Skocz do zawartości

self-aware

Starszy Użytkownik
  • Postów

    3586
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2
  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez self-aware

  1. 11 hours ago, MalVina said:

    Na moje to twoja podswiadomość reaguje takimi a nie innymi emocjami na nią. Trochę ma opóźniony zapłon, ale lepiej późno niż wcale. Nie uważasz, że ta odraza to po prostu przebudzone sumienie kara Cię za chujowy wybór?

    Sam nie wiem. To któraś z kolei wypowiedź, że to siedzi w podświadomości. Może faktycznie coś w tym jest. Tylko jak to się ma do tego, że moralnie czuję obojętność? Nie powinno mnie to teoretycznie ruszać, w sensie to co zrobiła. Nawet się zastanowiłem po przeczytaniu Twojej wypowiedzi nad aspektem moralności, w sensie kiedyś byłem moralistą totalnym, w sumie nie aż tak dawno bo jeszcze kilka lat temu. To z czasem kompletnie wyparowało. I tak sobie rozkminiam ten proces w głowie teraz, jak to przebiegało i wychodzi mi na to, że:

     

    Zaczęło się chyba to dziać mniej więcej od przybycia na forum czyli z 4 lata temu. Naczytałem się tutaj mnóstwa historii o zdradach i kobietach ogółem a w związku z tym zacząłem patrzeć na rzeczy w życiu nieco inaczej plus doszukiwać się pewnych schematów. Zacząłem wyliczać rodziny i znajomych, u których jest dobrze i okazało się, że prawie nigdzie nie jest. Tata zdradzał mamę (to specyficzny przypadek, ale jednak), moja siostra była w wielu związkach i zdradzona została w każdym. Żona najlepszego kumpla chciała mi wskoczyć do wyra. Wśród znajomych zdrady. Wśród rodziny zdrady. Dziadek też ładnie w chuja babcię robił. Gdy byłem w związku lata temu to moją babę też ktoś ruchał. W mojej pracy, nie licząc relacji z tą kobietą, w miarę upływu czasu dowiadywałem się o różnych akcjach (trochę nas tam osób pracowało). W międzyczasie był jeszcze ten temat o mężatkach na forum. Itd, itp. I w sumie nie pamiętam momentu, w którym to przeskoczyło ale kiedyś wyraźnie byłem moralistą a pewnego dnia już po prostu machałem ręką i zostało to do dzisiaj. Gdy kumpel mówi, że został zdradzony nie pytam już nawet o szczegóły, mówię jedynie "bywa...". Jestem niewzruszony i nie wiem czy da się to jeszcze zmienić, przecież nie będę sobie na siłę wkręcał jakichś wielkich emocji współczucia.

     

    11 hours ago, MalVina said:

    A Ty ją tu wysławiasz pod niebiosa, jaka to ona fajna i jak dobrze ci życzy 😂

    Mówię jedynie o jej stosunku do samego mnie. Z punktu widzenia innych to wiem jaki jest odbiór.

     

    10 hours ago, Nakhema said:

    dorobiłeś sobie otoczkę przyjaźni, ciepłej i życzliwej relacji. 

    Ale życzliwa relacja była na długo przed tym wszystkim zatem raczej nie dorobiłem sobie niczego. Na pewno nie.

     

    10 hours ago, Nakhema said:

    Miło czytać, że z osoby przygnębionej i zrezygnowanej stałeś się kimś, kto idzie do przodu, ale mam wrażenie, że nie jest to stan osiągnięty na stałe, bo zbudowany na iluzji

    Jeśli chodzi tylko i wyłącznie o wyrzucenie z głowy pewnych informacji to ja się właśnie iluzji pozbyłem.

     

    10 hours ago, Nakhema said:

    Praca nad sobą, z własną świadomością, przekonaniami i poczuciem szczęścia to praca w pojedynkę, robienie sobie bajpasa z drugiego człowieka to rozwiązanie tymczasowe i nietrwałe - patrz punkt pierwszy. 

    Tak, zdążyłem już zauważyć.

     

    10 hours ago, Nakhema said:

    Po czwarte, pomyliłeś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu - wplątałeś się w układ, z którego wziąłeś coś dla siebie, teoretycznie ruszyłeś do przodu, ale dla mnie to wygląda tak, jakbyś stworzył sobie iluzję lekkiej, opartej na przyjaźni i życzliwości relacji, która tak naprawdę została zbudowana na kłamstwie, dwulicowości i nieuczciwości, zarówno Twojej, jak i tej dziewczyny. Twoja podświadomość wie jak jest naprawdę, nawet jeśli nie masz emocjonalnego stosunku do tego, że ta dziewczyna zdradzała swojego partnera, że tak naprawdę uwikłałeś się w klasyczny romans, to nie jest ten fakt dla Ciebie obojętny. Gdzieś w pokładach nieświadomości to się kłębi i generuje stany emocjonalne, takie jak irytację, wypalenie, niesmak.

    Być może jest tak jak mówisz i tylko mi się wydaje, że to nie tak jest w podświadomości i wyjdzie mi to z czasem.

     

    10 hours ago, Nakhema said:

    z jednej strony piękna historia o odrodzeniu i odzyskaniu siebie w luźnym przyjacielsko-seksualnym układzie

    Nie no, aż tak kwieciście to na to nie patrzę :) Zdecydowanie nie.

     

    10 hours ago, Nakhema said:

    Techniki odpuszczania i wybaczania mają sens, ale dopiero jak człowiek wejdzie ze sobą w prawdziwy kontakt, przestanie się oszukiwać, że czegoś nie czuje, nie widzi, nie myśli.

    Nie zamierzam się oszukiwać, przecież nie przyszedłem tutaj po to aby mnie klepano po plecach. Szukam odpowiedzi, być może już je w tym temacie znalazłem.

     

    10 hours ago, Nakhema said:

    Summa summarum, myślę, że masz przed sobą jeszcze trochę pracy nad sobą

    Oczywiście, że mam. Ja nie napisałem nigdzie, że jestem cudownie ozdrowiony i wszystko w życiu się zmieniło bo miałem seks.

     

    10 hours ago, Nakhema said:

    Życzę powodzenia :) 

    Dzięki za wpis i powodzenia również.

  2. 7 hours ago, Wielokropek said:

    Ty używasz ludzi. Coraz bardziej świadomie.

    Co masz na myśli pisząc, że używam ludzi?

     

    7 hours ago, Wielokropek said:

    Moim zdaniem tu żaden Hawkins czy ćwiczenie wdzięczności nie pomoże tylko naprawdę dobry terapeuta. 

    No i zaprzestanie, ujmijmy to pewnego sposobu życia/myślenia- bo nie da się być w dwóch miejscach naraz.

    Rozmyślałem sobie, że jeżeli przez kilka miesięcy nic nie dadzą mi te działania to prawdopodobnie wtedy poszukam kogoś bo nie będę już miał pomysłu co dalej. Byłem kiedyś u psychologa i nie powiem, jestem zrażony. To był moim zdaniem śmiech na sali.

     

    7 hours ago, Wielokropek said:

    P.S. Od dłuższego czasu chciałam zadać Ci to pytanie:

    Skąd to parcie na karierę? Co za tym stoi, jaka wizja Ciebie? 

    Co takiego ma dać Ci ona, czego nie są w stanie dać inne obszary życia?

    Kiedyś analizowałem skrupulatnie swój pracoholizm biorąc pod uwagę elementy z dzieciństwa i ogólnie moje życie i moje wnioski to:

    - Mega nadopiekuńcza mama, która trzymała mnie w ochronnej powłoce. Przez to pod kątem zaradności już jako młody chłopak byłem trochę "łajzą". Z wiekiem zacząłem to nadrabiać i chciałbym umieć sam sobie ze wszystkim poradzić.

    - Zawsze ja oraz moja rodzina uważaliśmy, że niewiele ze mnie będzie. Jakiś tam kopacz rowów. To pokłosie tego co napisałem powyżej plus gównianych ocen w szkole i braku zajawki na coś innego niż gry komputerowe. W szkole również słyszałem od nauczycieli, że ze mnie nic nie będzie. Zawsze byłem też nieśmiały i wolałem dostać pałę niż spróbować chociaż odpowiedzieć na pytanie nauczycielki. Wiedziałem, że nieogar ze mnie ale u mamci było tak wygodnie, że nawet nie bardzo chciało mi się coś z tym robić (mówimy o czasach gimnazjum np). Dzieciństwo miało trwać wiecznie.

    - Pewnego dnia podczas jakiejś rozmowy (nie pamiętam dokładnie jakiej) z tatą rozkminialiśmy coś i miałem coś tam zrobić, tata powiedział coś w stylu "no kto jak kto ale Ty to nie dasz rady". Uczucie pamiętam do dzisiaj. Na mojej twarzy wyraziła się natychmiastowa bezradność a tata to szybko zauważył i powiedział, że przecież to taki żart (ale to zdanie nie wyskoczyło mu przypadkiem). Żeby było jasne, tatę mam ogólnie bardzo spoko. Ten jeden raz nie pykło plus miał prawo myśleć, że ze mnie wiele nie będzie.

    - Gdy zdawałem prawo jazdy i udało się za pierwszym to zadzwoniłem do instruktora i on mi na to zadowolony, ale też zdziwiony, że nie sądził że się uda. Był cholerykiem i popełniłem kilka małych błędów podczas jazd i trochę darł ryja i nie wierzył, że zdam. Potem z siostrą rozmawiałem i ona mi na to, że nie sądzili, że mi się uda za pierwszym.

    - Ogólnie kiepska sytuacja finansowa w domu.

    - Kiepski nastrój na myśl, że mam tyrać do 65 roku życia a potem otrzymać nędzną emeryturę (jeśli w ogóle).

    - Pierwsza praca, która była kopaniem rowów i dała mi szybko do zrozumienia, że ja bardzo nie chcę tak przez następne 45 lat.

     

    Te wszystkie elementy sprawiły, że za wszelką cenę chcę pokazać nie tylko innym ale przede wszystkim sobie samemu, że potrafię być zaradny finansowo w dzisiejszym świecie. Perfekcjonizm mnie trochę niszczy bo boję się coś spierdolić. Jaka wizja stoi za tym? Hmm... po prostu bezpieczeństwo finansowe. Chcę kłaść się spać i czuć, że kasy nie brakuje. Chcę mieć na usługi wszelakie (medyczne itp). Chciałbym móc np. nie pracować 8h dziennie ale jednak mieć jakieś inne możliwości. Chciałbym wiedzieć, że w każdej chwili mogę bez przeszkód rzucić daną pracę. Chciałbym kiedyś mieć swoje mieszkanie (ale nic niewiadomo jakiego). Chciałbym poczuć tą satysfakcję, że udało mi się osiągnąć sukces finansowy mimo tak chujowych fundamentów, jakie powstały w przeszłości. Nie ma tu marzeń o jakichś wielkich domach, drogich autach i wakacjach na Kanary. Właściwie to o takich rzeczach w ogóle nie myślę i nie sądzę abym kiedykolwiek tego potrzebował.

    7 hours ago, Wielki Mistrz Zakonu said:

    Musiała przyjść baba i w ułamku sekundy zrobiła to wszystko co wyżej napisałeś.

    Nic takiego nie nastąpiło, dopowiedziałeś sobie.

    6 hours ago, Yolo said:

    Ty chciałbyś dawnej przyjaźni i tej więzi właśnie, nie chcesz już seksu.

    Przyznasz, że dosyć oryginalne jak na zdrowego faceta który jeszcze niedawno miał w tym temacie duże braki. 

    Tak, to jest dla mnie dość ciekawe. Ogółem stwierdzam, że samo to ciepło kobiece było dla mnie więcej warte niż seks.

    7 hours ago, Lalka said:

    @self-aware Nie przejmujesz się facetem tamtej bo Twoja moralność jest słaba, jesteś złym człowiekiem, dla siebie. Z moralnością jest tak, że jak raz człowiek zrobi coś źle np ukradnie coś to przesuwa się granica i wtedy człowiek pozwala sobie na więcej i więcej i więcej. Uważaj, w którą stronę przesuwasz granice. 

    Ciekawym jest fakt, że ja jeszcze całkiem niedawno bym bardzo to potępił. Nie miałem tutaj okresu przejściowego. Chyba temat o mężatkach kiedyś to zmienił. Sam broniłem tam racji, że nie wolno tykać ale już wtedy czułem, że sam nie byłem do końca pewien. Przyszedł życiowy sprawdzian i wybrałem jak wybrałem.

     

    5 hours ago, JoeBlue said:

    Napracowałeś się nad tym postem.

     

    Nie miałem.

    Irytacja i zmęczenie brały się z tego, że od jakiegoś momentu namówienie jej do bzykania zaczęło być trudnym i długotrwałym zadaniem.

    Za to działała na mnie jak nikt.

    Zgranie feromonów czy inny diabeł.

    To właśnie mnie przy niej trzymało.

    Nie napracowałem bo potrzebowałem Ci zadać to pytanie aby być pewnym tego co chcesz przekazać. Moje wypalenie wygląda inaczej niż Twoje. Ty mówisz po prostu o seksie, irytuje Cię kiedy baba nie chce Ci dać tyłka i rozumiem to natomiast w moim przypadku to sytuacja jest inna. Tu nie chodzi już o żadne dawanie dupki. Mało tego, nie mam na to nawet ochoty z nią na ten moment.

     

    5 hours ago, Wincenty said:

    Jednak autor po prostu potrzebował poruchać, nagle wszystko mu się troche odmienilo i niby na lepiej.

    Już bez przesady, że wszystko i że wystarczyło zamoczyć.

     

    5 hours ago, icman said:

    Możesz to rozkminiać naprawdę długo i głęboko a zawsze znajdzie się nowy trop.

    Generalnie czuję, że to nie jest do końca do rozkminienia. Po prostu... Przecież nie znajdę w sobie 100% odpowiedzi i nie usłyszę w głowie "bingo". Po prostu się skończyło.

    7 hours ago, niemlodyjoda said:

    1. Chęć zalepiania swoich problemów emocjonalnych - Ty to robisz

    2. Chęć udowadniania sobie, że jesteś atrakcyjny dla płci przeciwnej - ta szmula z którą się bujałeś właśnie dlatego z Tobą była, Ty zresztą też z nią dlatego byłeś bo jakbyś czuł się atrakcyjny nie tknąłbyś zajętej kobiety bo czekałaby masa wolnych do wzięcia

    3. Nareszcie ktoś mnie chce - masa ludzi wchodzi w związek bo nareszcie się ktoś nimi zainteresował - brzmi znajomo?

    4. Seks - wielu ludzi myli pożądanie z tzw. "miłością" - trzeba mieć olbrzymi deficyt seksu w życiu aby wejść w związek tylko po to aby go uprawiać (w sensie głównego celu związku)

    Po przemyśleniu zgodzę się z punktami 1 i 3 odnośnie mojej osoby. I częściowo z 2.

     

    7 hours ago, niemlodyjoda said:

    No chyba, że szukasz mamusi, która Ci będzie matkować, powie Ci co masz w życiu robić, będziesz się mógł tam wypłakać itp itd. tylko, że to jest prosta droga do rozwalenia związku bo jeśli kobieta wchodzi w rolę Twojej matki = nie traktuje Cię jak mężczyznę.

    Nie szukam. Wręcz przeciwnie. Miałem nadopiekuńcza matkę i wiem jakie konsekwencje tego poniosłem (i ponoszę) w życiu. Dostaję kurwicy jak ktoś mi matkuje.

     

    7 hours ago, niemlodyjoda said:

    PS Poważnie uważam, podobnie jak @johnnygoodboy, że czas pogadać z terapeutą bo nie ogarniesz tego wszystkiego sam. Z jednej strony nie da się Ciebie zmotywować do zmian bo będziesz coraz bardziej sfrustrowany (nie umiesz dealować z zazdrością o innych czyli albo ma Cię nakręcać albo to olewasz) z drugiej - męski, solidny opie*dol nie nastawi Cię do pionu tylko wbije w jeszcze większą czarną dziurę.

    Tak jak napisałem powyżej. Daję sobie jakieś 3-4 miesiące i jeśli nie będzie poprawy to zacznę kogoś szukać.

     

     

    4 hours ago, smerf said:

    Autor postu robi z siebie ofiarę losu, ale posuwał komuś laskę wiec w sumie jest zadowolony.... 

    Nie napisałem w tym temacie nic co świadczyłoby o tym, że jestem ofiarą i chcę klepania po plecach. I daleko mi do zadowolenia. Chciałem spojrzenia osób trzecich i je dostałem. Krytykować można a nawet trzeba, w końcu po to jest forum. Nie jestem taki głupi, tworząc ten temat wiedziałem co tu będzie się działo.

    4 hours ago, Anna said:

    @self-aware nie rozkminiaj zranię nie zranię, a bo była dla mnie taka dobra, ect.

    Łatwo się mówi, ale ogółem rozumiem.

     

    4 hours ago, Anna said:

    Chciałby mieć ja w swoim życiu bo dawała mu realne wsparcie, ale uwikłana emocjonalnie orbiterka, to trochę strup na tyłku.

    Nie, była wcześniej po prostu fajną kumpelą. Natomiast jeśli to miałoby dalej być emocjonalne tak jak obecnie oczywiście nie chcę tej relacji dłużej. Dla mnie męka i dla niej też na dłuższą metę.

    4 hours ago, Wielokropek said:

    @self-aware wybacz ten offtop. Jak coś to moje głupie posty po prostu zignoruj.

    Spoko.

    4 hours ago, Ramaja Awantura said:

    Ale co? Jak możesz to doprecyzuj :3

    Po prostu, że zwykli ludzie mają swoje życia i radzą sobie. Wcześniej nie chciałem np. widzieć par, w których facet i kobieta są równi wzrostem. W sensie, tak być nie może, ona nie mogłaby go wybrać i tak dalej. A jeśli tak to na 100% forsa.

     

    Ja nie twierdzę, że SMV się nie liczy bo liczy się i to mocno. Duże SMV robi często całą robotę. Nie zmienia to jednak faktu, że myślenie blackpillowe to totalny rak dla mózgu i prawdziwe życie nie wygląda w taki sposób. Będąc zwykłym kolesiem można całkiem dużo zrobić w życiu i nie mowię tu tylko o relacjach z ludźmi.

     

    I owszem, ludzie brzydcy mają lipę. A tu btw wspomnę, że poszedłem sobie na dyskę i celowo przyglądałem się brzydkim kobietom. Na forum nie raz czytałem, że nawet laski 2/10 mają takie eldorado. To bzdura, że one sobie tak cudownie przebierają w facetach. Brzydkie kobiety mają przesrane. Najczęściej albo nie podchodzi do nich nikt albo totalnie pijani, lepcy, obrzydliwi kolesie.

    • Like 3
  3. Dzisiaj uwalnianie było inne niż zwykle. Trwać miało 15 minut ale wyczekałem w tym jeszcze chwilę także finalnie około 20. Odczuwałem bardzo silne emocje, na początku standardowo mocny ścisk w żołądku. W miarę upływu minut poczułem jak drętwieje mi trochę ramię, potem drugie... Nagle również dłoń, trochę kark i nogi. Praktycznie całe ciało dziwnie mrowiło, drżało, stało się napięte. W żołądku miałem nie tylko ten ścisk ale takie uczucie jakby pełno małych igiełek mnie kłuło. W pewnym momencie aż zaczęło mnie telepać. W końcu przestałem i powoli się uspokoiłem. To było bardzo dziwne doświadczenie, nigdy nie poczułem czegoś podobnego.

     

    Jestem wdzięczny za:

    - Przede wszystkim powyższe doświadczenie... bardzo dziwne.

    - Temat w rezerwacie, który założyłem. Wyłuskałem tam kilka odpowiedzi.

    - Wczorajszy trening, krótki ale zawsze.

     

    Wybaczam sobie:

    - Doprowadzenie się do mega zmienności humoru, huśtawki emocjonalnej.

    - Że nie chcę wbijać sobie poczucia winy względem tej kobiety, gdy oznajmię jej już, że znajomość musimy zakończyć. Mój wewnętrzny ból nie ukoi jej ani nie pomoże mi, jest więc niepotrzebny.

    • Like 2
  4. 1 hour ago, catwoman said:

    Myślę, że to po prostu przesyt. Koleżanka zapewne się zaangażowała, częściej niż Ty inicjuje kontakt, wychodzi z inicjatywą. A Ty podskórnie czujesz się do tego przymuszany... a człowiek z natury nie lubi być zmuszany i przed tym ucieka.

    Pożądanie karmi się tajemnicą, niedopowiedzeniem i tęsknotą. Teraz już tego nie ma, do tego panna zaczyna Cię osaczać. 

     

    Zapewne gdyby była badziej niedostępna to bardziej by Ci się nie chciało. Gierki nie wzięły się znikąd, taka nasza ludzka natura. Chcemy tego co niedostępne, a jeśli coś nam łatwo przychodzi to nie doceniamy tego. 

    I może być tak jak mówisz... natomiast teraz raczej nie zmieniłoby to już nic gdyby stała się bardziej niedostępna. Już chyba po ptakach. I wydaje mi się, bo to w sumie w tym jest istota tematu, że gdyby ona nikogo nie miała to skończyłoby się to tak samo. I to mnie chyba najbardziej boli. Kiedyś, bardzo dawno temu już miałem relację, w której takie wypalenie nastąpiło. Nic się nie dało zrobić, pozostała jedynie frustracja. Zastanawiam się czasem jak to jest, że niektórzy ludzie są ze sobą np. 10 lat i jest całkiem ok. Ja z tego typu uczuciami sobie tego nie wyobrażam.

    3 minutes ago, MarkoBe said:

    Oooo tak. Niech się wypłaczę, powie, że ma depresję i dodatkowo ma 100000 długu i niech mu pożyczy na spłatę zobowiązań. Szybko pożądanie i ,,miłość" odejdzie:D😃

    Miałem jeden bardzo trudny tydzień (nie będę tu już opisywał o co chodzi bo kompletnie inny wątek) i chociaż nie chciałem niczego okazywać to nie umiałem tego ukryć i ta jej temperaturka nie spadła :) Zatem nie zadziała to tak zawsze, bez względu na wszystko. A pieniądze też oferowała mi się pożyczyć, aczkolwiek zgadzam się, że to zdecydowana rzadkość.

  5. 5 hours ago, Ksanti said:

     

    @self-aware

    Pisałeś, że jesteś przeciętny czy poniżej, do tego nie szło Ci z kobietami przez lata. Przespanie się z Tobą przez laskę z odzysku, w długoletnim związku nie świadczy o tym, że jej się podobasz. Lepiej nie budować pewności siebie na tak miałkim gruncie. Sam wiem jakie to potem jest bolesne jak zderzy się z rzeczywistością na wolnym rynku a dysonans jest spory.

     

    Facet nie wyrywa, a jedynie reklamuje. To laski podejmują decyzje czy się na coś zgadzają czy nie. Uznała że bezproblemowo upiecze dwie pieczenie na jednym ogniu skok w bok + przystojny facet, ale w znudzonej relacji.

     

    FWB prowadzi do związku, orbiterów lub dodatkowej puli genów. Zwłaszcza to ostanie jest to jedna ze strategii reprodukcyjnych kobiet. Pozwalają się zalewać przez dwóch a w środku w ciągu kilku dni toczy się wojna plemników. Niekoniecznie kochanek musi być tym przystojniejszym, bo różne są motywy. Chyba się zabezpieczałeś?

     

     

    Jestem przeciętny, nie poniżej. Jak ogarnę dupę to nawet wyglądam nieźle. Ja sobie wmawiałem bardzo wiele złego na swój temat porównując się do czadów. Bardzo wiele. Może byłem jednym z najwięcej wmawiających sobie tutaj ludzi.

     

    O tym, że jej się podobam świadczą reakcje. Tu nie ma czego opisywać bo to się widzi/czuje.

     

    Kiedyś jak miałem mniej niż 20 lat to szło mi z kobietkami nienajgorzej wcale. Prawdą jest jedynie to, że przespałem lata 20-30 z kobietami bo przez część tego okresu nie robiłem nic a potem jak robiłem to już z przeoranym łbem.

     

    W czasie relacji z tą kobietą znajomi mówili mi, że jestem jakiś promienny i inny.

     

    I to jest bzdura, że tylko laski podejmują decyzję. Właśnie jedna z forumowych bzdur. Jeśli kobieta leci na Ciebie a Ty na nią nie to Ty podejmiesz decyzję, że nie. Ona nie będzie miała nic do gadania.

     

    Co do ostatniego zdania no to ziom, proszę Cię :) Oczywiście, że się zabezpieczałem. Nawet dla beki pytałem jej co sądzi o seksie bez gumy to kategorycznie mi zabroniła. I dla niej i dla mnie dziecko z naszego seksu to byłby dramat ale nie będę wchodził już w szczegóły bo to w ogóle odbiega od tematu.

     

    4 hours ago, johnnygoodboy said:

    Cieszę się, że w taki czy inny sposób przekonałeś się jak szkodliwym, wyniszczającym mózg syfem jest blackpill.

    Tak, to jedna z najgorszych rzeczy jaka spotkała mnie w życiu. Nie ma znaczenia ile jest w nim prawdy, nie daje kompletnie nic. Jest jak papierosy, tylko negatywny.

     

    5 hours ago, johnnygoodboy said:

    Pamiętam Twój pożegnalny post, był bardzo poruszający i przygnębiający, nie pozostawiający praktycznie żadnej nadziei

    Mam nadzieję, że już nigdy nie napiszę nic podobnego. Nawet nie wszedłem w tamtem temat i nie chcę tego robić ani tego czytać.

     

    5 hours ago, johnnygoodboy said:

    Szczerze wątpię czy to poczucie zostanie zasypane, gdy te brakujące rzeczy uzupełnisz

    Nie wiem ale wiem, że bez pieniędzy nie żyje się lekko. Bez względu na to czy one dadzą mi szczęście czy nie to lepiej je mieć. Poza tym dopiero zacząłem tamten temat, będę się powoli starał przechodzić przez wiele wątków mojej psychiki.

     

    5 hours ago, johnnygoodboy said:

    Według mnie brakuje Ci Stary miłości własnej, idziesz przez świat jak ten żebrak, który nie ma nic - i ja Cię rozumiem, bo ten brak bardzo mocno się czuje.

    Dlatego zacząłem praktykowanie wybaczania i wdzięczności. Zobaczymy gdzie mnie to zaprowadzi.

     

    5 hours ago, johnnygoodboy said:

    Technika uwalniania jest na pewno pomocna, ale nie bierze pod uwagę tego jakie informacje niosą dla Ciebie emocje (a to zawsze jakieś niezaspokojone potrzeby, zawsze, czasem inne niż to na pierwszy rzut oka nam się wydaje)

    Uwalnianie to jedno... staram się tym emocjom najpierw przyjrzeć i analizować dlaczego coś czuję. Może być tak, że będę starał się uwolnić (jeśli się da) nie tylko poczucie braku czegoś ale również poczucie potrzeby.

     

    5 hours ago, johnnygoodboy said:

    Ty bardzo byś chciał nie czuć, co rozumiem, bo miałem kiedyś podobnie, problem jednak w tym, że pozbywając się smutku pozbędziesz się też radości - znieczulica na własne emocje dotyczy ich wszystkich.

    Wiem o tym, że nie da się nie czuć nic. Nie wiem gdzie mnie to uwalnianie zaprowadzi, nie wiem :)

     

    5 hours ago, johnnygoodboy said:

    Ból jest nieodłączną częścią życia i trzeba zbudować sobie z nim odpowiednią relację, czuć go i rozumieć. 

    W jakim sensie zbudować odpowiednią relację?

     

    5 hours ago, johnnygoodboy said:

    Podoba mi się Twoje trzeźwe spojrzenie na siebie, brak kreacji, nie zwracanie uwagi na wizerunek - to dobry prognostyk na przyszłość. Wiedziałeś zapewne, że dostaniesz tu zjebkę za historię o bzykaniu zajętej kobiety, a mimo wszystko miałeś odwagę o tym napisać. 

    Spodziewałem się, że będzie grubo w kontekście pojechania po mnie, natomiast szczerze to byłem zdziwiony tymi postami, że takim postem zniszczyłem tutaj swój wizerunek itd. Przecież na takim forum liczy się szczerość, inaczej te wszystkie rozkminy nie mają żadnego sensu. To jednak też ciekawa informacja w sumie, ciekawe ile osób tutaj ściemnia lub ukrywa w swoich historiach pewne rzeczy tylko po to aby lepiej wypaść. Mam teraz coś udawać tylko dlatego bo mam długi staż i sporo postów/plusów? Nonsens.

     

    5 hours ago, johnnygoodboy said:

    Jest jednak druga strona medalu - to kuszący sposób na uzyskiwanie atencji, co wykorzystywała nasza forumowa legenda blackpilla - uważaj na to ;) Taka atencja w żaden sposób nie „nakarmi” Cię wewnętrznie.

    O to się nie bój. Czytanie tego wątku nie jest dla mnie przyjemnością, uwierz mi :)

    4 hours ago, SzatanKrieger said:

    Ale zanim to zrobisz zbadaj czy to nie w Tobie jest problem, a nie w niej.

    Niby jak? To raczej koniec. Po prostu.

    51 minutes ago, Taboo said:

    Nie wiem jak laska która teraz opiera swój czas na kłamstwie może dawać Tobie pozytywną i zdrową energię. 

    Szczerze mówiąc to w czasie naszej relacji ja nawet nie rozkminiałem tego, że ma faceta. Tak jakby nie istniał, po prostu. Emocjonalnie nic. Nie miałem poczucia żadnej wygranej nad nim jak to niektórzy, gdy uprawiają z czyjąś kobietą seks, nie miałem poczucia żadnej porażki. Jeśli już był chwilowo jego temat to z mojej strony normalnie, bez emocji.

     

    Nie patrzyłem na nią przez pryzmat kobiety w związku.

    • Like 1
  6. 13 hours ago, Yolo said:

    Fajny poziom samoświadomości, też w tych niewygodnych dziedzinach i zdolność do zobaczenia jak wlasne ego potrafi być dla nas toksyczne kiedy się pozycjonuje kosztem innych:) 

     

    Nie wiem czy Twój sposób radzenia sobie ma sens, nie próbowałem ale kibicuję.

    Zastanawiałem się czasem co tam u Ciebie, dałeś się zapamiętać jako ktoś, kto ciśnie do przodu mino sporych przeciwności.

    Powodzenia! 

    Też nie wiem ale chcę spróbować :) Zobaczymy jak to wpłynie na samopoczucie w przeciągu tygodnia czy dwóch.

     

    Dostrzegam dużo takich rzeczy, które wypierałem wcześniej. Cieszy mnie to.

     

    11 hours ago, Ace of Spades said:

    Musisz być taki, musisz być owaki, sraki, nie masz prawa być zły, nie masz prawa do własnych emocji, nie możesz nikomu dać w mordę, nie możesz sie wkurwiać bo to jest wszystko toksyczna męskość.

    Jeszcze nie daj boże zaczniesz zmieniać rzeczywistość a przecież nie o to chodzi, nie po to żyjesz żeby wywracać do góry nogami system.

    Te wszystkie teorie o uwalnianiu i świadomości podobnie jak kiedyś religie mają tylko jeden cel, sprytnie ukryty - masz się pogodzić z rzeczywistością.

    Oczywiście jeśli chcesz mieć święty spokój to jest to jakaś metoda, ale to tylko taka nakładka, atrapa i proteza a nawet znieczulenie na otaczający matrix.

    Nie o to chodzi. Ja Cię rozumiem... ale to nie o to kaman, że ja nie chcę dać sobie prawa do wkurwiania się i tak dalej. Chodzi o to, że nie chcę czuć w sobie nienawiści do pewnych rzeczy, złości, chorobliwej zazdrości. To nie pomaga a tylko szkodzi.

     

    4 hours ago, BlacKnight said:

    Moim zdaniem autorze cofnąłeś się, te niby plusy to ułuda.

     

    Ale to moje spostrzeżenie nie wyrok.

    Nie zgadzam się ale zobaczymy ;)

  7. 7 hours ago, niemlodyjoda said:

    @self-aware wybrał drogę niby wzrostu ale ten wzrost buduje na krzywdzie innego faceta.

    Nie wybrałem żadnej drogi wzrostu, to tylko był przykład na to, że doszło do mnie, że życie nie jest takie jak opisuje to analconda.

     

    7 hours ago, niemlodyjoda said:

    Prawda jest taka, że szczęścia z tego dla nikogo nie będzie bo szon, który zdradza faceta, nawet jak wejdzie z OPem w związek nadal pozostanie szonem ze schematem - "musze sprawdzić czy podobam się innym" - a taka jest prawda o kobiecie z jaką się bujasz @self-aware. To nikt i nie jest warta nawet grama Twojego zaufania.

    Nie wejdzie w związek. Od początku nie miało go być.

     

    Ogólnie napisałeś wartościowy post i dzięki za to ale zupełnie nie prosiłem o to, wykroczyłeś daleko poza mój temat i nie chcę rozwijać tu nowych wątków. Głowa idzie do przodu w dobrym kierunku :)

     

    6 hours ago, Tornado said:

    Czy znasz jakiś leasing samochodowy, że bierzesz 'BRYKĘ' na kilka miesięcy i NIE MUSISZ PŁACIĆ???

    Niestety nie znam ;)

     

    6 hours ago, Pancernik said:

    No, no, trzeba przyznać @self-aware, że wrócił w pięknym stylu 🤣

     

    Spadaj :)

     

    6 hours ago, icman said:

    Czasem trzeba zerwać relację by zobaczyć o co chodzi z takimi emocjami.

    Mi pomaga okres samotności, znając tę swoją właściwość komunikuję, że tego potrzebuje by utrzymać zainteresowanie związkiem, większość kobiet to szanuje i akceptuje.

     Zastanawiałem się właśnie nad tym czy to nie efekt tego, że po prostu spędzałem z nią zbyt wiele czasu. Już jeden kolega wyżej też to sugerował. Za mało przestrzeni.

     

    6 hours ago, Anna said:

    Wtedy raczej nie napisał by takiego kompromitującego postu i  jeśli już to próbowałby się stawiać w ramach ofiary. Okręcał by kota ogonem jak się da, by tylko ocalić swój wizerunek.

    Dla mnie post nie jest kompromitujący. Przecież ja Was nie znam i nigdy nie poznam na żywo. O jaki ja tu wizerunek mam niby walczyć? Jest problem i opisuję go mega szczerze, w innym wypadku po cholerę miałbym w ogóle pisać?

     

    6 hours ago, Muatafaraj said:

    Ona miała faceta więc nie mogliście być "oficjalnie" parą

    Mogliśmy czy nie to ja nie chciałem. Nie chcę wchodzić w związek bo mam ważniejsze priorytety w życiu.

     

    5 hours ago, antyrefleks said:

    Swoją drogą, autorze wątku, mógłbyś więcej opisać jakie myśli towarzyszyły tej kobiecie, która zdradzała swojego chłopa z tobą. Tak w ramach pokuty i lekcji dla początkujących pt: "jakie potrafią być kobiety". 

    Mogłbym ale to nie ma żadnego sensu. Dlaczego? Ponieważ wiele razy miała rozkminki moralne (i ja nie mówię o jej słowach) :) Tylko po co mam to pisać jak i tak wiesz, że nikt w to nie uwierzy? :)  Przecież wiesz to. Wiesz jaka byłaby reakcja gdybym zaczął to opisywać. To jej of kors absolutnie nie tłumaczy, po prostu odpisałem na Twoje pytanie ;)

     

    5 hours ago, maggienovak said:

    @NoHope

    Laska nie zakładała niepowodzenia planu - że chlopak się dowie. 

    Gdyby była świadoma swoich działań, to po ujawnieniu tegoż faktu - nie robiłaby dramy, grzecznie zwinęłaby się z życia chlopaka. 

    Zaryzykowała - miała spoko seks z innym, kontynuowała związek, była do przodu. 

    Dziewuszka zbyt pewniacko się czuła - poniosła konsekwencję, których trochę nie zrozumiała, jak mała dziewczynka.

    Być może coś zgubiłem ale jej chłopak nic nie wie i się nie dowie. Ona nie straci w swojej relacji nic ogólnie.

     

     

    5 hours ago, Lalka said:

    A co to za hipokryzja Panów? Odsyłam do tematu o ruchaniu mężatek. Co, tam wolno? Ile głosów było na nie? Eee, same z rezerwatu?

    Otóż, ja gratuluję @self-aware, bo czytam go prawie od początku, nie od tego jednego tematu (^^) i to jest duży progres u niego, nie ważne jakim kosztem. Zawalczył w końcu o siebie i ruszy do przodu, w końcu, po tylu latach. 

    Dzięki, chociaż wiem co myślisz :)

     

    5 hours ago, Leniwiec said:

    @self-aware po prostu spadły Ci różowe okulary i zacząłeś dostrzegać jej wady, a Ona Twoje. 

    Tylko, że ja dalej nie do końca umiem wyjawić te jej wady... :) Na logikę to niby wszystko dalej tak samo. Nie wiem zatem czy to w tym rzecz. Po prostu się zjebało.

     

    2 hours ago, thyr said:

    Autor puscil baka i sie zmyl .Z takim mentalem jaki ten kolega prezentowal wczesniej to  ta historia jest zmyslona 🇨🇨po to aby wywolac gownoburze ( ma wyjebke na forum ) albo przygarnal jakiegos szona ktorego nawet stary kijem nie chcial szturchac .W jednym i drugim przypadku chlop ma jeszcze wiekszy "deficyt emocjonalny" i leczy kompleksy niz kilka miechow wstecz . Forum nie kazdemu pomoze , wielu tez moze zaszkodzic .Tak jak z obsluga noza mozna smarowac maslo lub chrzcic w imie boze.

    Nie mam żadnej wyjebki na forum, historia 100% real. Nigdzie się nie zmyłem, po prostu nie siedzę tu 24h.

     

    1 hour ago, bernevek said:

    Ciekawe @self-aware Byłeś po Analu chyba najbardziej depresyjnym typem. Szczerze nie lubiłem Cię czytać. 

     

    Spoko, rozumiem.

     

    45 minutes ago, Ksanti said:

    @self-aware

    Dała Ci złudne poczucie, że różnica SMV się nie liczy, ale w sumie ślepa wiara jest chyba czasem potrzebna. Wyruchane laski w długoletnich związkach, czy stale przeskakujące między kwiatkami po jakimś czasie wolą beciaka. Tak, to zupełnie normalne zjawisko i sam w młodości byłem tego uczestnikiem. Osobiście mam wyjechane na takie relacje z odzysku a nazywanie tego czymś poważnym jest niepoważne. To nasza wada, że pod wpływem zakochania dajemy się nabrać, że dana relacja z second handu jest czymś wyjątkowym i szytym na miarę. Co do tematu wpakowałeś się w patologiczną więź z kurewną, to zapewne ona Ciebie wyrwała, a nie odwrotnie - zaplanowała sobie tą odskocznię. Czujesz obrzydzenie, bo wiesz podświadomie, że jak zdradziła to zdradzi i Ciebie, haj się wypalił i już racjonalizacje poszły w las. Chociaż tyle, że podniosłeś się na duchu, ale z tej mąki chleba nie będzie.

     

    Nie, nie dała mi żadnego złudnego poczucia. Ona po prostu widzi we mnie przystojnego mężczyznę :) Po prostu. SMV dalej się liczy ale nie tak jak opisywał to anal. To właśnie ślepa wiara w jego nauki była dla mnie czymś złym.

     

    I to ja ją wyrwałem, niczego sobie nie zaplanowała. To jest akurat 100%. Możesz uwierzyć po prostu na słowo, jak tam chcesz :)

     

    Ona mnie nie zdradzi bo ja jej facetem nie jestem. I wątpię aby to było to. W sensie, że czuję obrzydzenie ze względu na jej zdradę. Poza tym "obrzydzenie" to złe słowo. Ja serio nie mam moralnych rozkminek. Nawet jeśli to źle, po prostu nie mam.

    • Zdziwiony 1
  8. 12 hours ago, Yolo said:

    Nie.

    Ty się chcesz znaleźć w tym stanie, który był na początku, mieć te same odczucia i emocje, przypływ energii, dobre samopoczucie podkręcone kimś z zewnątrz. 

    To jest bardzo możliwe, że mój żal to po prostu tęsknota za hajem hormonalnym. Tylko nie rozumiem jednej rzeczy, skąd ta niechęć? Czy nie powinno być tak jak przed wszystkim? Była moją koleżanką przez około rok i wtedy było po prostu spoko. Teraz jest mi dziwnie. I szczerze? To nie to, że ona swojego zdradza a ja w związku z tym poczułem odrazę. Nie wiem czemu, ale nie robi to na mnie wrażenia emocjonalnego.

     

    12 hours ago, SzatanKrieger said:

    Wszedłeś w relację chory to dostaniesz chory wynik oraz chorego partnera. Ona została użyta jako bandaż

    Wiem co chcesz przekazać, ale nie mogę się jakoś zgodzić. W sensie, wątpię że to tak działa. To chyba po prostu jest tak jak mówi Yolo, po prostu się wypaliło. Bez znaczenia jest to czy ona była w relacji z kimś czy nie.

     

    11 hours ago, JudgeMe said:

    Gdzie teraz pracujesz? 

    Chwilowo nigdzie. Poczyniłem parę kroków i mam nadzieję, że od nowego roku będzie finansowo lepiej. Co do naszej relacji, ona nikogo nie szuka, ona po prostu dalej będzie w swojej relacji. Ja też związku nie szukam. To zresztą akurat nie jest istotne.

     

    11 hours ago, Wielokropek said:

    P.S. Czyż to nie zabawne?

    Chciałeś właśnie takiego związku, właśnie takiej formy zaangażowania, chciałeś kogoś takiego.

    Zostało Ci to dane.

    A Ty mówisz- to nie to.

    Gdzie więc jest błąd?

    Nie mam pojęcia gdzie, jak już wspomniałem wersja od Yolo jest najbardziej prawdopodobna i po prostu nic nie dałoby się tutaj zrobić. Wypaliło się i tyle. I prawdopodobnie masz rację mówiąc, że tęsknie za tym co ona mi po prostu dawała, czyli haj.

     

    11 hours ago, Lalka said:

    dziewczyna Cię naprawiła i tyle z jej roli. Już jej nie potrzebujesz bo nie ma co leczyć. 

    Nie poznałem jej po to aby wyleczyła mnie i przestała być potrzebna. Tak jak pisałem, przez dobry rok byliśmy po prostu kolegami, którym całkiem dobrze się gadało. Potem poszło dalej i wyszło jak wyszło. Szkoda mi relacji z nią jako z człowiekiem, po prostu :) Jakby się dało usunąć tą dziwną niechęć i przywrócić to do stanu kolega-koleżanka tak jak kiedyś to wziąłbym to chętnie. No ale tak świat nie działa.

     

    11 hours ago, bad intentions said:

    Kobiety są mężczyźnie potrzebne tylko do uprawiania seksu, kropka.

    Być może to z mojej strony naiwne ale spróbuję jeszcze myśleć trochę inaczej. Mam nadzieję, że się nie pomylę.

     

    11 hours ago, Kleofas said:

    Zakładasz wątek w rezerwacie i oczekujesz czego? Poklepania po pleckach od kobiet,

    W poście opisałem czego oczekuję :) Pomocy spojrzenia na sytuację i zrozumienia emocji, żadnego klepania. Po co mi klepanie po plecach? Mnie w tym temacie nie interesuje krytyka, pochwała, moralne rozkminy czy cokolwiek innego. Wiedziałem jak będzie wyglądać lwia część postów :) Potrzebowałem spojrzenia innych ludzi odnośnie tego co czuję i tego czy jestem w stanie pozbyć się negatywnego uczucia wypalenia. Tylko tyle. Serio, tylko :)

     

    10 hours ago, Ace of Spades said:

    A czego właściwie oczekiwałeś od kobiety?

    W przypadku tej? Niczego. Była moją dobrą kumpelą i to mi starczało. Potem sprawy potoczyły się dalej i chciałem kumpeli + seksu. Potem się popsuło i teraz chciałbym znów kumpeli bez seksu i rozkminiam czy to jeszcze realne :) Nic poza tym.

     

    10 hours ago, maggienovak said:

    Dlaczego chciałbyś z nią mieć jakąkolwiek relację? 

     

    Jaki styl relacji mógłby Ci odpowiadać (nie używaj słowa seksfriends)?

    Mógłby mi odpowiadać styl relacji takiej, że teraz "W" w fwb znaczy without. Czyli kumpela taka jaką była kiedyś. Dlaczego chciałbym mieć z nią jakąkolwiek relację? Bo ją po prostu lubię (albo lubiłem dopóty, dopóki nie pojawiło się to uczucie irytacji, niechęci). Zastanawia mnie czy jakby przeczekać x miesięcy aż to wszystko ucichnie i się wypali to czy byłaby szansa znów się po prostu kumplować.

     

    10 hours ago, Iceman84PL said:

    Powiem tak 4,5 roku jesteś na forum z przerwami czyli swego rodzaju jesteś weteranem samczej społeczności i powinieneś dawać przykład a ty jak widać niczego sensownego się nie nauczyłeś i nie wyniosłeś z formulowych lekcji. 

    Wyciągnąłem stąd znacznie więcej niż myślisz :) Ale wchodzisz teraz na zupełnie inny temat więc nie chcę rozwijać 10 innych wątków. I czym jest przykład? Co jeśli ja pod kątem moralnym nie mam z tym problemu? Tak po prostu? To nie kwestia żadnej nauki, wiedzy czy siedzenia tu x lat. Emocjonalnie pod tym kątem czuję nic. Ani dobrze, ani źle.

     

    10 hours ago, Iceman84PL said:

    Miałeś dość forum bo prawda cie przygniotła zamiast ja zaakceptować

    Miałem dość forum bo część prawd tutaj to gówno-prawda i to ona mnie przytłoczyła. Uwierzyłem okrutnie, że bez 190cm, kwadratowego ryja i miliona na koncie nie mam szans na dobre życie. A fakt, że spędziłem tu aż tyle czasu tylko to spotęgował bo nasycałem się tymi treściami po prostu dłużej. Było też mnóstwo tych dobrych ale łeb już za bardzo szukał treści "analcondowych" że tak się wyrażę.

     

    Przerwa od forum bardzo mi pomogła bo część z tych rzeczy wyrzuciłem z głowy. Akceptuję okrucieństwo świata, biologii i tak dalej. Ale jako przeciętny człowiek mam całkiem spory potencjał i to jest to w co chcę wierzyć teraz.

     

    10 hours ago, Iceman84PL said:

    Gdy haj hormonalny się skończył, opadły różowe okulary kobieta zaczęła cie irytować swoim zachowaniem, sposobem bycia i wiesz co to normalne. 

    Bo haj nie jest po to by nam było dobrze tylko żebyś ejakulowal w kobiecie i pomógł sprowadzić na ten padół łez kolejnego nieszczęśnika. 

    Haj ma określony termin, w którym musisz to zrobić bo bez tego nacpania 

    w ogóle nie chciałbyś z tą kobietą przebywać dłuższy czas. 

    Taki to natura ma program bezpieczeństwa by w ogóle obie płcie chciały ze sobą być. 

    Czy jest to do odratowania niestety nie miałeś swoją szansę, która bezpowrotnie minęła, być może dzięki temu się trochę ogarnąłeś, więc bądź wdzięczny i ruszaj z życiem do przodu nie oglądając się na tą kobietę. 

    I to jest na temat tego o co pytałem. Zastanawia mnie jednak ciągle jedna kwestia. Dlaczego nie irytowała mnie przez tym jak zaczynało to iść dalej? Przecież wtedy nie było żadnego haju.

     

    10 hours ago, Iceman84PL said:

    Kolejna sprawa pytasz o rady i kierujesz zapytanie do kobiet zakładając temat w rezerwacie zamiast w zasłużonej starszyźnie i nie wiem czy cie traktować poważnie? 

    To pytanie po prostu nie ma płci bo kobiety również się wypalają względem mężczyzn, nie widzę tu żadnego problemu w założeniu tego typu tematu w rezerwacie. O rady pytam wszystkich.

     

    Pytanie jest poważne, jak chcesz mnie traktować to już Twoja decyzja :)

     

    10 hours ago, Iceman84PL said:

    Długa droga przed tobą dodatkowo wyczuwam mentalność bluepilla 

    Bluepill nie. Natomiast silny redpill też nie. W ogóle nie chciałbym rozkminiać siebie pod kątem pilli. One wszystkie zrobiły mi tylko dużo złego. Zamykanie wszystkiego w ramy jakiegoś jebanego koloru. Nigdy więcej.

     

    10 hours ago, sargon said:

    Nie obraź się, ale to trochę brzmi jak zaburzenie narcystyczne.

    Była nuda, została zaspokojona w pełni, nie jest już wyzwaniem - więc nudzi a nawet irytuje znowu - no to czas na odmianę.

     

    Narcyzi traktują ludzi zabawkowo-użytkowo...no dokładnie jak tutaj.

    Przy tym umieją wcisnąć guziczki, żeby wywołać zainteresowanie i wyjątkowość - przed wyrzuceniem do śmieci.

    Przez całe życie czułem się niedowartościowany (i kwestia kobiet to tylko namiastka bo mówię tez o karierze itd) i myślisz, że jestem narcyzem? :) Chyba, że masz jakiś specyficzny typ na myśli, ale jeśli narcyz w takim rozumieniu jakim ja znam to chyba nie bardzo. Przecież mój post to w połowie poczucie winy odnośnie tej dziewczyny. Jest mi jej bardzo szkoda, że prawdopodobnie musze jej podziękować za znajomość. Dla Was to zwykły szon, wiadomo. Ale ja pod kątem jej zachowania względem mojej osoby nie mogę jej zarzucić zupełnie nic więc dlaczego miałoby nie być mi jej żal? :)

     

    10 hours ago, LiptonGreen said:

    Gość wpada w poczucie winy, pisze o tym cały elaborat, a twój jedyny wniosek to że wykazuje zachowania narcystyczne. 

    O, mniej więcej jak tutaj.

     

    10 hours ago, NoHope said:

    Nie lubisz szarych myszek, a na siłę próbujesz z nimi być bo naczytałeś się, że idealna kobieta to kobieta uległa. I masz konsekwencje, znudziła Ci się. Bywa. To jest przykre, a czy do odratowania? Raczej nie bo macie różne temperamenty. Temperament jest wbrew pozorom bardzo ważny, nie dla każdego szara myszka.

     

    Jedna laska mnie wspierała była nawet miła, ale co z tego jak była nudna, mało spontaniczna i niezbyt inteligenta tak, że nie łapała mojego sarkazmu albo musiałem jej tłumaczyć film bo go nie rozumiała...  

    Myślałem o tym trochę... I sam nie wiem. Mam znajomych z dziewczynami, które są przeciwieństwem szarych myszek i nie pociągają mnie te kobiety a wkurwiają. To zatem chyba nie to. No i ta laska nie jest znowu szarą myszką w stylu, że totalnie tępa i zamulona itd :) A czy nudna... może to to i się oszukuję po prostu.

     

    10 hours ago, Anna said:

    @self-aware nic w tym dziwnego. Chyba tak na prawdę nie da się zbudować czegoś trwałego od tyłka strony. Do długotrwałej relacji potrzebujemy szanować partnera.

    Dzięki za Twoją historię... Natomiast co do mnie, nie zapominaj, że my nie budowaliśmy związku. Tego nigdy miało nie być i nie było. To miała być relacja fwb. Między naszą dwójką nigdy szacunku nie zabrakło. Tu raczej nie chodzi o fundamenty. Po prostu nie pykło.

     

    10 hours ago, trop said:

    Haj szybko opadł bo zrozumiałeś że ruchasz jakiemuś gościowi kobietę.

     

    Gardzę takimi zachowaniami jak Twoje ale widzę że refleksja powoli przychodzi podświadomie...

    Niestety nie mogę się zgodzić, oczywiście może jest tak jak mówisz ale nie czuję tego. W sensie, to raczej nie dlatego ten haj minął. Co do refleksji to niestety,  ja nie czuję moralnych rozterek jeśli o to Ci chodziło. Nie czuję się ani dobrze ani źle :) Szczerze.

     

     

    9 hours ago, BlacKnight said:

    @self-aware Odjebałeś lipę jak rudy dostawczakiem. 

    Moralizować nie trzeba bo i po co wszystko jasne i klarowne.

     

    Szon przestał cię pociągać i czujesz irytację naprzemian z odrazą?

     

    Z jednego gówna w drugie.

     

    Nie trzeba ponieważ nie po to tutaj przyszedłem. Całkowicie szczerze nie ruszają mnie posty odnośnie moralności :) Rozumiem rozgoryczenie niektórych, nie wnikam.

     

    8 hours ago, Tomek9494 said:

    Boże kochany jak po czymś takim można spojrzeć sobie w lustro 😁 Czy tylko ja miałem wielką ochotę napluć autorowi prosto w pysk czytając ten ,,post"? 😑

    Jakoś daję radę patrzeć, nie martw się o mnie :)

     

    8 hours ago, Libertyn said:

    Co Cię w niej irytuje? 

    Czy może ona sama per se zaczęła Cię irytować i w zasadzie irytacja wzięła się z dupy? 

    No właśnie nie wiem co. To właśnie tak z dupy zaczęło się pojawiać. Dziwi mnie to ze względu na to, że kiedyś nie było żadnego haju i było spoko. Stąd potrzebowałem opinii osób trzecich.

     

    8 hours ago, JoeBlue said:

    To co by mi się przydało to bzykanie z nią

    I w tej irytacji i zmęczeniu nie miałem problemu z chęcią bzykania się?

     

    8 hours ago, Ramaja Awantura said:

    Z ciekawości co ci mówiła? Ty jej opisywałeś swoje przekonania a ona je dementowała?

    Ja jej niczego nie opisywałem. Wyjście z "kwadratowych szczęk" stało się samo z siebie. Po prostu brak forum + relacja i zacząłem zapominać o tym. Jak zaczęło się czyścić w głowie to i po innych ludziach widziałem to czego wcześniej chciałem nie dostrzegać. To nie tak, że ona mi pomogła bezpośrednio z tego typu treściami podczas rozmowy, absolutnie nie tak.

     

    8 hours ago, Kamil9612 said:

    To jest klasyczne wypalenie w związku, bo miałeś z koleżanką związek. Spędzałeś z nią więcej czasu niż jej facet. Dlatego też się nią znudziłeś po prostu. Czas nic nie zmieni. Po prostu zapałka się spaliła a teraz masz poparzone ręce :D 

    Spoko, tak właśnie myślę. Czy wg. Ciebie po jakimś czasie można przywrócić relację kolega-koleżanka czy to już nierealne? Tylko bez rozkminek moralnych, proszę o odpowiedź na to konkretne pytanie :)

     

    7 hours ago, Anna said:

    Wszystko Ci mówi zostaw to, ale Ty masz to serduszko, hehe.  Uwierz mi nie chcesz tak żyć, a ona sobie poradzi, nic jej nie będzie.

    No co mam Ci napisać? Serio mi przykro, że muszę ją poinformować, że koniec z naszą relacją. Nawet taką zwykłą, bez romansów itd. Po prostu :)

     

    7 hours ago, Redbad said:

    - wzrost, chadyzm, kwadratowe szuflady, wielkie kutangi, to mitologia z którą życie raz po raz się rozprawia

    - to że ktoś ma najebane plusików przy avatarze, siedzi tu już 30 lat, trzyma ramy, nakurwia prysznice, to w konfrontacji z prostą biologią bywa słabą "tarczą" choćbyś nie wiem, który poziom wtajemniczenia posiadł

    Znaczy ja nie zgadzam się, że wzrost itd nie ma znaczenia bo ma jak najbardziej. Natomiast nie w takim wymiarze jak przedstawiany tu od czasu do czasu.

     

    A drugi myślnik... czy to nie dotyczy całego życia ogólnie? Poza tym co niby miałoby mi dać siedzenie na forum samo w sobie? Choćby i 100 lat? :) To tak jakbyś chciał dobrze się bić czytając o tym.

     

    7 hours ago, NoHope said:

    Nie byłbym aż takim optymistą, trzeba brać pod uwagę, że OP poderwał prawdodpobnie starszą, znudzoną, zajętą mężatkę. To jest easy pizi wiem bo do mnie też takie laski się kleiły i nic nie musiałem robić.

    Kobieta młoda, 20 parę lat. Nie było to dla mnie wcale easy peasy :) Ale to bez znaczenia.

     

    7 hours ago, Ace of Spades said:

    Panowie spokojnie!

    @self-aware nic takiego wielkiego nie odwalił żeby mu pluć w pysk, bez przesadyzmu.

     

    Który z nas nie popełnił w życiu jakichś głupot - ten niech pierwszy rzuci piłką lekarską.

     

    Nie trzeba :) Ja się czuję okej czytając cały ten temat. Spodziewałem się, że wleci wiadro pomyj. Interesują mnie jedynie odpowiedzi na moje pytania i parę tu takich otrzymałem.

     

    7 hours ago, Taboo said:

    Czy Ty czytałeś swój wątek? Jesteś tyle na forum i powinieneś wiedzieć że praca nad sobą to zimne prysznice, siłownia i medytacje, a nie FWB z szonem.

    Ale moje FWB z nią nie wyklucza pracy nad sobą.

  9. Cześć.

     

    W tym temacie chciałbym opisywać regularnie swoją praktykę odpuszczania, wybaczania oraz wdzięczności. Było źle i doszło do mnie, że czas w końcu to zrobić i zacząć być regularnym. W kontekście odpuszczania skorzystam z techniki Hawkinsa (dzięki @Messer), do której podchodziłem już wiele razy ale nigdy regularnie... Nigdy też nie czułem, że robię to dobrze. Teraz, bez względu na wszystko będę to po prostu robił i zobaczymy co się stanie.

     

    Jest w moim życiu wiele rzeczy, które są do poprawy w kontekście mojej psychiki. Pomijając temat o kobiecie, który założyłem (jak myślisz @Messer, czy jestem w stanie odpuścić tą irytację i niechęć i znowu czerpać radość z wspólnych spotkań czy raczej tutaj technika nie zadziała bo nie na tym polega?). Zrozumiałem, że jestem wielkim toksykiem jeśli chodzi o stan posiadania. Mam w swoim życiu osoby, które mają dużo hajsu. To są ludzie często młodsi ode mnie, którzy po prostu świetnie się urodzili. Faktem jest jednak, że są mi szczerze życzliwi jeśli chodzi o kasę, bardzo mi kibicują w tej kwestii. A ja? Ja czuję pogardę do ich kasy, czuję wewnętrznie, że życzę im aby ją stracili. Czuję niesprawiedliwość świata... A przecież oni nie są niczemu winni. Jestem pod tym kątem jebaną toksyną i nie chcę tego więcej w swoim życiu. Chcę normalnie cieszyć się szczęściem i sukcesami innych ludzi. Nienawiść gnoi tylko mnie.

     

    Widząc przystojnego faceta z piękną kobietą chcę w głowie mieć "O, fajna laska, powodzenia ziomek!" a nie "Ty chuju".

     

    Chce wybaczyć sobie, że wkręcałem sobie, że MGTOW to jedyna słuszna ścieżka. To nie prawda, że totalnie nie potrzebuję kobiet. Potrzebuję. Chcę mieć fajne życie, fajne relacje z ludźmi, dostatek finansowy (nie muszą to absolutnie być miliony, po prostu godna kasa) i czuję, że psychika częściowo jest moim wrogiem. Wybaczyć sobie, że pomimo regularnej pracy nie zarabiam dużo pieniędzy... widocznie coś nie pykło, złe wybory, brak farta, cokolwiek... Nie ma sensu się za to gnoić.

     

    Będę tu pisał albo co parę dni albo codziennie jak mi idzie. Przy okazji można i samemu wziąć udział w dyskusji, to nie jest forma pamiętnika :)

     

    Odpuszczać chcę rano i wieczorem po 10 minut. Nie wiem czy wystarczy. Do tego przed snem korzystam też z techniki TRE przez jakieś 5 minut. Plus będę sobie gadał sam do siebie (i czasem pisał tu) kilka rzeczy, za które jestem wdzięczny i które sobie wybaczam.

     

    A zatem.

     

    Dzisiaj odpuszczałem rano ból związany z tą kobietą. Póki co nie pomogło, starałem się czuć ten ścisk w żołądku i oddychać.

     

    Wdzięczny jestem za:

    - Wyjście z apatii, powstanie z kolan. Walczę dalej i cieszę się, że mam w sobie determinację.

    - Za relację z tą kobietą, nawet jeśli nie będzie happy endu a teraz cierpię.

    - Za to, że ponownie zmotywowałem się i mam jakiś tam plan na kontynuację kariery i zarabiania pieniędzy, może tym razem wypali.

     

    Wybaczam sobie:

    - Niechęć do tej kobiety pomimo tego, że nic złego mi nie zrobiła. Jestem tylko człowiekiem i czasami moje emocje są dla mnie niezrozumiałe. Być może nic nie mogę z tym zrobić i tak po prostu ma być.

    - Wybranie nieodpowiedniego pracodawcy (nieważne, czy ten ostatni czy jakikolwiek), miejsca pracy, które nie dało tyle ile mogłoby dać jakieś lepsze.

    - Że nie zawsze chce mi się trenować, pracować i cisnąć na pełnych obrotach. Mam prawo być zmęczony i zniechęcony.

    • Like 17
  10. Cześć wszystkim :)

     

    Trochę mnie nie było, chciałem usunąć konto a jednak wróciłem. Niektórzy pisali do mnie na maila, który tu zostawiłem, w tym też ze dwie babeczki. Dziękuję za to. Przestałem później odpisywać bo potrzebowałem mega odpoczynku od tego miejsca i od ludzi.

     

    Zakładam temat tutaj bo pytanie może być nawet bardziej do kobiet, chociaż niekoniecznie. W lutym, gdy założyłem pożegnalny temat, byłem w mega apatii. Dawno nie czułem się jak gówno do takiego stopnia jak wtedy. Wszystko było źle, psycha totalnie siadła. Zero wiary w siebie, zero nadziei, nędza. Na ten moment jest oczywiście lepiej niż wtedy chociaż pojawiły się inne sprawy, jak to w życiu. No i ten jeden trapiący mnie problem...

     

    W pracy (już mnie tam nie ma) miałem koleżankę, z którą dobrze mi się gadało. Ona w związku od 15 roku życia ze swoim czyli około 10 lat. W czasie pracy sporo sobie w wolnej chwili gadaliśmy na komunikatorze ale to wszystko było takie totalnie koleżeńskie. Nie spostrzegłem się a staliśmy się sobie dość bliscy, rozmawialiśmy o życiu, o wszystkim w sumie. Uznałem, że to mega spoko babka jest i można z nią pogadać o czymś innym niż tylko kosmetykach i Netflixie. W miarę upływu czasu gdzieś tam zaczęły wjeżdżać jakieś podteksty erotyczne, na początku oczywiście dla żartu i niby beczka. Nie chcę się tutaj wielce rozpisywać ale finalnie skończyło się na relacji FWB, w którą rzeczywiście ani ja ani ona na początku nie wierzyliśmy kompletnie, a jednak.

     

    Ja od początku mówiłem, że związku z tego nie będzie (bo ja po prostu nie szukam związku, na głowie mam mimo wszystko karierę itd). Ona jasno deklarowała, że nie ma opcji bo ma faceta i to musi pozostać w tajemnicy. Oczywiście wiem, że niektórzy spojrzą na ten temat z punktu widzenia moralności, jej faceta itd, ale nie zakładam tematu aby poruszać te kwestie, na forum już wystarczająco zostało powiedziane.

     

    Nie obejrzałem się a poczułem do niej jakieś tam motylki, nie było to nic wielkiego, ale spotykanie się z nią sprawiało, że byłem bardzo radosny. Działało to w obie strony. Dostałem sporo komplementów odnośnie tego, że jestem z charakteru świetnym gościem jak również miłe słowa związane z wyglądem. Trzymałem to mocno w ryzach, miała swoje wady (jak typowo babskie siedzenie w telefonie np.) ale byłem asertywny, wiedziałem czego oczekuję i jasno to deklarowałem (tak jak uczono na forum). I to wszystko pięknie działało. Dziewczyna dla mnie bardzo miła, wręcz posłuszna. Czasem nawet zrobiła mi obiad do pracy. Całując mnie starała się itp, wszystko ładnie pięknie. Spełniłem z nią parę swoich fantazji (okazało się, że jej facet nie czuje pewnych rzeczy, które czuję ja).

     

    Ogólnie dała mi ta relacja bardzo dużo... Plan był taki, że tworzymy sobie wieloletnią relację FWB, ja sobie żyję swoim życiem itd. Czułem, że jest perfekcyjnie bo to byłaby dla mnie idealna sytuacja... Robię swoje a przy okazji czasem mam kobietę, z którą się lubimy i jest nam dobrze w tych sprawach. Jednak coś się popsuło... :( Ogólnie spędzaliśmy ze sobą kupę czasu, w pracy, potem pisanie przed i po robocie, spotykaliśmy się dodatkowo. Zachowywaliśmy się jak związek, no dużo tego, za dużo. Ale dawało mi to radość i nie ukrywam, że był to potężny bodziec wyjścia z apatii, w której byłem. Pewnego dnia jednak (czyli po jakimś pół roku) poczułem, że jej obecność mnie trochę irytuje, że już nie tęsknię jak wcześniej, nie chce mi się za bardzo gadać a myśl o tej wieloletniej relacji powoduje jakąś dziwną niechęć, odrzucenie. Wtedy do mnie doszło, że musiały być jakieś motylki z mojej strony i ich czas minął. Wcześniej wiedziałem, że to oczywiście nastąpi prędzej czy później ale nie sądziłem, że to objawi się w taki sposób. Myślałem, że będzie mi bardziej obojętna po prostu, jak bliska koleżanka, z którą czasem sobie wyjdę na kawę i seksik. A ja nie tylko nie tęsknię, nie tylko jest mi obojętna ale wręcz irytuję się jej obecnością, mam pewien ścisk w żołądku gdy o niej myślę, fantazje o seksie powodują pewne odrzucenie.

     

    I to jest właśnie mój problem... Nie potrafię pojąć co właściwie się stało. Gdyby to od samego początku była relacja czysto seksualna to mógłbym to jeszcze zrozumieć, chemia minęła i nara... Ale my dość długo (wręcz bardzo długo bo chyba z rok) tylko gadaliśmy i samo to było bardzo fajne. Jest mi też źle, mam poczucie winy wynikające z tego, że czuję taką niechęć do tej kobiety mimo, że ona nie zrobiła mi kompletnie nic złego. Właściwie to zachowuje się tak jakbym chciał aby zachowywała się fajna kobieta. Właśnie takie chcę mieć koleżanki i tak dalej.

     

    Pomogła mi też trochę w życiu, pomogła mi wyjść z apatii. Pomogła mi wyrzucić z głowy wszystkie kwadratowe szczęki i inne gówna tego typu (serio, zrzuciłem dzięki temu niesamowity balast, coś pięknego). Wiem, że wysoki przystojniak wymiata ale teraz czuję prawdziwie, że i z moimi kartami mogę mieć coś od życia (a dziewczyna całkiem niezła, z twarzy w miarę ładna, ładny uśmiech, ciałko szczupłe, tyłeczek fajny itd, do tego można pogadać na różne tematy, no równa babeczka). Dała mi do zrozumienia, że jestem fajnym gościem. Nie raz wspomniała, że inspiruje ją moje podejście do tego aby nigdy się nie poddawać. Te cechy nie sprawią, że na dyskotekach będę podrywał skutecznie, że na ulicy dostanę numery, ale gdy dam się poznać w jakimś kręgu lepiej, gdzie są kobiety, to mogę coś skutecznie podziałać. Dzięki mnie również usprawniła parę rzeczy w swoim życiu. Nie chcę już więcej mieć żadnych kwadratowych ryjów w głowie, wzrostów (jej facet jest ode mnie wyższy o 10cm a jednak ją poderwałem) ani żadnych beciaków, inceli, gymceli, czadów czy innych spierdolin nawet jeśli jest milion badań o tym, po prostu nie dawało mi to w życiu nic poza cierpieniem i niszczeniem jakiegokolwiek potencjału. Przerwa od forum i ta kobieta pozwoliły mi skutecznie wywalić to z głowy i niech tak już pozostanie na zawsze.

     

    Moje pytanie brzmi, czy tutaj da się cokolwiek odratować? To nie musi być już relacja FWB, może to być zwykła koleżanka z którą czasem pogadam na kawie. Szkoda mi tracić fajną osobę w życiu, która szczerze mi kibicuje i jest dla mnie dobra i której ja również życzę wszystkiego co najlepsze. Ale ta niechęć... Mam rozkminę, że winą może być to, że za wiele czasu ze sobą spędzaliśmy i mnie to przytłoczyło, poczułem się totalnie zduszony. Ta niechęć pojawiła się już wcześniej ale była delikatna, olałem to i dalej się spotykaliśmy i dużo pisaliśmy. No ale może po prostu się wypaliło do tego stopnia, że nie da się nic zrobić, nawet wrócić do zwykłej znajomości kolega-koleżanka.

     

    Już 10 lat temu, gdy byłem w związku również czułem takie zduszenie, niechęć, nudę. Wtedy rozwiązaniem było tylko i wyłącznie rozstanie się i definitywne zakończenie znajomości. Podskórnie czuję, że tutaj skończy się tak samo, że będę musiał tą relację całkowicie zakończyć. Cholernie mi szkoda, nawet nie wiem co miałbym jej powiedzieć po tym wszystkim jaka była dla mnie spoko.

     

    - sorry, już nie będziesz moją koleżanką/przyjaciółką/kochanką bo mnie męczysz.

     

    Nie brzmi to dobrze i jako człowiek empatyczny dla bliskich nawet nie chcę myśleć jaka byłaby jej reakcja. Ogólnie wkurwia mnie to bo czułem, że stworzyłem fajną relację i nagle pojawiło się takie coś. Obecnie z pewnych przyczyn czeka nas kilkumiesięczna przerwa od siebie w spotkaniach na żywo i łudzę się (pewnie naiwnie), że ta niechęć minie i będę mógł z nią się normalnie spotykać i gadać, tylko po prostu zdecydowanie rzadziej. Póki co minęły 2 tygodnie i nic się nie zmieniło ale może potrzeba więcej czasu. Nawet próbuję trochę metody Hawkinsa i odpuszczanie tej irytacji, ale to chyba tak niestety nie działa. Zresztą temat odnośnie pracy nad psychiką i emocjami również zamierzam stworzyć bo głównie dlatego wróciłem na forum, chcę zacząć nad tym pracować a cała sytuacja jest dla mnie motorem napędowym, więc dobre i to.

     

    Jak w takich sytuacjach było u Was? Dziewczyny... wy na pewno macie na koncie kupę kolesi, którzy do Was zarywali, jakiś czas było fajnie a potem Was męczyli. To może trochę analogiczna sytuacja.
     

    Pozdro.

    • Like 1
    • Zdziwiony 6
    • Smutny 3
  11. Cześć :)

     

    Nie było mnie tu jakiś czas. Potrzebowałem kolejnej przerwy od forum, nie pierwszy raz zresztą. Przy czym przeglądam od czasu do czasu tematy. Ostatnio jechałem pociągiem przez wiele godzin i jednostajny dźwięk jadącego pociągu wprowadził mnie w stan skupienia i rozmyślań. Doszedłem do wniosku, że nie odnajduję się w życiu poza matrixem. Gdy tu przyszedłem przeżyłem szok (pewnie jak większość z Was), dowiedziałem się o wielu rzeczach, zrozumiałem jak działają świat i ludzie, oczywiście różne kwestie wcześniej dostrzegałem w jakimś mniejszym lub większym stopniu ale to było tylko jakieś tam światełko.

     

    Mimo wszystko życie z niebieską pigułą było dla mnie lepsze, łatwiejsze. Czasem tęsknie za nim. Wczoraj czytałem w jakimś temacie jak @JudgeMe opisywała życie na koszt mężczyzn, potem w innym @Angel_Sue, że po 25 roku życia nasz wygląd już nie ma takiego znaczenia bo wystarczy zaradność finansowa i rzeczy z tym związane. Czyli najpierw karuzela a potem szukanie misia. W międzyczasie coś od @Bullitt, który tyle pisał o tym jak ważna jest energia, praca nad sobą (w kontekście kobiet) i takie tam pierdoły żeby potem jednym zdaniem podsumować, że nie zazdrości mniej atrakcyjnym panom, gdyż Ci zawsze będą wyborem służącym dostarczaniu $$.

     

    Oczywiście takich rzeczy było dużo więcej, to tylko przykłady z brzegu.

     

    Pamiętam jak 10 lat temu pisałem z kobietami na portalach randkowych. Miałem jakieś spotkania, rozmowy. Byłem nawet w jakimś związku. Gdyby ktoś mi powiedział jak bardzo internet wpłynie na trudność poznawania samic to bym w to nie uwierzył bo przepaść jest kolosalna.

     

    Wiedza z forum może i być przydatna ale dla przeciętnego genetycznie mężczyzny to jest ogromny ciężar. Ciężar, który w zasadzie nic nie daje. Co mi ze świadomości, że w sumie mogę robić jedynie za bankomat albo być sam? Jakie to są wybory? Przed zdobyciem tej wiedzy człowiek miał w sobie nadzieję, radość. Czuł, że "coś" jeszcze go czeka. Owszem, oszukiwał się, wiedział, że forsa jest ważna, że wygląd jest ważny ale finalnie jakoś czuł się lepiej. Dla mnie świadomość brutalnych kryteriów wyboru mężczyzny to tylko minus, ani trochę nie zachęca mnie do pracy nad sobą.

     

    To tak jak temat o kasie, @JudgeMe wygrała sobie życie (a przynajmniej młodość), wystarczyło tylko uprawiać seks z bogatymi kolesiami. Ktoś powie, że dziwka. Okej, ale wspomnienia ma zajebiste. Konsekwencji żadnych. Znajdzie z czasem kogoś i tak na pstryknięcie palca, jak to kobieta.

     

    W świecie, w którym liczy się tylko wygląd i forsa bycie przeciętnym i niezamożnym człowiekiem jest bardzo uciążliwe. Właściwie powiedziałbym, że bez tych rzeczy życie to pewnego rodzaju patologia. Dla atrakcyjnych i bogatych ludzi świat jest zajebisty, zwłaszcza jak ma się cipkę (przykład wyżej).

     

    A co do sfery emocjonalnej... Te gadki o szczęśliwym byciu w samotności, kochaniu siebie i całej duchowości są dobre, ale głównie dla ludzi, którzy wybierają tą samotność bo chcą a nie ze względu na brak alternatywy. Czyli mogę mieć kobiety, ale nie chcę. Mogę mieć seks, ale nie chcę. Wiara, że liczy się coś więcej niż genetyka i hajs jest co prawda słodką iluzją, ale daje człowiekowi jakąś radość, jest jak taki balsam dla duszy. Jestem tu 4 lata i nie pamiętam od tego czasu abym chociaż przez tydzień był szczerze szczęśliwym człowiekiem. Pomimo medytacji, sportów, pracy nad sobą, nofapach i wielu innych aktywnościach, wewnątrz jestem smutnym gościem, który w dodatku ma świadomość, że najfajniejsze lata ma za sobą. Moi wieloletni znajomi dostrzegli kilka razy, że od iluś lat jestem jakiś taki "pusty" wewnętrznie. Ja zresztą i tak nie mogę się z nimi za bardzo dogadać, to są goście kompletnie siedzący w blue pill. W pewnym sensie jestem z nimi a i tak jestem sam.

     

    Życie to nieustanna walka, ja nie dałem rady przystosować się do dzisiejszego świata na tyle dobrze, aby osiągnąć w nim spełnienie. Oczywiście walczę cały czas bo nie ma innego wyjścia, ale czy w życiu chodzi o to żeby cały czas iść z zaciśniętymi zębami? Wiecznie walczyć? Czy tu pojawia się w końcu jakaś radość, cokolwiek? A nie jestem przecież nastolatkiem, przekroczyłem 30-stkę (btw dla tych co wierzą w ten mit, że jak ktoś nie miał kobiet przed 30-stką to później nagle się pojawią, nie, nic się nie zmieniło).

     

    Rozwój mojej kariery niestety wypluł bardzo zgniłe owoce, po 10 latach harówki mieć niecałe 5k oszczędności to mój osobisty dramat. Miał być rozwój, miała być kasa, satysfakcja. Jest gorzki żal straconych lat, finansowa frustracja i pewnego rodzaju wypalenie. No, ale nikt nie gwarantował, że będzie dobrze (może poza kołczanami rozwoju osobistego), świata nie obchodzi czy się starałeś czy nie, nie ma jakichś tam karm i innych.

     

    Nie ukrywam, że męczy mnie to wszystko. Na ten moment chciałbym żyć trochę jak @mac, z dała od wszystkiego, sam. Znaleźć sobie zaciszne miejsce i kisić się tam, spacerować sobie po pracy godzinami i trwać tak do końca swych dni. Co prawda jemu łatwiej bo on przeżył fajną młodość i ma ten etap za sobą, ja nie bardzo. Owszem, były jakieś popijawy itd, ale szału nie ma. Z drugiej strony gdybym wybrał imprezy a nie pracę nad sobą to czułbym, że źle wybrałem. A tak to chociaż wiem co się wydarzyło, to też cenna wiedza mimo, że profity z tej pracy prawie żadne.

     

    Wiedza z forum, życie poza matrixem, kult wyglądu i forsy oraz prawda o kobietach są dla mnie zbyt przytłaczające. Wolałem żyć w iluzji ale mieć jakąś namiastkę szczęścia w sobie. Nie wiem czy po takim czasie da się jeszcze wrócić do starych przyzwyczajeń, pewnie nie. Mógłbym co prawda już tu po prostu nie wchodzić ale polubiłem wielu użytkowników i przez to ciągle wracam. Wracam i cierpię. Dlatego chciałbym @Mosze Red prosić o usunięcie konta, dzięki temu wiedząc, że nie mogę już wchodzić w polemikę, łatwiej opuszczę to miejsce. Znaczy samo miejsce gra, ale wiedzy tu oferowanej nie potrafię wykorzystać jak większość z Was, czyni mnie ona nieszczęśliwym. Ja w sumie zawsze prosty człowiek byłem, może właśnie dlatego łatwiej mi się żyło w blue pill.

     

    Jednocześnie chciałbym podziękować wszystkim, którzy próbowali mi w wielu sprawach pomóc na przestrzeni mojego pobytu, 4 lata to kuuuupa czasu (zresztą stąd też ten post, nie mógłbym po takim czasie po prostu się nie pożegnać). Nie raz pomagaliście mi również na PW. Część z rad wdrożyłem. Część się niestety nie udało, nigdy nie byłem jakiś wielce bystry czy utalentowany (zresztą jak po 10 latach pracy ma się 5k na koncie to co tu dużo mówić, hehe), jedyna moja waluta to chęci ale to jest czasem (jak widać często) po prostu za mało. Za mało w świecie drapieżników, konkretnych genetycznie gości, przedsiębiorczych, bogatych. W świecie długaśnej listy kobiecych wymagań, których spełnienie dla zwykłego faceta to stawanie na rzęsach. W świecie, w którym w każdej firmie słyszysz o kryzysie mimo tego, że się starasz a wiesz i czujesz, że predyspozycji do założenia własnej po prostu nie masz.

     

    Nie chcę wymieniać wszystkich nicków, Messerów i jemu podobnych, jest Was mnóstwo, tym którym dziękuję. Również wdzięczny jestem za szczerość niektórych rezerwatek odnośnie ich relacji z mężczyznami, @JudgeMe, @Androgeniczna, @Cuba Libre, Violent i wiele innych. Co prawda ciągle nie umiem przełknąć tej prawdy ale z drugiej strony... Gdybym miał wygląd, wzrost i forsę to może by mi to ani trochę nie przeszkadzało? A może nawet cieszyło? Strzelam, że wysoki przystojniak bardzo się cieszy, że to właśnie te cechy się liczą. Przecież dzięki temu na starcie odpada mu z 90% konkurentów a jeszcze palcem nie kiwnął. Nie raz tu wysocy panowie pisali, że za chuja nie zamieniliby się z niskim gościem.

     

    Podobnie człowiek z bogatego domu, kobieta robiąca po 20-30k miesięcznie za pokazanie paru fotek na necie czy osoba przedsiębiorcza itd. Oni wszyscy cieszą się, że w życiu jedną z najważniejszych rzeczy są pieniądze, gdyż przychodzą im one mniej lub bardziej łatwo. Mogę sobie jedynie wyobrazić jakie to jest fajne uczucie mieć rzeczy, które są na świecie najbardziej pożądane.

     

    Wiem, że ten post jest nieco chaotyczny, ale sens raczej zachowany. Niektórym z Was nie odpisałem na PW, przepraszam za to ale uznałem, że w tym momencie to już nie ma większego sensu.

     

    Nie wiem czy jest na świecie miejsce, w którym bez wyglądu i predyspozycji do robienia $ można odnaleźć spełnienie, ale na pewno będę go szukał, co mi zresztą pozostało :) Odnośnie Was, wielu wie o mnie więcej niż ludzie, z którymi trzymam się po 20 lat, a nie znam przecież stąd osobiście nikogo. Przez 4 lata przywiązałem się do tych nicków i avatarków niesamowicie, i życzę Wam kurewsko wielkie POWODZENIA!

     

    @Mosze Red, poprosiłbym o załatwienie sprawy w wolnej chwili.

     

    DZIĘKI!

    • Like 24
    • Dzięki 9
    • Smutny 11
  12. 6 minutes ago, Adrianoob said:

    Po ile śpisz mniej więcej? Ja śpię z 5.5h czasem 6 ? dla mnie to za mało.  Na szczęście jutro niedziela to mogę pospać dłużej 1 raz przynajmniej:)

    Od jakiegoś czasu po 4-5h około. Kładę się tak 23:30-24:00 ale zasypiam między 12 a 1 i wstaję między 5 a 5:30 mimo budzika na 7 ? Jest to u mnie spowodowane najprawdopodobniej stresami. Biorąc pod uwagę, że całe moje dnie to praca/nauka + sporty to jest bardzo mało snu i czuję się na pewno wypieprzony. trwa to już ze 2-3 tygodnie, może 4... Nawet sam nie wiem.

  13. 5 minutes ago, NiesamowitySzymi said:

    jak przyjeżdżała parka, a Karynka przeskakiwała na innego bolca, który pracował dłużej, i był trochę lepiej ustawiony.

    To niestety jest standard... Facet nie może chyba zrobić nic gorszego niż zabrać swoją kobietę do lepszego kraju. Tylko licznik włączyć i czekać aż ta puści się z wyżej postawionym lokalsem i naszego Polskiego Mirka kopnie w dupę :(

     

    Kumpel był w Anglii 12 lat i przez cały ten czas wielu jego znajomych przyjechało do Anglii. Nie zna ani jednej pary, która przetrwała. To oczywiście nie oznacza, że takich nie ma, ale podejrzewam, że skala rozstań jest ogromna i w dużej mierze wpływ ma na to hipergamia. Thomas z funtami to jednak inna półka niż Tomek ze złotówkami, który w dodatku dopiero zaczyna budować swój status w nowym kraju i na początku jest szmatą do podłogi.

    • Like 4
    • Dzięki 1
    • Haha 1
    • Smutny 1
  14. Bardzo fajne zajawki :) Kiedyś lubiłem modelarstwo, zbierałem figurki LOTR, Miałem sporą armię Mordoru, Sarumana czy goblinów. Dorobiłem się też Balroga. Tworzyłem sobie mini makiety, np. Moria, skałki, jakieś drewniane elementy, mury i inne cuda... Rozstawione figurki, pomalowane przeze mnie farbkami. Cudowna zabawa, w której potrafiłem się zatracić i późnym wieczorem ogarnąć, że dzień już minął. Niestety bardzo droga i czasochłonna zabawa. Zawsze sobie mówiłem, że jeśli kiedyś dorobię się pieniędzy, własnego miejsca i możliwości pracy mniej niż całymi dniami to takie coś sobie będę robił dla zabawy. Ogólnie polecam takie ręczne robótki :) To zawsze wciągająca zabawa.

     

    Samoloty świetne.

     

    Nie zaproponuję niczego w sumie bo obecnie nie mam tego typu zabaw w życiu. Obecną zajawką dla mnie są sztuki walki. Nie tylko trenuję 2-3 razy w tygodniu ale też staram się to robić w wolnej chwili. Jakaś walka z cieniem 5 minut, skakanka, cokolwiek. Polecam każdemu, dziewczynom też. U mnie na sali są laski (czasem jest ich więcej niż chłopaków). Taki trening wcale nie musi oznaczać, że ktoś chce się gdzieś napieprzać. To przede wszystkim rozwija całościowo bo spektrum ćwiczeń jest ogromne.

     

    + Kondycha, rozciąganie, ćwiczenia siłowe, na szybkość, na koordynację, dosłownie na wszystko.

    + Poprawa pewności siebie.

    + Mimo sporej popularności takich rzeczy ciągle jednak "wow" ze strony innych ludzi, gdyż wielu wydaje się, że na takich treningach to jest jakieś mordobicie i mają po prostu szacun :) Nie trzeba ich uświadamiać, że jest trochę inaczej, niech podziwiają ;)

    + Większe poczucie bezpieczeństwa. Ktoś tu kiedyś zasugerował, że to iluzja ale tak nie jest. Sama umiejętność przezwyciężenia strachu i zadania uderzenia to już coś. Można przecież przyjąć taktykę uderz i spieprzaj gdzie pieprz rośnie.

    + Dla kobiet, babeczki, które chodzą mają często świetne ciała po czasie. U mężczyzn to już niestety tak fajnie nie wygląda, dużo zależy od genów. Po prostu trenując regularnie i z zaangażowaniem i nie będąc przy tym jakimś zawodowcem raczej ciężko "uzbierać" jakieś mięcho bo wszystko tu palimy :)

    + Mega endorfiny, jak po każdym wysiłku.

    + Tanie, miesięcznie 100-150zł za ileś tam treningów tygodniowo.

    + Można poznać sporo fajnych ludzi (w czasie covida też tylko podpisujesz, że trenujesz na zawodnika :D).

    + Fajny zastrzyk adrenaliny w czasie sparingów :) Trochę czujesz się jak Mike Tyson. Fajna zabawa.

    + Łatwo złapać zajawkę na inne treningi (u mnie przełożyło się np. na większe zainteresowanie jogą).

     

    Polecam.

    • Like 1
    • Dzięki 2
  15. 11 hours ago, Adrianoob said:

    Dziękuję za komentarz :) u mnie najgorzej znoszę właśnie brak wolnego czasu :( uwielbiam sport, góry,  motory itd a nie mam na to czasu od pół roku :( quad jest fajny ale stoi zaparkowany, nie mam czasu nawet na nim pojeździć.  W niedziele gdy mam pół dnia wolnego to wolę pospać,  muszę odespać.  To mnie wykańcza, finansowo dam radę lecz to już nie będzie to samo co kiedyś wiadomo.

    Spoko, też nie mam wolnego czasu :) I też mam problemy ze snem. Natomiast jak finansowo dajesz radę to już jest duży +. Bez kasy to dopiero miałbyś lipę.

  16. 13 hours ago, Gigi said:

    Bo pracowałby po 10h. Kilka tys. to i mój zarabia, musiałby mieć +10k-15k czyli być aktywny zawodowo.

    Ok, rozumiem. To niestety prawda... Dużo kasy to z reguły życie poświęcone pracy :(

     

    13 hours ago, prod1gybmx said:

    Co za różnica czy się jest zależnym od pracodawcy, czy chłopa?

    W przypadku chłopa chodziło o to aby nie musieć w ogóle pracować.

  17. On 11/25/2020 at 9:04 AM, Gigi said:

    Ilu ludzi na forum ma podobne myśli i chciałoby faktycznie zmienić w ten sposób swoje życie?

    Pewnie z 90% ludzi na świecie :)

     

    Nie czytałem całego wątku bo nie mam czasu. Dlaczego po prostu nie znajdziesz bogatego kolesia? Jakbym był kobietą to bym popracował z 5 lat żeby zobaczyć czy mam predyspozycje do robienia $ i jak nie to bym szukał kolesia z hajsem i się ustawił. Po co marnować swoje życie w pracy jak owoce z niej są zgniłe a są dostępne inne możliwości?

     

    Większość ludzi pracuje bo musi i tylko dlatego. Każdy marzy o tym żeby móc pracować np 20h tygodniowo robiąc to co się lubi i potrafi i do tego żyć godnie. Poświęcają zatem całe życie, np 60-80h tygodniowo żeby to mieć i w większości przypadków po 10-20-30 latach (jeśli wcześniej nie padną na zawał) dochodzą do tego, że to nie ma sensu bo dalej jebią i nie mają tego co chcieli. Takich ludzi jest przecież od chuja tylko się o nich nie mówi bo nikt nie chce o tym czytać, pokazuje się zawsze tylko tych wygranych od zera do bohatera.

     

    Czy można zwolnić? No można, ale wtedy długoterminowo i tak zabije Cię stres. No bo weź kogoś kto pracuje sobie lajtowo 8-16 bez nadgodzin i ma wyjebane na rozwój. Na koncie pustki bo w takim trybie nic nie masz, nagle przychodzi jakiś covid, tracisz pracę i nie masz co jeść... Czyli i tak musisz pracować dużo więcej niż chcesz żeby przetrwać. Koło zamknięte :)

     

    Jako kobieta masz wybór, nie spierdol tego. To nic złego lecieć na $$ kolesi. Ja sam jakbym mógł wejść w związek z bogatą kobietą to mógłbym sobie być kurą domową, jakieś pierdoły typu gotowanie czy starcie kurzy to zero stresu, spokojnie polubiłbym taki tryb życia. Problem w tym, że kobiety takich nie chcą + nie są dla nich podniecający więc dostałbym prędzej czy później kopa w dupę, zatem ryzyko jest zbyt duże :)

    • Like 2
  18. 12 hours ago, de braun said:

    Liczę na dochód podstawowy. Dla kogoś takiego jak ja, kto zarabia 3 000 to będzie znaczna poprawa jakości życia.

    Niestety to tak nie działa, aczkolwiek rozumiem Twój tok myślenia bo sam wolałbym żyć z dochodu podstawowego nawet gdyby oznaczało to +/- wegetację. Jak sam wspomniałeś i tak chuja by to zmieniło w życiu bo teraz też masz gówno a poświęcasz na to większość życia. A tutaj nie musiałbyś pracować -> czyli byłby to ekstremalny skok jakości życia. Wstajesz sobie rano o 6, idziesz na spacer... Ptaki się budzą. Słońce powoli wstaje. W brzuchu trochę burczy bo musisz mega oszczędzać, ale jak mało jesz to i żołądek się kurczy i mało potrzebujesz. Nic nie masz i jesteś tam niewolnikiem tego kto Ci daje ten dochód, ale nie musisz pracować, więc to 100 razy lepsze życie. Niestety na takie coś poszłoby miliony ludzi i wtedy ten dochód byłby tak mały, że pewnie nie starczyłoby nawet na podstawowe rzeczy, skończyłoby się zatem chujowo.

     

    No i poszkodowani zostaliby też Ci co są zaradni a to nie fair.

  19. 9 minutes ago, Leniwiec said:

    Nie rozumiem młodych ludzi, którzy nie wiedzą co chcą robić w życiu. Mógłbym wymienić przynajmniej 3 zawody w których mógłbym pracować. Może dlatego, że jestem ciekawy świata i wiele rzeczy mnie interesuje. 

    W tym właśnie rzecz. Ludzie mający talenty i predyspozycje do rzeczy, które dodatkowo ich interesują myślą, że to takie normalne i typowe. I stąd biorą się potem stwierdzenia, że wystarczy robić to co się lubi i będzie $$ i fajne życie i każdy tak może :)

     

    9 minutes ago, Leniwiec said:

    Pracujesz w gówno-pracy a dodatkowo jarasz się czymś innym, lub szukasz czegoś co Cię jara.

    A jak nie pracujesz w gówno-pracy i wymaga ona wiele nauki po godzinach bo próbujesz się w niej wybić? Wtedy tak to już nie wygląda. Albo się uczysz albo szukasz tego co Cię jara.

     

    I jest jeszcze jedna kwestia, czasami jarają nas rzeczy tylko na poziomie hobby. Gdy mamy je robić komercyjnie (czyli w pewnym sensie przymusowo) to magia może szybko zniknąć.

  20. On 11/24/2020 at 12:59 PM, Adrianoob said:

    Wiem że to nienormalne, ale no mam tak i się zastanawiam czy dużo ludzi tak ma.

    Mieliście kiedyś myśli samobójcze lub rezygnacyjne? Jeśli tak to jak czesto?

     

    Oczywiście, że część ludzi tak ma. Wiele razy miałem takie myśli. Zastanawiałem się:

    1. Co pomyśleliby moi rodzice i rodzeństwo.

    2. Co pomyśleliby moi znajomi.

    3. Jaka byłaby reakcja ludzi w pracy.

    4. Co bym czuł gdybym zdecydował się już zrobić krok A i bym czuł, że odchodzę i już nie ma odwrotu.

    5. Jaką śmierć bym wybrał (tu zawsze dochodziłem do rozkminy tabsy + alko, innych bym się bał).

    6. Co bym zrobił dzień/godzinę przed śmiercią (coś miłego, wpłaciłbym co mam na cele charytatywne albo coś).

    7. W jaki sposób bym się pożegnał, co bym napisał na kartce.

    8. Czy pożegnałbym się telefonem z rodzicami czy po prostu odszedł.

     

    I tak dalej i tak dalej. Jestem przekonany, że wielu jest takich co mieli/mają podobne rozkminy. Życie jest ciężkie zatem co w tym dziwnego? Brak kasy, stresy, monotonia, bezcelowość. Do tego covidy i inne gówna. Moim zdaniem lubić swoje życie jak się nie ma tego życia fajnego to mega sztuka.

     

    On 11/24/2020 at 12:59 PM, Adrianoob said:

    Jak z tego wyszliście? Co było przełomowym momentem?

     

    Taki moment u mnie nie nastąpił. Jedynym rozwiązaniem jest szczęśliwe życie, a takie mieć będzie ze 10-20% ludzi? Może mniej. Dużo pieniędzy, zarabianie ich robiąc to co lubisz, sensowna ilość wolnego czasu, realizowanie się, dostęp do seksu. Przecież gdyby nie Twoje problemy finansowe to nie założyłbyś tego tematu.

     

    Sam mówisz, że teraz jebiesz non stop i efekt jaki jest? No właśnie... :) Nie da się być szczęśliwym w takim rozrachunku.

  21. @Carl93m - Fajny temat. Imo mega ciężko w sumie znaleźć odpowiedź. Ja uważam, że geniuszem się człowiek rodzi. Niektórzy są mega młodzi i już widać u nich niesamowite zdolności przyswajania czegoś. Natomiast takich ludzi jest oczywiście bardzo, bardzo mało. Tak samo jak bardzo mało jest takich co nie potrafią się nauczyć dosłownie prawie niczego.

     

    15 hours ago, Leniwiec said:

    Dlatego moim  zdaniem trzeba szukać swoich wrodzonych predyspozycji i je rozwijać. Wtedy jest większe prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu.

    Oczywiście, ale ile człowiek ma na to czasu? No niewiele... Przychodzi pewien wiek, w którym czas już zarabiać pieniądze a nie ciągle szukać. Poza tym co jeśli masz predyspozycje do rzeczy, za które nikt płacić nie zamierza? Np. byłbyś zajebistym filozofem?

     

    No i dziedzin jest tak wiele, że znalezienie odpowiedniej dla wielu jest nieosiągalne.

     

    Druga kwestia to pozostałe predyspozycje. Weźmy np. Lewandowskiego. Gdyby koleś nie miał zajebistego zdrowia to nie osiągnąłby w piłce tyle, więc poza talentem do kopania gały musisz jako sportowiec mieć też końskie zdrowie.

     

    Moim zdaniem czas na szukanie swojego konika jest do 25 roku życia, może do 30. Potem już na to za późno i trzeba zaciskać zęby i próbować jakoś zarabiać a jak się cudem trafi coś innego i nagle poczujemy, że to jest "to" no to fajnie, może wtedy z tego jakoś skorzystamy.

     

    Na pewno praca, do której mamy jakiś talent to coś pięknego i winszuję tym co tak żyją. To też prawdopodobnie jedyni ludzie, którzy z pracy czerpią jakąś prawdziwą satysfakcję... w końcu praca to 30-50% naszego życia, czyli bardzo, bardzo dużo.

  22. Siema.

     

    Krótko i na temat... W obecnej sytuacji moje życie wygląda tak, że mam mnóstwo rzeczy na głowie (sam tak na siebie nawaliłem). Biorąc pod uwagę sztuki walki i ogólnie aktywności sportowe mam mega problem z wagą. Obecnie mam ledwo 65kg i aby to utrzymać muszę wpieprzać około 3000kcal. Jest to dla mnie trudne przede wszystkim ze względów czasowych. Staram się te 3k jeść w miarę zdrowo. Wiem, że można podbijać słodyczami, ale nie chcę za bardzo tego robić bo to sam cukier a ja chciałbym mimo wszystko jeść tak, żeby też mózg pracował jak należy a nie, że mam ciągle wahania spać/nie spać jakie często odczuwamy gdy wpieprzamy słodycze. Poza tym uzależnienie od słodyczy powoduje, że jak zaczynam je dorzucać do diety to szybko robi się z tego nieciekawy nałóg.

     

    I teraz... Chciałbym przytyć gdzieś z 10kg i strzelam, że potrzebuję na to z 4000kcal dziennie, przy obecnej wadze trudne do przejedzenia + tak jak wspomniałem nie mam czasu na to wszystko, jedzenie takiej ilości powoduje, że wszystko w życiu robię w ekstremalnym pośpiechu. Krótko mówiąc trzymanie miski kosztuje mnie obniżenie jakości życia na każdym innym polu. Moja rozkmina jest taka, czy zdrowo byłoby abym zjadł np. 2500kcal zdrowej miski i dopierdzielił aż z 1500 w jakichś gainerach? Wiem, że niektóre są syfiaste ale znalazłbym takie z sensownym składem. W tych 2500kcal i tak jem zawsze różne warzywa i tak dalej, więc raczej dostarczyłbym czego trzeba.

     

    Nie wiem jak podbić kcal konkretnie ale przy okazji nie zajechać się. Trzymanie diety zawsze kosztuje mnie obniżenie jakości pracy, nauki, snu, wszystkiego. Nienawidzę tego i zazdroszczę takim jak @Carl93m, że on sobie zje 1500 kcal i trzyma 70-kilka kilogramów, nawet nie wiesz ziom jak masz zajebiście :) Ci co muszą jeść dużo tracą na to mnóstwo kasy, energii, czasu... Do tego posiłki stają się ohydne, pisałeś że Ty nie możesz zjeść połowy paczki ryżu a ja wpierdalam często dwie dziennie. Mega zazdroszczę.

     

    Proszę tylko nie pisać, że odpowiednia organizacja czasu i dam radę zjeść normalnie 4k żarcia, doba ma tylko 24h i wszyscy wiemy, że w pewnym momencie po prostu już tego czasu brakuje. Nie da się wiecznie optymalizować działań. Już i tak wszystko robię w mega pośpiechu, jestem we wszystkim spóźniony i nie wyrabiam się, bo po prostu się nie da. Nie pamiętam już kiedy do pracy szedłem sobie spokojnym krokiem, wszędzie szybko, biegiem. Nawet tego posta napierdalam jak głupi. Więc jedyne rozwiązanie to jakieś żarcie, które jest proste do zrobienia, szybkie, dostarcza w cholerę kcal i przy tym nie rozpierdala zdrowia i nie powoduje, że chodzisz przez 5 godzin z pełnym brzuchem.

     

    Jakieś pomysły?

     

    Pozdro.

    • Like 2
  23. On 11/15/2020 at 10:11 PM, Carl93m said:

    @self-aware a Ty pracujesz na Macu? Warto przeboleć te 13 tys. ?

    Tak, pracuję. Nie wyobrażam sobie innego sprzętu, mi świetnie się na nim pracuje :) I fakt, że nie mogę grać w gry jest dla mnie zbawienny (choć mnie czasami wkurwia, ale tak jak pisałem przyjdzie na gry czas). Poszukałbym może 16GB ramu to masz od razu z 1000-1500zł taniej chyba, że potrzebujesz aż 32GB.

     

    Oczywiście ja kupiłem go ze względu na pracę w IT, tak dla beki żeby sobie wertować strony w necie to nigdy bym nie kupił no bo po co.

     

    ps. w obecnej chwili (pandemia) zamknąłbym pizdę i nie kupował nic, poczekał na rozwój wydarzeń.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.