Skocz do zawartości

self-aware

Starszy Użytkownik
  • Postów

    3586
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Ostatnia wygrana self-aware w dniu 27 Lipca 2020

Użytkownicy przyznają self-aware punkty reputacji!

8 obserwujących

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

10098 wyświetleń profilu

Osiągnięcia self-aware

Porucznik

Porucznik (14/23)

3,2 tys.

Reputacja

  1. @Solar Taxi - Dzięki za radę. Nie zamierzam z tego rezygnować od tak. Dam sobie na pewno czas, ten rok to spokojnie... Prawda, leci na to sporo pieniędzy (jakieś 800-1000zł miesięcznie, nawet więcej o czym za chwilę) natomiast co wiem na pewno to to, że w obecnej chwili mogłbym mieć i milion zł na koncie, nie byłbym spełnionym człowiekiem. Czy zatem te pieniądze to coś wielkiego do stracenia? Wkrótce idę także na pierwszą wizytę do psychiatry (a zatem jak wspomniałem całościowo koszty jeszcze większe), prawdopodobnie otrzymam antydepresanty. Sam zdecydowałem, że chcę spróbować a psycholog uznał, że w mojej sytuacji prawdopodobnie warto. Niektórym to pomaga (mam przykład z własnego podwórka gdzie tego typu leki dokonały wręcz nieprawdopodobnej zmiany), może i mi pomoże. Staram się nie nastawiać na nic jeśli o to chodzi ale spróbuję. Jestem w stanie, w którym i tak nie bardzo widzę sens czegokolwiek a zatem moim zdaniem nie mam nic do stracenia. Jedyne czego się boję, że to nie pomoże ani trochę, wtedy tak jakby stracę nadzieję... no ale nie ma co, pójdę i zobaczę co mi lekarz powie. Wiem też już, że nie powinienem oczekiwać "czegoś". Życie przyszłością, że jak tylko będzie X, Y czy Z to będę zajebiście szczęśliwy się nie sprawdzi.
  2. Po około 3 miesiącach sam nie wiem co myśleć. Na pewno nie było się czego bać ani wstydzić, tyle już wiem. Ustaliliśmy jakieś cele i tak dalej. Nie wiem czy jest jakaś poprawa. Co prawda gość już na samym początku powiedział mi, że ten proces trwa, czasem bardzo długo. Typek wydaje się w porządku, mam poczucie, że chce mi pomóc aczkolwiek może to tylko jego umiejętności komunikacyjne sprawiają, że mam takie wrażenie. Tak czy inaczej nie rezygnuję bo i co mam do stracenia. Wciąż szukam sensu życia, czegoś co sprawi, że odczuję jakieś szczęście lub coś innego, nawet nie wiem za bardzo co. Co zrozumiałem dotychczas to na pewno tyle, że sama kasa nie wystarczy. W chwilach, gdy czuję że życie nie ma większego sensu (a jest tych chwil bardzo dużo) wyobrażam sobie co bym zrobił w danym momencie gdybym miał miliony na koncie. I wtedy mam w głowie taką myśl w stylu "eee, jebać pieniądze". Co prawda bez nich też chujnia ale na pewno same w sobie szczęścia nie dadzą. A co da? Nie wiem, szukam. Być może nigdy nie znajdę tego czegoś w sobie co daje spełnienie.
  3. Niektórzy uważają, że można być. Tylko jak? Jest jeszcze kwestia samotności wśród ludzi... Czyli niby nie jesteśmy sami ale jednak trochę jesteśmy. Ja taką często czuję. Brakuje mi przyjaciół i jakiejś fajnej ekipy ale jednocześnie jak spotykam się z jakimiś ludźmi to jest jakoś "średnio". To chyba tęsknota za czasami gdy miałem 20 lat. Co tydzień piłeczka ze znanymi mordkami z boiska, podwórka czy szkoły. Dyskoteki z fajną ekipą (fajne nawet wtedy jeśli chuja poderwałem). Baaaardzo ciężko jest mieć fajnych ludzi wokół siebie i sprawić aby ta ekipa wytrwała latami i regularnie spędzała czas. No i jeszcze jedna kwestia... samotność odczuwa się znacznie inaczej (nieporównywalnie gorzej) gdy mamy poczucie, że już jest za późno aby poznać nowych ludzi. Nie da się ukryć, że jak się jest bardzo młodym to jest turbo łatwiej. Z wiekiem ciężko o takie prawdziwe, fajne więzi. O takich ziomków co wskoczyłoby się z nimi w ogień.
  4. Ale Ty zdajesz sobie sprawę, że na forum trafiają praktycznie sami poszkodowani kolesie a zatem masz takie właśnie historie? Wiesz, że ludzie szczęśliwi po prostu na forum nie przychodzą? To samo co wyżej. W porząsiu, geniuszu. Desperacja? xD Człowieku... Poznajesz kogoś NATURALNIE bo spędzasz z nim dużo czasu i dzieje się samo lub nie dzieje. Gdzie tu desperacja? No, macho jak chuj jestem.
  5. Niesamowite! W chuj ludzi poznało się w pracy i jest ok. To, że nie każdemu się uda to normalne. Czysta statystyka. Chcesz mi powiedzieć, że więcej jest związków z jakichś PUA? xD Chłopie... wyjdź z neta. No i co z tego? Każdy prawie dziś pracuje, nie wrócimy do czasów 20-30 lat temu. Moja baba będzie chodziła do roboty, kropka. Sam piszesz, że wygląd to podstawa ale to ja piszę szkodliwego raka xD Jest dla mnie logiczne, że spodobać się trochę trzeba. Wyjebane mam w źródła. Ja w swoim życiu jeśli miałem jakieś akcje z kobietami to właśnie dzięki temu, że w miarę upływu czasu "drążyłem" relacje. Oczywiście, coś się musiało podobać we mnie tym kobietom ale na początku absolutnie nie było ŻADNYCH takich sygnałów o jakich mówią przystojni Panowie. Ja piszę z perspektywy przeciętniaka i tak to właśnie zawsze wyglądało. Nie będę reszty cytował bo dalej +/- się zgadzam. Jednak mówienie, że poznawanie w pracy to bzdura to raczysko. Tu zdania nie zmienię. No tak, o takich kobietach mówiłem. 0-6/10. Nikt przeciętny raczej wyżej nie celuje bo i po co. Mało tego, jeśli jesteś w miarę wygadany itp to ludzie w pracy Cię lubią. To tworzy takie poczucia, że masz fajne skille socjalne i znajomych... A często taki koleś po robocie w pewnym wieku wcale tych znajomych już nie ma, jednak kobieta nie musi o tym wiedzieć bo w samej pracy sprawiasz wrażenie fajnego gościa. To, że jakiś promil kolesi ma w pracy problem przez relacje z kobietami to trudno, zawsze się coś pojebanego od czasu do czasu zdarzy. Ale to jest to samo co podejście na ulicy i trafienie od razu na laskę, która nas wsadzi do pierdla. Najlepiej przez pasy nie przechodzić bo nas tir rozjedzie.. --- I na koniec... Większość rad od przeciętniaków będzie wyglądać na forum jako coś złego, bo nie pasuje do głównych teorii, do wspaniałego życia po 30, w którym młode dupy tylko czekają na nas Do tego, że niby wystarczy ogarniać swoje życie i kobiety same się pojawią, Dużo lepiej czyta się historie przystojnego ziomeczka, który pewnym siebie krokiem podchodzi do dupy gdziekolwiek się da i w 2 minutki dobrą bajerą zgarnia numer a wieczorem rucha ją we wszystkie dziury. Albo ziomka, który "wziął się za siebie" i nagle zaczęły dziać się cuda. Tak samo jak lepiej czyta się książki motywacyjne from zero to hero, nikt nie chce czytać o tych co ciężko pracowali i chuja z tego mają. Forum ma częściowo swój własny matrix.
  6. Gość 7/10 może startować do laski 9/10 z powodzeniem. Czemu? Bo jest przystojny. Po prostu. 6/10 to jest dość mało. Bo rozumiem, że to taki gość trochę lepszy od przeciętniaka. Ciężko imo. Milroh określał się z tego co pamięta jako 6-7/10 w sensie z ryja. Natomiast on też ma 180+ wzrostu a to zmienia wiele. W sensie jak masz mniej no to sam wiesz...
  7. To jest dla mnie zawsze ciekawe jak czytam, że w pracy się nie wojuje. Co za bzdura. Właśnie w takich miejscach PRZEDE WSZYSTKIM się wojuje bo facet ma szanse pokazać jakiś charakter, gdyż spędza z kobietą dużo czasu siłą rzeczy. Ale tak to jest jak rady na forum odnośnie kobiet dają głównie wysocy przystojniacy, którym się wydaje, że przeciętny gość może tak jak oni ogarniać dupy wyglądem albo jakimiś tekstami od Milroha czy innego atrakcyjnego guru. Nie masz wyglądu to musisz pokazać się jako fajny człowiek, z dobrym poczuciem humoru, pozytywną energią i całą masą rzeczy a na to potrzeba mnóstwo czasu. Żadne tam podejście z dupy na ulicy i farmazony typu "fajnie wyglądasz, chętnie Cię poznam" nie mają racji bytu jeśli na Twój widok kobieta nie jest od razu zainteresowana. Oczywiście spędzanie większego czasu z kobietą i pokazywanie swojego charakteru i tak nie umywa się do wyglądu ani trochę, jednak jest to jakaś tam opcja. To akurat nie jest prawda. Natomiast z większością wypowiedzi się zgadzam. Podchodzenie na ulicy/kluby/tinder to najczystszy blackpill, który zdecydowanej większości braci z forum zrobi jedynie krzywdę i rozjebie psychikę. Ja bym powiedział wręcz, że przystojniacy z forum znęcają się nad przeciętną częścią naszej społeczności pisząc czasami, że racjonalizujemy sobie strach, brak jaj i takie tam pierdoły. Czytając takie coś zaczynamy mieć wrażenie, że to nasza wina, że kobiety nie są nami seksualnie nakręcone. To powoduje szkody psychiczne. Po czymś takim niektórzy zaczynają próbować działać bo serio wierzą, że "just be confident, brooo" i dostają kolejne ciosy tylko tyle, że teraz od kobiet, które mają ich w piździe. Taka trochę walka na dwa fronty, której w dodatku nie da się wygrać bo jedyne dwie opcje to wpierdol albo odpuścić.
  8. Nie ma. Autor pisał nie raz, że wizualnie podoba się kobietom, więc można założyć, że powiedzmy od poziomu 7/10 można czytać. Może 6 i pół.
  9. Różnica jest taka, że w przypadku pracy to w końcu coś znajdziesz i nie rozkminiasz, potem już będzie doświadczenie i poleci z górki. Z kobietami tak nie jest, bo wyglądu nie da się maksować "doświadczeniem". Jeśli nawet w końcu się coś uda to ogromna ilość porażek daje Ci zwrot, że jesteś po prostu nieatrakcyjny. No i przykład z 50 próbami akurat nietrafiony bo co to jest 50 prób z kobietami? Kolesie, którzy nie mają odpowiedniego wyglądu dostaną 100% koszy przy 50 próbach. Ja mam różnych kumpli, którzy są przeciętni i patrzę sobie na ich działania to jest niestety bicie głową w ścianę pomimo próbowania różnych środowisk, różnego typu kobiet, różnych miejsc itd. Jeśli ktoś ma przeciętny ryj i przeciętny wzrost i niekoniecznie marzy o lasce, która już ma mega ciśnienie na bąbelki i bierze byle kogo byle tylko na nią zapierdalał to prawda jest taka, że najlepiej kobiety sobie po prostu odpuścić (co oczywiście również nie będzie bezkonsekwentne).
  10. Moim zdaniem większość nie jest szczęśliwa. Zwykła racjonalizacja. Wyjątkiem mogą być osoby, które były w długich związkach i wszystko się popsuło. Tacy ludzie być może cieszą się tym, że w końcu są sami. W przypadku mężczyzn to też mnóstwo z nas nie ma po prostu opcji wejścia w związek albo wybór jest totalnie żałosny (w sensie albo kobieta X albo nikt), więc są sami i wypierają to, że chcieliby być z kimś wmawiając sobie, że samemu jest super i ewentualnie atakując tych co są w związkach.
  11. To podejście jest spoko gdy raz się uda, raz się nie uda. Jednak gdy seksualnie nie udaje się w zasadzie wcale to niestety regularne podchodzenie tylko dojeżdża psychikę. I to całkiem mocno. To tak jakbyś chodził na rozmowy kwalifikacyjne i nigdy by się nie udawało. Nie ma szans aby to człowieka wzmocniło. Nie ma też aby się nie przejmował.
  12. Mi chodzi o to, że jak ktoś chce Cię poznać to wszystko wychodzi naturalnie a jak nie chce to nic nie zrobisz, możesz sobie wtedy bajerować i cuda na kiju robić. @RENGERS to koleś z mocnymi genami. Logiczne, że do niego kobiety się uśmiechają i dają sygnały, wtedy to można sobie "bajerować". Atrakcyjny facet po prostu CZUJE, że kobiety chcą go poznać bo one dają to do zrozumienia. Zwykli, randomowi kolesie nie mają czegoś takiego, kobiety nie współpracują, olewają, odmawiają, robią "oschłe" miny i dają do zrozumienia, że masz spierdalać. Ktoś wspomniał o blogu Milroha. Gość jest na 100% albo atrakcyjny albo stworzył w necie zajebistą postać pod kursy (w jego przypadku chyba wydał lub planuje wydać książkę). Prześledź nawet posty na forum. Ci co dużo gadają o bajerach, energiach i innych w kontaktach z kobietami najczęściej mają mocny wygląd. Kobiety są dzisiaj zagadywane non stop a zatem logiczne jest to, że wygrywają najlepsi. Chociaż wkurwia mnie to, rozumiem je.
  13. @RENGERS- Jak ktoś ma ochotę mnie poznać to nie ma żadnych problemów z gadką, socjalizowaniem się, bajerowaniem itd. Zwykłe pierdololo. Mówisz o skrajnościach, że ktoś jest super przystojny a jest skończonym zjebem. Ja nie mam na myśli żadnych skrajności tylko zwykłych ludzi.
  14. Nie korzystałem ale imo nie warto. No bo co ma Tobie to dać? Bajerę? Błagam Bajera to farmazon. Chyba każdy człowiek, który nie jest piwniczakiem i miał jakieś kontakty z ludźmi to wie. Z jednymi gada Ci się fajnie z innymi chujowo. Jak kobieta Ci pomaga to wszystko idzie łatwo i naturalnie, jak ma Cię w dupie to możesz na chuju stanąć i nic nie zrobisz. Czyli co, jak ktoś chce mnie poznać to nagle jestem bajerant a jak nie to nie jestem? Bajera to takie wkręcanie sobie, że niby od naszej gadki zależy niewiadomo co. Chuj. Podobasz się kobiecie to wszystko pójdzie naturalnie, nie podobasz to nic nie pójdzie. Można oczywiście temat spartolić ale to nie ma nic wspólnego z jakąś tam bajerą i wywoływaniem emocji a zwyczajnie z jakimś tam obyciem. Zatem powtórzę, nie warto. I generalnie podchodzenie tak o jest też bez sensu bo praktycznie wszystko to zlewy. Jedyny sens jest jak kobieta sama zagada lub daje mocne sygnały. Poza tym zagadywanie obcej laski to jest takie kurewskie męczenie buły, o czym można gadać z randomową typiarą. Wszystkie te kursy, jakieś magiczne teksty itd to jeden wielki spierdolony biznes.
  15. No ok, jak masz fajną twarz to ten wzrost nie jest aż taki ważny jeśli masz go jeszcze w jakiejś tam akceptowalnej formie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.