Skocz do zawartości

Ziomisław

Emerytura
  • Postów

    204
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Ziomisław

  1. Mówisz i masz: Żył raz przesławny mędrzec, Stulejman Wspaniały, któremu liczne damy klękały do pały: miał on ci w dawnych czasach pewną kawalerkę sławną z wielu powodów wśród świnek płci pięknej, gdzie niejedna analną swą straciła cnotę w amoku się oddając, nie myśląc co potem. Potem byli dresiarze i walki uliczne, boks, worek treningowy, lektury rozliczne: bardzo poważne sprawy - nie czcza erotyka - socjo- i psychologia, DEIR, ezoteryka. Tak guru zmężniał, zhardział, mądrość nabył, wiedzę by stworzyć swoje forum, na którym dziś siedzę... Z czasem minęła bieda i któregoś ranka dorobił się nasz Prezes skutera, brajanka, nowiutkiego srajfona i sztabek ze złota, które w pancernej kasie odłożył dla kota. Co prawda na Słowacji nóg nie moczył w wodzie, ale tam przecież musiałby przyjechać w skodzie! Skody wszak jeszcze nie ma i też nie ukrywa ze do doktora Sławka w tym się nie umywa, jednak ma swoją sektę i swych fanatyków: stulejarzy, przegrywów i nieudaczników. My prymitywni, płytcy, tępi mizogini naszemu fuhrerowi tako dziś życzymy: Niech wyskakują z krzaków rosyjskie karlice i nadstawiają Guru dupy oraz cyce, niech Sekta się rozwija jak firma Rydzyka a Słabek w swojej Skodzie na Słowację zmyka. Coby na Radio Samiec przyszła w świecie moda, i żeby kiedyś Doda Ci zrobiła loda!...
  2. Cóż, masz szczęście że tu trafiłeś. Twoją życiową misją jest przerwać ten krąg kurestwa, odejść od tego schematu. Czy zrobisz to świadomie szukając odpowiedniej partnerki i właściwie prowadząc związek, czy może unikając wchodzenia w stałe związki - zależy już tylko od Ciebie. Nie wiem ile masz lat, jeżeli masz możliwość to sugerowałbym podjęcie studiów w innym mieście albo emigrację. Spierdalaj z tej patologii najszybciej póki możesz! Swoją drogą - skąd tytuł wątku? Ojciec jest artystą?
  3. Bycie egoistą i stawianie siebie na pierwszym miejscu w życiu wcale nie wyklucza uczciwości. Powiedziałbym, że przeciwnie - to bardzo uczciwe podejście. Bez fałszu i hipokryzji...
  4. Ziomisław

    Seks z karlicą

    Sam tytuł tego tematu po prostu mnie rozpierdala! Nie obraź się mości Rambo, ale za każdym razem jak dzisiaj wchodzę na forum, to chichram się sam do siebie - nie mogę się powstrzymać kiedy to kurwa widzę - jakie głębokie problemy (głęboka to była karlica... Interesujące! ) są tu poruszane! Daliście mi dobry humor na cały boży dzionek Tak sobie wyobrażam jak wchodzą tu feministki i randomowe karyny, i patrzą: forum zwyroli! Swoją drogą nie wiem czy kojarzycie zespół little big - tam jedna ruska karlica, niezła dupa z ryja:
  5. I wszystko się w całość układa! Rozumiem @jaro670, że byłeś tu incognito? Teraz już się nie kryguj, po co piszesz to "jak"?
  6. Ano właśnie - my się tu produkujemy, a za te 5 stron tematu wystarczy mądrość ludowa: Jeżeli masz miękkie serce, to musisz mieć twardą dupę!
  7. @Doggie bezinteresownie to bezinteresownie: pomagaj jeśli masz taką fantazję, ale nie oczekuj żadnej wdzięczności tylko się raczej przygotuj na kopniaka w dupę. I nie miej potem pretensji, że kiepski interes zrobiłeś
  8. Uczciwym? TAK. 1) dla siebie: spójności charakteru, własnej samooceny, zdolności do racjonalnego myślenia bez zakłamywania rzeczywistości samemu sobie, 2) ze względu na innych: mając opinię uczciwego łatwiej zdobyć zaufanie innych ludzi i otwarcie wymagać od nich uczciwości. Krótkoterminowo oszustwo i kłamstwo może popłacać, ale w długim terminie solidność i uczciwość procentuje. Kto tego nie rozumie, ten frajer Dobrym? Zależy dla kogo. Na pewno nie dla wszystkich. Dla tych, dla których warto. Dla innych - asertywnym. Przyjaciół nagradzać, wrogów karać, pomagać w zamian za pomoc - zasada wzajemności, tudzież oko za oko... Nie będę się zresztą powtarzał, pisałem przed chwilą tutaj: P.S. Jak widać bycie pomocnym i "dobrym" w oczekiwaniu na wdzięczność wszechświata i bliźnich jest raczej szkodliwe. Trzeba dbać o swoje, inaczej staniesz się ofiarą pasożytów. Oddzieliłbym to mocno od uczciwości, która jest korzystna, tudzież potrzebna każdemu i wszystkim z osobna.
  9. Ogólnie ludzie jako tacy, tzn. my wszyscy, jesteśmy niewdzięczni z natury. @Subiektywny podał dobry przykład w innym temacie, jak to pomagał znajomym z problemami prawnymi, a potem szybko ich tracił. Obdarowany wstydzi się swojej słabości i nienawidzi obdarowującego za jego siłę - i to jest instynktowne dla obu płci. Czy to znaczy, że lepiej nie pomagać? Zależy komu, zależy w czym. Moim skromnym zdaniem zdrowa jest postawa do ut des - coś za coś. Oczekując rewanżu okazujemy szacunek drugiej osobie, nie traktujemy jej jak bezsilnego śmiecia. To ważne, bo człowiek obdarowany nienawidzi swego dobroczyńcy właśnie dlatego, że czuje się poniżony nierównością między nim a sobą. Nie warto więc robić przysług ludziom, którzy nie mogą się odwdzięczyć, nie warto też dawać za dużo. Im większa jest nasza pomoc, tym bardziej widać naszą wyższość nad tym komu pomagamy. Komu jeszcze nie warto? Oczywiście ludziom nieuczciwym. I tu dochodzimy do sedna, czyli różnicy między płciami. Dla porządnego mężczyzny zasady są czymś świętym. Kobiety natomiast wszelką moralność traktują czysto instrumentalnie. Grają według reguł dopóki jest to korzystne, przy czym nie zawsze potrafią dostrzec długoterminowe korzyści z uczciwej gry. Nie ma się na co obrażać, tak je ukształtowała natura: liczy się przetrwanie samicy i potomstwa tu i teraz, dobór naturalny nie dba o konwenanse. Facet z kolei odwrotnie - poświęca się dla stada, bo z punktu widzenia kolektywu utrata płodnej samicy jest o wiele boleśniejsza niż śmierć połowy samców. Taka jest nasza natura... Nie chodzi bynajmniej o to, że kobieta nie jest zdolna do moralnego życia i odczuwania wdzięczności. Jest, oczywiście, i bywa - dopóki dostrzega w tym korzyść... P.S. A jeśli ktoś chce pomagać bezinteresownie, to wielka chwała mu za to - niech jednak nie czeka na wdzięczność, a raczej na niewdzięczność Jak widać nauki Jezusa (niech nie wie jedna ręka, co czyni druga...) mają, jak mówi Marek, głębokie ezoteryczne przesłanie...
  10. Swoją drogą zobaczcie, jaki to śmieszny paradoks: spójrzcie na zdjęcia tych ludzi. MWzWM, paniusie i faceciki aspirujące do ilorazu, poprawności politycznej i establishmentu, słowem bą tą silwuple, bułkę przez bibułkę, po prostu Ą i Ę. I co takiego robią? Poświęcają swój czas na fanpage, który z założenia służy do hejtowania Na pewno głęboko gardzą ciemnotą i "średniowieczem" a przecież sami biorą udział w czymś co kilkaset lat temu byłoby zwykłym linczem i paleniem czarownic
  11. Przyznam, że też to zauważyłem i mnie to wkurwiło. Ja tu chcę posłuchać o dobrych rzeczach, wzmocnić pozytywne wzorce w myśleniu, a tymczasem muszę przebrnąć przez fragmenty o katowaniu, zawiści, gniewie, cierpieniu itp. Jest niby, że "wyrzekam się" tego i owego, ale czy podświadomość to rozumie? To przecież klasyczny przykład w stylu: nie myśl o białych myszkach Czy zamiast wyrzekać się złych rzeczy nie lepiej skoncentrować się na tych dobrych? Nagranie kosztuje stówkę i ma 16 minut, uważam że cały czas w którym pojawiają się (zaprzeczone) negatywizmy został w nim zmarnowany. Myślę że to znaczący błąd w sztuce. Mało tego, obawiam się czy przez te negatywne fragmenty cały efekt tych dobrych nie pójdzie po prostu w pizdu... Cieszyłbym się gdyby ktoś potrafił rozwiać te obawy. Wiem że ten mój post nie sprawi Autorowi przyjemności (ciekawe czy bana dostanę), ale wydałem nie tak znowu zerowe pieniądze i nie mogę milczeć. Potraktujcie to jako konstruktywną krytykę i uwagę na przyszłość.
  12. Nigdy albo za późno. A przynajmniej dopóki dostają rady takie jak ta. To bezmyślne hasełko odmienia się tutaj przez wszystkie przypadki, a tak naprawdę jest puste i może tylko zaszkodzić. Nie wierzycie? Zobaczcie: Jeżeli piszecie do sfrustrowanego kolesia żeby miał wyjebane a będzie mu dane, to co on ma z tego zrozumieć? Przecież chce mieć, chce ruchać, chce sobie coś udowodnić, chce pokazać kolegom, że on też jednak może. Od tego uzależnia wartość swoją i swojego życia, po tym siebie ocenia, po tym ocenia innych - jak niby ma mieć wyjebane? Facet zacznie udawać, zacznie się oszukiwać, zacznie grać sam przed sobą, że niby mu nie zależy. Ale to nigdy nie będzie prawdziwe i szczere, bo on chce mieć wyjebane po to żeby mieć dane. Więc nigdy tak przecież naprawdę mieć wyjebane nie będzie! To nie ma prawa zadziałać. Kiedy naprawdę masz wyjebane, to znaczy że po prostu nie potrzebujesz czegoś do szczęścia. Co to oznacza? Ano np. to, że jak już zaczniesz "mieć dane", to nie będziesz w stanie docenić tego "sukcesu" w stopniu choćby zbliżonym do tego, w jaki pożądałeś pięknych kobiet kiedy byłeś frustratem i nie miałeś wyjebki. Wszystko to zgodne ze słowami Hemingwaya, że mężczyzna może być szczęśliwy z każdą kobietą, pod warunkiem że jej nie kocha Wniosek jest prosty: facet, któremu wmówiono, że piękna kobieta=szczęście+bajka+miłość będzie wyłącznie rozczarowany. Po pięknych marzeniach o szczęściu zostanie krwawiąca pustka, zupełnie jak u kolegi z tego tutaj tematu: Z wielu wypowiedzi i rad udzielanych świeżakom wynika właśnie taki schemat: rozwijasz się "dla siebie", budujesz własne SMV, odkrywasz pasję i zarabiasz na niej (obowiązkowo!) gruby hajs, stajesz się niezależny i męski. A wszystko to aby... ...w odpowiednim momencie odebrać nagrodę w cipkach. Ja oczywiście nie jestem przeciwnikiem rozwoju, zarabiania i cipek. Jeżeli jednak ktoś zakłada firmę, idzie na siłkę, rozwija charakter i robi karierę pod własne SMV - czyli po prostu pod baby - to znaczy że nigdy tak naprawdę nie miał wyjebane. I kiedy taki samiec osiągnie swój wymarzony sukces i będzie przebierał w partnerkach, to tylko ze względu na pieniądz i pozycję społeczną, a nie na to że facet ma (niby) wyjebane na temat. Przepraszam że powtarzam ciągle ten idiotyczny zwrot i za wulgarność tego posta, ale chcę zwrócić uwagę, że to hasło jest naprawdę głupie. To dalej frajerski schemacik: cipa=nagroda, a Ty masz na nią zasłużyć. Swoją "obojętnością". Taki dziwny paradoks! Jeżeli rzeczywiście masz wyjebane i chcesz się po prostu rozwijać, to musisz pogodzić się z tym że Twoja pasja i rozwój nie musi automatycznie przekładać się na pieniądz, prestiż i wyższe SMV. Być może wręcz przeciwnie - ludzie uznają Cię za przegrywa, który ucieka od rzeczywistości w jakieś dziwne hobby? Jeśli to robisz naprawdę tylko ze względu na siebie (tzn. masz wyjebane), to brak akceptacji i pieniędzy nic Cię nie obejdzie i będziesz robił swoje. W przeciwnym wypadku - nie masz i nigdy naprawdę nie miałeś na nic wypierdolone. Okłamywałeś sam siebie... Kiedy naprawdę masz wyjebane, to po prostu srasz na to czy będziesz ruchał śliczne laski. I nawet jeżeli będziesz, to... będziesz miał wyjebane. Czy umiałbyś to udźwignąć?
  13. Szczerze powiedziawszy, my też jesteśmy tymi zmanipulowanymi ludźmi. Lat, zwłaszcza tych najwcześniejszych, kiedy bezrefleksyjnie chłonęliśmy bajki i reklamy z TV nie da się tak po prostu wymazać. Na poziomie rozumowym kapnęliśmy się w pewnym momencie o co chodzi, ale nasza podświadomość dalej łyka gówno. Jak się bronić? Nie piszę tego z punktu widzenia guru, który wszystko umie, po prostu dam listę pomysłów jakie mi wpadły do głowy: 1) być uważnym i kontrolować swoje myśli i uczucia. Odruch budzony przez reklamy i loga jest szybki, automatyczny, ale jeżeli wyrobimy sobie nawyk myślenia i pytania: dlaczego tak się poczułem (bo zobaczyłem znak znanej firmy)? Czym jest w rzeczywistości ten dresik (zwykłym kawałkiem bawełny z naszytymi paskami)? Czy moja reakcja jest adekwatna do rzeczywistej wartości tych rzeczy (szmata jak szmata, może się przydać, ot wszystko)? - to nie damy się wciągnąć w iluzję fałszywych wyobrażeń i zachowamy racjonalny osąd. 2) odciąć się od reklam, nie oglądać TV, zainstalować adblocka, nie chodzić do galerii, starać się ignorować bilboardy,a jeżeli nie można - to zob. pkt. 1 3) najtrudniejsze: starać się pozbyć autopilota z głowy. Wizualizować alternatywne wersje sytuacji, nie podążać za myślami wywołanymi z zewnątrz, unikać schematu lub być go przynajmniej świadomym.
  14. Buehehehe, gdyby chociaż: spójrz na stronę wybiórczej czy innego łonetu: tam nagłówki są w stylu "pierwsza taka operacja w kraju. Wszczepiono...", i nic się z nich nie dowiesz dopóki nie klikniesz w link. To jest dopiero prawdziwa karykatura mediów, kompletny brak szacunku do czytelnika i robienie z człowieka klikającej małpy! Większość pojęć, których używamy, została przeinaczona, wypaczona i przekręcona. Podejrzewam, że świat elit jest po staremu prosty a słowa w ich rozmowach oddają rzeczywistość. Ten chaos i karykaturalne uniwersum etykietek to wielkie przedstawienie grane dla ciemnej masy, żeby harowała, brała kredyt i kupowała w galeriach nie myśląc o "bzdurach". "Nasz" świat fałszywych pojęć to tylko taka komórka, gdzie trzyma się niewolników. Pytanie - jak z niej uciec? I właśnie: etykietki, degeneracja symboli. Popatrzmy na galerie, współczesne świątynie konsumpcji. Obwieszone znaczkami, symbolami marek. Przed logo srajfona masz klękać, kubkiem starbunia się chwalić, nawet jeśli do środka nalałeś kawy-inki Metki, etykietki, "prestiż" w formie instant, w promocji (dla ubogich) - tak żeby niewolnik korpo mógł się poczuć jak szlachcic. Przynajmniej przez kilka minut. Panie to uwielbiają Tak samo zresztą faceci, tu nie jesteśmy lepsi. Też się modlimy do znaczków - do marek samochodów albo symboli drużyn od piłki kopanej. Za nie się walczy, im służy i je się smaruje na ścianach. Igrzyska mają się dobrze, ciemny lud to kupi Jesteśmy jak psy Pawłowa: reagujemy na znaczki tak jak chcą tego ich twórcy. Głupie logo na telefonie warunkuje nasz odbiór osoby, która go posiada, świata i wreszcie siebie. To jest dopiero masakra... Ronaldo jak Ronaldo, to jeszcze jest pół biedy. Zawodowi sportowcy to przecież żadna nowość. Prawdziwa karykatura to brzuchacz z tanim piwem przed telewizorem, któremu się wydaje że jak obejrzy se meczyk, to znaczy że lubi sport
  15. @manygguh @Assasyn wydaje mi się, że @Carl93m miał raczej na myśli agresywną politykę USA i rozpierdalanie przez amerykanów państw arabskich a nie to, że ktoś tam w Szwecji czy Anglii gnębi islamistów
  16. Taka się tu zrobiła atmosferka, że z tych 20% co nie wykluczają małżeństwa nikt jakoś nie chce się przyznać. No więc ja to zrobię Zatem dziś parę słów w obronie monogamii: Na forum, a zwłaszcza w temacie, przeważa przekonanie że każdy kto się ożenił to jakiś idiota i frajer. Powtórzcie to swoim ojcom przy najbliższym spotkaniu Część z nich, paradoksalnie tych mądrzejszych i bardziej doświadczonych, może Wam nawet przytaknąć. Faktycznie: jeżeli ktoś się żeni w wieku 18-25l. na hormonalnym haju, a potem bierze kredyt żeby zapieprzać na myszkę, to trudno go nazwać inaczej. Są to ludzie błądzący, którzy przesrali swe życie zatopieni w matrixie. Domyślam się jednak, że jak ktoś czyta to forum, to już jest nieco świadomy w elementarnych kwestiach. Jeżeli zatem mamy ogarniętego chłopa z własnymi pasjami i zdrowymi przekonaniami, który potrafi dobrze wybrać i prowadzić samicę, który nie szuka szczęścia w niej i w małżeństwie, który dba o swą własność - to czemu mam mu odradzać zakładanie rodziny? Być może to wpływ dzisiejszych, zdegenerowanych czasów: wielu Braci pochodzi z rozbitych rodzin, wielu małżeństwo kojarzy się wyłącznie z historiami rozwodów, przewałami roszczeniowych loszek i tym całym syfem, tylekroć tu opisywanym. Wielu nie ma po prostu pozytywnych wzorców! Wiadomo, lewackie trendy, feminizm i konsumpcjonizm doprowadziły w naszych czasach do rozkładu instytucji rodziny i zagubienia jednostek. Jestem daleki od idealizowania małżeństwa i rodziny. To nie jest zabawa dla wszystkich, i to nie jest też miejsce gdzie się przychodzi po szczęście. Ale przez tysiące lat to była podstawa zdrowego rozwoju cywilizacyjnego. To właśnie z tego powodu normalna, porządna, tradycyjna rodzina gdzie facet nosi spodnie, jest pozytywną wartością. W życiu jednostki to może być tylko dodatek lub obowiązek społeczny. Pracować też większość musi, jednakże nie wszyscy ludzie z tego powodu cierpią! Powiecie mi że to matrix, i nawet mogę się zgodzić: tak, monogamia to jest konwencja społeczna wymyślona tysiące lat temu po to żeby trzymać w kupie ludzkie stado. Żeby w tym stadzie lepiej wykorzystać potencjał samców beta, żeby ono było liczniejsze i mogło zdominować w walce inne stada. Ale to właśnie działało prawidłowo i sprawnie, i tylko dzięki temu mamy cywilizację. Zatomizowane społeczeństwo złożone z medytujących mnichów albo samych ruchaczy, którzy zmieniają samice niczym rękawiczki, nie będzie w stanie przetrwać. Rodzina jest fundamentem społeczeństwa i powinna być trwała. Po to jest małżeństwo, prawo i obyczaje. Bo kiedy żona się fizycznie zestarzeje i mężowi zbrzydnie, to mądry chłop pójdzie ze swoimi potrzebami po cichutku na divy zamiast porzucać rodzinę i gonić za młodą pizdą jak głupi premier-Kazio. To po w dawnych czasach wynyślono burdele Niszczenie instytucji rodziny przez lewactwo i współczesną kulturę oznacza śmierć dla naszej cywilizacji. Ktoś powie, że żeby założyć rodzinę nie potrzebuje papierka. W takim razie powiedzcie, ile takich rodzin znacie, ile czasu przetrwały i czy to nie są wyjątki na tle całej reszty? Prawda jest taka, że w każdej cywilizowanej kulturze rodzina posiada jakieś ramy prawne albo zwyczajowe i nie puszcza się tego na żywioł. Libertarianizm to utopia dla kucy i oderwana od życia teoria. Jest oczywiście prawdą, że dzisiaj te ramy prawne są dla nas niewygodne, skrajnie niekorzystne i całe otoczenie kulturiwe bardzo niesprzyjające. Na pewno przeciętny człowieczek ma znikome szanse by stworzyć taką normalną rodzinę jak (pra)dziadkowie przed wojną, albo chociaż rodzice w czasach PRLu. No ale tutaj na forum nie ma przeciętnych człowieczków! Mądry facet nie musi rezygnować z małżeństwa, ważne że jeśli chce mieć rodzinę to powinien być najpierw dobrze ogarnięty: racjonalny wybór samicy, intercyza, porządek we łbie, zabezpieczone interesy i dochody, lepsza pozycja społeczna od kobiety, wygaśnięcie haju hormonalnego i przetestowanie kandydatki... To oczywiście nie jest łatwe, a nawet jeśli się uda, to i tak w tej rodzinie trwałego szczęścia nie znajdziesz. Nikt Ci też nie da gwarancji, że to wsxystko wypali. Wchodzisz na własne ryzyko. Ale jeżeli wiesz o tym i to akceptujesz, to taki dodatek do życia może być ok. Co kto, panowie, lubi... Ja oczywiście jestem konserwatystą i nie każdy musi się zgadzać z moimi poglądami.
  17. Jeśli w ogóle ślub, to tylko: 1) z rozdzielnością majątkową, 2) obowiązkowo po opadnięciu haju hormonalnego. Tak żeby człowiek zobaczył, czy będąc trzeźwy i obiektywny może znieść tę samicę w kontaktach na co dzień. Jak zalofcianie już minie, to potem testujemy czy da się pomieszkać razem, np. przez 1 rok. Tyle że czas "okresu próbnego" lepiej zostawić dla siebie, gdyż w przeciwnym wypadku: Osobna kwestia to pytanie, po co w ogóle papierek skoro i tak już żyjecie razem i wszystko jest ok . No, ale jak ktoś ma konserwatywne poglądy społeczne albo jest religijny, to może to mieć znaczenie...
  18. Obserwuj myśli, i kiedy takie się pojawią, zbluzgaj je, nazwij kłamstwami, każ im spierdalać. I postanów sobie, że skupisz się na czymś innym. Albo zbagatelizuj: np. aha, znowu to dziadostwo..., o czym to ja mówiłem? I niech idą w cholerę. To jest zdecydowanie mindset, depresyjne gówno, choroba i zniekształcenie rzeczywistości. Istniejesz dla siebie, nie dla kobiet. Pułapka rozwoju pod samice była tu wałkowana, można poszukać i znaleźć. No i dobrze. Może jeszcze siłka? Dobra rzeźba nie jest zła. Ogólnie, sport da Ci zadowolenie i dumę z własnego ciała, a tego potrzebujesz. To daj sobie z tym spokój i pozbądź się najpierw kompleksu. Afirmacje, trening, być może psychoterapia? Zrób to wyłącznie dla siebie, żeby się poczuć jak człowiek. Dzieci w szkole są okrutne, głupie i jebnięte. Te zachowania mogły być całkowicie przypadkowe, a motyw powstały z nudów i wyciągnięty z dupy. Poza tym z wiekiem wygląd się zmienia, przeważnie na lepsze. Odpowiadając na tytułowe pytanie: mi to wygląda na mindset, gówniany, wyniesiony ze szkoły. Nie mam prostej recepty, musisz pracować nad sobą żeby zmienić myślenie...
  19. Moim zdaniem wróżby "działają" w ten sposób, że kierują Twoją uwagę na pewne konkretne obszary rzeczywistości, zdarzenia itp. Dzięki temu człowiek zaczyna myśleć o przepowiedni, poświęcać jej energię i szukać w otaczającym świecie znaków, które ją potwierdzą. A skoro szuka to znajduje, choćby i na siłę, przez nadinterpretację albo podświadome dążenie do spełnienia wróżby. Jednym słowem - mechanizm samospełniającej się przepowiedni. Jak to określił Pratchett, czysta głowologia
  20. W takim razie żyj bez niej i koniec tematu Twój post dowodzi jedynie, że słabo Ci to wychodzi. No ale chcesz przecież dobrze i dokładnie wiesz co jest właściwe: naucz się więc bez niej żyć. Jeżeli traktujesz tą obojętność jak klucz, a więc środek do celu, którym jest mokra cipka, to wtedy ta obojętność nigdy nie będzie prawdziwa. Olej laskę: jak zadzwoni kiedyś to może ją sobie przelecisz jeśli będziesz miał chętkę. Jak nie zadzwoni i zniknie - jej sprawa, jest tyle innych! Pomyśl o nich, ewentualnie o czymś ciekawszym niż pochwa, bądź obojętny naprawdę... W takim razie jest 1000 innych na jej miejsce! Tym łatwiej Ci o niej nie myśleć. Tu tylko jedna uwaga: wygląd to nie jest Twoja wartość. To jest wartość Twojego ciała jako przedmiotu użytecznego dla dla samiczek. Przekłada się ją prosto na ilość lajków, zazdrość koleżanek, zdrowie przyszłego potomstwa. Z tym laski utożsamiają Twój wygląd i wyłącznie do tego jesteś im potrzebny jako "ten przystojniak". Tyle i aż tyle. Utożsamianie swojej wartości z wyglądem albo z powodzeniem u kobiet to prosta droga ku otchłani Bardzo fajna uwaga! Generalnie masz jakieś poglądy i silne parcie żeby żyć zgodnie z nimi. Próbujesz tak się kreować, jak gdybyś rzeczywiście już teraz to robił. Zauważ jednak, że wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Czasem są chwile słabości, za które płacimy niespójnością czynów i emocji z deklaracjami. Jak to np. dobrze widać po tym wątku... Ważne żeby być tego świadomym i nad sobą pracować, zamiast za wszelką cenę oszukiwać swój umysł, jaki to ze mnie jest kozak. Wyrażając prawilne poglądy na tym forum i wymieniając się z Braćmi swoimi opiniami budujemy i utrwalamy w sobie pozytywne wzorce. Do stosowania w życiu...
  21. @Młody_Pelikan oczywiście, że masz w tych punktach rację. Pisząc o PRL miałem na myśli negatywną selekcję elit politycznych, która była faktem wtedy i jest nim też dzisiaj. Tak musi być w sytuacji kiedy państwo jest niesuwerenne, bo wtedy do głosu dochodzą ludzkie karaluchy sprzedające swój naród obcym mocodawcom. Jednak jak pisał Mickiewicz, naród nasz jak lawa... a w trudnych warunkach ludzie się hartują. Czego przykładem są Żydzi. Kto wyciągnął ten wyciągnął, nie interesuj się . Moim zdaniem jesteś trollem, który dla beki podaje się za Mośka. Masz niby dziadka-rabina? A wiesz ilu Żydów składa w ostatnich latach papiery o nasze obywatelstwo? Czyżby stateczek tonął? Wracając do tematu: zazwyczaj ludzie są lepsi niż to się wydaje. Wystarczy tylko pozytywnie do nich podejść i normalnie zagadać, zamiast krzywo spoglądać mijając na ulicy. Widząc konstruktywne podejście większość osób będzie współpracować. Nieraz zauważyłem to po sobie: kiedy pozbędziesz się defaultowego wkurwa i zignorujesz to samo zjawisko występujące na dzień dobry i po drugiej stronie, to nawet pani w urzędzie potrafi być sympatyczna. Sam sposób w jaki odbieramy świat potrafi go zmienić. Trzeba jedynie wykazać trochę cierpliwości i nie dać się wciągnąć negatywnym - że użyję tutaj terminologii transerfingu - wahadłom.
  22. W takim razie albo specjalistka przereklamowana, albo znajome robią coś nie tak. To że dostały do rączek narzędzia nie znaczy wcale, że z nich korzystają: kobita zracjonalizuje sobie każdą nocną pielgrzymkę do progów lodówki Myślę, że tak czy inaczej warto poświęcić chwilę na poszukiwanie odpowiedniego specjalisty, który miałby efekty w pracy z mężczyznami. To oczywiście tylko moja opinia, masz prawo ją zignorować. Transerfingu użyłem wyłącznie jako przykładu. Nie napisałem nigdzie, że Ty go nauczasz. Chodzi mi o Twoje własne słowa z audycji, w których wykazywałeś sceptycyzm wobec osób głoszących transerfing w necie, ponieważ byli to zapuszczeni i zapasieni faceci. Jak słusznie zauważyłeś, człowiek który naucza innych jak żyć, a sam nie może sobie dać rady ze swoim własnym tłuszczem - nie jest wiarygodny. No i gitarka, życzę sukcesów Ano właśnie, fakt. Plus autorytet nauki, tudzież biały kitel A jak do tego dojdą efekty w pracy z męską częścią pacjentów, to już w ogóle odlot...
  23. To nie jest temat do pisania o wadach Polaków. Wady ma każdy człowiek i każdy naród. O wadach chętnie napiszą polskojęzyczne media finansowane przez Niemców. Wyłapią, wyolbrzymią, roztrąbią wszem i wobec. By nas dojebać do gleby i zrobić z nas niewolników. Nie wyręczajmy ich przy tym. Zamiast narzekać na wady po prostu się ich pozbądźmy. Zaczynając od siebie... A co do zalet, jest jedna podstawowa: jesteśmy narodem zdolnym, pracowitym, z dobrą pulą genową, mamy ogromne możliwości intelektualne. Jakość materiału ludzkiego to źródło naszej siły, i tego nawet dwie wojny i komuna nie są w stanie zmienić. Nasza kultura łączyła w sobie najlepsze cechy myśli antycznej, chrześcijaństwa i słowiańskiej tradycji. To wszystko było kiedyś, i może być w przyszłości, źródłem naszej potęgi. Spójrzmy na siebie, doceńmy się wreszcie. Zobaczcie ile wysiłku wkładają wrogowie Polski, żeby nas zmienić w zakompleksione robactwo nienawidzące siebie i gardzące sobą nawzajem: tyle ojro i czasu idzie tylko na to. To właśnie miara ich strachu i naszych możliwości.
  24. @bezprym: Myślę że jest w tym racja, co Bracia pisali wyżej: stres jest rezultatem podświadomego lęku. Pytanie, skąd on się bierze. Za mało napisałeś żeby można było sensownie odpowiedzieć. Dlatego będę zgadywać Najpierw pytanie kontrolne: czy ta reakcja występuje tylko przed telefonem do nowych div, czy może nawet wtedy jak dzwonisz do tych dobrze znanych? Strach przed tym że laska brzydka włożyłbym między bajki, bo przecież na początku pytają czy zostajesz i zawsze możesz wyjść. Być może chodzi o fobię społeczną i coś w takim rodzaju: 1) że wejdziesz do obcego mieszkania, a tam już będzie czekała banda karków z nożami i łańcuchami 2) że Cię nagrają w akcji i będą szantażować? Oczywiście wiem dobrze, że zwłaszcza to pierwsze jest absurdalne, a już na pewno gdy pani sprawdzona na odpowiednim forum lub z polecenia kolegi. To drugie raczej też, o ile nie jesteś bogaty. No ale podświadomość tego nie rozumie, a wyobraźnia tworzy różne scenariusze... Z tego co piszesz rozumiem jednak, że na panienki chodzisz regularnie i jesteś z tym otrzaskany, więc 2 powyższe powody raczej odpadają. Domyślam się, że przy tym doświadczeniu nie chodzi też o: 3) jakiś nieracjonalny lęk przed chorobami. 4) Być może szkoda Ci hajsu i podświadomie uznajesz to za marnowanie czasu, szekli i energii? 5) A może jakieś utajone poczucie winy z powodu ortodoksyjnego wychowania w katolicyzmie? 6) Ewentualnie zraziłeś się do div przez jakieś nieprzyjemności, 7) albo jeśli żyjesz w mniejszym mieście i jesteś po ślubie to boisz się o dyskrecję? Nawet, że nie w sensie szantażu, tylko po prostu sąsiedzi, ploteczki i "osiedlowy monitoring"? Takie najbardziej typowe powody stresu przed telefonem w sumie wymieniłem. Do wyboru, do koloru
  25. Ziomisław

    Reinkarnacja...

    Jest o tym audycja Marka: To nie jest do końca zdrowe. Teraz jesteśmy tutaj i mamy coś do zrobienia. Nie ma co tęsknić do domu, którego może nie być Dobrze powiedziane. Pożyjemy (poumieramy) - zobaczymy. Być może...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.