Skocz do zawartości

Mateusz z Jeżyc

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Mateusz z Jeżyc

Kot

Kot (1/23)

16

Reputacja

  1. Moim zdaniem sytuacja, którą opisujesz jest troszeczkę grubymi nićmi szyta. Twierdzisz że wyniosłeś korzyści z faktu, iż zostałeś zfriendzonowany przez "cycatą" koleżankę. Dało Ci to "+10 do zajebistości w otoczeniu". Proszę Cię, w jaki niby sposób? To trzeba być wybitnie uzdolnionym żeby mieć ładne koleżanki? Pomagałeś jej dobierać staniki i oceniałeś jak leżą na jej nagich piersiach? W czym wyjątkowym Twoja relacja z nią, różniła się od jej relacji z twoimi rówieśnikami? Ogrzewałeś jej pośladki swoimi udamy czy jak? To po pierwsze. Po drugie: Friendzone daje korzyści osobie która friendzonuje, a nie zostaje do niego wrzucona. Chyba, że z friendzonu wyjdziesz na dobre, a korzyści czerpiesz z tzw. networkingu, który miałeś okazję stworzyć obracając się w towarzystwie ludzi z innych sfer. Z tym, że wspominane "wyjście" musi odbyć się łagodnie, a korzyści daje Ci nie friendzone a "pomostowy kapitał społeczny". Inaczej jej przyjaciele i znajomi nie będą chcieli mieć z tobą nic do czynienia, aby nie popsuć swojej relacji z jednostką "pomostową" - w tym przypadku z "cycatą koleżanką". Sprawa trzecia to Twoje spotkanie z nią. Jeśli dalej tkwisz w tym friendzonie, to nie dość, że laski nie przeruchasz, to spotkanie te, sprawi Ci tylko ból. Wrócą dawne nadzieje i wspomnienia. Rób jak uważasz, ale jeśli od ostatniego rozstania zupełnie nie zmieniłeś swojej postawy wobec niej, pozycji społecznej, statusu materialnego, bądź nie zmieniłeś się w bożyszcza - łamacza kobiecych serc, to wybacz, ale uważam to za głupi pomysł. Na koniec mała prośba. Używaj polskich znaków. Regulamin forum nakazuje umieszczać posty zgodne z zasadami gramatyki i ortografii. Czytanie długich zdań, pozbawionych polskich znaków jest męczące, a w moim przekonaniu jest dodatkowo przejawem braku szacunku dla czytelnika. Pozdrawiam!
  2. Zawsze dziwi mnie to, gdy ludzie zdają sobie sprawę z tego, że tkwią w chorej sytuacji, a mimo wszystko nic nie chcą z tym zrobić... Jeśli uważasz, że sytuacja w której się znajdujesz jest "popierdolona" i mimo wszystko podoba Ci się taki stan rzeczy, to wybacz ale dla mnie jest to przyznanie się do życia w patologii i szukania na siłę wszelkich pozytywów z niej płynących. Dajmy na to narkoman zdaje sobie sprawę z tego, że ćpanie wyniszcza jego organizm i życie społeczne, ale nie rzuci nałogu gdyż wyrobiony nawyk "haju" daje mu większą przyjemność niż negatywne konsekwencje jego zachowania. Bilans "plusów" i "minusów" wciąż jest dodatni... Przykro mi, ale uważam, że siedzisz w czymś podobnym. "Ale mimo wszystko, wolę stan chorobowy niż żyć w pełnym zdrowiu, gdyż proces leczenia nieraz bardzo boli" . Hodujesz raka zamiast potraktować go chemią. Wybacz tak właśnie tak to widzę. Pomijając jednak powyższe i skupiając się na "sytuacji patowej" którą opisujesz, jestem zdania, iż zagadując pierwszy i nie daj Bóg - przepraszając - wyrazisz tym samym pewną słabość. Samica wygra, gdyż pierwsza Cię złamie, okażesz mentalną uległość i podporządkowanie. Nie muszę chyba już mówić, że kolejne "shit testy", to będzie już tylko kwestia czasu. Głos niechaj jednak zabiorą, bardziej doświadczeni Bracia, a mojej odpowiedzi nie traktuj proszę jako szykany, bądź drwiny, ale jako wyraz "braterskiej troskliwości" Pozdrawiam!
  3. Dokładnie tak jak napisał @CalvinCandie, dostaniesz amalgamat- brzydkie, wyglądające jak zepsute zęby, niemal czarne plomby. Dodatkowo Bóg jedyny wie, jak Ci te zęby naprawią. Osobiście nigdy już więcej nie pójdę do dentysty na NFZ (chyba, że naprawdę już nie będzie mnie stać na prywatne leczenie). Dentyści "lecząc" zęby na Narodowy Fundusz Zdrowia robią to na odpierdol - przynajmniej większość. Nie zależy im na tym, aby pozyskać sobie stałego klienta, za którego dostaną od państwa marne grosze, w porównaniu z tym co mogliby zarobić w tym czasie na kliencie prywatnym. Takich - przepraszam z góry za określenie - w ich mniemaniu "biedaków" chcą się pozbywać jak najprędzej i mało któremu zależy na tym, aby taka osoba pojawiała się u niego często. Lepiej dla niego aby poszła do kogoś innego. Prosta sprawa, o której niejednokrotnie mówił "Guru" - "płacisz - możesz wymagać, nie płacisz - nie masz prawa głosu. Zrobisz jak będziesz uważał, pamiętaj tylko, że tzw. "kanałówka" nie jest już refundowana z NFZ i będziesz musiał za zabieg zapłacić ze swojej kieszeni. Źle wyczyszczony ząb pod amalgamatem to prosta droga do tego abyś przyszedł ponownie ale tym razem z plikiem banknotów. Pozdro!
  4. Podobno wertykulacja trawnika jest kluczem do sukcesu. Połączona dodatkowo z zabiegiem aeracji, doprowadzi twój przydomowy trawnik do stanu wywołującego orgazm zmysłów u każdego ogrodnika
  5. Są tutaj zapewne bardziej kompetentni Bracia niż ja, ale podobną sytuację do tej opisanej przez Ciebie przeżyłem na własnej skórze. Jeszcze gdy robiłem licencjat, pewna niczego sobie samiczka lepiła się do mnie na uczelni, jak jajca do uda. Ale... tylko na uczelni. Nęciła, kręciła tyłkiem kokietowała byle by tylko osiągnąć swój własny cel. Jaki? Na studiach warto jest trzymać z "frajerami", którzy są zawsze przygotowani do zajęć, na których plecach łatwo jest zaliczać przedmioty i kolejne semestry. Grupowy projekt? Królewna się połasi jak kotka, a frajer siedzi po nocach i robi cały projekt sam bo myśli, że zaru.. tzn zyska wdzięczność Niestety panna całe studia imprezuje, a "orbiterzy" odpierdzielają za nią czarną robotę, dostając w zamian tylko kosza Na moje oko, chce gościa zfriendzonować, żeby na nią zapierdzielał, a zwierza mu się ze swoich upodobań, tylko po to żeby wzbudzić w nim zazdrość i jeszcze większą wolę do poświęceń na jej korzyść, własnym kosztem.
  6. A sprawdziłeś czy masz ten wentyl dobrze "dokręcony"? Mi kiedyś też tak powietrze uciekało na całkiem 'świeżej' oponie i okazało się, że sam wentyl się poluzował. Wystarczyło dokręcić go kluczykiem do wentyli i teraz trzyma jak z fabryki
  7. Szanowni Bracia, Drogi Marku, Mości Panowie Moderatorzy, Zwracam się do Was z pytaniem, a zarazem problemem natury moralno – etycznej. Mianowicie od jakiegoś już czasu zastanawia mnie, gdzie leży (bądź czy w ogóle istnieje) granica między pejoratywnie nacechowanym „donosicielstwem”, a pozytywnie pojmowaną „reakcją obywatelską” ? Przykładów, bowiem wpisujących się w obie te czynności można mnożyć bez końca i jestem przekonany, że każdy z was Drodzy Bracia był świadkiem takich właśnie sytuacji. Żeby nie być gołosłownym i zobrazować roztrząsany przeze mnie problem podam m.in. kilka przykładów ze swojego „podwórka”. Każdy z nas bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z tego jak wiele wysiłku, zaangażowania jak również pieniędzy kosztuje chociażby wyrobienie sobie prawa jazdy (obojętnie jakiej kategorii). Dla wielu jest ono wręcz niezbędne, aby móc pracować, gdyż z komunikacją publiczną w mniejszych miejscowościach jest fatalnie. Dlatego też męczymy się, uczęszczamy na kursy, tracimy czas na monotonnych naukach jazdy, wydajemy kupę forsy na kursy i egzaminy (nie licząc już nawet poprawek) tylko po to, aby móc w pełni legalnie korzystać z „dobrodziejstwa” naszych dróg. W końcu zdajemy, jeździmy, a za łamanie przepisów zbieramy mandaty i punkty karne. Tymczasem istnieje liczne grono „kierowców” - w tym mój zdegenerowany sąsiad – którzy za nic mają ustalone w społeczeństwie normy oraz zasady i bez żadnych oporów jeżdżą po publicznych drogach bez wymaganych uprawnień. „Po co robić prawko skoro on i tak umie jeździć”, albo co gorsza Policjanci zabrali (tak jak w/w mojemu sąsiadowi) dokumenty za jazdę na podwójnym gazie. Patrząc jak dzień w dzień ten przestępca wsiada za kółko, aż gotuję się w środku, ale przecież go nie podpierdziele…. bo jak to tak donosić? Z resztą musiałbym stać w oknie jak jakaś „osiedlowa babcia” i nagrywać go jak wsiada do fury i z rozmachem rusza w świat z naderwanym tłumikiem, a potem lecieć z tym nagraniem na psy jak ostatnia gnida… Tym samym podpierdzieliłbym czy zachował dbałość o konformizm społeczny i równe przestrzeganie zasad przez wszystkich? Z drugiej strony natomiast, brak reakcji na naruszanie zasad jest według mnie cichym przyzwoleniem na ich łamanie. Natknąłem się ostatnio w sieci na filmik, w którym kierowca samochodu zauważył, iż z komina domku jednorodzinnego, unoszą się kłęby gęstego czarnego dymu. Wyglądało to tak gdyby ktoś palił w piecu oponami czy innym plastikowym świństwem. Sytuacja miała miejsce w czasie, gdy w mediach popularnością największą cieszył się temat „smogu”. Ów kierowca zatrzymał się, wyciągnął telefon i zadzwonił na straż miejską bądź policję ze stanowczą prośbą o interwencję, podając adres wspomnianego domku. Podpierdzielił czy wykazał się obywatelską postawą – dbając o dobro wspólne, jakim jest czyste powietrze nad głowami Polaków? Kolejny przykład, tym razem nie budzący chyba w nikim wątpliwości, co do zasadności zareagowania to chociażby przemoc domowa, której jesteśmy tzw. „ świadkami zza ściany” bądź to obywatelskie zatrzymanie pijanego kierowcy, który cudem wyhamował przed skrzyżowaniem na czerwonym świetle. Brak reakcji to swego rodzaju moralny współudział wyrażający się w milczącej aprobacie. Nadal mimo wszystko pozostający swoistą formą donosu. Na koniec również przykład z podwórka jak sądzę niejednego z nas. Ktoś prowadzi sobie własny biznes. Posiada jakiś tam warsztat samochodowy, firmę usługową, elektryczną, wodnokanalizacyjną czy Dobry Bóg wie, co tam jeszcze. W każdym razie ciężko pracuje, niejednokrotnie dłużej niż pracownicy, których sam zatrudnia. Musi tak robić zwłaszcza gdy firma jest mała, bo składki jakie musi opłacić taki przedsiębiorca są horrendalne . ZUS’y skarbówki i innego tego typu instytucje pożerają znaczną część przychodów naszego „biznesmena”. Tym czasem kilka ulic obok wyrasta mu konkurencja, której „zaradny” właściciel” postanawia nie rejestrować firmy, bo tak taniej, świadcząc swoje usługi (fuchy) po niższej cenie, potencjalnym klientom uczciwego Polaka. Chłop się dorabia, jeśli ma trochę oleju we łbie, to nie będzie się obnosił ze swoim majątkiem, żeby nie rzucać się w oczy. Przejmuje lokalny mikrorynek gdyż jest atrakcyjniejszy cenowo niż legalny biznesmen. Z czasem, gdy klientów przybywa i dalsze świadczenie usług wymaga rozbudowy zakładu, ten łaskawie zarejestruje przedsiębiorstwo dawno już puszczając „legalnego sąsiada” z torbami. Obserwujemy podobne sytuację nierzadko i znów zadaję to samo pytanie: trzeba było reagować i donosić czy olać to i nie mieszać się w sprawy innych? Bądź inaczej, zareagowanie byłoby pejoratywnym donosicielstwem czy godną pochwały postawą obywatelską? Sytuacji takich jak te jest mrowie, a mnie zastanawia czy zawsze donoszenie jest naganne moralnie? W imię obrony, jakich wartości mamy wręcz etyczny obowiązek zareagowania? Co Wy o tym sądzicie Bracia? Jest różnica między donoszeniem a „zgłaszaniem” naruszeń prawa? Czy te drugie jest moralnie lepsze i bardziej uzasadnione od zwykłego podpierdzielania? Pozdrawiam Serdecznie „Sierciuch „ Mateusz z Jeżyc J
  8. Witam Braci, Jeśli mogę się podzielić swoją propozycją na film o "niezapomnianym przekazie", to chciałbym polecić wszystkim film o tytule "The Man from Earth". Jest to produkcja, w której nie uraczymy efektów specjalnych, aczkolwiek sama fabuła odcisnęła na moim (wtedy jeszcze nastoletnim) życiu, bardzo duże piętno. Cała "akcja" toczy się praktycznie w jednym pomieszczeniu i polega na rozmowie grupy przyjaciół - wykładowców akademickich. Przyczyną spotkania jest wyprowadzka jednego z nich, Johna Oldman'a, który dał się poznać swoim przyjaciołom jako historyk. Nie chce on jednak podać przyczyny, dlaczego po 10 latach postanowił nagle się przeprowadzić, nie mówiąc nawet nikomu dokąd zmierza. Postawiony w krzyżowym ogniu pytań wyjawia swoim gościom życiowy sekret. Mianowicie twierdzi, że z niewiadomych mu przyczyn, nie starzeje się i żyje na ziemi od epoki Cro-Magnon. Możliwość prawdziwości owej teorii zostaje poddana analizie, przez odwiedzających go przyjaciół wśród których znajduje się m.in. geolog, biolog, teolog, psycholog. Rozmowa nabiera tempa, gdy wchodzi na tory religii, a szczególnie gdy wychodzi na jaw, że John Oldman "spotkał" podczas swojego długiego życia Jezusa Chrystusa... Reakcje obecnych w pomieszczeniu gości są skrajne. Nie chciałbym spoilerować, jednakże jak już wspominałem, film ten moim zdaniem jest genialny, stanowi skarbnicę tematów do dyskusji i wszystkim polecam go gorąco. Może, któryś z Braci widział już ten film? Chętnie wysłuchałbym waszych opinii na jego temat, reakcji bohaterów na coraz to nowsze fakty podawane przez "Johna", co Wy szanowni Bracia myślicie o zaproponowanej w filmie teorii? P.S Bardzo proszę wszystkich Braci o wyrozumiałość. Jest to mój pierwszy wpis na forum ( po przywitaniu się rzecz jasna), a ja jestem jeszcze sierściuchem-kotem na forum. Pozdro!
  9. Dobry wieczór, Witam serdecznie wszystkich Braci Samców! Mam na imię Mateusz. Jestem stałym słuchaczem "radia samiec", praktycznie od początku działalności tego kanału na Youtube. Wcześniej z wielką przyjemnością przeczytałem książki Mistrza Marka, których zakup uważam osobiście za najlepszą inwestycję "w siebie" jakiej kiedykolwiek dokonałem. Moją pasją są motocykle, kolarstwo szosowe oraz amatorskie uprawianie sportów siłowych. Mam 28 lat. Jeszcze raz pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.