Skocz do zawartości

Меня зовут Пётр

Użytkownik
  • Postów

    35
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    50.00 PLN 

2 obserwujących

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

4251 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Меня зовут Пётр

Kot

Kot (1/23)

33

Reputacja

  1. Dzięki za opinię, może faktycznie trochę spanikowałem przez nawarstawiające się problemy. Przegadaliśmy, było do tego sporo okazji - czy to wynajem, czy ten kredyt. 50/50 jest dla niej ok, zwłaszcza, że ponad rok na wynajmie, ja płaciłem więcej. W przypadku jakichś wyjazdów i tego typu sytuacji też zazwyczaj koszta są większe po mojej stronie. Bo mam wybór albo dopłacić i ją zabrać, albo jechać sam (a sam już się najeździłem). Zarabia parę stów ponad minimalną, nie miała możliwości dorzucić się do kredytu i nawet tego nie proponowałem z uwagi na swoje bezpieczeństwo. Salon i sypialnia to wiadomo po co, kolejne z myślą o dziecku / dzieciach i o domowym biurze (pracowni) bo pracuję głównie z domu a i ona ma hobby zajmujące przestrzeń. Mieszkaliśmy w 40m2 (salon z aneksem + sypialnia) na wynajmie, stawiając tam biurko, jakieś inne swoje rzeczy było ciasno, gdzie tu jeszcze dzieciak. Na dowód społeczny to bym wziął bez BK2% za milion na 10 piętrze w Browarach Wrocławskich a nie prestiżowej wielkiej płycie (a i tak za tę kwotę tam, byłyby tylko dwa pokoje) 😅
  2. To zrobiłem, elektryka była wymieniana, dwa okna, takie prace konieczne i które zrobić dobrze gdy jeszcze się nie mieszka (dlatego się na to porwałem). Jak się ją trochę przyciśnie, wyrazi dezaprobatę. Głównie odnośnie wyboru jakichś pierdół, koloru na ściany. Zrozumienie, że za tym biegam, wsparcie słowne też jest obecne, nie mówię, że nie. Ale usłyszałem parę słów, że to nie jej, że kredytu za mnie nie spłaci (choć niczego takiego nie zakładałem). Że mówiła, żeby nie robić remontu na razie ("a nie mówiłam"). Że nie radzę sobie w wyegzekwowaniu poprawy / zwrotu części kosztów, tego co zostało wadliwie zrobione przy remoncie. Że ona by to inaczej rozwiązała (działanie podlegające pod KK). W sumie nic, czego nie można się było spodziewać... (gdy już jakiś czas, jest się na forum). Mieszkamy tak od 2 tyg. stycznia, sypialnia, część innego pokoju (jest zagracony), kuchnia, łazienka i toaleta jest do dyspozycji - na reszcie został plac budowy (przez zamieszanie z wykonawcami - trzeba było trochę pobiegać po prawnikach, ponegocjować, mam nadzieję, że od przyszłego tygodnia temat ruszy i się zamknie w ciągu tygodnia, dwóch). Myślę, że gdyby nie ta sytuacja mógłbym o tym mieszkaniu myśleć inaczej. Ktoś pytał, jak wygląda kwestia finansów w związku - 50/50 za czynsz i resztę kosztów życia razem (wcześniej jakieś 70/30, bo zarabiam więcej i wynajem był droższy niż czynsz, (rata kredytu wiadomo po mojej stronie)).
  3. Cześć, zakładam ten wątek zmotywowany tym, co w swoim napisał @Turop - tylko u mnie sytuacja, jest zgoła inna. Zeszły rok spędziłem na szukaniu mieszkania do zakupu, zachęcony wizją Bezpiecznego Kredytu 2%. Interesował mnie rynek wrocławski, bo w mieście mieszkam już z 10 lat. Chciałem skorzystać z pełnej puli środków dla singla, czyli 500k kredytu plus do 200k wkładu własnego. Po poszukiwaniach na rynku pierwotnym doszedłem do wniosku, że będę w stanie kupić coś 2 pokojowego + najczęściej obowiązkowy parking, 3 pok. z parkingiem wychodziły już ponad budżet, nie mówiąc o wykończeniu. No dobra, skłoniłem się więc, ku rynku wtórnemu i finalnie kupiłem mieszkanie w wielkiej płycie, 4 pok. o pow. 80 m2. Mieszkanie do remontu, choć może nie od razu. Jednak zacząłem też remont, gdzie niestety brak doświadczenia, zbytnie zaufanie do ekipy, skończyło się tym, że jest wiele rzeczy do poprawy, koszta znacznie urosły a nerwów na to straciłem co nie miara. Zdałem sobie też sprawę, że wiele prac tak naprawdę człowiek jest w stanie wykonać sam, a będąc cierpliwym i dokładnym, nie dość, że zaoszczędzi, to i zrobi to lepiej, zdobywając przy okazji dodatkowe doświadczenie. Zdałem sobie też sprawę, że wykończenie nowego mieszkania, tak by dało się w nim po prostu mieszkać, byłoby znacznie tańsze. Czynsz też byłby mniejszy. Zacząłem analizować, dlaczego tak się stało? Po pierwsze, dlaczego w ogóle kupiłem te mieszkanie, mimo, że równie dobrze mógłbym mieszkać w nowym ale mniejszym, albo trochę dalej od centrum, albo nawet w domu poza miastem. Kierowałem się tu głównie potrzebami partnerki (ponad 2 letni, niesformalizowany związek), tym, że ona do pracy musi dojeżdzać. Wizją powiększenia rodziny i jej potrzeb życiowych / mieszkaniowych. Sam czułem wiele wątpliwości co do tego zakupu, ale “wizja” to przysłoniła i kazała działać. Mam nadzieję, że nie brzmi to jak spychanie winy - ja winię siebie i tego nie mogę znieść. Kierowałem się też pewnie desperacją, tym, że ceny idą w górę a wynajem swoje kosztuje. Kolejny problem, to właśnie te zniewolenie finansowe w postaci hipoteki czy straty finansowej przy remoncie. Z rok mi zejdzie, zanim się odkuję, a jeszcze trzeba go dokończyć. Wątpliwość, czy się nie przepłaciło, czy nie kupiło na górce. Co dalej będzie z cenami mieszkań? Czy ktoś te mieszkania w wielkiej płycie będzie kupował? Niby kupiłem ze względu na potrzeby życiowe (a przynajmniej tak się wydawało), jednak nie sposób tego traktować jako inwestycja. Partnerkę też denerwuje to, że “sobie nie radzę z tym remontem”. Że mam zły humor i to czasem pokazuję - jak cały dzień poza pracą zawodową musze się z tym je**ć. Źle zrobiłem, że nie słuchałem przede wszystkim siebie, swojej intuicji która podpowiadała mi, żeby tego nie robić. Nie miałem pewności. Panowie, jak mogę się uspokoić? Jak wyjść z tej sytuacji?
  4. To jest moja jedyna opcja, jeśli chodzi o partnerkę na LTR. Ja mam standardowe, można powiedzieć bluepillowe plany co do niej - mieć rodzinę itd. Ona nie wpędza mnie w niskie poczucie własnej wartości. Raczej siebie przedstawia w ten sposób. Że nie ma nikogo innego, że trudno nawiazuje przyjaźnie o ile w ogóle, że może lepiej byłoby jej być na zawsze samą. Że świat ją zawsze krzywdzi i ludzie ze swoimi opiniami, w tym ja, tymi które wygłaszam. Patrząc na nią czy jej rodzinę którą zdążyłem poznać i z którą dobrze mi się spędza czas raz na jakiś czas przy weekendzie, mam wrażenie, że mogłoby coś dobrego z tego wyjść. Podam przykłady zachowań, które rodzą problem: 1. Kłótnie na wakacjach (2 wyjazdy w tym roku). 2. Brak ochoty na seks na wakacjach - woli chodzić po sklepach, spacerować do późnej nocy. Dla mnie miło spędzony czas na zwiedzaniu etc. mógłby zostać dopłeniony po prostu w łóżku. 3. Na początku znajomości problem z pochwicą, ale nie naciskałem, zaprowadziłem do seksuologa, stopniowo problem udało się rozwiązać przez delikatne próby i pokazanie, że nie ma się czego bać. Natomiast mimo to, czasem mam wrażenie, że robi to na siłę. Ja w takiej sytuacji czasem mam problem z utrzymaniem wzwodu. Nie jestem w stanie tego robić, gdy nie widzę w jej oczach czy wyrazie twarzy, pełnej zgody. 4. Ostatnie 3-4 tygodnie seks był bardzo dobry, ostatnim razem nie dałem rady (za dużo myślałem, opadł), zostałem poproszony by wyjść z pokoju, bo skoro ja nie mogę, to ona dokończy sama - u mnie mózg rozje... po takiej akcji. Proponowałem, że może pokaże sama jak to robi, nie ma czego się wstydzić, mogę wziąć udział mimo wszystko - tym razem biernie, a może i widok jej, zmieni moje nastawienie w głowie... zwłaszcza, że ja przy jej problemach byłem wyrozumiały. Ostatecznie wyszedłem... na spacer, bo ciężko mi sytuację było wytrzymać. 5. Zarzucenie mi w kłótni, że na kilku wyjściach płaciłem ze wspólnego konta, mimo, że aktualnie podział kosztów wspólnego życia to: 30% ona, 70% ja (przez znaczną różnicę w zarobkach, co dla mnie jest uczciwe, z uwagi na komfort psychiczny i nie wymaganie od niej, by składała się defacto oddając całą wypłatę). W dodatku poza tymi kosztami są inne, jak np. zakup jakiegoś ubrania jako prezent. 6. Często sprzątam za nią, bo np. wiem, że później wróci, a wolałbym wieczór spędzić inaczej - razem. Ogólnie dużo rzeczy robię po to, bo po prostu mam chęć, czy to się więcej poruszać, czy jak wspomniałem zyskać więcej czasu na wspólne aktywności, czy żeby było miło. Często nie oczekując nic za to, natomiast denerwuje mnie to, że z jej strony widzę kalkulację lub lenistwo?, nie jestem w stanie powiedzieć co to do końca jest.
  5. Cześć, mam trochę problemów ze swoją partnerką.. Dotyczą one takich spraw, jak np. częstotliwość i podejście do seksu, obowiązki domowe, kwestie finansowe, zachowanie w stosunku do mnie w różnych sytuacjach itd. Ostatnio często się kłócimy, im więcej czasu to trwa, tym w sobie czuję większy chłód. Czasami pojawia mi się myśl, że to nie ma sensu.. że po prostu nie jestem kochany?, że powinienem to zakończyć, ale zostaję pogłaskany po głowie.. potem znów jest lepiej... W tych wszystkich sprawach, bazuję na intuicji, na wydaje mi się też, zdroworozsądkowym podejściu i chęci zrozumienia drugiej strony. Wracając do pytania z tytułu... skąd wiecie, co jest prawdą? Kiedy się ma racje, a kiedy nie? Może to ja jestem złym człowiekiem, ze wszystkim co w jej kierunku robię. Skąd mam wiedzieć, że stawiając kreskę na tym związku, nie przekreślę całego swojego życia, od którego dostałem niewiele szans.
  6. Polecam dwa bardzo dobre filmy, wyjaśniające co dają maski, jak je nosić i czego nie powodują (grzybicy płuc). https://www.nature.com/articles/d41586-020-02801-8 "elyty"? A kim Ty jesteś? Postawą obywatelską jest nienarażanie innych a nie zaprzeczanie wirusowi gdyż naoglądałeś się zbyt wielu filmików z żółtymi napisami lub nasłuchałeś Pana Brauna (który nie zaprzeczam, w innych kwestiach ma sporo racji). Jaka służba zdrowia w Polsce jest - każdy wie, dlatego podstawą jest robienie wszystkiego by nie musieć korzystać z ich usług, zwłaszcza w aktualnej sytuacji.
  7. Mam i polecam: https://www.euro.com.pl/pralki/lg-f2j5qn3w.bhtml Zalety: pojemna, przemyślane programy, dopiera i dobrze odwirowuje, cicha, inwenter, wymienne łożyska. Wady: po pół roku użytkownia nie stwierdziłem.
  8. Fanom The Wire mogę polecić Southland (https://www.filmweb.pl/serial/Gliniarze+z+Southland-2009-499087), niedawno skończyłem i był świetny, poziom ten sam lub i przebił.
  9. Mam tak samo, technika prowadzenia mnie przeraża, nie jeżdzę praktycznie od samego początku, gdy uzyskałem prawo jazdy. Myślę, że miała też na to wpływ sytuacja, że samochód się zepsuł przy mojej pierwszej w życiu próbie pojechania nim i bardzo mocno mi się to emocjonalnie - w zły sposób utrwaliło. Ale od kilku dni też męczy mnie ten temat i chęć zapisania się na jakiś kurs doszaklający - dobrze, że ten temat powstał.
  10. Jak najbardziej prawda, ale to nie jedyny czynnik - kolejnym może być posiadanie odpowednich ludzi w swoim kręgu, którzy pomogą / podpowiedzą. I tym celu chciałbym skontaktować się z użytkownikem @Johny_B odnośnie posta zostawionego spory kawał czasu temu (proszę o kontakt i mam nadzieję, że za taką próbę bana nie wyłapię). Ogromnym problemem jest pisanie zmanipulowanych postów na forum i komentarzy pod audycjami (co można praktycznie bez początkowych warunków) a nie wymiana wiadomości - co by to miało dać? Hejterzy zorganizują Państwo Podziemne? Będą agitować X tyś. użytkowników przez prywatną wymianę wiadomości? Rozumiem sytuacje związaną z hejterami i współczuję Markowi, że musi sobie z tym radzić ale nie popadajcie wszyscy w paranoję. Z mojej strony to tyle w tym temacie, pozdrawiam i wesołych!
  11. Czy znajdę gdzieś spis tego, ile muszę ich mieć by odblokować dane funkcjonalności? Moim zdaniem w tym przypadku to durny pomysł - rozumiem, wymagać przynajmniej 1 - przywitania się...
  12. Cześć, chciałem napisać wiadomość do jednego z forumowiczy ale wyświetla mi się taki komunikat: "Możesz wysłać tylko 0 wiadomości dziennie. Proszę spróbować ponownie później.". Nie wysyłałem prywatnych wiadomości już dlugi czas, nie rozumiem o co chodzi. Proszę o pomoc.
  13. Przeglądając internet trafłem na świeży materiał w którym uczeń w sposób słowny zaatakował nauczycielkę (wyzywa, grozi, pokazuje brak szacunku, przeszkadza w prowadzaniu zajęć na świetlicy, niszczy książki). Moim pytaniem jest co aktualnie może nauczyciel w takiej sytuacji zrobić i co należy poprawić? Jak widać cała zgraja tam obecna raczej mu kibicuje, wychodzi na to, że nauczyciel nie ma żadnego sojusznika a za każdą próbę sprowadzenia takiego osobnika do parteru może słono zapłacić. Materiał o którym mowa: https://www.youtube.com/watch?v=bCcfcOoEgCw
  14. @Marek Kotoński cześć, w ostatniej audycji o podżegaczach wojennych opowiadałeś ciekawe historie odnośnie sytuacji Niemiec na froncie, tego jakie problemy mieli z transportem kolejowym, ofiarami wojny, czołgami typu Panther - czy możesz podać książki gdzie więcej takich informacji można znaleźć? Lub skąd Ty tak ciekawych rzeczy się dowiadujesz?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.