Skocz do zawartości

Big Q

Użytkownik
  • Postów

    87
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Big Q

Kot

Kot (1/23)

82

Reputacja

  1. Jaki wiek? W normie dla żołnierza TSW po 32 miesiącach szkolenia (to podobno odpowiada normom dla zawodowego) w wieku 31-35 to według mojej rozpiski ocena 4. A Ty na egzamin przed służbą? To ma ocenić, jak wyżej napisano już, Twoje przygotowanie. Ja pisałem o zaliczeniu po cyklu szkoleniowym.
  2. O dobry temat. Muszę wycisnąć w wieku 36 lat minimum 16.35, żeby normę wojskową zaliczyć (sprawdzian po 10miesięcznym cyklu szkoleniowym. To jest na 3. Daję radę, no ale chcę lepiej.
  3. Szacun. Po dorosłemu. Ja uważam, że takiego kolesia trzeba docenić. W końcu bierze sobie Twój kłopot na głowę.
  4. Trochę OT i na marginesie a propos "Przeminęło z wiatrem". Kurde, zajebisty film. To jest generalnie studium (moim zdaniem zupełnie nieprzypadkowe, autor doskonale zdawał sobie sprawę) relacji z kobietą z zaburzeniem osobowości typu NPD, ze wszystkimi jego niuansami.
  5. Grunt to robić to co się lubi i to co się musi, nie przejmować się zbytnio pierdołami i świadomie dysponować energią fizyczną i emocjonalną. I myśleć. I to wszystko, co potrzebne do bycia mężczyzną. Grunt to luz i wygodne buty- niby głupkowate powiedzenie, a tak trafiające w sedno.
  6. Moja myszka inna niż wszystkie zero, null. Czasem jakiś kieliszek wina. Nie znosi wypitych ludzi. Ja, trochę przez nią, a trochę z powodu, że kurewsko źle się czuję zawsze po alko, i że trochę dorosłem też w zasadzie nie. Ot czasem najebka u przyjaciela w męskim gronie u jego rodziców na wsi, z okazji zamknięcia/otwarcia sezonu grzybowego/łowieckiego, początku/końca wakacji itd. . Ale to wtedy cały następny dzień wyjęty. Zawsze ostatni z całej bandy wyjeżdżam
  7. Twoja jest nadal na etapie agresji... Moja przepracowała sporo na terapii na długo przede mną. Potem się poznaliśmy i jej się załączyło znów. To reakcja na bliskość i zasadniczo objaw strachu, przerażenia sytuacją, zwłaszcza strach, paradoksalnie przed odrzuceniem i porzuceniem przez partnera. Welcome to DDA Fantasy World of Mindfuck. Tak czy inaczej ja jestem na wylocie, mimo mojej całej miłości jaką ją darzę. Zaufanie cholernie trudno odbudować. Patrzę na nią już jak na dziecko a nie kobietę i opcję do związku o charakterze seksualno romantycznym, mimo że, Bóg mi świadkiem, stara się z całych sił. Too little, too late. Twoja była na terapii? Tak BTW Miałeś szczęście. Trafiłeś na cholernie ogarniętego w temacie toksykologii psychologa. Rzadkość, wiem co mówię.
  8. Oczywiście co do zasady masz rację, drogi Koszwilu, we wszystkich punktach i ja się z nimi jak najbardziej zgadzam. U mnie się poprawiło kiedy zacząłem wymagać, a żeby zacząć wymagać, trzeba znaleźć siłę itd itp. Ale każdy kto przeszedł ścieżkę zdrowia ze zdiagnozowanym (lub nie) DD, wie, że to wszystko nie jest takie proste. DD mają poblokowane pewne funkcje albo ich brak w ogóle. To tak nie działa. DD jest się na całe życie, pewne kwestie może w sobie zmienić, ale to zostaje. Kwestia seksualności u DD jest szczególnie drażliwa i to tak nie działa jak piszesz. Oni pewnych rzeczy zwyczajnie nie dowiozą, niezależnie od Twojej "ramy" i trzeba mieć tego świadomość. Poza tym, jak pisałem, seks z DDA nigdy nie będzie fascynujący ani spełniający. Możesz pomóc DDA wiele zmienić na lepsze (jeśli chce), ale trzeba sobie zadać pytanie, czy wysiłek będzie tego wart, czy taki sobie seks (jeśli jesteś przyzwyczajony do czegoś dużo lepszego) i jego taka sobie rola w związku będą tego warte. Na reddicie w Deadbedrooms przeczytałem jedno fajne zdanie w tym kontekście: "Be careful what you wish for". W sumie najlepsze wyjście to zakończyć związek, jeśli ciągłe utrzymywanie stanu tresury to za wiele szczęścia na raz.
  9. Panie Kolego sympatyczny. Witam w popieprzonym świecie związków z Dorosłymi Dziećmi. Historia, którą tu opisałeś to klasyka. Jest wręcz podręcznikowa. Ogólnie temat DDA to temat rzeka. Moim prywatnym zdaniem, BPD czy tam NPD idzie bardzo często w parze z DDA, choć mało kto odważa się o tym pisać. Tez temat rzeka. Wspólny mianownik tych zaburzeń to zatrzymanie rozwoju emocjonalnego w dzieciństwie. Dlatego nazywa się ich Dorosłymi Dziećmi. W ogóle mam wrażenie, jakbym czytał o sobie i swoim zabójczo pięknym dorosłym dziecku. Kropka w kropkę. Generalnie wszystko się zgadza. Ze swojego doświadczenia, bo mi też zryło banię, na początku jak zaczęły się kwasy i stwierdziłem, że coś ostatnio potwornie źle się czuję psychicznie, nie miałem problemu z zerwaniem. No ale dałem się zassać z powrotem. Potem to mi wszystko już siadło. Pół roku trwało zanim się do kupy zebrałem. Co bym Ci poradził... jeśli nie potrafisz od razu rzucić tego w cholerę (rodzaj współuzależnienia) zacznij proces emocjonalnego odcięcia. I zbierz się do kupy. Da się. Byłem tam gdzie Ty. Tyle, że moja ręki nigdy nie podniosła. Generalne to bardzo dobra osoba jest, o złotym sercu, i bardzo w dzieciństwie wycierpiała, łaknie miłości i bliskości, ale cannot into, nie umie w stały normalny związek. To jest kurwa smutne. Trzeba uważać. Nie wolno pozwolić ustawić się w roli opiekuna, taty, mamy i terapeuty. Oni podświadomie do tego dążą. No i nie próbuj z nią nic na logikę (z kobietami się nie da to tym bardziej z DDA). Oni nie kojarzą, ani co robią, ani wpływu tych działań na Ciebie i wasz związek, ani konsekwencji. Do tego pamięć złotej rybki i wyparcie. Moja jest zdziwiona strasznie, że nie angażuję się w związek za bardzo i potrafię powiedzieć, że nie chce mi się bzykać, jak z tym wyskoczy. Moja po roku zaczęła się zachowywać jak normalna kochająca dziewczyna. Prawie. Seks taki sobie i nie za często. Ale seks z DDA nigdy nie będzie fascynujący ani spełniający. Tym bardziej kiedy się już odetniesz emocjonalnie. To pojebstwo, które im w głowie siedzi zatruwa wszystkie sfery związku. Jednak z perspektywy czasu, to była ciężka ale zajebiście efektywna lekcja i brutalny mój rozwój.
  10. Big Q

    Wymiana partnerami

    Dla mnie obie te rzeczy są patologią. To zupełnie nie dla mnie.
  11. Big Q

    Wymiana partnerami

    Gr4nt. Wyczerpał temat. Jako fantazja ok. W realu? To nie wygląda wszystko tak różowo. Mówię za siebie. Nieco na marginesie: Na reddicie deadbedrooms i ogólnie w tych klimatach typu Dan Savage ostatnio bardzo modna stała się idea Open Marriage, jako remedium na bezseksie w stałych związkach (gdy jedno z partnerów ma wyjebane na seks). Spoko, ale moim zdaniem, trzeba uważać, czego sobie życzymy (kurde, jakie koślawe tłumaczenie). Trzeba pamiętać, że dla baby wystarczy rozłożyć nogi, chętnych nie zabraknie. Dla faceta już trochę trudniej. Już widzę tych kolesi jak swojej żonie czy tam dziewczynie proponują, ona się zgadza i tego samego dnia się rozpruwa, a koleś tygodniami coś kombinuje ;).
  12. Big Q

    Jak to jest z tym seksem

    Moim zdaniem to oznaka (ale też i cena) realnego odwrócenia biegunów, zmiany dynamiki w krzywej relacji. W skrócie, latałeś za nią jak pies z wywieszonym ozorem w amoku, a teraz wytrzeźwiałeś. Ja o swojej mówię, że osiągnęła to, nad czym tak wytrwale pracowała. Role się odwróciły. Straciłem do niej pociąg. Do innych niekoniecznie (tak jak one tracą pociąg, bo coś tam, bo okazałeś słabość itd. Mężczyzn też się to tyczy). Nie dorabiałbym tu ideologii o przereklamowaniu itp. Po prostu ktoś traktował Cię jak gówno, a Ty chciałeś być chciany. Wytrzeźwiałeś, spojrzałeś realnie i wyszło, że tego nie da się tak łatwo zamieść pod dywan, samo danie dupy nie wystarczy, i że to jednak jest spory Turn-Off. Do seksu trzeba zaufania. A sytuacja typu dead bedroom (+ atrakcje towarzyszące ciągły krytycyzm, olewanie Twoich potrzeb, ogólnie sranie na Ciebie jako człowieka i partnera) niszczy zaufanie. Innymi słowami, wszystko gra i leci by the book. Nalatałeś się, potem odzyskałeś godność i rozum człowieka. I wyszło, że nie pociąga Cię osoba, która jest zdolna do traktowania Cię w ten sposób. Raz zniszczone zaufanie trudno odbudować. Pamiętam, jak swojej powiedziałem kiedyś "Nie choczesz, nie nada. Zachoczesz, nie budiet". To nie miała być zapowiedź zemsty, straszenie bez pokrycia, ani kara. To tylko realna konsekwencja, którą dorosły człowiek powinien umieć przewidzieć. Tyle.
  13. Nic dodać nic ująć. I najważniejsze. Nie zrób jej dziecka.
  14. Boks polecam, jak Bracia wyżej. Trenuję od jakiegoś czasu i bardzo mnie jara klasyczne pięściarstwo. Dla dobrego samopoczucia. Do obrony mam 0.45.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.