Witam braci. Stanąłem jak by nie było przed życiowym wyborem i potrzebuje porady kogoś kto spojrzy na to wszystko "trzeźwy okiem". W skrócie wygląda to tak, że z pierwsza swoją dziewczyną byłem 7 lat razem do momentu aż wyjechałem do Niemiec by jak to było w planach zacząć nowe życie że swoją myszką. Po pół roku udało się znaleźć mieszkanie i sprowadzić moją panią na moje włości w rajchu. Niestety ona miała inne plany i jak się okazało w szybkim czasie zostałem szczęśliwym posiadaczem bardzo okazałego poroża. Bardzo źle wspominam ten czas bo wiele się wtedy działo w związku z poczynaniami mojej Pani. Skończyło się tym, że zostawiłem to wszystko w cholerę i wróciłem do Polski i Ty już od paru ładnych lat powoli się urządzam. Po kilku przelotnych związkach jestem z obecną dziewczyną razem już 3 rok. Ogarnięta i zaradna całkowite przecienstwo tych które znałem do tej pory, mieszkamt razem dwa lata i jeszcze sie nie pozabijaliśmy ?ale wiadomo nie ma ludzi doskonałych. A teraz do rzeczy, jaka jest inflacja to każdy widzi więc pojawiał się pomysł kupna mieszkania/domu pod wynajem lub zamieszkania w czymś większym. Pojawiła się opcja A mianowicie dom (bliźniak) prawie, że w centrum małego miasteczka, trochę starego bo z 1970r po babci 88l która tam nadal mieszka więc sporo było by do ogarnięcia i co najgorsze znacznie przekraczającą nas budżet gdzie wstępnie miałbyć wkład 50/50. Brakujące sumę planowaliśmy pożyczyć od jej rodziców bez odsetek itd. Co by nam odpowiadało bo w sumie komu by nie odpowiadało ?. Czyli podsumowując 2/3 wkładu w dom było by z jej strony do puki byśmy rodziców nie spłacili stąd moje obawy bo jak wiadomo w życiu różnie się układa i po mojej poprzedniej pani wiem, że jednego dnia kobieta może Cię kochać a drógiego nienawidzić i gdyby coś między nami nie wypaliło cała moja praca i pieniądze które bym zainwestował w tą nieruchomość ulotniłyby się bezpowrotnie. Co o tym sądzicie czy aby nie przesadzam z tym ograniczonym zaufaniem do ludzi, może jednak warto zaryzykować?.