Skocz do zawartości

emehcsfotuoog

Użytkownik
  • Postów

    127
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    100.00 PLN 

Treść opublikowana przez emehcsfotuoog

  1. Panowie, Podrzucam całkiem ciekawy tekst - okiem psycholog, kobiety. Dość dobrze ubrane (choć liźnięte) kilka tematów, które tu mielimy. Ciekawe komentarze. https://polki.pl/zdrowie/psychologia,dlaczego-mezczyzni-nie-chca-sie-zenic,7853305,artykul.html Czyżby do części matrixa docierała (w sensie propagacji info, niekoniecznie rozumienia) obiektywna ocena rzeczywistości?
  2. @Marek Kotoński gratulacje. Taki art zwiększa zasięg - za tym możliwości i hejterzy (uważać). Ale dobrze. Tylko uważaj na showbiz, który się tematem zainteresował. Jak w dzieńdobryTVN będziesz wykładał jakie skarpety do sandałów powinien nakładać alpha-male - znaczy przegrałeś
  3. Błąd - "ma wrażenie" Ma wrażenie, że jest dużo warta i ego puchnie. Później konfrontujesz się z taką 5/10, a masz wrażenie (jeśli jesteś miękkim białym rycerzem),że ty malutki prosty ziomek rozmawiasz z miss universum 11/10 i co ty gnojku chcesz. I masz dysonans. Przegrywają wtedy młodzi (nieuświadomieni), z kiepską samooceną odnosząc to wszystko do siebie, że nawet 5/10 go nie chce, że znów coś zrobił źle i spirala się nakręca. A to poprostu średnich lotów dziewcze, które nawet nie wie, że nic (niewiele) sobą reprezentuje. Rycerze (piszący peany i słodkie pierdy na portalach) rycerzom (którzy się z nadmuchanym ego konfrontują i biorą do siebie) zgotowali ten los.
  4. Dobrze powyżej powiedziane że trzeba z przymrużeniem oka spojrzeć na te wnioski z badań. Jest dużo więcej czynników niż sam fakt siedzenie: dieta, poziom stresu, używki itd. Ale wiadomo że ruch potrzebny. Kręgosłup dostaje ostro przez tyle godzin siedzenia przy kompie. Sam po sobie wiem jak mi "osłabł", a razem z nim stawy w nogach. Oczy oberwały (okulary, ale dodają +10 do inteligencji) i nie poradze ale nad resztą warto pracować i niwelować. Dlatego polecam drążek: codziennie staram się podciągać i od razu mi się poprawiło + mięsko rośnie, bebzun się spała powoli i satysfakcja wraz ze wzrostem podciągnięć/serii.
  5. @Bonzo Czytam od dłuższego czasu twoje wypowiedzi z niezmierną ciekawością i bananem na ryju + doceniam płynące z nich spostrzeżenia i lekcje. Ale nie dziwię się, że strzelił ci bezpiecznik przy tym. Oczywiście ja z pozycji obserwatora/czytacza więc inaczej. Do meritum: No emocje, za nimi snuły się wizje i fantazje, a pani konsekwentnie realizowała ten swój plan z wewnątrz głowy. Chciała cię usidlić i zweryfikować przy tej okazji. To tak zgrubny scenariusz, bo jednak kilka kawałków się kupy nie trzyma. Rozumiałbym, że z nikim nie sypiała i tak sobie założyła wewnątrz czaszki, że będzie cię miała - ok. Ale nie pasuje motyw zakładania konta na portalu, może taki reaserch kiedy widać było, że może za twardy zawodnik jesteś? Ten ostani tekst (zakładając wesoło, że mówiła prawdę nt kłamstwa :D) o seksie z tym kolesiem i zrywaniu to może jakaś ostatnia próba weryfikacji ciebie? Nie wiem co tam mogło się zrodzić - może liczyła na to, że wyznasz jak głupi byłeś że na tę miłość się nie otworzyłeś i ojoj łolaboga jak tak jest że z nim nie spała to Ty cały jej już teraz po wsze czasy? EDIT: Opcja 2 - pani umysł uknuł, że zrani cię i zdewastuje doszczętnie tym tekstem o seksie, skoro twardo stawiasz "opór" i ślubu z tego nie będzie ? Brak danych, może trzeba (i da się? tak z ciekawości coby rozwiązać ten temat) ją jeszcze podpuścić i wypytać?
  6. Simple as hell - resztę różnicy w cenie w stosunku do średniej w tej okolicy dziwczyna będzie musiała "odrobić". Szukaj "wynajmę pokój dla młodego chłopaka" jeśli jesteś otwarty na "soczyste" starsze panie ?
  7. Nawet i to by mnie nie zdziwiło, bo to cios w podstawę obecnego systemu. Ale czuję, że docisną ich spekulacjami na franku. Jak się okaże, że "możni" wycofują depozyty z banków szwajcarskich to znaczy że to koniec tego kraju. Libia w Szwajcarii normalnie.
  8. No Panowie, sprawdzie ten news: https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/referendum-w-szwajcarii-dot-bankowosci-moze-niezle-namieszac/q74bper Nie wiem co zrobią banksterzy, żeby to zatrzymać, ale w Szwajcarii jeśli to przejdzie to będzie wiążące, nie tak jak u nas. W skrócie: inicjatywa zakłada, że bank nie będzie mógł pożyczać więcej niż ma w depozytach - czyli koniec z kreacją "wirtualnego" pieniądza za pomocą pierdyliarda pośrednich "inwestycji", papierów dłużnych i innych instrumentów bankowych. Ma się skończyć "ratowanie banków" za pomocą pieniędzy podatników (znamy ten temat prawda?). To bezpośrednio wali w obecny system ekonomiczny, którego kwintesencją jest non stop dodruk i wyciąganie ralnej wartości/dóbr od ludzi przez zadłużanie. Szwajcarzy to mądry naród zdaje się. Jak przejdzie to czy pójdzie za tym fala podobnych inicjatyw w innych krajach? Przejdzie to wogóle, jak sądzicie? Co Wy na to?
  9. Ja do tego co trafnie wypunktowane wyżej dodaję inną kwestię. Poza wzorcem czy schematami które chłonąłeś i zostały przekazane mogą dochodzić braki emocjonalne czy psychiczne, takie z etapu wczesnego dzieciństwa albo długiego zaniedbania. Dziecko przy brakach emocjonalnych, braku jasnej odpowiedzi (emocjonalnej) ze strony rodziców koduje sobie że jest nie warte, nie zasłużyło, toksyczny wstyd itd. Stąd może też takie podświadome karanie się, że nie powinieneś, odejmowanie sobie tego na co Cię stać, nie dbanie o siebie. Poza lękiem przed oceną innych. Pieprz te stany emocjonalne. Obserwuj, pomyśl gdzie źródło, ale kup - zasłużyłeś (zarobiłeś).
  10. Osobną sprawą jest jak mocno, w jakim aspekcie gromadzą i jak długo, na jakie potrzeby - tego się nie dowiesz pewnie nawet jakbyś śledztwo dziennikarskie zrobił. Patrz ostatnie afery z FB a to podejrzewam wierzchołek góry lodowej. Pytanie jak długo już np karmią algorytmy AI tym i jakie są "efekty" To wogole nie jest nowa sprawa. Wracając do początku nic żaden pozew nie zrobi. Masz regulaminy i już, zgoda była? No to do widzenia. A regulaminy nie przypadkiem tak napisane jak napisane. Rzekomo RODO ma być remedium, pewnie wyjdzie jeszcze gorzej.
  11. Umawiając się tylko na spotkanie przy piwku trzebaby dbać o anonimowość i wypracować jakieś formy - przykładowo: Koledzy z okolic Sosnowca ustawiający się w mieście ustalają: miejsce, godzina. Na stoliku przy którym siedzi organizator z ustalonym książęcym ciemnym jest karteczka "#Bą tą". Hasło do przekazania ustnie "moja myszka taka nie jest" PS: pomysł spoko, nie wyśmiewam ino humor przedni.
  12. Nie głupi temat jakoś się zebrać jeśli ludzie tu z forum mają wspólne hobby i chęci - spoko. Po sobie widzę np, że nie mam ziomków do rozmowy na pewne tematy. Nie ja jeden pewnie, a tu na forum tematy i spojrzenia zgoła inne niż niektórzy większość z nas ma w "kolegach od piwa" z otoczenia. Tylko pozostaje kwestia zachowania anonimowości, lepiej nie podawać danych. Tak jak powyżej było napisane, trzeba na sobie się skupiać, cieszyć życiem i jakoś coś "montować" pod swój obrazek pomimo, że czasem piecze brak. W kontekście tego co pisałem wcześniej w tym wątku - postanowiłem urozmaicić ten weekend jednak - dziś wróciłem od dobrej koleżaneczki, z która mamy fajny kontakt stricte łóżkowy + narzekanie na związki ?, ogarnąłem wypad z ziomkiem na kilka dni na rower, kwadrat omiotłem i jest plan na naukę pod kątem zawodowym. Może w niedziele jakaś randka/spotkanie - tak na luzie, zobaczymy. Także w kontraście do poprzedniego wpisu - luzik, going forward - pozytywna determinacja i metodyczne działanie najlepsze. Jak widać są "upsy i downsy". I szukać ludzi pozytywnych, jak ktoś nam wadzi/szkodzi - marnacja czasu i energii. Może dlatego mało dobrych kumpli mam ? Słuszna uwaga. Kluczowa rzecz, żeby wyciągać wnioski z błedów i analizować swoje własne zachowanie. Bo abstrahując od "mechaniki" kobiet (główny przecież temat) to przekłada się na wszystkie relacje i jak będziemy postrzegani. Są postawy (tu na forum też, rzadko) pt "to zła kobieta była/taki chujek to był" ale mówiący/piszący nie rozkminiał wogóle siebie w tym temacie - duży błąd. Nieprzyjemny dla nas feedback (który jest prawdą) jest najwartościowszy. No ale zbaczam z tematu.
  13. Albo raczej jak to się w psychologii nazywa ból związany z brakiem. Przynajmniej ja tak mam czasem. Nie jest to żaden silny dół i dobijająca samotność ale jednak. Uczciwie przed sobą przyznaję zamiast grać twardego i wszyskim opowiadać o plusach życia singla po rozwodzie (jak niektórzy miewają, co zaobserowałem). Trochę podobną mam sytuację - część ludzi w związkach, swoje tematy mają. Z czasem też kilka znajomości się rozjechało.. i jest kłopot. Trudno na taki weekend wyrwać z jakąś ekipą np. Mam może 3 dobrych kumpli z którymi czas mogę spędzać, ale bywają i takie sobotnie wieczory gdzie nie ma się z kim wyrwać, znudziło mnie też disco i kluby. W ten weekend majowy mam "szczęście" musieć pracować. W wolne dni jak mi się nie uda żadnego ziomka wyrwać to pewnie sam ruszę na rower - spoko, lubię niby, ale czasem chciałoby się z kimś coś. Akurat wczoraj ten temat wałkowałem z kumplem przy piwie - tylko on po tym wracał do swojej pańci, a ja na pusty kwadrat. Może mam też ostatnio gorszy humor z tym związany. Także bywa ciężko - trudno mi to rozgryźć zwłaszcza w kontekście związków. Jak się na nie popatrzy to zniechęca, ale czasem brak powraca. Narazie co mogę to koryguję sytuację w takim zakresie jak się da - może znajdę załogę na dłuższe wypady rowerowe np, poszukam jakiejś ekipy. No coś trzeba robić ze sobą. Remedium na samotność jest pasja.
  14. @Ramzes Nie zamierzam go zostawiać, ale wiem, że on mi na dłuższą metę szkodzi. Dawkuję więc, nie staram się odpychać, chociaż czasem surowo coś mu odpowiem - nie wiem czy najlepszy patent przy takim odbieraniu krytyki jaki on ma obecnie. Ale co poradzić. Niestety często nasze spotkania opierają się o piwko, ostatnio coraz częściej - ja wypijam 1 czy 2, mam określony limit czasu np, u niego limitu często nie ma. Coś tu wymyślę. Jakoś go staram się wyciągać, spróbuję na wypady rowerowe (muszę nabrać masę pozytywnej energii przed tym). Angażuję się w temat, bo pamiętam jak mi jeden jedyny (z wielu) kumpel pomógł przy okazji rozwodu - takie prawdziwe wsparcie bez pierdolenia, a i z "ciężką" (wtedy), wartościową oceną też. Dzięki panowie za feedback. Padł przekrój różnych podejść - mam co rozważać. Można wątek zamknąć.
  15. W sumie myślałem o tym w trakcie pisania. Racja. Ale zastanawiam się na ile naruszone prawo naturalne kompensują zasady społeczne, wygoda życia itd. Może trochę tak i kiedy ludzie pasują do siebie charakterami, podejściem do życia itd to może to i działa. Ale widzę oczami wyobraźni układ gdzie jest mocno dominująca kobieta i nawet ułożony gość kierowany "tylko" przez nią delikatnie (też przez zachętę, podbudowywanie ego), a jednak ona np musi czasem gdzieś być zerżnięta konkretnie przez kogoś - taki przykład. Układ "klasyczny" jest lepszy. Tak to natura pomyślała - nie możemy rodzić, nie możemy być "miękkimi fajami" (też sami dla siebie).
  16. Wg mnie takie modele się najczęściej sprawdzają na dłuższą metę "w przyrodzie". Model 2 - klasyka, rozumie się samo przez się. Model 1 (trochę znak obecnych czasów) - tu facet nie musi być do końca taką kompletną pierdołą życiową bez zasobów/dwie lewe ręcę/"a ja nie wiem sam, co sądzisz?". Ważne, że to kobieta dominuje i prowadzi. Ale raczej kobieta w takim układzie musi być sporo samoświadoma, żeby zaakceptować i wyważyć sobie niedogodności samca pierdoły i z drugiej strony to że może dominować (jesli wewnętrznie to naprawdę lubi). To nigdy nie jest partnerstwo, które wogóle niektórzy czasem chyba rozumieją jak koleżeństwo z opcją tak naprawdę "będzie mnie wspierać, zadba o mnie (bo sam nie mogę)". Zawsze jest przeciąganie liny między stronami na wielu płaszczyznach. Więc jeśli ktoś szuka "partnera" to jest imho pierdołą, ale mentalną przede wszystkim.
  17. Kwestia którą porusza @AR2DI2 jest kluczowa. Dodam, że obecny model szkodzi tak mężczyznom jak i kobietom (nawet bardziej). Przy czym z punktu widzenia kobiety wygląda zachęcająco na pierwszy rzut oka. Tylko potem kobiece podświadome pragnienie szukają tego "prawdziwego mężczyzny". A "rael man" to unreal man - taki miks podświadomych potrzeb i narzuconego obrazka z gazetek i gównianych telewizji śniadaniowych. Te ostatnie, razem z filmami i książkami dorzucają do obrazka kobietom jak mają o siebie dbać, zawsze nie dość no i latać do roboty. Hehe kariera się to zowie. Kobiety siedzenie za biurkiem przez naście lat, frustrowanie się w biurze i zmęczenie z tym związane nazywają karierą - to jest w zasadzie clue. Przez to nie wiedzą czego chcą i prawdziwy man się nie zjawia. Bo nastepuje wycofanie części męskiego rodu, inni (nieliczni) dobrze się w tym poruszają korzystając z naiwności idiotek, a reszta układa właśnie włosy i się depiluje. Co do komentarzy, że "nie wolno winić kobiety za zdradę" - to zbyt prosto postawione. Ja osobiśnie nie winiłbym gdyby kobieta odeszła - proste. Ale zdrady i kłamstwa jednak nie wybaczam, pomimo "natury" kobiet. Podobno to dorosłe osoby Mężczyzna powinien panować nad sobą - stąd różnica w podejściu. Na forum są osobniki, które chcą się rozwijać, narzucić sobie pewne zasady (jakie kto chce, jak ktoś chce pykać mężatki - spoko, jeśli tak ze sobą ustalił i ma otwarte podejście). Dlatego tłumaczenie się/kogoś (faceta), że natura nim zawładnęła, geralnie gardzi zdradą ale tak jakoś wyszło.. - to kpina. To dla gówniarzy. Trzeba uczyć się panowania i dyscypliny - to męska domena.
  18. Celem wyjaśnienia Panowie - bo może to tak zabrzmiało: ja nie chcę na siłę go przerobić "po mojemu" wedle moich ocen. Nie gadam z nim o jego problemach, nie pytam o to i nie robię wywodów na start jak ma życie prowadzić. Jedyne moje odniesienia i co mu mówię to reakcje na jego jęczenie i porusznie tych tematów niemal przy każdym spotkaniu. Widzę tylko, że to musi go cisnąć jeśli w koło się kreci wokół tego. Widzę też jak pije i jak zmienia to jego (zewnetrzną) postawę. Może teraz brzmię jakbym upierał się przy swoim, że chcę go za wszelką cenę zmienić bo widzę te problemy. Nie, spokojnie - moja energia jest ważna i o tym wiem. Miałem tylko wewnętrzną rozkminę - czy jest szansa kolesiowi coś dać (czy weźmie to inna sprawa) czy już machnąć ręką. Doceniam zdanie wszystkich którzy tu się wypowiedzieli, biorę to, przemyślę. W zasadzie dość jasne to. Nie zamierzam szarpać się za niego. Wysłucham jak dotąd, jeśli wprost poprosi dam radę - tyle. @Marek Kotoński @Mocny Wilk Thx w kontekście stania się wrogiem - rozumiem mechanizm, thx za to bo za luźno tą kwestię traktowałem.
  19. @Marek Kotoński (chyba na tel. nie działa autowypełnianie nicków) W kontekście wpływu na podświadomość i negatywnych emocji to ja już takie osoby miałem w swoim życiu że to jest 4 liga. Trochę żartuję ale rozumiem Cię. I przemyślę kolejny raz. Jak i to z czuciem się lepszym - realnie mam dużo lepsze życie niż on (w kategoriach "przyziemnych") ale czy to źle, że "szkoda chłopa"? Predzej porównuje się z podobnymi mi. Nie wiem czy ten czynnik ma tu miejsce bo przeskok między nami jest spory - ale nie odrzucam tej opcji. Oczywiście o egoizmie w tym to ja wiem (zawsze jest). Stąd moje rozterki i pytania. Bo łatwo w skrajnościach albo się poświęcać albo "olej typa". Typ jest wartościowym człowiekiem (zwłaszcza na trzeźwo). Jeśli on nie da rady się zmieniać a ja (mam nadzieję) będę dalej parł do przodu to się ścieżki rozejdą. Nie chcę go "uzdrowić" ale niech ruszy chłop, tak jak ja kiedyś miałem szczęście ruszyć dupę. Thx
  20. @mac masz rację. Nie zamierzam porzucać gościa ale od Braci biorę to, że nie ma co angażować się ponad moje siły i możliwości. Tak jak mówisz staram się robić. Nie mówię mu co ma poprawić w swoim życiu na zasadzie "musisz ...". Staram się mu podsuwać jako zachętę dookoła problemu o którym mówi (z kobietami np) "ej, a weź wynajmuje kwadrat, od razu twój status rośnie, dasz radę nie?" Nie mówię mu wtedy o tym że wg mnie to też by mu lepiej zrobiło odciąć się od toksycznego środowiska i odetchnąć (plus sprawdzić się w opanowywaniu swojego codziennego życia) - to zostawiam dla siebie bo moja ocena i niekoniecznie sluszna. Z drugiej strony cisnę go jeśli się napije i biadoli - mówię "popatrz czemu przez pół h mówisz o jakimś typie z pracy?". I niech kmini. Ale faktycznie mniej się będę sam w tym uruchamiał - nie bede matką Teresą. Jestem pod ręką (o czym on wie) - niech się zepnie i jak ma problem sam zacznie temat. Może to coś da, a ja będę "luźniejszy". O co mi chodzi - naprawdę szkoda chłopa. Ja za nikogo żył nie będę ale jak jest opcja wspomóc go to idę w to jeśli zechce. Muszę to wyważyć tylko.
  21. @Bronisław Thx. Ważny czynnik - wiem, że w kontakcie z nim poświęcam (świadomie) energię, ale właśnie - in plus dla mnie to tu nie dużo. Dzięki chlopaki. Powietrze mi zeszło też.
  22. Generalnie utwierdzacie mnie do tego, że to raczej walka z wiatrakami - kupuję to, szala moich rozkmin się przechyla. @zuckerfrei jakoś słabo szukałem może bo nie trafiłem. Pewnie przez wkurw na sytuację. Mea culpa. Co do forum to tak nie bunkrowałbym się całkiem - warto promować, rozsądnym ludziom. I też nie trzeba mówić "stary, no zajebiste te braciasamcy weź no i zobacz". Ale jak jeden dobry ziom uzewnętrzniał się o swoich problemach to pokazałem mu "dookólnie" gdzie ma iść po wiedzę. Nie wiem czy ma konto, ale ciśnie, czyta, dziękuje - czyli coś z tego ma.
  23. Masz rację, że nie wiem - bo nie mogę. Ale: jeśli życie ogranicza się do picia ze szwagrem, mentalnej walce z chorobą ojca (który jest przez to agresywny) i unikania niemal wszysktiego, jakichkolwiek inicjatyw - to to jest conajmniej "średnie". A napewno trudne do zmiany - obserwuję to już któryś rok. Gość ma np pasję (jedną z kilku), którą mógłby spieniężyć - malarstwo/rysunek. Ale jak nadarzyła się okazja to od szczerej chęci przeszedł do porzucenia tematu. 3 rok kupuje używany samochód. To taka ocena z boku. Realnie oceniając jest gościem, który słabo o siebie dba, zapija (mocno) smutki i wartości szuka w kobiecie. Mocno też kościołem nasiąkł - męczennik jak z "Kobietopedii". Jak patrzę to on pływa w tym szambie dość dobrze, nurkuje na bezdechu głeboko. Masz rację co do dna. Ja miałem okazję sięgnąć, jebnąć o nie - i zaskoczyłem. Tylko wg mnie on już jest na "niewidzialnym" dnie skoro nie może zrobić ruchu. Miękko tam osiadł na dole. Bo jak się jebnie o dno to jest to reakcja gwałtowna - tu tego nie ma. Żaba została ugotowana przez samą siebię. Mało to jest "stojaków" pod sklepami którzy nie pamiętają kiedy utonęli całkowicie? Tu się staram pilnować, mam duże ciągoty do oceniania - wiem. Ale też wiem, że podobną postawę ja sam prezentowałem. Tylko jak wspomniałem miałem okazję się zderzyć ze sobą. On ma niezbyt dużo już takich okazji nawet będąc podchmielony w swoich przekonaniach - o to mi chodzi. Patrzę jak z chłopa robi się utrapiony pijak, chcę zadziałać, ale szczerze słuchanie i poklepywanie + przedstawianie moich ocen (wprost, na takiej stopie jesteśmy) nie działa za bardzo. Ale nie odpuszczam - kropla drąży skałę, może jak kiedyś zacznie "trybić" to mu się pododaje z moim "pierdoleniem". Może i taka jest przykra prawda. Wezmę pod uwagę.
  24. Panowie, jest trudny temat. Liczę na rozsądne porady, spostrzeżenia. Otóż mam kumpla. Jednego z niewielu niestety. I może to wpływa na moje zaangażowanie w temat, albo jakaś empatia. Wporządku gość, ma potencjał, inteligentny, ale jest (wg mnie) w mocno chujowej sytuacji - mentalnej postawie, niemocy. Biały rycerz pełną gębą - to tak na pierwszy rzut oka. Generalnie romantyk i wierzy że znajdzie tą jedyną - to takie moje podejrzenie bo w rozmowie to on pływa od postawy "nie ta to inna" do desperackich kroków (kwiaty, pierdoły) żeby z jakąkolwiek cośkolwiek, a nawet jeśli coś się dzieje to lękowo się wycofuje. Gość jest przybity mocno życiem, w domu też coś tam się dzieje. Przeżywa wszystko i dosłownie tak narzeka, jojczy i pierdoli, że w 0,5h można całą energię i dobry humor stracić. Męczennik. Tragedia. Na palcach policzę sytuacje gdzie naprawdę na luzie i spoko z nim czas można było spędzić. Niemniej jednak lubię spędzać z nim czas (dawkując go) przy browarku i bilardzie np. I tu jest kolejny temat - za bardzo lubi wypić, za często. Oczywiście jasne dlaczego. To oczywiście się zapętla - takie błędne koło. Parę razy mu wprost, dosadnie powiedziałem że przesadza, żeby się ogarnął - wynajął jakiś kwadrat, zmienił tą pracę (już na pamięć znam te jego jęki w tym temacie) itd. Poleciłem mu nasze forum. Oczywiście jest problem bo zaraz się wycofuje ze wszystkiego i tak naprawdę nie słucha - taka reakcja lękowa, wycofanie. Mocno dosadne uderzenie działa - jak go kiedyś opierdoliłem, że przyszedłem na bilard z nim pograć a nie oglądać i słuchać (wstępnie) podpitego to była jakaś rekcja. To jest taka szarpanka - jak to z osobą wycofaną z dużymi problemami - coś mówisz to nie słucha, przeinacza albo ucieka z tematu. Pływa tylko w swoim obrazku. Jak myślicie, jakoś próbować wpłynąć na niego poświęcając swoją energię (do takiego stopnia jak ja chcę) i niech rozkmini to ze specjalistą albo sam zacznie ruszać swoje sprawy czy już krzyż na drogę? Wiadomo - nie chcę walczyć z jego postawą i uzależnieniem (jesli to ten etap już, chociaż sam nie wiem) bo ja z nim nie wygram, ale chodzi o skłonienie go do ruchu w dobrym kierunku. Może coś podrzucicie, jakiś patent, mieliście taką sytuację? Dobry chłop ale marnacja postępuje. Wczoraj wkurwił mnie znów lamentami i zapijaniem browarem. Stąd ten post.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.