Przypuszczam, że przestały by działać jak byś zaczął brać bezterminowo.
Są ludzi którzy o depresji nawet nie słyszeli. Popatrz jacy są ludzie. Jedni chodzą z wywalonymi brzuchami po plaży, pierdzą, bekają, mlaskają jak świnie przy korycie, nie czując przy tym zażenowania. Inni są cisi, zahukani, wrażliwi. Nie mamy na to wpływu... ja sam jestem osobą spokojną, cichą, lękową. Myślę, że do depresji przyczynia się predyspozycja (np WWO) i środowisko. Albo Cię w to wepchnie albo będzie bronić, wspierać. Zależy w jakie środowisko trafisz.
Szacuję że tych pierwszych, "pewnych siebie cwaniaków" jest jakieś 50%, 30% to neutralni pomiędzy wrażliwością a grubiaństwem i te 20% ludzi bardzo wrażliwych, którzy wszystko analizują, starają się, myślą co z nimi nie tak i jaki świat jest okrutny. To ta ostatnia grupa może mierzyć się z epizodami depresji, jedni mają kliniczną depresję inni taką przejściową.
Chyba najlepsze co można zrobić, to nie przejmować się sobą, nie analizować siebie (ograniczyć) żyć i spełniać się, to co dusza podpowiada. Ciągłe analizowanie siebie jest gonieniem swojego ogona, cały czas będziesz dostrzegał, że coś jest z Tobą nie tak. Jesteś jaki jesteś i masz takie samo prawo do bycia zdrowym jak inni którzy tej choroby nigdy nie dostaną bo urodzili się z takimi predyspozycjami