Skocz do zawartości

Szkaradny

Starszy Użytkownik
  • Postów

    302
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Szkaradny

  1. Odkopuję temat. Sporo czasu minęło, można było zarobić i można było stracić? Każdy jednak na pewno bogatszy o 2 lata doświadczenia . Co myślicie obecnie o kryptowalutach? Wydaje się, że jest czas na zakupy, jest?
  2. Może przedstawię szerszy kontekst: Rok temu w grudniu podjąłem decyzję o zmianie pracy (pracowałem w administracja) => zacząłem cisnąć JS z planem 9-mcy samoszkolenia i we wrześniu 2018 miałem zacząć szukać pracy. Po drodze pojawiła się koncepcja brania udziału w rekrutacjach. Zainspirował mnie napisany przez Jane guide: https://www.fullstackinterviewing.com/2018/02/02/the-ultimate-guide-to-kicking-ass-on-take-home-coding-challenges.html Chodziło o podejmowanie tasków rekrutacyjnych. Wysłałem kilka cv zacząłem urealniać ten plan, brać udział w rekrutacjach, rozmowach itp. Do dodatkowo motywowało do pracy i dało odniesienie do realnego rynku. W końcu wzieli mnie do startupa, rzuciłem starą pracę i już nie było odwrotu :) Sturtup się rozpadł po kilku miesiącach ale szybko znalazłem poważniejszą firmę, gdzie istotny był angielski - to mi pomogło, bo znam niemało programistów, którzy mają słaby angielski - a przynajmniej tak uważają i nawet nie startuja do takich firm. Dla mnie to idealne połączenie żeby w pracy wykorzystywać inglisha, choć poziom mam raczej przeciętny. I w sumie znalazłem robotę wcześniej niż planowałem. Mieszkam w mieście > 300tys. Koszty samoszkolenia jakieś 1400zł - głównie kursy online, książki. It's up to you!
  3. Odpowiedź brzmi: - Wystarczy - Nie wystarczy Wybierz sobie. Nie zawracaj sobie głowy za dużo takimi kwestiami. Znajdziesz sporo przykładów i argumentów na poparcie obu odpowiedzi i dalej będziesz w tym samym miejscu. To czy wystarczy sprawdź sam. Jesli mogę coś sugerować to: Ja 40+ , od czerwca JS dev po 6 miesiącach samoszkolenia. Obecnie druga praca i jest git. Uważaj na marzenia bo się spełniają. Powodzenia
  4. Nie napisałeś tego bez powodu, więc powiem co myślę. Jaki jest Twój cel? Praca na stabilnym wygodnym stanowisku? Bezstresowa? Czy rozwój swoich umiejętności i zrobienie z nich źródła finansowania życia? A może jest jeszcze w tym coś z pasji? Jeśli naprawdę chcesz programować to wymienione czynniki (typu nieadekwatne stanowisko, korposzczur, umowa) nie powinny sabotować Twoich wysiłków zorientowanych na strategiczne cele (sam siebie sabotujesz). Tego typu rzeczy będą zawsze i nie będziesz miał nad nimi kontroli, nikt Ci nie da gwarancji na sukces. Nie generuj rzeczy, które przeszkadzają, a jak już naprawdę to od Ciebie nie zależy, to nie poświęcaj im tyle uwagi. Więc zajmuj się tym na co masz wpływ (decyzje muszę mieć wspólny mianownik => TWOJ_INTERES dowiedz się co nim jest ). Pomyśl o tym w szerszym kontekście niż tylko zawodowy, w całym swoim kontekście global Jak uznasz to za kompatybilne to będziesz to rozwijać, racja? @viko Cytuję: "Zobaczymy jak to wyjdzie, ale powoli tracę nadzieję, że się uda. " Jacy my? Jest tam was wielu? Ty? i kto? ...ego? Gadacie ze sobą? Czy ono gada, a ty się dostosowujesz? Czy może myślisz, że kogoś jeszcze to obchodzi? Zależy Ci, żeby komuś jeszcze na tym zależało? Chcesz kibiców? Jaką nadzieję? To Twoja decyzja! Nic się nie uda! Albo to zrobisz, albo nie. Popełnianie błędów to jedyna droga do nauki przez własne doświadczenie. Jeśli ich nie popełniasz to znaczy, że robisz dobrze to co już umiesz, nic się nowego nie uczysz i oznacza to że chyba jesteś doskonały, więc i szczęśliwy musisz być w chooj . Dobra koniec tych mądrości, jak nie mam racji - to ok. Powodzenia.
  5. Nie mogę sobie odmówić: MISSION COMPLETED! Pracuję jako programista. Szczegóły tutaj: A jak Wam idzie? Szkaradny
  6. Szkaradny

    Moja zmiana pracy

    Pracuję obecnie trzeci miesiąc w nowym miejscu. Najistotniejsze jest to, że zrealizowałem swój plan i osiągnąłem swój cel. Zadania, finanse i ludzie bardzo mi odpowiadają. Moje zadowolenie jest bardzo duże. Chcę przedstawić przebieg wydarzeń, może będzie dla kogoś inspiracją lub impulsem to czegoś Tło wydarzeń: Ja - 40+, Lwia część zawodowego życia na etacie w instytucjach publicznych. Ostatnie stanowisko 10lat takie samo, ta sama ciepła posadka. Niby ok, ale NIE!. Efekt - wypalenie zawodowe, frustracje i życie w męczącym zapętlonym myślotoku z pełnym spektrum negatywnych myśli i przekonań oraz tęsknocie za zmianą, za ""moim czasem i miejscem". W połączeniu z kryzysem w związku zrobiło się nie wesoło a nawet strasznie. Konieczne kroki: Ogarnianie Siebie zajęło mi jakiś rok - jest to czas po którym praktycznie nie ma fizycznych, materialnych śladów. Zero generowania czegokolwiek. Mentalny, duchowy i fizyczny trening, poligon i walka .. ze Sobą. Reset. Kwestionowanie przekonań. Wychodzenie z ról, nałogów, ego. Wietrzenie i sprzątanie swojej przestrzeni. Wracanie do Siebie, do tu i teraz. Pierwsze pomysły: Zaplanowałem, że efekty (energię czas) eliminacji szkodliwych dla mnie będę kierował na działania związane z pracą, zmianą kwalifikacji, zarobkowaniem. Tak też powstał ten wątek: Na początku był stopniowy progres, ale i sporo turbulencji i chaosu. Lęku przed nieznanym. Ale i to minęło. Pojawiła się większa swoboda wolność i ochota z odwagą. Plany przestały być fantazją i ideami. Postanowienie: Moment w którym zacząłem systematyczne działania uznaję za moment postanowienia zmiany pracy. To była niewypowiedziana decyzja. To był początek grudnia 2017. Zostawiłem nawet taką deklarację w wątku: Kilka godzin dziennie poświęcałem programowaniu - kursy, książki, spotkania, -- co się da. Poza czasem, zainwestowałem ok. 1400zł (w ciągu pół roku) . Starałem się trzymać naturalne tempo, bez wyścigów i zajeżdżania się, by mieć cały czas przyjemność, którą faktycznie odczuwam, gdy coś zrozumiem, poznam, stworzę. Nie było to baaaardzo trudne, bo to lubię. Pierwotnie zakładałem, że po 9 mieciącach samokształcenia zacznę szukać pracy - czyli wrzesień 2018. W lutym nawet uderzyłem do Braci w wątku: Zerowy odzew, ani spierdalaj ani buhahaha. Guru nie mam do tej pory, ale może jeszcze się znajdzie. Zmiana taktyki: W marcu 2018, w efekcie korespondencji z Jane (autorka quide'a dla osób chcących wejść w IT bez branżowego wykształcenia) postanowiłem ze jej radą - wysyłać CV głównie po to, żeby zaliczyć jakieś interview, procesy rekrutacyjne, robić zadania rekrutacyjne i poznać rynek. Wysłałem koło 7-8 cv. Rekrutacja: marzec - maj - dwa procesy rekrutacyjne - przeszedłem wszystkie etapy (w tym projekty, które robiłem jakieś 60h) i rozmowy z prezesami - niby ok, ale nie pykło. Niestety nawet nie wiem co im się nie spodobało (czy moja robota, czy morda, czy warunki jakie chciałem). No taki prezes nie musi przecież nikomu nic mówić. .... I bardzo dobrze, bo średnio się tam czułem i jakiś smrodek czułem. Jakąś nieufność. nevermind. Finał: Ostatecznie, za trzecim podejściem trafiłem do świeżej firmy, niedużej, która się rozkręca, ale fachowość jest. Rozmowa była przyjemna i mało techniczna, bardziej ogólna - skupiona na tym czy bedzie nam ze sobą dobrze . Umowa: Mimo, że wszystko mi się podobało, to decyzja wcale nie była łatwa. Psychika i ego mocno trzęsło dupą, że to tak NAPRAWDĘ to zrobię!!! Lęki pomieszane z ekscytacją, Bóle głowy, stres, jakieś wymysły, wątpliwości. Ale ni chuja, byłem na to przygotowany i wiedziałem, że takie będą jazdy i szarpania. Trzymałem się swojej decyzji z 2017r. , która już wtedy odmieniła wiele w życiu. Skończyłem z etatem i założyłem DG. Kasa na rękę to 233% tego co miałem. Robię to co lubię. Zawodowo spełniony. W trakcie: Mam już kilka miesięcy w nowym miejscu za sobą więc mogę napisać jakie są odczucia. ... Woda jest głęboka, ale to ok, taka mnie interesuje. Dodatkowo okazało się, że zadania dostaję jak fullstack developer i to jest zajebiste, bo mogę ogarniać tematy które planowałem za rok, dwa. Mam poczucie dobrze wykorzystanego czasu i bycia w odpowiednim miejscu, co neutralizuje stresy i lęki, ułatwia zaangażowanie i odpowiedzialność. Płacą na czas. Istnieje życie koleżeńskie i integracje poza firmą. Nie zdiagnozowałem osób toksycznych lub manipulantów, czy korposzczurów. Uczę się mnóstwo nowych rzeczy, technologie na czasie, bez grzebania w archeo. Prowadzę działalność więc też to mnie stymuluje do samodzielności i myślenia o przyszłości. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w dążeniu do celu. Szkaradny P.S. I jeszcze jedno - nikt nie wiedział o moich planach (poza forum) oraz nikt nie miał żadnego bezpośredniego wpływu na plany i decyzje. Żadnych porad, konsultacji, rozmywania odpowiedzialności. To dla mnie bardzo istotne w tym wszystkim
  7. 15 i 16 miesiąc: x- picie, O - zero alko I miesiąc: OXXXXOOOOXXXOXXOOXXXOOOOOOOO X 12/28 17 piw 2,0 l wódy II miesiąc: OOOOOOOOOXOXOXXOOOOOOOOXOOXX X 7/28 20 piw 250ml wódy III miesiąc: OXOXXOXXOOOOOOOOXXXXOOOOOOOO X 9/28 20 piw 1500ml wina IV miesiąc: OOXXXOOOOOOXXXOXXOOOXXXXXOXO X 14/28 39 piw litra wódy V miesiąc: OOXXOOOOOOXOXXOOXXXOXXOOOOOO X 10/28 20 piw 2,2 litra wódy VI miesiąc: OOXXXOOXOXXXOOOOOXXXXOOOOOOO X 11/28 23 piwa 0,9 litra wódy VII miesiąc: OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 0/28 ZERO ALKO VIII miesiąc: OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 0/28 ZERO ALKO IX miesiąc: OOOOOOOOOOOOOOOOOOXXOOOOOOOO X 2/28 1,5 piwa X miesiąc: OOOOOXOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 1/28 szklanka szampana XI miesiąc: OOOOOOOOOOOOOXOOOOOOOOOOOOOO X 1/28 kieliszek czegoś XII miesiąc: OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 0/28 ZERO ALKO XIII miesiąc OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 0/28 ZERO ALKO XIV miesiąc OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 0/28 ZERO ALKO XV miesiąc OOOOOOOOOOOOOOOXOOOOOOOOOOOO X 1/28 4 browary XVI miesiąc OOOOOOOOOOOOOOOOOXOOOOOOOOOO X 1/28 4 browary Trochę mnie nie było. Dorzucam kolejne dwa miesiące do podsumowań. Praktycznie identyczne w alko wyczynach. Miałem dwa wyjścia (z nowymi kolegami z nowej pracy, i starym kumplem na plenerowy koncert. Było piwko i tyle, może nie potrzebnie, może potrzebnie. Jakieś nowe smaki zaliczyłem, bo piłem jakieś rzemieślnicze produkcje, a narobiło się teraz tego dużo, ale jakiegoś wielkiego zachwytu nie doświadczyłem. Może dlatego, że to dalej tylko ... alko. Nie wiem, nie komentuję już ...idę dalej.
  8. Szkaradny

    Wzorzec ojca cz. II

    Dziś będzie mało blogowo, bo cały przekaz będzie oparty fragment z książki "Droga do bliskości" - Pia Mellody. Nie moje, ale bardzo dla mnie ważne i konkretne informacje, które dały mi zrozumienie i kompas dla Siebie i metodykę dla wychowania moich dzieci. Myślę, że przyda się innym, którym brakuje tzw. rozeznania co jest dla dziecka dobre a co złe. Do rzeczy. Wychowanie to niełatwe zadanie i trudno o złoty przepis. Na ogół kończy się "produkcją" tak samo wybrakowanego egzemplarza jak my sami jesteśmy. Tropiąc własne "wybrakowanie" trafiłem na w/w książkę. Było to prawie trzy lata temu i zostało przeze mnie przetestowane. Jest tego bardzo mało (5 cech) i łatwo to ogarnąć i stosować. Ustawiamy swoje ojcowskie radary na najważniejsze obszary. "Dojrzały, szanujący siebie rodzic potrafi tak pokierować dzieckiem. aby nauczyło się ono wyrażać wszystkie te cechy i rozwijać je w sobie." Owocem takiego wychowania jest umiejętność wytyczania granic, przekazywania prawdy o sobie, własnych uczuciach i myślach, odbiór innych w zgodzie z tym, co w naszym sercu i umyśle uważamy za prawdziwe. Obszary wsparcia dziecka: WRAŻLIWOŚĆ WRODZONY ZDROWY ROZSĄDEK Czyli innymi słowy dana nam przy narodzinach umiejętność rozpoznawania prawdy. Wszystkie dzieci mają w sobie to ziarno rozsądku. Ich umysły, właściwie stylmulowane uczą się odróżniać prawdę od fałszu, informacje istotne od nieistotnych, sukces od porażki. ZALEŻNOŚĆ Początkowo dziecko jest we wszystkim zależne od rodziców, nie przeżyłoby bez ich opieki. Rodzice zaspokajają wszystkie potrzeby dziecka i zapewniają mu dobre samopoczucie. Stopniowo jednak rodzice uczą dziecko samodzielności. Dziecko opanowuje nowe umiejętności, rodzice przenoszą odpowiedzialność za wykonanie nowych zadań, nie rezygnując jednak ze stałego nadzoru. W ten sposób uczy się ono samodzielności, a jednocześnie utrwala w sobie przekonanie, że nie ma nic złego ani wstydliwego w proszeniu o pomoc. Wie, że bez poczucia winy może szukać w innych oparcia i że je otrzyma. Kolejne kroki w samodzielności są fundamentami w budowaniu poczucia własnej wartości, odpowiedzialności w kontaktach z innymi (współpraca, słowność, konsekwencja). Istotne: nie zawstydzać i nie ganić gdy potrzebuje wsparcia i pomocy. I dalej : nie wymagać od dziecka zbyt wiele by nie miało wrażenia, że musi opiekować się bliskimi i brać za nich odpowiedzialność (co w dorosłym życiu może skutkować efektami narcystycznymi, urojeniami wielkościowymi, postawami typu "superbohater, wybawca, ratownik" itd.) Wykorzystywane w ten sposób dziecko uczy się, że jego obowiązkiem jest zaspokajanie potrzeb innych. Opiekowanie się rodzicami pozbawia je energii i sprawia, że traci zdolność zaspokajania własnych potrzeb. Dziecko uczy się, że związek z drugą osobą jest czymś męczącym. W konsekwencji negując własne potrzeby, sprawiają że ich partnerzy nie mogą być współzależni: uniemożliwiają im dawanie i branie. Jeśli rodzice są niedojrzali i nie potrafią poradzić sobie z zależnością swojego dziecka, odwracają się od niego i przestają się nim zajmować lub zapewniają mu jedynie minimalną opiekę. Są zajęci własnymi sprawami: interesy, sport, plotki, seks lub rozmaite nałogi. W dziecku utrwala się przekonanie, że nie jest godne opieki. Co ciekawe, takie dziecko przenosi odpowiedzialność za zaniedbania rodzica na siebie, obwinia się, ale tym samym redukuje strach poprzez złudne poczucie kontroli nad całą sytuacją. W dorosłym życiu będzie zależne od innych, nie wierząc w swoją siłę i wartość, będzie szukać wsparcia i pomocy w drugim człowieku, ale ostatecznie będzie odbierane przez innych jako ktoś o zbyt wygórowanych oczekiwaniach i irracjonalnych potrzebach. W efekcie ludzie będą się odsuwać od takiej osoby. ZDROWA NIEDOJRZAŁOŚĆ WYBUJAŁA ENERGIA Cecha dziecka, która często spotyka się z agresją rodzica. Zestresowany, egocentryczny rodzic, zirytowany nadmierną energią i ciekawością dziecka, będzie je zawstydzać i kazać być mu cicho. ("Uspokój się!"). Dziecko uczy się wtedy, że jego energia i ciekawość to coś nagannego. Dziecko hamuje swoje naturalne zachowanie i przestaje być sobą, chce uniknąć kary za krzywdzenie rodzica. Ponieważ natura domaga się swego, dziecko zaczyna się ukrywać ze swoimi potrzebami przed potępiającym rodzicem. Dodatkowo z czasem buduje "doskonałą wersje siebie" dla rodzica i jego zadowolenia. Z czasem dziecko może w ogóle zapomnieć o Sobie i utracić kontakt ze swoimi potrzebami, ciągle dostosowując się do oczekiwać najważniejszych osób. Jak powinno być: Należy doceniać wartość energii i ciekawość dziecka. Należy jednak uczyć je i tłumaczyć im, że w pewnych sytuacjach ich zachowanie może być męczące dla innych i naruszać ich granice. Akceptujemy rozpierającą energię i tworzymy okoliczności i warunki by mogła swobodnie się uwalniać. Nie potępiamy i nie karzemy za nią. Tłumaczymy jak może wpływać na innych i uświadamiamy dzieciom na czym polegają zdrowe relacje (uwzględniające granice), co pozwala dzieciom rozwijać świadomość własnego 'ja' w związkach z innymi ludźmi.
  9. Gdzie najlepiej kupić złoto i sprzedać ? ?? Kiedyś spokojnie kupowałem na Allegro złote monety, teraz lipa.
  10. Nie nie doczytalem jeszcze, rzadziej je widzę na aukcjach.
  11. Wiele wyjaśnia. Ten wdrukowany w Ciebie "obowiązek" jest problemem, bo zabrał Ci dzieciństwo, lata dojrzewania bez męskiego wsparcia i wzorca. Wziąłeś to, bo nie było innego wyjścia (oczywiście były, ale sprzeczne z wpojonymi wartościami i przekonaniami, więc nawet nie myślałeś "w tamtą stronę"). Schemat przez lata się utrwalił i każdy odgrywa swoją rolę. Jak się zorientowałeś kiepsko na tym wychodzisz, wiele inwestujesz a potem nic z tego nie masz. Wszyscy już są dorośli, odpowiedzialni za swój los i dobrostan. Za Twój stan odpowiedzialny jesteś Ty. Uważam, że największy problem dla Ciebie to nauczyć się identyfikować, wyrażać i zaspokajać swoje potrzeby. Stawiać SIEBIE na pierwszym miejscu. Przestać w kółko liczyć, że ktoś Cię doceni, ktoś zmieni schemat, że ktoś powie "prawdę" i nastaną nowe czasy. Porzuć te nadzieje i zostaw ludzi z ich racjami i "prawdami". Każdy je generuje, żeby bronić tego co stworzył w swojej głowie. Podobnie i Ty postępujesz : masz swoje "powinienem", "wypada", "żeby nie było awantury", "matka woli/mówi". @viko Jak najczęściej pytaj się SIEBIE - "Co jest dla mnie dobre?" - przy każdej okazji ... złap kontakt ze SOBĄ i swoimi olanymi potrzebami, dowiedz się czego Ci trzeba. Jabłko czy gruszka? Niebieski czy zielony? Słone czy słodkie? Kiedy? Gdzie? Kto? - Każde pytanie poprzedź kluczowym "Co jest dla mnie dobre?" - Jak nie będziesz wiedział to luz nie musisz nic robić, nie ma przymusu. Z tą "ludożerką" dookoła możesz wygrać tylko przestając dostarczać im swojej energii i uwagi. Nikogo nie nawracaj i nie zmieniaj, nie oczekuj od innych, zero żalu. Uwaga = energia. Uwagę kieruj na SIEBIE. P.S. Pomożesz tak nie tylko SOBIE
  12. @Lethys Wyobrażam sobie, że możesz mieć niezły bigos w głowie. Z jednej strony strach przed "prawdą" (wynikającą z podejrzeń i pewnych obserwacji, które wpisują się w schemat i prawa, które na forum uznajemy za powszechną regułę). Umysł świruje w takich sytuacjach i w poplątaniu z emocjami - wypluwa mało obiektywny wynik. Z drugiej strony brak twardych dowodów + mechanizm zaprzeczenia (bo w końcu to matka i wolałbyś by to co podejrzewasz nie stało się prawdą). Trudno coś radzić, bo "zbieranie dowodów" zakłada, że dowody są .... tylko w przyszłości Naprawdę znalazłeś się w potrzasku, ale jeśli miałbym coś doradzić to zdystansowanie się do tematu i zajęcie się swoimi sprawami. Przypomniała mi się taka scena/wątek z American Beauty - tam facet bał się i nienawidził pedałów (sam był) i tak go to jechało, że przekształcał rzeczywistość do tego stopnia, że zrobił ze swojego syna pedała. Zobaczył co chciał. Ota ta scena. Oczywiście to tylko film. Ale zwróć uwagę na to jak nasz umysł jest wybiórczy i udowadnia naszą "rację". To Ego broni tego co stworzyło. To początek fobii, paranoi i ogólnego pomieszania. Czasem sprawy wyjaśniają się same i odpowiedz przychodzi sama jak nie "pomagamy" jej. Heh, w tym samym filmie główny bohater Lester - o romansie swojej żony dowiaduje się zupełnie przypadkiem. Teraz możesz czuć się mocno nieprzyjemnie i chcesz jak najszybciej znaleść odpowiedz na dręczące pytania - chcesz dobrze, ale czasem to się źle kończy. Bądź ostrożny - już Bracia o utracie nóg na tym polu minowym wspominali Z własnego doświadczenia: Jak miałem tyle lat co Ty, mój ojciec dostał jakiegoś ataku zazdrości. Dla mnie to był jakiś absurd wyssany z palca (matka siedziała zawsze w domu na odludziu i nigdy jej i wogóle nie było nic co mogło dać takie podejrzenia). Ale on ześwirował, odpaliły się jakieś urazy z przeszłości, jego alkoholizm i cieżkie czasy, bo zostali sami, bo dzieci wyfrunęły z gniazda. Uwagę skupił na matce i szukał dowodów jej miłości, a ona była na to wkurwiona i niedostąpna. Może go nie kochała, ale też nie kochała nikogo innego, ani nie szukała tego. Było im obojgu ciężko gdy zostali w tym małżeństwie sami, bez dzieciaków. Jazdę robił żenującą. Ona w końcu uciekła i przyjechała do mnie na kilka nocy (jakiś tam pretekst, bo dopiero później się dowiedziałem o co chodzi). Oczywiście on utrzymywał, że się puściła. No to było słabe. Niejeden już ześwirował i doszukał się zdrady - bo sam od początku w to wierzył. Niska samoocena, postawa ofiary i klaruje się myśl "musi mieć kogoś". Z czasem życzenie podświadomości spełnia się. Nikt tu na forum nie wie co tak naprawdę widziałeś, jakie różnice w zachowaniu się pojawiły i jak je "ubarwiłeś" swoją interpretacją. Nie brudź sobie rąk - poczekaj aż trup wroga sam przypłynie. Spokojnie obserwuj z otwartym umysłem.
  13. Szkaradny

    Anita o narcyzmie

    O narcyzmie relacji opowiada Anita - autorka kanału resharmiica. Dla osób w takich relacjach w 15:56 Anita mówi jak skorzystać z tego przykrego faktu, że odkryliśmy iż w takiej relacji się znajdujemy
  14. Szkaradny

    Moi Guru z 2017

    Cały rok 2017 poświęciłem na autorefleksje, na wyjście z matrixa wewnętrznego i zewnętrznego. Odpuściłem wszystkie inne cele, skupiłem się na Sobie i szukaniu odpowiedzi "dlaczego życie przyparło mnie do gleby?". 2016 był ciężkim rokiem, spiętrzyły się lata zaniedbań Siebie, wypartych emocji, potrzeb. Był rokiem bolesnym, pełnym strachu, obaw, braku energii, chaosu, depresji, prób i porażek, wstydu, złości, winy i autodestrukcji. W 2017 wszystko zaczęło się zmieniać i układać. Głównie w wyniku dużej determinacji w szukaniu metod i wiedzy jak ogarnąć ten bajzel. Dziś chcę przedstawić Wam kilku gości, samców, którzy znacząco wpłynęli na odbudowanie Siebie. Niech to będzie skromne podziękowanie dla nich i być może pomocna inspiracja dla niektórych Braci. Dorobek tych ludzi jest bardzo bogaty, więc przedstawione przykładowe filmy potraktujcie jako "zajawki". Lecimy: DAVID R. HAWKINS Tematy: świadomość, emocje, ego. Na YT jest go bardzo mało, ale jego książki to prawdziwa MOC ! Poziomy świadomości, Technika uwalniania, Przywracanie zdrowia, Siła czy Moc. ECKHART TOLLE Duchowy, głęboki głęboki wgląd w Istnienie. Nie ma co reklamować. Materiałów jest mnóstwo, książek kilka (en i pl). Tematy do kontemplacji i przebudzenia. Pogłębienie kontaktu ze Sobą i rzeczywistością. Akceptacja LEO GURA Autor kanału Actualized.org. Studnia wiedzy bez dna. Najlepsza część treści na YT. Źródlo tematów do przemyśleń i pomoc do zrozumienia pewnych schematów. Konkretne wskazówki. Ułożone, logiczne i ciekawe. Leo przerobił chyba wszystko co się da Cokolwiek Cię gryzie Leo Ci to wyklaruje JORDAN PETERSON Psycholog, który zaczął cisnąć swoją wiedzę w sieć. Pierwszy raz zetknąłem się z nim na stronie: highexistence.com . Warto poczytać i posłuchać. Często porusza temat płci i ich różnic. Najpoplarniejsza książka to : 12 Rules for Life: An Antidote to Chaos. Mała próbka - Don't Be The Nice Guy JOE DISPENZA Upraszczając jego wywody - myśli mają moc kreacji. Wyjaśnia to w swoich książkach i wykładach. DAMIAN Projekt Find Yourself Może powinien być na początku, bo na niego trafiłem na początku poszukiwań odpowiedzi. Pamiętam jego początki jeszcze w 2016 r. - Filmiki o mechanizmach obronnych ego. Potem sporo mi dały jego filmy o emocjach i uzależnieniach. Damian młody człowiek z taką wiedzą i praktyką - rzadko spotykane. Dorobek o pełnym przekroju tematów. Smacznego życia !
  15. EBOOK - Jak książka jest praktyczna, zawiera kod i potrzebna jest praca z kodem to i tak trzeba siedzieć przy kompie i klepać, aby poczuć jak to działa, eksperymentować. PAPIER - jak chodzi o teorię, bardziej horyzontalne i fundamentalne i uniwersalne kwestie - jak np. książki Roberta C. Martina Siadam w przyjemnym miejscu, w naturalnej scenerii, słońce, ptaszki śpiewają i akapit za akapitem wchłaniam.
  16. @gnukij1 Zasiałeś ziarno, powiedziałeś co myślisz - to wszystko co warto zrobić. Dalsze ratowanie i uświadamianie będzie braniem odpowiedzialności za jego życie. Od potem będzie rozgoryczony, że Ciebie posłuchał, bez względu na drogę którą wybierze - jak @SzejkNaftowy wspomniał. Zwali na Ciebie odpowiedzialność za przyszłe rozczarowania, a dopiero po nastu latach (choć możliwe że nigdy) zacznie rozumieć co się stało i że sam za to odpowiada (za poddanie wpływowi Twojemu lub tej laski, + wdrukowane przekonania). Ziarno zostało zasiane, braterskie napomnienie poszło, może to zrodzi subtelne wątpliwości, może coś się wydarzy, ale on ma sam kręcić sterem.
  17. @Pytonga Jest jak jest! Może być różnie, planuję i działam strategicznie ,na długi dystans, mogę kontrolować tylko siebie (w miarę świadomości). Reszta to działa tak: @Adolf Smutne chwile przeżywasz. Zwątpienie, żal. Z tego co piszesz to źródłem żalu może być dość częste poczucie obowiązku i odpowiedzialności za innych. Stawianie potrzeb innych przed własnymi. Ale co ja będę starego niedźwiedzia naprowadzał Realizuj kamperowy plan. Ja fartem mam takiego starego kampera (fiat ducato), tłucze się to wolno po drodze, ale frajda jest szczególna. Z drugiej strony kamper to też nie lekarstwo, gdzie nie zajedziesz tam dalej jesteś Ty. Mi to się teraz marzy raczej takie auto do nowej pracy :
  18. Kolejna comiesięczna relacja ode mnie: Ostatnie wpisy kilku Braci odczułem jako pewne rozczarowanie moją postawą. Dzięki za doping i sugestie żebym kończył związek i zamykał temat. Powiem szczerze, że te sugestie nie trafiły na żyzny grunt. Powody są dwa: 1. Sytuacja w związku jest obecnie pozbawiona konfliktów i negatywnych emocji. Po ostatniej spinie w połowie kwietnia - zapanował spokój i nikt nikogo nie atakuje, obwinia itp. Rozmawiamy od czasu do czasu i jest to zarówno pozytywne jak i asertywne. Po prostu każdy wyraża co czuje i próbuje tłumaczyć dlaczego. Jak zauważył @Adolf moja żona stara się i sporo zmieniła w swoim postępowaniu. Faktycznie jest pozbawiona mojego wsparcia (w sensie białorycerskiej adoracji i aprobaty, czasu i zainteresowania) a mimo to działa i unika eskalacji spin o bzdury. Niektóre kwestie trzeba co jakiś czas odświeżać, co wymaga mojej reakcji i aktywności, ale wtedy wie czego chcę i jaki mam kierunek - ostatecznie jest to nowy model zachowania i jak pisał @Tornado "sprawdza na ile jest to proces stabilny/chwilowy". Ok, niech sprawdza - wiele tu już napisano o ramie i granicach. Odkąd ja wiem jaką ramę trzymam i wysiłek nie jest tak duży - bo to jest zachowanie uczciwości wobec Siebie, mi na tym zależy dla Siebie i jak jest ta rama to mi też jest dobrze. Ostatnio podjąłem kilka niestandardowych decyzji i że tak powiem wulgarnie - nie pierdoliłem się z nikim - zrobiłem to co chciałem. Zero konsultacji, radzenia się z kimkolwiek. ... Spodobało mi się .. a i okazało się, że nikomu krzywda się nie stała, choć jak ktoś chciał to mógł czuć się olany, ale to już nie moje zmartwienie. Może to są zmiany, a może powiecie że "oko cyklonu", może brak gałęzi, manipulacja itp., itd. - nie chcę wyrokować, ale różnice z tym co było są in plus - tyle. 2. od około pół roku dominujący strumień energii i czasu kieruję na sprawy zawodowe, przekwalifikowanie, naukę, praktykę, zmianę pracy. @azagoth pewnie nie zdaje sobie sprawy jak mocno przyczynił się do działania w tym kierunku, nasza grudniowa rozmowa to był impuls do zawodowych reform. Jestem obecnie na finalnym etapie tego procesu, sprawy potoczyły się dynamicznie i stało się to szybciej niż zakładałem. Kwiecień/maj to seria ważnych działań pod tym kątem. Nie mam przestrzeni na rozkminy nad związkiem i rozwodem itd. Chcę dobrze zamknąć długoletni (11lat) zawodowy etap i jeszcze lepiej zacząć w nowym projekcie. Wszystko mi się zgadza - robota, kasa, ludzie -- zmieniam kurs i się z tego cieszę baaaaardzo! W tym kontekście kwestie związkowe stały się jeszcze mniej absorbujące i istotne, a moje zdecydowanie i pewność tego co chcę ukróca "mielenie" tematu "naprawy związku". Ogólnie ja związku nie naprawiam, nie ratuję. Szczerze nabrałem dużej awersji do postaw ratownika i troski o sprawy, za które odpowiada ktoś inny (każdy odpowiada za swój nastrój / szczęście). Poznaję i buduję na nowo Siebie, to oczywiście ma wpływ na najbliższe osoby - związek, dzieci - dla każdego mam ramę ale moja osobista rama to podstawa.
  19. 14 miesiąc: x- picie, O - zero alko I miesiąc: OXXXXOOOOXXXOXXOOXXXOOOOOOOO X 12/28 17 piw 2,0 l wódy II miesiąc: OOOOOOOOOXOXOXXOOOOOOOOXOOXX X 7/28 20 piw 250ml wódy III miesiąc: OXOXXOXXOOOOOOOOXXXXOOOOOOOO X 9/28 20 piw 1500ml wina IV miesiąc: OOXXXOOOOOOXXXOXXOOOXXXXXOXO X 14/28 39 piw litra wódy V miesiąc: OOXXOOOOOOXOXXOOXXXOXXOOOOOO X 10/28 20 piw 2,2 litra wódy VI miesiąc: OOXXXOOXOXXXOOOOOXXXXOOOOOOO X 11/28 23 piwa 0,9 litra wódy VII miesiąc: OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 0/28 ZERO ALKO VIII miesiąc: OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 0/28 ZERO ALKO IX miesiąc: OOOOOOOOOOOOOOOOOOXXOOOOOOOO X 2/28 1,5 piwa X miesiąc: OOOOOXOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 1/28 szklanka szampana XI miesiąc: OOOOOOOOOOOOOXOOOOOOOOOOOOOO X 1/28 kieliszek czegoś XII miesiąc: OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 0/28 ZERO ALKO XIII miesiąc OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 0/28 ZERO ALKO XIV miesiąc OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO X 0/28 ZERO ALKO cele: W domu nie pić w ogóle - max 100% Dążyć do całkowitego ograniczenia picia do zera - max 100% Nie picie z loszką - max 100% Bracia! Jest bardzo dobrze. Alko zero. Zero też walki, pokus, zwyczajnie nie ma tematu. Byłem na weselu, urodzinach, kilka spotkań z kolegami - zawsze miło i przyjemnie bez alko. Towarzystwo już przywykło, chętni sobie czasem gadam z osobami ciekawymi co?, jak ? dlaczego? Odpowiadam pół żartem, pół serio - bo nie chcę z tego wielkiego "halo" robić, ani nie krytykować pijących. Temat zwykle dotyczy tych negatywnych stron picia wyłazi u osób, które zauważają u siebie ten problem i chciałyby coś z tym zrobić, ale wiadomo ... na razie zbierają know-how Ja na co dzień o tym nie myślę wcale, bo zwyczajnie chce inaczej spędzić czas i uwagę poświęcam innym przyjemnościom. Szczerze to miałem jedną emocjonalną pokusę, gdy spotkałem kumpla w sklepie i już dwa browarki mu wesoło dzwoniły w sklepowym koszyku, potem poleciał po kolejne dwa (bo stwierdził, że za mało ma) i wtedy przyszła myśl "hmmmm .... mażnaby strzelić jedno zimne, ciekawe bym miał odczucia". Po chwili jednak dotarły inne przemyślenia "Ten koleżka chce ograniczyć picie, marudzi o tym od dłuższego czasu jak to mu nie służy i ogranicza go. Nawet zrywy ma i czasem razem biegamy, ale potem choooj to strzela, bo w "nagrodę" już może wrócić do piwka, a kolejne bieganie za 2 tygodnie pewnie będzie jak znów go przygniecie. Poza tym zanim go spotkałem to nie miałem ochoty i potrzeby, więc teraz dalej zostanę przy swoim" i odciąłem ten symboliczny sznureczek starych odruchów. No i najważniejsze: nowa praca! niecałe pól roku nauki i 3 mce wysyłania cv i mam kontrakt Temat jest życiową decyzją i ważnym zwrotem w moim życiu. Opuszczeniem starych utartych kolein pracy na etacie. To grubsza sprawa zasługująca na oddzielnego posta na blogu. Powodzenia Bracia w Waszych postanowieniach.
  20. Lęk przed konfrontacją, ale skąd to się bierze? Generalnie - z takim podejściem i obawami, że będzie takie niekorzystne rankingowanie - to ja bym tam nie szedł. Wesele to ma być zabawa lub przynajmniej miło spędzony czas. Jak zapowiada się taka szopka to moje dodatkowe aktorzenie byłoby tylko kłamstwem i przykrością dla tej młodej szczęśliwej pary Ale... przy tej okazji - skoro tak mocno to Ciebie dotyka, zadaj sobie pytania : 1. Czego tak naprawdę się boisz? 2. Czy czasem sam siebie nie uważasz za nieudacznika? 3. Czy nie paraliżuje Cię wstyd? 4. A może nimi pogardzasz, bo są "tacy" i nie rozumieją Twoich wartości? 5. Co chcesz ukryć i dlaczego? Czemu musisz udawać kogoś kim nie jesteś? 6. Czy skoro wiesz/zakładasz jak będzie to czemu nie daje Ci to swobody i wolności, tylko opór? 7. Czy są jakieś pozytywne emocje związane z tym wydarzeniem? 8. Czemu starasz się tak bardzo zaspokoić innych ? np. przez pokazanie się z opłaconą panną? 9. Czy sam siebie akceptujesz? 10. Czemu nie może to wesele być zabawnym wydarzeniem - nawet jak to czystej wody "Januszowo"? Ego Ci nie pozwala?
  21. @PilotPirx zabrnąłeś w ślepą uliczkę. Mi najbardziej w oczy rzuca się Twój krytycyzm. Szczególnie do zewnętrznego otoczenia, rzeczywistości - ludzie kiepscy, głupi, pozerzy, brzydcy, sensu brak. Siebie też tak ciśniesz - nieatrakcyjny, znudzony, odludek. Dużo tego etykietkowania i oceny, porównywania. W sumie to chyba uważasz się za lepszego od reszty i tym możesz tłumaczyć brak relacji. Twoja świadomość matrixa i całej pozerki stała się obciążeniem emocjonalnym. Zamiast korzystać z wiedzy i świadomości w życiu robisz unik, bo chciałbyś żeby świat i ludzie byli inni. Nie akceptujesz rzeczywistości = nie akceptujesz Siebie Stoisz za blisko muru do którego doszedłeś, żeby zobaczyć coś więcej (żeby zobaczyć gdzie jest dziura/przejście dalej). Głównie w życiu używasz umysłu, rozumu, inteligencji - myślisz racjonalnie ... do bólu. Zaniedbane emocje, intuicja, sfera ducha. Tak naprawdę jesteś bardzo wierzący, ale w to co stworzyłeś - w Twój mentalny obraz świata. Lubisz mieć taką rację i kontrolę, pewność siebie. Przeszkadza ci czyjeś inne zdanie, poglądy, zachowania. Męczysz się już z rzeczywistością, ale nie wpadłeś na to, że sam ją stworzyłeś, ze swoich poglądów i podświadomych schematów. Nie masz wiele kontaktów, ale o ludziach sporo wiesz Ja tam nie wiem jak jest naprawdę, ale trochę dla mnie w Twoim życiu brakuje takiego "smaru" na te tryby negatywnych przekonań. Tym smarem jest AKCEPTACJA i WSPÓŁCZUCIE, POKORA. Dotyczyć ma zarówno innych jak i Ciebie. Jesteś taki sam jak inni, jak my, ani lepszy ani gorszy. I to jest wszystko OK - będą różne sytuacje, różne reakcje, emocje wszelakie, sytuacje przyjemne i trudne. NIE ZAKŁADAJ z GÓRY, dopuść by przyszło to co jest. Przykład: Wiele osób jęczy np. na poniedziałek!!! - wielkie halo! robota, koniec weekendu, początek tygodnia, sraty pierdaty, męka. Nie mają pojęcia, że programują ten dzień na porażkę, strumień negatywnych przekonań już zbiera się na tamie, by zalać w poniedziałek umysł. Miłego dnia!
  22. Czekaj! Bo się gubię. Jaki jest ten JEDEN CEL? Wymieniasz wiele różnych rzeczy, fajnie, ale trzeba się określić - jakie stanowisko Cię interesuje ? Masz to ustalone? Co chcesz robić, czym się zajmować. Im bardziej jesteś konkretny tym lepsze zrobisz wrażenie na pracodawcy. Jak usłyszy "Mogę robić wszystko, szybko się uczę" to go nie zachęcisz. Masz określone stanowisko?
  23. Ja cisnę temat od grudnia 2017. Planowałem pierwotnie, że zacznę szukać zatrudnienia jak się przygotuję i wychodziło mi, że to będzie wrzesień 2018. Trafiłem po drodze na taki poradnik : https://www.fullstackinterviewing.com/2018/02/02/the-ultimate-guide-to-kicking-ass-on-take-home-coding-challenges.html Poradnik, poradnikiem, ale jedno zmieniłem - zacząłem wysyłać cv (na 6 ofert/ cv wygenerowane z automatu, takie na szybko), aby zobaczyć jak rynek reaguje. Pojawił się odzew, podchodziłem do 3 procesów rekrutacyjnych i robiłem ich zadania. Dostałem wiedzę o tym co chcą i co umiem, a czego nie. Doświadczyłem kontaktu z rzeczywistymi problemami i ludźmi. To mocno ugruntowało moje podejście - z marzeń na realne zadanie. Gdy pojawiły się finalne rozmowy i negocjacje warunków - to nagle widzę, że to staje się realne i ktoś chce mnie zatrudnić .... pojawiają się mieszane uczucia satysfakcja, radocha ale i .... strach, wątpliwości - opór przed zmianą, przed decyzją Irr acjonalna potrzeba posiadania więcej informacji by obniżać ryzyko. Ale tego nie da się obniżyć, ryzyko musi być :). Radzę Ci wyjść do ludzi i wchodzić w rekrutację, nie czekać na lepszy moment/przygotowanie, bo na razie siedzisz w swojej głowie, a chodzi o to by rozwiązywać realne problemy. Boisz się konfrontacji i ... sukcesu. Sabotujesz swoje wysiłki i podważasz swoją wartość. Nie masz się bać oceny innych tylko ją poznać, na choooj takie założenia, że jesteś słaby, inni mocniejsi itp. Rynek się nasycił? Na każdej rozmowie słyszałem, że mają kłopot z rekrutacją, .. że wzięliby każdego kto się o klawiaturę nie zabije, i nie chodzi tu o "murzyńskie" stanowiska za psie pieniądze. Kłopotem są często inne umiejętności niż samo programowanie - tego się wyuczy. Gorzej z komunikacją, pracą z zespołem, organizacją czasu, samodzielnością. Działaj w realu.
  24. Chyba Cię nie rozumiem. O jakim ataku mówisz? Rozwód? Przewodnictwo? Dominacja? Może dla Ciebie to nic wielkiego, ale dla mnie znacząca różnica niż wcześniejsze różne uzależnienia i miotanie się miedzy rolą ofiary i ratownika. Pod kontrolą czyichś manipulacji i niestabilnych emocji. Trochę czuję o co Ci chodzi z tym despotą. Faktycznie częsty schemat toksycznych związków jest taki że ludzie miotają się i zmieniają role ofiary/ratownika i tyrana/despoty. Mam tego świadomość i faktycznie działa na mnie taka siła bezwładnej pokusy ukarania za krzywdy, bycia teraz skurwielem. Ale mając taką świadomość i zrozumienie, że test to dla mnie szkodliwe, nie gram tej roli. Nie używam siły. Ja po prostu przestałem unikać trudnych sytuacji i problemów - tzn. reaguję jak są łamane granice. Reaguję spokojnie, szanuję uczucia innych i zależy mi, żeby każdy mógł swobodnie je wyrażać, ale trzeba liczyć się także z uczuciami innych. Zawsze tłumaczę co i dlaczego robię, jakie decyzje i dlaczego podejmuję i czego nie toleruję i dlaczego. Ponieważ długie lata panowały toksyczne zwyczaje (manipulacje, obwinianie, emocjonalne nadużycia, robienie z siebie ofiary) to nowe podejście i zasady są mocno testowane przez stare mechanizmy. Każdy to robi, ale wierzę, że z czasem zarówno do dzieci jak i do żony dociera to, że takie zasady nikomu nie zagrażają tylko chronią przed gierkami. Chcąc być uczciwy sam po jakimś spięciu potrafię spokojnie wyjaśnić o co chodziło i jak kogoś źle potraktowałem/źle odczytałem intencje/oceniłem/olałem to przepraszam. Nie robię z siebie nieomylnego boga, który dzieli i rządzi. Daję pozytywne emocje nonstop, bo to nie jest jakiś wielki wysiłek, kiedy się je ma. Nie dążę do tego by reszta się podporządkowała, raczej inspiruję ich, naprawdę są efekty (np. regularne porządki bez wykrętów i spin i płaczu, systematyczność w aktywnościach poza szkolnych). Wiem że bycie to nie rodzinka z reklamy masła i nie o to mi chodzi, raczej wolę trudną do zniesienia szczerość, bez szczerości wobec Siebie nie ruszyłbym z miejsca ani o centymetr. Co do relacji dzieci <=> mama, tata . To tu jest tak, że z żoną dbamy wspólnie o spójność podejścia i podejmowania decyzji. Nikt nikogo nie zwalcza, nie ocenia, nie dewaluuje, nie podważa, tu się komunikujemy (choć czasem coś niedogadane bywa). Nie miałem żadnych sygnałów, że mama mówi dzieciom coś krytycznego na mój temat. Dbam o to by ewentualne spiny były poza ich zasięgiem. Nie chciałbym, żeby kiedykolwiek miały wybierać. Oboje rodzice są niezastąpieni. Każde z nas daje im po prostu coś innego. Yoda school. Ciemna strona mocy oddziałowuje, ale nie jest dla mnie atrakcją ani celem, to zagrożenia. Jeśli robię jakiś destrukcyjny krok to nieświadomie. Dzięki za komentarz, przemyślę to.
  25. Dzięki Dzięki za słuszne uwagi. Postaram się szczerze odnieść do nich. Generalnie moje podejście kwestia perspektywy i procesu, który przeszedłem więc moja ocena jest mocno subiektywna (). Spokojnie. Nie udaję, że nic się nie dzieje. Dzieje się bardzo dużo, dnia mi nie starcza by "nażyć się" - chodzę spać 1-2 w nocy, bo właśnie się dzieje. Jedyna różnica z przeszłością jest taka, że nie dzieje w związku , a dzieje się w moim życiu. Kiedyś związek/kobieta/żona/sex to było 95% pola mojej świadomości. Przymus wewnętrzny był nieznośny, cierpienie, dręczenie. Taka chujoza, "dysonans pozakupowy" i opór przed przyjęciem rzeczywistości. To warunkowało moje życie. Jedynie co muszę wytrzymać - to Siebie - idzie mi bardzo dobrze, lubię dobre towarzystwo Nie muszę czekać na to co ona zrobi - każdy może zdecydować kiedy chce o swoim losie. Dzieci: Jestem ojcem i nim pozostanę niezależnie od rodzaju układu z matką dzieci. Nie chcę tej roli unikać ani nie przypisuję jej największej wagi, ale to element układanki, którego nie chcę zgubić. Obecnie relacja z nimi jest taka jaką chcę mieć. Pełna, codzienna, wpływam na dzieci tak jak chcę, a wiem czego chcę, co jest potrzebne a co trzeba eliminować. Ona: Nie wiem co będzie jak ona zdecyduje się rozstać, nie myślę o tym. Chyba zresztą jeśli ktoś zdecyduje się odejść, to druga strona nie ma nic do gadania, można tylko urządzać większą lub mniejszą "dramę". Wydaje mi się, że właśnie to robię. Biorę odpowiedzialność za rodzinę. Zacząłem od siebie, wymagam od siebie i wymagam od innych. Ukrócam manipulacje i przegięcia. Jeśli to patologia to mi po prostu wstyd za siebie, że nie mam siły tego rozjebać. Może wreszcie się obudzę.... Ja wziąłem życie w swoje ręce i pilnuję swoich granic. Jeśli ona będzie je przekraczać to będę reagować. Oczywiście problem leży we mnie. Racja. Jedną z pierwszych rad w tym wątku jaką dostałem to często powtarzane: Zajmij się sobą! Do błędu się przyznaję, podobnie jak i do setek innych mniejszych błędów. Na szczęście moje szczęście nie zależy od kobiety i od przeszłości. Zupełnie nie mam ochoty teraz na zajmowanie się związkiem, a tym bardziej na radykalne życiowe kroki. Działam w innych polach samorozwój, praca, dzieci. Plan działania na 15 lat z kluczowymi etapami po 1-2-8-10- 15 lat. Dzięki za zbędną ocenę. Na forum zaobserwowałem taki schemat: Wpada chłop na forum - w popłochu pisze jak to wszystko źle, opisuje w szczególe, co ona mu zrobiła, powiedziała, pyta nas co to znaczy, co zrobić. Tak się gotuje jakiś czas pisząc kilka postów dziennie. Mija czas pisze już rzadziej, pyta o konkretne sprawy. Wyprowadzony z emocjonalnego porywu i zagubienia w końcu sam już zaczyna oceniać i podejmować decyzje. Więcej myślisz o niej niż ja Spróbuję odpowiedzieć - nie szanuje mnie tak jak nie szanuje siebie, myśli, że jestem nędzny tak jak myśli, że sama jest nędzna. .... a potem myśli odwrotnie. Już ruszyłem .... i zracjonalizowałem całą sytuację i moje podejście A tak na serio to jeszcze raz dzięki za krytykę. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.