Skocz do zawartości

wiktorforst

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia wiktorforst

Kot

Kot (1/23)

2

Reputacja

  1. Przyszła mi dziś do głowy pewna myśl odnośnie emocjonalności chłopców jak i dziewczyn. Jak dobrze wiemy, panuje powszechne stwierdzenie, że dziewczyny dojrzewają emocjonalnie o jakieś 2-3 lata wcześniej niż chłopcy. Rzekomo jest to uwarunkowane biologicznie, ale czy na pewno? Czy przypadkiem nie jest tak, że za opóźnienie emocjonalne chłopców względem dziewczyn odpowiada kształtujące nas wychowanie i osadzanie w roli mężczyzna/kobieta? A różnice biologiczne między mózgiem kobiety, a mężczyzny wynikają właśnie z plastyczości naszego mózgu, zdolności adaptacyjnych i że tak na prawdę to jest skutek a nie przyczyna? Zauważmy jak następuje wychowanie mężczyzn, a jak kobiet. Słabość, w przypadku męzczyzn gardzi się nią i próbuje wypierać, w przypadku kobiet jest ona akceptowana i rozumiana. Czy aby to oraz dużo innych czynników nie odpowiada właśnie za opóźnienie, które potem w niektórych przypadkach objawia się nawet w życiu dorosłym? Zapraszam do dyskuji oraz rozwinięcia tematu. Jeśli źle myślę to mnie poprawcie.
  2. Dziękuje panowie za odpowiedzi, a szczególnie Tobie Matthew, za opisywanie swojej historii, co szczerze mówiąc jeszcze bardziej podsyciło moją chęć wyrwania się na nieznane. Bardzo bym chciał zrealizować ten pomysł i mam nadzieję, że uzbieram jakąś część środków do matury. Mam pomysł popracowania 2-3-4 miesięcy za granicą(UK, Niemcy), a potem ewentualne łapanie robótek podczas podróży. To jest mój 1 cel podróży, potem już wchodzi w grę całkowita wolność, podążanie coraz bardziej na południe. Jeśli są jeszcze chętni do napisania swojego zdania, historii podróży to zapraszam. Swoją drogą Matthew, chyba nie mam możliwości napisania do Ciebie priv :/
  3. Właśnie temu miałby służyć mój wyjazd. Znalezieniem rzeczy, w której mogłbym się kreatywnie odnaleźć, niekoniecznie muszę studiować.
  4. Piszę to będąc trochę rozemocjonowany, ale sama myśl sprawia, że rozbrzmiewają we mnie uczucia ciekawości, ekscytacji, radości a z drugiej strony niepokoju i zwątpienia w samego siebie. Otóż za niedługo kończę szkołę średnią, w maju matura, do której już się przygotowuję i tak się w sumie zastanawiam co bym mógl robić w życiu i dosłownie nic co wzbudza we mnie jakiekolwiek emocje nie przychodzi mi do głowy. Chciałbym isć na studia i dalej się uczyć, ale nie mam pojęcia własnie co, a nie chce się rzucać na na nieznane. Do tej niepewności swojej przyszłości dochodzą niepewności natury emocjonalnej, które są skutkiem jałowego dzieciństwa, braku dobrych wzorców i braku autorytetu. Zbudowałem jako tako już fundament samego siebie, ale szczerze mówiąc gdy zaakceptowałemn siebie, swoje myśli i pragnienia zrozumiałem że jakoś szczególnie w tym miejscu siebie nie rozwinę i że tkwiąc w strefie komfortu będę dalej kontynuował jałowość i bierność mojego życia, że stanę się po jakimś czasie zombie, którym i tak już w jakiejś części jestem. Chciałbym poznawać ludzi, kultury, kraje, rozwijać samego siebie, uczyć się nowych rzeczy, przezwycięzyć swoje słabości, ułomności, a przede wszystkim doświadczać... życia. Od roku w głowie pojawia mi się myśl o podróżach, wędrówce po świecie. Wyjechać na rok, dwa, trzy lata i wrócić z nowymi doświadczeniami, z nową wiedzą i gotowym fundamentem własnej wartości. Chciałbym zobaczyć Europe, szczególnie Rosje, Bałkany, Skandynawie, marzy mi się podróż do Indii oraz po obu Amerykach. W zeszłe wakacje zrobiłem sobie małą wycieczke. Początkowo miałem jechać ze znajomym, ale ten niestety się wysypał i odważyłem sie na mały trip po Polsce, który trwał 2 tygodnie. Szczerze mówiąc brakuje mi tej wolności.. myśli, że następny czyn i kierunek zależy tylko wyłącznie ode mnie. Poznałem dzięki tym dwóm tygodniom swoje ograniczenia i zauważyłem ogólny brak chęci i przemęczenia w codziennym egzystowaniu, bo niestety po jakimś czasie znów stan bycia zombie, powrócił. Chcę się porwać na nieznanę, sprawdzić samego siebie, wiem po sobie, że nawet w kryzysowej sytuacji jakoś z tego wyjdę. Niestety w głowie pojawiają się myśli zwątpienia w samego siebie. Czy podołam, czy w trakcie podróży poradzę sobie ze zdobywaniem środków na dalszą podróż, czy coś złego się nie stanie.. Teraz kieruje pytanie do was panowie, czy takie parcie się na nieznane w wieku 20 lat, bez jakiegoś szczegółowego planu ma sens? Jakie są wasze doświadczenia z podróżowaniem i taką inicjacją w dorosłość poprzez podróż właśnie? Jak zmieniliście się bardzo i jakie wnioski wyciągneliście z podróżniczego etapu w waszym życiu? Jak zdobywać środki w czasie podróży? Takim moim początkiem właśnie miałby być okres wakacji 2018 roku. Myśłałem nad tym, aby wyjechać juz odrazu za granicę i nazbierać odpowiednie środki, takie fundamentalne i awaryjne, a potem ewentualnie w trakcie podróży łapać jakieś robótki, żeby jakiś pieniążek był. Czy taki pomysł jest możliwy? W jakich miejscach na świecie taki sposób daje jakieś korzyści? Po nazbieraniu funduszy od razu już chciałbym ruszyć przed siebie. I tak wewnętrznie czuję że CHCE, ale umysł uwikłany w komformistyczny tryb życia mówi NIE. Zastanawiam się także nad środkiem jakim miałbym się poruszać. Motocykl, albo transport autostopem/busami/pociągiem? Z góry dziękuje za odpowiedzi
  5. Masz racje, raczej z moją spłyconą emocjonalnością, trudniej będzie odkryć jakąś głębie, skoro całe życie ta sfera była dla mnie małodostępna.
  6. Co do Eckharta Tolle, przeczytałem "Nowa Ziemia" i kompletnie mi nie weszło. Cały czas miałem wrażenie, że czytam jedno i to samo tylko że w zmienionej formie. Anthony de Mello "Przebudzenie" mam aktualnie na półce i właśnie na dniach miałem się zabierać za czytanie. Ogólnie czytałem trochę podstaw psychologii, liznąłem trochę filozofów i takie ksiażki bardziej "teoretyczne" wywarły na mnie większy wpływ. Fakt, trochę tu depresyjnie brzmi, może z powodu tego, że mam trochę "idealistyczne" spojrzenie na pewne części rzeczywistości. Zawsze miałem wrażenie, że jeśli miałbym w przyszłości pracować to z pasją i z jakimś wyższym sensem. Mam głęboką potrzebę poczucia sensu wszystkiego co mnie dookoła otacza. Nie jestem katolikiem, ale wierzę w Boga, nie osobowego, ale raczej Boga jako jedność, coś w stylu całej tej inteligencji która zarządza naturą i róznymi prawami na świecie. Może jestem idealistą, może za jakiś czas życie zweryfikuje moje poglądy, w końcu człowiek całe życie się rozwija(ale oby nie w złym kierunku), ale taką mam aktualnie potrzebę. Mimo wszystko tłumaczę to sobie racjonalnie, ale emocjonalnie cały czas coś mnie trzyma w wielkiej kupie gówna, że się tak wyrażę, nie potrafię się wydostać z więzienia własnej nieświadomości.
  7. Witam. Zdecydowałem się założyć ten temat, ponieważ chciałbym się komuś wygadać. W moim środowisku jest bardzo mało osób, które byłyby w stanie mnie zrozumieć i jakoś wesprzeć, raczej każdy spogląda z bardziej powierzchownego punktu widzenia. Szczerze mówiąc dość mocno się zraziłem do otaczających mnie ludzi, ale tą kwestię rozwinę później. Na początku zacznę od tego, że jestem Wiktor, chodzę do technikum i jestem tegorocznym maturzystom. Trafiłem na forum przypadkowo, śledzę je jakoś od końcówki 2015 roku. W tym czasie zakończyłem mój pierwszy poważniejszy związek, który trwał 2 lata i był bardzo wyniszczający dla mojej osoby. Ta sprawa już od dawna nie zajmuję mojej głowy, chociaż przyznam że mam w sobie nutę nienawiści do osoby która tak, a nie inaczej mnie traktowała. Generalnie zawsze byłem człowiekiem lękliwym, roztargnionym, spokojnym, który za bardzo nie lubił konfliktów(chociaż i takie się trafiały, nierzadko z mojej inicjatywy). Przez co dużo osób wykorzystywało moją słabość, brak pewności siebie, z czego większość to były nauczycielki. Bardzo mnie te sytuację zraziły do szkoły, miałem wielki problem z uspołecznieniem, który ciągnie się za mną do dzisiaj. Z dzisiejszej perspektywy nie uważam, że to była kwestia mojego uczenia się bo byłem głupi, wręcz odwrotnie przejawiałem dość dużo zdolności, na przykład matematyczne, które później w skutek problemów emocjonalnych osób nauczających zostały wyparte. Dzisiaj już wiem, że miałem w sobie i nadal mam w jakimś stopniu kompleks niższości i sam podświadomie przyciągałem takie sytuacje, nie potrafię się obronić, bo nikt nigdy mnie nie nauczył. Zawsze brakowało mi męskiego autorytetu, męskiej mądrości, która dałaby mi fundament pod budowe mojej tożsamości. Niestety nigdy tego nie dostalem. Wszyscy w mojej rodzinie są oschli emocjonalnie, matka jest zamkniętą w sobie histeryczką, a ojciec zahukanym w poczuciu winy pantoflarzem, który wydaje mi się bezosobowy. Przez większość mojego życia żyłem sam, pochłonięty relacjami internetowymi, zamknięty w czterech ścianach. Fakt, aż tak źle ze mną nie było, bo mimo wszystko miałem w sobie pasje do życia, sportów ekstremalnych, podróży, wiedzy, ale co z tego jeśli byłem niedorozwinięty emocjonalnie. Znajomych miałem, nawet się trafiły jakieś "przyjaźnie", które z dzisiejszej perspektywy bym tak nie nazwał, lecz wtedy znaczyly dla mnie bardzo dużo. Z dziewczynami też nie miałem problemu, znaczy, to one miały ze mną problem bo bylem dla nich niedostępny emocjonalnie. Po jakimś czasie, gdy poszedłem do technikum, moje problemy zaczęły się nawarstwiać i pomału wychodzić. Zacząłem tracić kontakt z samym sobą i dałem się pochłonąć dziewczynie, która okazała się mieć bardzo podobnie namieszane w głowie jak ja.. można się domyślić, że skończyło się to bardzo źle przynajmniej w moim przypadku. W pewnym momencie totalnie się złamałem i trafiłem do gabinetu pani psycholog. I w tym właśnie momencie zacząłem się budzić z tego nieświadomego amoku, który rządził moim życiem. Niestety obudziłem się w bardzo złym momencie, wiem że brzmi to śmiesznie z perspektywy 20 latka, ale przez 2 lata wyszło ze mnie strasznie dużo rzeczy. Od wypartych marzeń, dażeń i celów, które gdzieś w wolnych chwilach między lękiem a strachem potrafiły się wykształcić, po cholernie złe wzorce, rządzące moim życiem jak tylko popadnie. Przez 2 dobre lata skupiłem się tylko na sobie. Zacząłęm czytać wszystko, co tylko mnie zainteresowało, słuchałem audycje Marka, które dużo mi objasniły w kwestiach relacji międzyludzkich. Zacząłem też praktykować medytację i zainteresowałem się filozofią wschodu, która bardzo mi się spodobała. Postanowiłem nawet ruszyć przed siebie w samotną podróż po Polsce, która spowodowała, że odkryłem w sobie ograczenia, które każdy czlowiek posiada i je zaakceptowałem. Starałem się też uspołecznić, zaczałem mieć dobre dni i emanować dobrą energią w kierunku ludzi. Wszystko to spowodowało, że złapałem wreszcie grunt pod samego siebie, ale nikt mi nie powiedział że aktualna świadomość siebie, ludzi, przyczyn i skutków stanie się tak bolesna, wręcz uniemożliwiająca mi podjęcie dalszego kroku, żeby uzewnętrznić moją osobę. Moja pewność siebie jest dalej strasznie krucha, wiara w siebie, która codziennie sie waha, doprowadza mnie do cholernej depresji. Jednego dnia cieszę się że coś osiągnąlem, drugiego dnia dopada mnie beznadzieja mojej sytuacji, która wydaje się bez wyjścia. Teraz opiszę dwa takie problemy, które najbardziej mi doskwierają, które chciałbym żeby ktoś zauwazył. Pierwsza sprawa dotyczy mojej dalszej ścieżki życia. Obecnie jestem w szkole, która okazała się totalna klapą, tzn kierunek mi całkowicie nie odpowiada. Niestety na zmianę było dość późno bo obudziłem się z tym dopiero w w połowie 3 klasy. Aktualnie jestem jak już pisałem, w klasie maturalnej. Mam dość duże ambicje, żeby napisać ją dobrze, a przynajmniej z języków, na matematyke jestem dosć sceptycznie nastawiony, dlatego nie oczekuje od siebie jakiegoś dużego wyniku. Mój problem polega na tym, że mój perfekcjonizm, ambicja doprowadza do tego, że się załamuje, że nie napiszę jej wystarczająco dobrze, ba nawet nie zdam. Przez całe technikum dość dużo opuściłem, pojawiło się dużo zaległości na przykład z matematyki, przez co na samą myśl o mojej sytuacji jest mi źle. Chciałbym ją dobrze napisać, bo w planach mam dalszą edukację. A perspektywa utracenia możliwości rozwoju w jakiejś dziedzinie, pracy przez moje lęki, nieświadomość mnie przeraża. Nie mam jeszcze ustalonego kierunku studiów, ale wiem że będą to studia zaoczne, że względu na to że chce byc już niezależny od innych i perspektywa pójścia na swoje i nauki w weekend najbardziej mi odpowiada. Chciałbym także, żeby to był kierunek, który mi umożliwi twórczą prace, ale wiem że nauki ścisłe odpadają, po prostu wydaje mi sie że to nie jest moja droga. Jak się zmotywować do działania? Jak pokonać całe te zepsucie, którym mnie nafaszerowano przez cały okres edukacji i socjalizacji, abym mógł dobrze zdać ? Mam wrażenie, że jeśli odpuszczę chociaż trochę w moim perfekcjonistycznym dążeniu do celu, to całkowicie sie poddam, a z drugiej strony zdaje sobie sprawę z tego, że długo w takim napięciu nie pociągnę, że w pewnym momencie się zajadę psychicznie, bo szczerze mówiąc nienawidze tej szkoły i tych ludzi, a jak długo można się zmuszać do pokonywania czegoś, co się tak cholernie mocno utrwaliło. Drugi punkt mojego wywodu dotyczy znajomości, relacji międzyludzkich. Przez cały okres czasu kiedy próbowałem dać podwaliny swojej tożsamości, zacząłem czuć potrzebe kontaktu z ludźmi z którymi mógłbym się jakoś realizować, poczuć prawdziwą więź, wiecie taka braterska przyjaźń, której mi zawsze brakowało. Mam taką trudność, że nie potrafię takiej relacji z nikim nawiązać, tzn nigdy taka osoba mi się nie przytrafiła, z tego powodu też odpuściłem sobie narazie szukanie "bratnich dusz". Ale mój problem polega na tym, że kompletnie nie zależy mi na powierzchownych kontaktach z innymi. Nie angażuje się w ogóle w życie społeczne np dajmy na to klasy, lub w miejscu pracy, tzn moje kontakty z innymi wyglądają czysto formalnie, przez co jestem wycofany. Wydaje mi się że brakuje mi tej pierwotnej więzi w relacji z bliskimi która nigdy się u mnie nie ukształtowała. Zauważyłem, że jeśli pojawia sie potencjalna osoba do nawiązania relacji, tzn przy której JA nie jestem zaangażowany, a druga strona jest, to wystarczy, że jedna rzecz mi w niej nie odpowiada, np inne spojrzenie na świat, to ja w tym momencie się wycofuje. I się zastanawiam co w tej kwestii mogę zrobić, czy szukać namiastki prawdziwej więzi(bo jeśli się taka pojawia, przestaje być taki wycofany i próbuje uzewnętrznić moją osobę), czy starać się to jakoś przepracować, nawet kosztem czasu, możliwości i zdrowia psychicznego? Jeśli przeczytałeś to do końca to napisz coś od siebie, nie ukrywam że będzie mi w jakiś sposób lepiej. Pozdrawiam.
  8. Słyszał ktoś o tym kiedyś? Przeglądam dość często strony o różnej tematyce zbliżonej właśnie do tego tematu i nigdy nie słyszałem o podobnym sposobie. Wydaje mi się to czymś zbliżonym do psychoanalizy, tylko że tą analize wykonujemy na samym sobie.
  9. Witam, dzisiaj przeglądając trochę internety trafiłem na takie coś. https://rs.maszyna.pl/~boberov/Kippin/onld/ld-02b.htm Spis treści STRUMIEŃ OBRAZÓW (Image Streaming) © 1996 Win Wenger Potężna technika do: Odkrywania odpowiedzi, Z większania świadomości, Podniesienia faktycznego IQ o 20 lub więcej punktów Proces Image Streaming opiera się na głębszych, nieświadomych siłach umysłu, służących rozwiązywaniu problemów, zwiększenia możliwości twórczych, i wzmożenia zdolności rozumienia. Większa część naszych informacji i doświadczeń jest przechowywana w naszych mózgach, nie w postaci słów ale czuciowych wyobrażeń. Faktycznie 80% mózgu jest zaangażowane w obsługę tych bogatszych, bardziej bezpośrednich rzeczywistych reakcji. W zakresie twoich możliwości jest odbiór i interpretacja tych intuicyjnych obrazów które dają ci najlepsze możliwe, pomysłowe, najbardziej twórcze odpowiedzi! Te przebłyski intuicji i inspiracji, te nagłe intuicyjne przeczucia, zaznaczyły większość z najdonioślejszych odkryć w historii. A teraz to jest dostępne dla ciebie. Metoda jest tak prosta, będziesz w stanie zacząć używać jej tak szybko jak tylko skończysz czytać ten artykuł. Oto dlaczego to działa: Strumień Obrazów (SO) polega na wewnętrznym odruchu który kategoryzuje wszystkie wizualne, zmysłowe dane w naszej nieświadomości i ustala związki między nimi, na pozór natychmiast, a tym cokolwiek się z nami dzieje w każdej chwili (nasz “kontekst”). Używając technik SO zdobywamy i ogniskujemy te dane. Następnie przez interpretację i integrację takich danych z odpowiedzi–obrazów z naszymi świadomymi myślami, tworzymy równowagę, wzmacniamy nasze intelektualne i obserwacyjne siły, i wykorzystujemy przy twórczym rozwiązywaniu problemów. Te obrazy zawsze tam są, za każdym razem. I SO dostarcza natychmiastowej, wiarygodnej inspiracji. Brzmi bardzo ciekawie, dlatego założyłem ten temat z myślą, aby się dowiedzieć czy ktoś z was miał z tym doczynienia. Pozdrawiam.
  10. Pewne forum z tych młodzieżowych, ktoś wrzucił linka na temat właśnie relacji damsko-męskiej i od tego czasu odwiedzam. Potem trafiłem na audycje, które do dziś mi goszczą każdego wieczoru.
  11. wiktorforst

    Witam

    Witam, mam 19 lat i forum przeglądam już od 2015 roku, kiedy trafiłem na nie dość przypadkowo z innego forum, bardziej młodzieżowego. Interesuję się motoryzacją(jeżdże na motocyklu dobre 8 lat), naukami społecznymi, jedzeniem i ogólnie gotowaniem, podróżami(mój obecny cel to Ukraina, może uda mi się to zrealizować w tym roku), historią, militariami. Kiedyś nawet regularnie ćwiczyłem. Tak generalnie jestem kinomaniakiem od małego oraz od pewnego czasu także przerzuciłem się na książki, które chłone ile tylko mogę. Wiele rzeczy mnie fascynuję, w wielu rzeczach chciałbym się rozwijać, ale najpierw żeby to zrealizować muszę trochę zająć się samym sobą. Jestem trochę samotnikiem z wyboru, ponieważ dobija mnie płytkość i powierzchowność relacji w otaczającym mnie świecie, brak zrozumienia wśród ludzi, bezsensowny wyścig szczurów, wszechobecny materializm, zwracanie uwagi na ilość nie na jakość i wiele wiele innych. Generalnie jestem teraz w takim momencie życia, że za niedługo praktycznie mam możliwość wyjścia na swoje i życie po swojemu, tylko muszę przez ten rok dać z siebie wszystko. W sumie zarejestrowałem się tutaj, po takim czasie czytania forum, aby mieć swojego rodzaju napęd do działania do tego, aby poszukiwać samego siebie, odnaleźć jakiś własny sens i poźniej w danym kierunku iść. Mam nadzieje, że mi się to uda, pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.