Nigdy w życiu nie dałem napiwku poza sytuacjami wspólnego, grupowego zrzucania się na rachunek i napiwek (nie chciałem się wyłamywać).
Dlaczego kelnerzy czy barmanki mają być uprzywilejowani w otrzymywaniu w otrzymywaniu ekstrapensji? W handlu czy usługach pracuje większość ludzi, jeśli dawać napiwki, to chyba im wszystkim? Krawcowej, fryzjerce, hydraulikowi, optykowi, sprzedawczyni w odzieżowym, niani, korepytotorowi i wielu, wielu innym? Cóż takiego niezwykłego jest w pracy kelnera, by akurat tę profesję wyróżniać napiwkiem? W każdym zawodzie ważna jest miła, życzliwa obsługa. Można pójść dalej, tym razem już w odmęty absurdu i dopłacać za bycie miłym pracownikom budżetówki: lekarzom, nauczycielom, listonoszom, urzędnikom skarbowym, notariuszom, paniom w urzędzie miasta, policjantom. Dlaczego by nie? Może też chcieliby sobie dorobić na napiwkach? Dając napiwek kelnerce, a nie dając wszystkim pozostałym, dyskryminujesz ich