Skocz do zawartości

Jogibabu

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez Jogibabu

  1. Tu chyba nawet nie o "jaja" chodzi. Ot, zwykły brak strachu przed reakcją zwrotną. A jak już przy "nich" jesteśmy. Mam przygotowaną tą "inną historię" Spory materiał z tego wyszedł. Jest tam fragment, jak tych "jaj" wielu facetom brakuje. Dlatego warto od czasu do czasu sprawdzić, czy są na swoim miejscu.
  2. Pół roku temu (tak strzelam), miało miejsce pewne zdarzenie / epizod. Miejsce zdarzenia. Praca – pomieszczenie gdzie akurat byłem ja, i gościu który mi pomagał. Nazwijmy go M. Wczesne godziny poranne. 9 – 9.30. Nela (ta sama co z opowieści pt samowystarczalna), wpada z impetem na hale, rozgląda się i jakby z pretensją w głosie mówi: „dlaczego moja wysyłka nie jest przygotowana?”. I nie czekając na moją odpowiedź dodaje: „zakładam że mogę na Ciebie liczyć”. Ja na to odpowiadam: „Tym razem możesz się przeliczyć”. I czekam na pytanie „dlaczego?” .. i się nie doczekałem. Dziewczę wypadło zafrasowane z hali na zewnętrzny. Ona nie wie o tym co ja wiem. Ze nie ma materiałów do jej wysyłki bez których takowa się nie może odbyć. Logistyka zawiodła. Takowe dowiozą dopiero około 11.30 tego samego dnia. Wysyłka ma być dopiero następnego dnia. Więc wyjść wyjdzie, a Jej „panika” jest bezzasadna. Ale skoro nie pyta, to ja nie odpowiadam ;). „Weź nie pytaj” jeszcze wtedy nie było na fali Ten wstęp jest potrzebny do dalszej części .. gdyż „panika” która Nelą nosi mogła sprawić że użyła słowa (te niżej) którego użyć nie powinna (Nela nie pochodzi z PL, co Jej nie usprawiedliwia gdyż po polsku mówi dość dobrze). Jest godzina 11.00. Czas śniadania. Nela wpada na halę. Ja na to „Ty znowu tutaj?. Mamy śniadanko, więc nie ma teraz rozmowy” I zbieram się do wyjścia. Zbliżam się do Neli (akurat jest tam wąskie przejście), a Ona uderza w te słowa. „Nie wiem czy zasłużyłeś na żarcie”. No cóż, można i tak. A skoro tak, to można i tak. Ja: „Nie żarcie, a jak już to jedzonko, to raz” „dwa, nie Ty będziesz decydować czy na nie zasłużyłem czy też nie” , a „trzy? M . .wychodzimy!!!”. M patrzy / słucha . . i nie wie co się dzieje. Ale widać że załapał o co biega, i rusza za mną. Jestem na mijance z Nelą. Nela mówi w tym momencie takim łamiącym się głosem ”I co ja teraz zrobię?”. Ja na spokojnie daję Jej odpowiedź: „Wyjdziesz tymi drzwiami którymi tu weszłaś, i wrócisz za jakiś czas”. Cała twarz (szczególnie policzki) Neli się zatrzęsły. M patrzy na to z przerażeniem, ale nawet słowa nie pisnął. Niechby spróbował. Mijam Nelę, M za mną i spokojnym krokiem udajemy się na stołówkę. Pod koniec śniadania pojawia się info że dotarły materiały potrzebne do wysyłki exportu dla Neli. Wysyłka odbyła się dzień później jak wszystko zaplanowano. To już koniec tego krótkiego epizodu. Nie jest moim zamiarem chełpić się tym co zrobiłem. Może wg wielu z Was, zasługuję na reprymendę za niegodne faceta zachowanie. Ale Ja nie wyobrażam sobie abym mógł postąpić inaczej. Bez względu do kogo bym tamte słowa kierował. Ps. Tak się czasami składa że drogi ludzi (m + k), się w pogmatwany sposób splatają. Neli przytrafił się niefart, że ze mną musi współpracować. Swego czasu, JogiBabu powiedział do Neli, że „niech powie tylko słowo, a współpraca ustanie.” Nie padło. Za to padły inne słowa. I to całkiem niedawno. Ale to materiał na inną historię.
  3. Ćwiczyć można gdziekolwiek się jest (siłka to tylko miejsce). Trochę miejsca w koło siebie (+ czasu) i już można się ogarnąć. Należy to robić dla zdrowia / kondycji, a nie pod kogoś. "W zdrowym ciele, zdrowy duch".
  4. Proszę mi tutaj nie obrażać świń Trochę samozaparcia, i jest szansa nauczyć. Pytanie tylko - po co
  5. Witam Jak widać po zrzutach całkiem świeża sprawa. Z portalu na B .. luźna rozmowa. Pani już raczej nie odpisze Pragnę tylko dodać, że jak na swój wiek wyglądam lepiej niż dobrze W sensie postury. Nie to żebym był jakimś Goliatem. Raczej drobny ze mnie człowiek (174/65), ale że ćwiczę codziennie przez 45minut, to i efekty jakieś tego są. Swego czasu miałem epizod z bieganiem (po ciemku) - 17 lat to trwało. A wracając do tematu który tutaj jest roztrząsany. Twarzowe ma znaczenie. Bo pewnikiem nie tylko mi się taka "pani" trafiła.
  6. Jedziemy z przysłowiowym koksem Uwielbiam czytać takie tematy jakie są na tym forum. Wnoszą sporo do poznawania relacji międzyludzkich. Wiele z nich potwierdza lub też koryguje moje obserwacje. Tytułem wstępu coś o sobie samym. Po takim czasie dreptania po ziemi (54 zima leci, bom z grudnia ;), wie się już chyba wszystko (a na pewno sporo) o własnej osobie. Połączenie bezczelności, z nietuzinkowym poczuciem humoru. Zabawa słowami, łączenie fragmentów wielu powiedzeń w nową całość (przykład sprzed paru dni w ps1.). Coś czego nikt nie powiedział przed Tobą. I chyba najważniejsze. Jestem przygotowany (ciężko mnie zaskoczyć czymkolwiek - a nawet gdyby, to potrafię jakimś cudem wszystko powykręcać tak żeby wyszło na moje) do odpowiedzi na pytania których jeszcze nie zadano (hardcore i totalna jazda "po bandzie"). Obserwacja ludzi i ich zachowań. Czasem prowokowanie zdarzeń tym co się mówi i robi. Ma to swoje ujemne strony Mój niewyparzony język powoduje konflikty / różnicę zdań. Szczególnie z paniami. Po różnicach zdań z panami pozostały mi ślady zewnętrzne (już nie jestem zbyt symetryczny (za klasykiem) Zaczynam obiecany wpis (z przywitania). Zdarzenia te nazwijmy epizodami. Cała sytuacja dzieje się w pracy (z 2 miesiące temu). Pracuję na dziale pakowania i wysyłki. Osoby biorące udział w zdarzeniu: Ja - Jogibaboo Bożena - starsza ode mnie (pracujemy razem) Nela - młodsza ode mnie (nie wiem ile może mieć lat . . zakładam że 30 - 40). Zajmuje się eksportem. Odwiedza dział raz na 1 - 2 tygodnie doglądnąć czy wszystko jest dopięte w temacie wyżej wspomnianego. Czesiek - gościu który podczas zdarzenia z chwilowego braku kierowniczki przejął jej funkcję. Wchodzi Nela i głośno mówi, jednocześnie patrząc na mnie - "Jestem sama" Ja na to klejąc karton - "Bardzo dobrze, i tego się trzymaj" Nely po chwili dodaje - "i samowystarczalna" Na to już nic nie odpowiedziałem tylko spojrzałem na Nią z lekkim zdziwieniem i chyba politowaniem. Zresztą niewiele bym dodał na te Jej słowa, gdyż Bożena wyskoczyła z tekstem że "lepiej samej, co będziesz się z jakimś facetem męczyła" Nela poleciała do drugiego pomieszczenia spisywać kartony. Po chwili wraca i widząc że kończę pakować ostatni karton do planowanej wysyłki mówi - "Tego mi właśnie brakowało do kompletu. Czy mógłbyś Jogibaboo zanieść go na wagę?" Tu następuję splot czasu i słów. Gdyby Nela odeszła powiedzmy na pół godziny to skuteczność byłaby być może mizerna. Ale nie minęła raptem nawet minuta/dwie, a Ona wraca z ww słowami. Nie mogłem tego tak zostawić, więc mówię: Ja - "W tym momencie poniesiesz konsekwencje swoich słów sprzed chwili. Nie po raz pierwszy to co mówisz odstaje od tego co czynisz. To Twój problem, a nie mój". I odsunąłem się na krok od paczki. W oczach Nely zdziwienie i zaskoczenie. Zaczyna tupać nóżkami i złorzeczyć na mnie że "nie ma mam się wygłupiać i szybciutko zrobić to co Ona chce". Ja na to ze stoickim spokojem mówię .. "daj mi to na piśmie" Tu taka mała dygresja. Nawet gdyby jakimś cudem chciało Jej się bawić w to "pismo", z góry wiem co bym powiedział. "Po odpowiedź przyjdź jutro" Bożena stoi z boku, i już wie że jestem "nie do ruszenia". Dziewczę poznało mnie na tyle Sama chwyta za paczkę za jeden róg i ciągnie po podłożu do wagi, a Nela za Nią popycha paczkę Jej pomagając. Wciągnęły ją na wagę. Nely opisała ją. (ważyła około 30 kilo) Bożena - "Jogibaboo . . weźmiesz pakę i zatargasz na miejsce składowania?" Ja - "Bożena, Ty też jesteś samowystarczalna?" Bożena - "Nie, nie nie!!!. Ja nie jestem samowystarczalna!!!." Ja - "I to jest dobra odpowiedź". Podchodzę parę metrów do wagi, ściągam paczkę i mówię jednocześnie do Cześka (któremu widzę że ze śmiechu bez mała puściły zwieracze (za klasykiem) - "jak widać i słychać, kobiety trzeba tresować niczym małe pieski, w tym przypadku dokładniej .. .suczki." I na tym zakończę ten epizod. Jeden z wielu. One mnie nie męczą, bardziej śmieszą. A że ze mnie wesoły człowiek, to dla mnie jest niczym wiatr w żagle. ps1. (któż nie pamięta szaraczka) Parę dni temu w pracy, Bożenie zdarzyło się przewlekle ziewnąć. Ja widząc to mówię: "Jeśli myślisz że Pan Kazik (od niedawna doszedł do pomocy na dziale) podejdzie, pocałuje Ciebie, i dzięki temu z żaby zamienisz się w królewnę, to wiedz że nie ma takiej opcji. Może być tylko gorzej." W domyśle z żaby ... w ropuchę Jak niewiasty chcą bajek, to tylko w mojej wersji ps2. (legenda najlepiej się sprzedająca) "Jestem sama + samowystarczalna" - co to miało być wg Was? ps3. (zagmatwana architektura) Imiona zostały zmienione ps4. (wersja Pro w natarciu) Gdy wielu z Was stwierdzi: "ten gościu ma nieźle zryty beret", to wiedzcie że zapewne zbytnio się nie mylicie ps5. (pożyjemy, zobaczymy) Epizod/y nazwany/e przeze mnie "talerzyk" lub drugi "stereofoniczny test kontrolny" czekają w kolejce. Jak będziecie chcieli je poznać (są naprawdę mocne - wg mnie) do dajcie "cynk"
  7. Mam na imię Marek. Gdynianinem jestem. Za dużo tutaj pisać nie będę. Choć lubię, i potrafię. Parę tematów tutaj na forum widziałem w których co nie co mógłbym naskrobać, a i pewnikiem w opinii wielu sobie .. przeskrobać Np .. Logika i słowność u mężczyzn, a jej przeciwieństwo u kobiet (na realnym i żywym własnym przykładzie) Taniec jako pasja /jedna z wielu/ (tak samo)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.