Jump to content

Stary_Niedzwiedz

Starszy Użytkownik
  • Posts

    2,141
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    11
  • Donations

    0.00 PLN 

Stary_Niedzwiedz last won the day on August 16 2020

Stary_Niedzwiedz had the most liked content!

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna
  • Miejscowość
    Z centralnej Polski pochodzi

Recent Profile Visitors

The recent visitors block is disabled and is not being shown to other users.

Stary_Niedzwiedz's Achievements

Starszy chorąży sztabowy

Starszy chorąży sztabowy (12/23)

5.4k

Reputation

  1. No mówię. A już przy wypłatach w walucie obcej to chyba limity są na poziomach rzędu 100 USD/EUR. Osobiście widziałem przywózkę kwoty 20 EUR (słownie: DWADZIEŚCIA euro). Klient zamówił, a w oddziale nie było. Otóż mylisz się. Raz jeszcze - FIZYCZNY ROZMIAR DZIURY. Czysto techniczne ograniczenie. Doczytaj UWAŻNIE, co napisałem. Rzec można, że stale wpłacam w PKOBP kwoty po ok 2k. Nie zawsze na raz (czasem jest to "sianko" w 50-tkach, które NIE PRZEJDZIE PRZEZ DZIURĘ), nigdy nie miałem odmowy, nie licząc problemu z bankomatem. Bankomat obok przyjął. Dokładnie tak. Ten trend pojawił się na początku lat 2000. Zainicjował go... Bank Handlowy w Warszawie (pod marką Handlobank), chwilę potem wszedł BIG Bank Gdański z marką Millennium. Dziś "McBank" to standard. Nikt się nie dziś bawi w banki o strukturze rozproszonej. Ostatnim bastionem było oczywiście PKOBP. Jedynie banki spółdzielcze oparły się tym zmianom, ale powiedzmy, że to taki błąd w matriksie. A dlaczego? No proste - bankomat jest tańszy niż człowiek, nie myli się (tak często), nie męczy się, nie zapierdoli hajsu. Same zalety.
  2. Takie zasady są od dziesięcioleci. Powód jest banalnie -prosty - banki nie lubią gotówki, bo jest droga w obsłudze. Ergo -> chcesz wypłacić większe kwoty -> poinformuj bank i dowiozą Ci do oddziału ile trzeba. Nikt o nic pytać nie będzie. Teorie spiskowe KOMPLETNIE niezasadne. Przepisy dot prania brudnych pieniędzy/finansowania terroryzmu. Nic nowego 🙂 Wbrew pozorom banki dość uważnie monitorują przepływy finansowe. I nie, nie robi tego "sorosz do spółki z dipstejtem". 🙂 Coś kręcisz. 3k na strzał nie wypłacisz z bankomatu z prostej przyczyny: grubość pliku. Nie przejdzie tyle przez dyspenser 🙂. W bankomatach obcych (np. euronet) masz niskie limity wypłat na transakcję. (800 PLN?). Powód? Patrz wyżej - koszt handlingu gotówki. Dlatego wymuszają wypłatę w kilku transakcjach - aby skasować swoją prowizję płatną per transakcja. 6k z kolei to dojście do limitu wypłat na kartę na dobę. Limit ten jest ustawiany ze względów bezpieczeństwa i można go (w granicach rozsądku) zmienić. Także...
  3. Mylisz kolejność. Grecia robi szoł podpinając się pod nośny temat. KROPKA. To produkt marketingowy. Ona nie ponosi ŻADNEGO (!) ryzyka i absolutnie nic nie robi. Jest to taka majka staśko z wyższym budżetem: "Co robicie dla kobiet w Afganistanie? No wspieramy je! A jak? No wspieramy! Czytamy tłity!"
  4. Znaczyt' karmienie własnego ego/bujanie łódką w celu pompowania zasięgów na soszalach/sygnalizacja cnoty lvl max to "działanie w słusznej sprawie"? Widzisz przedstawienie, a nie wiesz, jak ono się ma do samej rzeczy.
  5. Bo inna to by była zwykłą kurwą. A JA to jestem seksłorkerką. A sex work is a work. Czyli w sumie żadna różnica, czy jestem kurwą, biurwą, czy sprzątaczką. I nie wolno (!) mnie brzydko nazywać. Mordy tam! Tak samo jak nie jestem kadrową, tylko "hjuman risorses biznes partner". Ot, mamy piękną racjonalizację, rozmiękczenie i odwrócenie kota ogonem. Znów: CZEGO NIE ROZUMIESZ?!
  6. Z ostrożności procesowej. Tylko i aż tyle. Takim wysrywem w pozwie baba daje prawo do wysnucia tezy, że jest jebnięta i może coś odwalić. Więc BEZPIECZNIEJ mieć prawnika, który ma to obcykane i mądrze napisze odpowiedź na pozew. Gdyby baba TYLKO chciała rozwodu i miała olej pod deklem, to napisałaby zwięźle w 3 zdaniach (bo tyle wystarczy, jeśli nie ma majątku do podziału i dzieci małoletnich) i sprawa byłaby do zamknięcia bez niepotrzebnych nakładów na prawników.
  7. Rozdzdzieczość tej rzadkości ma potencjał 50%. Albo będzie albo nie. Popatrz w orzecznictwo. Czy sugerujesz właśnie, że 50% rozwodów bez orzekania o winie kończy się alimentacją eksmałżonki? Odważna teza 🙂 ...i dlatego kolega winien wziąć prawnika. I WRAZ Z PRAWNIKIEM dążyć do jak najszybszego zamknięcia sprawy B.O.O.W., a nie eskalować "bo ja babie pokażę". Bezsensowne. Lubisz porównania ze świnią, to proszę: Rozprawy "o honor" to praktycznie zawsze zabawa jak wyżej. Bezsensowne marnowanie czasu, energii i hajsu. Niby można, tylko PO CO?!
  8. 1. Wziąć prawnika 2. Sprawę kierować maksymalnie do jak najszybszego zakończenia BEZ orzekania o winie 3. Mieć w piździe bzdury umieszczone w pozwie, skupić się na merytoryce i zakończeniu sprawy. Dlaczego? Bo tak. Temat ma duże szanse eskalować do krwawej, wieloletniej jatki sądowej. Skoro kolega nie jest zainteresowany kontynuacją współpracy z (wkrótce) eksmałżonką, to należy do tego dążyć. Dyskusje "a bo napisała", "a bo wnuczki znajdo!!!!" (jezu, @Dzingolo, serio????)... Litości... Napisać pozew, złożyć, pozyskać pieczątkę sądową "wpłynęło", oprawić w ramkę i powiesić na ścianie dla potomności to można wszystko. Na koniec liczy się to co w sentencji wyroku, a w wyroku sąd nie będzie pisał, że "Ździchu zły był i pierdział przy stole". Zabawa w prostowanie wysrywów baby to impreza na lata i dziesiątki tysięcy pln, z opcją, że na koniec sąd klepnie ci obopólną winę, żeby tą farsę zakończyć. Pochuj? "Dla wnuczków"? "Dla honoru"? Japierd... Rozwodzę to ja się się dla świętego spokoju własnego. Wiele zyskał ten, kto kurwę stracił, jak stare przysłowie mawia. Otóż nie, Marianie. W przypadku rozwodu bez orzeczenia o winie alimentacja przysługuje wyłącznie w momencie, gdy eksmałżonka znajdzie się w niedostatku. W niedostatku nie oznacza, że "ojej, na pazy zabrakło, dej alymentyyyyy". Musiałaby być np chronicznie bezrobotna i to długo, i nie mieć majątku z którego mogłaby się utrzymać (np sprzedać samochód). Druga sprawa to to, że okres karencji trwa zaledwie do 5 lat*, lub do wstąpienia w kolejne małżeństwo (co pierwsze nastąpi). I teraz - napierdalanie się bez sensu "bo napisała i wnuczki znajdooooo" w momencie, gdy jest potencjalne ryzyko, że temat zamknie się orzeczeniem o obopólnej winie, to strzał w stopę. Raz - kosmiczne nakłady na sprawę. Po obydwu stronach. Dwa - przy orzeczeniu o winie masz inną alimentację. Wystarczy "pogorszenie sytuacji życiowej". Nie musi być niedostatek. I taka alimentacja jest DOŻYWOTNIA (lub do wstąpienia w kolejne małżeństwo). Rozumiesz, jakie są ryzyka i koszty vs "łojezu bo wnóczki znajdo"? Bo honor? A - kurwa - honorem zatankujesz furę? Posmarujesz kanapkę? A jebać babę prądem. Dostaję kwit, żem wolny, a ona niech lata z wyimaginowanym poczuciem triumfu. Tyle jej zostanie. Tylko na koniec dnia to kto jest wygrany? Ja, czy ona? No właśnie... No nie, to tak nie działa 🙂 * w wyjątkowych przypadkach sąd może przedłużyć. Wyjątkowe = naprawdę grube tematy, typu babka ma raka, niezdolna do roboty, wagony siana idą na leczenie. Przypadki - serio - rzadkie.
  9. Dziś ciężko odróżnić ciążę żeńską konwencjonalną od ciąży spożywczej wieloletniej...
  10. Trochę tak, trochę nie. Januszeksy - jako zjawisko społeczne - upasły się na wieloletnim bezrobociu w PL. I to jest fakt. Albo robiłeś u janusza, albo żarłeś tynk ze ściany. Jest też druga strona medalu - MULTUM (!!!) ludzi ma dokładnie taką samą mentalność jak janusz januszeksiński. I są częścią tego systemu. Ileż to opowieści było, jak to "odszedłem z tego syfu, założyłem swoją firmę i teraz jest kraina mlekiem & miodem, kierowcy autobusu klaszczą, pasażerowie tańczą walca, u mnie jest wspaniała atmosfera! Taka rodzinna!". Yhm... Tjaaa... Gdyby nie januszowa sztafeta KRSów/REGON-ów i pokoleń to pojęcie "januszeks" już dawno by wymarło śmiercią naturalną. A tu niespodziankaaaa... Nawet w zacnych korporacjach potrafi w PL oddziałach pojawić się mentalność folwarczna.
  11. Też miałem okazję. Z mojego pktu widzenia - za długie. W sensie że za bardzo rozwlekłe. Rozbieranie gówna na atomy czasem po prostu zniechęca. Ileż można napierdalać o tym samym? Ogólnie też widać - że użyję modnego anglicyzmu - zbiasowanie autorki. Benefity: umowa o pracę. Wypłata na czas (!). Tak, widuję i takie kwiaty. Echhh... Korpodziunie. Temat-rzeka. Ileż możnaby na ten temat dyskutować. Czasem patrzę na tych ludzi i serio zastanawiam się, jak mocno może się komuś oczko odkleić. I to - jakże często - są wysoko kształceni ludzie. Wysoko nie że "wydział był na siódmym piętrze bez windy". Serio. Dr/dr. hab. a we łbie siano takie, że aż uszy krwawią... Heheh, u mnie nie ma na szczęście żadnych jasełek, jak również imieninek/urodzinek/etc. Jerzu słodki w jeżynach, jakież ciarki żenady miałem w poprzedniej firmie, gdzie były to OBOWIĄZKOWE aktywności i trzeba było się jeszcze - kurwa - CIESZYĆ, że "ojej, my tu jak rodzina jesteśmy". Za to z ciekawostek: korpo poprawne fhui, za to ostatnio rekrutacja do "Ambasadorów DEI" zakończyła się... Brakiem chętnych 😄 Wyję ze śmiechu 🙂 A z gatunku ciekawostek korpo: jakiś czas temu przedstawicielki marketingu biegały po biurze i fotografowały "szczęśliwych i radosnych pracowników do naszego motywacyjnego biuletynu i materiałów marketingowych" i o jakże się zdziwiły, jak zażądałem, aby NIE robiły mi zdjęć. "Ale to do biuletynu! Naszego!!! Będziesz twarzą naszej firmy!!!!" "Jaką kompensatę finansową przewidujecie za wykorzystanie mojego prywatnego wizerunku?" "No wiesz? Jak to? Nie jesteś dumny?" "To nie jest odpowiedź na moje pytanie. Konkretnie, ile?" "To wiesz, to jak nie chcesz, to stań z boku" "O widzisz, od razu lepiej!" Foch i obraza trwała aż do mojego odejścia włącznie 😄 Ja jebię, jeszcze swoim ryjem legitymizować takie spierdolenie?! Niedoczekanie.
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.