Skocz do zawartości

ciekawyswiata

Starszy Użytkownik
  • Postów

    915
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez ciekawyswiata

  1. Według mnie trzeba mieć otwartą głowę i szukać w wielu miejscach. Jak ktoś wejdzie na forum dotyczące używanych samochodów i związanych z tym problemów, to może całkowicie zrezygnować z zakupu takiego pojazdu, bo będą tam same niepochlebne opinie o takich pojazdach i problemach związanych z takimi samochodami. Pewnie znajdą się tam historie typu: "kupiłem używane, zajechałem do domu i auto już nie odpaliło". Będą pewnie opisywane pewnie też mniej skrajne przypadki, że auto po prostu dość często się psuje i trzeba jeździć do mechanika, co wiąże się z dość znacznymi kosztami. I według mnie to jest ok. To takie historie, które mogą się zdarzyć i trzeba być świadomym przed kupnem takiego pojazdu. A z drugiej strony można też znaleźć forum zadowolonych użytkowników pojazdów używanych, którzy to napiszą, że raz na jakiś czas trzeba coś wymienić, ale ogólnie to auto jest sprawne i spełnia swoją funkcję. Dla pełnego obrazu rzeczywistości warto mieć różne opinie i sprawdzać, kto to mówi/pisze, a i tak ostatecznie człowiek podejmuje decyzje i musi brać na klatę konsekwencje.
  2. Też tak myślę, że to nie gamechanger. Nie chodzi jednak o bierne oczekiwanie, że czas zrobi swoje, ale czasami tak po prostu jest, że upływ czasu jest niezbędny. Pewnych rzeczy nie da się mieć na już, na jutro, na za tydzień. Czasami jedyne, co możemy zrobić, to potrenować i odpocząć, pouczyć się języka i dać mózgowi odpocząć. Czas jest niezbędny. Dlatego ludzie dzisiaj zamiast wytrwać w swoich postanowieniach, to szukają nowych wspaniałych metod, a w internecie roi się od porad, jak tym razem osiągnąć swoje cele. Tutaj pozwolę się nie do końca zgodzić, są pewne rzeczy, których nie przeskoczy się. Rozumiem, o co Ci chodzi, bo osoby, które praktykują wytrwałość i cierpliwość, teoretycznie nie mają skłonności do podejmowania ryzyka czy też mogą prezentować bierną postawę oczekiwania na to, że coś się w życiu zmieni samo z upływem czasu, ale oczywiście to tak nie działa. Dla eksperymentu- nie da się na żywioł iść w pewnych dziedzinach życia i przeskoczyć pewnego etapu. Niestety, ale nasze umysły i ciała są tak zaprogramowane, że mają swoje limity, które są w stanie znieść. Jak mamy dwóch sportowców o podobnym potencjale, to żaden poważny trener nie powie, że on zna magiczną sztuczkę, dzięki której jego zawodnik w trzy miesiące osiągnie to, co drugi zawodnik, który ma rok przygotowań. Pewnie tak jest, ale to akurat można równie dobrze mieć głęboko gdzieś Właśnie, że jest niezbędna w czasach, gdzie wszystko chcemy mieć na dzisiaj. Nie chodzi mi o bierną postawę czekania. Tak, należy mieć otwartą postawę.
  3. Osiągnięcie dużych rzeczy w życiu wymaga czasu. Nie ma dróg na skróty. Może są jakieś metody, dzięki którym można coś zrobić szybciej, ale nigdy to nie jest tak, że coś, co trwa 5 lat, można zrobić w rok. Na pewno można nad czymś pracować mądrzej, ale nie ma takich magicznych rozwiązań, które przyspieszą pewny rzeczy w jakiś niespotykany sposób. I teraz żyjemy w takich czasach, gdzie ta cecha cierpliwości i wytrwałości jest trochę zapomniana. Moja teoria jest nawet taka, że ludzie są nieszczęśliwi, bo ciągle chcą coś mieć na już. Internet i media społecznościowe też w tym nie pomagają. Ludzie szukają magicznych pigułek, które przyspieszą efekty, ale nie da się tak zrobić. Ludzie nie chcą zaakceptować, że wszystko, co jest wartościowe w życiu, wymaga zazwyczaj kilku lat pracy. Nie da się zrobić sylwetki w trzy miesiące, nauczyć języka obcego, skończyć studiów, rozwinąć biznesu, awansować. Zazwyczaj do tego trzeba dobrych kilku lat. Trzeba po prostu znaleźć przyjemność w codziennym działaniu, w codziennym bólu, kiedy nie widać efektów działań. Jak damy sobie kilka lat na rozwój samego siebie, to też znika presja, że coś ma być na już. Po prostu małe kroki każdego dnia, konsekwencja, żeby dostać nagrodę. I zero porównywania się z innymi, bo inaczej przegramy.
  4. Typowa praca z ludźmi i z ich problemami. Uważam, że nie ma czegoś takiego jak łatwy zawód i fajny. To wszystko zależy od danej osoby. Ale psychoterapeuta to taka praca, gdzie mamy ciągle kontakt z ludźmi i i ich problemami. Ktoś powie, że każda praca jest w jakimś sensie z ludźmi- tak to prawda, ale na pewno psychoterapeuta to szczególnie częsty kontakt z ludźmi, rozmowa z nimi, zagłębianie się w problemy, szukanie rozwiązań, poza tym praca myślę, że trudna pod tym kątem, że to również biznes, a czasami pacjentom trzeba mówić rzeczy, które im się nie podobają, żeby to było skuteczne. A jak wiadomo w dzisiejszych czasach ludzie są coraz bardziej wrażliwi na prawdę i pojawi się rozdźwięk pomiędzy tym, co powinno się zrobić, a tym, żeby zatrzymać pacjenta i go nie zdenerwować. Miałem kiedyś styczność z pracą fizyczną i dosłownie po jednym dniu miałem dość i to jest bardzo ciężki kawałek chleba, ale przynajmniej bez takiego bezpośredniego wglądu w ludzi. Taki psychoterapeuta z boku może się wydawać, że piękna robota, ale również potwornie trudna z uwagi na bezpośrednią pracę z ludźmi. Wydaje mi się, że ten zawód wymagać będzie ogromnych umiejętności miękkich, biznesowych, merytorycznych z uwagi na to, że będzie duża konkurencja.
  5. Na pewno niszowa specjalizacja może pomagać, bo nie ma konkurencji. Nie ma co z tym dyskutować. Ale też są pewnie inne podejścia, jak zajmowanie się po prostu czymś dobrze, zajmowanie się czymś, co w miarę lubimy, mimo że nie jest to niszowe. To już kwestia indywidualna, nie dla każdego też wielka kasa jest kluczowa. Rozwój jest niezauważalny, tak samo jak marnowanie swojego potencjału również. Nic mi nie da, że pójdę codziennie na pół godzinki spaceru, ale w kontekście jednego roku, nie mówiąc już o kilku latach, taki banalny i niewymagający wysiłku codzienny nawyk powoduje, że mamy kilkanaście kilo nmiej. To jest prosty rachunek. To samo dotyczy złych nawyków, w kontekście kilku lat są już widoczne. Też tak myślę. I wbrew pozorom wcale nie chodzi tu o zarządzanie czasem, bo czas jakoś idzie wygospodarować. Bardziej chodzi o rozproszenie energii i uwagi, a będąc skoncentrowanym na jednym zadania, mózg też potrzebuję odpoczynku, a nie szukania kolejnych wyzwań. Aczkolwiek w kontekście zdrowia, to raczej zadbanie o nie jest podstawą, żeby mieć dobre wyniki zawodowe. Pozornie oszczędzamy czas na trening, jedzenie, sen, ale później to się negatywnie odbija na poziomie energii, pracy umysłu. Ja też, bo zawsze chciałem robić wiele rzeczy jednocześnie, pewnie taki charakter, ale ilekroć próbowałem, to po czasie się wypalałem. Na pewno trzeba mieć priorytety w życiu, trzeba wkładać wysiłek, ale też nie ma co popadać w paranoiczną pracę, bo człowiek potrzebuje też odpoczynku. U mnie bardziej sprawdza się założenie, że daje sobie na coś kilka lat i powoli codziennie robię coś w tym kierunku.
  6. Tak, i wszędzie widzę, że jest moda na skracanie i tak krótkich treści, jak choćby popularne rolki. Pewne rzeczy można i osiągnąć szybciej i to prawda, ale chodzi o długotrwały efekt. Tak, to prawda. Nie da się mieć batona, i zjeść batona. Można próbować znaleźć równowagę, ale tu bardziej chodzi o to, żeby maksymalnie skupić umysł na jednej rzeczy i się nie rozpraszać. Odpoczynek to też element rozwoju i też należy go uwzględniać. Małe nagradzanie siebie jest potrzebne. Ja nie uznaję koncepcji człowieka robota, który tylko pracuje. Mózg potrzebuje odpoczynku, a czas odpoczynku na głupoty też jest potrzebny. Dokładnie tak. Nie da się tak. Niestety duże rzeczy wymagają dużo czasu i dużo cierpliwości. I według mnie słusznie. Każdy dzień do przodu coś daje. Głupi spacer pół godzinki dziennie bez zmiany diety spowoduje, że człowiek po roku ma z 5 kg mniej. Kluczem jest to, żeby zrozumieć jak działa ten proces kumulowania się efektów.
  7. Można pewnie i tak, ale ostatnio doszedłem do wniosku, że u mnie takie klasyczne cele na zasadzie co, z kim, kiedy, przestały się sprawdzać. Mam ogólne kierunek, do którego zmierzam, ale nie mam sztywno zapisanych celów. Mam jedynie zapisany termin, do którego chcę na przykład skupić się na finansach czy rozwoju zawodowym, ale nie mam zapisanych celów pomniejszych konkretnych, które mnie do tego doprowadzą. Bardziej skupiam się na tym, żeby efektywnie wykorzystywać czas i codziennie robić coś, żeby się do tego zbliżyć. Bardziej działa u mnie pytanie siebie, co mogę zrobić i czy to co teraz robię przybliża mnie czy oddala od obranej drogi. Jak zauważam, że coś warto zrobić, to to robię. Jak widzę, że coś się nie sprawdza, to usuwam. U mnie takie sztywne określenie, co mam zrobić, trochę powodowało takie tunelowe myślenie i mało elastyczne podejście.
  8. Dzisiaj tak sobie siedzę i rozmyślam, na ile rzeczywiście człowiek w tym świecie jest kuszony przez konsumpcjonizm, bezsensowne spędzanie czasu w postaci chodzenia po sklepach, spędzania czasu w bezproduktywny sposób. Mamy jedno życie i strasznie je marnujemy. Brakuje nam konsekwencji i cierpliwości. Szczególnie trudno czeka się na wyniki w czasach, w których cierpliwość odeszła w kąt. Źle zarządzamy czasem, chociaż tyle przecież jest treści w dzisiejszych czasach o rozwoju potencjału i osiąganiu szczytów. Wiele osób narzeka na swój los, sam też czasami tak robię, ale gdybyśmy rzeczywiście pracowali codziennie nad sobą, to za powiedzmy 3-5 lat można całkowicie odmienić życie. Nie jestem zwolennikiem klasycznej nowoczesnej teorii zapierniczania, ale warto zadać sobie pytania, w jaki sposób spędza się czas na mało produktywnych rzeczach, czy rzeczywiście więcej pracujemy nad sobą czy rozmyślamy nad bzdurami? Każdy dzień jest szansą, żeby dołożyć cegiełkę do naszego rozwoju. Nawet taką najmniejszą. I nawet nie chodzi o to, aby 12 godzin być produktywnym, ale żeby jednak każdy dzień wykorzystać na maksa, zrobić coś pożytecznego. Mimo tych wszystkich teorii, że w Polsce jest jak jest, że są układy, znajomości, to jednak niektórym ludziom się udaje coś osiągnąć, a pracować nad sobą zawsze można niezależnie od klimatów społeczno politycznych. Czas też pokazuje, że konsekwentna praca nad sobą popłaca. Tak, życie to nie bajka i nie zawsze otrzymujemy to, co byśmy chcieli, ale też przeważnie człowiek żyje na pół gwizdka. I piszę to jako osoba, która teoretycznie pracuje nad sobą, ale doszedłem do wniosku, że nie wystarczająco ciężko i brakuje mi cierpliwości (ten mechanizm niestety chyba podłapałem z dzisiejszego pędzącego świata, w którym wszystko jest podane na tacy). Kto nam zabrania uczyć się nowych rzeczy każdego dnia? Język obcy- bardzo proszę. Trening- bardzo proszę. Poprawa wyglądu- bardzo proszę. Poprawa relacji z kobietami- tak, to też jest możliwe. Przeczytanie paru stron książki codziennie? Nie ma problemu. Oszczędzanie pieniędzy- bardzo proszę. I konsekwentne dokładanie takich cegiełek każdego dnia i konsekwentne rezygnowanie z głupot każdego dnia sprawia, że po paru latach można odnieść całkiem spory sukces. I żeby nie było, że jestem zwolennikiem jakichś koncepcji zawalenia się robotą, raczej mądra i cierpliwa praca każdego dnia. I każdego dnia mieć poczucie, że ten dzień został wygrany, i dodana została właśnie ta mała cegiełka. Właściwie uważam, że trzeba maksymalnie rozwijać swój potencjał, bo czasu nam nikt nie zwróci i nierozwijanie potencjału to wręcz krzywdzenie samego siebie. Temat właściwie założyłem, bo doszedłem do przekonania, że trzeba łapać każdy dzień i dawać z siebie 100 procent, zdrowo rozumiane 100 procent. I poprzeczkę mieć postawioną wysoko
  9. Ostatnio pełno filmów, które traktują o potencjalnym konflikcie w Polsce. Nie podoba mi się to, ale wiadomo, że to nie koncert życzeń. Wiadomo, że media szukają tematów, które będą klikalne. Ten mechanizm niby jest dobrze znany. Wygląda to tak jakby media kreowały potencjalne zagrożenia na siłę i przygotowywały nas do potencjalnego zagrożenia. Mimo że staram się odcinać od negatywnych informacji, to ten mechanizm straszenia nie wygląda zbyt dobrze. Media na przykład kreują to, co jest modne jeżeli chodzi o styl ubierania i nagle ludzie zaczynają się tak ubierać. Teraz jest straszenie wojną i kreowanie na siłę konfliktu w naszym kraju, którego na szczęście (jeszcze) nie ma. Coś jakby przygotowanie ludzi pod to, co się ma wydarzyć. Jakieś złe przeczucia mam, ale nie potrafię tego wyjaśnić.
  10. Być może, a raczej na pewno tak jest, że koncepcja klasycznych małżeństw na dobre i na złe i miłości do grobowej deski się zakończyła, co może być trudne do zaakceptowania. Nie ma co ukrywać, że mamy do czynienia z plagami rozwodów i szybkich relacji. Składa się na to pewnie wiele czynników- rozwój technologii, propaganda i tak dalej. Możemy udawać, że nic się nie zmieniło przez ostatnie 30 lat, ale udawanie nie zmienia faktów. Trochę to wszystko przypomina bicie głową w mur i walkę z faktami. Kiedyś usłyszałem mądre zdanie, że jeżeli czegoś się nie da zmienić, to należy to zaakceptować lub zmieniać wokół siebie to, co da się zmienić. A mam wrażenie, że faceci by chcieli dzisiaj zawrócić czas, a tego nie da się zrobić. Jak stoi się w korku, to możemy trąbić i dodawać gazu, ale nic to nie zmieni, poza straceniem nerwów. Czasy się zmieniły, ludzie pogubili i trzeba to zaakceptować. Pozostaje rozwój samego siebie, chociaż banalnie to brzmi. Facet, który jest na jakimś poziomie życia, w sensie, że dobrze zarabia, dobrze wygląda, jest ogarnięty, ma swoje pasje i własne zdanie ma prawo mieć podobne oczekiwania co do partnerki, a schodzenie z tych oczekiwań nie ma żadnego sensu.
  11. Też mam podobne obserwacje. Nie wiem, skąd się wziął ten mit drastycznego spadku urody u kobiet po 30 i drastycznego wzrostu atrakcyjności mężczyzn po 30. Oczywiście jest to możliwe, ale nie oszukujmy się- tu nie ma jakiegoś automatu, że kobieta nagle po 30 jak za dotknięciem czarodzieja, staje się mało atrakcyjna, a mężczyzna nagle jest atrakcyjny jak aktor hollywood. Nawet znacznie łatwiej kobiecie utrzymać urodę po 30 niż facetowi osiągnąć szczyt atrakcyjności. W pierwszym wypadku wystarczy nie nadużywać używek, trochę spacerować i dobrze się odżywiać. W drugim wypadku trzeba drastycznie dbać o trening, dietę, nie palić, uczyć się, zarabiać, nie stresować się, mieć czas na dbanie o siebie i walczyć o swoje. Jeszcze fajna jest obserwacja, że kobiety po 30 też są bardziej świadome swojego stylu, mają dobre wykształcenie, nieźle zarabiają i to również podnosi ich ogólną atrakcyjność. Oczywiście u kobiet głównie wygląd wpływa na atrakcyjność, ale te cechy czy zmienne, które wymieniłem, również mają ogólny wpływ. I jak teraz taka kobieta zarobi 7-8 tysięcy, to facet powinien mieć minimum tyle samo, a najlepiej więcej. Nie chcę przeforsować tezy, że kobiety lecą na kasę, absolutnie, w szczególności, jeżeli sama nieźle zarabia, ale zarabianie, wysoka pozycja zawodowa/społeczna jest bardzo istotnym elementem atrakcyjności mężczyzny.
  12. Statystyka to fajna nauka, ale też trzeba się potrafić statystyką posługiwać. Statystycznie średnio człowiek i pies mają trzy nogi. A prezes 100 k i człowiek zarabiający minimalną zarabiają po 50 tysięcy miesięcznie. Problem jest taki, że kobieta 33 lata może być atrakcyjną i piękną kobietą i wcale takich kobiet nie ma mało. Tak samo jak statystycznie mężczyzna 35-36 lat ma swój peak, ale ilu takich rzeczywiście jest? To samo się nie zrobi, wymaga to wielu pracy nad sobą i szczęścia, dobrych genów i tak dalej. Rzadko spotykanego połączenia dobrych genów, pracy nad sobą w kontekście fizycznym, mentalnym, mało stresującej, dobrze płatnej pracy. Zresztą temat już był wielokrotnie wałkowany i nie ma co się powtarzać. I w tym kontekście ta sama kobieta w wieku 25 lat będzie miała większe powodzenie niż w wieku 33 lat, ale w wieku 33 lat będzie miała i tak wystarczająco duże. A facet 35 lat, któremu nawet jeżeli uda się osiągnąć szczyt, i tak mniejsze niż jego w miarę atrakcyjna rówieśniczka. Jeżeli mamy jakiś przeciętny samochód za 30 tysięcy złotych i jest niedobór samochodów na rynku, a chętnych na ten pojazd 10 mężczyzn, to cena pójdzie w górę, a tylko jeden "szczęśliwiec" zakupi ten samochód po zawyżonej cenie. I cena będzie zawyżona dość znacznie. Reszta będzie chodziła pieszo albo korzystała ze środków transportu publicznego.
  13. Wydaje mi się, że rozumiem o co Ci chodzi. Jak się ma na przykład biznes polegający na sprzedaży jakiegoś produktu lub świadczeniu usług, to nie zawsze ten, który ma lepszy produkt czy lepszą usługę, wygrywa. Liczy się też ogólne wrażenie, umiejętność rozmowy, "sprzedania siebie". Z drugiej strony nie każdy ma ochotę w relacjach ważyć każde słowo, posługiwać się wyszukiwanymi metaforami, szukaniem drugiego dna, być tajemniczym, zagadkowym i opisywać proste rzeczy, które należy ująć w dwa zdania, w długie wiersze. Uważam, że liczy się szczerość w relacjach (początkowo umiarkowana, bo też nie chodzi o to, żeby jednak bądź co bądź obcej osobie na pierwszym spotkaniu właśnie wykładać wszystkie karty na stół). Jednak nie powinno to wyglądać w ten sposób, że bawimy się w jakichś ludzi, którzy opisują siebie jakby pracowali w NASA, gdy wykonują zwykłą pracę albo gdy wykonują poważne zawody, to żeby sobie na siłę odejmowali i robili z tego błazenadę.
  14. Jak dla mnie to jest totalnie bez sensu. Dlaczego ktoś ma ukrywać to jaki zawód wykonuje? Z perspektywy kobiety to normalne pytanie- czym się facet zajmuje? Z perspektywy męskiej- też bym chciał wiedzieć czym się zajmuje kobieta? Albo ludzie traktują się poważnie albo grają w gierki dla dzieci z gimnazjum. No sorry, ale jak niby ukryć pewne podstawowe rzeczy i w ogóle po co coś ubarwiać? To nie jest jakiś mit, tylko ludzie nie potrafią zrozumieć pewnych rzeczy. Nie ma czegoś takiego, że jest za późno, tylko ludzie nie do końca potrafią pracować nad tym, nad czym trzeba pracować. W przypadku faceta- dobra pozycja zawodowa daje pewność siebie ogółem, ale to nie przekłada się automatycznie na to, że będzie się lepszym w relacjach z kobietami. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale spróbuję to zobrazować w sposób sportowy- jak ktoś jest dobrym biegaczem, ma dobrą wydolność, to nie znaczy, że automatycznie będzie świetnym piłkarzem. Tak, ma dobry fundament pod piłkę nożną, ale musi się nauczyć przyjmować piłkę, podawać, strzelać, bronić, nauczyć taktyki i wielu innych elementów. Albo nauczę się sto tysięcy słów w języku obcym i będę biegle mówił. Jasne, duży zasób słów jest bardzo dobrą bazą, ale nie sprawi, że będziemy mistrzem języka.
  15. Pozostaje przełamanie się. Nie zawsze jest tak, że w życiu można mieć to, co się lubi. Poza tym z tym, że trzeba wkładać olbrzymi wysiłek w budowanie sylwetki i nie będzie procentował wzrostem zarobków to nie jest prawdą. Jest taki mit, że budowanie sylwetki to jakiś nadludzki wysiłek i konieczność zrezygnowania z życia. A prawda jest taka, że jeżeli chcemy wyglądać po prostu dobrze, to wystarczą 3 treningi w tygodniu po 45 minut. Cierpliwość, regularność, zmiana nawyków żywieniowych (nagle okazuje się, że zdrowe jedzenie też jest dobre, mamy więcej energii do działania i tracimy ochotę na słodycze i fast foody). Z tymi zarobkami to jest tak, że bezpośrednio się nie przekłada, ale pośrednio już tak, bo ludzie oceniają nas przez pryzmat wyglądu. Lepszy wygląd większa szansa na awans/na więcej klientów w biznesie.
  16. Co do zasady to zgoda, ale nie zawsze tak jest. Czasami jest tak, że facet nosi niedopasowane okulary, brak zarostu, słaba sylwetka, słaba fryzura, słaby ubiór. Wtedy to nie do końca jest tak, że poprawa tego da tylko +1. Owszem, są sytuacje, gdzie te tuningi dają realnie + 1, jeżeli już taką skalą się posługujemy, ale moim zdaniem ugrać w wyglądzie można dużo więcej. I warto to robić (dla siebie i swoich korzyści), bo kto nie lubi łapać wzroku kobiet na ulicy czy lepiej być traktowany w sferze zawodowej. Niestety albo stety, ale wygląd w dzisiejszych czasach ma ogromne znaczenie.
  17. Czasami pewnie tak jest, że szukamy wygodnych wymówek, ale w dużej mierze też te czasy są jakie są (wymagania kobiet rosną, duża liczba rozwodów, nietrwałość związków) i trudno z takimi rzeczami się dyskutuje. Też nie możemy mówić, że wszystko zależy od nas i negować wartość przeciwnika- działanie jest kluczem, ale też trzeba zdać sobie sprawę, że nie ma co wychodzić na ring z zawodowym bokserem, bo to się skończy tragicznie. I wiem, że tej rzeczywistości nie zmienimy, bo jedynie samych siebie możemy zmienić i zacząć działać. I zgadzam się z Tobą, że w działaniu jest sens i klucz wszystkiego. Dużo osób rozmyśla, analizuje, podpiera się statystykami, szuka zagrożeń. Z jednej strony to mądre i racjonalne, z drugiej też w życiu nie da się uniknąć całkowicie ryzyka.
  18. ciekawyswiata

    Dacia Duster 2024

    Ja tam tak nie oceniam ludzi, mimo że być może jest duża grupa osób, która prezentuje taki styl myślenia. Z drugiej strony auto nowe to auto nowe. Wiadomo, że się zestarzeje, wiadomo że traci na wartości, ale jednak jest nowe i pewne. I nie piszę tak, bo sam mam samochód z salonu, bo nie mam. Sam posiadam kilkunastoletnie i póki co nie narzekam, nie psuje się, działa, ale jednak w głowie czasami pojawiają się myśli, co się wcześniej z autem działo, kto nim jeździł, na ile mówił prawdę, że tylko do kościoła w niedzielę, czy w długiej trasie mnie nie zawiedzie. Teraz coraz bardziej mam myślenie, że auto powinno być sprawne, mało zawodne, ma mało palić i posiadać w miarę tanie części. Już mam za dużo lat, żeby kusić się na znane marki, żeby zaimponować przed kolegami czy sąsiadami.
  19. Cóż, większość ludzi jest lekkomyślna i na dodatek egoistyczna. Dotyczy to posiadaczy i dzieci, i zwierząt. Czasami sobie chodzę po lesie i spotykam innych spacerowiczów, którzy sobie puszczają psy luzem, nie licząc się z innymi. To samo jest z posiadaniem dzieci. Mają, bo tak są zaprogramowani, a czy rzeczywiście są świadomi, z jakim wysiłkiem wiąże się wychowanie dziecka?
  20. Ja mam podobnie, tylko czy rzeczywiście to jest zerojedynkowa sytuacja to mam teraz wątpliwości. Spotykanie się z kobietami, czas na hobby może wręcz poprawić jakość życia zawodowego. Druga strona medalu jest też taka, że może pogorszyć. Kwestia proporcji i umiejętności ustalenia priorytetów. Jak się chce rzeczywiście spędzać codziennie czas na poszukiwaniu mitycznej drugiej połówki, prowadzenia bogatego życia towarzyskiego, poświęcania 5 razy w tygodniu czasu na hobby, na sport to pewnie może to być ze szkodą dla pracy, ale jeżeli to stanowi tylko dodatek to nie widzę przeszkód. Na pewno trzeba mieć priorytety, ale nie oszukujmy się, zdecydowana większość z nas ma czas wolny. I pozostaje pytanie, co się z tym czasem wolnym robi. Dobrym przykładem jest sport zawodowy. Czy zawodowy sportowiec musi rezygnować z relacji, ze znajomych i tak dalej? Raczej nie.
  21. Myślę podobnie, ale to tylko moje zdanie. Wystarczy, że znajdzie się jedna osoba, która potrafi byś szczęśliwa samemu i moja teoria leży w gruzach. Jednak uważam, że osiągnięcie takiego stanu dane jest nielicznym osobom. Ja z natury jestem introwertykiem, ale nie znaczy to więcej niż to, że lubię odpoczywać w samotności, lubię wyjść z imprezy na 10 minut i pobyć samemu, co dla niektórych może wydawać się totalnie dziwne, nie lubię przebywać w dużym gronie nowo poznanych osób, mam momenty, gdzie mogę tydzień z nikim się nie widzieć i jest ok. Ale to tylko tyle, bo po czasie potrzebuję interakcji, wyjścia z kumplem na przysłowiowe piwo. Totalnie się odciąć od ludzi bym nie potrafił. I rację mają ci, że potrzeba interakcji z ludźmi jest różna u różnych ludzi. Niby niezbędna potrzeba tak czysto biologicznie dla każdego to może być potrzeba jedzenia, a nie towarzystwa. Niby tak, ale jak spojrzymy na to w dłuższej perspektywie, to myślę, że jakby zrobić eksperyment typu "w tym roku nie wyjdę ani razu z kumplem na piwo, na święta wyjeżdżam samemu w góry, nie utrzymuję z nikim kontaktu poza pracą, to mogłoby to być szkodliwe dla zdrowia psychicznego, co ma też przełożenie na zdrowie ogólnie fizyczne. Nawet chyba były badania, że samotność skraca życie.
  22. Nie chcę Cię zniechęcać, ale jak lubisz pływać i robisz to regularnie (nie wiem ile w tygodniu trenujesz), to trudno może być Ci zbudować fajną sylwetkę. Dodając do tego: Mam doświadczenie w różnych sportach na poziomie amatorskim. Nie chwalę się, bo nie ma czym. Nie miałem super wyników. Zawsze lubiłem sport i próbowałem różnych konfiguracji. Siłownia, piłka nożna, bieganie długodystansowe, pływanie, kolarstwo. I widziałem w tych różnych okresach jak reagowała sylwetka. Według mnie podstawa to dieta i skupienie się na treningu siłowym (jak się nie chcesz zajeżdżać to wystarczą regularne treningi siłowe 2-3 razy w tygodniu). Niby można próbować łączyć siłownię z innymi sportami, ale według mnie na poziomie amatorskim jest to trudne z uwagi na to, że ciężko o regenerację. Pod kątem sylwetki najlepiej jednak u mnie sprawdził się regularny trening siłowy 2-3 razy w tygodniu, do tego codzienna aktywność lekka typu spacer, lekka i nie za długa jazda jazda rowerem latem. Sporty takie jak pływanie długodystansowe, bieganie, piłka nożna, kolarstwo- to prawda, dawały kondycję, ale pod kątem sylwetki to spalały ogromną ilość kalorii i powodowały, że stawałem się taki suchy i chudy. To, że pływacy, piłkarze i przedstawiciele innych dyscyplin dobrze wyglądają to według mnie zasługa niskiego poziomu tkanki tłuszczowej, diety i jednak faktu, że dodatkiem do ich treningu jest trening siłowy. Ale tu mówimy o zawodowcach, którzy mają czas na regenerację i są pod okiem specjalistów.
  23. Dokładnie się z tym zgadzam. Wielu mam wrażenie racjonalizuje sobie, że kobiety to czas stracony, że można ten czas spędzić w inny, bardziej wartościowy sposób. Jestem ciekawy czy rzeczywiście tak jest, że w wolnym czasie chociażby czytają książki, medytują, uczą się języka obcego, uprawiają sport, zdobywają dodatkową wiedzę, podróżują, poszerzają horyzonty, nie mówiąc o podbijaniu tego świata typu zostanie światowej klasy sportowcem czy naukowcem, bo nawet ci dwaj ostatni mają czas na kobiety. Sam nie jestem idealnym przykładem balansu, bo za bardzo w życiu postawiłem na jedną sferę, ale widzę, że jest to błąd. W kontekście kobiet to uważam, że są kobiety wartościowe, z którymi można porozmawiać na różne tematy i fajnie się czuć, bo w dodatku są ładne. Można też głupio tracić czas spotykając się z facetami na wódkę, słuchając mądrości życiowych po alkoholu i stracić cały następny dzień na dochodzenie do zdrowia. Mam wrażenie, że wszystko sobie można zracjonalizować i znaleźć argumenty. Nie trzeba codziennie imprezować, żeby prowadzić jakiekolwiek życie towarzyskie. Można spotkać się ze znajomymi raz 2-3 tygodnie. Nie trzeba odmawiać sobie relacji z kobietami, żeby robić karierę zawodową. Jak spotkanie się raz na dwa- trzy tygodnie ma niby nam w tym przeszkodzić? Nie trzeba odmawiać sobie pójścia raz na miesiąc do kina, bo się oszczędza pieniądze. Nie trzeba jeść ciągle jajek i kurczaka, żeby prowadzić zdrowy tryb życia. We wszystkim jest potrzebny zdrowy rozsądek i właśnie balans. Czasami ograniczenia, które sobie sami stawiamy, dyscyplina, którą sobie narzucamy, nie jest naszym sprzymierzeńcem a gwoździem do trumny. Pewnych ograniczeń wcale nie potrzebujemy, żeby mieć lepsze życie. Klasyczny przykład takich głupich ograniczeń, to na przykład oszczędzenie 100 zł na rozrywkę w miesiącu i wmówienie sobie, że to nam da jakieś niesamowite benefity finansowe, a przez coś takiego tylko można popaść we frustrację i zmęczenie. .
  24. Po części tak. To widać, że ludzie lepiej odbierają nas jak jesteśmy lepiej ubrani. A to wpływa na moje samopoczucie, przyznaję się bez bicia, Aż takiego poziomu duchowego nie osiągnąłem, żebym miał to gdzieś Nie mam na to gotowej odpowiedzi. Mogę jedynie powiedzieć, co mi się wydaje. A więc wydaje mi się, że "to zależy". Być może pracownicy fizyczni, którzy nie skatują się przez 8 godzin, nie noszą ciężkich ciężarów, nie pracują w wyjątkowo szybkim tempie, ale przybywają na powietrzu, trochę się poschylają, trochę pochodzą, mogą czuć się lepiej. Jeżeli ciężko harują przez 8-10 godzin, do tego jeszcze w niecywilizowanych warunkach, w brudzie, do tego otaczają się ludźmi, których nie znoszą, mają toksycznego szefa, to trudno o endorfiny. Na temat chyba trzeba patrzeć nieco szerzej niż przez pryzmat tylko samego wysiłku, ale właśnie tych rzeczy, które są wokół. Z tym wysiłkiem fizycznym na siłowni to też według mnie nie jest takie jednoznaczne. Jeżeli już się wejdzie w rytm regularnego treningu, nie zajeżdża organizmu, dba o regenerację, odpowiednią dietę, nawadnianie i balans między treningiem, odpoczynkiem a życiem prywatnym, to wtedy człowiek rzeczywiście ma więcej energii do życia. Jak człowiek się zajeżdża 5 razy w tygodniu, byle co je, nie dba o regenerację, to raczej można uzyskać odwrotny efekt.
  25. Ciekawą kwestię poruszyłeś. Oczywiście, że geny mają wpływ (wzrost, budowa ciała, wygląd twarzy). Nie da się z tym nie zgodzić. Z drugiej strony zastanawiam się, ilu facetów podeszło do zadbania o swój wygląd w sposób naprawdę uczciwy, konsekwentny i poważny? To jest ważne nie tylko w kontekście relacji z kobietami, ale w ogóle w kontekście relacji z innymi ludźmi w ogóle (praca, biznes, własne samopoczucie). Ja zauważyłem, że jak uczciwie dbam o siebie (dbam o ubrania, styl, fryzurę, zarost) i sylwetkę na siłowni, ale tak naprawdę na poważnie, to widzę rezultaty. Jak mam okresy, że wychodzę sobie w bluzie z kapturem, byle jakich butach (lubię tak chodzić, bo mi tak wygodnie), do tego zaniedbam fryzurę, zarost, mam lekką nadwagę, to jestem niewidoczny. Tu już nie chodzi, żeby robić coś typowo pod kobiety, ale po prostu dobrze czuć się ze sobą, mieć więcej energii, zwiększać swój szacunek w społeczeństwie, co jest korzystne dla nas, bo chcąc czy nie chcąc nie żyjemy sami na tym świecie i jesteśmy oceniani przez innych.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.