Skocz do zawartości

EmpireState

Starszy Użytkownik
  • Postów

    484
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez EmpireState

  1. Może offtop ale Pua 10 lat temu mimo wszystko było pomocne. Przede wszystkim pomagało się rozwinąć, nie istniał jeszcze RP i było sporo wartościowych treści szczególnie w temacie bycia bardziej socjalnym, pewnym siebie, zdejmowania kobiet z piedestału. To był też mały redpil. Rzeczą, która to zmieniła i tak na prawdę pogrzebała Pua były smartphony, era działania w internecie, zwiększenie hipergamii, rozbestwienie się rynku matrymonialnego. Praktycznie 90% wiedzy się zdezaktualizowało i wielu trenerów to czuło zmieniając pua na biznesy itp. Dziś to wygląda groteskowo, racja ale kiedyś, w innych warunkach miało to ręce i nogi.
  2. @zuckerfrei Tam przede wszystkim trzeba mieć gotówkę, w wielu miejscach kartą nie da rady. Nawet po wylądowaniu lepiej już mieć jakieś "bahty" żeby się wydostać.Jest np. słynne centrum handlowe MBK mall, to nie ma szans płacić kartą ale za to można się targować W sieciówkach można kartą, więc Revolut jak najbardziej ok ale wypłata gotówki to około 20 zł prowizji. Polecałbym wziąć ze sobą dolary i wymienić je na miejscu ponieważ to Ci daje największy zysk na wymianie w porównaniu do Polski + jakieś bahty na rozruch i karta do płacenia w supermarketach.
  3. Dużo zależy też od celu w jakim jedziemy. Jeżeli na imprezy, odciny, i przysłowiowe melanże to oczywiście, że lepiej jechać z kimś a nie samemu ale jeżeli nasz cel to zwiedzenie czegoś, odkrycie, poznanie to wyjazd samemu jak już wiele osób napisało ma sporo plusów. Ja pierwszy raz samemu na wakacje pojechałem w wieku 27 lat do Rzymu, miałem tanie bilety a osoba, z która miałem ruszyć wykruszyła się. Też miałem obawy, źle się czułem ale sama chęć zobaczenia znowu Włoch, zjedzenia pizzy, winka była silniejsza i była to świetna decyzja. Wszelkie obiekcje, czy poczucie, że jadę bez nikogo minęły szybciutko. Jestem osobą, która bardzo lubi podróżować, zwiedzać (za tydzień jadę samemu do Niemiec zobaczyć targ rybny) i po prostu w pewnym wieku też (30 lat) znajomi, kobiety wykruszają się w tym temacie, nie mają pieniędzy lub ciężko się dogadać. Jeżeli miałbym czekać na ludzi, siedziałbym cały urlop w domu mimo, że mam sporo znajomych to niestety życie się zmienia. Jak jesteś osobą aktywną, masz pracę zdalną czy chcesz po prostu coś zobaczyć to jak najbardziej taki wyjazd jest przyjemny. I przyznam szczerze, że żałuję iż przez lata często czekałem na znajomych żeby gdzieś ruszyć, szczególnie z tematem Azji, do której zawsze chciałem pojechać ale jest jak jest. Natomiast finalnie się zebrałem i tak jak już pisałem, poczucie że robisz coś co chcesz jest niesamowite a moment jak leciałem samemu z BGK do KualaLumpur w samolocie pełnym azjatów, 9 tys km od domu był jednym z najlepszych prywatnych odczuć. To też daje swego rodzaju niezależność, nie musisz na nikogo czekać, dogadywać się itp. Jesteś panem swojego losu. Podsumowując, najważniejsze to mieć jakiś cel w wyjeździe. Chcieć coś zobaczyć. Ponadto w dzisiejszych czasach jak już pisano wyżej podróżowanie jest uproszczone. Ogarniasz tanie loty czy transport, hotele przez Booking czy agodę, ponadto wszystko jest opisane w necie, są ludzie na miejscu, grupy na fb. Kwestie walutowe dzięki Revolutovi czy kartom są też nieodczuwalne.
  4. Kiedyś był taki tekst w piosence "to nie kariera przez łóżko tylko couchsurfing". Niestety zauważmy, że poza tanimi lotami to smartphony są katalizatorem boomu na podróże po roku 201X. Wcześniej ludzie głównie jeździli na wczasy, na wypoczynek i pokazywali fotki po znajomych a teraz, szczególnie damskie audytorium szaleje ale to jak piszecie chodzi jedynie o pokazywanie się, tani lans itp. Kiedyś chwalono się prezentami na komunię a teraz tym, gdzie kto był. Szkoda jednak, że te osoby nie mają pojęcia zazwyczaj o odwiedzonych miejscach. Bardzo lubię pytać się wszystkich fanek "podróży małych i dużych" w jakim kraju leży Bali, lub Dubaj i sporo osób wciąż polega na tym One nie chcą jechać do Dubaju bo interesuje je klimat półwyspu arabskiego tylko chodzi o to, żeby pokazać pseudo luksus, żeby koleżanki były zazdrosne. Byłem jakiś czas temu w hotelu z basenem na 50 piętrze, wziąłem sobie 2 piwka żeby posiedzieć, przyznaję że też zrobiłem sobie fotkę a nawet filmik ponieważ jest to niesamowite przeżycie. Ale to jakie sesje mody tam się odstawiały przechodzi wszelkie moje przypuszczenia i czułem zażenowanie. Kobiety przychodziły z różnymi ubraniami, rekordzistka przy mnie spędziła 50 min na robieniu zdjęć i filmików, wypychanie cycków do przodu, nurkowanie żeby pośladki było widać. Kolejki do najlepszego miejsca, awantury, po 100 ujęć. Rozumiem je ale to wszystko jest miraż, szczególnie akcje z cyklu "mam luksusowe życie" w przerwach od piekła w domu. I to nie chodzi o nie bo mają prawo tak żyć lub łudzić się ale o facetów, którzy de facto dostają rykoszetem i muszą się z nimi użerać. A ich wakacje to "uberkiem tu, uberkiem tam", fancy kolacja i foteczki a potem przeglądanie z wywieszonym językiem kto mi sprawdzał story. Z punktu widzenia mentalnego te osoby nigdzie nie wyjeżdżają tylko próbują coś udowadniać a to nie o to chyba chodzi. Natomiast nie mamy już na to za dużego wpływu. Należy się cieszyć, że ci ludzie ograniczają się tylko do kilku miejsc, do tych co można wrzucić i pokazać a prawdziwe lokalne zwiedzanie czy odkrywanie miejsc wciąż jest zapomniane. Ostatni przykład to Tajlandia gdzie kolejki do miejsc z pierwszych 5 blogów "co zwiedzić w Tajlandii" pękają w szwach od turystów. Są również kolejki do zrobienia zdjęcia. A wystarczy wziąć, odpalić mapy (to też jest śmieszny temat, że w dzisiejszych czasach gdy już nie walczysz z papierówką ludzie a szczególnie kobiety nie potrafią obsługiwać map) i znaleźć sobie inne świątynie, miejsca, przejść sobie po street view i doświadczyć zupełnie innego i mniej turystycznego klimatu. Ale po co? Wracając do tematu hotelu, następnego dnia była kiepska pogoda do zdjęć, deszczowo ale z racji temperatura idealna więc poszedłem na basen i osób było zero... Siedziałem ja i ochroniarz... Wysuwam wniosek, że gdyby nie smartphony to liczba podróży zmalała by diametralnie bo samemu mało kto gdziekolwiek jedzie z własnej ciekawości.
  5. Offtopujac lekko, nie znam całego filmu ale uważam, że straszne jest wkładanie w każdy film historii miłosnych po to żeby tylko to się sprzedało i żeby zachęcić kobiety a z jakiegoś poważnego wątku zrobić ckliwy bełkot i rozmiękczyć wszystko. Jakieś "kobiety dyktatorów" czy film o Escobarze z wątkiem miłosnym w tle. Na chłopski rozum 90% jest wymyślone i ten główny temat ucieka. I paradoksalnie kilka filmów gdzie odpuszczono ten wątek np. "To nie jest kraj dla starych ludzi", "Joker" czy może nie całkowicie bo to oś ale nie jest tak ckliwy "John Wick" odniosły gigantyczny sukces i ludzie chcą to oglądać.
  6. Tam na ulicy znajdują się pralki, cena około 5 zł. Ona wychodziła z inicjatywą, zbierała to i niosła. Dla nich czystość jest istotna ponieważ jak nie to mogą pojawić się niechciani goście Z mojej perspektywy, tam po prostu jest tak jak w Polsce było w roku 2010 (moje pierwsze związki) przed erą smartphonow. Bardzo mnie postawiła na nogi moja była kiedy miałem pracę wyjazdową, codziennie inne miasto co miało swój urok i gdy nie za bardzo chciałem formalizacji związku a ona stwierdziła (będąc przed ściana), że nie chce cytuje "gównorelacji". Tak tutaj nie mam sporej próby porównawczej ale widzę, ze laska jest zadowolona z wyjazdów, z odwiedzania jakiś miejsc, czy nawet tego, że u niej w domu rośnie mango a następnie spadło w ogródku i ona się cieszy. Wydaje mi się, że tam z racji różnych czynników ludzie trochę bardziej cieszą się codziennością i ja to chyba kupuję natomiast jestem uważny Nie chcę idealizować tajek, ponieważ autor tematu sam miał spore jazdy i to kobiety jak inne ale jak wyżej napisałem, tutaj relację przypominają Polskę 2010 rok, kiedy to wszystko miało jeszcze ręce i nogi. Nawet na początku relacji z tą dziewczyną dostałem pytanie (rodem właśnie z forum pua 2k10) czego od niej oczekuje i szczerze odpowiedziałem, że nie wiem ponieważ jestem tutaj na 3 tygodnie i to było ok. Na pewno są kobiety, które liczą na tematy wizy, czy laski zaliczające białych itp. tego trzeba unikać natomiast należy pamiętać, że 95% ludzi tam nigdy nie widziało śniegu a 10 stopni w Warszawie byłoby dla nich apokalipsą. Więc to też kwestia wizji w ich głowie. Natomiast osobiście uważam, że lwia część lasek chciałaby Ciebie na miejscu a nie jechać do Europy ponieważ po 1 one mają słabo z pracą u nas, po 2 nie mają żadnego pojęcia o różnicach kulturowych oraz kwestie wizowe są trudne no i po 3 jednak są przywiązane do Tajlandii. Można sobie oczywiście wziąć utrzymankę, co będzie leżeć i pachnieć w Wwa ale to też chyba nie o to chodzi Natomiast wydaje mi się, że jak ktoś szuka po prostu miłego spędzenia czasu, takiego prostego ale jakże zapomnianego u nas doceniania wyjścia na spacer czy spotkania wiewiórki w parku to jakby to głupio nie brzmiało jest to doskonałe miejsce A i jeszcze @zuckerfrei pierwszy temat do rozmowy z jakimiś laskami to jedzenie. Oni tam kochają wszelkiego rodzaju jedzenie
  7. W Tajlandii, głównie w Bangkoku byłem około 20 dni + kilka na Malezję. Podstawowy minus to, że na ile by się nie ruszyło to i tak za mało. Zawsze byłem fanem Azji, to mój pierwszy trip w te rejony ale inność, atrakcyjność, jedzenie oraz życzliwość ludzi jest niesamowita. Sporo zwiedziłem, szczególnie pieszo (rekord to 25 km jednego dnia) ale i tak to było niewystarczające. Jeżeli chodzi o koszty to wiele produktów faktycznie jest tańszych. Od jedzenia na streecie, które kosztuję od 50 Bahtów, restauracja klasy jak u nas Sphinx to danie około 100-130 bahtow, ogromna butelka coca coli na ulicy 375ml za 15,17 bahtow (pozdrawiam nasz podatek cukrowy), po masaże tajskie od 300,400 bahtow, koszulki fajne lokalne sportowe (zagłębie jest kolo stadionu narodowego) po 400,500 bahtow. Raz nawet grałem z lokalsami w piłkę i tam normalnym jest, że każdy gra w koszulce tajskich klubów, nikt nikogo nie goni za to i nie biję. U nas, nie do pomyślenia Niezłym przeżyciem była sytuacja gdy zamykali market chinski i wysypano czapki za daszkiem za 20 bahtow (około 3 zł ale to farta miałem). Takie typowe codzienne sprawy są tańsze. Paliwo w lepszej cenie a w Bangkoku spore odległości więc też to wychodzi uczciwie. Oczywiście są i miejsca, centra handlowe gdzie zapłacimy tyle co w Europie albo będą nas chcieli naciągnąć. Natomiast nie ma co wielu ubrań z Polski brać, tam jest wszystko na miejscu a temperatury takie, że nic długiego się nie nadaje. Co do hotelu to jest tego mnogo ale należy pamiętać, że 3 gwiazdki tam to jak 1,5 w Europie. Na początku zarezerwowałem sobie hotel promowany przez booking (Prince Palace Hotel Bangkok - SHA Extra Plus), wysoki z fajnym widokiem ale przypomniałem sobie, że tam są karaluchy i inni mieszkańcy bardziej popularni niż u nas, coś mnie tknęło, sprawdziłem hotel i okazał się być wtopą. Ja bardzo nie lubię owadów i na to uważałem żeby nie wpaść. Oceny i zdjęcia jakie ludzie zaczęli wrzucać były druzgocące. To jest jednak Azja. Miałem 2 hotele w BGK, po około 130 zł, niskie, nowo postawione z basenem. Oczywiście każdy ma inny próg tolerancji, są to wakacje i można olać ale dla mnie to jest istotne. Jeżeli poruszasz się komunikacją to podstawa mieć hotel blisko metra i BTS-skytrain. Nie da się tam praktycznie jeździć rowerem (jest też gorąco) ścieżki rowerowe nie istnieją. Wypożyczyłem na 2 dni i było mega niebezpiecznie. Ponadto piesi nie mają praw na drodze, samochody i motory nie puszczają Cię. Podsumowując koło 130 zł za noc. jeżeli chodzi o jedzenie to indywidualnie ale ja się w 50,70 zł zamykałem. Alkohol jest droższy i sprzedają go oficjalnie tylko od 11-14 i 17-0:00. Baaardzo się zdziwiłem gdy koło 15 po lądowaniu chciałem piwko strzelić a tu prohibicja. Na szczęście na streecie sprzedają. Natomiast piwo 0,66 to koszt 60 bahtow w sklepie i koło 100-120 w lokalu. Można się targować, ogólnie unikać chińczyków bo chamstwo Co do kobiet faktycznie będąc biały masz spory handicup, jesteś obczajany i zaczepiany. Wydaje mi się, że w imprezowych miejscach, typowo dla białych (soya, kao san) łatwo poznać prostytuki ale to się wiąże z pieniędzmi. Stoją na ulicy i łapią Cię za ręke. Tam istnieją w tej kwestii nie tylko masaże nuru czy burdele lub masaże z finałem ale też blowjob bary Idąc z Tajskim Wojownikiem zaczepiła nas muzułmanka w niqabie, było tylko oczy widać. Niezły mindfuck, koszt koło 1000 bahtow. Tajowie nie imprezują jak my, dla nich, dla rodzin i takich „spokojniejszych” mieszkańcow rozrywka to pójście do restauracji koreanskiej, robienie BBQ itp. Polecam przed wyjazdem odpalić aplikację randkową i mieć już kogoś ugranego. Ruch dużo większy niż w Pl. Na niszowym badoo miałem z 80 par w ciągu 1,2 dni, laski same piszą ale w przeciwieństwie do Malezji poziom angielskiego dramatyczny. Nawet prostytutki słabo w tym temacie. Natomiast kolega Tajski, zna język nomen omen tajski co jest ogromnym atutem i daje nieprzebrane możliwości. Ja miałem jedną ugraną, z która finalnie lipa wyszła ale odezwała się do mnie laska znająca lekko (b1) angielski, bardzo mi się podoba ale trochę starsza. Suma sumarum na plus, miała do mnie 3 h, przyjechała sama, szybka akcja i okazała się bardzo fajną i ogarnięta osobą. Spędziliśmy trochę czasu, pokazała bardziej lokalne życie, zabrała nad morze i odwiedziliśmy przepiękne miejsce, zapomniane przez turystów Dragon Temple pod Bgk. Na górę wchodzi się przez tego smoka. Mega polecam. (w sumie ja to znalazłem ale ona ogarnęła transport). Bardzo miła relacja bo i finansowo na 0 (przedsiębiorcza laska), ponadto przyjeżdżała do mnie np. na 2 noce i potem na 3 do siebie dzięki czemu miałem jakąś pomoc na miejscu i wszystko ogarnięte ale równolegle nie była męcząca. Robiła pranie, kupowała jedzenie. Przez cały, krótki bo krótki czas nie miałem żadnej kłótni a przyjeżdżam na lotniko a tu stoją polacy i już awantury, kolejki, nie mówiąc o wkurzonych laskach i jazdach. Ja byłem w 80% nastawiony na zwiedzanie natomiast jakby skupić się na działaniu non stop to można na pewno fajny wynik ustrzelić w podrywaniu. Z tego miejsca w tej kwestii jak już pisałem wyżej polecam użytkownika Tajski (po pierwsze świetny i naprawdę równy facet) ale też ta znajomość języka to Ci otwiera wszystko wszędzie. W zwykłym supermarkecie czy food hallu można poznać kogoś. Będąc właśnie z Tajskim na masażu zapoznałem głębiej laskę ze sztucznymi cyckami co było dla mnie też swego rodzaju pierwszym razem Ponadto na ulicy i mieście sporo kontaktów, zaczepek natomiast laski tu są nieśmiałe. Ty musisz być osobą prowadzącą (w każdym aspekcie), jednak są mega miłe i pomocne. Dla nich też śmiech jest czymś naturalnym, potrafią śmiać się z siebie i dla nich nasza polska mentalność i bitch face jest totalnie niezrozumiały. Nie bez przyczyny to kraina uśmiechu. Podsumowując jest to prześwietne miejsce, na które potrzeba przede wszystkim czasu. Ciężko to sobie wyobrazić ale zawsze znajdzie się coś do robienia. Nawet taka prozaiczna sprawa jak to, że w parkach czy pod stacjami BTS znajdują się w pełni wyposażone siłownie na zewnątrz gdzie jest mnóstwo ludzi, przynajmniej dla mnie było atrakcyjne. Generalnie po rozmowach z Tajskim i tą laską okazało się, że można wynająć sobie mieszkanie w BGK za około 1000 zł na miesiąc (bardziej lokalne strony, wychodzi z 3 razy mniej niż hotel) i planuje żeby może wykorzystać pracę zdalną do bólu i ruszyć tam na kilka miesięcy w tym roku na zimę, odwiedziłbym też wyspy na Południu. Wtedy nawet jadąc na 3 miesiące, ten bilet się amortyzuje i wychodzi Ci tańsze życie niż w Polsce suma sumarum. Myślę, że warto i Ty też na pewno będziesz zadowolony
  8. Ostatnimi czasy wydaje mi się, że tego typu treści, plus treści profeministycznych i treści dzielących/kłócących facetów i kobiety jest coraz więcej. Tworzy to na pewno sporo polubień i awantur w sieci ale to aż się smutno czyta. Ciekawe czy tylko chodzi o kliknięcia czy dzieje się to celowo.
  9. Czy te produkty są bezpieczne? To wygląda jakby to były produkty dla zwierząt, stąd takie nomen omen końskie dawki. W składzie pigułek są mieszanki paszowe dla zwierząt. To jest w 100% ok?
  10. Przedstawiłes mamie poznaną przez kamerki laskę, z która się nigdy nie widziałeś? Bez obrazy ale to chyba nawet ortodoksyjna muzułmanka wymiękła
  11. @wielebny93 Przedwczoraj dowiedziałem się, że mój znajomy w pracy ma taki temat ale... Tak, są czasami i tak wyrachowane kobiety, które z premedytacją się na to szykują. Zobacz na starszych ludzi, jak oni kombinują w kwestii spadku itp. Natomiast główny problem to jest to, że poznajesz kobietę, mieszkacie, coś Was łączy ale nagle relacja się zaczyna kończyć. I mimo, że to była "dobra dziewczyna" to niestety ale podczas rozwodu czy rozstania wszystkie chwyty dozwolone... A one dostają potężny arsenał, którego nie zawachaja się użyć. Dodatkowo "wspierające" koleżanki, pomocny system. Ostatnio w metrze mi się wyświetliła chyba reklama wysokich obcasów gdzie kobiety mogą przeliczyć ile warta jest ich praca w domu... Sprzątanie, prasowanie, gotowanie. I to jest niestety ale kopanie się z przysłowiowym koniem.
  12. Doszedłem do siebie po wypadzie do Azji. Co do akcji na mieście to był prawdziwy rolercoster emocji, sytuacja jak w filmie ale suma sumarum było warto sobie wpisać do Cv Było to też świetne przeżycie jak cały zresztą wyjazd, który uważam za super udany. Zupełnie inna perspektywa życia, tak jak w wielu wątkach się przewija, inna mentalność, uprzejmi ludzie. Polecam wszystkim ale niestety jak tam jechać to na minimum kilka miesięcy. Sam Bangkok to jak z 4,5 naszych stolic. W ciągu pierwszego tygodnia przeszedłem ponad 100 km z buta a i tak czuję, że to kropla w morzu tego co oferuje sam Bgk a co dopiero Tajlandia czy inne kraje... Co do @Tajski Wojownik to bez prywaty ale pozwolę sobie napisać, że jest to super ogarnięta osoba. Jestem pod niesamowitym wrażeniem jak sobie radzisz ze wszystkim na miejscu, z życiem, pracą, sportem, szczególnie biorąc pod uwagę, że jesteś sam 9000 km od domu. Może my sami siebie czasami nie doceniamy ale za to czapki z głów. Sam będąc w Kuala Lumpur, poczułem przypływ dumy, że udało mi się doprowadzić samemu taki wyjazd,świetnie zaaklimatyzować, kogoś poznać, zobaczyć mnóstwo lokalnych miejsc, nie mówiąc o tym, że patrząc z perspektywy czasu pewne decyzje jak i to forum w dużej mierze pomogły mi w tym. Jest to niesamowite uczucie. Warto jest wewnętrznie celebrować coś takiego, cieszyć się ze swoich sukcesów. A co dopiero Twój przypadek gdy Ty jesteś chodzącą definicją wyrażenia "self-made man" Myślę, że tak na prawdę tak jak zresztą wielu ludziom najbardziej brakuje własnie towarzystwa innych, rozgarniętych ludzi. Kogoś z kim można iść na miasto, pogadać o laskach, coś porobić. O tym pisał nawet Milroh na swoim blogu, że to jest podstawa i myślę, że tu chyba Tobie też będąc tam tego brakuje. Jakby robić przez rok takie wyjścia, działać wspólnie itp to człowiekowi zmienia się mindset. Natomiast... Ty napisałeś tu powyżej bardzo ciekawą i wartą zastanowienia rzecz. Może faktycznie w Twoim przypadku warto odpuścić przynajmniej tymczasowo temat lasek. To ewidentnie narzuca na Ciebie presję, nie czujesz się ok i jakby stricte sam tego nie potrzebujesz fizycznie. Może taki układ na chwilę obecną to szansa na to żeby jeszcze bardziej ruszyć z życiem, pracą pieniędzmi i zbudować siebie. Po co robić coś wbrew sobie, dodatkowo zaniedbując inne sfery. W Menamie upłynie trochę wody i może się pewne rzeczy zmienią, przetasują a wraz z nimi Twoja sytuacja z tematem. Według mnie to nic złego, szczególnie tymczasowo. Jesteś w komfortowej sytuacji, że te laski zawsze tam będą dla Ciebie więc warto może zdjąć z siebie presję i przysłowiowe kopanie się z koniem. Tym bardziej mając takie możliwości jakie tam są Warto może skupić się na sobie a ten temat tymczasowo zrzucić na boczny tor. Bardzo pomocne jest patrzenie na życie z perspektywy osi czasu. Tego jak jest dziś a jak chciałbyś żeby było za np. 5 lat. A ten czas niestety i tak minie... Pozdro !
  13. Offtopujac. Dlatego jest u nas tak dużo niepotrzebnych kierunków i nadwyżka magistrów ponieważ chwilę po transformacji otworzyło się tu sporo korporacji, biur i brakowało najzwyczajniej ludzi znających angielski i obsługujących komputer. Nie było systemu bolonskiego, na studia wymagany był egzamin wstępny a ludzie często chcieli uciec przed wojskiem ale było ciężko. Na początku 21 wieku, prace biurowe, bankowe faktycznie były kojarzone z pewnym prestiżem, dodatkowo dziadkowie powtarzali, że warto iść na studia... Narobiło się szkół prywatnych jak tych grzybów ponieważ to była nisza. Od momentu smartfonów, koło 2015 roku widzę, że trend się powoli odwraca, ludzie są dużo bardziej świadomi i ostrożnie wybierają swoją przyszłość. Świadomość wzrasta. Co do autora to może ten przedmiot jest tylko feralny. Ciekawe jak reszta.
  14. Ja na dniach będę w Tajlandii przez parę tygodni a potem Malezja. Trochę wakacje, trochę pracy zdalnej. Jeżeli chodzi o tematy podrywowe to założyłem Badoo na tydzień. Ruch spory ale faktycznie słabo u nich z angielskim. Jedną mam co ogarnia język i ma mi co nieco pokazać. Szukałem przede wszystkim żeby na miejscu mieć kogoś aby mnie oprowadził itp ponieważ lecę samemu i warto mieć z początku taką osobę Jeżeli chodzi o rozmowę z nią to inny świat niż polki. Raczej rodzinna a w rozmowie bardzo uprzejma, ciekawa mnie ale sama co zresztą potwierdzają inne osoby działające w Azji lekko nudnawa (chociaż i tu dygresja. Mój kolega jest w związku z tajką i jak sam twierdzi to jest 99% spokój ale ten 1% to istne tsunami. Zresztą Tajski Wojownik też chyba to przerabiał/przerabia). Główny temat u niej to jedzenie (ogólnie w kwestiach rozmowy to u nich must have), widać inne podejście do życia z racji religii, więcej luzu, bardzo uczynna, ogarnęła mi parę miejscówek do jedzenia/ zobaczenia. Pomogła plan zwiedzania zrobić. Co zabawne, 90% tajek na badoo ma przy pytaniu co Cię smieszy "ja jestem smieszna". To jest ich sposób również na zakłopotanie, spory dystans. Jest trochę dziewczyn, które same piszą ale bardzo słabo z językiem i one wydają się chętne na taki szybki meeting. Nie ma mnie tam jeszcze ale jakby wysłać im pinezkę czy coś to sądzę, że powinny być chętne na spotkanie bez pisania godzinami. Generalnie jestem dobrej myśli w kwestii podrywu ale jest to dodatek na wieczory bo ilość atrakcji jakie tam są po prostu człowieka powala. Z minusów to kwestię owadów jeżeli ktoś jest przewrażliwiony. W takim Kuala Lumpur znalezienie hotelu bez karaluchów to chyba graniczy z cudem. Nawet hotele 5 gwiazdkowe, po 800 zł za dobę mają na bookingu wzmianki o nich. Chociaż oczywiście to też kwestia losowa czy akurat się pokażą teraz czy nie i nie są to tony ale po prostu nikogo nie dziwi obecność owadów tam. To też cały urok Azji, zresztą jak ktoś tu już pisał. Jest to cena za swego rodzaju spokój i to, że u nas wszystko jest kontrolowane, pieniądz cyfrowy a u nich życie jest ciut wolniejsze, może dziksze. Lata 90 XX w.
  15. Ja mam takie samo podejście i myślę, że wiele osób też by w życiu nie zamieniło schabowego na owady ale problem w tym, że oni to zrobią nam na nieswiadomce. To jest swego rodzaju niezły zabieg, że walną to do produktów, gdzie my nawet nie będziemy wiedzieć a potem to już poleci. I to jest smutne.
  16. @canyon Ja o sukcesie nie pisałem. Mam na myśli, że jak spotykasz się w relacji, bo to ciężko nazwać związkiem, typu lecicie sobie do knajpki a potem do Ciebie i 2 dni nie wychodzicie z łóżka to faktycznie jest fajnie. Ale jak wjeżdżają tematy (a zawsze potem wjeżdżają) w stylu "kupmy sobie psa, mieszkajmy razem, zróbmy sobie dzieci" to z mojej perspektywy już to mi się nie opłaca. Sprawia, że klimat staje się ciężki, nieprzyjemny. Oczywiście, że całe życie uprawiam sport, robię rożne rzeczy ale te związkowe przedsięwzięcia są dla mnie obecnie jedynie kotwicą i pochłaniaczem czasu oraz emocji. I mam 2 opcje, albo się złamać i brać udział w czymś czego nie za bardzo chcę albo zakończyć temat (jest 3 opcja trwania w tym zlewając temat ale kończy się to dzikimi awanturami w końcu i nie jest to gra warta świeczki). Parafrazując, mam na tyle ułożone życie będąc singlem, że bycie w związku (głębokim związku) nie jest na chwile obecną sensowne i czuję się o wiele, wiele lepiej. Główny przekaz forum jest taki, żeby tam gdzie można to starać się podejmować decyzję świadomie lub chociaż dlatego, że mamy na to ochotę. Oczywiście inaczej patrzysz i innymi wartościami kierujesz się mając 20 lat, inaczej 30 a zupełnie inaczej 50. Związek nie wyklucza sukcesu/podbijania świata, oczywiście, że nie. Natomiast należy pamiętać, że każdy związek ma swoją cenę. Cenę czasu, pieniędzy, emocji. I fajnie jeżeli ponosisz tą cenę świadomie, lub chociaż godzisz się na to a wielu chłopaków, mając 20 kilka lat (zresztą starszych też), będąc wychowanych w środowiskach bluepilowych, kulcie ślubu itp. nie jest tego świadoma.
  17. Mam dokładnie takie same przemyślenia. Im bardziej udało mi się ogarnąć życie, pracę, pasję tym mniej ten Ltr był mile widziany, potrzebny a przede wszystkim zdroworozsądkowy. W ltr bardzo często chodzi o ekonomię, kwestię mieszkania (mnóstwo ludzi ze sobą dlatego żyje i się znosi) ale jeżeli Ty masz to załatwione, finansowo jest stabilnie to zazwyczaj nie masz aż tak dużych profitów ze związku a wręcz często jeszcze są problemy, wspólne inwestycje nie z Twojej inicjatywy itp. Kwestię zapewnienia sobie rozrywki, czasu głównie spokoju i czystego umysłu też niestety nie idą w parze ze związkiem. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie bycia w związku. Ilość czasu, spokoju, możliwości robienia co się lubi jest bezcenna. Ten temat był wiele razy poruszany na forum ale jeżeli facet ma w miarę ogarnięte życie to lista profitów poza seksem, tym co właśnie dają te luźniejsze relację jest znikoma. Co więcej zazwyczaj to on jeszcze ma rolę ogarniacza. Piszę to z perspektywy osoby co więcej niż palców na dłoni takich głębszych relacji przeżyła i dopiero w momencie jak odpuściłem ten typ relacji to ruszyłem z życiem do przodu na wszystkich płaszczyznach. Tak to zawsze było coś problematycznego i w zasadzie brałem udział w czymś totalnie nieopłacalnym, szczególnie w tych końcowych fazach. Brzmi to może bardzo surowo ale wydaje mi się, że jest mnóstwo facetów, którzy palą swój potencjał robiąc rzeczy wbrew sobie. Zgadzam się z Twoim wpisem, że faceci ogólnie szukają związku i mało kto lubi samotny lifestyle, luźne relację (ja na przykład lubię) ale z drugiej strony to ogromna część tkwi też w niesatysfakcjonujących związkach. Ale to temat na szersze dywagacje
  18. Należy pamiętać, że różnica między sportem zawodowym a takim nazwijmy to "profesjonalnym amatorskim-czyli zawody itp" to jest to, że ci pierwsi mają za to płacone. Taki rodzaj poświęcenia się jest bardzo trudny i piszę to jako osoba, która zawsze była związana ze sportem a ostatnie lata 20-22 praktycznie ćwiczyła zawodowo. Treningi dyscypliny, rozciąganie i mobilność, czasem siłka na która niestety trochę już brakowało mocy plus praca na pełen etat i rower, który uwielbiam a już brakowało czasu Jest to piękny styl życia. Wyjazdy w różne miejsca, poznawanie ludzi, zawody ale równolegle jest to mega ciężkie fizycznie a i czasami psychicznie bo człowiek się focusuje. Bardzo dużo zależy od tego w jakim jest się wieku i jaka jest sytuacja życiowa. Czy stać Cię na uprawianie tylko sportu, oraz kwestia tego, że jak masz koło 30 lat to już regeneracja nie ta, progres wolniejszy, szybkość spada.. Generalnie po 28 roku życia powiedzmy niestety ale coraz trudniej utrzymywać taki profesjonalny sportowy tryb życia. Myślę, że siłki i dobrej sylwetki aż tak bardzo nie dotyczy ale mając 30 lat łączyć zawodowo np. Mma, 10 treningów w tygodniu plus praca to jest bardzo trudne. Więc podsumowując jest to możliwe ale bardzo ciężkie, na dłuższą metę niemożliwe jeżeli mówimy o takiej pełnej profesce chyba, że masz z tego pieniądze. Co do siłowni, zdrowej sylwetki bo rozumiem, że o tym jest głównie temat to uważam, że tu ciężko rozgraniczyć profesjonalizm od amatorki. Oczywiście w nawiązaniu do 1 zdania finanse ale nawet jeżeli nie chcesz w to iść to nie ma chyba granicy. To jest kwestia indywidualna i tego ile masz czasu oraz przede wszystkim jakie masz nawyki. Są ludzie dla, których pójście na siłownie czy nawet na spacer! jest wyczynem, przygotowują się do tego, odhaczają a są osoby, które do pracy codziennie przy pogodzie jeżdżą rowerkiem. Na pewno trenując amatorsko nie można zapominać o balansie życiowym, nie być tą osobą co na weselu siedzi w aucie z pudełkami ale z 2 strony fajnie mieć swoje cele sportowe, dążyć do nich i je realizować w miarę możliwości. Jak pisali poprzednicy to mało jest ludzi w skali kraju z pasją. Ja robiłem sobie pewne rodzaju mikrocykle czyli powiedzmy 2 miesiące treningów, start w zawodach a potem 2 weekendy imprez i znowu wracamy do gry.
  19. Wygląd wyglądem ale pamiętaj o jednym... Idąc na randkę, do nowych znajomych, nowej pracy zaczynasz z czystą kartą. Ci ludzie nie znają Ciebie, nie wiedzą, że Cie gnębili w szkolę czy Cię laska rzuciła w sylwestra 4 lata temu i co więcej oni nie chcą tego wiedzieć a szczególnie na początku. Masz możliwość zbudować pozytywny wizerunek, ruszyć z kopyta. Oni będą wiedzieć o Tobie to co im powiesz. To jest potężny gamechanger, ponieważ wiele osób na wejściu zaczyna się żalić, opowiadać o swoich problemach, wtopach itp. Czują się wtedy lepiej ale to słabo wychodzi. Toną w swoich złych myślach i wzbudzają politowanie. Należy pamiętać, że nie jesteś więźniem ani ofiarą samego siebie. Możesz kreować własną osobę a poznawanie nowych osób jest idealną okazją do tego oraz daniem sobie szansy
  20. Dodałbym: 1. Jeszcze 10 lat temu, ludzie byli dużo bardziej socjalni (prawdopodobnie z braku innych opcji) i żeby kogoś poznać trzeba było ruszyć się z domu. De facto gamechangerem bylo wprowadzenie smarfonow. Niektórzy na pewno kojarzą słynne zakąski przekąski na krakowskim przedmieściu, potem ile ludzi i okazji do poznania było nawet w takiej Pijalni. Obecnie ilość osób na "mieście" drastycznie zmalała (smarfony/ a pandemia i inflacja dobiła temat). Wtedy poznanie kogoś przy barze to była przyjemność a ludzie chodzili kogoś spotkać, zagadać. Dziś dochodzi do absurdów, że ludzie siedzą w barze i szukają osób na tinderze... Na potwierdzenie tezy, w Warszawie z okazji pandemii skrócono kursowanie tramwajów. Pandemia minęła i do dziś nie wróciliśmy do wcześniejszego rozkładu z braku pasażerów... Dla wielu osób to było cięższe niż przesuwanie palcem w telefonie ale były to zdecydowanie świetne czasy dla ludzi pewnych siebie, socjalizujących. Naturalnym było, że idziesz do baru na podryw. Dziś naturalny i wiodący jest online daiting. Bardzo ciekawy jest fakt, że takie książki jak "Gra" Neila Strausa nie mają racji bytu. Pua lat 00-10 nie wytrzymało próby czasu, świat się zmienił. Już nie trzeba "budować" socjal respektu na żywo, można to robić za pomocą Instagrama. Czy jest to lepsze? Kwestia subiektywna. 2. Kwestią bardzo pomijaną jest to, że w ciągu ostatnich 10 lat wraz ze smarfonami rozwinęły się gałęzie "beauty" oraz szeroko pojęta moda. Z 15 lat temu, w szkolę mało, która dziewczyna była "wylaszczona", "doinwestowana". Jakość ubrań, ich atrakcyjność też była inna. Wystarczy nawet zerknąć na American Pie czy inne filmy z tych czasów. W chwili obecnej większość dziewczyn ma sztuczne rzęsy, paznokcie, doczepiane włosy. Bardzo dużo przeciętnych lasek wygląda atrakcyjnie dzięki temu wszystkiemu. To jest ich ulubione zajęcie, jest mnóstwo kanałów tego typu, zakupy online i zwracanie (ogromny problem teraz z pkt widzenia ekologicznego to papier i opakowania idące na te wszystkie zakupy). Super, że te laski wyglądają coraz lepiej ale równolegle my jako faceci mamy dużo mniejsze benefity w tej materii, są oczywiście kwestie siłowni itp. ale tam jest zalew. No i kwestia incelstwa, które te wszystkie średnie ale zrobione laski wynosi do poziomu 10/10 co prowadzi do zepsucia rynku matrymonialnego a resztę już każdy zna 3. Jakiś czas temu mignął mi film gdzie firmy marketingowe w latach 80/90 zmieniły target z "kowboja Malboro" na kobiety i dzieci. Tłumaczyły to faktem, że są to dużo lepsze grupy, które działają emocjonalnie i łatwiej im coś wcisnąć. I tak już wyżej było napisane, rzeczą która się zmieniła jest przekonanie wielu kobiet (które im ktoś wcisnął) , że faktycznie są krzywdzone, ze nie mają praw, że winni są mężczyźni. Kiedyś stereotypowa feministka to była kobieta, której nikt nie chce więc nienawidzi mężczyzn. Dziś za pomocą pracy u podstaw większość kobiet uważa się za feministkę i to jest rzecz, której nie było 10 lat temu. To zdecydowanie nie wspomaga relacji a szczególnie budowania związków.
  21. Tak, natomiast jest ewidentny spadek moim zdaniem na chwile obecną około 10%-15% realnie. Oczywiście nie dojdziemy do cen typu 200 tys zł za 40 m w centrum Wwa ale jest ewidentnie ciężej z pkt widzenia sprzedaży. Moje wnioski są anegdotyczne ale sprawdzam od 2 lat po kilka razy w tygodniu pewien segment w stolicy (2 dzielnice metraż do 50) i od początku roku rynek jest coraz bardziej "przyjemny dla kupującego" porównując to z 2019.
  22. @manygguh słowo zapaść jest mocne ale niewątpliwie widać spory spadek transakcji. Główny powód to odpływ ludzi kupujących na kredyt. W okresie wakacji brałem udział w 2 transakcjach sprzedaży mieszkań w Warszawie i mimo, że to obiektywnie dobre miejsca zainteresowanie było praktycznie zerowe. To samo oferty, które wiszą po wiele miesięcy. Należy też zauważyć, że leży całościowo branża kredytowa. Kilka lat temu pozycja doradcy kredytowego była bardzo rozprzestrzeniona a obecnie wyrobienie targetu jest niemożliwe wręcz. Ten rodzaj pracy też wymiera. W okolicach roku 2018/2019 kredyty były tak tanie, że mając 50-100 k praktycznie można było się kredytować na mieszkanie w Wwa. Ilość chętnych była ogromna a w chwili obecnej nie ma tego komu kupować. Ewidentnie jest załamanie rynku, oczywiście inflacja działa przeciwstawnie natomiast tu głównie chodzi o to, że eldorado się skończyło.
  23. Są też plusy płynące z takich miejsc. Dobre 15 lat temu gdy człowiek aplikował do liceum po gimnazjum połowa punktów (na 200) była dawana za egzaminy a połowa za oceny, osiągnięcia, wyróżnienia. Te punkty za oceny były na tyle znaczące, że miało to spory wpływ na dostanie się lub nie do wymarzonej szkoły. I znam sporo przypadków gdzie ktoś miał lepsze oceny niż powinien albo jak jest opisane tutaj w słabszej szkole wyżej stawiali. Innymi słowy można było sporo tym nadrobić i wypaczało sytuację w 2 stronę. Wcześniej były zresztą egzaminy wstępne na uczelnie gdzie też różne rzeczy się działy. Myślę, że na pewno lepsze szkoły, licea dają wyższe możliwości, jest to naturalne a problem jest szerszy. Leży w ogólnej ułomności systemu nauczania i tego, że niestety w życiu nigdy nie będzie sprawiedliwie w 100%.
  24. Sądze, że dostałeś od losu szansę doświadczenia jak wygląda relacja z SM i nie poniesienia praktycznie żadnych konsekwencji. Powinieneś być za to wdzięczny, wyciągnąć wnioski i korzystać z wiedzy. Co do smsa to klasyka gatunku. Sam widziałeś jak wygląda sytuacja i jak to wygląda w realu. Jej się cały pomysł sypnął, nikogo innego na horyzoncie to musi działać. Człowiek się oczywiście łudzi ale nie warto
  25. Racja, to są bardzo ciekawe i często zaskakujące informację. Osobiście jestem fanem "szalonych lat 90" natomiast autor Henryk Pająk jest też kopalnią tematyki starszej. Piłsudski też był u niego na rozkładzie, chociaż to bardziej w stronę austriackiej agentury. Generalnie, to myślę, że tak do 300 lat wstecz bardzo wiele spraw było ustawionych zewnętrznie nie tylko u nas. Osoba Napoleona, którą też przytoczyłeś myślę, że potwierdza tę tezę. Smutne, że są to zmarginalizowane kwestie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.