Skocz do zawartości

deleteduser150

Samice
  • Postów

    3170
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    66.69 PLN 

Treść opublikowana przez deleteduser150

  1. Nie mam parcia na to by miało mi się coś udać ponownie tak samo. Zwykle wszystko robię na oko i zawsze wychodzi dla mnie smaczne. Dziękuję za radę.
  2. Dawno nie zaczynałam tutaj tematu. A mam jakąś dziwną potrzebę, by z wami się podzielić pewnym filmikiem i generalnie zostawić tu ten temat, a nuż zmusi do refleksji, a nuż poprawi komuś jakość życia. Poprawi jakość energetyczną tego forum. Szukałam innego filmiku z kanału Twoja nowa świadomość, też w podobnym temacie ale nie mogłam się dokopać. Facet tam mówił głównie o subtelnych różnicach w budowaniu zdań i jaką też energię ma słowo "NIE", "Nie mogę" " Nie możesz" etc... Proponuję podejść do tego bez osądzania. z otwartą głową, z ciekawością. Jestem ciekawa waszych spostrzeżeń, refleksji, doświadczeń. Trzymajcie się ciepło. To takie moje ostatnie słowa na odchodne. Hippie.
  3. Nie lubię gonić za perfekcją bo to tylko zużywa niepotrzebnie energię. Już w takim wydaniu mi smakuje. Nie jestem wybredna pod tym względem. Dziękuję za rady, doceniam...ale... Mogę robić po swojemu? Czy zawsze trzeba się stosować do z góry ustalonych zasad? Sorry ale jestem uczulona trochę na tryb rozkazujący " zrób", "zapisuj". Już lepiej przyjmuję formę: "proponowałabym/proponowałbym", " moim zdaniem warto zrobić tak siak i owak bo (uzasadnienie)" . Niby pierdoła ale inaczej się coś takiego odbiera podświadomie. Ja osobiście bardzo zwracam uwagę na język jakim się posługują na co dzień i jak też to robią inni. Bo dla przykładu później rosną w Polsce sobie ludzie którzy są zestresowani, mają niskie poczucie własnej wartości bo nigdy nie robią nic wystarczająco dobrze, właśnie przez takie pierdoły - odpowiedni dobór słów. Nawet jeśli intencje nadawcy nie są złe to jednak wydźwięk się różni bardzo. Tryb rozkazujący jest bardzo... narzucający i podświadomie się odbiera to tak jakby nadawca był ponad odbiorcą i się wywyższał. Pokazywał miejsce w hierarchii zarówno swoje jak i odbiorcy. Pracuję z dziećmi i widzę jak język jakim się posługują dorośli ma na nie wpływ. Rozkazujące zwroty zawsze będą spotykały się z buntem od adresata na poziomie podświadomym. A wracając do sprawy w celu uzasadnienia mojego stanowiska... Nie robię tych potraw na żadne konkursy ani olimpiady kucharskie, tylko zwykle dla samej siebie. Ludzie, którym zwykle gotowałam też raczej chwalili moją kuchnię. Ja szczerze przyznam, że nie spędzam w kuchni dużo czasu bo mam za dużo innych rzeczy na głowie, wiec minimalizuję zużycie energii na przyrządzanie posiłku. Po drugie te pieczarki wcale nie są suszem, podczas podsmażania na wolnym ogniu bardzo dużo soku wypuszczają przez to też są aromatyczne, jakbym dodała wody, to bym to rozcieńczyła. Robiłam tak kiedyś. Mi ten sposób nie podchodzi. Ściskam mocno.
  4. @Sankti MagistriCokolwiek nie zrobię zawsze ktoś mnie nazwie ignorantką. W każdej dziedzinie. Nawet jak się zesram ze starań by nią nie być. Każdy ma wybór. Rzecz w tym, że każdy doświadcza na swój sposób i okazuje się, że każdy też na różne rzeczy inaczej reaguje. Strach na mnie nie działa. Próbuj dalej. Choć wydatkowałabym energię na cos przydatniejszego. Ja wracam do moich książek i doświadczania po swojemu. Miłego dnia, nocy, cokolwiek.
  5. @Sankti Magistri W moich książkach nic na ten temat nie ma Wręcz przeciwnie, że szczególnie Lawendowy ma bardzo szerokie działanie i jest najbezpieczniejszy do stosowania dla dzieci. Pomaga też z łysieniem a często mężczyźni się z tym męczą. Jak boisz się zniewieścienia to ok - nie używaj więc lawendowego, spokojnie można go zastąpić czymś innym. Tylko, żeby się nie okazało, że każdy z olejków działa negatywnie na jakąś męską kwestię. Tak de facto we wszystkim można doszukać sie zarówno minusów i plusów dlatego ja osobiście zachęcam by każdy testował na sobie i obserwował swoje ciało. Ważne jednak jak ze wszystkim by zachowywać umiar.
  6. @Chcni Nie rozcieńczałeś bazowym olejem nawet? No to widocznie, potrzebowałeś solidnej dawki Niby to wbrew zasadom aromaterapii nanosić sam eteryczny na skórę ale ja tę regułę bardzo często łamię w swoim przypadku. Na klientach jednak tego nie robię. Większość olejków jest bezpiecznych pod tym względem, uważałabym jedynie z olejkami mocno rozgrzewającymi takimi jak cynamonowy, goździkowy, olaboga tymiankowym się wręcz poparzyłam... piekło jak cholera jasna. Mnie jednak nic nie odwiedzie od eksperymentowania na sobie Teraz chcę się pozbyć siniaków i postanowilam, że przetestuję do tego celu olej tamanu. Sobie też myślę okłady z kapusty robić,, bo te siniory są okropne a muszą się zagoić do poniedziałku...żeby je jeszcze bardziej wtedy pogłębić na treningu hahahaha.
  7. @Chcni Ano zgadza się... też można smarować spokojnie i to też jest skuteczne. Ja tak robie też jak nie mam możliwości sobie inhalacji robić. Inhalacja jest o tyle dobra, że działa w tym momencie na większym obszarze Ja wyrzekłam się leków już całkowicie dobre 5 lat temu. z bólami głowy, brzucha choć miewam b. rzadko radzę sobie poprzez automasaż albo właśnie olejki eteryczne. W torebce nie rzadko mam jakiś olejek eteryczny przy sobie albo już gotową mieszankę do masażu z olejem bazowym. A w domu mam ponad 30 olejków eterycznych. @krzy_siek Dzięki wielkie za linka do tego magicznego ogrodu. Super się czasowo wstrzeliłeś, bo akurat będę do Polski lecieć to sobie zamówię olejki eteryczne na spróbowanie - mają bardzo duży wybór. Ciekawe tylko czy faktycznie 100% naturalne - mam na tym punkcie bzika...:P
  8. @Maciejos No zależy jak dużo też kawy pijasz. Ja nigdy też jakoś dużo jej nie piłam. Max dwie. Czasem nawet przez miesiac nie pijam, bo mam np fazę na herbaty., bo w sumie to bardziej herbaciara jestem. Nigdy też jakoś nie potrzebowałam mocno pić kawy nawet jak wstawałam o 4:30 do pracy... Jak już piłam to tylko bo miałam na nią smaka. Ja lubię bardzo kawy mielone prosto z ziaren aromatyzowane. Np teraz mam karmelową
  9. @krzy_siek no stacjonarne też wole zdecydowanie. Mam w swoim mieście dwa super miejsca gdzie można albo organiczne produkty w tym orzechy znaleźć, zaś w Polsce w Katowicach mam też jeden ulubiony zielarski.
  10. Na brudzenie zębów jest też metoda. Ja stosuję często domowej roboty pastę do zębów z oleju kokosowego i sody oczyszczonej Moja mama aż raz zauważyła różnicę jak wyszczerzyłam zęby, że stały się jakieś takie bielsze i pytała co zrobiłam... Ja od siebie polecam zakupy zielarskie na tych stronach: Jak w Polsce to ta: https://zielonysklep.com/produkty-ajurwedyjskie Jak w UK to ta: https://www.essentialayurveda.co.uk/
  11. Ja generalnie polecam zaopatrzyć się w książki o ziołach, by mieć zawsze w domu pod ręką. Każde zioło ma zdecydowanie więcej niż jedno zastosowanie jedne można ze sobą łączyć drugie nie. Ja mam w domu książkę Magdaleny Gorzkowskiej - Zioła - Jak zbierać, przetwarzać, stosować. Nie brakuje tez u mnie książek o aromaterapii : Ajurweda i aromaterapia - Light i Bryan Miller oraz " Aromaterapia" - Anna Huete z czego ta pierwsza wygrywa bo ma dokładniejsze opisy i też jest typowo pod filozofię ajurwedy.
  12. No dobra, to jadę... Zioła można stosować na wiele sposobów, nie tylko w postaci naparów, herbatek, ale też w postaci olejków eterycznych zarówno do masażu/automasażu albo do kąpieli, albo do inhalacji. Podam przykłady olejków eterycznych które warto mieć w swojej domowej apteczce gdy męczymy się z zatokami i generalnie przeziębieniem (ale też nie tylko :)) : - Eukaliptus - mocny jak cholera, ma swój charakterystyczny ostry, mentolowy zapach ale parę minut inhalacji przy wrzątku (można też wsypać soli) z ręcznikiem na głowie i od razu się lepiej oddycha. Ma też działanie wyksztuśne. Już nie wspomnę, że w walce z napięciami mięśniowymi to jeden z najpopularniejszych i najskuteczniejszych olejków. - Drzewo herbaciane - generalnie słynie z właściwości antybakteryjnych, antyseptycznych, antywirusowe, przyspiesza gojenie się ran ale i też jest słynny przy oczyszczaniu skóry...a i jest obok lawendy przeciwgorączkowy, Ma dość ostry i gorzki zapach więc przy inhalacji do najprzyjemniejszych nie należy, bo powodować z automatu kaszel ale to tylko przy pierwszych sztachnięciach się. Dla astmatyków to jest bardzo dobry olejek. Dobry też jest na ukąszenia owadów! - Lawenda - królowa olejków eterycznych. Moja ulubiona bo można zastosować praktycznie do wszystkiego. Jest balansująca, dobra na oparzenia, rany, przeciwgorączkowa, uspakajająca, idealna na stres, bezsenność, dobra też na zmiany skórne, infekcje wszelkiego rodzaju w tym też ucha, dobra na suchość skóry, na bóle głowy to nr 1 wręcz... tak samo na chorobę lokomocyjną i tu się podpisuję pod tym dwoma łapkami, zawsze jest przy mnie jak lecę samolotem albo jak jade jako pasażer w aucie, jak odkryłam tę właściwość to przestałam się faszerować aviomarinem. Jest jednak dość mocno moczopędna. Dobra też na łupież tak jak i rozmaryn. - Rozmaryn - tak samo na przeziębienie jak znalazł, łączę często z eukaliptusem i właśnie herbacianym. Też dobry dla astmatyków. Dodatkowo sprawdzi się przy oparzeniach i skaleczeniach na wypryski skórne, dobre do leczenia kamieni w woreczku żółciowym. dobre też na wszelkie dolegliwości wątroby. - Rumianek - mistrz przy problemach żołądkowych, zarówno jak się smaruje brzuch nim albo w formie naparu. Jak nie ma się herbaty rumiankowej, zawsze można parę kropel do herbaty wlać. Idealny wręcz na niestrawność, jest wiatropędny, przeciwgorączkowy... Zaraz obok geraniowego powinna go mieć każda kobieta podczas bolesnych miesiączek. Ja bym wymieniła jeszcze parę ale to może kiedy indziej - te ja osobiście chyba najczęściej używam. A z ziół do parzenia warto mieć; Miętę, lawendę, melisę, pokrzywę, nagietek, bylicę piołun (ale jego stosować raz na jakis czas i dosłownie łyczek dziennie w postaci nalewki/ naparu przygotowanego w butelce na jakiś tydzień.
  13. E tam, ja po prostu zalewam wrzątkiem ze 3 minuty, dolewam mleka migdałowego, ksylitolu(cukru brzozowego) dla smaku i piję. Można też dodawać sobie do smoothie. Ja zaraz się rozpiszę bo mam przed sobą moje biblie zielarskie jak na aromaterapeutkę aka zielarkę aka masażystkę przystało.
  14. Ja też jeszcze dodam z głowy parę info, które ja stosuję w swoim życiu codziennym i zasady, które ja stosuję ale też biorąc pod uwagę potrzeby swojego ciała. Uważam, że każdy musi dostosowywać sobie dietę, kosmetyki, zioła pod siebie i własne potrzeby, opinie innych mogą być drogowskazem ale nie wyrocznią. Dla jednego wówczas coś będzie dobre w większych ilościach a dla drugiego niekoniecznie. Także, nie bójcie się eksperymentować, choć warto znać takie uniwersalne zasady, prawdy. W moim przypadku jak już wspomniałam, sprawdza się fakt, że zioła w dużej ilości odwadniają, dlatego warto też dbać o to by pic też przy nich więcej wody. Warto też zioła pić z przerwami tygodniowymi albo dwutygodniowymi. Takimi bezpiecznymi ziołami jest mięta, pokrzywa, skrzyp, melisa ( to typowo przy bardzo intensywnym i stresującym trybie życia). Ja lubię sobie też na dobranoc parzyć herbatę dodając suszonej lawendy ( miałam w ogródku) Zioła ja generalnie raczej stosuje przy przeziębieniach albo osłabionej odporności, wzmożonym zmęczeniu. Warto kupować zioła w sklepach zielarskich, najlepiej też jak są luzem moim zdaniem. A jeszcze lepiej jak można samemu hodować i suszyć Ja pijam ashwagadhę choć tez z przerwami. Jako, że siedzę w ajurwedzie, wiem że przy mojej niedoczynności tarczycy i w ogóle problemami systemu immunologicznego ten proszek to dobra opcja. Jak ktoś słyszał o ajurwedzie i zasadach jakimi się rządzi...to ashwagadhę powinny pic osoby z dominującą doshą vata. Inne zaś będzie dla pitta i kapha. Ale nie będę się tu o tym rozpisywać, zapraszam na polską stronę o ajurwedzie. Z ajurwedyjskich wynalazków mam ... Balancing tea, która te trzy doshe balansuje. Nie pamiętam jakie dokładnie tam zioła są. Dobra, na razie tyle... Później też coś jeszcze dodam od siebie. Będę pewnie w tym temacie mocno aktywna bo to moja dziedzina. Już od praktycznie dzieciaka mam bardzo holistyczne podejście do ciała. Moja mama mnie leczyła na ziołach i amolu...także no.
  15. Ziół nie należy za dużo pić bo dużo z nich odwadnia organizm, zamiast kawy... polecam po prostu pić wodę. Ja na odporność i lepszą pracę jelit sobie pijam ashwagadhę(żeń-szeń indyjski) parzę sobie z odrobiną wody i dolewam mleka migdałowego. Rozpiszę się później bardziej.
  16. No to się tutaj pochwalę przepisem na moje placki bo mnie @meghan prosiła Placki ziemniaczane z cebulą i cukinią: Proporcję szczerze robię na oko, bo lubię samą siebie zaskakiwać czasem Daję sobie dużo przestrzeni do eksperymentowania No ale tak na oko to z 5 ziemniaków takich mniejszych dzisiaj obrałam i starłam. Do tego jedna cukinia i jedna cebula i spring onion czyli ta mała cebulka i coś a la szczypiorek ale taki grubszy, nie wiem jak to się fachowo po polsku nazywa... 2 jajka Mąka w moim przypadku bezglutenowa (już gotowa mieszanka mąk) - na oko ze 2 czubate łyżki, generalnie tyle by masa nie była zbyt wodnista i dość kleista ale też by placki nie wyszły zbyt zbite i twarde. Z przypraw tylko sól i pieprz. Smażę zwykle na oliwie z oliwek albo na maśle. To już wg preferencji. Muszę jednak przyznać że jestem fanką aromatu masła i fajnie się wpasowuje w te placki, ale to moja subiektywna opinia - każdy może mieć inaczej. Formowałam takie nie za duże te placki tak na oko z dwóch łyżek masy. Smażyłam do momentu aż się zarumieniły na złoto Kiedyś robiłam te placki też dodając starte pieczarki - też polecam. Podaję z sosem pieczarkowo śmietanowym. Smażę pokrojone pieczarki z vegetą/kucharkiem i odrobiną pieprzu, jak się lekko podsmażą i zmiękną - wlewam śmietanę i gotuję na lekkim ogniu przez parę minut. Ja jestem ta co nie trzyma się nigdy na tip top przepisu - ja lubię doświadczać po swojemu wszystkiego - jak nie wyjdzie, trudno, wtedy przyłożę może większą uwagę . Smacznego!
  17. No...znowu te placki...tym razem łapcie fotkę i się ślińcie do niej 🙃: https://zapodaj.net/16c1d5ced1a80.jpg.html Na razie bez sosu pieczarkowego, bo mi pieczarki jutro przyjdą z rana świeże.
  18. Miałam wmawiane (a ja temu też po prostu ulegałam), w moim środowisku, że coś jest nie wystarczające, że robię cos źle a to po prostu była jedna z perspektyw, A dalej było to poprawne w innym gronie np, tylko po prostu nie wpasowywało się w standardy danych osób, które atakowały krytyką. W Polsce jest to aż za bardzo powszechne zjawisko... jak tylko znalazłam się w UK, zaczęłam się z tego mindsetu leczyć, co nie znaczy, że tego się też tu nie spotka... jednak przechodziwszy wiele razy przez coś podobnego w końcu nauczyłam się na to inaczej patrzeć i mieć po prostu inne podejście.
  19. Miałam przeogromnego smaka na placki ziemniaczane z cebulą i cukinią...Dziś się pokusiłam spędzić w kuchni czas po pracy by je posmażyć... Pysznooooości ❤️ Do tego mój ulubiony sos pieczarkowo-śmietanowy. Sorry, fotki nie ma bo mi się nie chciało robić, po za tym za niedługo ich nie będzie bo je zeżrę! Nie no w sumie to mi starczą na 2, 3 dni.
  20. Spróbowałam dzisiaj czegoś nowego...poszłam wieczorem na trening aerial hoop. Wiem! Szaleństwo! Udało mi się na tego hula hopa nawet wgramolić i zrobić pare pozycji. Obawiałam się, że mam za słabe ramiona do tego a jednak dało radę. Świetna przy tym zabawa ale nagimnastykować się trzeba. mam teraz pamiątkę w postaci siniaków na udach ale było warto. 🙃
  21. Każdy ma do tego dostęp. Każdy to ma tylko trzeba w sobie to odkryć. Jednak w tym samym czasie warto " wynieść śmieci", które zalegają w umyśle by ten optymizm mógł zaświecić jaśniej. My wszyscy ludzie dużo się od siebie nie różnimy, każdy z nas ma dostęp do wszystkich emocji - pytaniem jest na czym chcesz skupiać swoją energię/uwagę? Warto dbać o to jakie mysli emocje wpuszczamy do swojego umysłu. + Mam dla Ciebie ćwiczenie. Przypomnij sobie tego małego Kirovietsa z dzieciństwa, zwracając uwagę na te wszystkie cechy wyglądu które Twoim zdaniem raziły w oczy i czułeś się z nimi wyjątkowo niekomfortowo. Spisz sobie emocje które to w Tobie wywołuje. Po tym powiedz sobie coś w stylu " akceptuję to, że miałem taki wygląd". Mów to sobie do momentu aż poczujesz swego rodzaju ulgę. Albo też zwizualizuj siebie tego z przed 15 lat i powtarzaj sobie słowo " akceptuję to". A pod koniec powiedz sobie: " Teraz czuję się przystojny" aż w końcu poczujesz, że to prawda i tak faktycznie jest. Generalnie 3 ważne kwestie w tej kolejności: - zauważenie problemu, emocji, które zalegają i nie służą , nazwanie ich. - zaakceptowanie - zamiana na pozytywną emocję, cechę. Jest to taka uproszczona wersja EFT z którym pracuję od pewnego czasu, spróbuj sobie tego. Jeśli będzie za słabe, dodałabym opukiwanie pewnych miejsc w ciele. Pewnie część z tych osób dalej się z tym zmaga a część sobie już z tym poradziła. Nie ma jednak sytuacji bez wyjścia. Pytaniem jest czy chcesz to w sobie zmienić. Jak tak, to mogę poniekąd poprowadzić. Zapraszam na priv po więcej szczegółów. Mogę wprowadzić w temat opukiwania EFT.
  22. Nie zawsze byłam z siebie dumna, ulegałam łatwo poczuciu winy i to była kwestia którą musiałam w sobie przepracować, że wcale nie musi być tak idealnie jak mówi moje środowisko, bo tak de facto ja sama wiem co jest dla mnie najlepsze na dany moment. Każdy też ma swoje tempo rozwoju i na wszystko też przychodzi odpowiednia chwila. Przeszłam dość długą drogę uzdrowienia w tej kwestii zatem. Miałam tym samym do przepracowania moje podejście do relacji z Mamą i z Siostrami, to z ich strony zwykle spotykałam się z krytyką. Jak już to uzdrowiłam, to mam o niebo lepszą z nimi relację ale też przede wszystkim relację sama z sobą. Mój wewnętrzny krytyk już jest moim przyjacielem, nie oprawcą. Co od zawsze mam to... dość głęboko zakorzeniony we mnie optymizm czasem pomagał załatać braki tej wiary w siebie ale nie we wszystkich kwestiach. Te westie które siedziały głęboko we mnie stłumione wracały jak boomereang dopóki się za nie wzięłam odpowiednio. A jak się za to zabierasz? Może to wynika z jakichś twoich blokad, których do końca jeszcze albo sobie nie uświadomiłeś albo nie przepracowałeś w pełni? Masz jakieś wspomnienia z dzieciństwa, relacje z przeszłości które odcisnęły swoje piętno na Twoim poczuciu wartości? Umiesz te emocje z daną sytuacją odtworzyć, zaakceptować, że one są, że to się wydarzyło a następnie to puścić wolno, ufając, że już to nie wróci i to już jest temat zamknięty dla Ciebie? Jeśli są jakieś sytuacje traumatyczne z którymi się mierzyliśmy i je stłumiliśmy w sobie to zawsze będą wywoływać w nas jakieś nieprzyjemne odczucia, emocje, jeśli wówczas je zauważymy, zaakceptujemy i puścimy, nie zakładając że będzie to się w kółko w naszym życiu objawiać w postaci podobnych okoliczności to jak będziemy wracać do tego myślami (zwykle dzieje się juz wtedy bardzo rzadko) to wtedy jest to dla nas obojętne, tak, jakby to był przeżycia jakiejś innej osoby. Spróbowałabym podejść do tego w taki sposób.
  23. A jak już się tak rozgadałam to teraz zgodnie z tematem przewodnim - przeleję tu dawkę moich endorfin. Mam już praktycznie w nawyku by być z siebie dumna. Nauczyłam się też w chwilach słabości przekierowywać energię na wdzięczność i to działa niezwykle uzdrawiająco. Zauważyłam ostatnio jak bardzo pnę przed siebie i jak moja droga stała się celem samym w sobie i też sposobem na życie. Osiągnęłam ten punkt, gdzie spełniłam swoje marzenie - być masażystką. Teraz udoskonalam to, otwierają się tym samym przede mną różne możliwości rozwoju w tym kierunku. W pracy odbyłam już parę szkoleń, mój masaż zyskał na sile, wzbogaciłam się o wiele przydatnych technik. Fajnie być w otoczeniu innych masażystów i mieć możliwość wzajemnie się uczyć i wspierać. Za niedługo wybieram się do polski na kolejny większy kurs, by zdobyć dodatkowe kwalifikacje. Tym razem Masaż Lomi lomi. Chciałam Shaitsu albo kobido ale widocznie tak miało być. Nie uciekną mi te kursy. Na pewno i te zrealizuję w bliskiej przyszłości. Generalnie to właśnie to mi się w masażu podoba najbardziej... że jest on praktykowany w każdym zakątku świata, co oznacza, że jest bogaty w różne rodzaje, nie jest on tym samym nudny i można go dostosować do różnych potrzeb i preferencji. Jednak nie pozostanę przy samym masażu do końca życia... póki co jeszcze nie jestem na tym etapie ale już widzę kolejny cel w swojej przestrzeni. Mianowicie: Osteopatia i generalnie wsiąknięcie jeszcze bardziej w medycynę chińską i ewentualnie też ajurwedę. Moja ciekawość mocno mnie pcha w tym kierunku. Medycyna... a raczej filozofia chińska jest już w moim życiu obecna w postaci praktyk EFT (Emotional Freedom Techniques) ale marzy mi się być w posiadaniu igieł do akupunktury i umieć znajdywać poszczególne punkty meridianowe w ciele i tym samym zwalczać jednostki chorobowe, bez nadwyrężania tym samym swojego ciała. Normalnie rozpiera mnie energia! Pamiętam siebie w wieku 21 lat jak pierwszy raz w ogóle pomyślałam " a może zostałabym masażystką?" Te myśli o tym powracały wiele razy i były tylko myślami. Niesamowite było to jak w końcu się odważyłam by zrobić odważniejszy krok w tym kierunku i jak wszystko mi po prostu było wykładane na tacy. To pokazuje tym samym jak siła myśli jest potężna. Jak już czuje się, że potrzebują one wyjść i się zamanifestować to wręcz dzieje się magia. - Odnoszę małe/większe sukcesiki w pracy - to też sprawia, że jestem z siebie dumna. Mam do wykorzystania 3 darmowe masaże w pracy + spa day. - Perspektywa kolejnych kursów i kwalifikacji - moje serce rośnie. - na boku realizacja duchowych warsztatów z koleżankami i na horyzoncie kolejna edycja w innej lokalizacji. - współpraca z polską szkołą i niesamowita przyjaźń z dyrektorką - dzięki niej otwiera się przede mną jeszcze więcej możliwości - m.in nie sądziłam że kiedykolwiek bym organizowała zabawy dla dzieci na weselu, albo była korepetytorką języka angielskiego dla 10 letniej dziewczynki. - no i fakt, że odnalazłam na nowo swoją równowagę i jest mi z tym niesamowicie dobrze. Życzę wam wszystkim by i wasza droga do celu była przyjemna i sprawiała wam ogrom radości jak mnie! Miłego dnia i częstujcie się endorfinami!
  24. @Maniek92Ja to widzę tak, że jak się jest dla siebie wymagającym i zbyt karcącym to często się stawia poprzeczkę zbyt wysoko to sprawia też, że droga do celu jest męczarnią a nie przyjemnością - to po pierwsze. Po drugie będąc krytycznymi wobec siebie też z automatu możemy krytykować innych i być tak postrzegani wśród innych. Krytyka też często wiąże się z wiecznym niezadowoleniem i swego rodzaju presją i napięciem. Nie nawołuję do tego by nic w życiu nie osiągać i sobie tylko pobłażać, jednak sama odkryłam, gdy sami siebie traktujemy jak przyjaciela, który nas nie karci a wspiera w trudnych chwilach to to daje więcej siły do działania i jest efektywniejsze i też nie blokuje innych możliwości. Warto umieć traktować samego siebie z miłoscią. Krytyka zwykle jest bardzo subiektywna i ona potrafi blokować nasz potencjał i zamyka nas na inne możliwości gdy za bardzo napieramy tylko w jednym kierunku. To takie moje luźne przemyślenia poparte moimi własnymi doświadczeniami. Oczywiście, nie musi się to do Ciebie odnosić. Ja tylko zauważam, jakie dane postępowanie niesie za sobą ryzyko długofalowo. Miałam do czynienia z pewnym człowiekiem który wyzywał siebie samego od debila jak mu coś nie wychodziło...okazało się że też krytykował w podobny sposób innych. Miał wielkie plany ale sam sobie ucinał skrzydła ich nie realizując bo wszędzie wszystko za bardzo kalkulował i tym samym krytykował, widział wszędzie przeszkody nie do przeskoczenia. Obwiniał tym samym system i wszystko wokół zamiast skupić się na celu bez tejże krytyki, zastąpiwszy ja też wiarą, że wszelkie przeszkody uda mu się przezwyciężyć. Słuchanie jego było dla mnie męczące i bardzo dołujące. Mnie się też taka krytyka udzielała i szczerze bardzo źle się z tym czułam. Dla osoby która jest w dużej mierze obiektywna to jest ciężki kawał do zgryzienia. Jeśli się zatem wydatkuje dużo energii na walkę z samym sobą to tylko oddalamy się od celu albo znacznie hamujemy ten swój rozwój.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.