Skocz do zawartości

Quizas Jeremi

Starszy Użytkownik
  • Postów

    1473
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5
  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Quizas Jeremi

  1. Dziękuję i powodzenia!
  2. Quizas Jeremi

    Rap

    @Volf nie znalazłeś, bo wyszukiwarka daje dupy, a dlaczego tak się dzieje to już nie do mnie pytanie.
  3. Znaleźć taką, która będzie jeszcze lepiej opierdalała petardę. To tak pół żartem, a tak pół serio to niejeden ośmiotysięcznik na tej planecie... Smutne, ale to fakt, że baby wolą mieć pewność współdzielenia alfy, niż mieć pewność posiadania bety na wyłączność.
  4. Jak dla mnie @Subiektywny jesteś w tym całym życiowym westernie typem dobrego rewolwerowca. Mógłbyś wpaść do "saloonu", ograć kilku cwaniaków w karty i zaliczyć kilka tancerek, ale to byłoby dla Ciebie zbyt proste. Gdzieś tam w głębi zdajesz sobie sprawę, że to Ty musisz zrobić porządek w swoim mieście, bo na szeryfa nie ma co liczyć. Bierzesz na siebie ciężar walki z bandycką grupą "feministki&marksiści" stając w obronie tego, co stanowi podstawową komórkę zdrowego społeczeństwa, a zarazem cel ich ataku, czyli rodziny. Pokazujesz przy tym innym, że można prowadzić żywot kawaleryjski, choć nie kawalerski i wcale nie wyklucza to zwycięstw w pojedynkach Mars - Wenus, po których zwycięsko odjeżdżasz w kierunku zachodzącego na horyzoncie słońca. Szanuję i podziwiam bardzo mocno, brawo Ty!
  5. Wychodzi więc na to, że ruscy czy helmuty tak naprawdę dobrze nam życzą. Prędzej uwierzę w to, że Sławek tak naprawdę dobrze życzy Markowi "Aleksander Jabłonowski", podobnie zresztą jak wspomniany Grzegorz Braun, jak mantrę powtarzają "nie dajmy się wepchnąć do wojny". Wojnę można przegrać, wszelkie materialne zniszczenia można odbudować, ale jeśli znowu stracimy "kapitał ludzki" to już nie będzie powrotu. Nie to żebym uważał, że wszyscy Polacy są tak samo wartościowi (w tym miejscu pozdrawiam KODziarzy), ale w trakcie wojen zazwyczaj giną "najlepsi synowie narodu".
  6. Jeżeli tego nie zrobiłeś, to sprawdź, czy nie miałbyś możliwości wyjazdu na chociaż jedną godzinę treningu tygodniowo pod okiem doświadczonego trenera. Mocno polecam! Początki są najważniejsze i to naprawdę istotne, żeby ktoś doświadczony z boku popatrzył jak bijesz i wskazał Ci błędy w technice. Potem wiesz na czym się skupić przed lustrem/workiem w domu, bo niestety samemu wszystkich błędów nie wychwycisz. Ja miałem problem z szybkim powrotem do gardy po wyprowadzeniu ciosu przy kombinacji, trener mi na to zwracał uwagę, ale dopiero jak mi sprzedał kilka bomb stojąc z boku to nagle przestałem o tym zapominać
  7. Co tutaj Michał Tomaszczyk wysmażył podkład, to moje uszy pochłaniają go jak ja dobrego schabowego u mamy. Chociaż z Mesem nie zawsze się zgadzam, to pokłon za żywe instrumenty + melorecytację,
  8. Podobno denat miał na koncie między innymi wyroki sądowe za dwa rozboje... także taki wilk w owczej skórze pogrzebany.
  9. Nie zapoznałeś się z krótkim załączonym materiałem, bo o brak umiejętności słuchania ze zrozumieniem Ciebie nie posądzam. Dla kogoś kto potrenuje kilka miesięcy dużo większym zagrożeniem będzie jego zbyt duża pewność siebie niż strach przed dostaniem po mordzie. Autor tematu rozpatruje zakup kasku i słusznie został mu odradzony ten z kratką. Natomiast odradzanie używania kasku to "duża nieodpowiedzialność".
  10. Serio piorą się bez kasków na "Mistrzostwach Województwa" tak samo jak na "Mistrzostwach Polski Seniorów"? To chyba dość świeża zmiana? http://www.przegladsportowy.pl/boks,amatorski-boks-bez-kaskow,artykul,164399,1,290.html "Zmiana przepisów ma na celu uatrakcyjnienie dyscypliny zagrożonej usunięciem z programu Igrzysk Olimpijskich." Brak słów, widowiskowość zostawmy zawodowcom, a to zostawiam to w odpowiedzi: http://www.tvp.info/15030923/walki-dla-amatorow-bez-kaskow-to-duza-nieodpowiedzialnosc Nie wiem jak to wygląda w amatorskim boksie, w amatorskim mma bez kasku, suspensora i szczęki nie zostaniesz dopuszczony do walki, często wymagają dodatkowo ochraniaczy na piszczele. Nokauty i tak się sypią często i gęsto i wybacz, ale żaden z tych chłopaków nie bałby się tego, że dostanie od Ciebie po mordzie "bo akurat nie ma kasku".
  11. Koniecznie zainwestuj w kask, ale taki bez kratki, bo to bardzo mocno ogranicza pole widzenia. Nie wiem gdzie inni trenowali, jak normalnie bez kasku nie wpuszczą Cię nawet na amatoskie walki, gdzie już jednak musisz swoje przepracować. Sparingi mają to do siebie, że niby ma się je robić "nie na pełnej mocy", ale jak Ci obcy gość sprzeda lutę, odpowiesz tym samym i się zacznie młócka. Jeżeli boks to taki jak polecił @BigDaddy moim zdaniem będzie najlepszy. Przy tym nie wierz w to, że nic nie wejdzie w kasku, to żart. Kiedyś na sparingu z kilka lat młodszym wiekiem i kilka miesięcy stażem chłopakiem zacząłem się z nim bawić jak kot z myszką starając się naśladować Naseem Hameda, w końcu się wkurwił i jak mnie wreszcie trafił, to mi się gwiazdki przed oczami pojawiły. Chociaż naokautu nie było, to od tamtego czasu zawsze trzymałem gardę - tak się zazwyczaj kończy cwaniakowanie
  12. Tylko zwróć uwagę na to, że raczej inna akustyka jest na otwartym stadionie sportowym, a inna na specjalnie przystosowanej do takich występów zamkniętej hali muzycznej. Przy tym osoby pokroju gwiazdy tematu są wyławiane już w dzieciństwie jako rokujące dobrze wokalnie i wizualnie na przyszłość. To jest gra o takie pieniądze, że wybiera się taki materiał, który rokuje wieloletnim zwrotem inwestycji, patrzcie chociażby Justin Timberlake. Nie zmienia to faktu, że lepiej śpiewających od niej kobiet zebrałoby się zapewne całkiem spore grono. Tyle tylko, że showbiznes to na pierwszym planie show i biznes, a dopiero gdzieś tam na drugim planie pojawia się sztuka. Może co niektórzy pamiętają taką sytuację z otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Pekinie (2008), jak na ceremonii otwarcia wystawili do śpiewania fotogeniczną młodą Chinkę, która tylko ruszała ustami, a ta, która naprawdę ładnie śpiewała i robiła to na żywo stała gdzieś za "kurtyną", bo w ocenie "reżyserów spektaklu" była za brzydka. Ta to się dopiero mogła poczuć "uprzedmiotowiona".
  13. Zacznę od tego, że pozwana Ariana Grande potrafi bardzo ładnie śpiewać. To w sumie wszystko, co mogę powiedzieć w jej obronie. Kiedyś całkiem przypadkowo rzuciła mi się w oczy (zgrabna sylwetka + sukienka + szpilki, który nie zawiesiłby oka?) w propnowanych na youtube, gdzie śpiewała "na żywo", znaczy bez playbacku. Było to krótko przed jej oficjalnym muzycznym debiutem (2013) i byłem pod wrażeniem barwy jej głosu podczas tego występu. Bądź co bądź krzywdząco nazywano ją już wtedy drugą Mariah Carey, przynajmniej moim zdaniem krzywdzące są takie określenia bycia drugim, tak jak na przykład Kamila Stocha nazywają drugim Adamem Małyszem. Przez cały okres swojej muzycznej kariery przyprawiła swoim brzmieniem kilka wpadających w ucho numerów, pytanie tylko na ile może nazywać je jej utworami. Zazwyczaj jest tak, że dostajemy krótki przekaz "artysta - utwór" i rzadko kto zagłębia się w informacje, kto współtworzył dany przebój, wszakże to głównie mariaż muzyki, głosu i warstwy lirycznej. Tak dla samego przykładu, ona tylko miała "współudział" w pisaniu tekstów do 5 z 13 utworów na jej debiutanckim krążku. Czyli można powiedzieć, że jej rola ograniczyła się do podkładania głosu i użyczenia własnego wizerunku. Wizerunku o tyle istotnego, że oglądając teledyski do jej utwórów trudno nie dojść do wniosku, że mamy do czynienia z "delikatną pornografią". Swego czasu chciałem zrobić z niej bohaterkę felietonu na braciosamcowego bloga "The Samiec Post", ale znowu z powodu pewnych niedopowiedzeń twór ten pozostał niedokończony na dysku. Streszczając jednym zdaniem nie chciałem, żeby pojawiały się tam jakiekolwiek pudelkowate domysły, a niestety materiał dowodowy nie był wystarczająco mocny. Sprawa jest o tyle istotna, że osoba ta stała się idolką, a więc wzorem do naśladowania, dla całych rzesz młodych dziewczyn, a wszakże czym skorupka za młodu nasiąknie... To, że starsi stażem na tej planecie użytkownicy nie wiedzieli kim ona jest nie zmienia faktu, że ona ma ogromny wpływ na młodzież, a że wiemy jak to działa, to "ktoś" ma ten wpływ za jej pośrednictwem. Wkrótce będziemy świadkami nowej fali młodych dziewcząt skarżących się na "uprzedmiotowienie", gdy za jakieś 10-15 lat tego uprzedmiotowienia będzie im w ich życiu najbardziej brakować. Idąc tropem autora tematu, chociaż wiadomo, że ta chica latina tego w google translate nie wrzuci i nie przeczyta: Arianno! Czułabyś się jeszcze bardziej uciszona i zraniona, gdybyś zamiast bycia "uprzedmiotowioną" była "ignorowaną" przez mężczyzn.
  14. Póki oddychasz jesteś w grze. Zdajesz sobie sprawę ilu czuło się wygranymi, a nagle pojawiło im się game over na wyświetlaczu? Zawsze mnie bawił ten frazes "póki walczysz jesteś zwycięzcą", ale prawda jest taka, że mecz trwa do ostatniego gwizdka sędziego - tutaj dużo lepiej brzmi "nigdy nie przegrywasz gdy walczysz, przegrywasz gdy przestajesz walczyć". Jeżeli w swoim mniemaniu przegrywasz, to zastanów się, co zrobić, żeby najpierw doprowadzić do remisu, a potem wyjść na prowadzenie. Musisz znaleźć sobie jakiś cel i polecam Tobie, żeby był to cel sportowy z konkretną datą zamknięcia, jakby to w korpo światku powiedzieć - "dedlajnem". Może to być przebiegnięcie maratonu. Niech to będzie wyzwanie dla Ciebie, które dodatkowo zmotywuje do pracy nad sobą i zmiany swojego trybu życia. Definitywnie przynajmniej ogranicz masturbację, ja takie przygnębiające myśli miewałem często właśnie po niej. Internet to jest błogosławieństwo, czasem też dobrze pooglądać te śmieszne kotki, ale musisz trzymać palec na pulsie, tak żeby nie stał się Twoją klątwą. Jak narzucisz sobie reżim treningowy, to automatycznie ograniczysz czas poświęcany na jakieś pejsbuki. Zakładam, że zgromadziłeś jakieś tam oszczędności, więc masz solidny wytrych do lepszej przyszłości - nie wystarczą szczere chęci, bo w końcu z pustego i Salomon nie naleje. Odnoszę wrażenie, że ta kobieta sprzed 12 lat wciąż siedzi w Twojej głowie. Wtedy coś w Tobie pękło i jak sam zauważasz do dzisiaj tego nie naprawiłeś. Wywal tego wirusa z głowy, inaczej sam będziesz stanowił swoją piątą kolumnę. Zresztą bez kobiety da się żyć, bez kontaktu z innymi pewnie też da się żyć, ale gdybyś go nie potrzebował to nie pojawiłbyś się tutaj. Też źle się czułem w korpo za biurkiem i dzień w którym rzuciłem tę robotę był ważnym dniem w moim życiu. Posłuchaj sobie takich utworów jak Kościey - Life is Good, Kaz Bałagane - Korpotwarze i jeżeli masz podobne odczucia, to nastaw się na porzucenie tej pracy. Tylko nie rób tego na zasadzie "chuj z tym jakoś to będzie", zastanów się, co mógłbyś robić tak, żeby mieć z tego sensowny dochód, a przy tym uniknąć całej tej korpo otoczki. To, że nie masz jakiegoś konkretnego zawodu to nie jest większy problem gdy masz pieniądze, jest cała masa kursów - więc teoretycznie masz szeroki wybór. Naprawdę ważne jest to, żebyś czuł się dobrze w pracy i żeby umożliwiała ona finansowo dalszy samorozwój. Ewentualnie żebyś zarabiał na swoje utrzymanie, gdyż lepszy na wolności kąsek byle jaki niźli w niewoli przysmaki. Sam stwarzasz sobie ograniczenia. Wystarczy, że przeczytasz swój pierwszy wpis w tym temacie i powinieneś sam zrozumieć jakie. Pokaż jaja (nie dosłownie) i rób swoje, albo przynajmniej przestań użalać się nad sobą jakbyś był małą dziewczynką z zapałkami. Masz szczęście żyć w takich czasach, że ogranicza Ciebie głównie orbita ziemska. Przemyśl to.
  15. Niedługo KSW zorganzuje galę na Stadionie Narodowym, gdzie zapewne zadebiutuje w zawodowym MMA medalista olimpijski Damian Janikowski. Podejrzewam, że dostanie niezbyt wymagającego przeciwnika, co pozwoli mu na zaprezentowanie kilku zapaśniczych sztuczek. Jeżeli osiągnie sukces w tym sporcie, to wypadkową tego będzie moda na zapasy, a może to być woda na młyn dla szkółek zapaśniczych. Szkoda tylko, że pewnie namnoży nam się też baranów próbujących przenieść zapasy z maty na bruk, ale tacy amatorzy będą w większości przypadków robić kuku sami sobie.
  16. Polecam obserwować w milczeniu kto po której stronie, a potem nie zapominać, bo takim ludziom jak wiatr zawieje tak się ustawią...
  17. @kootas czy to Ty na tym zdjęciu?
  18. Stefan Banach - polski matematyk, uznawany za jednego z najważniejszych i najbardziej wpływowych matematyków XX wieku, twórca podstaw analizy funkcjonalnej. Zbyt wiele czasu i miejsca tutaj musiałbym poświęcić, aby opisać godnie tego wielkiego rodaka, polecam zapoznać się z jego życiorysem. Jakiś czas temu rozmawiając z Indusem mieszkającym w Stanach, gdy ten usłyszał, że jestem z Polski, to padło z jego ust właśnie to nazwisko. Zrobiło mi się jakoś tak cieplej na sercu, że ktoś na świecie kojarzy nas z tuzami nauki, a nie tylko z jakimiś cienkimi bolkami. Druga strona medalu jest niestety taka, że gdyby ten człowiek nie figurował w moim życiorysie, to pewnie sam bym nie wiedział kto on zacz.
  19. Drodzy Bracia!, zarejestrowałem się tutaj 28 lipca 2014 roku, zaledwie dwa dni po założeniu forum, stając się tym samym liczebnikowo dwudziestym szóstym jego użytkownikiem. Nie pamiętam dnia ani godziny, ale w kwietniu 2015 roku spotkał mnie zaszczyt bycia mianowanym na stanowisko moderatora. Nie mnie oceniać przebieg tej służby, ale starałem się pełnić swoje obowiązki jak tylko najlepiej potrafiłem stojąc na straży regulaminu i porządku. Pozamykałem wiele zgłoszeń, wlepiłem kilka ostrzeżeń, trochę pozamiatałem, uczestniczyłem też w kilku polowaniach na systematycznie pojawiającą się na forum trollerkę, ale za dużo ich nie ustrzeliłem, bo zazwyczaj dużo szybszymi rewolwerowcami byli @dr Mordechaj B'rzyt-wa i @Mosze Red. Ostatnimi czasy wiele rzeczy się w moim życiu pozmieniało i chociaż zdawałem sobie sprawę, że ten Zefir pozytywnych zmian nabierze w końcu na sile, to jednak spodziewałem się porwistych podmuchów, a nie dziesiątki w skali Beauforta. Niestety odpowiednie wykorzystanie tego wiatru, tak żeby szedł w żagle kosztuje mnie sporo pracy, a utrzymanie odpowiedniego kursu wymaga poświęcenia znacznych zasobów czasu, przez co moje obowiązki moderatorskie schodzą na dalszy plan. Dlatego po konsultacji z @Silny podjęliśmy decyzję o wysłaniu mnie na emeryturę, oczywiście wraz z sowitą odprawą. To nie jest tak, że odchodzę, pozostaję razem z Wami, tyle tylko, że teraz wracam do cywila. Chciałbym w tym miejscu podziękować Wam wszystkim, bo przez te dwa lata z hakiem zrobiliśmy kawał naprawdę dobrej roboty budując miejsce, które jest ewenementem w skali polskiego internetu. Poznałem tutaj wielu wyrastających ponad przeciętność gości i takich ludzi powinno tutaj przybywać dzięki budowaniu latarni przez @Długowłosy, która zagubionym na morzu życia samcom będzie ułatwiała dobicie do portu, gdzie odszyskają siły, okrzepną i będą gotowi ruszyć w dalszą drogę. Szczególne podziękowania z mojej strony należą się @Adolf, którego poznałem dzięki temu forum, a któremu sam wiele zawdzięczam i jeszcze długo będę się głowił nad tym jak spłacić ten dług. Tak więc pozwalając sobie na ostatnie użycie czerwonej czcionki - Stulejarze, moderator Quizas Jeremi melduje zdanie służby. Q
  20. Taka sytuacja: chcę przelać środki z własnego konta bankowego (w pln) na konto walutowe (w eur) mojej przyszłej małżonki (^^), oba konta w "polskich" bankach. Tutaj pojawia się problem, bo dopóki tego nie zrobię, to ona wciąż będzie powtarzać, że jej nie ufam i o analu mogę zapomnieć, gdyż ona twierdzi, że do tego musi być pełne zaufanie między nami, a ja buduję sztuczne podziały przez jakąś rozdzielność majątkową Teraz całkiem sero: problemem jest jak to zrobić, żeby na tym biznesie nie zostać wydymany bez mydła, bo wiadomo, że wyjdę na nim jak Zabłocki na mydle. Najlepszy kurs przewalutowania oferują kantory internetowe, tyle tylko, że w większości przypadków jeśli dobrze zrozumiałem mowa jest wyłącznie o takiej operacji między kontami tego samego użytkownika. Chodzi o to, żeby dokonać przewalutowania z PLN na EUR i korzystając z okazji zrobić przelew z konta osoby A na konto osoby B. Najprościej byłoby to zrobić korzystając z banku, ale w tym jak i w większości przypadków bank nie dość, że nalicza sobie dobrą prowizję za przewalutowanie, to później taki przelew traktuje jako przelew zagraniczny, co wiąże się z dodatkowymi, wcale nie małymi kosztami. Kombinowałem przez PayPal, ale znowu ten wymaga, aby obie osoby posiadały na nim konto. Ktoś dokonywał już takich operacji i może podzielić się doświadczeniem?
  21. @wojskowy33 zależy mi na tym, żeby swobodnie się tym systemem posługiwać, tylko tyle i aż tyle, bez wchodzenia w takie specjalistyczne zagadnienia jak programowanie. Pracować nad tym żeby Linux stawał się lepszy mam zamiar portfelem, czyli przez dotację. Jakiś czas temu przeczytałem dobry komentarz (nie pamiętam już dokładnie gdzie i kogo), że Windows idzie w takim kierunku, że określenie "administrator" to jakaś kpina, a człowiek wkrótce przestanie już nawet być właścicielem sprzętu z którego korzysta. Nie jest mi po drodze z MS, więc wybieram inną póki jeszcze mam wybór (to tak odnośnie tego, że bodajże Lenovo jakiś czas temu wypuściło serię laptopów, na których można zainstalować wyłącznie Windows 10).
  22. Właśnie wyklikuję swój pierwszy wpis na forum na Linuxie. Wybór padł na Minta i nie będę ukrywał, że głównymi kryteriami przy wyborze były popularność i status "beginner friendly". Stopniowo ogarniam, zapewne w przyszłości będę próbował też innych dystrybucji. Polecacie jakąś literaturę lub ciekawe strony internetowe związane z tematem?
  23. Przypomniała mi się taka historia, jak odbywając swoją krótką służbę na Wyższej Szkole Oficerskiej młody narybek trenował właśnie pod okiem instruktora wydawanie rozkazów. Wszyscy dobrani w pary stojąc na placu w odległości kilku metrów od siebie wydzierali się na siebie. Nagle jakiś typ z przeszkolenia na którym byłem otworzył okno (ja akurat byłem na zewnątrz) i wydarł się "ZAMKNĄĆ TE MORDY KUR#@". Musielibyście to zobaczyć, zapanowała taka cisza, że można byłoby usłyszeć przelatującą muchę Przerwał ją po dość długo trwającej chwili prowadzący zajęcia rozpoczynając krótkie śledztwo "który to taki odważny?", ale ogółem rozeszło się po kościach. Żartowaliśmy potem całkiem serio, że właśnie tak się wydaje rozkazy, bo spora grupa ludzi zamilkła momentalnie razem z prowadzącym zajęcia. Ogółem dobrze wspominam czas, który spędziłem w szeregach Wojska Polskiego. Jednak im większy indywidualista tym będzie miał tam ciężej, miałem takiego na oddziale, bardzo w porządku gość, ale na szkolenie stawił się z dużym irokezem. Ze wszystkich z mojego plutonu to chyba on najgorzej znosił unifikacje i to, że musiał się pożegnać z długo hodowaną fryzurą nie miało żadnego znaczenia. Pisząc w wielkim skrócie moje obserwacje są takie, że książki "Paragraf 22" czy "Fabryka Oficerów" świetnie opisują panujące w wojsku realia, jest tam cała masa cwaniaków, służbistów i ludzi, którym poczucie władzy mocno miesza w głowie. Jednak jest też spore grono pasjonatów, ludzi którzy żyją tym co robią i honorem dla mnie było, że mogłem być przez nich szkolony.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.