Skocz do zawartości

Alf

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Alf

Kot

Kot (1/23)

9

Reputacja

  1. Witaj Bracie! Wahasz się, szarpiesz sam ze sobą w środku, miotasz się i będzie jeszcze gorzej dopóki będziesz trwał dalej w impasie. Ty kolego chcesz odejść, już patrzysz w innym kierunku i wiesz, że to dobry kierunek. Wiesz, że bracia mają rację, dostrzegasz to ale … boisz się zrobić tego kroku. Zatrzymaj się, usiądź samotnie w ciszy, oddychaj, odpręż i wyobraź sobie swoje życie za 10-15 lat z tą kobietą, w tym samym miejscu, w takim samym układzie. Podoba się? A teraz inaczej. Ułóż sobie w głowie inny scenariusz przyszłego życia, taki w którym odszedłeś, taki w którym Ty grasz główną rolę. Jak się teraz podoba? Zapytaj sam siebie czego chcesz. Zostaję czy odchodzę? Nie trwaj pomiędzy bo to droga donikąd. Spalisz się wewnętrznie. Jeżeli zdecydujesz się odejść (co osobiście Ci doradzam) to – ZRÓB TO! Spakuj swoje graty, powiedz, że nie będziesz tak dłużej żył i odejdź. Nikt Cię nie zatrzyma, możesz to zrobić tylko Ty sam. W chwili odejścia będziesz targany mocnymi emocjami. Idź dalej, nie zatrzymuj się. Po jakimś czasie, patrząc na to z dystansu, dojdziesz do wniosku, że podjąłeś słuszną decyzję. Jeżeli zdecydujesz się zostać to najpierw dobrze się rozeznaj, jak zmienić nawyki obu Pań, których one w dodatku zmienić nie chcą (nie łódź się - córka przesiąkła matką). Będzie to jednak orka na ugorze. Twoje odejście spowoduje również to, że Panie zaczną inaczej Cię postrzegać i być może dotrze do nich to co im próbowałeś powiedzieć. Będziesz miał nowy punkt startu. Przemyśl to. Jesteś bardzo młody, życie przed Tobą – działaj tak żebyś był z niego zadowolony!
  2. Jest to podstawiona agentka kobiecego forum na "K", która ma zadanie doprowadzić do tego, abyś stał się adwersarzem Marka? Wybacz, nie mogłem się powstrzymać??
  3. Dziękuje Bracia za okazaną życzliwość i pomoc. Dużo to dla mnie znaczy. Cały czas zastanawiam jak to rozegrać. Dom wraz z działką, dostała pani w formie darowizny od swoich rodziców. Dodam, że byliśmy już wtedy małżeństwem ale z tego co się orientuję na dzień dzisiejszy, to darowizna jest darowizną i nic mi do tego. Budynek przeszedł jednak całkowitą przebudowę wraz z wykończeniem i na to już został zaciągnięty wspólny kredyt. Obecnie mieszka tam pani wraz z dziećmi, a kredyt spłacamy wspólnie.
  4. Przeczytałem Twoją historię i powiem: Nie do wiary! Czytałem wiele tematów tutaj ale wypowiedzi Twojej byłej w stosunku do Ciebie, to wprost słowa wypowiadane przez moją Panią. Przypuszczam, że w papierach na które czekam, opis przyczyny złożenia pozwu będzie bardzo zbliżony. Obecnie dostaję wiadomości z różnymi cytatami sugerującymi jakim to jestem głupcem i jak duży błąd popełniam odchodząc. W moim wypadku dużym plusem jest to, że moja rodzina zna dobrze charakter mojej Pani i nie daje wiary jej zagraniom.
  5. Dzięki za słowa wsparcia. Niestety ale nie. To była szybka, krótka wymiana zadań podczas mijania się w domu. Nic nie boli tak jak życie. Starałem się jak mogłem hamować emocje ale na moją Lady działało to tylko jak przysłowiowa "płachta na byka" - nakręcała się jeszcze bardziej, a dzieciaki były w pobliżu więc niestety słyszały to czego nie powinny. Czekam na papiery. Zobaczę co tam konkretnie jest i przedyskutuję sprawę z adwokatem. Nie posiadam majątków ani cennych rzeczy, dziadostwa też nigdzie nie narobiłem. Pani (jak zresztą przypuszczam wiele innych kobiet) jest zdolna do wszystkiego. Kilka przykładów już miałem. Ciągle mówi, że złoży mi wizytę w pracy żeby wykrzyczeć jaki ze mnie człowiek. Niby nic wielkiego ale pracuję w dużej firmie i być na językach w pracy to średnia przyjemność. Zastanawiam się czy nie wyprzedzić trochę zdarzeń i nie porozmawiać z przełożonym, nakreślając mu obrazu sytuacji. Trochę się waham ale przecież wcześniej czy później będzie o tym wiadomo. Pomówienia i kłamstwa są do udowodnienia (żebym się tylko nie zdziwił) wchodzą jednak w głowę i osłabiają. Kampanię propagandową wśród wspólnych znajomych i rodziny Pani rozpoczęła już jakiś czas temu ale to było akurat do przewidzenia. Dzięki informacjom zdobytym na forum wiem jak się przed tym bronić. Dawniej wszystko tłumiłem w sobie teraz mówię (oczywiście nie każdemu i nie wszystko). Staram się popatrzeć na to wszystko z boku, złapać dystans, skupić się na innych rzeczach. Trzeba wziąć głębszy oddech. Syn będzie pełnoletni w tym roku, a córka jest ciut młodsza. Życie najlepiej weryfikuje takie rozwiązania.
  6. Witam Panowie Bracia! Trochę czasu minęło od mojego ostatniego wpisu, trochę się też u mnie pozmieniało. W międzyczasie, niestety ukląkłem na jedno kolano (za co mi wstyd i należy mi się chłosta), dostałem po dupie na własne życzenie ale dźwignąłem się i ponownie stoję na nogach (dodam, że nieco chwiejnych). Od czasu mojego ostatniego wpisu zacząłem wszystko planować i układać, niemniej jednak po pewnym czasie, po którejś z kolei wizycie w domu przyszedł do mnie syn (chłopak prawie dorosły). Rozmawialiśmy długo. Ze łzami w oczach chłopak powiedział mi, że chce wrócić do domu. Tęskni za swoim pokojem, siostrą, okolicą, otoczeniem (rodziną od strony Pani, kolegami…). Serce mało mi nie pękło ale przecież nie mogłem go zatrzymać siłą. Znowu pustka i dół. Zbliżające się powoli święta, telefony, sms i rozmowy z Panią podczas moich odwiedzin u dzieci (wszyscy chcą żebyś wrócił…brakuje nam Ciebie…tu jest Twój dom itp.) sprawiły, że postanowiłem żebyśmy dali sobie razem pół roku czasu. Wprowadziłem się więc z powrotem. „No i co dalej?” zapytacie. Tak, Wy już znacie odpowiedź… prawda? Zaczęło się po około 3 tygodniach. Pani przeniosła się do drugiego pokoju. Powód – moje chrapanie nie pozwala jej zasnąć. Następnie założyłem sobie na fejsie konto bo dotychczas nie posiadałem (nie było mi do niczego potrzebne). Wszedłem na konto Pani i co widzę? Kilka dni przed moim wprowadzeniem Pani opublikowała post, a pod nim widnieje krótka, aczkolwiek miła i jednoznaczna konwersacja pomiędzy Nią, a byłym (lub może nadal i obecnym) kolegą. Szczerze? Nawet nie byłem specjalnie zaskoczony. Zapytana o to, milczała. Ja natomiast zakupiłem Poradnik rozwodowy kolegi Marka (polecam!) i zacząłem nagrywać rozmowy. Kilka dni później, podczas wspólnej drogi powrotnej z pracy wybuchła - Mam ją natychmiast, najpóźniej w ciągu trzech dni umówić na spotkanie z kobietą, z którą się spotykałem ponieważ musi z nią koniecznie porozmawiać (dodam, że niestety ale Pani udało się zdobyć nr telefonu do mojej byłej znajomej). Wrzask, mało do rękoczynów nie doszło. Po przyjeździe do domu powiedziałem Pani, że ja swoje sprawy pozamykałem, a ona jak widać nie. Powiedziałem, że nie mam zamiaru do nikogo dzwonić, że jeżeli ma ochotę się umawiać to proszę bardzo dzwonić (numer zna) i umówić się. Ja nie będę żadnym pośrednikiem w tej sprawie. Głucha cisza i spokój przez tydzień. Po jakimś czasie odkryłem kolejne wpisy z kolegą na fejsie, niewinne niby, nic takiego ale jednak. Dalszy czas to kolejne przepychanki słowne, obrzucanie mnie błotem itp. Pani jednego wieczoru bez powodu wyzwała mnie od kur…, dziwkarzy więc spakowałem się i pojechałem do znajomych. Wróciłem na następny dzień wieczorem. W nocy otwierają się drzwi mojego pokoju i Pani chce mi wpakować do łóżka. Mówię: „Z kur…, z dziwkarzem chcesz spać?! Nic z tego, dobranoc” usłyszałem: „Jesteś gnojem!”. No pewnie jestem. Po pewnym czasie Pani oświadczyła, że była u adwokata i będzie składać pozew rozwodowy. Uzbrojony w wiedzę z poradnika odwiedziłem i ja swojego adwokata. Przeprowadziłem krótką, treściwą rozmowę (może to dobrze może to źle ale jest to kobieta – mam ją z polecenia, ma duże doświadczenie, mówi z sensem). Obecnie czekam na dokumenty z sądu, w których to podobno jest dokładnie opisane jak doprowadziłem do zniszczenia małżeństwa. Pani powiedziała mi, że nie poruszała we wniosku tematu zdrady i zapytała mnie czy ja chcę poruszać tę kwestię, bo jeżeli tak to ona zmieni zeznania i dopiero ją popamiętam. Osobiście nie chcę się szarpać bo szkoda zdrowia i czasu ale jeżeli z pozwu będzie wynikało, że jedynie ja jestem winny rozpadu małżeństwa, to obawiam się iż nie poruszając tematu zdrady, sąd może mnie wgnieść w ziemię. Oczywiście przedyskutuję to z adwokatem ale może macie jakieś sugestie jak wybrnąć ze sprawy bez poruszania tematu zdrady. W międzyczasie Pani miała i ma ciągłą huśtawkę nastrojów. Raz mnie wyklina - mówi, że zniszczyłem jej życie, odebrałem poczucie wartości, zmusiłem do złożenia pozwu, a za chwilę, że pozew wycofa bo nie będzie tak jak ja chcę itp. Następnie twierdzi, że wyprowadzając się do innego pokoju, chciała żebym do niej przyszedł, pokazał, że mi na niej zależy. Tymczasem Ja (podła świnia) pokazuję na każdym kroku, że mam na nią wyjebane i Jej nienawidzę (dla jasności - nigdy do nikogo nie czułem nienawiści i oby tak było do końca moich dni). Adwokat twierdzi, że jest to typowe zachowanie kobiet w takich sytuacjach. Wyprowadziłem się. Dzieci zostały z Panią. Z synem mam bardzo dobry kontakt, a z córką bardzo się poprawił (to mogę zapisać na plus). Tuż przed wyprowadzką zabrałem dzieci na tydzień żeby pobyć z nimi trochę sam na sam. Pani stwierdziła, że pojedzie z nami na niby ostatnie wspólne wakacje. Nie zgodziłem się więc w zamian były groźby i wyzwiska. Korzystając z Waszych wcześniejszych porad oraz z wiedzy zawartej w poradniku, pozabezpieczałem się jak mogłem ale ciągle słyszę od Pani, że skoro zniszczyłem jej życie Ona zniszczy moje. Cholera trochę jestem przybity tym wszystkim i chociaż jestem od zawsze optymistą, to ciemne myśli zaczynają mi się wkradać do głowy. Pewnie mnie z zjedziecie równo z góry na dół za to, że byłem takim idiotą ale proszę o Wasze wsparcie. Pozdrawiam.
  7. Wg mnie również, ponieważ kiedy zapytałem o zdjęcia to powiedziała, że ich nie ma bo to jest dodatkowy koszt, na który ją nie było stać. Kiedy z kolei zapytałem czy wie jaki jest koszt wynajęcia takiego detektywa, to nie umiała znaleźć odpowiedzi. Widziała jednak w jakich miejscach mniej więcej byłem. Przypuszczam, że używała aplikacji do namierzania telefonu (nie wiem wprawdzie jaka jest ich skuteczność bo nigdy nie używałem ale fakt pozostaje faktem - wiedziała w jakich miejscach byłem). Tak, spotykałem się jeszcze wtedy przez jakiś czas "koleżanką".
  8. Będę dążył do rozwodu bez orzekania o winie. Tak jak powiedział kolega Normalny ‘…Zaoszczędzone nerwy, stres, pieniądze, czas, relacje z dziećmi ...”. Nie chcę szarpaniny. Ciekawy jestem tylko czy małżonka jednak zdecyduje się złożyć wniosek. Jakiś czas temu chciała się spotkać ze mną i swoim adwokatem w celu przygotowania wniosku. Póki co jest cisza. Podczas jednego ze spotkań, żona powiedziała mi, że zgodnie z informacjami uzyskanymi od adwokata, jeżeli wniosek będzie dobrze przygotowany to podczas rozprawy obecność adwokata nie jest konieczna. Nie wiem jak do tego podejść. Mam obawy co do tego. Doradzicie coś bracia? Zgadzam się to był błąd. Do końca nie wiem co mi strzeliło do łba żeby się wysypać. Zastanawiam się jednak nad Twoją radą dotyczącą odwrócenia tej sprawy. Pani wprawdzie twierdzi, że posiada dowody w tym temacie, w postaci informacji uzyskanych od wynajętego detektywa ale ja nie daję temu wiary. Moim zdaniem to zagrywka mająca na celu dać mi do myślenia co się może stać w przypadku jeżeli bym chciał złożyć wniosek z orzekaniem o winie (chociaż, mogę się mylić).
  9. Witam, dzięki za wypowiedzi Chłopaki, wszystko to prawda co mówicie. Pomogło mi bo już zaczynałem krzywo myśleć i wkręcać sobie do głowy, że zrobię kompletne świństwo jak odejdę i zostawię żonę bez dania drugiej szansy. Z waszych wypowiedzi wyciągnąłem jedna wspólną myśl: „Kończ Waść, wstydu oszczędź!”. Zgadzam się z tym. Rozmawiałem z żoną i powiedziałem, że się nie wprowadzę. Sprawę trzeba zakończyć. Jej reakcja to płacz, wyrzuty i prośby. Mną też szarpało w środku. Nowy rozdział w życiu należy jednak zacząć od porządków. Mam to szczęście, że mam gdzie się zatrzymać. Dom w trakcie spłacania i jeszcze trochę to potrwa. Kupiłem czarny mat w spreju. System się odpalił.
  10. Bardzo możliwe, że tak właśnie by to wyglądało. Chory układ. Cały czas poszerzam swoją wiedzę i szybko się uczę. Bo tego chcę. Nie mogę powiedzieć, że już umiem ale mogę powiedzieć, że już zacząłem widzieć i przestałem lecieć głową w dół. Podołam. Wiem też, że tutaj można liczyć na pomocną rękę co pomoże wstać z kolan i wyjść na prostą.
  11. Witam Panowie Bracia! Przeczytałem wydane pozycje Mistrza Marka dotyczące płci pięknej oraz zagłębiam się w tematykę forum już od jakiegoś czasu. Oczy otwierają się coraz szerzej ale stwierdzam jednak, że nadal mam tendencję do białorycerstwa i chciałbym uprzejmie prosić Kolegów Braci o solidnego, wychowawczego chlapacza w pysk! Ale może po kolei … ślub, dwójka fajnych dzieciaków (obecnie nastolatki). W 2015 r. moja małżonka oświadczyła mi, że mnie nie kocha bo kocha kogoś innego – kolegę z pracy (kolega żonaty + dzieci). Szacun, że się przyznała. Regularny romans trwał ponad dwa lata, a jeszcze wcześniej przez około 2 lata miały miejsce rozmowy w pracy, fejsie, sms itp. W tym okresie wyjazdy służbowe, późniejsze powroty do domu oraz wyjścia ze znajomymi z pracy na piwko. Ja w międzyczasie ogarniałem dom, dzieci, pracę na etacie plus dodatkowa robota żeby kredyt za chałupę mieć z czego spłacać (kontrolki w głowie się świeciły ale człowiek głupi odgania takie myśli – „eeeee to niemożliwe”). Gdy wszystko wypłynęło dowiedziałem się standardowo, że to moja wina bo jestem, zimny, nieczuły, nie potrafię rozmawiać i nie dbałem o nią tylko gównie o siebie bo jestem pieprzonym egoistą… itp. Żona oświadczyła, że niczego nie żałuje i nie zerwie kontaktu z kolegą bo jest jej przyjacielem. Do ideału mi daleko, wiem też, że różnie w życiu bywa raz lepiej, raz gorzej ale czy zdrada jest dobrym wyjściem? Nie! Czułem coś przez skórę, to zawsze się czuje, ale pomimo tego byłem w takim szoku, że nie wiedziałem co zrobić żeby nie narobić dziadostwa, którego będę później żałował. Wygarnąłem co miałem od siebie, otarłem pianę z ust i pojechałem popływać bo w basenie zawsze najlepiej zbieram myśli (nie pomogło). Później na wódkę żeby myślenie wyłączyć (pomogło ale na krótko). Kolejny rok był pasmem stresów, kłótni, przeprosin ze strony żony, moich wizyt u psychologa bo już nie wiedziałem co robić, kolejnych zarzutów że to moja wina i tak w kółko. Dlaczego zostałem przez rok? – dzieci, żal za tym co było (wspomnienia mają swoją siłę), łudzenie się że może jednak się to jakoś wszystko poskłada, poskleja… że może się da wszystko odbudować, słowa matki „…może ona się zagubiła, każdy ma cięższe etapy w swoim życiu i że możemy być jeszcze wspaniałym małżeństwem…”. Nie potrafiłem tego jednak przełknąć. Wiedziałem, że ona dalej kontaktuje się z „kolegą”. Po mniej więcej roku miałem dość. Wyprowadziłem się razem z synem, córka została z żoną. Był płacz, oskarżanie mnie że wszystko zniszczyłem, że mam w dupie ją, dzieci, dom i wszystko co razem osiągnęliśmy… Nie było lekko. Miesiąc przed moją wyprowadzką poznałem inną Panią. Tak, miało to wpływ na moją decyzję o odejściu, i tak, wkrótce po wyprowadzce, po bardzo długiej wstrzemięźliwości wylądowałem z inną kobietą w łóżku (nie była mężatką ani w związku, nie zafundowałbym innemu facetowi takiego syfu jaki sam miałem). Być może to był błąd z mojej strony, a być może nie. Sami Koledzy oceńcie. Ja uważam, że nie. Kolejny rok do dnia dzisiejszego to dalsza szarpanina. Żona miała stany depresyjne, ciągłe płacze, telefony i smsy do mnie, że zniszczyłem jej życie, że chce się od niej uwolnić, że ją lekceważę, depczę, że mi na niczym nie zależy, że udowadniam jej, że jest niczym oraz żebym wrócił, … itp. Niestety córka będąca przy niej na wszystko patrzyła i dodatkowo słuchała opowieści matki jak doszło do tego, że tata swoim zachowaniem doprowadził do tego, że musiała znaleźć sobie kogoś kto ją lepiej rozumiał i potrafił docenić, a ojciec jak się dowiedział to olał wszystko i wszystkich i się wyprowadził. Nie wiem czy popełniłem błąd czy nie ale powiedziałem żonie, że się z kimś spotykam. Wtedy zaczęło być jeszcze lepiej. Jeszcze więcej telefonów i sms - raz z wyrzutami, a raz z przeprosinami i prośbą o to żebym wrócił. Później żona zorganizowała mi w tajemnicy urodziny w grupie moich przyjaciół, przepraszała. Było łóżko. Po tym wszystkim zacząłem powoli wymiękać, bo myślę, a może jednak jestem takim fiutem, który niedocenia dobrych chęci, może powinienem dać jej szansę? Przecież się stara. Oświadczyła, że nie widuje się już z kolegą. Jeżeli jednak bym chciał wrócić to muszę się zmienić i pokazać, że mi zależy i mam się starać, bo ona już zrobiła wszystko ze swojej strony żeby mi pokazać, że jej zależy. Muszę jednak koniecznie podać imię, nazwisko i pokazać zdjęcie Pani z którą się spotykałem. Na moje pytanie i stwierdzenie: „Po co? Przecież to doprowadzi do jeszcze większych zgrzytów.” Otrzymałem odpowiedź: „My kobiety już tak mamy, że musimy wiedzieć. Jak mi nie powiesz to zawsze będę cię o to męczyć…”. Nie zrobiłem tego i nigdy nie zrobię. Po tych wszystkich dobrych chęciach ze strony żony, kiedy już coś zaczęło się w miarę układać (mniej zgrzytów), niespodziewanie skontaktowała się ze mną żona kochanka mojej małżonki. Spotkaliśmy się. Dowiedziałem się że oni nadal ze sobą rozmawiają. Razem zderzyliśmy fakty i powychodziło jeszcze szereg innych rzeczy co do których miałem jedynie podejrzenia, a które teraz się potwierdziły. Po jakimś czasie dostałem od żony kochanka smsy z przechwyconymi rozmowami pomiędzy nim a moją żoną – ciekawa lektura z której wynika, że dużo lepiej moja żona się dogaduje i dogadywała z nim niż ze mną. Było tam również jej wyznanie, że On jest jej drugą połową. Pokazałem żonie te smsy, stwierdziła, że to już nie ma znaczenia bo się z nim nie kontaktuje. Chce być ze mną, oczywiście jak się będę starał itp. Zaczęliśmy rozmawiać, przeprosiła mnie za wszystko, okazała skruchę, żal, prosiła o wybaczenie. W porywie serca powiedziałem, że może by tak wszystko przekreślić to co było złego grubą linią i zacząć od nowa. Pamiętać ale nie wracać do tego, wyciągnąć wnioski i starać się żyć lepiej. Już się miałem wprowadzić z powrotem do domu ale coś mi w środku nie dawało spokoju. Pewnego dnia wyszedłem wcześniej z pracy, idę ulicą i wpadam na żonę idącą w towarzystwie wspominanego wcześniej kolegi. Jak nie jestem nerwowy tak się wkurwiłem. Koleś jak mnie zobaczył to zwiał, nawet się nie oglądnął. Ona mówi żebym poczekał to wytłumaczy. Odwróciłem się i odszedłem bez słowa. Później tłumaczyła, że to nie tak, że on ją tylko odprowadzał nic więcej, że ona mówiła mu żeby dał jej spokój ale się uparł. Jak się sprawy mają na dzień dzisiejszy? Ano tak, że żona poszła do adwokata w sprawie rozwodu twierdząc, że nie widzi we mnie chęci poprawy, mam na wszystko wyjebane, a w szczególności na nią. Ja zgodziłem się na rozwód bez orzekania o winie. Poprosiła mnie o spotkanie na którym stwierdziła, że jednak może byśmy jeszcze to przemyśleli i nie podejmowali pochopnej decyzji. Żebym też jeszcze przemyślał sprawę, żebym dał jej jeszcze szanse. Prosi, żebym się wprowadził na jakiś czas. Jest obecnie bardzo miła, twierdzi, że dużo w sobie zmieniła, widzę jej łzy, smutek i żal. Czuję jednak, że po jakimś czasie, jak poczuje się pewnie, znowu zacznie się zabawa: …powiedz jak się ma nazywa twoja koleżanka, ja przynajmniej najpierw dwa lata rozmawiałam z kolegą zanim poszłam z nim do łóżka, a ty zaraz po wyprowadzce się puściłeś, za mało się starasz, jesteś pozbawiony uczuć, zimny itp. Z kolegą też może zacząć znowu rozmawiać (o ile nadal tego nie robi) ale uczona doświadczeniem, możliwe, że będzie to robić w bardziej wyrafinowany sposób. Z czasem może to wyjść samo albo zostanie mi znowu powiedziane i kolejny raz będzie karuzela. Cholera pomimo, że coś jeszcze do niej w głębi serca czuję to nie potrafię jej na tyle zaufać. Obecnie jestem sam i nie jest mi z tym najgorzej. Panowie, i tutaj, pomimo przeczytanej fachowej literatury, mam poważny dylemat i chciałbym skorzystać z waszego doświadczenia. Czy możliwe jest to żeby taki związek, po takich przygodach, dalej miał szanse normalnego istnienia albo chociaż istnienia? Szczerze powiedziawszy jakoś tego nie widzę ale jak sami zauważyliście, ciągle się waham. Czy się mylę? Pozdrawiam.
  12. Witam serdecznie Szanownych Kolegów. Od jakiegoś czasu rozglądam się na po forum: czytam, analizuje, wyciągam wnioski. Sporo się dowiedziałem o naszych Paniach ale chyba jeszcze dużo za mało;) Trafiłem tutaj po przysłowiowej nitce do kłębka. Zimny, życiowy prysznic dobrze motywuje do zgłębiania wiedzy o psychice płci pięknej. Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.