Skocz do zawartości

Medulla_Oblongata

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Medulla_Oblongata

  1. Esencja. Dawno zaobserwowałem, że wykształcenie nie ma najmniejszego wpływu na naturę kobiecą. Gotów jestem zaryzykować stwierdzenie, że wykształcone samice nie mają nawet lepszych sposobów na manifestację swojego rdzennego ja, co w praktyce wzbudza u niektórych wielkie zaskoczenie czasem połączane z rozbawieniem, czasem z zażenowaniem. Mają jedynie większy zakres broni żeby mężczyźnie dojebać jak Red stwierdził.
  2. Byłem kiedyś w Biedronce na zakupach i akurat kiedy stałem przy kasie (a ludzi w kolejce było dużo), kiedy szukałem portfela odezwał się mój telefon, a że wenę miałem tamtego lata jaką miałem, to dźwięk smsa był właśnie taki: ...pech chciał, że mimo że zacząłem szybko szukać po kieszeniach telefonu gdy tylko usłyszałem początek "Halooo, halooo", to niestety mając w ręku portfel, w drugiej zakupy, no po prostu zanim dobrałem się do telefonu, cały dźwięk zdążył się odtworzyć (a w międzyczasie wszyscy jeszcze bardziej nasłuchiwali co to jest). Mina kasjerki bezcenna ja po prostu wyszczerzyłem zęby do kumpla i poszliśmy hehe...
  3. E tam, bierz się za trening. Będziesz silniejszy to prędzej araba czy innego najeźdźce napierdolisz w zwarciu jeśli jesteście w tym samemu odcieniu zieleni jeśli chodzi o umiejętność walki wręcz, w innym wypadku to różnie może być.
  4. Szczepień obowiązkowych wcale nie ma tak wiele. Od ładnych paru latu kalendarz szczepień jest podobny. Są dobre, i nie biją się z zasadą jaką wyznaje ugrupowanie jak to starszy kolega powiedział, do którego należę czyli primum non nocere. Będę bronił szczepionek. I od razu na początku z impetem dodam, że nie jestem żadnym politycznym czy komercyjnym syfem zabrudzony. @Dobi, dlaczego szczepienia są obowiązkowe, skoro choroby nie występują od lat? No właśnie dlatego, że od lat są szczepienia. Gdybyś poczytał trochę historię medycyny, to byś się zdziwił jak ludzie (100-200 i więcej lat temu) masowo umierali, albo byli skazani na kalectwo z powodu chorób, którym dzisiaj zapobiegają właśnie szczepionki. Zdrowie publiczne i promocja zdrowia szczyci się tym, że występowanie wielu chorób zakaźnych zostało wyeliminowane / bardzo mocno ograniczone przez szczepionki. Te wirusy istnieją. Wystarczy nie zaszczepić dużej grupy warchlaków, a szybko się o tym przekonamy. @kryss, dawki aluminium czy rtęci używane do produkcji szczepionek są tak małe, że nie szkodzą organizmowi. Wystarczy sprawdzić dawkę toksyczną i porównać ją do tej, która zawarta jest w szczepionce. Swoją drogą, w jedzeniu też masz różne trucizny, a mimo to jesz. Należy pamiętać, że jak powiedział Paracelsus: "Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną, bo tylko dawka czyni truciznę.".
  5. @Mosze Red, no właśnie niestety to miałem na myśli, że ponoć wolna wola to fikcja. Tylko, że w rozumieniu naukowym tak jest, w wierze nieco inaczej. To jest interesujący temat. Ja bym wiary nie nazwał przemysłem, nie należy wiary mylić z tym czego nas uczą od dziecka. Młodzi zakochani pobierają się obiecując (przyrzekając?), że będą wychowywać swoje potomstwo zgodnie z ich wiarą. Chwilę potem okazuje się jaka jest ich wiara, czasem ojca, czasem matki, a czasami duet. Efektem jest m.in. przyczyna powstania tego forum Prawdziwa wiara jest naprawdę dobra, po prostu dobrze się tak żyje. Z moich obserwacji wynika, że większość cierpienia (zdecydowana większość), które człowiek zaznaje, jest na jego własne życzenie. Niestety większość zakochanych (on w jej cipce, ona w jego portfelu), którzy wchodzą w tzw. związek małżeński cierpią właśnie przez iluzje, które sami tworzą. Nie jest to wina samego w sobie małżeństwa, ani Boga, ani nawet Kościoła czy kościoła, czy księdza. Trudno jest wierzyć prawdziwie = nie robić bożków z siłowni, z kobiet, z alkoholu, z samochodów, ogrodu, czegokurwakolwiek. Każde uzależnienie jest złe, także religijność, której jako samej z siebie nie należy mylić z wiarą. Prawdę mówiąc, to jaka chujnia się wyprawia na tym świecie, np. to co wyprawiają media, to jak zachowują się kobiety i wiele innych aspektów sprawia, że właściwie wizja Zbawienia jest moim jedynym ukojeniem i powodem, dla którego chce mi się jeszcze różne rzeczy robić na tym ziemskim padole
  6. Po co ciągle szukać dowodów na to, że nie ma Boga? Bo rozumiem, że taki przekaz ma ten film. To na ile ma to związek z mitami, czy chodziło o Słońce itd., nie jest jakoś specjalnie istotne, bo co to dla nas za różnica w praktyce? Chcemy to wierzymy, nie chcemy - to nie. Ludzie od zawsze w coś wierzyli, ze względu na potrzebę życia duchowego, a skoro taka była, to może coś w tym jest? Pozwolę sobie napisać nieco własnych przemyśleń, o rzeczach też poruszanych w pewnych momentach tego filmu. Jak dla mnie każdy z tych komików nabijających się z Boga, którzy mówią np. "Bóg cię kocha, ale jak będziesz niegrzeczny to za karę wyśle cię do piekła", jest niezbyt bystry. Przecież z definicji człowiek SAM się wysyła do tego piekła. Pójście do piekła nie jest karą od Boga, a jedynie skutkiem odrzucenia Boga. Skoro jest niebo i piekło i możemy wylądować w jednym z nich, a nie chcemy w niebie (tak, nie chcemy), to idziemy do piekła, bo taki był nasz wybór. Nie wiem po co w to wszystko mieszać ludzi - w definiowanie Chrześcijaństwa i wszystkiego z nim związanego. Wielu mówi: patrz na tego księdza, co on wyprawia, a po chwili dodają: taki właśnie jest ten Bóg. Jak kurwa nisko inteligentnym trzeba być żeby oceniać Boga przez pryzmat zachowania ludzi? Przecież ksiądz to tylko człowiek, istota nie doskonała, ma słabości i wady, może iść na dziwki, ale co to ma wspólnego z tym, jaki jest Bóg? Kolejną sprawą jest drwienie z tego, że Bóg tak kochał Syna, że aż wysłał Go na śmierć. Przecież to ludzie zabili Jezusa. Dlaczego? jest to opisane w Biblii. Skoro Bóg nie jest człowiekiem, to co mądrego może wyniknąć z tego, że próbujemy Go interpretować poprzez ludzkie definicje? Chodzi mi o: wolną wolę - ludzie zdecydowali się zabić Jezusa bo się Go bali(?), nie mogli zdzierżyć Jego wyższości (głupota); Boga poza czasem - Bóg wcześniej wiedział, że Jezus zostanie zabity, co nie znaczy, że sam zesłał Go na śmierć. To tak, jakby ktoś miał moc wiedzieć, co za jakiś czas nastąpi (jakiś wypadek), ale to co nastąpi wyniknie z (wolnej* - więc nie ma wpływu na to) woli innego człowieka. Po tym wypadku inni by obwiniali tego co wiedział, że to jego wina, że to nastąpiło. Czy to nie jest ignorancja? Ja Boga nie rozumiem, bo jestem tylko człowiekiem, jak może człowiek pojąć coś, co ludzkim nie jest? pytam grzecznie. "Nic co ludzkie, nie jest mi obce" tak powiedział poeta. Nie jestem grzeczny. Jestem grzesznikiem i o tym wiem, o tym wiem, że jestem grzesznikiem... ale wierzę. Wielokrotnie w moim życiu przytrafiło się coś, co śmiało można by nazwać cudem. Cud czy przypadek, a może Bóg? Może Bóg? *wolna wola - odrębny temat, możemy o nim porozmawiać jak najbardziej.
  7. @toreador, usiądźcie razem w wolny dzień, daj jej kartkę i długopis a następnie powiedz, żeby wypisała co konkretnie robi + ile czasu jej to zajmuje. Jak się zacznie wykręcać = brak współpracy. Brak współpracy z jej strony = rygor w Twoim wykonaniu. Czyli tak jak pisali Bracia: montuj kamery i sam się przekonaj ile haruje a ile czasu przegląda fejsZbuka. Trzeba sprawie łeb upierdolić od samego początku, nie ma rozbestwiania się i koniec.
  8. a tu młoda siksa chciała chyba teledysk z pieskiem nagrać...(9:28) ^^
  9. @przyszlyrozwodnik , ja Ciebie do niczego nie namawiam, nie piętnuję, zrobisz co uważasz. Możesz z nią być. Mężczyzna jest inteligentny i w sposób świadomy może manipulować kobietą, ona manipuluje jedynie podświadomie - takie mam obserwacje wieloletnie. Skoro jesteś w stanie nią manipulować to i możesz to robić tak, żeby chciała z Tobą być. Nie zmienia to faktu, że ona będzie taka, jaka jest. Nigdy się nie zmieni. To miej na uwadze. Jeśli nie zmieniła się w tyle lat, bądź pewien że tak pozostanie. Prawda jest taka, że już po miesiącu-dwóch znajomości można zauważyć czego się spodziewać za 10-15 lat... Jeszcze raz: zrobisz jak chcesz, ale ona się nie zmieni. Wiem, doświadczyłem.
  10. Idź do porządnego lekarza a nie do konowała to coś z tego będzie. Z resztą trzeba by ustalić czy jest coś w tych zatokach (płyn wysiękowy, ew. ropa). Przynajmniej RTG zatok powinieneś zrobić jeśli dolegliwości są tak duże, no i pytanie czy też masz gorączkę do tego - wtedy antybiotyk bo to bakterie. Jeśli to infekcja wirusowa to żadnego antybiotyku. Wystarczy ibuprofen + ew. Envil katar na katar i zatoki, do tego jeśli piecze gardło - Glimbax do płukania. Ibuprom zatoki możesz odpuścić bo to ibuprofen z dodatkiem kofeiny i jakaś odrobina pseudoefedryny z tego co pamiętam, czyli na nic to. Aha, no i ten ibuprofen to trzeba by 3x dziennie po 2 tabl. (3x2 x 200 mg) przez 5-7 dni, do tego możesz IPP 20 mg rano na czczo na osłonę żółądka. Poproś lekarza żeby Ci wypisał Ibuprofen-Pabi. 60 tabletek kosztuje 7 zł, czyli nieco taniej niż 10 tabletek tego samego leku w fioletowym opakowaniu (inna firma), który można kupić bez recepty... powodzenia w zdrowieniu.
  11. Hehe czy podświadomie bym chciał? z 2 razy w miesiącu jak mi się zdarzy wolny wieczór (nie jestem w pracy/nie trenuje/gdzieś na wyjeździe nie jestem) to mi przeleci przez głowę myśl, że ten film co za chwilę obejrzę sam, chętnie bym obejrzał z jakąś dupeczką. Chwilę potem jest kolejna myśl: tyle szarpania się po to, żeby z raz w miesiącu mieć z kim obejrzeć film? pytanie retoryczne. Do mojego konta bankowego + jakiejś samicy władającej nim moje myśli nawet nie docierają. Jestem w pełni kompatybilny z założeniami, że podstawa dobrego małżeństwa (jeśli kiedyś by miało do niego dojść, co na dzień dzisiejszy jest abstrakcją) to spisanie intercyzy + testy na ojcostwo Nigdy nie byłem materialistą, zawsze mnie to brzydziło. Pieniądze nie biorą udziału w relacji damsko-męskiej, więc jeśli kobieta próbowała by je podłączyć, automatycznie mnie odłączy z tej relacji.
  12. @Dobi, ja właśnie też nie szukam... @Normalny, ja już prawie 2 lata nie szukam i prawdę mówiąc nic się samo nie znajduje (choć fakt, były jakieś chętne, ale niestety wybredny jestem i olałem bo nie były w moim guście), co nie zmienia faktu, że dobrze mi samemu, głównie ze względu na możliwość intensywnego samorozwoju. Jak miałem babę to piłem wódkę z kumplami na zapominanie o tym gównie jakim był "związek". Teraz jestem sam i w ogóle nie czuję potrzeby picia.
  13. Dobry LAT nie jest zły, tylko skąd tu wziąć panią do tego, jak się aktualnie mieszka ledwo w 100-tysięcznym mieście i nie chodzi się po klubach czy inna lokalach (taki styl życia...)? Ja bym nie miał nic przeciwko, raz w tygodniu się spotykać byłoby dla mnie idealnie. Nie jestem po rozwodzie jak starsi koledzy, nie mam dzieci, ale miałem kiedyś pannę i jakiś czas mieszkaliśmy razem. Był to istny koszmar, z tym że ja nie dałem się zniewolić tak, że robiłem co chciała, co nie znaczy, że nie próbowała dominować. Koszmar polegał na tym, że mimo że byliśmy w jednym miejscu, to czułem się jakby każdy sobie żył swoim życiem, mnóstwo tzw. cichych dni + jakieś olewanie mnie, ignorancja co mnie doprowadzało do kurwicy. Nie było z nią o czym pogadać, a jak chciałem wyjść w takim razie wieczorem z kumplem (zamiast patrzeć jak ona ogląda sukienki w internecie) to mówiła, że wolę kolegów zamiast niej (jak proponowałem razem coś porobić - nie chciała) . Miałem to w dupie, szedłem się napić z kumplem, żadnych dziewczyn przy tym nawet nie było. Ona jednak po iluś takich moich wyjściach uroiła sobie, że ją z pewnością zdradzam (a wychodziłem często - bo "wiało chujem" w mieszkaniu"), no i tak coraz bardziej się spłycała ta relacja (o ile od początku nie była zerowa poza tym, że wyjątkowo mi jej uroda odpowiadała i drąg często był w akcji...), aż kiedy już byłem bliski powiedzenia jej, że nie widzę w tym żadnego sensu, ona nagle wypaliła, że dla niej się liczę tylko ja (i nieważne, że mi nie ufa), i że ona chce ślub i dzieci (miałem też znacznie więcej pieniędzy od niej, a mimo to nie zgadzałem się żeby się z nią dzielić, co powodowało u niej wielkie niezadowolenie) - to mnie zwaliło z nóg. Powiedziałem, że po pierwsze za wcześnie dla mnie, po drugie nie z nią. Ona się wyniosła, ja się wyniosłem i tak się zakończyła historia.
  14. Prawdę napisałeś, postaram się takiego babola więcej nie zasadzić.
  15. Wybacz Mordechaj, ze zmęczenia przeoczyłem dopisek "i nie tylko" w tytule sprawy damsko-męskie i już nie sprawdziłem, że jak byk jest dział rodzina. Dzięki Bracia za liczne odpowiedzi, rozwialiście moje wątpliwości. Już po sprawie, odmówiłem stanowczo, ale bez brzydkich słów . Reakcji w oczach nie widziałem, bo tak jak Marek poradził - napisałem smsa, niech chłopak sobie przetrawi na spokojnie.
  16. Nie wiem czy to dobre miejsce na forum, ale lepszego nie znalazłem a więc do rzeczy. Bracia, mam pewną sytuację na delikatnej płaszczyźnie - rodzina. Nie wiem kto na to forum wchodzi, uważam że jest zbyt dostępne dla obcych...dlatego będę mówił ogólnikami. Pewien osobnik z mojej rodziny (bliskie pokrewieństwo) proponuje mi wejście w "biznes" z nim. Pytałem jaki to będzie miało na mnie wpływ, powiedział, że żaden (mam być tylko na kartce dopisany do biznesu). On natomiast może mieć z tego pewne korzyści, z kolei jeśli ktoś się do niego doczepi to i do mnie, więc morał taki: mogę mieć nic, albo wpaść w jakieś bagno. Jak się domyślacie, nie podoba mi się ta propozycja. Sedno problemu jest takie: lubię tego człowieka i nie chcę mu brutalnie odmówić, ale z drugiej strony chuj mnie strzela bo mam nieodparte wrażenie, że on ma mnie za frajera, skoro mi proponuje taki "układ". Myślicie że istnieje jakieś dyplomatyczne rozwiązanie? Bo jak mu dopierdolę po swojemu to czuję, że możemy całkowicie urwać kontakt... docenię każdą wypowiedź.
  17. Niby jakaś logika jest w tych obaleniach, nieprzystępny jednak jest fakt dla mojego ścisłego umysłu, że te strony internetowe są tworzone właściwie przez nie wiadomo kogo (tu np. "opracował: Girion" - kto to kur... jest Girion ? :)), a linki źródłowe są wzięte także ze stron, które nie wiadomo kto opracował. Mówiąc nie wiadomo kto, mam na myśli - brak imienia i nazwiska, albo brak podania kim ta osoba jest (jakimś znanym teologiem itp.). To daje mi nieodparte poczucie, że również ja mógłbym podać jakiekolwiek swoje własne przemyślenia, ja który nie jestem żadnym autorytetem w dziedzinie teologii. Inna sprawa, że ponoć błędne jest próbowanie poszukiwania pełnej logiki i ścisłości w całym tym temacie, bo wszystko to tylko domysły i ludzkie interpretacje, co tak naprawdę będzie, to się dopiero dowiemy po śmierci, jedynie to dla mnie jest pewne.
  18. A co sądzicie o "relacjach z piekła", ludzie zmyślili/chorzy psychicznie/pod publikę/pod coś innego, a może to prawda ? Wystarczy wpisać "byłem w piekle" na youtube, można posłuchać.
  19. Ja nie widzę trudności w pedalskich pląsach. Nie lubię ich po prostu za to, że uważam za pedalskie (moje zdanie), a nie za to, że nie umiem ich wykonać
  20. A ja nic nie polecam, to nie są cukierki. Poza tym, co z tego że będzie miał moc, skoro następnego dnia kiedy "moc" przestanie działać poczuje nagłą pustkę w głowie, albo po prostu wbije gwoździa (zaśnie) na egzaminie.
  21. Nie przeginaj pały z tą nauką, nie żartuję, co nie znaczy masz się zacząć obijać. Musisz też mieć czas na dbanie o inne sfery swojego JA, inne sfery życia. Jesteś Samcem Alfa ? to czym się martwisz ? Samiec Alfa to w głównej mierze silna i stonowana psychika. Można być straszną pizdą życiową i mieć przy tym stypendium i najwyższe oceny na studiach. Znam kilka takich oferm, na studiach im szło wyśmienicie, po studiach ich życie przygniotło. Ja myślę, że mógłbyś się wiele nauczyć od takiej, o której napisał Assassyn hehe...
  22. verde, są maszynki do golenia włosów, bardzo łatwo dostępne. Np. coś takiego (to tylko zdj.): https://www.google.pl/search?q=maszynka+do+golenia+wlosow&espv=2&biw=1366&bih=672&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjNt4WFi_7PAhXEKJoKHW0pDDYQ_AUIBigB#imgrc=_M5pzZex0knR-M%3A Procedura tak: ściągasz nakładkę i wyrzucasz do kosza, po czym golisz się samym "metalem", to pozwala na 0,5 mm, a jeśli obrócisz maszynkę p 180 stopni to zejdziesz do 0,2-0,3 mm (sprawdzone przeze mnie :D) co daje elegancki efekt (ja mam to szczęście w nieszczęściu, że mam kształtny łeb), wystarczy 1x w tyg., się golić, ale przy nabraniu odpowiedniej dyscypliny powinieneś dać radę i 2x w tyg., będziesz praktycznie non stop wyglądał jak trzeba. Trochę się odniosę do zamkniętego tematu o łysieniu, który poruszył któryś z Braci. Ja golę łeb 2x w tyg., zajmuje mi to ok. 12 minut. Jeśli chodzi o moją historię to sprawa wygląda tak: gdzieś na 2-gim roku studiów zacząłem włosy gubić między stronami książek, jak tylko to zauważyłem to od razu zacząłem się golić na 1 mm co 2 tyg., i tak przez 3-4 lata, potem przeszedłem na 0,5 mm co 7-10 dni. Aktualnie ta sama długość (+modyfikacja opisana wyżej) ale robię to 2x w tyg., żeby dbać o siebie bardziej. Jeśli chodzi o przeżycia, to na początku strasznie nie mogłem się z tym pogodzić, tak naprawdę może od roku mam to w dupie, a od dosłownie paru miesięcy zaczęło mi się to we mnie podobać (bo jak widzę innych, to nie przeszkadza mi czasem zedrzeć łacha z "łysola" hehe...trzeba mieć dystans :D). Moje obserwacje są takie: patrząc obiektywnie, miałem lepsze branie mając włosy jak Sylvester Stallone, to jest fakt. Innym faktem jest to, że istnieje spora grupa Pań, którym to a) nie przeszkadza, czyli nie robi różnicy, b.) wręcz imponuje, c) zwyczajnie to ich gust. Jest też grupa Pań, które na widok łysej pały się brzydzą, ja akurat się z tego cieszę, bo skoro są tak bystre, że sam fakt braku bujnej czupryny przekreśla dla nich Samca, świadczy głównie o nich, i to mocno na minus. Gdybym poznał taką mając bujną czuprynę, po jakimś czasie przekonałbym się, że interesował ją tylko mój wygląd zewnętrzny, a tak od raz się od tym przekonuje, nie tracąc czasu na poznawanie się z nią . Inna sprawa, że jakby mi ją ktoś dał w odpowiednich okolicznościach w obroty, tak bym z nią pogadał, że przystąpiłaby do berła na pasowanie, ale to jak już mówiłem, inna sprawa...
  23. Mocny Wilku, pozwól że ja coś dorzucę od siebie, bo mam trochę inne zdanie. Nie powiem, że zrobiłeś całkiem źle bo nie do końca. Ale też pochwalić ciężko, a dlaczego ? Ano dlatego, że zrobiłeś to sam na sam, czyli inni nie widzieli (i ewentualnie nadal mogą mieć sfałszowany obraz Ciebie), na dodatek już po Twoich pierwszych słowach wyszło, że chłopak ma miękkie nogi = nie jest godzien żeby się z nim napierdalać, bo co to za satysfakcja wpierdolić jakiemuś dziamdziakowi, także uważam, że low kick był już zbędny. Moim zdaniem, sprawa jest jeszcze nie zamknięta, i powinieneś ją dokończyć. Ja podam pomysł jakbym to zrobił, ale robię założenie, że gościa już na stałe przekreślasz, bo to przykre zakończenie dla niego. Idziecie (można osobno) spotkać się w jedno towarzystwo, najlepiej to przy którym z Ciebie drwił, po czym w trakcie rozmowy zwinnie przechodzisz do ujawnienia jego słabości + naświetlenia dlaczego to robisz + konfrontujesz to (Słownie) z rzeczywistością, czyli że się mocno mylił co do Ciebie. Jeśli się uniży, uzna Twoją wyższość i przeprosi, to kto wie, może i nadal będziecie kolegami hehe... W przypadku kiedy o dziwo by się nawet postawił, wtedy łapiesz za mordę i przeciągasz nim po stole zrzucając wszystkie kufle na podłogę (tylko mu krzywdy nie zrób żeby problemów nie było). Tak to widzę, pozdrawiam
  24. Wojskowy, coś się tak uparł na ten taniec Ja uważam Rozwodnik, że na taniec powinieneś iść, ale tylko jeśli masz na to ochotę. Większość Pań zapytanych o to co lubią robić, odpowiadają "kocham tańczyć" (chuj, że mało która potrafi, Samiec często źle interpretuje słowa samicy: myśli, że skoro ona coś "kocha" robić tzn., że jest w tym dobra i to trenuje - cecha właściwa dla samca, natomiast prawda jest taka, że jej po prostu sprawia przyjemność odpierdalanie tarła i tańczenie lambady po tym jak wypije kilka drinków; to coś jak z tym, że "ona ma osiągnięcia" czyt. - jest szczęśliwa, że znalazła kogoś, kto znosi jej fochy i ją utrzymuje) Krótka historia o pójściu na kurs tańca z powodu innego niż własna wola: kiedyś chciałem jednej loszce zaimponować i zapisałem się na salsę, zrobiłem coś, czego sam z siebie bym w życiu nie zrobił. Ruchy jakie kazano tam wykonywać były dla mnie chwilami tak żenujące (jakieś kurwa kręcenie biodrami z jednoczesnym wypinaniem zada + "trener" puszczający Ci oczko w tym czasie), że miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Brrr... aż mnie telepie jak sobie o tym przypomnę, nie muszę dopowiadać, że szybko z tym skończyłem. A efekty ? w sumie żadne, na jakiejś imprezie jedna z drugą na chwilę zachwyciły się, że coś potrafię (jedna kiedyś dojebała: jesteś tancerzem ? hehe...) i właściwie na tym koniec. Nie miało to żadnego przełożenia na dalszy rozwój sytuacji.
  25. No i elegancko Bracie, tak trzymaj Ja bym tylko zmienił określenie "próbuje rozmiękczyć" na "próbuje mnie zniszczyć". Nie daj się, rozkręcaj życie, to co robisz teraz dopiero można nazwać fizjologicznym funkcjonowaniem. Nie chce o niej źle mówić, ale co można powiedzieć o kimś, kto zaczyna się czuć źle na widok zdrowiejącego człowieka ? No cóż...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.