Skocz do zawartości

Yupi

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

673 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Yupi

Kot

Kot (1/23)

1

Reputacja

  1. Witam Jesteśmy ponad 20 lat po ślubie. Dwójka dzieci, jedno dorosłe drugie 12 lat. Małżeństwo z rozsądku i konieczności, co było robić. Pochodzimy z dwóch różnych rodzin, w obu nie było szczęśliwych małżeństw, więc nie mieliśmy dobrych wzorców. Na początku nie było zle, przejąłem obowiązki głowy rodziny i studiując i pracując zaspokajałem potrzeby rodziny. Z biegiem lat zaczeliśmy się oddalać zaczęły wychodzić różnice. Irytowałem się, że żona pomimo kilkuletniego dziecka chodzącego do przedszkola nie chce iść do pracy. Cały ciężar obowiązków spoczywał na mnie. Nie pomagały żadne rozmowy. Przyjęła model przedstawiony przez teściową, że to facet jest odpowiedzialny za utrzymanie rodziny. Nie miałem siły przebicia więc pracowałem i utrzymywałem jak mogłem. Wcale nie jestem za tym aby kobieta pracowała jeśli dobrze zajmie się domem, ale tu tez pojawiał się problem. Wracam z pracy i nigdy nie słyszę jak się czujesz, co słychać, czy jesteś zmęczony. Jakaś totalna olewka. Dziecko nie było na spacerze, bo robiła obiad. Nie ma obiadu bo była na spacerze. Itd. Nie mieliśmy wspólnych zainteresowań. co bym nie zaproponował to wszystko nie. Kupiłem rowery ale nigdy nie usłyszałem idziemy na przejażdzkę, zabrałem na wczasy i nigdy dziękuję, proponuje to czy tamto i wszystko nie. Dwa różne światy. Ja w pracy z ludzmi nazwę normalnymi, żona w domku z teściową czy koleżankami na kawie. Nie wytrzymywałem w domu i zacząłem wychodzić na piwo. Po ok 10 latach małżeństwa żona zrobiła kurs niech będzie kosmetyczny i zaczął się okres 10 lat pracy przeplatanej bezrobociem. W przeciagu dziesięciu lat ok 10 razy zmieniała miejsce pracy. Wszystko prawie na umowy śmieciowe. Moje prośby aby poszła do normalnej pracy na umowę, miała urlop, zwolnienie, w przyszłości emeryturę nic nie dają. Ona to lubi i tyle a gdzie indziej się nie widzi. Nie zarabiam tyle co kiedyś i potrzebuję jakiejś pomocy aby zapłaciła chociaż czynsz. I chociaż tak ustalamy to raz się jej uda a kilka razy nie. Nie powie, że nie płaciła kilka miesięcy i otrzymuję pismo o zaległościach. Znowu muszę stawać na głowie aby uregulować pomimo ustaleń.Tak jest cyklicznie. ja mam wszystko utrzymać ( co twoje to i moje, co moje to nie ruszaj ) Zmęczony tym jestem. Oddalanie się latami doprowadził Nas do zdrad. Żona dowiedziała się o mojej zdradzie i zaczął się niezły czas. postanowiłem się zmienić i to zrobiłem. wszędzie chodziła i opowiadała o mnie jaki jestem. Wypytała co chciała wiedzieć i po kilku miesiącach oznajmiła mi, że też zdradziła. Zapytałem dlaczego jak dowiedziałaś się o mnie to tez się nie przyznałaś tylko biegasz po wszystkich i opowiadasz. usłyszałem niech myślą, że Ty zdradziłeś a ja Ci wybaczyłam. Od przyznania się minęło kilka lat. mnie męczy, że nigdy nie mogłem wyjaśnić tego co było. Po ok roku okazało się, że to osoba tak blisko, że nigdy bym się nie domyślił. Dlaczego nie można zapytać kobiety ile to trwało, co było, zaczęła coś wyjaśniać a po jakimś czasie mówic inaczej, skołowała mnie. Naliczyłem kilkanaście kłamstw ( raz mówi tak a za jakiś czas inaczej )mówię nie kłam i słyszę ja nie kłamie tylko Ty. Ja Jej juz nie kłamię to nie ma sensu, nie zbuduję zaufania na kłamstwach. Nie wiem jak z nią rozmawiać. Wybaczam żonie tylko ciężko żyć z kimś kogo się nie zna nic nie można ustalić, zaplanować jakiś chaos. W tej chwili ok 2 miesięcy nie mieszkamy razem. ja to przeżywam, a Ona jest szczęśliwa. Nie patrzy na dzieci, mówi o rozwodzie. Proponuję terapię, spotkania z doradcamia i wszystko nie. Zapraszam to tu to tam, usługuję, chce dobrze. Ale wszystko nie. Ją nie interesuje moje życie, otacza się facebookiem i koleżankami i jej dobrze. Myślę, że tak bylo zawsze. Poświęciłem życie na utrzymywanie domu, troskę ale to bez znaczenia. Usłyszałem bo Ty nigdy nic nie kupiłeś jakbym dostał w głowę młotkiem. Wszystko miała zapłacone rachunki, jedzenie, wczasy. I odpowiedz, że nigdy nie wziąłem 1000zł i nie zabrałem jej na zakupy. Pisze trochę chaotycznie ale takie jest teraz moje życie. Czuję się troche wykorzystany, tak jakbym juz nie był partnerem, nie zarabiam tyle co kiedyś więc cześć. Nie wiem czy ma kogoś na oku, nie rozmawia ze mna wcale, zero kontaktów, seksu, siedzę sam. Dochodzą mnie słuch jak opowiada jaki to ja jestem zły wszystkim ludziom. Sam nie wiem o co Jej chodzi, myślę, że jest dorosłym dzieckiem, bo nigdy nie można z Nią usiąśc i cos ustalić, zaplanować. Chcę małżeństwa ale takie mnie wykańcza czy może rzeczywiście się rozejść i zacząć od nowa z kimś normalnym. Czy ktoś miał podobne schematy i jaki jest finał. Dziękuję za odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.