Wierzę w związek do grobowej deski, ale taki nieromantyczny.
A co do tytułu tematu to wydaje mi się, że to jakieś pokłosie nierozmawiania ze sobą nawzajem. No bo mam nadzieję, że wszyscy jednak nie ociekli tak konsumpcjonizmem, żeby wymieniać tak łatwo jak produkty w sklepie, a z drugiej strony, jeśli pomimo napraw połączenie nie działa to też nie ma co na siłę ku chwale "grobowej deski", która być może byłaby przydatna wcześniej po przedłużonym tkwieniu w relacji, która komuś nie służy.
Niedopowiedzenia służą - w szczególności tym, dla których tymczasowość związku jest na rękę. I tu błąd, którym zależy na "desce" - tak myślę o znajomych kobietach, które chwalą się nowo poznanym mężczyzną, a za miesiąc płaczą jaki to zły chłopak był.
No i kwestia podstawowa - jakie wymagania ma kobieta, która mówi "jak nie ten, to następny". Jakie wymagania ma mężczyzna, który mówi "jak nie ta, to następna".
Chociaż tutaj kłania się kontekst - jako hasło ogólne w życiu, to zdrowotnie nawet to może być (pierwszy akapit), jeśli w kontekście trwania w związku - trochę słabo.
Jak nie jest się partnerem w relacji, tylko opiera się on wyłącznie na stereotypowych zmiennych - wygląd/mamona, to jasne, że będzie następny/następna, bo ciało z wiekiem się zmienia, status społeczny też nie jest czymś gwarantowanym na całe życie, bo różnie się mogą koleje życia potoczyć.
W ogóle w tych tzw. "dzisiejszych" czasach można odnieść znaczenie, że lojalność zrobiła się passe. Nie tylko w związkach.
Oczywiście są ludzie z odpowiednim zestawem cech predefiniowanych, które będą lojalniejsze niż inni, ale można sobie zadać brzydkie pytanie - czy natura ewolucyjnie wspiera rozwój takich "okazów" czy też nie?