Skocz do zawartości

Kelner Panic

Użytkownik
  • Postów

    150
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    33.00 PLN 

Treść opublikowana przez Kelner Panic

  1. @Mr Bread obawiam się, że możesz mieć rację. Zdecydowana większość ludzi nie chce ani wolności, ani prawdy. Wolą mieć gotowe wzorce i jako tako napełnioną michę, by nie musieć myśleć i nie być odpowiedzialnymi za własny los. To nie jest Homo Sovieticus, to znacznie starsze zjawisko. Podobnie jak istnienie dysydentów/oświeconych/jak tam zwał, negujących system w imię prawdy i wolności - też byli zawsze. Pozytywna myśl jest taka, że system akceptuje pewien odsetek oświeconych, wlicza go sobie w koszta.
  2. Wiele można wywnioskować metodą "inżynierii wstecznej". Katolicyzm działał bowiem w taki sposób, że adaptował zastane wierzenia, podstawiając w miejsce bóstw i duchów JHWH, Jezusa, Maryję, świętych czy anioły, według klucza podobieństwa funkcji i atrybutów. Np. za Peruna św. Jerzy, ew. archanioł Michał (bo tez walczyli ze żmijem), za Świętowita Bóg Ojciec, za Swaroga - Jezus ("słońce świata"), za Mokosz - Maryja. itp. Podobnie ze świętami - terminy, przebieg i zwyczaje zmieniono bardzo powierzchownie. Stosując podobną metodę teoretycznie dałoby się proces odwrócić.
  3. Może zajmijmy się nie krytyką chrześcijaństwa, a tym co proponowała Zadruga. Czyli dostosowaną do współczesności wersją kultury przedchrześcijańskiej. Co ją charakteryzowało? Etniczność, a nie uniwersalizm religii; ustrój demokracji wojennej - system wiecowy z wodzem na czas wojny; dostrzeganie boskości w siłach natury i losu. Czyli religia była spoiwem plemienia/narodu/grupy i była dostosowana do miejscowych warunków i potrzeb. Nie było narzucania hamujących czy szkodliwych schematów podświadomości, bo i po co? Przecież nie należy osłabiać samych siebie. Nie było zewnętrznego dysponenta religii, niemożliwa zatem była sytuacja sprzeczności między interesem religijnym a plemiennym/państwowym, jak np. wsparcie przez ośrodek władzy religijnej wroga (jak to papiestwo robiło choćby z Krzyżakami, czy później potępiając rozbiory i nakazując posłuszeństwo władzom zaborców). Sama nazwa nawiązuje do słowiańskiego, przedchrześcijańskiego odpowiednika kibucu. Zatem, czy jest możliwy powrót do przedchrześcijańskich, europejskich korzeni duchowości, zamiast zastępowanie chrześcijaństwa lewackimi wymysłami?
  4. Eh. Przecież to jest do użytku zewnętrznego, tymi ideologiami osłabiają gojów. Marek często o tym mówi - że Żydzi nam każą robić głupoty a sami ich nie robią. A cywilizacja europejska jest najbardziej rozwinieta nie dzięki, tylko pomimo chrześcijaństwa.
  5. Też potrafiłbym być mistrzem gdybym wymordował lub w inny sposób unieszkodliwił całą konkurencję. Z Arabami nie chodziło mi o wkład do nauki w sensie, że oni coś wielkiego odkryli, lecz że ocalili trochę wiedzy starożytnych Greków, która inaczej przepadłaby. Tak, wiem, że protestanci byli lepsi w paleniu czarownic. Co zresztą dowodzi szkodliwości wszystkich religii opartych na semickiej mitologii. Szkodliwości dla Europejczyka, w każdym razie. Żydzi sobie jakoś z tym radzą.
  6. Kościół wielokrotnie zmieniał dogmaty. Już Celsus zarzucał chrześcijanom dokonywanie wielokrotnych zmian w tekstach Ewangelii. Gdyby nie Kościół, to na bitwę pod Grunwaldem być może Ulricha wyzwano by e-mailem, a samą bitwę toczono na miecze świetlne. Postęp dokonał się dzięki reformacji, którą Kościół katolicki przespał. Rewolucja przemysłowa to głównie Anglia, która, choć nie protestancka, katolicka także już podówczas nie była. Późniejsze poluźnienie więzów nauce było dla Kościoła przykrą koniecznością, a nie celem.
  7. Co? Katolicyzm nawet nie zatrzymał a wręcz cofnął postęp. Jeszcze teraz odkrywamy na nowo wiedzę znaną już starożytnym... Gdyby nie Arabowie, którzy to i owo ocalili, byłoby jeszcze gorzej. I cały ten postęp dokonuje się wbrew Kościołowi, który nawet obecnie walczy z nauką, np. in vitro, antykoncepcją i niektórymi aspektami genetyki. Tyle, że już stosy nie płoną, ale to nie Kościół się zmienił, a świat wokół.
  8. Próbowałem kiedyś czytać Stachniuka i poległem. Bardzo hermetyczne, trudne w odbiorze, wiele słowotwórstwa/zmienionych znaczeń, męczące. Współcześni apologeci jak na razie skutecznie zniechęcili mnie do tej idei. M. in. nawiązaniami do narodowego socjalizmu, użytkowym traktowaniem boskości (koncepcja "opium dla ludu" ma pozostać przy innym zestawie bogów), niechętnym stosunkiem do ekologii ("stoi w sprzeczności z wieloma podstawowymi założeniami naszego ruchu").
  9. Art. 197. § 1. KK Kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12
  10. Czasem mówisz o blogosferze, youtuberach i innych celebrytach. Gdybyś miał ochotę, to ostatnio topowym tematem jest konflikt Ewy Chodakowskiej z feministkami. Z chęcią posłuchałbym Twojej interpretacji. Choć mam tu dylemat - jesli tłuką się katolicy i feministki to komu kibicowac? To podobnie jakbym mecz Rosja - Niemcy oglądał, ciężko wyczuć kogo bardziej nie lubię. Myśląc pragmatycznie, chyba jednak w tym przypadku wypadaloby kibicować pani Chodakowskiej, mimo wszystko.
  11. W 99% przypadków wszystko decyduje się na samym początku. Moja żona już kilka razy mi mówiła, że gdybym jej nie pocałował i nie złapał za piersi na pierwszej randce to nie bylibyśmy razem. Wyjście z FZ jest prawie niewykonalne, trzeba być jakimś magikiem klasy Houdiniego, tyle że w innej dziedzinie. I znowu 99%: w tylu przypadkach po prostu nie warto. Kiedyś próbowałem kilka razy, strata energii kolosalna, zyski zerowe. Przy dobrym starcie odwrotnie: prawie bezwysiłkowo osiągałem co chciałem.
  12. No dobra, zgadzając się z Wami, że większość zarzutów w komentarzach na fejsie jest z dupy, wymienię jeden nie z dupy. " 5 minut w 18 minutowym filmiku zajmuje dojście do tematu, a w 11 minucie używa słowa "reasumując", żeby gadać głupoty jeszcze kolejnych 7". Rozwlekłość przekazu, skakanie po tematach, wtręty osobiste. Dla stałych słuchaczy Fiona, Brajanek, skuter i inne prywtane rzeczy sa OK, a nawet czekają na to. Natomiast dla kogoś, kto trafił na audycję przypadkowo, będzie to wodolejstwo. Bo jeśli chcę posłuchać na przykład o powstaniu wielkopolskim, to po 3 minutach słuchania o piesku, kotku i motocyklu wyłączam film a autora już unikam. Zarzut: za długa i za często nie na temat nie jest z dupy. Drugi zarzut nie z dupy to błędy językowe, ale tu bym się nie czepiał, sam robię, praktycznie wszyscy robią. Nie jest to u Marka rażące.
  13. Nie potrafię zidentyfikować się z żadnym wyznaniem/systemem religijnym, raczej sam dochodziłem do moich przekonań. Wyszła mi wariacja na temat panenteizmu: Bóg zawiera w sobie Metawszechświat (zbiór wszystkich Wszechświatów), ale wykracza też poza niego. Dla mnie jest bardziej zasadą/prawem, niż osobą. Tzn. sądzę, że tak jak istnieja prawa fizyki, tak obowiązuja prawa moralne/duchowe. Można w pewnym zakresie występować przeciwko nim, ale efekt jest analogiczny jak przy próbie włożenia ręki w ogień albo skoku z wysokosci. Wszystko jest częścią Boga, ma w sobie boży element. Co po śmierci? Do końca nie wiem, ale skoro jest możliwe przekazywanie myśli czy wspomnień drogą (chyba?) genetyczną - mam na myśli nieświadomość zbiorową i takie fakty, jak np. sny Inuitów o lwach i wężach - to można przyjąć za pewne, że świadomość co najmniej nie musi być związana z mózgiem. Czyli jest możliwość, że przetrwa śmierć ciała, być może zmieni formę. Bóg w takim ujęciu oczywiście nie wymaga żadnego kultu, kapłanów, budynków itp. Można natomiast czerpać bezpośrednio ze źródła. Nie mogę wykluczyć hipotezy, że żyjemy w symulacji, ale jeśli nawet, to boża moc i tak działa.
  14. Widzę że masz głęboko wszepione w podświadomośc przekonanie, że cała ta wiedza - której świadomie pragniesz - to zło i grzech. Zatem, będziesz mieć konflikt, który zaowocuje poczuciem winy. Niestety katolicyzm "tak ma", że wszystko co potencjalnie może być duchową konkurencją wrzuca do worka z napisem "diabelstwo". Jeśli mimo to jesteś gotowy coś przeczytać, to proponowałbym zacząć od "Stosunkowo dobry", żeby wiedzieć jak działa podświadomość i zainstalowane w niej programy i co z tym ewentualnie można zrobić, bo ta blokada jest przeszkodą w poznaniu tego o czym piszesz.
  15. @jaro670No właśnie nie bardzo. Kwita nie widziałem, przeczytała mi tylko. Ale to ja kontroluję konta bankowe, polskie też, i ja robiłem przelewy na konto figurujące na stronie internetowej komornika (podała nazwisko i kancelarię). Do swojej rodzinki ma ponad 300 km. Piętro nad nią mieszka moja mama, to jest takie gumowe ucho że harce u mnie odpadają - musiałaby iść do chłopa, hotelu albo parku. Za bardzo nie ma z kim. Znajomych raczej bliskich nie ma. Córka jest przedprzedszkolna więc musiałaby ją zabrać ze sobą. Bardzo wątpię w jakieś jej seksy jeszcze z jednego powodu, ale to trochę zbyt osobiste. Myślę że z tą niechęcią do wyjazdu chodzi o jej lęk przed wyjściem ze strefy komfortu. Plus przed totalnym uzależnieniem ode mnie. No ale: wystarczyłoby się nauczyć podstaw języka. Sam ją do tego namawiam.
  16. Tak, jestem gotowy. Wiem ze bedzie wowczas walka o syna.
  17. A teraz o obecnej sytuacji. Zwiazek jest w miarę OK. Co do zasady nie ma problemów z seksem, gdy jesteśmy razem - ani z ilością, ani z jakością. Jest za to inny proiblem. Żona uparła się nie potrafić akurat tego, co jest najbardziej przydatne: angielski - wcale, samochód - wcale, komputer - bardzo słabo. Do tego nieprzydatny na obczyźnie zawód. No tak, nie napisałem: mieszkam w UK, a żona i dzieci w Polsce. Już tu żyliśmy wszyscy razem pół roku, ale pani u której podnajmowaliśmy część domu poznała nowego faceta i nam wymówiła. Z tego co wiem, urodziła parę miesięcy temu bliźniaki. Mam ogarnięty dom, zarabiam tyle, że pracując sam na styk i z problemami może to uciagnę. Ale: co to za zycie, jeśli mam się zastanawiać, czy mogę iść do kina czy nie? Czy wymienić klocki hamulcowe, czy wytrzymają jeszcze miesiąc? No naprawde uważam, że żona powinna się włączyć i też jakies pieniądze zarobić. Mnie by chętnie dorzucała zajęć, ale sama wziąć odpowiedzialności to nie bardzo. Bo "nie umie". Kurde, ja też kiedyś nie miałem pojęcia o pracy w magazynie. Nie miałem pojęcia o pracy w mediach. Nikt mnie nie uczył, jak co ogarnąć w UK - wszystko sam znajdowałem w Internecie. Do tego jeszcze dwie sprawy mnie zniechęciły do żony. Pierwsza jest taka, że już dwa razy nawaliła i "wygenerowała wydatki" w Polsce, żebym nie miał ich za co sprowadzić. Więc ustawiłem deadline na 1 września 2017. Tydzień po tym jak to zaakceptowała, zadzwoniła że "nie wie jak mi to powiedzieć ale ona zapomniała, że kiedyś miała zapłacić za jakieś studia (których zresztą nie ukończyła) no i wyleciało jej z głowy a teraz przyszło pismo od komornika". Na 3x wiekszą kwotę. Cóż, dam readę mimo to przed wrześniem, ale... No do trzech razy sztuka, IMHO. A druga sprawa jest taka, że mimo moich poświęceń - bo źle mi samemu, zwłaszcza bez syna (z którym żona sobie ewidentnie nie radzi, wchodzi jej na głowe i będę musiał go ustawić do pionu a nie: małpia miłość), bo pracuję na 1,5 etatu i jeszcze biorę overtime'y, bo posyłam kasę żeby dzieci miały, a tu kasiora idzie na pralke dla mojej mamy - bo ona nie upilnowała syna i zepsuł, na komornika albo na zbędne IMHO prywatne wizyty u lekarzy. Więc, mimo moich poświęceń, przyjęła w moim domu i gościła za moje pieniądze jej siostrę, która ongiś zwyzywała mnie całkowicie niesłusznie od chujów i która ma zakaz ingerencji w moje zycie, włacznie z zakazem uczestnictwa w moim ew. pogrzebie. No chyba, że przeprosi, ale nie stawiałbym na to. Ja rozumiem, że żona się boi tego wyjazdu. No ale kurde. Już nie wiem co robić. Nie chcę za bardzo szukać gotowca (chociaż nawet nie musiałbym, kilka pań się już koło mnie kręci, wystarczy przestać odsuwać). Cóż, chyba zostane przy tym 1 września skoro już obiecałem. Ael za spojrzenie z boku bedę wdzięczny. Czasem z boku widać więcej. @jaro670 podzieliłem na historię i współczesność. Połączyłem posty i dodatkowo rozdzieliłem tekst, bo zrobiłeś ścianę tekstu, którą cholernie ciężko się czyta. Na przyszłość popracuj nad tym. Oprócz tego na tym forum nie ma spamowania (jeżeli zdarzą Ci się dwa posty pod sobą to użyj opcji "zgłoś"), a jak chcesz wspomnieć konkretnego użytkownika to użyj jego nicka a nie rangi. H5
  18. Przedstaw swoją historię... No, OK. Pochodzę z rodziny nieco dysfunkcyjnej. Matce zależało na byciu panią inżynierową, przyjmowaniu hołdów i byciu adorowaną przez kolegów z pracy. Ojciec to tolerował, bo dzięki temu sam mógł uciekać w swój świat - chór, tworzenie projektów do szuflady (nie wiem, czy choć jeden sprzedał) i szkice ołówkiem (całkiem udane). Rodzice bardzo mało się mną zajmowali. Wychowywała mnie babcia. Gdyby istniało w Wikipedii hasło "katolicka obłuda", można by było wstawić tam jej zdjęcie. Jej postawa, postawa księży i moja wrodzona skłonność do kwestionowania wszystkiego poskutkowały wzięciem pod lupę katolicyzmu, a następnie, po odkryciu sprzeczności, niedorzeczności i szkodliwości tej ideologii, odrzucenie jej w wieku kilkunastu lat. Pozostały za to u mnie błędne przekonania odnośnie kobiet. Oj, byłem niemal wzorcowym białym rycerzem. Włącznie z robieniem takich głupot, jak dedykowanie piosenek w radio. Oczywiście nic mi to nie dawało, w najlepszym razie lądowałem w friendzone. Potem trochę się pogubiłem. Nie skończyłem technikum - zawód w ogóle mnie nie interesował, a w międzyczasie zmarł ojciec i zapanowała w domu bieda, wiec poszedłem do pracy a szkołę miałem kończyć wieczorowo. Nie chciało mi się. Zostałem na długo z wykształceniem - formalnie - podstawowym. Mimo posiadanej wiedzy i talentu - wszyscy mi mówili, że powinienem już dawno skończyć studia i że jest niepojęte, jakim cudem nie mam matury. Bez szkoły dupkowałem sobie w jakichs mało płatnych pracach jako robotnik, czasami coś dorobiałem (czeskie piwo, baranki wielkanocne, jakiś handel, różnie). Z kobietami były epizody, ale nie było stałych związków. Najgorętszy okres to gdy pracowałem w szpitalu. "Piguły" pokazały mi, co kobieta potrafi... Co to dobrej jakości seks. Działo się... Potem było coraz gorzej i gorzej. Depresja, alkohol, długi... Wypadłem z obiegu na jakieś 7 lat. Ciężko było wrócić. Ale udało się. Wziąłem się za siebie i zaczęły się dziać cuda. Dostałem - wciąż z formalnie podstawowym wykształceniem! - pracę w mediach. Metodą "na bezczelnego" - wysłałem e-maila, w którym skrytykowałem jeden z nowych serwisów internetowych i opisałem, jak ja zrobiłbym z niego sukces. Dostałem taką szansę. Dostałem skrzydeł. Zapisałem się do zaocznego LO. Poznałem kilka kobiet, ale już mi trochę białorycerstwo z głowy wywietrzało. Zostałem przy jednej, która obecnie jest moją żoną. Mamy dwoje dzieci. Zrobiłem w międzyczasie tę cholerną maturę.
  19. Get over her and find someone else... Tak naprawdę to nie. Myślę, że powinieneś zacząć od pracy nad sobą. Kup sobie lepszy ciuch. Lepszy zegarek. Zrealizuj się twórczo w czymś, do czego masz talent. Popracuj nad naprawą wzorców zachowań. Gdy się do tego przyłożysz, pewność siebie przyjdzie sama. A to całkiem dobry afrodyzjak. Nie wiem, czy panie widzą inną postawę, inny masz wzrok, inaczej pachniesz czy jeszcze co innego, ale pewność siebie bezbłędnie wyczuwają i od razu masz +10 do atrakcyjności. W Twojej sytuacji budowałbym siłę na innych polach niż związki. Kobiety same wówczas Cię znajdą.
  20. Cześć, trafiłem tutaj z Radia Samiec, a na nie z kolei z Facebooka - znajoma dała audycję na walla i od razu wsiąkłem, bo to w większości moje klimaty. Zarówno ezoteryka, jak i takie kwestie jak dyskryminacja mężczyzn - pisałem o tym zanim to było modne. Komentowałem audycje na YT i obiecałem, że wkrótce się zarejestruję na braciasamcy. Dzisiaj wreszcie dotrzymałem słowa. Ja stosunkowo późno wziąłem się za życie, ale osobista historia to może później i w innym dziale. W styczniu skończyłem 47, więc pewnie jestem jednym ze starszych wiekiem Braci. Do czego mógłbym się ewentualnie przydać? Mam dobre pióro (pracowałem kiedyś w mediach), znam angielski (mieszkam i pracuję w UK), ogarniam dość dobrze Wikipedię zarówno od strony technicznej jak i zasad i zwyczajów tej społeczności. W pakiecie sporo wiedzy z religioznawstwa. Sporo też doświadczeń z kobietami, aczkolwiek obecnie już nie szaleję. Jestem ojcem dwojga dzieci i małżonkiem, nie pantoflem ale też nie jakimś skrajnym dominatorem. Bywa różnie, aczkolwiek nie aż tak źle jak w przypadkach o których słuchałem w audycjach - że jakies miesiące/lata bez seksu, szantaże emocjonalne, shit testy. Nie, nic z tych rzeczy, czasami paskudniejsze aspekty kobiecej natury u żony wychodzą, ale na ogół potrafię to wyprostować. A teraz jeszcze będe miał, mam nadzieję, Was do pomocy, w razie problemów. Na razie tyle ode mnie. Maciej
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.