Skocz do zawartości

Selqet

Samice
  • Postów

    981
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Selqet

  1. Witam w niedzielny wieczór. Zachęcam do wspólnej dyskusji oraz dzielenia się swoimi doświadczeniami. Dziś rozwinę następujące cechy: Powściągliwość, dyskrecja, zaradność Mam trzy klejnoty, których strzegę i które cenię: pierwszy – to miłosierdzie, drugi – to umiarkowanie, trzeci – to pokora. Laozi Myślę, że coraz bardziej zanika pięć najważniejszych cech, które sprawiają, że inni dobrze się czują przy kobiecie, są one następujące - powściągliwość, dyskrecja, zaradność, pokora oraz używanie konstruktywnej krytyki. Nie wspominam tutaj o cieple, ponieważ będzie to omówione w innym rozdziale. Warto przyglądać się starszym, mądrym kobietom, które sprawnie i naturalnie posługują się owymi umiejętnościami. Dlaczego uważam, że starszym lepiej? Wynika to z tego, że już dużo przeżyły i są odporniejsze na przewijające się w ich życiu trendy. Mają dystans do życia i potrafią żartować z przewrotnego losu oraz swoich błędów, wiedząc, że nie są doskonałe. Prawdopodobnie każdy z nas spotkał się z choćby jedną taką osobą. Jeśli jednak brakuje nam wzorca w życiu codziennym, można sięgnąć po postacie fikcyjne np. Powściągliwość wg definicji to inaczej mówiąc umiejętność panowania nad sobą. Synonimem tego słowa jest umiarkowanie. Żyjemy w czasach, gdzie zapomina się o pięknie intymności. Panuje moda na „ekshibicjonizm”, który objawia się choćby tym, że w sieci krążą zdjęcia pokazujące co ktoś jadł na śniadanie, gdzie był w weekend, krążą sesje ciążowe matek, fotki z pocałunków z partnerem itd. Na siłę pokazuje się jaka jestem"cool and trendy". Powściągliwość także unikanie słów i uczynków, które mogą zranić drugą osobę, upokarzać ją, prowadzić do zawładnięcia i panowania nad drugim człowiekiem. Z powściągliwością idą w parze tak niezbędne wartości jak takt, delikatność, empatia, szacunek. Powściągliwość w mowie, sprowadza się do oszczędnego posługiwania się językiem, zgodnie z zasadą - „Mowa jest srebrem, a milczenie złotem ”. Aby też nie zrozumieć opacznie tego, co mam na myśli rozwinę, że nie chodzi tu o to, aby „ciche dni” stawały się naszym sposobem na życie. W celu dodania elementu humorystycznego poniżej znajduje się już kultowa scena związana z trajkotaniem kobiet: Dane cnoty o których wspominałam poprzednio działają w ten sposób, że każda z nich oddzielnie oraz wszystkie łącznie oddziałują na naszą istotę i pomagają w kształtowaniu dobrych cech. Dzięki nim będziemy postrzegani jako osoby godne zaufania i polecenia. Dzięki nim oraz naszej konsekwencji stopniowo zanikają takie cechy jak: nadmierne plotkowanie, okłamywanie, krzyczenie, spiskowanie, przechwalanie, narzekanie, ranienie, składanie obietnic bez pokrycia. Stajemy się bardziej roztropni i sprawiedliwi. Milczenie wpływa też na cierpliwość. Pochopne słowa dekoncentrują, sprawiając, że nasza energia tracona jest na “próżne gadanie”, zamiast koncentrować się na celu. Dyskrecja Plotkować należy z umiarem oraz klasą. Rozmowy o kimś powinny być prowadzone w sprawdzonym, zaufanym i zamkniętym gronie. Dyskusje o innych powinny być prowadzone kulturalnie, delikatnie oraz z wyrozumiałością dla ludzkich słabości. Przytoczę dla przykładu sytuację w której brałam niedawno udział. Byłam na imprezie firmowej, na której zjawiłam się po trzech godzinach od rozpoczęcia ze względu na napięty grafik. Jak łatwo się domyśleć, już większość osób była mocno pijana. Moją uwagę zwróciła jedna z koleżanek, za która nigdy nie przepadałam (ma męża i jedno dziecko) – mianowicie zaczęła się kleić do pewnego śniadego mężczyzny, zdawało się, że urodę miał typowego Włocha. Obok mnie siedział kolega i widząc moją skwaszoną minę powiedział - „Ona to tak zawsze” odpowiedziałam - „Domyślam się”. Teraz wyobraźmy sobie jak zupełnie inaczej wyglądałaby rozmowa gdybym powiedziała - „Ta Kaśka z recepcji jest bardzo puszczalska, każdego z firmy miała”. Zdarzały mi się też w moim życiu poważne wtopy. Jednym z przykładów jest sytuacja w której wyśmiewałam się z koleżanki, że wygląda w swetrze jak Wielki Ptak z „Ulicy Sezamkowej”. Później okazało się, że to usłyszała. Zaradność czy też pomysłowość to umiejętność radzenia sobie w różnych sytuacjach. Chciałabym na tym punkcie zatrzymać się dłużej. W temacie „To my tworzymy słabych mężczyzn” wkleiłam artykuł, w którym autorka wspomina o nadopiekuńczości, która źle wpływa na potomstwo. Nadmierne chronienie ich od czynników niesprzyjających spowodowało, że dziś mamy upośledzone życiowo pokolenie. Proszę mi wybaczyć ten duży skrót myślowy, ale jest w nim myślę, że sporo prawdy. Może jeszcze niektórzy z Was pamiętają, że do zabawy wystarczyło cokolwiek pod ręką, odrobina wyobraźni i nagle z gałązki robił się pistolet. Stary frak dziadka sprawiał, że czuliśmy się jak poważny biznesmen. Kreatywność była siłą napędową odważnych czynów, pomysłów czy też sposobem na zarobek pieniędzy aby rodzice nie wiedzieli, że kupujemy słodycze Do dziś pamiętam, jak otworzyłam sklepik pod drzewem w którym sprzedawałam swoje figurki zrobione z plasteliny. Dziecięce zabawy bardzo kształtują postawę życiową młodego człowieka. Pozwala mu na to, że szuka najlepszych rozwiązań dla swojej sytuacji. Wykorzystuje maksymalnie potencjał, który jest a nie będzie. Pozwalają one na docenieniu tego, co się ma oraz braniu odpowiedzialności za swój los, a nie czekanie jak ktoś coś mu da. Dziś takie czasy odchodzą w niepamięć. Wystarczy, że dziecko tupnie nóżką i na zawołanie ma co chce. Pokolenie uczy się postawy roszczeniowej. Bardzo dobrym przykładem zaradności naszych babek i prababek był okres wojenny. Dla przykładu posłużę się opisem z książki „Dwudziestolecie od kuchni”: „Poruszający obraz świata, w którym żywność szmugluje się w trumnach, zarżniętą świnię przebiera za staruszkę by uniknąć niemieckiej kontroli, a hitlerowska propaganda tłumaczy wychudzenie Polek dbaniem o figurę. W Polsce w czasie okupacji głód był powszechny, lecz budził w Polakach niesamowite pokłady kreatywności. Pustym brzuchom próbowano zaradzić gotując praktycznie z wszystkiego i przełamując wszelkie żywieniowe opory. Generał Bór-Komorowski zjadł kota w śmietanie i nawet o tym nie wiedział. Aleksandra Zaprutko-Janicka otwiera przed czytelnikiem domowe kuchnie, zaplecza restauracji, zatęchłe spiżarnie, podgląda uliczne targowiska i kryjówki szmuglerów z czasów II wojny światowej. To opowieść o czasach, w których za nielegalne świniobicie można było trafić do Auschwitz, warzywa hodowano w podwórkach kamienic, żołędzie wykorzystywano na kilkanaście sposobów, a zużytymi fusami handlowano na czarnym rynku. To także niezwykła książka kucharska: pełna oryginalnych przepisów i praktycznych porad. Możesz sprawdzić, jak dziś smakują okupacyjne rarytasy! I odkryć wiele zapomnianych potraw. "Okupacja od kuchni" to nie tylko historia walki z głodem – to przede wszystkim historia polskiej zaradności i hartu ducha!”
  2. Nie. Ile masz lat? Bo może warto poczekać z tą decyzją jeszcze trochę czasu. Jeśli jest to tylko defekt estetyczny, to możliwe, że parę razy zmienisz zdanie co do usuwania tych grudek.
  3. Jeśli masz jakieś konkretne pytania to zadaj. Pomiędzy rozdziałami mogę zrobić taki FAQ.
  4. Tak, kiedyś chciałam być zamknięta w sklepie na noc aby zjeść wszystkie słodycze @catwoman polecam, kiedyś w nocy w jeziorze pływałam na waleta. Fajne uczucie.
  5. Zdanie "Przezorny zawsze ubezpieczony" nabierze niebawem nowego znaczenia. Wyobraźmy sobie taką sytuację - spotykamy się z kimś i chcemy doznać bliskości. Z tyłu głowy mamy myśl - "Może ta osoba mnie za 50 lat oskarżyć o gwałt". Zbieramy więc dowody na swoją niewinność w razie fałszywych pomówień. Nagranie chowamy do sejfu na następne dekady.
  6. @MoszeKortuxy i @pumcia1982 wątek jest o czymś innym. Nie zaczynajcie tu robić offtopu "Kobieta powinna czy nie powinna być niewolnikiem" oraz wałkowanie tego samego co już było w innych wątkach odnośnie feminizmu.
  7. Opowiem historię z jaką miałam styczność. Jakieś dwa lata temu niegdyś dobra koleżanka miała ciężką sytuację życiową - rozwód z mężem przez jego zdradę itd. Łatwo było wyczuć, że potrzebuje atencji, bo zachowywała się tak, jak nigdy - nagle ze spokojnej introwertyczki stała się ekstrawertyczką, picie do rana w klubach, szukanie na siłę orbiterów. Trwało to jakiś czas aż w końcu się zmęczyła i zaczęła brać antydepresanty. Po jakiś dwóch tygodniach przyjmowania leków oznajmiła mi, że: "Jak wzięłam za dużo leków to przypomniała mi się historia z dzieciństwa, gdzie przyjaciel rodziny dotykał mnie w intymne miejsca". Próbowałam jej tą wizję zracjonalizować argumentami typu: - w czasie półsnu a tym bardziej nadużywania substancji mamy różne wizje, które mają się nijak do rzeczywistości, - przechodzisz teraz ciężki okres, ale takimi metodami nie powinnaś uciekać się do zwrócenia na siebie większej uwagi, - to była jej pierwsza wizja tego typu, więc nie miało to pewnie miejsca nigdy. Ówczesna koleżanka przytaknęła a po tygodniu słyszę od jej ojca - "Zabiję tego sk#%wiela". Jasne stało się to, że już o tej całej jej wizji szamańskiej wiedział. Emocje zarówno u jej rodziny jak i jej samej wzięły górę, totalnie na bok odłożyli chłodną krew, która jest najbardziej potrzebna w takich sytuacjach. Nikomu nie wydawało się dziwne, że po ponad 20 latach nagle ktoś sobie przypomina o "złym dotyku". Aby było zabawniej, ludzie z jej otoczenia nie zdawali sobie sprawę z jej nadużywania leków, mimo, że o tym wspominała kiedyś. Łatwo się domyślić, że każdy łyknął jako pewnik jej bajeczki. Przyjaciel rodziny został wygnany ze stada nie znając przyczyny. Na szczęście w całym nieszczęściu w tej całej sytuacji zakończyło się na tym, że już dalej tego nie rozpowiadali, nie szli z tym do sądu itd. Jeszcze podsumuję - akcja #MeToo w obecnej formie wydaje się być sposobem patologicznej "racjonalizacji" swoich wybryków młodości lub wzbudzenia atencji i współczucia otoczenia.
  8. To zadanie by mnie nie oburzało gdyby nie fakt, że: - obecnie definicja uchodźcy została przekształcona dla własnych potrzeb polityków, - jest skonstruowane w taki sposób, że już z z góry jest założone to, że uczeń ma wstawić się za ich przyjmowaniem, Ostatnio też brat pokazał mi piosenkę, której się uczą w szkole, dodał do tego, że jest zniesmaczony. Nie dziwi mnie jego reakcja.
  9. Powiem @MoszeKortuxy, @Hippie, @Quo Vadis? że żodyn z waszych tatuaży mi się nie spodobał, żodyn. Ciężko mi uwierzyć, że ktoś chce sobie tak ciało oszpecić. To szczególnie nie przypadło mi do gustu, kobieta ładną ma nogę a zrobiła w niej sztuczne dziury.
  10. Ostrzegam, żeby niczego nie jeść i nie pić podczas czytania tego bloga. Można wypluć wszystko na monitor Best of: Problem pojawia się, gdy nasze dziecko ma odmienny charakter i osobowość. Zielona matka, kochająca przyrodę, będzie w permanentnym konflikcie z synem zamordystą rozgniatającym nogą mrówki.
  11. Teraz dopiero zauważyłam, że zapomniałam dodać w pierwszym poście, że tłumaczył tekst Olgi Waliajewej z rosyjskiego autor bloga. Masz racje, że autorką jest kobieta.
  12. @Nathan Rothschild ta piosenka pokazuje pewien schemat. Jest bardzo duży odsetek rodziców, który swoje niespełnione ambicje przenoszą na dzieci. Pojawia się duży rozdźwięk między tym, co matka lub ojciec od dziecka wymaga a jak on sam czy sama się zachowuje. Np. matka mówi - "Nie oceniaj pochopnie ludzi" a później syn czy jej córka słyszy jak obgaduje sąsiadów - "Ale sobie samochód kupili - pewnie łapówki przyjmują". Dzieciaki są dobrymi obserwatorami i bardzo szybko wyłapują takie niuanse. Drugą kwestią jest to, że później społeczeństwo lub rodzina próbuje "przytępić" te ich zdolności.
  13. "Poznacie ich po ich owocach". To jest bardzo ważne, bo wiele ktoś może mówić i być wyśmienitym erudytą itd. a słowa mogą czasami nie iść w parze z czynami. Uczenie samodzielności spełnia bardzo ważną rolę w wychowywaniu następnych pokoleń. @Eleanor moim zdaniem funkcję uzupełniającą może spełniać np trener karate.
  14. Jest to bardzo poważny problem o którym należy mówić. Karanie małego dziecka za dane emocje (płacz, krzyk, agresję) wywiera bardzo duże piętno na osobowości. Jeśli jest ktoś zainteresowany pogłębić tą tematykę polecę zapoznanie się np. z tym wątkiem Jeśli ktoś ma jakieś pytania, to śmiało
  15. Jasne... i jak pies Pawłowa nauczy się, że wystarczy zrobić loda lub dać dupki aby zostało jej wszystko wybaczone.
  16. @MoszeKortuxy zgadzam się ze stwierdzeniem, że z całego artykułu wybrzmiewają białorycerskie zapędy itp. Jeśli jednak pominiemy te kwestie to dużo można z tego wynieść.
  17. Zapraszam chętne osoby do zapoznania się z materiałem ze strony - https://michalxl600.blogspot.com Cały blog jest dosyć specyficzny, bo z wieloma rzeczami się zgadzam lub wręcz przeciwnie. Niemniej jednak, ten artykuł jest długi lecz warty przeczytania. "Coraz więcej kobiet powiada, że nie ma normalnych mężczyzn, że wymarli jako klasa. Pozostali tylko leniwi, zniewieściali i w ogóle ,nieciekawi przedstawiciele męskiej płci. Nie zgadzam się z tym - ja znam prawdziwych mężczyzn i w moim świecie jest ich bardzo wielu. Ale mimo wszystko problem wyrodzenia się męskości istnieje i to my same go tworzymy. To my same stwarzamy słabych mężczyzn - my same czynimy ich pasywnymi. Czy myślicie dziś o swoich żeńskich powinnościach? Mówię o tym - w jaki sposób my wychowujemy chłopców bo słaby mężczyzna zaczyna się od jego matki. Pantoflarz, "miłośnik kapci", kanapowiec - wszystko to zaczyna się w dzieciństwie. Mamy, które nawet przez dziesięciolecia podcierają nos chłopcom, mamy, które noszą im posiłki do łóżka, mamy, które chronią swoje dzieciątka przed trudem i przeciążeniem, mamy, które nie puszczają synka na halę sportową ale zapisują na taniec, mamy, które nie dopuszczają ojców do wychowania chłopców, mamy, które starają się radować swoimi syneczkami nie dając im być samodzielnymi. Cóż wy czynicie mamy? Komu macie zamiar "podłożyć świnię"? Kogo okłamujecie? Czy to nie straszne? To jest nasza druga skrajność: Albo gorliwie czynimy mężczyzn z chłopców od urodzenia i zmuszamy ich, aby uzyskali męskie doświadczenie do wieku pięciu lat kiedy to są jeszcze tak mali i podatni na zranienia, że potrzebują wyłącznie miłości albo też do samej starości traktujemy synków jak chłopców. Czego oczekujecie od swojego mężczyzny? Mocy, decyzyjności, odpowiedzialności, odwagi, stabilności? A czego nauczacie swojego syna? Kompromisowości, unikania utarczek, bycia plasycznym - podoba sie to wam? Jak wychowywać chłopców? Relacje matki i syna są zawsze szczególne- to jest wyjątkowa relacja. Ciepłe matczyne uczucia często biorą górę nad rozumem i oto ona już sznuruje jemu buciki, wyciera pupę, karmi łyżeczką ... nawet jeśli syn ma już 5, 6, 7 lat Po co? W jakim celu? Jeśli twój syn ma więcej niż 5 lat to juz jawnie czynisz coś nie tak. "Ależ on jest jeszcze taki malutki, on beze mnie nie da sobie rady, jakże mam nie dbać o swoje maleństwo?". Jest to droga ku degradacji dla twojego syna. Jeśli chcesz aby wyrósł na mężczyznę to zadumaj się i zatrzymaj. Co w ten sposób czynisz? Dawniej chłopców wychowywali ojcowie. A potem po wojnach kiedy to zginęło tak wielu mężczyzn kobiety nie wiedziały co czynić z synem. Najwygodniejszą formą okazało się wychowanie domowego gatunku mężczyzny czy też nawet "mężyka". Zamiast "prawdziwego mężczyzny" pojawił się "mężyk udomowiony". Mamusie ze wszystkich sił czyniły swoich synów "podręcznymi" (wygodnymi). I faktycznie wydawało im się to właściwe aby nieśli swoim mamom zadowolenie. Tym samym pomieszane zostały wszystkie role a po drodze jednocześnie zepsuły one "swoich chłopców". Ostatecznie program "domowego mężyka" jest następujący: czyń to co mówi kobieta, nie denerwuj jej, nie odchodź daleko, nigdzie się nie szwędaj, siedź plackiem na tyłku, bądź posłuszny, nie sprawiaj kłopotów. Co w nim pozostało męskiego? Gdzie jest męska moc, decyzyjność, odwaga, która zawsze przysparza jego kobiecie obaw o niego, przysparza emocjonowania i entuzjazmu spotkania ze zwycięzcą? Gdzie jego pragnienie poznania życia, osiagniecia, gdzie trudności, gdzie charakter? Gdzie jego kierownicza rola, gdzie jego moc i dzika, męska energia? Gdzie to wszystko jest? Czego więc oczekujemy wychodząc za mąż za kolejne pokolenie mężczyzn wychowanych przez kobiety? Jeśli urodził ci się syn to jest to powód aby samej się zmienić i zmienić wyobrażenie o wychowaniu dzieci. A to dlatego, że nie urodziło się tobie po prostu dziecko ale urodził się mały mężczyzna. I albo pozwolisz mu stać się tym kim on jest albo go stłamsisz i zniszczysz - zmienisz w coś w rodzaju kobiety ale takie jakieś dziwne i niezdarne - w "mężyka domowego". Albo wychowasz mężczyznę za którego będzie ci wdzięczna twoja synowa albo przeciwnie - wyhodujesz nie wiadomo kogo z kim będzie musiała się męczyć inna kobieta. Trudności Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nie będzie napotykał na trudności. Jeśli czynisz wszystko za niego, jeśli nie pozostawiasz go samego z przeszkodami, jeśli nie dajesz mu szansy poradzić sobie samemu i się nauczyć, jeśli wszystko samo wpada mu w ręce - łatwo i bez wysiłku, jeśli w jego życiu wszystko dzieje sie samo bez jego uczestnictwa: "zapragnął - otrzymał" to nie przywyka on do trudu. Wyhamujcie mamy swoje pragnienia pomocy synowi! Zostawcie je dla swoich córek, którym jest to potrzebne ( a właśnie je - z jakiegoś powodu- zmuszamy do wykonywania wszystkiego samodzielnie). Niech jego świat będzie polem bitwy - bitwy ze skarpetkami, ze sznurowadłami, z brudnymi talerzami, z trudnymi zadaniami, ze skomplikowanymi technikami walki wręcz gdzie powinien się przyłożyć i postarać aby zwyciężyć - gdzie trzeba włożyć wysiłek i wypracować "smykałkę", gdzie trzeba trenować podejmowanie decyzji. Ojciec Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli u jego boku nie ma mężczyzny. Czego ty możesz nauczyć syna? No szczerze: tylko tego jak być kobietą. Możesz zaszczepić mu wrażliwość, empatię, uczuciowość.... to dobre ale czy to uczyni go mężczyzną? Gdy on już jest mężczyzną to potrzebuje również rozwinięcia empatii - żona potem za to podziękuje. Lecz jeśli w nim nie ma nic męskiego poza ciałem? Gdzie ma brać przykład męskiego zachowania? Skąd ma brać wzór, który mu pokaże, że jego odczucia i pragnienia są normalne i naturalne? Gdy chłopcy się biją to mamy zazwyczaj wpadaja w panikę i wydaje im się to horrorem. Długo będą opowiadać swoim synom, że to nienormalne ale ojcowie to zrozumieją i będą w stanie uświadomić synom, że to jak najbardziej naturalne. Najważniejsza jest przyczyna bójki - czy powód jest wart takich właśnie rozwiązań czy też da się to prościej i łagodniej. Zrozumcie mamy, że bójka jest dla chłopców normalną sprawą. Jest to męski sposób rozwiązywania problemów - bitwa z kimś kto obraża, bitwa z rabusiem czy też z przeciwnościami. My nie jesteśmy w stanie nauczyć tego synów. Nie jesteśmy w stanie pojąc duszy swoich synów ponieważ same zbudowane jesteśmy inaczej. Oni mają inne potrzeby i inną specyfikę. Mama jest w stanie wychować syna tylko na maleńkiego pazia, który przytrzymuje poły jej królewskiego płaszcza- a bardzo wygodnie jest rozkoszować się tym światem poprzez swojego syna. My nie jesteśmy w stanie dogadać się z nim na temat tego co jest dla niego najwłaściwsze. Wszystko to co dla nich lecznicze - dla nas bywa odrzucające - naklejamy na to etykietkę "złe", "niewłaściwe". Jak oni w takim razie staną się mężczyznami? Niechże oni mają swoje męskie hobby, męskie zajęcia i rozmowy. Im więcej męskiego tym lepiej. Wyprawy, sport, budowanie, przygody, samochody, technika, sporty walki, miecze i pistolety ... Dajcie ojcom dostęp do synów i dajcie synom dostęp do ojców, dajcie im i innych mężczyzn - im więcej tym lepiej - dziadkowie, wujkowie, bracia, nauczyciele, przyjaciele, trenerzy. Niech ich męski świat będzie wypełniony mężczyznami - może i nieidealnymi ale mężczyznami będącymi w stanie ich zrozumieć i nakierować. Kobieta nigdy nie będzie w stanie wychować syna na mężczyznę a wyłącznie na "mężyka udomowionego". Macie dobre zamiary i pełne miłości ale komu to przyniesie jakąkolwiek korzyść? Wolność Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nie będzie miał dostatecznej wolności, jeśli nie będzie miał możliwości wejść wszędzie i dotknąć wszystkiego - czasem nawet z ryzykiem dla życia i zdrowia. Taka jest męska natura - pioniera, odkrywcy i badacza, bohatera opowieści przygodowej. Jeśli musi siędzieć "równo na tyłku" a w jego wnętrzu buzuje pragnienie badacza to co ma czynić? Najczęściej zabija w sobie tego wędrowca i odkrywcę - "kowboja" i wszystkie inne "niebezpieczne" osobowości. Wszystko po to aby nie niepokoić mamy - aby nie szargać jej nerwów a w przyszłosci i nerwów żony. "Jakie tam narty zjazdowe? Żona jest przeciwna. Jaki tam spadochron? Żona tego nie wytrzyma." Niech jego życie będzie poszukiwaniem przygody z wielką wewnętrzną swobodą. Jak najwięcej aktywnych gier i zabaw, sportu, ryzykownych przedsięwzięć. Przy okazji: ty tutaj nie jesteś potrzebna, niech oni to wszystko poznają wraz z ojcem. Będzie to pożyteczne dla nich obu. A skoro o tym - jest to odpowiedź na pytanie: "co czynić jeśli tato sam jest mężykiem domowym? W jaki sposób nauczy on cokolwiek syna?" Tak jak my same uleczymy się z pomocą naszych córek tak i ojcowie są w stanie dojrzeć i dorosnąć poprzez relacje z synami. Ale ich relacja powinna być przede wszystkim wolna od ingerencji kobiet - wolna i pełna przygód, wrażeń oraz nowych doświadczeń - wspólnych męskich doświadczeń, doświadczeń wybranych nie przez ciebie a przez nich ( wysłanie obydwu -ojca z synem- by weszli na drzewo się nie liczy). Decyzje Chłopiec nie stanie się mężczyzną jeśli nie nauczy sie podejmować decyzji, czynić wyborów i nieść za nie odpowiedzialności. Jeśli ty dokonujesz za niego wszelkich wyborów - zawsze ubezpieczasz, podpowiadasz prawidłowe rozwiązania to dziś uczyni on tak jak ty mówisz i otrzyma dobry rezultat. Ale co się stanie gdy ciebie przy nim nie będzie? Jaką decyzję będzie w stanie podjąć on sam? Czy rozumie następstwa? Czy jest zaznajomiony z odpowiedzialnością? Kto w ogóle w jego świecie niesie odpowiedzialność za niego samego? Znowu ty? Niech on sam decyduje i wybiera. Niech eksperymentuje z wyborami i uczy się przyjmować ich następstwa. Jeśli nie odrobił zadania domowego to dostał ocenę "niedostateczną". Jeśli nie umył swojego talerza to nie ma z czego jeść - wszyscy jedzą a on myje talerz. Jeśli nie odniósł swoich spodni do kosza z rzeczami do prania to chodzi w brudnych albo siedzi w domu - itd. Niech wybiera czym się ma zajmować - ile, kiedy i jak. Niech sam wybiera jaką książkę czytać, w co się bawić, co rysować i jak, z kim się przyjaźnić, jaką bajkę oglądnąć, jakie pełnić w domu obowiązki itd. Im więcej decyzji może podjąć samodzielnie tym lepiej. Daj mu tę praktykę wraz z niepowodzeniami i zwycięstwami aby w dorosłym życiu nie bał się błędów i niepowodzeń mając duże doświadczenie pracy z nimi. Przewodzenie Chłopiec nie stanie się mężczyzną jeśli nie będzie miał możliwości bycia liderem, dominowania, konkurowania. Z kim on to wszystko przepracuje jeśli go wychowuje kobieta? Jak można konkurować z mamą? W czym? A jak tu nad nią dominować kiedy ona nawet swojemu mężowi nie daje tej możliwości? Przy tym aby kobieta u boku mężczyzny była szczęśliwa to w jego wnętrzu musi istnieć stan - poczucie posiadania tej kobiety. "Jesteś moja" - takie przesłanie z męskich oczu powinno uspokoić kobiece serce. Wiele kobiet przez całe życie poszukuje tego i oczekuje. Ale jak chłopiec ma się tego nauczyć od swojej matki? -nijak. Nauczyć się może wyłącznie podporządkowania i tłumienia w sobie przywódcy. Obowiązki Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nie ma obowiązków - jeśli ma wszystko podane pod nos i nic nie musi czynić, gdy karmisz go łyżeczką i wykonujesz za niego zadania domowe, jeśli nie wie skąd w szafie pojawiają się czyste koszulki, jeśli nie wie z której strony otworzyć lodówkę. Zauważ, że u dziewczynek obowiązki pojawiają się stosunkowo wcześnie pomimo tego, że można by im dać czas odpocząć bo przecież całe dorosłe życie będą prać, gotować i ubierać. Chłopcu także nie zaszkodzi umiejętność obsłużenia się samemu we wszystkim - jego późniejsza żona podziękuje ci za to. Pomoc Chłopiec nigdy nie stanie się mężczyzną jeśli nikomu nie jest potrzebna jego pomoc. Jeśli mama ciągle "wszystko sama" a synka ochrania to jaki sens ma stawanie się mężczyzną? Mężczyzna to ten, który jest potrzebny - ten, którego pomocy potrzebują, który może przejawić wszelkie swoje najlepsze cechy - "przeskoczyć samego siebie" dla ukochanej kobiety. To jest to co jako mama możesz. Proś go o pomoc - jak najczęściej, cały czas. Poproś by pomógł nieść torby, poproś by pobawił się z bratem lub siostrą, poproś by wyniósł śmieci, obrał ziemniaki i pomógł w pracy. Proś o pomoc w dowolnej sytuacji. Nie oceniaj przedwcześnie jego siły sądząc, że nie da rady. Jeśli tak będziesz myśleć to faktycznie nie da rady i nawet nie spróbuje - wyczuje brak zaufania. Przywykłaś by sama jemu cały czas pomagać - starczy tego. Zatrzymaj się, dodaj mu pewności, że na pewno sam sobie poradzi i niech próbuje. Niech się trenuje - zamieniajcie sie rolami. To nie ty jemu pomagasz ale on tobie. Pomaga we wszystkim - jest twoim pomocnikiem, obrońcą, bohaterem i rycerzem. Wierz w niego Wierz w niego - wierz częściej a mniej sie troskaj. Troskę zostaw dla córek a chłopca uczynisz mężczyzną wierząc w niego. "Dasz sobie radę, jesteś silny, jesteś mężczyzną, kto da radę jeśli nie ty?, jesteś dorosły, jesteś jak tato, jesteś prawdziwym mężczyzną!" Niedawno nasz średni syn mi powiedział: "mamo, ja ci pomagam i dlatego jestem już jak tato - prawdziwym mężczyzną!" Ten mężczyzna nie umie jeszcze wypowiedzieć niektórych liter ale ma rację - jest już mężczyzną. Zbudowany jest zupełnie inaczej i zupełnie inaczej funkcjonuje. A ponieważ ja nic z tego nie rozumiem to sie tam nie pcham aby niczego nie napsuć. On póki co ma 4 lata i jeszcze troszeczkę jest "moim chłopcem" ale w głębi "mojego chłopca" już dorasta "prawdziwy mężczyzna" i jest tego mężczyzny coraz więcej. Już niebawem ten mężczyzna wyprze z niego chłopca. Mi pozostanie tylko przyjąć ten fakt i nie odwracać tego procesu - nie uważać go za miłego, zabawnego, słodkiego lecz za odważnego, decyzyjnego i zdolnego.... Daj synowi wyrosnąć na mężczyznę, daj mu wolność bycia tym kim on jest. Chcesz żeby stał się mężczyzna? A więc wychowuj sama siebie - ucz się nie komenderować nim, nie tłumić go, nie ograniczać. Ucz sie pracować ze swoimi lękami i obawami - to są twoje emocje i chłopiec nie ma nic do tego. Ucz się być kobietą i oddawać mu lejce -nawet jeśli ma zaledwie 5 albo 6 lat. Ucz się podporządkowywać, ucz się przyjmować i wierzyć. Ucz się nie karać go fizycznie i nie łamać w ten sposób jego psychiki -ucz się karać po kobiecemu poprzez odsunięcie. To jest o wiele trudniejsze aniżeli czynienie z chłopca "mężyka". Ze swojej wielkiej miłości do synów powinnyśmy uczyć się być z nimi ostrzejsze i bardziej wymagające. Z miłości i troski o ich przyszłość musimy częściej prosić ich o pomoc, obciążać fizycznymi pracami. Z miłości do synów powinnyśmy otoczyć ich mężczyznami i usunąć się z najbliższego otoczenia pozostając w polu widzenia. Obejmuj i całuj główkę przed snem ale za dnia trzymaj się sama na wodzy i nie "ciućkaj" się z chłopcami. "Ciuckaj" się z dziewczynkami - z kim jak z kim ale z nimi tego nigdy nie za wiele. Albo też przygotuj się na to, że twój syn stanie się pół- mężczyzną w oczach przyszłej synowej. To będzie twoja odpowiedzialność - twoja cena za własną słabość - nieumiejętność pozwolenia synowi stania się tym kim się urodził czyli mężczyzną."
  18. Na mojej czarnej liście znajduje się: - Romeo i Julia - Dirty dancing - wszystkie filmy w których gra Hugh Grant - Titanic
  19. Mózg zamienia się w musk gdy emocje zapanują nad faktami i racjonalnym myśleniem. Z moich obserwacji wynika, że lepiej nie stawiać kobiet na stanowiskach decyzyjnych, raczej bardziej odnajdą się w takich miejscach, gdzie wykonywanie czynności jest powtarzalne. Przyznanie się do winy to umiejętność nabyta, a nabywanie umiejętności często leży w sprzeczności z "wizją" rozwoju u kobiet Brawa dla kuzyna, że miał cierpliwość aby 3 godziny tłumaczyć jej proste zagadnienie logiczne. Ja bym po 10 minutach sobie pewnie odpuściła i machnęła ręką.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.