próbuje zrozumieć i całowała mnie po rękach za to. W międzyczasie dostałem jeszcze wiadomość od pewnego anonima, który próbował mnie przed nią przestrzec, pisząc, że jest niezrównoważona, ma borderline i mnie wykorzysta. Ja głupi stwierdziłem, że to jakaś zemsta byłego i zbagatelizowałem to. Oczywiście nie muszę się rozpisywać do czego moje białorycerstwo doprowadziło. Panna z dnia na dzień się oddaliła i w końcu stwierdziła, że "nie czuje tego co ja." Pomimo wszystkich sygnałów, które mówiły mi, że dziołcha jest niestabilna mocno byłem tym faktem zdruzgotany. Hormony, hormony i jeszcze raz hormony. Próbowałem jeszcze "zawalczyć" o to, co tylko spotkało się olaniem mojej osoby. Dalej będąc na haju hormonalnym wpadłem w niezłego doła, zacząłem pić oraz użalać się nad sobą. Na szczęście mój dobry przyjaciel przybył z odsieczą i podesłał mi felietony Marka oraz to forum. Po lekturze dotarło w końcu do mnie co tak na prawdę się stało, z kim miałem do czynienia i jakie błędy sam popełniłem. Teraz śmieję się z tego wszystkiego i cieszę się, że w dosyć młodym wieku (mam raptem 23 lata) dostałem bardzo cenną życiową lekcję i właściwie bezbolesną, w porównaniu do innych historii, które tutaj się pojawiły. Minęło półtorej miesiąca po rozstaniu. Zapragnąłem odżyć. Wyszedłem do ludzi, spotkania ze znajomymi, etc. Wróciłem do uprawiania sportu: bieganko + domowa siłka. Dla małego odbicia się poszedłem do profesjonalistki. Ogólnie czuję, że odzyskuje siebie i to co straciłem podczas tej krótkiej, acz dosyć wyniszczającej relacji. Jakie wnioski wyciągnąłem z tego związku: -nie zakochiwać się, każdą pannę traktować z mocnym dystansem i tylko jako dodatek do życia, a nie cel sam w sobie, wyzbyć się romantycznego pierdololo. -nie brać się za panny z zaburzeniami, bo takiej nie da się uratować, wybawić, strata czasu oraz zdrowia psychicznego. Co zamierzam dalej robić: -zabrać się za lekturę książek Bossa, które dzisiaj zakupiłem. -skupić się na sobie i swoich pasjach, zainteresowaniach, doskonaleniu się poprzez sport i zdobywanie wiedzy. -zwiększać w sobie poczucie miłości do samego siebie oraz własnej wartości.
  22. RafX

    Witam!

    Witajcie Bracia! Forum oraz felietony i audycje Marka poznałem dzięki mojemu dobremu przyjacielowi, który również się tu udziela. Jestem dosyć świeżo po rozstaniu z pewną zaburzoną psychicznie panną (prawdopodobnie BPD), co z początku nieco mnie podniszczyło, ale też okazało się najcenniejszą życiową lekcją. Postaram się jeszcze dziś ową relację opisać w stosownym dziale. Ciesze się, że tu trafiłem, gdyż było to dla mnie prawdziwe wyjście z matrixa.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.